Stres mam ze względu na fałszywość branży w jakiej pracuje.kucyki46 pisze:No to dobrze. Czy nie? jeśli po propozycji stałaś się jeszcze bardziej spiętaDlaczego się stresujesz na obecnym stanowisku?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Nynuszka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 96
- Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59
-
kucyki46
- Gość
Obłuda i jeszcze raz obłuda, mówisz. Rozumiem, współczuję i nawet w myśl o ogólnoświatowym pokoju nie można dopuścić do siebie akceptacji czegoś takiego. Podziwiam więc że to znosisz z pokorą, bo mimo bycia buntowniczką trwasz tam wiadomo dlaczego i nie tylko dla siebie. A wiesz co, idź i poproś o mniej stresującą robotę na wyższym stanowisku. Mój przyjaciel tak zrobił i nie dostał podwyżki
lecz zmienili mu dział, trafił wśród milsze osoby i co najważneiejsze uwolnił się od fatalnej kierowniczki którą miał wcześniej. Więc tak czy siak poprawiło się!
Warto być odważnym ( pozostając rozważnym). Jestem dobrej myśli 
- Nynuszka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 96
- Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59
Dziękuje za zrozumienie. Trwa w tej robocie dla dzieci dla kasy i żeby nie zamknąć się w domu. Ale kosztem swojego zdrowia. Cały czas się miotam czy zostać czy nie. Mi też zmieniają stanowisko nie będę miała kontaktu z tymi "wielkimi" fałszywymi "radnymi"kucyki46 pisze:Obłuda i jeszcze raz obłuda, mówisz. Rozumiem, współczuję i nawet w myśl o ogólnoświatowym pokoju nie można dopuścić do siebie akceptacji czegoś takiego. Podziwiam więc że to znosisz z pokorą, bo mimo bycia buntowniczką trwasz tam wiadomo dlaczego i nie tylko dla siebie. A wiesz co, idź i poproś o mniej stresującą robotę na wyższym stanowisku. Mój przyjaciel tak zrobił i nie dostał podwyżkilecz zmienili mu dział, trafił wśród milsze osoby i co najważneiejsze uwolnił się od fatalnej kierowniczki którą miał wcześniej. Więc tak czy siak poprawiło się!
Warto być odważnym ( pozostając rozważnym). Jestem dobrej myśli
-
kucyki46
- Gość
A tak się czasem zdarza że siedzi w nas frustracja, ktora ma inne źrodło, a dostaje się nie tym co powinno. Może w każdym konflikcie wina jest po dwóch stronach, lecz Ci radni to pewnie akurat straszne gbury
Wracając, kiedyś miałem problem z oceną wcześniej wspomnianego źródła, ale poprawa nastepuje już kiedy się zastąpi fajki świeżym powietrzem. I idąc dalej, póżniej warto sobie pobiegać. I wtedy, kiedy jest się totalnie padniętym, zostaje się oświeconym i można zrobić PORZĄDEK we właściwym miejscu
Zaś ciut oswiecenia pozostaje i przechodzi ochota na impulsywność, bo jest się na ciągłym chillu
Noo.. Miłego dnia! 
- Nynuszka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 96
- Rejestracja: 8 kwietnia 2016, o 10:59
Zastąpiłam 5 miesięcy temu fajki świeżym powietrzem, biegałam przez całą zimę aż do kontuzjikucyki46 pisze:A tak się czasem zdarza że siedzi w nas frustracja, ktora ma inne źrodło, a dostaje się nie tym co powinno. Może w każdym konflikcie wina jest po dwóch stronach, lecz Ci radni to pewnie akurat straszne gburyWracając, kiedyś miałem problem z oceną wcześniej wspomnianego źródła, ale poprawa nastepuje już kiedy się zastąpi fajki świeżym powietrzem. I idąc dalej, póżniej warto sobie pobiegać. I wtedy, kiedy jest się totalnie padniętym, zostaje się oświeconym i można zrobić PORZĄDEK we właściwym miejscu
Zaś ciut oswiecenia pozostaje i przechodzi ochota na impulsywność, bo jest się na ciągłym chillu
Noo.. Miłego dnia!
