Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 kwietnia 2016, o 13:08

ola36 pisze:Będzie dobrze Asiu, tylko nastaw się lepiej na dłuższy czas regeneracji systemu emocjonalnego niż na ekspresowy. Każdy chciałby szybko wyzdrowieć a nerwica jednak nie minie ani w ciągu tygodnia ani dwóch. Im więcej się dowiadujemy o tym, im więcej porad słyszymy tym prędzej chcielibyśmy wcielić je w życie by przyspieszyć odburzenie. A to nie tak działa. Ucz się, dowiaduj, sprawdzaj, eksperymentuj na sobie. Postaraj się nie ulegać lękowi, ale daj sobie też prawo do gorszego dnia. Bo takie dni będą Asiu i trzeba się z tym pogodzić. Zapewnij sobie wtedy jakieś zajęcie, które odwróci Twoją uwagę od gorszego samopoczucia. Widzisz, ja miałam tak, że przez miesiąc czułam się świetnie, potem nadszedł gorszy dzień a ja się załamywałam, że przecież było już tak fajnie a teraz znowu dół. Teraz już wiem, że taka jest droga wyjścia z zaburzenia, że kryzysy będą i trzeba zawczasu się na nie nastawić organizując sobie wtedy jakąś aktywność, która nas zajmie. W moim przypadku były to porządki wiosenne, przedtem sport, często też fotografuję. I za każdym razem jak ten kryzys nadchodził, to trwał krócej, bo nie nadawałam mu znaczenia, bo skupiałam się na realnych sprawach, bo nie zyłam nim.

-- 1 kwietnia 2016, o 11:51 --
Kasia1977 pisze:Mnie dla odmiany ostatnimi dniami dopadło całkowite "olewanie" wszystkiego. Tzn mam wrażenie, że nie mam uczuć... Nie,żebym się tym przejmowała bo zdecydowanie łatwiej mi się żyje, ale czy to jakiś etap odburzania??? W sumie to nie wiem czy chcę żeby minął bo tak jak mówię całkiem mi z tym dobrze, ale widzę ogromną zmianę w moim podejściu do dosłownie wszystkiego. Nie przejmuję się, że nie ma w domu obiadu bo przecież mogło mi się znudzić gotowanie po 15-stu latach. Nie przejmuję się codziennym bałaganem bo przecież dom jest dla mnie, a nie ja dla domu. Nie sprawdzam codziennie dzieciom zeszytów bo przecież są już w piatej i szóstej klasie, mogą to robić sami itd itd itd. Nie rozumiem skąd ten stan..............................................
Kasia, uważam że to bardzo dobry znak;-) To jest świadome puszczenie kontroli i jest nam to bardzo potrzebne. W nerwicy jest to bardzo typowe zachowanie - chęć kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Wiesz, ja mam tak samo od kilku dni;-) Zawsze obowiązkowa, perfekcyjna, nie połozyłam się spać dopóki nie miałam wysprzątanego domu, nie mogło być nigdy obiadu z jednego dania, w pracy też zawsze musiałam dawać z siebie 100 %, nawet mój kot musiał mieć perfekcyjnie wyczyszczone uszy :hehe: A teraz co, siedzę sobie w bałaganie, rosołek się gotuje i pachnie, w pracy wypiję kawę to nabiorę chęci na posprzątanie. Po dłuzszych przemyśleniach uznałam, że naprawdę świat się nie zawali jak zacznę odstępować od swoich nawyków.
Tak widzę I obserwuję na forum po wielu wypowiedziach, że często - jak nie w większości :D nerwice biorą się u takich skrupulantów życiowych, ludzi, którzy chcą mieć I robić wszystko na 100%. I to sprawia, że zawsze chcą wszystko kontrolować. To jest takie podejście: wszystko albo nic. Mega destrukcyjne, bo życie raczej rzadko jest na 100% dobre albo na 100% złe. Bo tak naprawdę wszystko zależy od naszego podejścia.

Ja ola36 podobnie całe życie byłam nauczona przez wymagających rodziców, że wszystko musi być na cacy, na 100%. Moja mama to pedantka, myślę nawet, że ma to na poziomie choroby - ona sprząta mieszkanie 24h. Jakby nigdy nie potrafiła zaakceptować stanu jest jaki jest I żeby porobić coś dla siebie samej. Nie, ona sprząta I żyje tym non stop. Myślę, że w ten sposób bardzo łatwo mogłam nabyć takie perfekcjonistyczne nawyki. Że nawet jak coś zrobię to może być to zrobione jeszcze lepiej. I nie ma tego końca. Dopiero nerwica to zaburzyła, zaczęłam odpuszczać, zaczął mi się też zmieniać ogląd.

