Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

15 grudnia 2013, o 00:40

iwoneczka71 pisze:Witajcie. W moim życiu ja jestem problemem . Mieszkam w Anglii, nie mam tu nikogo z kim mogłabym pogadać. Ja nie wyjechalam tu za pracą tylko uciekłam od mojego życia. I nie jestem szczęśliwa to moja kara . A powinnam mam męża który staje na glowie żeby mnie uszczęśliwić I ciężko mi jak widzę, ile sprawiam mu bólu, mam dwóch zdrowych , madrych synów. Nigdy nie miałam zadnych problemów z nimi, kocham wszystkich nad życie to co jest ze mną nie tak?. Nie mogę się uśmiechać, ciagle oczekuję na jakąś tragedię. Teraz mam bole glowy od kilku tygodni, lewej strony i myślę, że to jakaś guz albo inne cholerstwo. Przedwczoraj myslalam , ze pójdę do szpitala tak mnie bolala glowa. Obudzilam męża przestraszylam go po czym tabletki zaczęły działać ja zasnelam on czuwal. Rano umowil mnie do lekarza , cudem na emergency. Lekarz zaswiecil mi w oczy nie zajrzal ani do gardla ani do ucha dal leki przeciwbólowe a jak to coś powaznego tzn olal mnie. Najgorzej, że ja nie boję się każdych tabletek , jak przystało na mnie oczekuje skutków ubocznych , najgorszych. Więc siedzę sobie w kuchni na krześle I myślę o wszystkich chorobach które mogę mieć, scenariusz znany potem wyobrazam sobie wszystkie następstwa. Cud internetu dostep do prawie wszystkich informacji wychodzi mi bokiem . Kazdy odzew ciala traktuje jak początek końca. Co ja mam zrobić , jak się z tego wyplatac . Jestem stara , mam 42 lata tzn juz bliżej jak dalej. Tyle składu w tych żalach co I nic ale jakoś trzeba zacząć.
Iwono dokladnie to koncowka jest najciekawsza bo trzeba zacac do czegos, trzeba koniecznie, 42 lata to nie starosc na szczescie :) Na poczatek poczytaj dzialy vademecum-leku-nerwic.html psychologiczne-techniki.html
Wiele zalezy od ciebie samej, nie badaj sie u lekarzy, nie szukaj chorob bo nie znajdziesz. Ale poszukaj terapeuty, w anglii jest sporo polskojezycznych podobniez psychologow.
Ogolnie to wazne dzialac naprzeciw strachom. Tak najlepiej, latwiej mowic niz zrobic ale wielu tutaj jest zdrowych, ja rowniez a przez ponad 2 lata mialam bardzo silna hipochondrie, odwiedzilam pelno lekarzy, zrobilam mnostwo tych samych badan, nie wychodzilam z domu. Ale wyszlam z tego radami ludzi ktorzy wyszli, bo na terapie chodze dopiero teraz. Cala rzecz w tym ze kochana jak sie ma cos zlego wydarzyc to sie wydarzy a nasze nerwicowe mysli to obawy o cos so sie jeszcze nie wydarzylo.
Nie warto nimi zyc i mozna tego nie robic. A odpuszczaja.
Dodatkowo spojrz na swoje zycie czy jest wszystko dobrze, czy wyjazd ci sluzy, czy ta ucieczka byla dobra, czy nie zyjesz zbytnio przeszloscia.
Ale to zbyt duzo pytan zeby to robic samemu, dlatego terapeuta to podstawa.
iwoneczka71
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 17 listopada 2013, o 00:42

