
Przez cały dzień towarzyszył mi jakiś lęk, z każda sytuacją wymyślał mój umysł coraz to nowe teorie, które wydawały się być takie realistyczne i straszne! Ucisk w żołądku, stres na każdym kroku, ale trzeba wstawać i działać! Ogólnie dawno nie miałam takich objawów bo wydawało mi się,że wyleczyłam się (znów) ale jednak coś wraca a raczej wszystko na raz. I martwię się o wszystko, po kolei, głupie pytania w głowie 'a czy ja to umiem, a jak to możliwe, a jak ja przeżyje do jutra, a dlaczego znowu się tak czuję a miało być tak piękniee ooo ale kto powiedział że tak będzie zawsze, i taki dialog w głowie się układał. Podczas tego starałam się wykonywać to co zawsze czyli byłam w pracy, ale znowu w pracy zastanawianie się kurdę czy to jest lęk bo już nie wiem jak to było, a jak to się stało że ja dałam wtedy radę a teraz nie mogę, dlaczego jestem taka zmęczoona i skoki, ciągłe skoki. W drodze powrotnej do domu dostałam ataku paniki 'jak za dawnych czasów' a nie miałam już od dobrych kilku miesięcy, ale wydaję mi się że poradziłam sobie z tym całkiem nieźle poprzez dialog z samą sobą i 'ochrzaniłam' samą siebie za to jak myśle, i powiedzialam jej ze nie poddam się bo za dużo osiągnęłam już poprzez swoją ciężką pracę i wytrwałość, o!
To tyle..