Ja też zazwyczaj po wysiłku fizycznym czuje się gorzejsebastian86 pisze:czemu po wysilku fizycznym czuje sie psychicznie gorzej?skacowany,pobudzony,w apatii...nawet niepokoj sie pojawia
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Guett
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 841
- Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35
i'm tired boss
-
takadziewczyna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18
Widzę u siebie ze ciągle cos analizuje. Nie tyle siebie ale wszystko wkolo np. Ciągle mysle co będę robic, ukladam w kolko plany dnia, plany wakacji itd. Nie wiem czy to objaw nerwicy czy czegos innego, a moze to normalne tylko ja nadaje temu niepotrzebne znaczenie.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Ja też nie biorę. Co do terapii to ja uczęszczam na psychodynamiczną I nie wiem czy to nie był błąd. Mam wrażenie, że na terapii jedno, a nerwica swoje. Poznaje siebie I tak dalej, ale nie widzę żeby miało to przełożenie na zmniejszenie mojej hipochondrii. Dopiero rzeczy jakie znalazłam tu na forum pozwoliły mi pomóc sobie samej w szybkim czasie.justi2212 pisze:Olala, nie biorębralam jakieś 3 miesiące rok temu ale na dolegliwości somatyczne. W listopadzie mialam atak paniki, znwu zaczęłam brać ale zrobiły więcej szkody niż pożytku. Zaczęłam terapię poz beh, ale na razie byłam na dwóch spotkaniach, więc trudno jest mi na razie cokolwiek powiedzieć
Teraz w sumie mam zawias, bo nie wiem co dalej z tym robić. Z jednej strony zbudowałam jakąś relacje z terapeutką I szkoda tego, z drugiej strony nie widzę za bardzo skuteczności na moje lęki przed chorobami, co mi najbardziej przeszkadza w życiu.
takadziewczyna, fajnie, że układasz takie plany, też bym tak chciała. Ja narazie nie mam motywacji do takich rzeczy, myślenia o wakacjach, o tym co porobić. Najchętniej poszłabym spać żeby nie myśleć.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 924
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Norma, Norma...!lekowe kolo dziala ciezka praca psychiczna!...nerwica dziala sluchaj nagran nie czytaj na razie wszystkich postow bo bedziesz miala metlik...justi2212 pisze:Hej, meczy mnie ostatnio dziwny niepokój, natłok myśli, do końca nie sprecyzowanych, aż nie wiem o co mi chodzi, więc zaczęłam się bać że w końcu zwariuje
Wczoraj przy rozmowie z mama która też ma nerwicę dowiedziałam się że też ma lękowe myśli dotyczące babci, zaczelam jej o tym opowiadać, az nagle pomyślałam ze gadam jak heretyk i może to forum zrobiło mi wodę z mózgustrasznie źle się z tym poczułam i teraz w ogóle nie wiem co o tym myśleć.
Boje się że się pogubilam, nie wiem w co wierzyć a w co nie. Takie dziwne i przerażające uczucie jakby zaraz coś miało nastąpić.
Do tego ten ciągły lek przed chorobami, wypadkami, nieznanym, boje się że w końcu coś sobie ,,wygadam". Machina leku ruszyła z kopyta:p
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
- ajona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30
Czy na Was też tak oddziałuje pogoda? Nie mogę się jakoś odnaleźć w tej wiosennej aurze. Mimo tego, że ostatnio rozbuchały mi się lęki, jakoś inaczej odczuwam siebie i swoje emocje, to staram się coś robić. Ale w taką pogodę jak dziś, kiedy niebo jest zachmurzone, a do tego jakoś dziwnie jasno mimo, że już jest ta godzina, no to po prostu nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nic jakoś nie poprawia humoru. Chyba trzeba to po prostu przeczekać. Muszę się jeszcze wyżalić jeśli chodzi o natrętne myśli, które zaprzątają mi głowę praktycznie 24 godziny na dobę. Ciągle analizuję swoje samopoczucie, sprawdzam, czy już mi się coś chce, czy jeszcze nie, mój głos wydaje mi się dziwny, zachowanie też. Albo jestem apatyczna albo nadmiernie pobudzona, ale wszystkie te emocje są jakieś takie spłycone. Próbuję się jakoś relaksować, ale chyba tracę do siebie cierpliwość. Przykro mi, bo sądziłam, że już dobrze wszystko się układa. Widać nie wszystko idzie zawsze tak jakby się chciało. Co robicie z natrętami? Kiedy jeden się pojawia, olewam go, racjonalizuję, to za chwilę przychodzi kolejny. I tak cały dzień. Najgorzej jak siedzę sama. I w nocy.