16 grudnia 2013, o 00:14

Dzięki. Czytam, nie jestem jednak w stanie wszystkiego przyswoić, będę miała lekturę na najblizsze dni. Idąc za ciosem napiszę jeszcze raz do psychologa o poprawny tel . Wiele z tego artykułu dotyczyło mnie, o pewnych rzeczach nawet nie myślałam , ze to mogą być następstwa mojej nerwicy. Moj problem teraźniejszyto to , że odczuwam realny ból, najpierw mialam dziwne jakby dretwienie czy drganie z lewej strony nad uchem potem przyszły zapachy w nosie wyczuwalne tylko przeze mnie, , bol ucha , potem skroni z teraz boli mnie już cała połowa , łącznie z roznymi punktami w okolicy szyi , karku, kręgosłupa , ręki więc to węzły chłonne do tego mdlosci , chudniecie brak apetytu opieram rękę na brodzie czy policzku boli mnie glowa jakby byl tam wielki siniak albo obrzęk, a może to od kregoslupa albo zatok ,Itd itd. I nie wiem już czy tak się nakręciłam czy tym razem to z typu nie szukaj bo znajdziesz. Moje życie kręci sie teraz wokół moich objawów. Jestem zła, że muszę przygotować święta, posprzątać iść do pracy, zlosci mnie nawet syn jak chce coś zejść. Wszyscy zwracają mi głowę jak ja może umieram. Nie mogę im tego powiedzieć więc cierpię jak jakaś męczennica . Dusi mnie z paniki, nie mogę zasnąć a jak już to zaraz się wybudzam jakby mnie prąd porazil. Jak coś mi się śni to rano idzie sennik w ruch , a przecież nie żyję w jakimś średniowieczu . Badania mialam 2 mies temu wszystkie w normie cukier tylko zawyżony .tylko , , jakos tym lekarzom nie ufam. Mialam tu kilka lat temu poronienie i jakoś rozwiązał się worek. Paracetamol mi nie pomoże a tu nie mogę iść sobie zrobić roznych badań . Jestem w takim chaosie i mam już dość. Stronię od ludzi , zgrywam wredną sukę tylko po co , nie wiem. Miałam okropne życie w dziecinstwie ucieklam od tego a to wciąż jest we mnie. Niewypowiedziane żale, lęki niemoc wybaczenia, masakra jakaś. Przeczytalam to co napisałam i jestem chyba nie normalna bo kto normalny pisał by takie brednie
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

16 grudnia 2013, o 12:29

A czemu nie mozesz isc i proobic sobie badan? Zrobienie badan jest wazne bo tak ciagkle bedziesz walkowala a moze jednak... i tak wkolko. Ja na razie podobnie jak Ty jestem na etapie zycia objawami. Jak nie jednym to 40 innymi...cos ostatnio stracilam zapal do walki z tym bo te objawy sa po prostu wedlug mnie zbyt silne. Biore leki juz dluzszy czas poprawy nie widac. Do psychologa chodze ale tez w zasadzie glowne rady to to aby odsuwac zycie objawami i zakrecac wokol siebie zycie wlasnie sprawami realnymi. Tak mi rowniez radzi psycholog ale tyle to ja juz wiem i stad jednakze ciezko mi to zrobic. Czuje sie bezradna momentami.
Ale mam gdzies iskierke nadziei ze uda mi sie jak innym. Tylko zebym jeszcze bardziej zaczela sobie radzic z tymi watpliwosciami.
Tez jestem zla jak musze cos zrobic bo wiecznie moje mysli mnie pochlaniaja czy mam chorobe jakas i umre. Rozumiem cie dobrze.
iwoneczka71
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 17 listopada 2013, o 00:42

17 grudnia 2013, o 22:07

Tutaj najpierw lekarz leczy. Wczoraj wylądowałam w szpitalu. Bolała mnie tak głowa ,mdłości, panika,
zdretwialy mi ręce, twarz. Lekarz stwierdził, zatoki, że ból jest powierzchniowy i może tak boleć, , przynajmniej zajrzał w ucho i gardło. Dostałam krople do nosa i mam się zgłosić do mojego lekarza jak nie pomogą. Oczekiwanie na przeswietlenie to jakiś miesiąc od skierowania , tylko jeszcze trzeba to skierowanie mieć. Sugerowałam chociażby jakiś antybiotyk , niestety jeśli bym go dostała, nie wiadomo by było co mi pomoglo antybiotyk czy krople. Więc tak to tu wygląda. Męczę się z bólem , łykam tabletki, które mi nie pomagają. Do tego jak piszesz wątpliwości same narzucają inne tezy.
Awatar użytkownika
manquegriot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 17 listopada 2013, o 19:27

