Tonio Kroger pisze:Witam! Ostatnio miałem dość dobry czas, okres poznawania wielu ludzi, spotkań ze znajomymi, a teraz przyszła samotność. Czuję (wyjąwszy kilku dobrych znajomych i przyjaciół), że większość ludzi których znam ma mnie w przysłowiowej dupie, gdy chcę z nimi wejść w bliższą relację. Lubie poznawać nowe osoby, ale kosztuje mnie to sporo wysiłku emocjonalnego nim komuś zaufam, dlatego mam DOSYĆ! Czemu ja mam być ciągle tym pierwszym (przynajmniej w 90%) co wyciąga rękę? Nie mam ochoty wychodzić z domu, mam dosyć tej samotności a z drugiej strony nie chcę się nikomu narzucać i boję się odrzucenia.
Tak mam wakacje, obijam się i to jest przyczyna że nie mam co robić i nie widzę się z ludźmi, z drugiej strony z niektórymi nie mam ochoty się widywać, a ci "fajni" nie są zainteresowani...
Proszę nie pocieszajcie mnie tekstami w stylu "jutro będzie lepiej" lub "weź się w garść", bo to mi nic nie pomoże. Macie jakieś konkretne rady, a może za bardzo się tym przejmuję? Dlaczego najlepsze lata młodości spędzam w samotności mimo, że inni raczej mnie cenią, potrafię się zachować w towarzystwie, jestem sympatyczny, mam milion zainteresowań, wykształcenie, raczej dbam o wygląd. Co jest ze mną nie tak? A może ja za duże chcę?
Ja ci powiem tak: w pewnym wieku ciezko jest utrzymac regularne kontakty, gdyz pojawia sie rodzina i dzieci. Ja tak mam: wiekszosc przyjaciol sie troszke odizolowala, co jest normalne.
Znalazlam soboe grupy ''rajdy piesze", "grupy szycia" i tam poznalam swietnych ludzi, z ktorymi regularnie sie spotykam. Skoro wyciagales reke pierwszy starym przyjaciolom, i skoro oni nie potrafia odzwdzieczyc sie tym samym, to czas znalezc sobie inne grono znajpmych, i powoli zrobic sobie z co niektorych przyjaciol.
Do prawdziwych przyjaciol nie wyciaga sie non stop reki. Prawdziwi przyjaciele potrafia zadzwonic od czasu do czasu wyslac wiadomosc , czy inne ... Skoro tylko ty wyciagasz reke, olej to, daj sobie spokoj. W suchym zrodle nie znajdziesz przyjacielskiej wiezi. Znajdz inne zrodla!