- Allicja
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 53
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 20:36
Dzisiaj miałam dość dziwny sen. Od dawna śni mi sie wierzowiec (mam ogromny lek wysokości) i boje sie w tym śnie ze spanie a stoję tam. Dzisiaj rowniez śnił mi sie ten wierzowiec i kobieta na nim. Ja byłam obok w jakiejś kawiarni czy cos. Każdy krzyczał do niej aby nie skakała, ze zaraz jej pomogą poczym siedząc w tej kawiarni nagle usłyszałam ogromny huk i ta kobiete, ktora spadła. Wtedy obudziłam sie przerażona. Boje sie cały dzien, cały dzien wydaje mi sie ze to jakiś znak. Ze cos złego sie stanie mi, ze to było jakies ostrzeżenie przed najgorszym. Wariuje, płakać mi sie chce. W życiu tak sie nie bałam kiedy cos mi sie śniło.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
ajona, mnie też ostatnio atakują natręty ze wszystkich stron, podobnie jak Ty jak mam za dużo czasu wolnego. Widzę jaki robiłam błąd do tej pory: ja z nimi nie dialogowałam w ogóle. Tzn. ignorowałam je tylko, a momentami wchodziłam w rozmowy z nimi - niestety na ich warunkach. A nie ośmieszałam, nie mówiłam im, że są z dupy i mówią gówno prawdę. I że nie są wróżbitą Maciejem. Albo mówiłam im to zbył mało. Zmienianie otoczenia myślowego też jest ważne, ale nie wystarczy. Bo jak się zostaje samemu to wtedy zaczyna się problem straszaków. A je trzeba traktować jak takie skaczące pchły, nic więcej. Ja sobie znalazłam taki fajny racjonalizator: przez 30 lat żyłam i nic mi się nie stało, a nie myślałam nigdy co mi jest, kiedy umrę, po prostu żyłam. Więc po co mi ta cała kontrola? Na kija to wszystko? To tylko takie gówno, które straszy. A straszy, bo nadajemy temu moc. A to nie ma żadnej mocy, choćby krzyczało i wrzeszczało. To taki paradoks.ajona pisze:Czy na Was też tak oddziałuje pogoda? Nie mogę się jakoś odnaleźć w tej wiosennej aurze. Mimo tego, że ostatnio rozbuchały mi się lęki, jakoś inaczej odczuwam siebie i swoje emocje, to staram się coś robić. Ale w taką pogodę jak dziś, kiedy niebo jest zachmurzone, a do tego jakoś dziwnie jasno mimo, że już jest ta godzina, no to po prostu nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nic jakoś nie poprawia humoru. Chyba trzeba to po prostu przeczekać. Muszę się jeszcze wyżalić jeśli chodzi o natrętne myśli, które zaprzątają mi głowę praktycznie 24 godziny na dobę. Ciągle analizuję swoje samopoczucie, sprawdzam, czy już mi się coś chce, czy jeszcze nie, mój głos wydaje mi się dziwny, zachowanie też. Albo jestem apatyczna albo nadmiernie pobudzona, ale wszystkie te emocje są jakieś takie spłycone. Próbuję się jakoś relaksować, ale chyba tracę do siebie cierpliwość. Przykro mi, bo sądziłam, że już dobrze wszystko się układa. Widać nie wszystko idzie zawsze tak jakby się chciało. Co robicie z natrętami? Kiedy jeden się pojawia, olewam go, racjonalizuję, to za chwilę przychodzi kolejny. I tak cały dzień. Najgorzej jak siedzę sama. I w nocy.
