Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
takadziewczyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18

4 marca 2016, o 19:50

Mi się humor zaczął psuć gdy pojawił się nowy objaw: ciągłe mruganie iczami, zacisakanie.To nawet absurdalnie brzmi a co zrobić.
I nadesszły wątpliwości,może to nie nerwica? może teraz zaczyna się prawdziwa choroba itd.
Ciężko jest :(
Wiedźma82
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 2 marca 2016, o 23:40

4 marca 2016, o 21:17

Ja dzisiaj miałam taką jakby sinusoidę. Najpierw rano dobre samopoczucie, nawet z uśmiechem na ustach pojechałam do pracy. Aż mnie jakaś euforia ogarnęła. Potem kryzys. Później znowu dobrze i satysfakcja, że po pracy sama zrobiłam zakupy w markecie. Następnie znowu niepokój i jakieś takie poczucie beznadziejności i totalnego zmęczenia tym kołowrotkiem myśli w głowie. A teraz znowu jest ok.
Nigdy jakoś nie mam też odczucia, że to przez jakąś fizyczną chorobę ciała. Wiem, że to przez tą paskudę nerwicę. Czasami mam momenty, że myśle że już więcej tego nie zniosę. A później znowu samopoczucie wskakuje na górkę. I tak w kółko
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

5 marca 2016, o 00:37

takadziewczyna pisze:Mi się humor zaczął psuć gdy pojawił się nowy objaw: ciągłe mruganie iczami, zacisakanie.To nawet absurdalnie brzmi a co zrobić.
I nadesszły wątpliwości,może to nie nerwica? może teraz zaczyna się prawdziwa choroba itd.
Ciężko jest :(
takadziewczyna, przede wszystkim nie panikuj :-) tiki nerwowe to przecież nic takiego. Jest to zupełnie naturalny objaw nerwicowy, szczególnie, jeśli pojawił się dopiero teraz, pierwszy raz w życiu. Ja mam identyczne tiki - mrugam powiekami, otwieram szeroko oczy, czasem tez zarzucę głową, ale mam tak mniej więcej od 5-6 roku życia. Obecnie jestem diagnozowana w kierunku napadów mikro-padaczki, które bardzo ciężko stwierdzić w normalnych warunkach. Raczej mało prawdopodobne, ale lekarz stwierdził, że czemu by nie sprawdzić.
Jeśli się bardzo obawiasz to idź do lekarza, poproś o skierowanie do neurologa, Porozmawiaj. Nie zaszkodzi,a na pewno uspokoi. Ale uwierz mi, żyję z tym od 20 lat, i jakoś się przyzwyczailam. Taka już moja "uroda" haha :-)

Być może uspokoi Cię też nieco fakt, że zazwyczaj moje tiki pojawiają się sporadycznie, i najczęściej, jak jestem w towarzystwie jestem nawet w stanie nad nimi zapanować (lub ukryć). Natomiast w najgorszym nerwicowym momencie miałam je niemal cały czas, nie byłam ich w stanie opanować nawet kiedy próbowałam się zrelaksować, musiałam wtedy wyglądać jak opętana haha :-D
Nic się nie martw, będzie ok ;-)
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

