Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

1 sierpnia 2016, o 10:38

U mnie też ostatnio gorzej ale powiem wam coś.Nie wolno się poddawać a przyjdą też lepsze dni.Wiem to bo zawsze tak bywa.Jeżeli piszecie ze wam się wydaje,czujecie ze...itd to na pewno nerwicowe.Nic realnego a wszystko to iluzja nerwicowe.Nie wkrecajc8e sobie nic.Nynuszka na pewno nie jesteś zła matka.Już samo to ze sie tym martwisz i zastanawiasz nad tym o tym świadczy.Mamy po prostu zanurzone emocje i potrzeba dużo czasu oraz własnych przemyśleń żeby odzyskać siebie i w pełni własne życie.Czasem trzeba wiele razy błądzić i zaczynać wszystko od Nowa.Wszystko przed nami moi kochani☺
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Edward27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: 29 marca 2016, o 20:35

1 sierpnia 2016, o 10:47

U mnie również mega osłabienie, natręty myślowe wróciły, lęki, cała gama objawów somatycznych na zmianę z natrętami i dodatkowo przygnębienie i żal. Dodatkowo mam już dosyć wszystkiego. Wszelkich starań o wszystko, o zdrowie, o dobrą pracę, o swój wygląd, o przyszłość, poddaję się... zaczynam wątpić, że kiedyś cokolwiek osiągnę. Ja? Taka marna osóbka, z takimi problemami? Mam dosyć, choć chciałbym coś osiągnąć, aby pomóc rodzinie na starsze lata... jestem niczym, jestem głupim i naiwnym człowieczkiem oraz najsłabszą jednostką wśród społeczeństwa, która nie ma prawa żyć. Ile można? Moje granice wytrzymałości dawno są przekroczone. Co bym nie zrobił, aby poprawić swój los dostaje kopa od niego.
Mały chłopczyk w dużym ciele w zwariowanym świecie ;)
kucyki46
Gość

1 sierpnia 2016, o 10:49

Również miałem ostatnio trudniejsze dni, no ale czasem to ma związek z pogodą. Upały były. Było minęlo. A dziś nabierzmy bojowego charakeru i do roboty! :)) https://youtu.be/5eneHINf14Q
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 sierpnia 2016, o 11:28

Nynuszka pisze:;brr Hey ja od soboty gorsze samopoczucie niestety mam ;( zaczęłam sobie wkręcać że jestem złą matką wiecznie walczącą z nerwicą z lękami a moje dzieci na to patrzą. I zaczęło się.....eh.... w sumie wychowuje sama 2 dzieci w wieku 8 i 6 lat (mąż kierowca w systemie 3/1) w sobotę napisał mi że wypadło mu kolano i chyba będzie wracał do domu. Po krótkiej rozmowie nie odbierał telefonów przez cały dzień. Więc już na sam koniec pojechałam z dziećmi do jego kolegi żeby podzwonił i spytał się czy coś się stało. A byłam na maxa zdenerwowana. Oczywiście okazało się że nic mu nie jest. Więc się poryczałam z tych nerwów strasznie. Oczywiście powiedziałam żeby do mnie nawet nie próbował dzwonić bo jest dupkiem i egoistą i zachowuje się jak dziecko. To w dniu wczorajszym powiedział że ja nigdy taka nie byłam że dziwi się że pojechałam do kolegi żeby podzwonił do innych. hmmm....no i jeszcze sąsiadka do mnie wczoraj mówi że jakaś taka antyrodzinna się zrobiłam....no i się zaczęło. Wkręcanie. Coś się ze mną dzieje. Nie mam ochoty na spotykanie się z ludźmi. Brak zaufania do ludzi - wina pracy (fałszywe towarzystwo). Na terapię już nie chodzę bo radziłam sobie bez tego - psycholożka mi mówiła żebym szukała przyjaciół - bo kiedyś miałam mnóstwo ludzi ale później to się zmieniło - jakoś nie mogę znaleźć sobie przyjaciela. No i dalsze wkręcanie, że nabawię się depresji nikt mi nie pomoże bo nie mam nikogo oprócz dzieci. Eh ciężki to czy ktoś mnie rozumie? Nie wspomnę o schizofrenii psychozie i dziwnym zachowaniu "nienormalnym" - tego się boje najbardziej.