Więc z tą pogodą lepiej nie rozkminiać, a olać to. Pomyśl czy przed zaburzeniem zwracałaś uwagę na takie pierdoły? A teraz odpowiedz sobie na pytanie czemu robisz to teraz? Jak myślisz? I jaki z tego wniosek? Że to kolejny straszak, taka pchła. A to jest gówno prawda. Żadna pogoda tylko nadawanie mocy pogodzie sprawia, że to analizujesz. A analizujesz, bo wiadomo co i jak
- 1987
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 251
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23
Spokojnie, nie jest to żaden znak. Często w koszmarach śnią nam się najgłębiej ukryte lęki. Przestraszyłaś się tego i to normalne, każdy by się przestraszył. Mózg nie odróżnia snu od rzeczywistości, więc emocje we śnie są bardzo podobne do tych prawdziwych. Po niektórych przeżyciach sennych emocje podczas koszmaru są tak silne że ludzie dochodzą dniami do siebie. Każdy przynajmniej raz w życiu miał taki sen/sny. Nie wariuj.Allicja pisze:Dzisiaj miałam dość dziwny sen. Od dawna śni mi sie wierzowiec (mam ogromny lek wysokości) i boje sie w tym śnie ze spanie a stoję tam. Dzisiaj rowniez śnił mi sie ten wierzowiec i kobieta na nim. Ja byłam obok w jakiejś kawiarni czy cos. Każdy krzyczał do niej aby nie skakała, ze zaraz jej pomogą poczym siedząc w tej kawiarni nagle usłyszałam ogromny huk i ta kobiete, ktora spadła. Wtedy obudziłam sie przerażona. Boje sie cały dzien, cały dzien wydaje mi sie ze to jakiś znak. Ze cos złego sie stanie mi, ze to było jakies ostrzeżenie przed najgorszym. Wariuje, płakać mi sie chce. W życiu tak sie nie bałam kiedy cos mi sie śniło.
-- 30 marca 2016, o 20:15 --
Bo podczas nerwicy organizm stawia opór fizyczny. Jest zasiedziały. Zdolności fizyczne są mniejsze i trzeba się "przebijać" przez te samopoczucia, przyzwyczaić go regularnie do ciągłego ruchu. Na przekór.sebastian86 pisze:czemu po wysilku fizycznym czuje sie psychicznie gorzej?skacowany,pobudzony,w apatii...nawet niepokoj sie pojawia
Święty Graal leczenia DP/DR - http://www.zaburzeni.pl/post121195.html#p121195
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
-
takadziewczyna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18
Ja to chyba powinnam miec zakaz czytania wszystkiego gdzie jest slowo marihuana. Czytalam Tu na forum rozne przypadki. I pokawily sie snow watpliwosci. Co jesli to psychoza, schizofremia, nieodwracalne zmiany uszkodzenia. Boze...ciagle watpliwosci strach qatpliwosci.
- 1987
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 251
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23
Pogoda oddziałuję jak najbardziej. Zimą/jesienią gdy nie ma słońca nie ma naturalnej witaminy D której nie uzupełnisz niczym, nigdzie jak tylko słońcem. A jak wiemy witamina D jest motorem systemu immunologicznego czyli brak niesie całe domino objawów za sobą. Nie przeczekać. Przeczekać to tak jak zapomnieć. Natrętne myśli odbijasz logiką, albo ośmieszaniem. U mnie to działa. Ciągła praca, nie przeczekanie. To nie tak działa że schowasz się do mysiej dziury i przeczekasz burzę tylko biegniesz przez sam środek ucząc się jak wymijać krople zygzakiem.ajona pisze:Czy na Was też tak oddziałuje pogoda? Nie mogę się jakoś odnaleźć w tej wiosennej aurze. Mimo tego, że ostatnio rozbuchały mi się lęki, jakoś inaczej odczuwam siebie i swoje emocje, to staram się coś robić. Ale w taką pogodę jak dziś, kiedy niebo jest zachmurzone, a do tego jakoś dziwnie jasno mimo, że już jest ta godzina, no to po prostu nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nic jakoś nie poprawia humoru. Chyba trzeba to po prostu przeczekać. Muszę się jeszcze wyżalić jeśli chodzi o natrętne myśli, które zaprzątają mi głowę praktycznie 24 godziny na dobę. Ciągle analizuję swoje samopoczucie, sprawdzam, czy już mi się coś chce, czy jeszcze nie, mój głos wydaje mi się dziwny, zachowanie też. Albo jestem apatyczna albo nadmiernie pobudzona, ale wszystkie te emocje są jakieś takie spłycone. Próbuję się jakoś relaksować, ale chyba tracę do siebie cierpliwość. Przykro mi, bo sądziłam, że już dobrze wszystko się układa. Widać nie wszystko idzie zawsze tak jakby się chciało. Co robicie z natrętami? Kiedy jeden się pojawia, olewam go, racjonalizuję, to za chwilę przychodzi kolejny. I tak cały dzień. Najgorzej jak siedzę sama. I w nocy.
