robilam dokladnie to co piszecie, mialam ataki, balam sie wyjsc z domu, poznalam dziewczyne z takimi objawami jak moje, chcialam po prostu sie do niej przytulic i wiecie co, wsiadlam w auto, wzielam tabsy ziolowe, i pojechalam 300km, na KAWE, bylam u niej równą godzinę, wypilam kawe i wrocilam, po drodze mialam niezliczona ilosc ataków! BYŁAM! Chwilę póxniej, WBIEGŁAM na Giewont, nie weszłam, ja wbiegłam, płakałam jak dziecko, bo myslalam ze przez nerwice nie zobacze już gór z daleka nawet, a tu bylam na samym szczycie. Jeden dzien... 20 min moze trwał ten atak- wszystko się zrujnowało. Ja znam to wszytsko o czym piszecie, ja byłam już w piekle, i ucieklam z niego, ale teraz jestem w tym piekle i to na dnie. Ona ma siłę, jak się okazało większa niż myślałam! Już się nie boję dusznosci, - bo miałam takie, ze te teraz to PRZYJEMNOSC

i wiele takich " nerwicowych zagrywek" potrafię olać! Ale skok ciśnienia, nie wiadomo dlaczego i te kołatania dziwne- zniszczyło mój świat. O dziwo, ja tego ataku dostałam z nienacka, w tym MOIM DOBRYM CZASIE! Po prostu xle się poczułam, zmierzyłam ciuśnienei, było wysokie i nagle pojawiły się kołatania! I boję się że to wróci, że nie jestem w stanie nad tym panować