Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 23 listopada 2023, o 13:29
Podjęłam decyzję o odstawieniu leków. I stopniowo, będę przyjmowała zmniejszoną dawkę. Nie wiem czy podołam ale muszę podjąć pracę. Muszę się utrzymać i iść naprzód. Muszę stanąć na nogi. Podjęłam decyzję o tym aby odizolować się od rodziny od rodzeństwa. Jestem na etapie postępu. Muszę sama sobie radzić. A powroty do domu mi nie pomagają. Ciągle wracają mi traumy, boję się tam wracać. Uwierzcie mi że jeśli byłaby możliwość naprawy relacji, to z chęcią bym się jej podjęła. Ale nie ma i nie będę starała się dłużej. Po ostatniej kradzieży, boję się jeszcze bardziej, bo muszę uregulować przepisy prawne. I tyle. Muszę przyznać że jest to trudne, ale boję się ich. Że jak ich zobaczę to zacznę uciekać. Bo tak było. Jak moja siostra mnie spotkała na mieście to uciekałam. Bo się bałam. Muszę się chronić. I zadbać o dom.
Nigdy się nie poddawaj w drodze do optymizmu............
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 598
- Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18
Cześć wszystkim, będzie lepiej - staram się w to wierzyć choć brak mi chęci staram się jakoś trzymać, jakoś funkcjonować. Brzmi to niewiarygodnie ale nie potrafię wziąć się w garść i choruję jestem gorszy od innych ...
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 23 listopada 2023, o 13:29
Ostatnio nie mam dobrych momentów.
Jakoś nie potrafię zebrać się w sobie aby skończyć kursy które zaczełam.
Studia, kursy też to mogę zawalić.
Dziś wykładowca mnie tak upokorzył że nie zostawił na mnie suchej nitki.
Moja praca była najgorsza.
Wiecie no i może miał rację, ale jeszcze w bezczelny sposób wyłączył mikrofon.
Bo sie spóźniłam 5 minut
Miałam problemy techniczne.
Czasami mam wrażenie że tam nie pasuję.
Że nigdzie nie pasuję.
Nie poznaję siebie, tak naprawdę.
W tym kraju w którym jestem ostatnio nie dzieje sie dobrze.
Wiecie czepia sie mnie wszystkiego, że mi się komputer rozłączył.
Wkurzyłam się i nie wiem co z tym zrobić.
Ja muszę iść do przodu. To nie jest pech.
Tylko ta chora depresja
Która utrudnia mi funkcjonowanie.
Chyba zawsze będę już głupia.
Instytucji raczej nie obchodzi że ktoś ma depresję, ale takie jest życie.
Nie będę płakać bo i tak daleko zaszłam.
Tylko wiecie gdy ma się dzieci, to jest trudno.
I brak wsparcia u rodziny, która się dzieckiem zajmię.
Muszę polegać sama na sobie, tak naprawdę.
Zostałam już pobita, napadnięta i więcej.
Nie staram się, może w tym jest problem.
Może właśnie powinnam, więcej dawać z siebie.
I nie dawać się wciągać w spory.
Ale tyle już przeszłam, że utkwiłam w martwym punkcie.
Ale nie zamierzam sprzątać, tylko nie wiem co dalej.
Jakoś nie potrafię zebrać się w sobie aby skończyć kursy które zaczełam.
Studia, kursy też to mogę zawalić.
Dziś wykładowca mnie tak upokorzył że nie zostawił na mnie suchej nitki.
Moja praca była najgorsza.
Wiecie no i może miał rację, ale jeszcze w bezczelny sposób wyłączył mikrofon.
Bo sie spóźniłam 5 minut
Miałam problemy techniczne.
Czasami mam wrażenie że tam nie pasuję.
Że nigdzie nie pasuję.
Nie poznaję siebie, tak naprawdę.
W tym kraju w którym jestem ostatnio nie dzieje sie dobrze.
Wiecie czepia sie mnie wszystkiego, że mi się komputer rozłączył.
Wkurzyłam się i nie wiem co z tym zrobić.
Ja muszę iść do przodu. To nie jest pech.
Tylko ta chora depresja
Która utrudnia mi funkcjonowanie.
Chyba zawsze będę już głupia.
Instytucji raczej nie obchodzi że ktoś ma depresję, ale takie jest życie.
Nie będę płakać bo i tak daleko zaszłam.
Tylko wiecie gdy ma się dzieci, to jest trudno.
I brak wsparcia u rodziny, która się dzieckiem zajmię.
