Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

20 maja 2015, o 17:53

Ehh... Ale słyszałam kiedyś, że jakiś facet tak się zakrztusił, że jedzenie mu stanęło w gardle i zmarł. I ja tak się boję tego jedzenia, że muszę tak mielić dla własnego spokoju.
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

20 maja 2015, o 18:35

Mógł się zakrztusić bo stanęło mu w ,,gardle", ale to gardło nie było faktycznie gardłem, tylko tchawicą. Ale Ty podczas połykania nie możesz do tego dopuścić, bo zamykasz tę przegrodę, żeby umożliwić wejście do przełyku. A z przełyku nie ma dojścia do tchawicy. Musiałabyś jeść i w międzyczasie wziąć głęboki wdech. A zauważ, że nawet połykając ślinę nie jesteś w stanie oddychać :) Albo jesz, albo oddychasz.

Znalazłam dla Ciebie coś, co ostatnio widziałam i co bardzo mi się przydało. Kiedy boisz się, że się udławisz, a na przykład jesteś sama w domu, zobacz ten sposób, który podsyłam w linku. Prosta rzecz, a ratuje życie (które i tak w Twoim przypadku nie jest zagrożone).
http://www.wykop.pl/link/1872634/jak-ur ... sie-dusic/
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

20 maja 2015, o 18:36

Staram się tłumaczyć, że ludzie jedzą i żyją, ale na nic takie tłumaczenia. Ja dalej swoje. Jak to głęboki wdech? Czasami przy jedzeniu robię takie głębszy wdech.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

20 maja 2015, o 18:43

Gdybyśmy zaczęli czytać od czego ludzie umierali, to nie moglibyśmy nic zrobić. Nie dość, że jest tak, jak opisywała MaksiaKasia, to jeszcze jakby co jest mechanizm kaszlu, to na prawdę nie jest takie proste. Kiedyś w swojej głupocie, będąc jeszcze w gimnazjum, piłam Colę leżąc na ławce i oczywiście się zadławiłam. Najadłam się strachu, było grubo, ledwo dyszałam, kilka minut zajęło mi dojście do siebie, ale mechanizm kaszlu zadziałał i jakoś jak widzisz piszę właśnie do Ciebie i mam się dobrze. Także ufaj swojemu organizmowi. Ile razy w życiu się zakrztusiłaś? Nie jesz przecież do góry nogami, na huśtawce. Po prostu jedz mimo strachu i ucz się od nowa nie bać, odważnie. Nie pozwól zawładnąć Tobą myślom lękowym tego typu. Wiem, że ciężko jest się przełamać. Jedz na złość temu strachowi. Pokaż mu gdzie go masz. Wkurz się, dokop mu. Ile jeszcze mu pozwolisz odbierać sobie przyjemność zjadania czegoś smacznego w normalny sposób?
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

20 maja 2015, o 18:47

To prawda, niektórzy ludzie naprawdę umierają w nieumyślnych sytuacjach. Ale jak widzę jedzenie to mam sceny tego jak się duszę. Już jestem gotowa do wkładania palcy do gardła żeby to "wyrzucić z siebie" gdybym się dusiła. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek się zakrztusiła. Może jak byłam mała. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam. Ostatnio tylko kawałkiem sałatki, ale to odkaszlnęłam ale byłam blada ze strachu i myślałam, że z tej paniki zemdleję i popiłam to litrem wody.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

20 maja 2015, o 18:50

No ale widzisz dałaś radę! Zrób sobie coś dobrego, co na prawdę lubisz i spróbuj jeść skupiając się na smaku i włącz sobie tryb uczenia się na bazie doświadczenia. Skoro nie zabije cię kęs, nie zabije cię drugi. A myśli o dławieniu się zamieniaj metodą zamiany wizualizacyjnej na cokolwiek innego- np obraz jakiegoś miejsca. Początek może być cięzki, jasna sprawa, ale nie można dać się tak poniewierać przy tak podstawowej czynnosci jaką jest dbanie o siebie poprzez żywienie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

20 maja 2015, o 18:53

kasiaaaaka pisze:Staram się tłumaczyć, że ludzie jedzą i żyją, ale na nic takie tłumaczenia. Ja dalej swoje. Jak to głęboki wdech? Czasami przy jedzeniu robię takie głębszy wdech.
Kochana, nie ma opcji, żebyś robiła wdech jednocześnie połykając. Możesz robić wdech, mając coś w ustach, ale to nie oznacza od razu zadławienia. Ja się dławię średnio raz w tygodniu. Tak jak pisze Ciasteczko - jest od tego kaszel. Podczas kaszlu cząstki potrafią osiągać prędkość 100 km/h, więc luz - zdmuchnęłabyś nawet dom z drewna ;)
Ja się kiedyś zadławiłam landrynkiem, który dodatkowo przykleił mi się do ściany tchawicy. Mama klepnęła mnie po plerach i wsio. A jak nie ma kogoś obok, to masz podesłany przeze mnie filmik :)

A wkładanie palców do gardła nic nie daje, bo podczas zakrztuszenia to nie w gardło wlatuje jedzenie, tylko do tchawicy :P Więc serio - od tego jest kaszel.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