5 marca 2016, o 01:14

Sorry, ale musze to z siebie wyrzucic, bo inaczej nie zasne. Od parunastu minut złapałem takiego doła, że siedzę teraz w nerwach i nie moge sie uspokoic. Czytałem ostatnio temat uzytkownika tommy321 i czytając ten post mam wrażenie, jakbym czytał o sobie. Całe życie byłem nieśmiały, zawsze miałem z tym problem, kiedy trzeba było iść nawet do sklepu, albo gdziekolwiek indziej, zawsze wstydziłem sie zapytać o cokolwiek. Najbardziej odpowiadały mi sklepy, w których rzeczy samodzielnie bierze sie z polki, żeby jak najmniej sie odezwac. Od dziecka starałem się też bardzo kontrolować. Kiedy byłem gdzieś z rodzicami i nagle zniknęli z mojego pola widzenia, np w sklepie gdzy sie na cos zapatrzylem, zaraz wpadalem w panike i wodzilem oczami po sklepach, zeby ich znalezc. Kiedy zdarzyła sie taka sytuacja, ze dlugo nie moglem ich znalezc, wpadalem w placz. Po za tym zawsze jakos staralem sie trzymac dobra opinie. Kiedy np w gimnazjum okazalo sie, ze moge miec 2 z historii (nigdy nie bylem dobry z historii, ale to byla dla mnie tragedia), to czułem sie, jakbym mial nie zdac, a tego sie zawsze balem, zeby nie stracic dobrego zdania, bo wtedy bedzie koniec swiata, bede nieudacznikiem i skoncze pod mostem. Ogolnie bylem bardzo wrazliwy. Niby z rowiesnikami potrafilem sie zaprzyjaznic i komunikowac, ale nie było to najprzyjemniejsze. W gimnazjum, tez pod koniec i na poczatku technikum zacząłem palić, niestety takie toważystwo, miałem z tym ogromny problem, nie chcialem zeby ktokolwiek sie dowiedzial i za kazdym razem jak chcialem zapalic, musialem sie chowac po kontach, zeby bron boze nikt sie nie dowiedzial. Kiedy sie tak "kitrałem" i ktos przechodzil obok, zaraz sie ploszylem, nie bylo mowy, zebym np wyszedl normalnie przed szkole jak inni i sobie zapalil, bo przeciez jak jakis nauczyciel zobaczy, to straci dobre zdanie o mnie, a jeszcze gorzej, jak powie rodzicom, albo bede mial inne problemy. Zawsze balem sie i pilnowalem, zeby nic nie przeskrobac, kiedy np kilka osob uciekalo z lekcji i namawiali mnie tez do tego, zawsze sie balem konsekwencji. Bylem wtedy miedzy mlotem a kowadlem, bo pewnie gdybym sie tak nje pilnował i nie myślał o tym co myślą inni, to pewnie bym się nie zawachał, ale wtedy ogarnial mnie wlasnie lek. Przez jakis okres swojego zycia, jako ze dosc dobrze znam sie na informatyce, oraz na kreceniu filmow i montazu, krecilem sie w roznych grupach raperow. Mialem w klasie kolege, ktoremu calkiem niezle szlo, i czesto prosił mnie o pomoc, kiedy chcial nagrac jakis kawałek, czy teledysk, na poczatku bylo spoko, podobalo mi sie to, ale potem nie zbyt mialem ochote mu pomagac, bo w wiekszosci raperzy, to tacy specyficzni ludzie, ktorym nie zalezy na niczym, nawet nie podziekuja, a jak ich o cokolwiek poprosisz, to to oleja, nie mowie ze wszyscy, ale ci ktorych spotkalem wlasnie tacy byli i wlasnie kiedy nie chcialem mu pomagac, nie bardzo potrafilem odmowic. Nie wiem w sumie czemu, ale i tak nie wyszlo najgorzej, bo dzieki niemu zdobylem kontakty do innych ludzi, a teledyskami zrobilem sobie male portfolio i mialem okazje poznac wiecej ludzi. I tu byl problem, bo mama zawsze wpajala mi, zeby od nikogo nigdy nie brac kasy, zeby nie miec problemow. A niestety, kiedy dasz cos komus za darmo, to nie potrafi tego uszanowac i poprostu ludzie ktorym pomagalem, czesto mam wrazenie, ze nie mieli do mnie szacunku, a ja mialem problem z asertywnoscia. Juz sie w takich grupach nie obracam i w sumie dobrze, bo zle sie tam czulem, zawsze ta niepewnosc i zastanawianie co, kto sobie o mnie pomysli. Czesto unikam niektorych rzeczy, wyzwan, spotkan, nowych znajomosci, w obawie o to, ze ktos sobie cos niefajnego o mnie pomysli. Nie potrafie tanczyc, bo sie wstydze bo mysle, ze glupio wypadne i przez to nawet nie probuje sie nauczyc, poprostu nie chce. Mam problem, zeby znalezc sobie dziewczyne, mam niesmialosc do kobiet. Ostatnio w sumie udalo mi sie juz nawiazac kontakt z jedną fajną dzewczyną na 18tce kolegi, pokazując jej trick z kalkulatorem w iphone i "przypadkowym" wyliczaniem mojego numeru telefonu (czasem sie takie umiejetnosci przydają ;)), niby sie fajnie gadalo, spotkalismy sie kilka razy, ze 2 razy na osiemnastkach i mielismy tez razem kurs na prawo jazdy, ale balem sie ja zaprosic gdziekolwiek l, do jakiejs restauracji, czy gdziekolwiek indziej. Mialem taka blokade nie wiem czemu. Fsjnie byloby miec dziewczyne, ale na moje nieszczescie chodze do technikum, gdzie jest aż 5 dziewczyn i ciezko znalezc kogos interesujacego i fajnego. Moznaby poznac kogos z liceum, albo spoza szkoly, ale nie wiem jak. Raczej rzadko mam okazje sie widywac z takimi osobami, a po za tym mam wrazenie, ze wiekszosc z nich uwaza sie za kogos z wyzszych sfer i boje sie zagadac. I znowu wszystko rozbija sie o opinie o mnie. Teraz siedze sobie, zastanawiam sie i doszedlem do wniosku, ze nigdy nie mialem i nie mam nikogo poza najblizsza rodzina, kto moglby mnie wesprzec, przez co zlapalem takiego dola, ze nie moglem spac, wiec musialem to z siebie wyrzucic. W w dstawowce zawsze bylem lubiany, chodzilem do wzorowej klasy i rzadko bywaly jakies problemy. Pozniej w gimnazjum, bylem troche mniej lubiany, glownie z tego powodu, ze klasa byla laczona z innych klas z mojej podstawowki i bylem w tej klasie tylko ja i moj kolega z poprzedniej klasy. Ogolnie klasa byla mniej spokojna i troche rozrabiala, ja natomiast bylem zawsze grzeczny i posluszny i sadze ze przez to bylem troche z boku. Nie bylo tak, ze bylem wcale nie lubiany, szykanowany itp., ale czasami czulem sie odepchniety. Dopiero w 3 klasie udalo mi sie dostosowac (m.in. zaczalem palic) i wtedy czulem wieksza akceptacje. W technikum teraz, jestem lubiany i jest ok, tylko mam wrazenie, ze nie ma takiej zgranej ekipy, ktora trzymala by sie razem. Sporo osob mieszka po za moim miastem i z nimi raczej sie rzadko widuje, a po za tym im w glowie tylko alkochol i nie bardzo mi to odpowiada, reszta siedzi caly czas w domach ("informatycy"), tak samo jak ci z mojego miasta. Spotykam sie czasem z mala ekipa, ale ostatnio raczej rzadko sie to zdarza, wiekszosc z nich chodzi do liceum i pisza teraz mature, wiec nie maja tyle czasu, a potem rozjada sie na studia, a mi pozostanie siedziec w domu.