- imbireczka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 99
- Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13
Katarina, zaszłam w ciążę, gdy się u mnie zaczynała nerwica. Było to 11 lat temu. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mi jest. Ale wtedy zakochałam się i chyba to lekko zniwelowało objawy nerwicy. W ciąży czułam się doskonale, wszystko minęło. Córeczka ma 10 lat i nie ma u niej śladów jakiejkolwiek nerwicy, jest mega pozytywną, wesołą dziewczynką. Mi niestety wróciło jak miała dwa latka i wtedy usłyszałam diagnozę. Nerwica natręctw myślowych i hipochondryczna. tak się borykam do teraz. Generalnie na lekach było OK. Brałm Zoloft/Asentrę ostatnie 8 lat. Ale teraz właśnie niedawno przy próbie odstawienia wszystko wróciło. I jak już pisałam, w tej całej lękowej kołomyi okazało się że jestem w ciąży...
Prosiłam o poradę na forum co do leków. Psychiatra kazała mi do nich wrócić twierdząc że mała dawka nie zaszkodzi. Ginekolog był innego zdania. Polecił odstawić, bo nie ma badań świadczących o ich bezpieczeństwie. Ja odstawiłam ze strachu. Nic nie biorę, tylko duphaston z polecenia gina, bo mam plamienia... Takie dość obfite od tygodnia. Boję się okropnie. Dziś gin zobaczył serduszko, 5 tydzień 6 dzień ciąży. Nie wiadomo skąd plamienie, ciążę uznał za zagrożoną i dał zwolnienie do pracy, kazał leżeć i być dobrej myśli, bo tam się nic nie odkleja, zagnieżdżenie stabilne i serduszko pulsuje jak na ten etap ciąży ładnie..
A więc ja, i 4 ściany. Milion myśli i lęków. Depresja. Strach przed własnym cieniem. Nie mogę nawet pójść na rower, co mi pomagało doraźnie. Mąż pracuje codziennie do 21ej. Córeczka wiadomo, lata po podwórku z koleżankami. Matka moja pije i nie ogarnia świata.. Z ojcem nie mam kontaktu od 20 lat.. Cholernie mi ciężko.
Wiem, że to moja głowa, moje durne myśli. Że może być dobrze. Że za bardzo skupiam się na sobie, na swoich objawach, nakręcam cholerne koło. Jestem na siebie zła, że nie umiem teraz tego przerwać mimo że znam teorię.
Patrząc też na siebie samą, są chwile normalności, łapię się na tym gdy mocno się skupię na czymś.. Ale potem bach, "hello, to ja, twoja nerwica, wciąż tu jestem.."
Powinnam teraz się cieszyć, być spokojna, dbać o siebie.. A ja dygoczę i nie mogę łyknąć nawet hydroksyzyny. Nie mogę tez poćwiczyć dla rozładowania napięcia. Usilnie przekonuję samą siebie że to tylko moje skołatane nerwy, moje zalęknione emocje, które mocno dostały ostatnio po garach.. Ale łatwo nie jest
( najgorsze jest to że niewykluczone, że to plamienie to mój strach.. moje nerwy.. i wyrzuty sumienia się zaraz pojawiają.. Że sama robię sobie krzywdę i nie tylko sobie teraz..
Mąż mówi, ogarnij się! Weź się dziewczyno w garść, cieciasz się ze sobą za bardzo!
Wylałam trochę żalu.. kto mnie zrozumie, jak nie wy?
Pozdrawiam Was wszystkich.. Musimy dać radę.. Chcemy.. A ponoć chcieć to móc.. Prawda?
