Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Pitek30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27

1 sierpnia 2016, o 17:03

Pitek30 pisze:Witam!

Od 4 dni biorę Zoloft 25 mg, od jutra wskakuje na 50mg i od 4 dni nie mam ochoty wychodzić na dwór, bo moje samopoczucie jest kiepskie szczególnie wczoraj i dzisiaj, kiedy na dworze jest 34 stopnie. Mam nerwicę lekową i boję się, żebym się całkiem nie zamknął. Wziąłem sobie z pracy 3 tygodnie urlopu, mam okazję jechać z żona i dzieckiem nad morze teraz we wtorek, żona prowadziłaby auto, ale ja mam wrażenie, że to wszystko jak na razie jest ponad moje siły, że lek raczej nie zacznie działać po tygodniu i będzie lepiej. Mogę ten wyjazd odwołać jeszcze i pojechać w innym terminie, a teraz jakoś się wziąć za siebie, chociaż ciężko. Walczę już z nerwicą 4 lata i bez leków, ale teraz nie dałem już rady. Do tego dzień przed braniem Zoloftu tak się nakręciłem i bałem się tego leku, że miałem atak paniki w domu przy członkach rodziny, normalnie wstyd. Może jestem niecierpliwy, ale chciałbym już na prostą wychodzić.
Witam!

Tak pisałem ponad miesiąc temu, pojechałem jednak nad morze z żoną i synkiem, to była super terapia i odpoczynek. Po powrocie do rodzinnego miasta czar trochę prysł, a mianowicie pierwszy tydzień po urlopie w pracy nawet nieźle funkcjonowałem, wróciłem do jazdy autem, zacząłem wychodzić poza dom, sam już chodziłem do pracy i wracał (mam 4 minuty do pracy). Biorę obecnie Zoloft 150 mg i propranalol. Na taka dawke wskoczylem 4 dni temu, a ogolnie biore go od ponad miesiaca. Niestety, któregoś dnia podczas powrotu z pracy dopadł mnie lęk myślałem, że nie dojde do domu, przed samymi drzwiami tak mi się rece trzesły no i sie zaczeło. Wrociłem do domu i nie dawalo mi to spokoju, postanowilem po godzinie wyjsc i przejsc sam to trase, doszedłem do polowy i musialem wracac, bo znowu mnie dopadlo. Znowu po jakims czasie poszedlem na spacer żoną i wracałem to trase do pracy i znowu masakra. No i się zaczeło, postanowilem z tym walczyc i chodzić rano do pracy sam, a bedzie mnie odbierala żona samochodem. tydzien pochodzilem i caly czas te same mysli, pomimo, że codziennie walczylem, nawet zaczalem w sluchawkach chodzic i muzyke sluchac i nosic cieższe rzeczy do pracy np. butelke wody mineralnej, żeby poodwracac uwage lub tez dzwonilem do kogos bliskiego.Nic mi nie minelo. Wychodząc sam z bloku czuje, że moje pole bezpieczeństwa ucieka i zaczyna sie walka.Jakas masakra tak jeszcze nie mialem.Ogolnie przytlacza mnie miasto i bloki. Moj lekarz psychiatra przyjmuje w centrum miasta, pojechalem tam z żoną no i sie zaczelo ledwo do niego doszedlem, a potem jak mialem przejsc do samochodu to byla rzeźnia, tak sie zle czulem w tym miescie, te samochody i budynki powodowaly u mnie paraliż i taka slabość. Nie wiem czy to przejdzie, mam czasem dosyc tej walki. Lekarz twierdzi, że jeszcze troche i leki zaczna dzialać tak jak trzeba, ze 2-3 miechy czeka sie na efekty, no juz napewno widze jakas poprawe, bo chce wychodzić, ale nie sam.Lubie byc w otoczeniu ludzi. W pracy daje sobie rade z ludzmi, bylem nawet na szkoleniu gdzie na salce bylo 40 osob.Zauwazylem, że sam nie moge chodzic po ulicy ostatnio. No i mam lęk związany wlasnie z chodzeniem po moim osiedlu, wchodzeniem do mojej klatki, nie wiem czy mózg sobie zakodował takie głupoty i cieżko to odkrecic. Zauwazylem, że wole las i wieś, pomimo, że pochodze i mieszka w miescie. Nie wiem czy to jakas fobia czy urojenia:(. Tak nie miałem jeszcze.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