A jeszcze powiem że z tym kolanem męża to byłam zła bo to nie pierwszy raz a mamy jechać na wakacje a cały rok na nie czekam. I złość.

Nynuszka, zawsze jest tak, ze jak pojawi sie problem na horyzoncie (maz, ktory nie odbieral telefonu i sasaidka mowiac, ze jestes antyrodzinna) bedac juz na duzym poziomie napiecia i lekow, stres dodatkowy powoduje, ze eksplodujemy.... I zamiast dorosle odniesc sie do pojawiajacego sie problemu to wpadamy na droge nerwicy, natrectw, ktore zaslaniaja nam realny problem. Problem spychamy na bok i zamiast go rozwiazac ze spokojem, zajmujemy sie irracjonanymi lekami...........................
Uwazam, ze zachowalas sie w porzadku, jadac do kolegi meza. To on zachowal sie nieodpowiednio nie odbierajac telefonow. I tutaj nalezy mu o tym powiedziec i zaznaczyc, ze nie zyczysz sobie, aby taka sytuacja miala miejsce. Aby uniknac podniesienia sie stresu w sytuacjach konfliktowych nalezy oznajmiac, co sie czuje na spokojnie, bez nerwow, i nie tlumic emocji. Gdyz one przenosza sie na natrectwa.

Sasiadka nie ma prawa mowic, ze jestes antyrodzinna, a jesli ju to zostalo powiedziane, twoim zdaniem jest podejscie do tego z dystansem. Czy rzeczywiscie jestem antyrodzinna? Staram sie jak moge, wychowuje sama dzieci. Wykonuje ciezka robote walki z nerwica. Jesli sa momenty, gdzie sie izoluje od rodziny, to ma to swoje wytlumaczenie.

Jakbys miala schizy to, uwierz mi nie byloby ciebie tutaj, i prawdopodobnie siedzialabys w szpitalu na leczeniu. A z nerwicy nigdy w zyciu nie moze sie zrodzic psychoza, to zostalo naukowo udowodnione.

-- 1 sierpnia 2016, o 11:28 --
Edward27 pisze:U mnie również mega osłabienie, natręty myślowe wróciły, lęki, cała gama objawów somatycznych na zmianę z natrętami i dodatkowo przygnębienie i żal. Dodatkowo mam już dosyć wszystkiego. Wszelkich starań o wszystko, o zdrowie, o dobrą pracę, o swój wygląd, o przyszłość, poddaję się... zaczynam wątpić, że kiedyś cokolwiek osiągnę. Ja? Taka marna osóbka, z takimi problemami? Mam dosyć, choć chciałbym coś osiągnąć, aby pomóc rodzinie na starsze lata... jestem niczym, jestem głupim i naiwnym człowieczkiem oraz najsłabszą jednostką wśród społeczeństwa, która nie ma prawa żyć. Ile można? Moje granice wytrzymałości dawno są przekroczone. Co bym nie zrobił, aby poprawić swój los dostaje kopa od niego.
Powroty i nawroty sa na porzadku dziennym i to oznacza, ze jestes na dobrej drodze do odburzenia. Najwazniejsze jest, by przy pojawieniu sie natretow po jakims tam "urlopie", nie dac sie na nowo wkrecic, jesli na czas powiemy stop myslom, napiecie opadnie i wrocimy do stanu sprzed nawrotu, jesli damy sie wkrecic, to na nowo mozemy wjechac z nerwica na sama gore. Chociaz jak wiemy, leki i symptomy nerwicy z tygodni na tydzien staja sie coraz mniejsze, a by nabieramy zaufania, zatem mamy wiecej sily do walki.

Kazdy ma dni zalamki. Pozwol sobie na lzy. Pozwol sobie na zalamke. To minie. I jutro znowu kompniesz sie w dupke i zaczniesz walczyc ! Masz wiecej sily niz ci sie wydaje.