-- 30 marca 2016, o 20:29 --
No i dobrze że doszłaś do takiego wniosku, ale go wykonaj dla twojego dobra. Nie mieszaj sobie w głowie, trzymaj się jednego.takadziewczyna pisze:Ja to chyba powinnam miec zakaz czytania wszystkiego gdzie jest slowo marihuana. Czytalam Tu na forum rozne przypadki. I pokawily sie snow watpliwosci. Co jesli to psychoza, schizofremia, nieodwracalne zmiany uszkodzenia. Boze...ciagle watpliwosci strach qatpliwosci.

Święty Graal leczenia DP/DR - http://www.zaburzeni.pl/post121195.html#p121195
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
-
takadziewczyna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18
Ale tak logocznie patrzac, gdyby to bylo uszkodzenie to pewnie zaczeloby sie zaraz po zapaleniu I zaraz po, a nie 2 miesiace pozniej co nie. Nie man tylko argumentu wykluczajacego psychoze.
- ajona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30
Zawsze zwracałam uwagę na pogodę, na to jak się czuję, jaki mam nastrój, czy coś mnie boli, itd. Mam to niestety zapisane po części w genach, a po części wynika to z wychowania. Niestety moje nastawienie do życia, od dzieciństwa jest lękowe i mało optymistyczne. Przez ostatnie lata, od kiedy nerwica dokopała silniej, pracuję nad sobą każdego dnia. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej, ale stałam się bardziej refleksyjna, bardziej optymistyczna, z wieloma rzeczami próbuję się pogodzić. Najtrudniej jest wyjść poza siebie, poza własny czubek nosa i stawać się wrażliwym nie tylko na siebie, ale też na potrzeby innych. Nerwica to jest świetna lekcja pokory. Wierzę, że dzięki niej nauczę się po prostu żyć i czerpać z tego życia garściami, pokonując własne słabości i biegnąc przez środek burzy. Macie racje, pogoda to tylko pogoda. Nie chcę się chować w mysią dziurę, ale z drugiej strony kiedy się nie ma obowiązków, siedzi na zwolnieniu, to ciężko jest coś ze sobą zrobić konstruktywnego. Mimo wszystko staram się poświęcić ten wolny czas babci, o której trochę zapomniałam ostatnimi laty. Ćwiczę, czego też dawno nie robiłam. Próbuję pokazać sobie, że mogę wszystko. Że mogę się cieszyć życiem i robić dobre rzeczy. Dla siebie i dla innych.
-
takadziewczyna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18
Chyba jednak nie poradze sobie bez fachowej pomocy. Mam nadzieje ze jak pojde do psychologa to on stwierdzi na 100 procent nerwice I przestane szukac sobie psychoz I schizofremi. ale nie mogloby byc za latwo. Wiec poki co trzese sie ze psycholog potwierdzi jednak chorobe psychiczna a nie zaburzenie.
taka ladna pogoda a Tu taki dolek.
- różyczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 126
- Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17
takadziewczyna, nie psycholog nie stwierdzi Tobie żadnej choroby psychicznej
Pamiętaj jednak,że mimo diagnozy 100% i tak mogą się pojawić jakieś podważające myśli w stylu, a co jeśli psycholog nie ma racji ? To, że jesteś w tym miejscu oznacza, że nie masz żadnej choroby psychicznej, a jedynie bardzo się jej boisz, pamiętaj o tym i tego się trzymaj ! 