18 grudnia 2013, o 08:00

Ludziki, od wczoraj mam największą jazdę w swoim życiu, a dziś już sobie z nią kompletnie nie radzę. ; / Wszystko jest tak głupie, że aż wstyd mówić. Towarzyszy mi w głowie non stop jedna lękowa myśl: "A co jeśli jestem homoseksualistą?". Do tego dochodzi kompletna pustka w głowie, jest tylko jakby ta jedna moja myśl i wszystkie podobne, które krążą w okół niej. Do tego jestem cholernie zmęczony, po prostu nie mam już sił walczyć z tym wszystkim. Każda czynność przypomina mi o moim strachu przed... przed czym? Nie wiem. Wszystkie objawy, jakie miał i ma mój chory na schizo brat. Co jest jeszcze? Do tego dochodzi najdurniejsza rzecz jaką tylko słyszałem: gdy w pewnym momencie schylałem się po coś co było na ziemi, wyobraziłem sobie, jak jakiś facet pakuje mnie od tyłu.. i od tego czasu mam durnowate uczucie w tyłku, o którym nie mogę przestać myśleć. Wiem, że to kompletnie irracjonalne i zabawne, jeszcze wczoraj sam się z tego śmiałem... ale dziś już mi to przeszkadza, i to bardzo.
Wiem, że to wszystko powodowane jest nerwicą, staram się ignorować natrętne myśli i uczucia, staram się nie myśleć, ale po prostu się nie da! W głowie mam pustkę. Nie potrafię myśleć o niczym prócz analizy tych myśli. Tak jakbym nie miał innych myśli, ulotniły się, uciekły. Zostały tylko te nerwicowe, i mocne zmęczenie, i rezygnacja, której staram się nie poddać.
Pierwszy raz czuję się na prawdę jak w obłędzie. Bardzo wiele zdziałałem na rzecz przeciwdziałania mojej nerwicy. Już wiele dni było wszystko ok. A teraz znów, nagle, wróciło, mimo, że się starałem temu nie poddać i nie dopuszczać tego do siebie.. i nie wiem, jak to opanować.
Kochani, buduje się we mnie wrażenie, że powoli zaczynam dawać wiarę tym moim myślom, zaczynam je do siebie dopuszczać. Są one tak silne, że argumenty przeciw nie przemawiają. Logiczne myślenie jest jakby wyłączone.
Co mam cholera robić? Pogubiłem się już w tym wszystkim. Jestem zły. Całe życie spędziłem w tym patologicznym domu i teraz mam takie porypane jazdy. Kurde!
Mam dziś ciężki dzień na uczelni, kolokwium, wejściówka, zajęcia BHP, kończę dopiero o 20.00. Jak ja napiszę te kolokwium? Wziąłbym hydroxyzyne ale boję się, że będę spał...
Wiem, jakie rady mi dacie, sam już dawałem podobne na forum. Wiem, co powinienem robić i staram się, ale tym razem to wszystko nie działa. Znów wróciły myśli samobójcze... ; /
"Cogito ergo sum."
vitaminac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 13 listopada 2013, o 14:09

18 grudnia 2013, o 11:18

sam mi wczoraj dawałeś takie rady ;)

Ale nie o tym.. kryzysyy przychodzą.
Nie wiem jak na ciebie działa Hydro ale na mnie bardzo dobrze, na twoim miejscu walnęła bym sobie przez kołem. To deliktatny lek nie miej wyrzutów sumienia że po niego sięgasz.
http://vitaminac.flog.pl/ moja odskocznia :)

http://znerwica.blogspot.com/

Czego Jaś się nauczył, tego Jan się może oduczyć.
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