Jestes madrym, inteligentnym czlowiekiem. Za wysoko stawiasz poprzeczke! I nie akceptujesz nawrotow. Ok, akceptuje, co sie dzieje, mam natrety,, ok, one sa, niech beda, skoro juz ich nie bylo, to znikna.

Napisz sobie na kartce jakim jestes czlowiekiem i zobaczysz, ze jestes calkiem wartosciowym mezczyzna !
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
zrezygnowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 585
Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46

1 sierpnia 2016, o 11:42

Kochani mam do Was pytanie.Czy sytuacja w której matka nie przykłada a przyciska poduszkę do buźki dziecka,trzyma przez chwilę a następnie puszcza z przerażeniem i jedyne słowa jakie potrafi wydusić z siebie to"O Boże przecież mogłam ja udusić,i chyba byłabym w stanie to zrobić"Czy to jest wprowadzanie myśli w czyn? Nadal kontrola?Czy już coś nie tak z tą matka?! Za moment łeb mi rozsadzi z bólu i nie tylko.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 sierpnia 2016, o 11:56

kompulsja, kontrola, weryfikacja, chec przekonania sie, czy jestem zdolna by to zrobic !

sama piszesz, ze puscilas poduszke z przerazenia ! bylas przerazona! Matka - zabojczyni nie jest przerazona, ale podniecona na mysl, ze zaraz zabije swoje dziecko.

POWSTRZYMAJ TO SPRAWDZANIE. Nie rob tego, zacisnij zeby i nie rob, wtedy napiecie sie podniesie, bo bedziesz miala straszna ochote to zrobic, ale jesli powstrzymasz sie dalej, to napiecie opadnie.

Wyjscie z zaburzenia to powstrzymywanie tej weryfikacji ! Postaw sobie cel: powstrzymaj sie raz na dzien, na drugi dzien dwa razy, powoli eliminuj weryfikacje, weryfikuj, ale mniej i zapisuj to na kartce.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Krystian S
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 163
Rejestracja: 18 maja 2016, o 19:13

1 sierpnia 2016, o 12:07

Krystian S pisze:U mnie już 5 dzień zalamki :/ DD mi się Powiększa, cała nie spałem, jestem nie obecny chce mi się non stop płakać, nie wiem czy jakaś deprecha endogenna mnie dopada, Ledwo wstałem do pracy Dzisiaj, za 2 tyg urlop i jak ją mam jechać w takim stanie 800km autem?! Gdzieś jakieś siły jeszcze we mnie są żeby iść do tej pracy zmusić się,ale co jeśli tych sił zabraknie, sam nie niewiem co się ze mną dzieje, masakra jakaś, już zaczynam wątpić ze tak może działać nerwica i DD, tak człowieka niszczyć, ja jestem wrakiem człowieka juz;/ ręce mi się trzęsą, spać mi się chce, ech musze to jakoś przetrwać

-- 1 sierpnia 2016, o 10:37 --
Aha no o jeszcze schudlem 13 kg :/
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 sierpnia 2016, o 12:11

Krystian S pisze:
Krystian S pisze:U mnie już 5 dzień zalamki :/ DD mi się Powiększa, cała nie spałem, jestem nie obecny chce mi się non stop płakać, nie wiem czy jakaś deprecha endogenna mnie dopada, Ledwo wstałem do pracy Dzisiaj, za 2 tyg urlop i jak ją mam jechać w takim stanie 800km autem?! Gdzieś jakieś siły jeszcze we mnie są żeby iść do tej pracy zmusić się,ale co jeśli tych sił zabraknie, sam nie niewiem co się ze mną dzieje, masakra jakaś, już zaczynam wątpić ze tak może działać nerwica i DD, tak człowieka niszczyć, ja jestem wrakiem człowieka juz;/ ręce mi się trzęsą, spać mi się chce, ech musze to jakoś przetrwać

-- 1 sierpnia 2016, o 10:37 --
Aha no o jeszcze schudlem 13 kg :/
dasz rade, pamietaj i wysypianiu sie i odpoczynku i relaksacji. O niejedzeniu cukrow prostych i nie spozywania kofeiny. O jedzeniu codziennie duzej ilosci protein. Organizm pochlania dziennie tyle energii na krecenie sie wokol natrectw, co w 5 kilometrowym biegu. Dlatego sie chudnie ....
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Krystian S
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 163
Rejestracja: 18 maja 2016, o 19:13