Troche sie rozpisalem, ale sie chociaz uspokoilem i moge spac spokojnie :D
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

5 marca 2016, o 08:49

Kurczę dzis u mnie mini kryzys.wczoraj poszłam spać i po 40min sie obudziłam odczuwając lęk i szybciej biło mi serce. Jakos zasnęłam,ale dzis jak się tylko obudziłam to odrazu zaczęłam o tym myśleć przez się troszkę nakręciłam i czuje sie niezbyt. Sama nie wiem czemu to zrobiło na mnie takie wrażenie skoro juz mnie nie ruszało.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

5 marca 2016, o 08:56

Myszusia Ty taka znawczyni, a lęku się przestraszyłaś? Przecież to tylko sprawdzian.......
Bo jak nie my to kto ????????
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

5 marca 2016, o 09:00

Kasiu wiem wiem ,ze sprawdzian,ale jednak cos drgnęło.Nic ogarne to.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

5 marca 2016, o 09:04

Oczywiście, że ogarniesz. Przegoń tę cholerę :dres:
Bo jak nie my to kto ????????
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

5 marca 2016, o 12:19

justi2212 pisze:Każdy sposób jest dobry :D
Rozwalaja mnie dziś koleżanki z pracy. Najpierw gadaja o samobójstwach, a teraz w radio mówili że jest kilka pewnikow w życiu człowieka, m.in. śmierć :D fajnie im, że tak sobie o tym gadaja bez spiny, a mi serce do gardła podchodzi :D
justi2212, wiesz co mi przyszło do głowy? Że umysł robi Ci psikusa, bo wyłapuje w rzeczywistości te tematy, które wywołują u Ciebie lęk. Jakby szuka w rzeczywistości powodów, dla których musi się ciągle bać.