W domu nie mam już super czysto. Nie koncentruje całych swoich sił żeby wszystko było wyprane, wyprasowane, ugotowane. Trzeba zacząć wreszcie dbać o siebie. A jak to zmniejsza ciśnienie I presję na innych! Brak złości, frustracji.

Nerwica nas jednak leczy - z destrukcyjnych nawyków. Nagle zaczynasz widzieć, że te wszystkie błahe sprawy to jeden wielki shit, taka iluzja. Że coś musisz, że co jak nie zrobisz. Zawali się świat? Nie. A ile rzeczy innych, pozytywnych, dla siebie I innych można wtedy zrobić!

(kiedyś wyczytałam, że często u osób wychowanych w takich pedantycznych domach występuje większa skłonność do zaburzeń nerwicowych, w tym głównie do ZOK).

-- 1 kwietnia 2016, o 12:08 --
asia1994 pisze:Też bardzo bym chciała zająć się czymś innym, również lubię fotografować, jednak póki co nie jestem w stanie dotrzeć sama w jakieś ładne miejsca, ale wierzę, że niedługo się to zmieni, muszę być dobrej myśli :) Postaram się myśleć pozytywnie, chociaż rzeczywiście nieraz są tak straszne dni, kiedy ten lęk potrafi zawładnąć mną całą i już nie jestem w stanie się na niczym skupić. Ale może niedługo będzie ich coraz mniej... ;)
Asia, nie staraj się myśleć pozytywnie, bo narazie może Ci się to nie udać. Zaakceptuj raczej lęk I złe samopoczucie I rób mimo tego inne rzeczy.
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

1 kwietnia 2016, o 13:21

Olalala pisze:
ola36 pisze:Będzie dobrze Asiu, tylko nastaw się lepiej na dłuższy czas regeneracji systemu emocjonalnego niż na ekspresowy. Każdy chciałby szybko wyzdrowieć a nerwica jednak nie minie ani w ciągu tygodnia ani dwóch. Im więcej się dowiadujemy o tym, im więcej porad słyszymy tym prędzej chcielibyśmy wcielić je w życie by przyspieszyć odburzenie. A to nie tak działa. Ucz się, dowiaduj, sprawdzaj, eksperymentuj na sobie. Postaraj się nie ulegać lękowi, ale daj sobie też prawo do gorszego dnia. Bo takie dni będą Asiu i trzeba się z tym pogodzić. Zapewnij sobie wtedy jakieś zajęcie, które odwróci Twoją uwagę od gorszego samopoczucia. Widzisz, ja miałam tak, że przez miesiąc czułam się świetnie, potem nadszedł gorszy dzień a ja się załamywałam, że przecież było już tak fajnie a teraz znowu dół. Teraz już wiem, że taka jest droga wyjścia z zaburzenia, że kryzysy będą i trzeba zawczasu się na nie nastawić organizując sobie wtedy jakąś aktywność, która nas zajmie. W moim przypadku były to porządki wiosenne, przedtem sport, często też fotografuję. I za każdym razem jak ten kryzys nadchodził, to trwał krócej, bo nie nadawałam mu znaczenia, bo skupiałam się na realnych sprawach, bo nie zyłam nim.