20 maja 2015, o 18:55

Boże z tym jedzeniem mam ogromny problem.Nie wiem Ciasteczko czy się przełamię. Bo myśle sobie, że jak zemdleję, będę mieć zawał, udar itp. to jeszcze ktoś mnie uratuje. Ale przy zadławieniu? Chwila moment i nikt mnie nie uratuje. Aż mi słabo po obejrzeniu tego filmiku :) Ale mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała tego zrobić. Pani psycholog mi powiedziała, że jedzenie jest tak automatyczne, że nie słyszała o sytuacji żeby ktoś się udławił doprowadzając do śmierci. Nie połykamy w końcu jedzenie w całości.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

20 maja 2015, o 19:00

Żeby się przełamać musisz uwierzyć w siebie, bo jeśli nie dasz sobie szansy, żeby spróbować do tego podejść inaczej, to kto za Ciebie inny to zrobi? Przy zadławieniu też można ratować poprzez np klepanie po plecach, ściśniecie kogoś mocno od tyłu w talii. Problem polega na tym, że jesteśmy śmiertelni i możemy umrzeć na 101 sposobów (czego dowodem są nagrody Darwina) ale gdybyśmy się nad tym zastanawiali ciągle, to balibysmy się podłączyć telefon do ładowarki, żeby nas nie strzelił prąd, tylko dlatego, że przeczytaliśmy, że jakaś japonka tak zginęła. Wiem doskonale, że w nerwicy włącza się lękowe myślenie i analizowanie i nagle to, co codzienne i zwyczajne staje się nieoczywiste i podejrzane. Ale trzeba próbować włączać powoli normalny tryb myślenia, stosować różne chwyty- wkurzać się ośmieszać nerwicowe myśli, złorzeczyć im, itd. Wszystko aby tylko wyjść z pozycji przestraszonej myszy na rzecz postawy kogoś, kto ma już po dziurki w nosie takiego samopoczucia.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

20 maja 2015, o 19:01

Ten filmik jest właśnie po to, byś wiedziała, że sama też MOŻESZ sobie pomóc :) Ja pożarłam właśnie pomidora w dwóch kawałkach. Zastosuj dwie zasady: nie spiesz się podczas jedzenia (co nie oznacza, że masz jeść godzinę) i nie gadaj w trakcie przełykania. Ot i wszystko.

Ja mam odwrotnie - strasznie boję się zemdleć :D no i dd na okrągło, ale walczę.
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

20 maja 2015, o 19:24

Ja też strasznie boję się zemdlenia, szczególnie jeśli jestem w zatłoczonym autobusie i jest korek. Wtedy to tragedia dla mnie. Dla mnie najbardziej dokuczliwe jest obecnie jedzenie. Może w końcu uda mi się przełamać i jeść jak kiedyś.
Awatar użytkownika
stokrotka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27

20 maja 2015, o 19:29

Ach z tym jedzeniem to i ja mam problem a właściwie brak apetytu.juz sie zmuszam jak moge a skutki tego takie ze nie mam sil i ledwo chodzę.Maksiakasia aj z tym zemdleniem tez mam problem ciagle mi to w głowie siedzi nie wiem skąd wzięło mi sie to wrażenie.
Awatar użytkownika
MaksiaKasia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 248
Rejestracja: 15 maja 2015, o 21:23

20 maja 2015, o 19:47

Dziewczyny, ja to z zemdleniem walczę jak walnięta, bo mnie to koszmarnie ogranicza. Nie mogę nigdzie sama wychodzić, wiec chodzę z narzeczonym. Terapeutka mi mówiła, że to kwestia lęku przed utratą kontroli. Bo jak człowiek mdleje, to traci kontrolę nad ciałem, a my tak próbujemy wszystko kontrolować, że to jest nie do pomyślenia.]
Mnie bardziej przeraża to, że zemdleję z jakiegoś powodu - z jakiejś choroby, której nie mam wykrytej. Pfff i tak w kółko. Pogotowie mnie przeraża, karetki, nawet ich sygnał - czasem mam fazę, że jadą po mnie :D ALBO że jakaś jest taka pogoda, że wszyscy na około mdleją i że i mnie się coś stanie :D
Żyję w klatce. Od lat. Chcę nauczyć się żyć na nowo...
Awatar użytkownika
stokrotka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27

20 maja 2015, o 19:51

O tak mi jak sie robi słabo to od razu tak to kontroluje i tak sie spinam ze zaraz czuję ból w karku.juz nawet nie przeraża mnie szybkie bicie serca, duszności itp tylko wlasnie to.
usunietenaprosbe
Gość

20 maja 2015, o 19:54

A wiesz, ze taki myslenie bardziej cie wprowadza w jeszcze wiekszy lęk? Sama to przerabialam, nawet do autobusu wbiegalam niczym stara babcia aby zajac siedzace miejsce, bo inaczej na pewno zemdleje. Taka paranoja sie porobila. A zeby komus ustapic? Nie ma mowy! Znaczy nie bylo, bo w koncu m sie pdqidzialo takie uzalanie nad swoim lękiem. Dalam temu spokoj bo to droga w slepa uliczke.

-- 20 maja 2015, o 18:54 --
Teraz to dla mnie smieszne, ale wtedy bylo tragiczne. Nawet wybiegalam z autobusu w ostatniej chwili, zeby mi nie zabraklo tlenu w chwili pomiedzy wstaniem a dojsciem do drzwi.
ODPOWIEDZ