Kurcze, jesteście takimi ciekawymi osobami, wiecie, że fajnie byłoby Was poznać? każdy z nas tutaj jest wyjątkowy :-)

Kasia1977 ma rację, trzeba akceptować każdy dzień, ten dobry i ten zły. A nie ta ciągła analiza - przecież kiedyś nie analizowaliśmy tak wszystkiego?

zaburzonyinformatyk, trafiłeś w dobre miejsce, posłuchaj sobie nagrań chłopaków, w tym o budowaniu postawy przyjacielskiej wobec samego siebie.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

5 marca 2016, o 12:33

Wiem Olalala, cały czas robi sobie ze mnie psikusa, a ja wątpie, że kiedyś będzie normalnie, tak bym chciała zobaczyć jakieś światełko w tunelu :(

Dokładnie Ola, są tu sami wrażliwi i inteligentni ludzie, bo chyba innych nerwica nie dopada:)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
kucyki46
Gość

5 marca 2016, o 13:57

Kiedyś Cejrowski w jednym ze swoich programów powiedział, że w tym życiu wcale nie chodzi o to aby było fajnie. Nigdy wcześniej się jakoś nad tym nie zastanawiałem, ale pomyślcie sobie o tym :) Miałem kiedyś okazję być na kameralnej mszy (właściwe wyglądało to bardziej jak rozmowa w szerszym gronie) Ten kapłan powiedział: bardziej zastanawiajcie się co jest z Wami nie tak, kiedy idzie Wam jak po maśle, niż kiedy są problemy. zły zawsze będzie walczył z Dobrymi Duszyczkami. https://www.youtube.com/watch?v=wTjLZwpmufw