-- 1 kwietnia 2016, o 11:51 --
Kasia1977 pisze:Mnie dla odmiany ostatnimi dniami dopadło całkowite "olewanie" wszystkiego. Tzn mam wrażenie, że nie mam uczuć... Nie,żebym się tym przejmowała bo zdecydowanie łatwiej mi się żyje, ale czy to jakiś etap odburzania??? W sumie to nie wiem czy chcę żeby minął bo tak jak mówię całkiem mi z tym dobrze, ale widzę ogromną zmianę w moim podejściu do dosłownie wszystkiego. Nie przejmuję się, że nie ma w domu obiadu bo przecież mogło mi się znudzić gotowanie po 15-stu latach. Nie przejmuję się codziennym bałaganem bo przecież dom jest dla mnie, a nie ja dla domu. Nie sprawdzam codziennie dzieciom zeszytów bo przecież są już w piatej i szóstej klasie, mogą to robić sami itd itd itd. Nie rozumiem skąd ten stan..............................................
Kasia, uważam że to bardzo dobry znak;-) To jest świadome puszczenie kontroli i jest nam to bardzo potrzebne. W nerwicy jest to bardzo typowe zachowanie - chęć kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Wiesz, ja mam tak samo od kilku dni;-) Zawsze obowiązkowa, perfekcyjna, nie połozyłam się spać dopóki nie miałam wysprzątanego domu, nie mogło być nigdy obiadu z jednego dania, w pracy też zawsze musiałam dawać z siebie 100 %, nawet mój kot musiał mieć perfekcyjnie wyczyszczone uszy :hehe: A teraz co, siedzę sobie w bałaganie, rosołek się gotuje i pachnie, w pracy wypiję kawę to nabiorę chęci na posprzątanie. Po dłuzszych przemyśleniach uznałam, że naprawdę świat się nie zawali jak zacznę odstępować od swoich nawyków.
Tak widzę I obserwuję na forum po wielu wypowiedziach, że często - jak nie w większości :D nerwice biorą się u takich skrupulantów życiowych, ludzi, którzy chcą mieć I robić wszystko na 100%. I to sprawia, że zawsze chcą wszystko kontrolować. To jest takie podejście: wszystko albo nic. Mega destrukcyjne, bo życie raczej rzadko jest na 100% dobre albo na 100% złe. Bo tak naprawdę wszystko zależy od naszego podejścia.

Ja ola36 podobnie całe życie byłam nauczona przez wymagających rodziców, że wszystko musi być na cacy, na 100%. Moja mama to pedantka, myślę nawet, że ma to na poziomie choroby - ona sprząta mieszkanie 24h. Jakby nigdy nie potrafiła zaakceptować stanu jest jaki jest I żeby porobić coś dla siebie samej. Nie, ona sprząta I żyje tym non stop. Myślę, że w ten sposób bardzo łatwo mogłam nabyć takie perfekcjonistyczne nawyki. Że nawet jak coś zrobię to może być to zrobione jeszcze lepiej. I nie ma tego końca. Dopiero nerwica to zaburzyła, zaczęłam odpuszczać, zaczął mi się też zmieniać ogląd.

W domu nie mam już super czysto. Nie koncentruje całych swoich sił żeby wszystko było wyprane, wyprasowane, ugotowane. Trzeba zacząć wreszcie dbać o siebie. A jak to zmniejsza ciśnienie I presję na innych! Brak złości, frustracji.

Nerwica nas jednak leczy - z destrukcyjnych nawyków. Nagle zaczynasz widzieć, że te wszystkie błahe sprawy to jeden wielki shit, taka iluzja. Że coś musisz, że co jak nie zrobisz. Zawali się świat? Nie. A ile rzeczy innych, pozytywnych, dla siebie I innych można wtedy zrobić!

(kiedyś wyczytałam, że często u osób wychowanych w takich pedantycznych domach występuje większa skłonność do zaburzeń nerwicowych, w tym głównie do ZOK).

-- 1 kwietnia 2016, o 12:08 --
asia1994 pisze:Też bardzo bym chciała zająć się czymś innym, również lubię fotografować, jednak póki co nie jestem w stanie dotrzeć sama w jakieś ładne miejsca, ale wierzę, że niedługo się to zmieni, muszę być dobrej myśli :) Postaram się myśleć pozytywnie, chociaż rzeczywiście nieraz są tak straszne dni, kiedy ten lęk potrafi zawładnąć mną całą i już nie jestem w stanie się na niczym skupić. Ale może niedługo będzie ich coraz mniej... ;)
Asia, nie staraj się myśleć pozytywnie, bo narazie może Ci się to nie udać. Zaakceptuj raczej lęk I złe samopoczucie I rób mimo tego inne rzeczy.
hmmm...trafiłaś w samo sedno, dokładnie to samo mówi mi terapeutka. Ze to właśnie cała ja - wszystko albo nic. I ma to przełożenie na nerwicę, b cięzko mi było zaakceptować chwilowe polepszenie lub chwilowe pogorszenie. Albo 100 % zdrowia i dobrego samopoczcia albo nic. Nic co, byłabym w stanie zaakceptować. No i własnie z tego powodu trzeba zacząć też dostrzegać inne kolory w zyciu, bo jak sama twierdzisz, ten system "zero - jedynkowy" jest destrukcyjny.

