Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Tojajestem
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03
mysle ze jest tak, ze krotko trwa u tych ktorzy szybko naprawde akceptuja objawy. Z waszych postow widac ze daleko jeszcze do akceptacji. Jesli pojawia sie lepsza chwila a potem znow wraca jakis objaw to zwykle konczy sie akceptacja. Myslimy znowu..., nigdy z tego nie wyjde, co robie zle.... Wszystkim nam sie wydaje ze jak juz zaakceptujemy to na drugi dzien mija. A tak nie jest. Widac to po tym co piszecie - minelo i znow wrocilo. No wlasnie wrocilo bo znow nadaliscie temu wage. Akceptacja prysla.
A akceptacja jest wtedy jak chodzimy po scianach z powodu zawrotow glowy ale nie nadajemy temu wagi. Myslimy ok, tak teraz mam. Jakis czas musze z tym zyc. I potem jak sie objaw uspokoi i nagle pojawi to nie zwracamy na to uwagi tylko myslimy: oho nerwica tak ma. Nie dam sie wkrecic. Dopiero przy takim podejsciu odruchy emocjonalne sie uspokajaja. Napiecie spada i nerwica mija. Tym szybciej im szybciej ktos to zrozumie.
A akceptacja jest wtedy jak chodzimy po scianach z powodu zawrotow glowy ale nie nadajemy temu wagi. Myslimy ok, tak teraz mam. Jakis czas musze z tym zyc. I potem jak sie objaw uspokoi i nagle pojawi to nie zwracamy na to uwagi tylko myslimy: oho nerwica tak ma. Nie dam sie wkrecic. Dopiero przy takim podejsciu odruchy emocjonalne sie uspokajaja. Napiecie spada i nerwica mija. Tym szybciej im szybciej ktos to zrozumie.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
Jjs chodziłam po ścianach "najbardziej", gdy nie słyszałam nawet o istnieniu nerwicy, więc nie miałam z czym się godzić lub nie godzić. Zanim pojawił się pierwszy atak paniki nie miałam do czynienia z ludźmi zaburzonymi, a nawet z teorią w tym temacie. To z czym się było godzić?
Później kiedy usłyszałam, że to może być nerwica to po tygodniu pierwszy raz wylądowałam (u beznadziejnej ) psycholog. Nie osiadłam ma laurach. Ale kiedy zaczęłam godzić się z nerwicą to mój neurolog stwierdził, że jemu to ba Sm wygląda, więc znów mętlik, kryzys..
Każda historia jest inna.. A słabsze okresy? U mnie pojawiają się wtedy, gdy myślę, zrobiłam niezły na prawdę postęp. A mnie trudno pogodzić się z tymi krokami do tyłu, jak i z tym, że w wieku 28 lat chodzę po ścianach, a inni korzystają z życia, no kur**..
Lepiej niż godzenie się wychodzi mi ignorowanie albo wyśmiewanie, ale w tym też najlepsza nie jestem.
Później kiedy usłyszałam, że to może być nerwica to po tygodniu pierwszy raz wylądowałam (u beznadziejnej ) psycholog. Nie osiadłam ma laurach. Ale kiedy zaczęłam godzić się z nerwicą to mój neurolog stwierdził, że jemu to ba Sm wygląda, więc znów mętlik, kryzys..
Każda historia jest inna.. A słabsze okresy? U mnie pojawiają się wtedy, gdy myślę, zrobiłam niezły na prawdę postęp. A mnie trudno pogodzić się z tymi krokami do tyłu, jak i z tym, że w wieku 28 lat chodzę po ścianach, a inni korzystają z życia, no kur**..
Lepiej niż godzenie się wychodzi mi ignorowanie albo wyśmiewanie, ale w tym też najlepsza nie jestem.
- Tojajestem
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03
A gdzie ja napisalem ze masz sie pogodzic? Akceptowac znaczy rozumiec i ignorowac. Godzic sie raczej oznacza poddanie sie. Mozemy to tak okreslic ale nie o to mi chodzi. Poza tym to ze nie wiedzialas nie znaczy ze z tym nie walczylas. Po prostu walka nie miala nazwy.