1 sierpnia 2016, o 12:24

Nie wiedziałem ze cukry proste mogą tak niszczyć:/ a przez ostatnie tyg pozwoliłem sobie na ich dużą ilość, dużo gazowanego, białego pieczywa, słodyczy

I chyba tu był mój błąd bo juz bylem w całkiem nie złej kondycji
Awatar użytkownika
Nynuszka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 96
Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59

1 sierpnia 2016, o 12:33

"Sasiadka nie ma prawa mowic, ze jestes antyrodzinna, a jesli ju to zostalo powiedziane, twoim zdaniem jest podejscie do tego z dystansem. Czy rzeczywiscie jestem antyrodzinna? Staram sie jak moge, wychowuje sama dzieci. Wykonuje ciezka robote walki z nerwica. Jesli sa momenty, gdzie sie izoluje od rodziny, to ma to swoje wytlumaczenie."

Dziękuję za słowa otuchy. Izoluje się ostatnio strasznie od rodziny nie chce mi się nawet z nimi gadać w ogóle z nikim. Aż mi głos się zmienia jak mam coś powiedzieć. I tym też się nakręcam. Bo trochę się wystraszyłam tym, że po pierwsze psycholożka radziła mi znaleźć przyjaciół (których kiedyś miałam dużo - widocznie kilometry dzielą ludzi) a po drugie ja kiedyś bardzo rodzinna nie chce się nikim spotykać.
I czasami mi jest dobrze jak tak sama sobie siedzę z dziećmi oczywiście w domu. Do rodziny czyli mamy i siostry mam żal że mnie nigdy nie akceptowały. Matka wiecznie mnie i siostrę porównywała do moich kuzynek, które były niby takie robotne a teraz każda jest alkoholiczką. I ten bark akceptacji mojej osoby ciągnie się za mną cały czas. Od tamtego momentu byłam zła na matkę i przestałam z nią rozmawiać o swoich problemach już jako dziecko. Bo jak można ufać osobie która mówi ci że jesteś gorsza bo ktoś tam coś tam. Zastępowałam ją koleżankami później mężem. Ale niestety i na nim się zawiodłam.

Ale ostatnio miałam taki okres żer było naprawdę super. Jak dawniej :DD bez lęku i nawet palić mi się nie chciało (oczywiście nie palę już 6 miesięcy ale dalej mnie ciągnie) było ok. I wiem, że sa kryzysy bo sama je mama. Ale od tego wiecznego raz dobrze raz źle i tak cały czas nie wiem czy mi naprawdę głowa nie siądzie.

-- 1 sierpnia 2016, o 12:33 --
I ja naprawdę jestem waleczną osobą. Nigdy się nie poddawałam, pierwsze ataki były straszne nie wiedziałam co się dzieje ze mną. Ale nie zrezygnowałam z pracy - chociaż powinnam - ale boję się że jak ją rzucę to zamknę się w domu - a na wsi pracy nie ma dużo :) - jeździłam z dziećmi gdzie się dało na wycieczki na weekendy z atakami paniki i bez. Brałam leki przez 3 lata przez 2 lata psychoterapia. Walczyłam o swoje według wskazówek psycholożki - powiedziałam rodzicom co o nich myślę itp. itd. Zmieniałam się pomału w "sukę" - twardą laskę która mówi nie na traktowanie męża rodziny i w pracy.
eh....
Awatar użytkownika
bpta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 26 maja 2016, o 18:25

1 sierpnia 2016, o 13:59

Witam,u mnie cyrk na całego...do typowych dla mnie somatycznych dolegliwości dołączył Zespół jelita drażliwego z bólem brzucha niemal nie do wytrzymania:(
Dostałam leki podobno po tygodniu zadziałają ...i zmiana diety...i oczywiście nie mogę nic co zwykle jadam więc rewolucja w kuchni na całego.
Ja zwykle żyje na sałatkach a tu zakaz niemal surowych warzyw. I optymizm poleciał gdzieś na urlop...
Na dobre, na niedobre i na litość boską...
kucyki46
Gość