-- 1 kwietnia 2016, o 12:21 --
asia1994 pisze:Też bardzo bym chciała zająć się czymś innym, również lubię fotografować, jednak póki co nie jestem w stanie dotrzeć sama w jakieś ładne miejsca, ale wierzę, że niedługo się to zmieni, muszę być dobrej myśli :) Postaram się myśleć pozytywnie, chociaż rzeczywiście nieraz są tak straszne dni, kiedy ten lęk potrafi zawładnąć mną całą i już nie jestem w stanie się na niczym skupić. Ale może niedługo będzie ich coraz mniej... ;)
Asiu, no jeżeli czegoś chcesz, to po prostu to zrób;-) Na przekór nerwicy. Weź aparat i zrób kilka zdjęć w promieniu choćby kilku metrów, potem zajmij się obróbką i zobaczysz jak Ci umysł odpocznie;-) Nie trzeba szukać pięknych miejsc, żeby robić zdjęcia. Nawet zdjęcia linii wysokiego napięcia, krawężnika, śmieci leżących na ulicy mogą okazać się dziełem sztuki;-) Wszystko zależy od Twojego spojrzenia;-) Lubisz fotografię, nie pozwól żeby nerwica Ci to uniemożliwiła.
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

1 kwietnia 2016, o 13:24

Zobacz Asia kilka postów z ludźmi którzy Cię rozumieją i już lepsze samopoczucie, to jest właśnie nerwica ;) Akceptacja, przyjacielska postawa wobec siebie i jesteś na najlepszej drodze do odburzenia. Trudne, ale wykonalne.

-- 1 kwietnia 2016, o 12:24 --
Ola dzięki srdeczne :cm
Bo jak nie my to kto ????????
asia1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 9 marca 2015, o 14:32

1 kwietnia 2016, o 13:36

Dziękuję dziewczyny ogromnie!! Jejku, gdyby nie to forum, to nie wiem, co bym dzisiaj zrobiła, takie miałam okropne samopoczucie. Jesteście wielkie! :) Powodzenia również Wam w dalszym odburzaniu, bo warto, bo nerwica atakuje naprawdę wartościowych ludzi !
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

1 kwietnia 2016, o 13:37

Kasia1977 pisze:Zobacz Asia kilka postów z ludźmi którzy Cię rozumieją i już lepsze samopoczucie, to jest właśnie nerwica ;) Akceptacja, przyjacielska postawa wobec siebie i jesteś na najlepszej drodze do odburzenia. Trudne, ale wykonalne.

-- 1 kwietnia 2016, o 12:24 --
Ola dzięki srdeczne :cm
Kasia, żeby to nasze puszczanie kontroli nie za bardzo sie rozszalało. Szkoda by było olać kremy przeciwzmarszczkowe, regularny manicure i depilację :hehe:
Zmykam do pracy, miłego popołudnia :cm
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

1 kwietnia 2016, o 13:47

O nie nie są rzeczy ważne i ważniejsze i oczywiście nieważne. Odpuszczamy te pierwsze i ostatnie :DD :DD :DD
Bo jak nie my to kto ????????
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

1 kwietnia 2016, o 14:17

kucyki46 pisze:
różyczka pisze: Jest jedna myśl, która akurat się zaczepila i podsyła mi mnóstwo czarnych wizji. Na przykład kiedy sobie siedzę, planuję, cieszę się z czegoś to przychodzą myśli : " bez sensu się cieszysz, bo przecież jest ta sprawa (nierozwiązana rzekomo, o której muszę myśleć)"
Bardzo mnie to denerwuję, więc zastanawiam się, co takiego robię źle. :(
To zależy, czy ta sprawa to tak bardziej ci leży na sercu, czy na wątrobie. Bo jak na sercu, to lepiej załatwić, a żeby móc się cieszyć w spokoju. Jeżeli na wątrobie, to ostropest! :)

kucyki46, wszystko spoko spoko, tylko że ta "sprawa" to jest podsyłana przez myśli lękowe. i rozsądnie, logicznie o tym wiem, ale ... no własnie czasami wątpię :no
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 kwietnia 2016, o 15:11

ola36 pisze:
Kasia1977 pisze:Zobacz Asia kilka postów z ludźmi którzy Cię rozumieją i już lepsze samopoczucie, to jest właśnie nerwica ;) Akceptacja, przyjacielska postawa wobec siebie i jesteś na najlepszej drodze do odburzenia. Trudne, ale wykonalne.