A co do "inni nie maja" to jeden z moich przyjaciol wydawal mi sie najbardziej pogodnym czlowiekiem na swiecie. Zazdroscilem mu ze taki jest. I pewnego dnia przyznal ze ma drazliwe jelito, ktore powoduje zaburzenia o ktorych nie bede tu pisal ze wzgledu na odbiorcow
Skad zatem mozesz wiedziec co maja inni? A nie widzialas nigdy ludzi mocno sparalizowanych, ktorzy ciesza sie z zycia? Moze po prostu uzalasz sie nad soba?
A co do "inni nie maja" to jeden z moich przyjaciol wydawal mi sie najbardziej pogodnym czlowiekiem na swiecie. Zazdroscilem mu ze taki jest. I pewnego dnia przyznal ze ma drazliwe jelito, ktore powoduje zaburzenia o ktorych nie bede tu pisal ze wzgledu na odbiorcow

Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
- myszusia
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 545
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10
Tu sie zgodzę mam znajoma,ktora mimo młodego wieku od kilku dobrych lat jest chora na Sm a mimo to wyszla za mąż,urodziła zdrowego synka i cieszy sie życiem. Takze jak widac ludzie powznie chorzy mogą zyc normalnie wiec nasze zaburzenie w porównaniu do innych to Pikus ,bo tak naprawde nam nic nie jest.Tojajestem pisze:A gdzie ja napisalem ze masz sie pogodzic? Akceptowac znaczy rozumiec i ignorowac. Godzic sie raczej oznacza poddanie sie. Mozemy to tak okreslic ale nie o to mi chodzi. Poza tym to ze nie wiedzialas nie znaczy ze z tym nie walczylas. Po prostu walka nie miala nazwy.
A co do "inni nie maja" to jeden z moich przyjaciol wydawal mi sie najbardziej pogodnym czlowiekiem na swiecie. Zazdroscilem mu ze taki jest. I pewnego dnia przyznal ze ma drazliwe jelito, ktore powoduje zaburzenia o ktorych nie bede tu pisal ze wzgledu na odbiorcowSkad zatem mozesz wiedziec co maja inni? A nie widzialas nigdy ludzi mocno sparalizowanych, ktorzy ciesza sie z zycia? Moze po prostu uzalasz sie nad soba?
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
- bpta
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 26 maja 2016, o 18:25
Dziś od rana kiepski dzień , ale nie złamałam się i nie wzięłam Xanaxu:) to małe kroki do przodu jak dla mnie. Wciąż biorę antydepresanty ale odstawiłam uspokajacza.
Rano cala się trzęsłam , było mi słabo, zawroty głowa,ale nie dałam się. Wstałam poszłam na zakupy po powrocie zabrałam się za sprzątanie i jakoś mi lepiej. I tak każdego dnia ciut bardziej do przodu:) Pozdrawiam wszystkich...
Rano cala się trzęsłam , było mi słabo, zawroty głowa,ale nie dałam się. Wstałam poszłam na zakupy po powrocie zabrałam się za sprzątanie i jakoś mi lepiej. I tak każdego dnia ciut bardziej do przodu:) Pozdrawiam wszystkich...
Na dobre, na niedobre i na litość boską...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Ciężko dziś nawet bardzo ciężko. Ostatnie 3 dni były w miarę spokojne, serce też minimalnie podskakiwało. Dziś jakaś masakra, zaczęło od południa to co jakiś czas czuję szarpnięcie. Chyba nie umiem, nie potrafę zaakceptować tych objawów, boję się ich. Piszę tu czasem że akceptuję, że pracuję nad tym a guzik tak jest. Dziś nawet wzięłam hydroksyzynę byle się uspokoić i nie czuć objawów serca. Mówię że akceptuję jak objawów mam malutko, a jak jest dzien taki jak dzisiaj to mi się chce płakć i boję się o swoje życie.Cały czas jestem spięta i wyczekuje objawu, podskoku serca itd. Mm już serdecznie tego dość. Nie potrafię się wyciszyć. Jakby mi ktoś zresetował mózg to może by to coś dało bo ja tu coś robię, chodzę do pracy i tylko czekam na objaw sercowy. Jak go nie ma to cieszę się jak dziecko, a jak się pojawi to od razu złość, frustracja. Czemu czasem jest taki dzień że objawy są częśte a na inny to się wycisza.? Dziś wystarczył nerwowy początek dnia i teraz już jestem zdenerwowana bo pojawił się objaw, a potem jeszcze więcej objawów. Może jak ktoś to czyta z boku to sobie myśli, czego ona się boi, ja bym zaryzykował itd. Też tak miewam jak czytam niektóre wasze posty ale akurat o tej tematyce, której sie nie boje. Dziś już cały dzień skopany przez objawy, jestem zła, podłamana. Prawda taka że wyczekuje tylko tych dni bez objawów lub z małymi objawami. To nie jest do cholery żadna akceptacja i przyzwalanie na to. Nie potrafię tego zrobić..........wątpie że w takim razie z tego wyjde.Czemu do jasnej cholery nie mogę mi9eć normalnego życia.Oddałabym wszystko żeby tego nie mieć.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
betii, odnośnie tego: " Czemu czasem jest taki dzień że objawy są częśte a na inny to się wycisza.? " - bo może ciągle jesteś w nerwicowym kole, w stanie zagrożenia? Sama napisałaś, że tego wyczekujesz. betii, wiem, że to nie jest łatwe, ale nasza reakcja przyzwalania na dany objaw musi być powtórzona być może million razy żeby przestać w końcu kręcić się wokół własnej osi? Jak ileś tam (setki, tysiące) zareagujesz na ten objaw, to zagrożenie będzie spadać, I spadać I spadać, I będzie tego objawu coraz mniej I mniej, a potem nawet jak będzie to nie będzie Cię roztrajał, bo przekonasz swój mózg, że nic Ci nie może zrobić?