Prosiłam o poradę na forum co do leków. Psychiatra kazała mi do nich wrócić twierdząc że mała dawka nie zaszkodzi. Ginekolog był innego zdania. Polecił odstawić, bo nie ma badań świadczących o ich bezpieczeństwie. Ja odstawiłam ze strachu. Nic nie biorę, tylko duphaston z polecenia gina, bo mam plamienia... Takie dość obfite od tygodnia. Boję się okropnie. Dziś gin zobaczył serduszko, 5 tydzień 6 dzień ciąży. Nie wiadomo skąd plamienie, ciążę uznał za zagrożoną i dał zwolnienie do pracy, kazał leżeć i być dobrej myśli, bo tam się nic nie odkleja, zagnieżdżenie stabilne i serduszko pulsuje jak na ten etap ciąży ładnie..
A więc ja, i 4 ściany. Milion myśli i lęków. Depresja. Strach przed własnym cieniem. Nie mogę nawet pójść na rower, co mi pomagało doraźnie. Mąż pracuje codziennie do 21ej. Córeczka wiadomo, lata po podwórku z koleżankami. Matka moja pije i nie ogarnia świata.. Z ojcem nie mam kontaktu od 20 lat.. Cholernie mi ciężko.
Wiem, że to moja głowa, moje durne myśli. Że może być dobrze. Że za bardzo skupiam się na sobie, na swoich objawach, nakręcam cholerne koło. Jestem na siebie zła, że nie umiem teraz tego przerwać mimo że znam teorię.
Patrząc też na siebie samą, są chwile normalności, łapię się na tym gdy mocno się skupię na czymś.. Ale potem bach, "hello, to ja, twoja nerwica, wciąż tu jestem.."
Powinnam teraz się cieszyć, być spokojna, dbać o siebie.. A ja dygoczę i nie mogę łyknąć nawet hydroksyzyny. Nie mogę tez poćwiczyć dla rozładowania napięcia. Usilnie przekonuję samą siebie że to tylko moje skołatane nerwy, moje zalęknione emocje, które mocno dostały ostatnio po garach.. Ale łatwo nie jest
Mąż mówi, ogarnij się! Weź się dziewczyno w garść, cieciasz się ze sobą za bardzo!
Wylałam trochę żalu.. kto mnie zrozumie, jak nie wy?
Pozdrawiam Was wszystkich.. Musimy dać radę.. Chcemy.. A ponoć chcieć to móc.. Prawda?
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Ja dziś, a właściwie teraz.. Siedzę u fryzjera. To będzie długa wizyta. Siedząc właśnie na fotelu nie mogę oddychać (już rano nie mogłam), dławi mnie w gardle, mam uczucie puchnięcia czegoś pod żuchwą..
Staram się mówić sobie, ze "najwyżej, co ma być to będzie"albo, że "to nerwica, nie zabije Cię na tym fotelu", ale.. Wizyta u fryzjera powinna być miła i przyjemna a ja co? Atak paniki.. No żal.
Staram się mówić sobie, ze "najwyżej, co ma być to będzie"albo, że "to nerwica, nie zabije Cię na tym fotelu", ale.. Wizyta u fryzjera powinna być miła i przyjemna a ja co? Atak paniki.. No żal.
-
angie1989
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 88
- Rejestracja: 23 stycznia 2014, o 09:31
Mi zawroty trochę odpuściły, ale za to już wczoraj wmawiałam sobie raka kóry i oglądałam znamie, które mam na nodze od dziecka....potem wmawiałam sobie raka nosogardła bo ciągle sścieka mi gardlem wydzielina....a dzis wymacałam sobie zgrubienie(guzek) w ranie po cesarce....idr google podpowiada, ze to albo zrosty, albo endometrioza i trzeba operowac....
masakra co ja znow przezywam....