-- 1 kwietnia 2016, o 12:24 --
Ola dzięki srdeczne :cm
Kasia, żeby to nasze puszczanie kontroli nie za bardzo sie rozszalało. Szkoda by było olać kremy przeciwzmarszczkowe, regularny manicure i depilację :hehe:
Zmykam do pracy, miłego popołudnia :cm
Haha, czujecie, zostaniemy włóczykijami :D z nerwicy do człowieka wyzwolonego w pełni :DD
kucyki46
Gość

1 kwietnia 2016, o 16:10

różyczka pisze: wszystko spoko spoko, tylko że ta "sprawa" to jest podsyłana przez myśli lękowe. i rozsądnie, logicznie o tym wiem, ale ... no własnie czasami wątpię :no
Skoro to jest nie sprawa lecz "sprawa" to inaczej:
- po pierwsze, w szczerych rozmowach kobiety przyznawały, że mają w głowie chaos. Wierze na słowo! i AKCEPTUJE. I tak - niczego nie sugerując, ale może po prostu takie są uwarunkowania genetyczne i możesz się ucieszyć jako kobieta, że jesteś w FORMIE! (a przecież jest potwierdzone naukowo, że kobiety są bardziej odporne, mi się wydaje, że to, aby ogarniać jakoś ten natłok mysli :)). No chyba, że wolałabyś być mężczyzną? :) http://udanemalzenstwo.blogspot.com/201 ... zyzna.html

- po drugie, w mojej kolekcji roślinek najbardziej kapryśna jest różyczka - biała. Ona nie ma przypisanej stałej ilości wody na czas i trzeba to obserwowac, a przepojenie albo odwodnienie od razu jest zauważalne. No to - może różyczki tak mają?! <wesoły>

- po trzecie - kwestia perfekcjonizmu, co już zostało przez innych opisane, że lepsze jest wrogiem DOBREGO. Logiczne, ale czy JASNE? :)
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

1 kwietnia 2016, o 17:26

Moja nerwica jest ze mną 1,5 roku.Moich objawów praktycznie w ogóle nie ma oprócz jednego który dokucza mi ciągle, a mianowicie jedzenie! Mam z tym ogromny problem, po każdym przełknięciu kęsa kaszle na siłę, przełykam sline czy "czegoś"tam nie ma. Czasami mam jakieś dziwne ściskanie gardła. Jak jem to moje gardło bardzo się zaciska. Tak długo to już trwa... Nie mam pojęcia jak sobie z tym radzic bo oprócz tego nic mi nie dolega. I ta cholerna myśl że jem i się uduszę, nie potrafię się jej pozbyc. Boję się że przez takie nerwowe jedzenie od roku i zaciskanie gardła przy przełykaniu spowodowało jakieś problemy z przełykiem.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 kwietnia 2016, o 20:24

kucyki46 pisze:
różyczka pisze: wszystko spoko spoko, tylko że ta "sprawa" to jest podsyłana przez myśli lękowe. i rozsądnie, logicznie o tym wiem, ale ... no własnie czasami wątpię :no
Skoro to jest nie sprawa lecz "sprawa" to inaczej:
- po pierwsze, w szczerych rozmowach kobiety przyznawały, że mają w głowie chaos. Wierze na słowo! i AKCEPTUJE. I tak - niczego nie sugerując, ale może po prostu takie są uwarunkowania genetyczne i możesz się ucieszyć jako kobieta, że jesteś w FORMIE! (a przecież jest potwierdzone naukowo, że kobiety są bardziej odporne, mi się wydaje, że to, aby ogarniać jakoś ten natłok mysli :)). No chyba, że wolałabyś być mężczyzną? :) http://udanemalzenstwo.blogspot.com/201 ... zyzna.html

- po drugie, w mojej kolekcji roślinek najbardziej kapryśna jest różyczka - biała. Ona nie ma przypisanej stałej ilości wody na czas i trzeba to obserwowac, a przepojenie albo odwodnienie od razu jest zauważalne. No to - może różyczki tak mają?! <wesoły>

- po trzecie - kwestia perfekcjonizmu, co już zostało przez innych opisane, że lepsze jest wrogiem DOBREGO. Logiczne, ale czy JASNE? :)
kucyki, Twoje przemyślenia są niesamowite i bardzo oryginalne :-) normalnie intrygujący z Ciebie człek :)
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