betii, rozumiem Cię doskonale. Nie poddawaj się, póki walczysz jesteś na dobrej drodze
betii, rozumiem Cię doskonale. Nie poddawaj się, póki walczysz jesteś na dobrej drodze

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Może Olala masz rację bo dawniej jak pojawiał się objaw ze strony serca a ja dalej olewka (tylko wtedy rzeczywiście się tego nie bałam) to no pojawiał się rzadziej i rzadziej aż o nim zapominałam. Pojawiał się tam może od czasu do czasu ale nawet nie zwracałam na to uwagi. Teraz od 6 miesięcy tak mi coś odbiło z tym sercem i nie chce puścić a objawy w postaci dziwnych zachowań serca wyrastają jak grzyby po deszczu coraz to nowe i częstsze i rujnują mi dzień.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 4 listopada 2015, o 16:40
Beti, doskonale Cię rozumiem. Mi też teraz serducho wariuje jak samo chce. Kluje, zaczyna mnie piec w klatce albo tak jakby drzalo. Moglabym rozne dziwne rzeczy o nim wymieniac. Staram sie nie bac tego. Tlumacze sobie, ze usg wyszlo ok, ze to tylko takie chwilowe zawirowania 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Też czasem czuję drżenia i sto innych objawów.Ja póki co się boje próbuje to zmieniać ale z marbymvsjutkiem.usg też u mnie ok.ptasiemleczko21 pisze:Beti, doskonale Cię rozumiem. Mi też teraz serducho wariuje jak samo chce. Kluje, zaczyna mnie piec w klatce albo tak jakby drzalo. Moglabym rozne dziwne rzeczy o nim wymieniac. Staram sie nie bac tego. Tlumacze sobie, ze usg wyszlo ok, ze to tylko takie chwilowe zawirowania
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 4 listopada 2015, o 16:40
To jesteśmy dwie, a w kupie siła
przejdziemy i przez sercowe kłody 


- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
I ja betii miałam podobnie jak czułam się dobrze - potykania były czasami, ale raczej bardzo rzadko, a jak były to je zlewałam. Tak więc musimy dalej uspokajać te nasze głowybetii pisze:Może Olala masz rację bo dawniej jak pojawiał się objaw ze strony serca a ja dalej olewka (tylko wtedy rzeczywiście się tego nie bałam) to no pojawiał się rzadziej i rzadziej aż o nim zapominałam. Pojawiał się tam może od czasu do czasu ale nawet nie zwracałam na to uwagi. Teraz od 6 miesięcy tak mi coś odbiło z tym sercem i nie chce puścić a objawy w postaci dziwnych zachowań serca wyrastają jak grzyby po deszczu coraz to nowe i częstsze i rujnują mi dzień.

- Nana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 76
- Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27
W tytule jest: wyżal się swobodnie. A chcę to zrobić. Potrzebuję tego.