A teraz moje pytanie, mam nadzieję, że ktoś będzie umiał mi na nie odpowiedziec.
Otóż jako tako, nie czuję już tych straszliwych lęków, nie dających żyć i nie rozkminiam też cały czas myśli lękowych. Cały czas jednak czuję je " z tyłu głowy" i niewiele potrzeba, żebym znów im zawierzyła. Jest jedna myśl, która akurat się zaczepila i podsyła mi mnóstwo czarnych wizji. Na przykład kiedy sobie siedzę, planuję, cieszę się z czegoś to przychodzą myśli : " bez sensu się cieszysz, bo przecież jest ta sprawa (nierozwiązana rzekomo, o której muszę myśleć)" albo, że dopóki tego nie załatwię i nie rozkminię, to moje życie będzie beznadziejne i bez sensu. Logicznie mówię sobie,że mialam już inne myśli i przeszły i wtedy też myślałam,ze do konca życia będę się z nimi męczyc. Ale na to myśl ---> że niby to co teraz, to jest wazniejsze, prawdziwy problem itp.
Bardzo mnie to denerwuję, więc zastanawiam się, co takiego robię źle. I pytanie, w końcu mi te myśli wygasną i nie będzie tak, że już zawsze będę miała ten dyskomfort z tyłu głowy ? :/
Wiem, że w sumie nie powiedziałam jakie konkretnie myśli, ale podchodze do tego, że skoro pasują pod schemat, to takze są lekowe. Czasami chyba jednak im zawierzam, może tutaj jest problem.
A teraz moje pytanie, mam nadzieję, że ktoś będzie umiał mi na nie odpowiedziec.
Otóż jako tako, nie czuję już tych straszliwych lęków, nie dających żyć i nie rozkminiam też cały czas myśli lękowych. Cały czas jednak czuję je " z tyłu głowy" i niewiele potrzeba, żebym znów im zawierzyła. Jest jedna myśl, która akurat się zaczepila i podsyła mi mnóstwo czarnych wizji. Na przykład kiedy sobie siedzę, planuję, cieszę się z czegoś to przychodzą myśli : " bez sensu się cieszysz, bo przecież jest ta sprawa (nierozwiązana rzekomo, o której muszę myśleć)" albo, że dopóki tego nie załatwię i nie rozkminię, to moje życie będzie beznadziejne i bez sensu. Logicznie mówię sobie,że mialam już inne myśli i przeszły i wtedy też myślałam,ze do konca życia będę się z nimi męczyc. Ale na to myśl ---> że niby to co teraz, to jest wazniejsze, prawdziwy problem itp.
Bardzo mnie to denerwuję, więc zastanawiam się, co takiego robię źle. I pytanie, w końcu mi te myśli wygasną i nie będzie tak, że już zawsze będę miała ten dyskomfort z tyłu głowy ? :/
Wiem, że w sumie nie powiedziałam jakie konkretnie myśli, ale podchodze do tego, że skoro pasują pod schemat, to takze są lekowe. Czasami chyba jednak im zawierzam, może tutaj jest problem.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Mnie dla odmiany ostatnimi dniami dopadło całkowite "olewanie" wszystkiego. Tzn mam wrażenie, że nie mam uczuć... Nie,żebym się tym przejmowała bo zdecydowanie łatwiej mi się żyje, ale czy to jakiś etap odburzania??? W sumie to nie wiem czy chcę żeby minął bo tak jak mówię całkiem mi z tym dobrze, ale widzę ogromną zmianę w moim podejściu do dosłownie wszystkiego. Nie przejmuję się, że nie ma w domu obiadu bo przecież mogło mi się znudzić gotowanie po 15-stu latach. Nie przejmuję się codziennym bałaganem bo przecież dom jest dla mnie, a nie ja dla domu. Nie sprawdzam codziennie dzieciom zeszytów bo przecież są już w piatej i szóstej klasie, mogą to robić sami itd itd itd. Nie rozumiem skąd ten stan..............................................
Bo jak nie my to kto ????????