2 kwietnia 2016, o 06:56

Potrzebuje Waszej pomocy Kochani! Otóż wczoraj przybylam do Niemiec. Podróż 12godzinna znioslam dobrze. Wieczorem czułam się niezbyt,ale to normalne i ze zmęczenia. Najbardziej jednak przezylam rozstanie z bliskimi nie obyło się bez płaczu. I właśnie jestem przez to rozwalona emocjonalnie. Ciągle mi smutno,płacze i najchętniej juz bym wracała z powrotem. Tlumacze sobie,ze to normalne,ze musze się przyzwyczaić itp.ale na nic się to zdaje bo czuje się jeszcze gorzej. Mężowi widzę tez jest przykro z tego powodu,bo znalazł nam mieszkanie ladnie wyremontowal a ja żadnej reakcji i zachwytu.tylko wzruszylam ramionami. W nocy spać nie mogłam tylko na raty i ciągle płacz i płacz. Patrząc na to.mieszkanie i otoczenie mam w sobie taka zlosc i nienawiść. Doradźcie cos...
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

2 kwietnia 2016, o 07:35

Nie walcz z emocjami bo nie wygrasz. Pozwol im byc a one same mina predzej czy pozniej. Zwroc jednak uwage, ze nie jestes emocja. Mozesz mimo odczuc zrobic cos przeciwnego, to co uwazasz ze nalezy. Np. Zauwaz ze czesto odczuwamy zlosc ale ze wzgledu na okolicznosci jej nie okazujemy bo np. dotyczy szefa. Usmiechamy sie wtedy z ochota ;) Pokochaj meza i powiedz mu ze chcesz inaczej ale tak czujesz teraz. Potem mu to wynagrodzisz. Zapewne zrozumie.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

2 kwietnia 2016, o 08:55

myszusia podstawowe pytanie.. Ty chcialas wyjezdzac do Niemiec czy zrobilas to wbrew sobie? Wiadomo nowe miejsce beak rodziny przy sobie moglo to spotęgowac emocje ktore na dodatek mamy zaburzone. Placz bo to wentyl brzpieczenstea. Wyplacz sie a potem wracaj na droge odburzania. Zauwaz pozytywy ze masz mieszkanko wyremontowane masz wieksze perspektywy rozwoju to sa plusy ;) glowa do gory ;)
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

2 kwietnia 2016, o 09:33

Myszusia opowiem Ci dla pocieszenia jaka była u mnie sytuacja z przeprowadzką. Całe życie żyłam na blokowisku, miliony ludzi, miliony przyjaciół. Mój dom stał otworem dla Wszystkich...a tu nagle 5 lat temu mój mąż wymyślił sobie zakup domu na obrzeżach miasta. Bardzo długo z nim walczyłam, ale w końcu mnie przekonał. Trzy miesiące po przeprowadzce się zaczeło, płacze, lęki, brak znajomych, nadeszła jesień i skonczyły się grile, ogniska itp.Każdego dnia wyjeżdżałam do przyjaciół na osiedle, chociaż by po to, żeby moje dzieci również spotykały się ze swoimi przyjaciółmi. Mój mąż odnalazł sie super, ja niestety nie...oddaliliśy się od siebie. Doszło do tego, że złożyłam pozew o rozwód, ale do czego dążę. Teraz żałuję, że w tamtych czasach tak bardzo zapierałam sie rekami i nogami, że straciłam dwa lata na bycie nieszczęśliwą...To bez sensu, naprawdę, szkoda zycia. Fakt faktem pomogła mi psycholog pokochać moje nowe miejsce zamieszkania ;) ale teraz wyjezdżając rano do pracy marzę o wieczorze, żeby już wrócić do domu. Pokochałam to miejsce w momencie kiedy przestałam z tym walczyć. Dodam, że mieszkam w miejscu gdzie są dwa domy, przy lesie i gdy zapada zmrok jest tak ciemno, że nie widać siebie :DD Myszusia nie ma co płakać tylko trzeba pozwolić sobie być szczęsliwą, spróbuj dać sobie szansę, szkoda życia na płacze, naprawdę powinno sie wszystko poukładać, ale potrzeba na to troszkę czasu. Trzymam kciuki!!!!!!! :cm
Bo jak nie my to kto ????????
ODPOWIEDZ