Mój partner, z którym jestem 5 lat jest w delegacji na drugim końcu Polski. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pracuje po nocach , a jego praca nie jest bezpieczna, ale legalna (pracuje po nocach w środowiskach niezbyt ciekawych... ). Dostałam o 5 smsa, ze juz jest w pokoju (umawialismy sie, zeby informowal jak juz bedzie bezpieczny). Godzina 19 a ja 0 informacji od niego. Wydawało mi sie to chore, ze spi 14 godzin. Zadzwonilam, ale nie odebral.
Napisal pół godziny pozniej "no czesc". Ja z podniesionym cisnieniem dzwonie i pytam czy on tyle spal czy co. a on "ta. zmeczony bylem". a ja, ze to niemozliwe. Głos masz inny. Piliscie cos rano z chłopakami i dlatego tyle odsypiałeś? a on "no". i slysze glos w tle jakiś. a on "musze juz leciec, bo zaraz znowu prace zaczynam". a ja "idz nie chce mi sie juz Ciebie sluchac. na razie " . a on "oddzwonie, slyszysz?" ja sie odlaczylam i napisalam smsa pod wplywem emocji. on nie zadzwonil tylko napisal po godzinie smsa "wez sie uspokuj. ja juz w pracy ".
Mam wrazenie, ze traktuje mnie inaczej przez ostatnie dni. Nie jako partnerke, ale bardziej jako "matke" .. Wydaje mi sie, ze wie, ze jestem juz jego i przestaje sie starać. Stracił w moich oczach duzo i aktualnie nie chce mi sie nawet w zaden sposob z Nim kotaktowac (wiem, ze pewnie to minie).
Dodatkowo poklócona jestem z rodzicami, pojutrze mam ciężki egzamin, a już nie mam mocy się uczyć. Jutro w pracy jestem prawie cały dzień.
Jeszcze zbliza mi sie okres i jestem po prostu jednym wielkim strzępkiem nerwów.
Nie wiem, czy ktoś z Was dojedzie do samego końca, ale czuję jakąś większą ulgę, że mogłam tutaj wyrzucić to cholerstwo z siebie. Jestem zmęczona juz tym wszystkim.
Mój partner, z którym jestem 5 lat jest w delegacji na drugim końcu Polski. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pracuje po nocach , a jego praca nie jest bezpieczna, ale legalna (pracuje po nocach w środowiskach niezbyt ciekawych... ). Dostałam o 5 smsa, ze juz jest w pokoju (umawialismy sie, zeby informowal jak juz bedzie bezpieczny). Godzina 19 a ja 0 informacji od niego. Wydawało mi sie to chore, ze spi 14 godzin. Zadzwonilam, ale nie odebral.
Napisal pół godziny pozniej "no czesc". Ja z podniesionym cisnieniem dzwonie i pytam czy on tyle spal czy co. a on "ta. zmeczony bylem". a ja, ze to niemozliwe. Głos masz inny. Piliscie cos rano z chłopakami i dlatego tyle odsypiałeś? a on "no". i slysze glos w tle jakiś. a on "musze juz leciec, bo zaraz znowu prace zaczynam". a ja "idz nie chce mi sie juz Ciebie sluchac. na razie " . a on "oddzwonie, slyszysz?" ja sie odlaczylam i napisalam smsa pod wplywem emocji. on nie zadzwonil tylko napisal po godzinie smsa "wez sie uspokuj. ja juz w pracy ".
Mam wrazenie, ze traktuje mnie inaczej przez ostatnie dni. Nie jako partnerke, ale bardziej jako "matke" .. Wydaje mi sie, ze wie, ze jestem juz jego i przestaje sie starać. Stracił w moich oczach duzo i aktualnie nie chce mi sie nawet w zaden sposob z Nim kotaktowac (wiem, ze pewnie to minie).
Dodatkowo poklócona jestem z rodzicami, pojutrze mam ciężki egzamin, a już nie mam mocy się uczyć. Jutro w pracy jestem prawie cały dzień.
Jeszcze zbliza mi sie okres i jestem po prostu jednym wielkim strzępkiem nerwów.
Nie wiem, czy ktoś z Was dojedzie do samego końca, ale czuję jakąś większą ulgę, że mogłam tutaj wyrzucić to cholerstwo z siebie. Jestem zmęczona juz tym wszystkim.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
Nana, wiem co czujesz ,sama przechodziłam przez takie sytuacje . Jednak spróbuj popatrzeć na to, co się stało bez dodatkowych emocji (wiem ,że trudne).Kiedy rozpatrujemy coś w wielkich emocjach widzimy niekiedy rzeczy , których wcale nie ma .