-- 5 marca 2016, o 13:57 --
zaburzonyinformatyk pisze:Sorry, ale musze to z siebie wyrzucic, bo inaczej nie zasne. Od parunastu minut złapałem takiego doła, że siedzę teraz w nerwach i nie moge sie uspokoic. Czytałem ostatnio temat uzytkownika tommy321 i czytając ten post mam wrażenie, jakbym czytał o sobie. Całe życie byłem nieśmiały, zawsze miałem z tym problem, kiedy trzeba było iść nawet do sklepu, albo gdziekolwiek indziej, zawsze wstydziłem sie zapytać o cokolwiek. Najbardziej odpowiadały mi sklepy, w których rzeczy samodzielnie bierze sie z polki, żeby jak najmniej sie odezwac. Od dziecka starałem się też bardzo kontrolować. Kiedy byłem gdzieś z rodzicami i nagle zniknęli z mojego pola widzenia, np w sklepie gdzy sie na cos zapatrzylem, zaraz wpadalem w panike i wodzilem oczami po sklepach, zeby ich znalezc. Kiedy zdarzyła sie taka sytuacja, ze dlugo nie moglem ich znalezc, wpadalem w placz. Po za tym zawsze jakos staralem sie trzymac dobra opinie. Kiedy np w gimnazjum okazalo sie, ze moge miec 2 z historii (nigdy nie bylem dobry z historii, ale to byla dla mnie tragedia), to czułem sie, jakbym mial nie zdac, a tego sie zawsze balem, zeby nie stracic dobrego zdania, bo wtedy bedzie koniec swiata, bede nieudacznikiem i skoncze pod mostem. Ogolnie bylem bardzo wrazliwy. Niby z rowiesnikami potrafilem sie zaprzyjaznic i komunikowac, ale nie było to najprzyjemniejsze. W gimnazjum, tez pod koniec i na poczatku technikum zacząłem palić, niestety takie toważystwo, miałem z tym ogromny problem, nie chcialem zeby ktokolwiek sie dowiedzial i za kazdym razem jak chcialem zapalic, musialem sie chowac po kontach, zeby bron boze nikt sie nie dowiedzial. Kiedy sie tak "kitrałem" i ktos przechodzil obok, zaraz sie ploszylem, nie bylo mowy, zebym np wyszedl normalnie przed szkole jak inni i sobie zapalil, bo przeciez jak jakis nauczyciel zobaczy, to straci dobre zdanie o mnie, a jeszcze gorzej, jak powie rodzicom, albo bede mial inne problemy. Zawsze balem sie i pilnowalem, zeby nic nie przeskrobac, kiedy np kilka osob uciekalo z lekcji i namawiali mnie tez do tego, zawsze sie balem konsekwencji. Bylem wtedy miedzy mlotem a kowadlem, bo pewnie gdybym sie tak nje pilnował i nie myślał o tym co myślą inni, to pewnie bym się nie zawachał, ale wtedy ogarnial mnie wlasnie lek. Przez jakis okres swojego zycia, jako ze dosc dobrze znam sie na informatyce, oraz na kreceniu filmow i montazu, krecilem sie w roznych grupach raperow. Mialem w klasie kolege, ktoremu calkiem niezle szlo, i czesto prosił mnie o pomoc, kiedy chcial nagrac jakis kawałek, czy teledysk, na poczatku bylo spoko, podobalo mi sie to, ale potem nie zbyt mialem ochote mu pomagac, bo w wiekszosci raperzy, to tacy specyficzni ludzie, ktorym nie zalezy na niczym, nawet nie podziekuja, a jak ich o cokolwiek poprosisz, to to oleja, nie mowie ze wszyscy, ale ci ktorych spotkalem wlasnie tacy byli i wlasnie kiedy nie chcialem mu pomagac, nie bardzo potrafilem odmowic. Nie wiem w sumie czemu, ale i tak nie wyszlo najgorzej, bo dzieki niemu zdobylem kontakty do innych ludzi, a teledyskami zrobilem sobie male portfolio i mialem okazje poznac wiecej ludzi. I tu byl problem, bo mama zawsze wpajala mi, zeby od nikogo nigdy nie brac kasy, zeby nie miec problemow. A niestety, kiedy dasz cos komus za darmo, to nie potrafi tego uszanowac i poprostu ludzie ktorym pomagalem, czesto mam wrazenie, ze nie mieli do mnie szacunku, a ja mialem problem z asertywnoscia. Juz sie w takich grupach nie obracam i w sumie dobrze, bo zle sie tam czulem, zawsze ta niepewnosc i zastanawianie co, kto sobie o mnie pomysli. Czesto unikam niektorych rzeczy, wyzwan, spotkan, nowych znajomosci, w obawie o to, ze ktos sobie cos niefajnego o mnie pomysli. Nie potrafie tanczyc, bo sie wstydze bo mysle, ze glupio wypadne i przez to nawet nie probuje sie nauczyc, poprostu nie chce. Mam problem, zeby znalezc sobie dziewczyne, mam niesmialosc do kobiet. Ostatnio w sumie udalo mi sie juz nawiazac kontakt z jedną fajną dzewczyną na 18tce kolegi, pokazując jej trick z kalkulatorem w iphone i "przypadkowym" wyliczaniem mojego numeru telefonu (czasem sie takie umiejetnosci przydają ;)), niby sie fajnie gadalo, spotkalismy sie kilka razy, ze 2 razy na osiemnastkach i mielismy tez razem kurs na prawo jazdy, ale balem sie ja zaprosic gdziekolwiek l, do jakiejs restauracji, czy gdziekolwiek indziej. Mialem taka blokade nie wiem czemu. Fsjnie byloby miec dziewczyne, ale na moje nieszczescie chodze do technikum, gdzie jest aż 5 dziewczyn i ciezko znalezc kogos interesujacego i fajnego. Moznaby poznac kogos z liceum, albo spoza szkoly, ale nie wiem jak. Raczej rzadko mam okazje sie widywac z takimi osobami, a po za tym mam wrazenie, ze wiekszosc z nich uwaza sie za kogos z wyzszych sfer i boje sie zagadac. I znowu wszystko rozbija sie o opinie o mnie. Teraz siedze sobie, zastanawiam sie i doszedlem do wniosku, ze nigdy nie mialem i nie mam nikogo poza najblizsza rodzina, kto moglby mnie wesprzec, przez co zlapalem takiego dola, ze nie moglem spac, wiec musialem to z siebie wyrzucic. W w dstawowce zawsze bylem lubiany, chodzilem do wzorowej klasy i rzadko bywaly jakies problemy. Pozniej w gimnazjum, bylem troche mniej lubiany, glownie z tego powodu, ze klasa byla laczona z innych klas z mojej podstawowki i bylem w tej klasie tylko ja i moj kolega z poprzedniej klasy. Ogolnie klasa byla mniej spokojna i troche rozrabiala, ja natomiast bylem zawsze grzeczny i posluszny i sadze ze przez to bylem troche z boku. Nie bylo tak, ze bylem wcale nie lubiany, szykanowany itp., ale czasami czulem sie odepchniety. Dopiero w 3 klasie udalo mi sie dostosowac (m.in. zaczalem palic) i wtedy czulem wieksza akceptacje. W technikum teraz, jestem lubiany i jest ok, tylko mam wrazenie, ze nie ma takiej zgranej ekipy, ktora trzymala by sie razem. Sporo osob mieszka po za moim miastem i z nimi raczej sie rzadko widuje, a po za tym im w glowie tylko alkochol i nie bardzo mi to odpowiada, reszta siedzi caly czas w domach ("informatycy"), tak samo jak ci z mojego miasta. Spotykam sie czasem z mala ekipa, ale ostatnio raczej rzadko sie to zdarza, wiekszosc z nich chodzi do liceum i pisza teraz mature, wiec nie maja tyle czasu, a potem rozjada sie na studia, a mi pozostanie siedziec w domu.