18 grudnia 2013, o 11:44

Ludzie często dobre rady innym, ale sami z nich nie korzystają, w myśl zasady że szewc bez butów chodzi. :roll:
Manquegriot może przytoczę Ci swój własny przykład. Tak samo jak Tobie, wydawało mi się że z pewnymi rzeczami już się uporałam, że mnie już nie dotyczą, że to przeszłość. Myślałam tak o depresji, że to dziadostwo mam już za sobą, a pozostały "tylko" lęki nerwicowe które dają o sobie znać od czasu do czasu. Niestety, tydzień temu znów wszystko odwróciło się do góry nogami- najpierw totalne zawieszenie w próżni, zanik uczuć, a potem cholerny ból i wreszcie myśli samobójcze. To pokazało mi, jak bardzo ludzka psychika jest krucha, niestabilna i często rządzi się swoimi prawami. Co zrobiłam? Ano nic. Popłynęłam z prądem, poddałam się temu stanowi, nadal w nim tkwię. Przeczekałam najgorsze, nic sobie nie zrobiłam, bo do cholery...to są tylko myśli. Przynoszą cierpienie, płacz, wzmagają uczucie lęku, ale nie rządzą nami, nie prowadzą do czynów, nie mają mocy sprawczej. I nawet najbardziej destrukcyjne myśli przeminą, odpuszczą. Daj im trochę "pożyć" w Twoim umyśle, a zobaczysz że osłabną. Nie broń się przed nimi, ale rób dalej swoje. Ucz się, maluj (ps super galeria ;) ), pisz. Napięcie powoli opadnie, a upragniony spokój znów się pojawi. Pamiętaj że wojna składa sie z pojedynczych bitew. A Ty już wcześniej wygrywałeś. Dlaczego teraz miałoby być inaczej :hercio: pozdro
Just below my skin I'm screaming
vitaminac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 13 listopada 2013, o 14:09

18 grudnia 2013, o 11:48

kurde czy coś w powietrzu jest? U mnie też wczoraj najgorszy kryzys od początku choroby
http://vitaminac.flog.pl/ moja odskocznia :)

http://znerwica.blogspot.com/

Czego Jaś się nauczył, tego Jan się może oduczyć.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

18 grudnia 2013, o 14:11

Dobrze wiedzma napisala. Psychika w momencie mimo walczenia z tym, starania sie, wychodzenia, nadal jest jednak niestabilna, czesto robi sie mocny przewrot, i nagle widzimy ze jestesmy w miejcu wejscia. Bo lęk zawsze nasilony ma taki sam wymiar, lęk czy depresja, mysli czy cokolwiek.
Jednakze dobrze jest nadal robic to co probowalismy do tej pory, na swoj sposob, walczyc nadal. Czesto brakuje sily ale jest to zwiazane z tym ze czujemy sie pokonani jakby w momencie nasilenia. A tak nie jest, nie jestesmy pokonani, jednakze dopoki nam to nie przeszlo calkiem, moga takie wybryki sie zdarzac, a moze byc nawet ze czujemy sie gorzej niz kiedykolwiek.
Jednak nie poddawajmy sie. Nie ma sensu wycofywac sie w takim momencie. Jak wiedzma napisala jak nie ma wyjscia plynac z pradem pamietajac ze nic sie nie dzieje ani nic sie nie stanie.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
ewlinkal
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 24 października 2013, o 20:10

18 grudnia 2013, o 18:36

Jak to moja pani psycholog powiedziała, że nerwica to takie stworzenie, które w najmniej odpowiednich momenatach przypomina o sobie spowrotem i że trzeba się z nia zaprzyjaźnić, bo próbuje nam o czymś powiedzieć.
Awatar użytkownika
manquegriot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 43
Rejestracja: 17 listopada 2013, o 19:27

18 grudnia 2013, o 20:54

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Wiem, że sam Ci wczoraj, Witaminiac rady dawałem a dziś kicha... tak to już bywa w życiu. Po prostu tak mnie przyszpiliło, że szok, jeszcze depersonalizacja i derealizacja doszły. :D Ale kolokwium mnie otrzeźwiło, musiałem się skupić na pytaniach, kompletnie przestałem myśleć i teraz jest znów normalnie. Zobaczymy, jak to będzie się układać dalej. :-) A, że nerwica próbuje coś powiedzieć to wiem. Moim zdaniem najważniejsze jest właśnie to, żeby dowiedzieć się, jakie mamy problemy, przez które zaburzenie się u nas pojawiło i sobie je przepracować, to klucz do sukcesu. :-)
"Cogito ergo sum."
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