1 sierpnia 2016, o 17:08

Zacznijmy od tego ze ty wqlczysz z tymi stanami lekowymi zamiast je akceptowac . Ciagla frustracja . Niby wychodzisz wszystko fajnie ale wychodzisz i poddajesz sie lekowi troche ryzyka emocjonalnego a nie jak tylko wyjdziesz poczujesz delikatnie lęk i juz w gloqie masz NO TO SIE ZACZYNA . Forum poczytaj nagran posluchaj Divovica
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Pitek30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27

1 sierpnia 2016, o 17:24

Bart najgorsze są te natrętne myśli przed wyjściem i tak dzień w dzień, ja trochę poczytałem na temat lęku i mechanizmu i wiem, że nie jest to groźne, ale głowa swoje.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

1 sierpnia 2016, o 17:26

Tacia pisze:Cześć kochani :)
wyżal się swobodnie.. to się wyżalę a co!
Zdecydowałam się na leki dokladnie lekarz mi przepisał asertin. Przez 6 dni brałam 25 mg a od 14 dni biore 50 mg i kurcze nie wiem czy to wina leków czy czegoś innego ale po prostu nie czuję nic, nawet nie wiem jak mam to opisać. Pojawia się myśl natręna ( oczywiście natręty samobójcze albo, że życie nie ma sensu) i nie czuje nic. Może czuję przygnębienie przez te myśli. nie czuję, że chce żyć, że chce dalej się rozwijać po prostu tak jakby ktoś mnie odciął od emocji, zero null :(
Chcemy z mężem kupić dom, chce studiowac pedagogike i nauczać w przedszkolu chce miec dzieci a mnie to nawet nie cieszy, nic kompletnie nie czuje. Czy to wina leków?
Jutro idę do psychologa i zxobaczymy co mi powie na temat braku emocji, już wolę czuć ten lęk hehe :)
Albo dzisiaj miałam myśli co to za życie, że takie jest bez sensu, w głębi serca wiem, że CHCĘ ŻYĆ BO CHCE ale tego nie czuje fuck. Nie boje sie tych myśli tak jakby one byly naprawde moje a nie nerwicowe. Boję się, że to skończy się jakas depresją której panicznie sie boje albo samobojstwem. Tak chciałabym aby moje emocje wrocily a nie czuc braku emocji.
mam identycznie biore sertraline, mysle, ze to asertin i nie czuje nic, wiec ciezko mi pracowac nad emocjami, skoro ich nie ma, nawet jak mam natrectwa to ich nie czuje nawet sie poryczec nie mozna, ale mysle, ze to minie, gdyz bylam na 50mg i czulam wszystko:)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Edward27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 217
Rejestracja: 29 marca 2016, o 20:35

2 sierpnia 2016, o 11:04

Halina pisze:
Nynuszka pisze:;brr Hey ja od soboty gorsze samopoczucie niestety mam ;( zaczęłam sobie wkręcać że jestem złą matką wiecznie walczącą z nerwicą z lękami a moje dzieci na to patrzą. I zaczęło się.....eh.... w sumie wychowuje sama 2 dzieci w wieku 8 i 6 lat (mąż kierowca w systemie 3/1) w sobotę napisał mi że wypadło mu kolano i chyba będzie wracał do domu. Po krótkiej rozmowie nie odbierał telefonów przez cały dzień. Więc już na sam koniec pojechałam z dziećmi do jego kolegi żeby podzwonił i spytał się czy coś się stało. A byłam na maxa zdenerwowana. Oczywiście okazało się że nic mu nie jest. Więc się poryczałam z tych nerwów strasznie. Oczywiście powiedziałam żeby do mnie nawet nie próbował dzwonić bo jest dupkiem i egoistą i zachowuje się jak dziecko. To w dniu wczorajszym powiedział że ja nigdy taka nie byłam że dziwi się że pojechałam do kolegi żeby podzwonił do innych. hmmm....no i jeszcze sąsiadka do mnie wczoraj mówi że jakaś taka antyrodzinna się zrobiłam....no i się zaczęło. Wkręcanie. Coś się ze mną dzieje. Nie mam ochoty na spotykanie się z ludźmi. Brak zaufania do ludzi - wina pracy (fałszywe towarzystwo). Na terapię już nie chodzę bo radziłam sobie bez tego - psycholożka mi mówiła żebym szukała przyjaciół - bo kiedyś miałam mnóstwo ludzi ale później to się zmieniło - jakoś nie mogę znaleźć sobie przyjaciela. No i dalsze wkręcanie, że nabawię się depresji nikt mi nie pomoże bo nie mam nikogo oprócz dzieci. Eh ciężki to czy ktoś mnie rozumie? Nie wspomnę o schizofrenii psychozie i dziwnym zachowaniu "nienormalnym" - tego się boje najbardziej.