Troche sie rozpisalem, ale sie chociaz uspokoilem i moge spac spokojnie :D
http://michalpasterski.pl/2012/04/10-rz ... bie-robic/ Najgorsze co może być to życie wedle stereotypów, które narzuca nam nasza cywilizacja ''egoistów''. Polecam film - 7 Lat w Tybecie. W Indiach jest taki gość, asceta, który od 30 kilku lat trzyma rękę w górze. On powiedział: ludzie z zachodu często przyjeżdzają i pytają się mnie po co to robię? a ja im mówię - tylko Ci którzy to robią wiedzą, że jedynie tak można doznać prawdziwego oświecenia '' Chodzi mi o to, że istnieje wiele sposbów na życie, a najlepszy jest Twój :) Ten, całkiem abstrakcyjny, który Ci podsunie wyobraźnia. Pozdrawiam!!
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

5 marca 2016, o 15:41

Brawo!!!!!!! ;ok Mam na forum kilka ulubionych postów z których wyłapuję to "coś". Ten właśnie do nich należy
Bo jak nie my to kto ????????
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 691
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

5 marca 2016, o 18:17

Forumowicze macie moze tak, ze po pewnym dobrym okresie przychodza fatalne dni?
Widze myszusia pisala, ze miala teraz kryzys. Ja ostatni caly tydzien czulem sie jak mlody Bog. Myslalem, ze wszystko wraca do normy. Teraz od 3 dni masakra, jak na poczatku brania lekow. Calkowita niechec do wszystkiego, nasilony niepokoj caly dzien, uczucie otepienia.

Drugie pytanie. Do tych co jedzą leki. Cital biore lacznie 25 dni. Z czego pierwsze 7 bralem pol tabletki. Wychodzi na to ze dawke terapeutyczna biore dzis 18 dzien. Pierwszy tydzien srogie skutki uboczne - lęk razy dwa. Potem spokoj. Mozliwe ze te kiepskie samopoczucie teraz to jeszcze skutki uboczne lekow? Po 18 dniach leki powinny zaczac juz dzialac czy poki co bardziej jeszcze moga szkodzic niz pomagac?
Prosilbym o wypowiedzi jak to u Was bioracych leki.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

5 marca 2016, o 18:46

Ja jeszcze miesiąc temu miałam kryzysy codziennie ;) teraz mam co kilka dni. Sądzę, że to normalne, skoro codziennie ktoś odwiedza ten wątek i pisze, że ma gorszy dzień.
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

5 marca 2016, o 19:12

Ja biorę cital a właściwie schodzę z niego . Ja musiałam czekać dłużej na poprawę, ok 2 miesięcy .
ODPOWIEDZ