19 grudnia 2013, o 21:38

Z tego co widze kryzysy zażegnane :) a przynajmnie taka mam nadzieje. Ja powiem Wam ze kryzysy to nieodlaczny element walki z nerwica bez wsparcia lekow. Ja na takie kryzysy bralam benzodiazepine cloranxen i na drugi dzien od nowa dzialalam soba juz bez benzo. Niektorzy moga powiedziec ze lepiej bez benzo i to prawda jest ale w trakcie powaznego kryzysu potrzebowalam jeszcze tego bo potem kryzysow bylo coraz mniej.
Wiec ogolnie kryzys trzeba przeczekac. Nakgorszy jest brak sil podczas tego i uczucie ze nic nie ma sensu z tego co robimy. Znam to kryzysow mialam duzo i nawet sie wyzywalam na innych ktorzy z tego wyszli i mi nadal dawali jakies rady :) Bylam zla na nich ze nie daje rady a im latwo mowic.
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

20 grudnia 2013, o 16:35

Ja tez mialam kryzys ale wrocilam na swoje tory na nowo :) Mysle ze warto to przeczekac, ja kaurat benzo nie mam zadnego na ten moment i chyba nie chce nawet go brac choc czasem lek jest silny ze chce sie gdzies uciekac ale nie wiadomo gdzie i po co i jak...
Awatar użytkownika
martuchna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 17:37

1 stycznia 2014, o 19:44

moje życie to jeden wielki kryzys. gdzieś wewnątrz siebie mam siłę by walczyć z nerwicą, zaburzeniami odżywiania i lękami jednak nie wykorzystuję tej siły bo prawda jest taka, że nie mam dla kogo. praktycznie nikt nie wie o mojej terapii ( nie powiedziałam o niej w domu). mam 19 lat i od wielu lat nie potrafię pogodzić się z tym, że nie czuję przywiązania do rodziców. że ludzie traktują mnie jak jednorazową zabawkę a nie jak człowieka, jestem potrzebna tylko wtedy gdy ktoś ma problem, tak to nie istnieję. nie mam w nikim oparcia i to wpływa negatywnie na moje leczenie. jestem koleżanką od drinka, wspólnego zdjęcia ale nic poza tym. cierpię niezmiernie bo mam w sobie wiele dobra ale nikt nie daje mi takiej szansy by mógł je dostrzec....
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

1 stycznia 2014, o 20:21

Dobrze, ze tu mozna sie swobodnie wyzalic. Znowu to samo - lęk przed wszystkim. Tyle planow i wszystkiego a tu znowu powraca on - LĘK. Teraz dotyczy sfery religijnej. Wróżyłam sobie ostatnio z kart tarota i teraz sie boje ze jestem opetana i w ogole az wstyd gadac :( Po kilku mies z natretnymi myslami i radzenia jako tako sobie z nimi wybuchl lęk i choc staram sie wychodzic wszedzie i jezdzic samochodem tam gdzie sie boje( np ciemnym lasem) to i tak nie jest dobrze. Chodzi o to ze kazda mysl jaka sie pojawi to ja sie jej boje. W teleizji lecialo jak demon zaatakowal kogos tam i ja jadac ciemym lasem tez sie balam.. Albo ze jakas babka miala natrectwa ze caly czas popelnia grzechi sie non stop modlila- tez tego sie boje albo ze Bog chce mnie ukarac za moj biseksualizm i nie pozwoli mi uprawiac seksu kurde e mysli sa jakies chore juz tyle lat z nerwica a naprawde zawsze znajdzie jakies co rusz to nowe mysli ktorych czlowiek sie boi. Czuje sie jak psycholka jakas takie mysli miec i sie ich w dodatku bac - czyli jakby nie bylo trroche wierzc w nie.Juz rok bez zadnych benzo i zastanawiam sie czy nie wrocic do lekow i dac sobie spokoj z ta terapia i w ogole .... tragedia :(

P>S zaczzelo sie od tego ze dostaam dd i sie strasznie tego wystraszylam bo jakos nigdy se tym nie przejmowalam ale dd tym razem bylo chyba jakies silniejsze.. typu dlaczego ludzie wychodza z domu jak najbezpieczniej przeiez w domu, no porazka jakas.. na sile wszedzxeiw ychodze i powiem wam ze ciesze sie bo chyba nie ma nic gorszego niz siedziec w domu. :(
Reap what you sow!
ODPOWIEDZ