"Nigdy nie pozwól żeby strach przed działaniem wykluczył Cię z gry"
-
kamilpc
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 210
- Rejestracja: 28 kwietnia 2016, o 18:21
Chochlik nastroj w kratke , raz lepiej raz gorzej ale.zyje heheh 
Twoje życie ,twój wybór to ty decydujesz kim chcesz być ,co chcesz osiągnąc ,jak żyć
Kto nie ma odwagi do marzeń nie będzie miał sił do walki
Wróć z tarczą lub na niej.Walcz o swoje życie
Kto nie ma odwagi do marzeń nie będzie miał sił do walki
Wróć z tarczą lub na niej.Walcz o swoje życie
- Nana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 76
- Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27
U mnie tragiczne zmiany. Moze to tez kwestia napiecia przedmiesiączkowego, ale potrafie sie cieszyc, byc pelna energii i pełna nadziei, że już jestem prawie odburzona, a powrót do całkowitej normy to kwestia czasu. Pozniej wystarczy błahostka, albo brak konkretnej przyczyny a ja juz czarne scenariusze, snuje wizje, że ze swoimi lękami nie nadaje się do założenia rodziny, do stabilnego zycia na własny rachunek, bo nie będę nigdzie w stanie pracować. Pozniej znowu mam super pomysły, widze pelno alternatyw na utrzymywanie się i na to, że nie bede na nerwicę zwracac uwagi.
Raz się z nią zaprzyjazniam (wtedy jest dobrze), a raz przeklinam. I chyba to głównie przeszkadza mi w odburzaniu..
Raz się z nią zaprzyjazniam (wtedy jest dobrze), a raz przeklinam. I chyba to głównie przeszkadza mi w odburzaniu..
- imbireczka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 99
- Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13
Angie, skąd ja to znam... Też mam bliznę po cesarce i też są zgrubienia. Ale tego nigdy nie googlowałam. Po prostu nie wpadłam na do. Za to dziś odebrałam wyniki morfoligii, pierwsza ciążowa, i już panikuję. Wszystkie wartości są w normie, ale wyczaiłam że neutrofile blisko górnej granicy, a limfocyty blisko dolnej. No i ja już szperam. Bo myślę, że skoro teraz blisko granicy to może za tydzień poza nią? I już czytam u wujka google co znaczą wartości przekroczone. Mimo że ich nie mam. Ale... nerwica mówi, że zaraz mogę mieć, skoro tak blisko granicy jestem. Wiem, to głupie... Sama mam siebie czasem dość i mam ochotę puknąć się w czoło... Mocno! Tym bardziej, że hipochondria to tylko część mojej nerwicy. Natręty są najgorsze. Choć po przesłuchaniu nagrań ostatnio naszła mnie refleksja, że hipochondria to też w sumie natręt.. I chyba tak też powinien być traktowany. Mam dziś kiepski dzień, a na dworze piękne słońce. Drażni mnie to podwójnie. Gdyby lał deszcz i grzmiała burza, czułabym, że aura współgra ze mną...
Nana.. Też miałam ostatnio dwa lepsze dni.. I dziś ..gorszy. Spróbujmy potraktować to jako po prostu kryzys, który przecież ma prawo się zdarzyć.. Na drodze odburzania.. I nie jest mi łatwo pisać, bo sama leżę i kwiczę...
Ściskam..
Nana.. Też miałam ostatnio dwa lepsze dni.. I dziś ..gorszy. Spróbujmy potraktować to jako po prostu kryzys, który przecież ma prawo się zdarzyć.. Na drodze odburzania.. I nie jest mi łatwo pisać, bo sama leżę i kwiczę...
Ściskam..
- bpta
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 26 maja 2016, o 18:25
U mnie huśtawka nastrojów..i niestety ostatnio jakoś o wiele łatwiej się irytuje i wpadam w złość...dziś kilkakrotnie wychodziłam z pokoju by ochłonąć i nie krzyczeć na syna.
Grunt to jakoś rozładować złość, sprawdzony sposób rowerek stacjonarny:D
Grunt to jakoś rozładować złość, sprawdzony sposób rowerek stacjonarny:D
Na dobre, na niedobre i na litość boską...