1 sierpnia 2016, o 14:28

Krystian S pisze:Nie wiedziałem ze cukry proste mogą tak niszczyć:/ a przez ostatnie tyg pozwoliłem sobie na ich dużą ilość, dużo gazowanego, białego pieczywa, słodyczy

I chyba tu był mój błąd bo juz bylem w całkiem nie złej kondycji
W organiźmie bytują takie drożdze, one są pożyteczne i wytwarzają lub biorą udział w produkcji witamin np z grupy B. Lecz kiedy jest zachwiaba równowaga i słabsza odporność czasem zbyt mocno się rozrastają i może nawet pojawić sie taka wysypka skórna (łupież). Więc cukry proste stanowią dla nich dodatkową pożywkę. Wiesz że drożdze lubią cukier? :) No i dlatego w czasie nerwicy najlepsza jest kiełbasa z dzika i czosnek niedzwiedzi, więc jak możesz to.
Idź na polowanie! ;)
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

1 sierpnia 2016, o 15:09

Cześć kochani :)
wyżal się swobodnie.. to się wyżalę a co!
Zdecydowałam się na leki dokladnie lekarz mi przepisał asertin. Przez 6 dni brałam 25 mg a od 14 dni biore 50 mg i kurcze nie wiem czy to wina leków czy czegoś innego ale po prostu nie czuję nic, nawet nie wiem jak mam to opisać. Pojawia się myśl natręna ( oczywiście natręty samobójcze albo, że życie nie ma sensu) i nie czuje nic. Może czuję przygnębienie przez te myśli. nie czuję, że chce żyć, że chce dalej się rozwijać po prostu tak jakby ktoś mnie odciął od emocji, zero null :(
Chcemy z mężem kupić dom, chce studiowac pedagogike i nauczać w przedszkolu chce miec dzieci a mnie to nawet nie cieszy, nic kompletnie nie czuje. Czy to wina leków?
Jutro idę do psychologa i zxobaczymy co mi powie na temat braku emocji, już wolę czuć ten lęk hehe :)
Albo dzisiaj miałam myśli co to za życie, że takie jest bez sensu, w głębi serca wiem, że CHCĘ ŻYĆ BO CHCE ale tego nie czuje fuck. Nie boje sie tych myśli tak jakby one byly naprawde moje a nie nerwicowe. Boję się, że to skończy się jakas depresją której panicznie sie boje albo samobojstwem. Tak chciałabym aby moje emocje wrocily a nie czuc braku emocji.
gość1
Gość

1 sierpnia 2016, o 15:44

Mam pytanie. Czy Wam po "wybuchu" nerwicy również ciezko jedt zdecydować sie i macie problem z podejmowaniem decyzji. Nie wiem czy to ze nie wiem czego chce jest wynikiem mojej osobowosci czy nerwicy. Np z mieszkaniem za granica... Wiem ze nie cjce tam wracac ale z jednej strony kuszą mnie pieniadze. Wiwm ze emigracja kompletnie mi nie służyła a z drugiej strony mysle ze bylibysmy pelna rodzina i, ze gdyby nie moja nerwica to bysmy tam żyli....albo z drugim dzieckiem... Mysle ze raczej nie cjce choc zawsze chcialam ale przez zaburzenie wydaje mi sie ze juz nigdy nie bede miec drugiego dziecka... Mam po prostu problem z okresleniem czego chce i noe wiem czy w nerwicy to "normalne" czy tak ja to poprostu widze...
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

1 sierpnia 2016, o 16:52

No normalka emocje jedno logika drugie . Malo tego to jest normalna sytuacja nie trzeba miec zaburzenia zeby takie cos miec . Pod3jmij decyzje zaakceptuj i sprawdz co bedzie . Watpliwosci i tak zawsze beda nawet wieksze bo przeciesz masz zaburzenie lekowe serc3m sie kieruj a nie tym czy cos ryzykujesz czy nie bo ryzyko jest zawsze i to normalne .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
ODPOWIEDZ