A jeszcze powiem że z tym kolanem męża to byłam zła bo to nie pierwszy raz a mamy jechać na wakacje a cały rok na nie czekam. I złość.

Nynuszka, zawsze jest tak, ze jak pojawi sie problem na horyzoncie (maz, ktory nie odbieral telefonu i sasaidka mowiac, ze jestes antyrodzinna) bedac juz na duzym poziomie napiecia i lekow, stres dodatkowy powoduje, ze eksplodujemy.... I zamiast dorosle odniesc sie do pojawiajacego sie problemu to wpadamy na droge nerwicy, natrectw, ktore zaslaniaja nam realny problem. Problem spychamy na bok i zamiast go rozwiazac ze spokojem, zajmujemy sie irracjonanymi lekami...........................
Uwazam, ze zachowalas sie w porzadku, jadac do kolegi meza. To on zachowal sie nieodpowiednio nie odbierajac telefonow. I tutaj nalezy mu o tym powiedziec i zaznaczyc, ze nie zyczysz sobie, aby taka sytuacja miala miejsce. Aby uniknac podniesienia sie stresu w sytuacjach konfliktowych nalezy oznajmiac, co sie czuje na spokojnie, bez nerwow, i nie tlumic emocji. Gdyz one przenosza sie na natrectwa.

Sasiadka nie ma prawa mowic, ze jestes antyrodzinna, a jesli ju to zostalo powiedziane, twoim zdaniem jest podejscie do tego z dystansem. Czy rzeczywiscie jestem antyrodzinna? Staram sie jak moge, wychowuje sama dzieci. Wykonuje ciezka robote walki z nerwica. Jesli sa momenty, gdzie sie izoluje od rodziny, to ma to swoje wytlumaczenie.

Jakbys miala schizy to, uwierz mi nie byloby ciebie tutaj, i prawdopodobnie siedzialabys w szpitalu na leczeniu. A z nerwicy nigdy w zyciu nie moze sie zrodzic psychoza, to zostalo naukowo udowodnione.

-- 1 sierpnia 2016, o 11:28 --
Edward27 pisze:U mnie również mega osłabienie, natręty myślowe wróciły, lęki, cała gama objawów somatycznych na zmianę z natrętami i dodatkowo przygnębienie i żal. Dodatkowo mam już dosyć wszystkiego. Wszelkich starań o wszystko, o zdrowie, o dobrą pracę, o swój wygląd, o przyszłość, poddaję się... zaczynam wątpić, że kiedyś cokolwiek osiągnę. Ja? Taka marna osóbka, z takimi problemami? Mam dosyć, choć chciałbym coś osiągnąć, aby pomóc rodzinie na starsze lata... jestem niczym, jestem głupim i naiwnym człowieczkiem oraz najsłabszą jednostką wśród społeczeństwa, która nie ma prawa żyć. Ile można? Moje granice wytrzymałości dawno są przekroczone. Co bym nie zrobił, aby poprawić swój los dostaje kopa od niego.
Powroty i nawroty sa na porzadku dziennym i to oznacza, ze jestes na dobrej drodze do odburzenia. Najwazniejsze jest, by przy pojawieniu sie natretow po jakims tam "urlopie", nie dac sie na nowo wkrecic, jesli na czas powiemy stop myslom, napiecie opadnie i wrocimy do stanu sprzed nawrotu, jesli damy sie wkrecic, to na nowo mozemy wjechac z nerwica na sama gore. Chociaz jak wiemy, leki i symptomy nerwicy z tygodni na tydzien staja sie coraz mniejsze, a by nabieramy zaufania, zatem mamy wiecej sily do walki.

