
-- 21 lutego 2016, o 22:02 --
Bareten, załóżmy sobie teraz, że jutro będzie cudowny, wspaniały dzień i wyjdzie dla nas słońce:)
Życzę Tobie i sobie żebyśmy dziś się wyspali o jutro wstaniemy w świetnym humorze, gotowi do działania

Ja szukam tego szczęścia mimo objawów. I odfałszowuję rzeczywistość, że wcale wszystko nie jest do dupy.Tacia pisze:Kochani no nie oszukujmy sie ale skakac z radosci nie bedziecie w nerwicy bo Was tlamsza objawy i natrety xd
Trzeba pogodzic sie z faktem ze przez hakis czas bedzie do dupy ze z niczego tak sie nie bedziecie cieszyc jak kiedys ale to jest epizod! Pamietajmy o tym!
Tacia, to bądź taka: wesołaTacia pisze:Jestes kochana jestes tylko masz zaburzone emocje i sama juz nie wiesz kim jestes co chcesz czy cos jest normalne czy nie:) ja tez tesknie za Daria taka wesola bez lęku xd nie ma co za duzo myslec.
Nie zakładaj betti, że jutro będzie tak samo. To może być zupełnie inny dzień. Nie czuje się przekonany, bo jesteś sfrustrowana, że to tak długo trwa. Myślę, że nie możesz zakładać ram czasowych - bądź dla siebie przyjacielem. Bądź wyrozumiała dla siebie. Nie twórz presji.betii pisze:Tragedia.Nie wiem jak można wciąż pytać o jedno i to samo.To nawet nie pytanie.po prostu tracę wiarę ze to wszystko da się zrobić.Szłam dziś z pracy i potworne uczucie odlewania.Do tego Max.odcięcie.Czułam jakbymi jjuż sie ciemno robiło ale szłam dzielnie przed siebie.Nie przyspieszyła ani nie zaczęłam biec.doszłam do domu przerażona z walacym sercem i dusznosciami.I co? To było ryzykowanie?niby było bo się nie wycofała ale co z tego jak jutro będzie to samo.Czemu do cholery mój stan emocjonalny nie czuje się przekonany.Od półtora roku chodzę wszędzie z objawami a mój stan emocjonalny dalej nie czuje się przekonany.Po prostu dzis doszłam z objawami.za każdym razem jest to samo.????
betii pisze:Tragedia.Nie wiem jak można wciąż pytać o jedno i to samo.To nawet nie pytanie.po prostu tracę wiarę ze to wszystko da się zrobić.Szłam dziś z pracy i potworne uczucie odlewania.Do tego Max.odcięcie.Czułam jakbymi jjuż sie ciemno robiło ale szłam dzielnie przed siebie.Nie przyspieszyła ani nie zaczęłam biec.doszłam do domu przerażona z walacym sercem i dusznosciami.I co? To było ryzykowanie?niby było bo się nie wycofała ale co z tego jak jutro będzie to samo.Czemu do cholery mój stan emocjonalny nie czuje się przekonany.Od półtora roku chodzę wszędzie z objawami a mój stan emocjonalny dalej nie czuje się przekonany.Po prostu dzis doszłam z objawami.za każdym razem jest to samo.????