Kazdy ma dni zalamki. Pozwol sobie na lzy. Pozwol sobie na zalamke. To minie. I jutro znowu kompniesz sie w dupke i zaczniesz walczyc ! Masz wiecej sily niz ci sie wydaje.

Jestes madrym, inteligentnym czlowiekiem. Za wysoko stawiasz poprzeczke! I nie akceptujesz nawrotow. Ok, akceptuje, co sie dzieje, mam natrety,, ok, one sa, niech beda, skoro juz ich nie bylo, to znikna.

Napisz sobie na kartce jakim jestes czlowiekiem i zobaczysz, ze jestes calkiem wartosciowym mezczyzna !

Halina dzięki za miłe słowa, ale jednak mnie gryzie brak szczęścia w życiu tzn. czego się nie dotknę, aby zmienić coś w swoim życiu na lepsze to zawsze nic z tego nie wychodzi. Choćbym się starał ze wszystkich sił... Na początku ataków lęku i natrętów płakałem jak dziecko, ale teraz nawet nie potrafię płakać. Czasem się boję, że zacząłem wierzyć w treść tych natrętów... Akceptuje nawroty, ale jest ciężko bo chciałbym po prostu żyć jak każdy młody człowiek, a nie wiecznie tkwić w miejscu, wieczny strach, analiza, uderzenia gorąca, okropne myśli natrętne, przygnębienie i żal.
Mały chłopczyk w dużym ciele w zwariowanym świecie ;)
Awatar użytkownika
Violator
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 8 lutego 2015, o 13:25

2 sierpnia 2016, o 12:07

Maxymalne zawroty głowy... muszę myśleć o tym, że idę bo się chyba wywalę... a czeka mnie wyjście na miasto :evil: Jeszcze zakotwiczył się we mnie silny lęk po wczorajszym wystraszeniu się przed schizem (obudziłem się i nie wiedziałem co się dzieje ze mną dobrą minutę lub dwie, nie rozumiałem słów do mnie mówionych itp...), wybitnie czuje dzisiaj, że słowa które wypowiadam jakby nie pochodziły ode mnie tylko wylatywały mi z ust...
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

2 sierpnia 2016, o 12:55

Leki blokują emocje pisało już tu o tym wielu ludzi...człowiek czuję się jak'' marionetka, która idzie tam gdzie się ją popchnie'' mi bynajmniej było wszystko obojętne , nic mnie nie cieszyło. Jak zapytałam swojego lekarza to przyznał,że to od leków bo one działają właśnie na tej zasadzie ,że wyhamowują twoje myśli i jednocześnie emocje. Jak tylko zaczęłam brać leki uspokoiły się mój obsesyjny nawał myślowy( bo od tego myślałam,że będę waliła głową w ścianę takie to było uciążliwe). Ja tak miałam do momentu brania leków , a brałam najmniejszą dawkę.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Natka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44

2 sierpnia 2016, o 13:42

Ale głupoty o tych lekach. :hehe: Ja brałam Setaloft, praktycznie to samo co Zoloft i odczuwałam wszystkie emocje. Od najsilniejszych po najlżejsze.
Kiedy czujesz się wypalony, pamiętaj, że feniks odradza się z popiołów
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 17:09

Edward27 pisze:

Halina dzięki za miłe słowa, Na początku ataków lęku i natrętów płakałem jak dziecko, ale teraz nawet nie potrafię płakać. Czasem się boję, że zacząłem wierzyć w treść tych natrętów... O TO NATRETOM CHODZI, BYSMY UWIERZYLI ALE PRZECIEZ NIE MOZNA SIE DAC JEJ Akceptuje nawroty, ale jest ciężko bo chciałbym po prostu żyć jak każdy młody człowiek, a nie wiecznie tkwić w miejscu, wieczny strach, analiza, uderzenia gorąca, okropne myśli natrętne, przygnębienie i żal. Pociesz sie Ja TEZ. Chcialabym przestac byc sztywna z bolu karku i plecow, miec ataki ciepla i zimna, przestac sie zalewac potem, moc swobodnie oddychac. Nie unikac znajoomych, swobodnie spogladac na ludzi w autobusie, na luzie, a nie ze strachu, oj bo oni widza, ze sie zle czuje ....

Ale, doswiadczylam tego, to jest MOZLIWE !!! A potem, wszystko, co dotykamy magicznie zamienia sie w szczescie ! :friend:


-- 2 sierpnia 2016, o 17:09 --
natuth pisze:Ale głupoty o tych lekach. :hehe: Ja brałam Setaloft, praktycznie to samo co Zoloft i odczuwałam wszystkie emocje. Od najsilniejszych po najlżejsze.
ja rowniez, ale na poczatku brania przez pierwszy miesiac, niestety nie czulam nic, zero emocji, uczuc
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Natka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44

2 sierpnia 2016, o 20:46

Halinko owszem, pierwszy miesiąc najgorszy, bo leki się rozkręcają. Ale potem już jest normalnie :)
Kiedy czujesz się wypalony, pamiętaj, że feniks odradza się z popiołów
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

2 sierpnia 2016, o 21:25

natuth pisze:Halinko owszem, pierwszy miesiąc najgorszy, bo leki się rozkręcają. Ale potem już jest normalnie :)
tak, dzieki natuch
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

2 sierpnia 2016, o 23:00

natuth pisze:Ale głupoty o tych lekach. :hehe: Ja brałam Setaloft, praktycznie to samo co Zoloft i odczuwałam wszystkie emocje. Od najsilniejszych po najlżejsze.
to nie glupoty tylko życie :!!!: kazdy jest inny...wszystko zależy też od leku. Po pierszych lekach ,ktore bralam 1,5 roku jakos nie czulam sie normalnie i wpadlam w jeszcze wieksze lęki(lek byl starej generacji)ale w tedy Martusia(nie znala forum) tak ufala swojemu lekarzowi ,ze bylam gotowa cierpiec(normalnie ludzka glupota)Sa po prostu ludzie ,ktorzy nie toleroja takich leków i tyle . Dlatego jeden potrafi brac antydepresanty przez wiele lat i zyje praktycznie ,,normalnie,, o ile to mozna nazwac normalnoscia, a drugu kombinuje ,zmienia albo odstawia. Po drugich lekach uboki praktycznie mialam przez pierwszy miesiac,a splycone emocje tak jak napisalam. Dlatego tez wielu ludzi sie po prostu na nie nie decyduje bo niejest sie do konca soba i tyle. Jak juz pisalam w poprzednim poscie ,,ilu ludzi tyle opini,,. :huh
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Natka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44

2 sierpnia 2016, o 23:23

Martusiu, mój tata przez 1,5 roku miał zmieniane leki co miesiąc. Wiem coś o tym. Ale w końcu lekarz dobrał TE jedyne, zmienił się o 90 stopni, bo 180 to jeszcze za dużo. Trzeba celować, próbować i 'smakować' niestety. Mi trafił za pierwszym razem :)
Kiedy czujesz się wypalony, pamiętaj, że feniks odradza się z popiołów
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 sierpnia 2016, o 01:00

wszystko rozumiem, ale uwazam, ze biorac antyde nie da sie wyjsc z nerwicy! Leki powoduja, ze zaburzenia osbowosci staja sie chroniczne i na wieki wiekow mozna tkwic w tym zaburzeniu.
Tylko odsloniecie prawdziwych emocji, ktore sa zamrazane przez leki, pozwoli nam na poznanie siebie.
Jednak, jesli leki moga na jakis czas stac sie nasza podpora, nie nalezy z nich rezygnowac.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
bpta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 26 maja 2016, o 18:25

3 sierpnia 2016, o 10:26

Ja biorę leki i odczuwam wszystkie emocje bez żadnych przytłumień, na szczęście bo bez leków bym nie dała funkcjonować. do tego psychoterapia i staram się wieść normalne życie. Mimo leków miewam ataki lękowe (dzięki Bogu somatyka się bardzo wyciszyła) ,ale zgodnie ze wskazówkami staram się je lekceważyć (z mniejszym lub większym powodzeniem) ...Pozdrawiam wszystkich nerwusów..
Na dobre, na niedobre i na litość boską...
ODPOWIEDZ