Muszę polegać sama na sobie, tak naprawdę.
Zostałam już pobita, napadnięta i więcej.
Nie staram się, może w tym jest problem.
Może właśnie powinnam, więcej dawać z siebie.
I nie dawać się wciągać w spory.
Ale tyle już przeszłam, że utkwiłam w martwym punkcie.
Ale nie zamierzam sprzątać, tylko nie wiem co dalej.
Nigdy się nie poddawaj w drodze do optymizmu............
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 18 sierpnia 2024, o 13:04
Hej hej, chyba i ja dziś mam słabszy dzień. Jestem strasznie nerwowa, przeżywam sporo niepotrzebnych spraw, głupot, jestem tego świadoma.. Upały też dają mi popalić, zawroty głowy, potliwość itd, ale do rzeczy, dziś niepokój, nogi jak z waty, myśli.. nawet nie wiem jakie, czy moze potrzebne mi znowu leki? Ale nie przecież muszę umieć żyć bez nich, a może jednak muszę, a zawroty głowy, od czego to znowu, czy tak będzie już całe życie? Ja wiem, że w porównaniu do objawów większości to nic, ja też przeszłam przez szpitale, derealizację, przez leki również przeszłam, sertagen, frontin doraźnie kiedy nie dało się żyć... Teraz ciągle myśli, jak Oni sobie z tym poradzili, czy Oni też mają słabsze dni, czy to znowu wraca, czy to ja ciągle wariuje i będę miała tak całe życie, czy inni też tak mają? Proszę pogadajmy 🥹
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 16 sierpnia 2024, o 00:11
Kindzeeers - to samo. Nie jesteś samaKindzeeers pisze: ↑18 sierpnia 2024, o 13:20Hej hej, chyba i ja dziś mam słabszy dzień. Jestem strasznie nerwowa, przeżywam sporo niepotrzebnych spraw, głupot, jestem tego świadoma.. Upały też dają mi popalić, zawroty głowy, potliwość itd, ale do rzeczy, dziś niepokój, nogi jak z waty, myśli.. nawet nie wiem jakie, czy moze potrzebne mi znowu leki? Ale nie przecież muszę umieć żyć bez nich, a może jednak muszę, a zawroty głowy, od czego to znowu, czy tak będzie już całe życie? Ja wiem, że w porównaniu do objawów większości to nic, ja też przeszłam przez szpitale, derealizację, przez leki również przeszłam, sertagen, frontin doraźnie kiedy nie dało się żyć... Teraz ciągle myśli, jak Oni sobie z tym poradzili, czy Oni też mają słabsze dni, czy to znowu wraca, czy to ja ciągle wariuje i będę miała tak całe życie, czy inni też tak mają? Proszę pogadajmy 🥹

Może do rzeczy - co u mnie. Ku wygadaniu się...!
A więc zbliża się koniec wakacji i mnie to przeraża, że dzieci wracają do szkoły, a przed chwilą z niej wyszły (o.O)... Mi się kurczy czas na dopracowanie tekstu do pracy dyplomowej (he... He... Znowu). Poza tym dopiąć praktyki - to tak na dniach, a potem mam się zająć magisterką. No i tak to robię sukcesywnie, a jednak już się zaczęłam stresować!!! Pewnie dlatego, że zbliża się powrót do studiów. Pracy w szkole (aktualnie praca w sklepie - fajne, przyjemna, z ludźmi i rzeczami, cudnie). I jednocześnie jeśli o pracę chodzi - nie mam jeszcze odpowiedzi, czy wracam do szkoły, czy jednak tym razem nie (mam na razie umowę zlecenie) no i zaczyna mi się to śnić, że się boję spytać. Poprosiłam o pół etatu, bo chcę też dokończyć studia artystyczne, które są odwrotnością mojego nemezis - psychologii (o tak, podświadomość mi to podpowiedziała). Od wczoraj zaczęłam myśleć intenstywnie o tym, że studiowanie psychologii to jakaś moja fanaberia, zew masochisty (przejmuję się przecież nie tylko sobą, swoim wnętrzem i zdrowiem fizycznym, jak i bliskich, ale usłyszę coś w telewizji / przeczytam w internecie/ ktoś mi opowie - i wkręt... A jak już się wkręcać, to nie mogę odkręcić tego nadmiaru emocji i wydaje mi się, że ten czyjś ból jest mój i ten strach i wszystko i ta bezsilność, że nic nie mogę poradzić, pomóc tym wszystkim ludziom, że nigdy nie będę na tyle kompetentna i... silna...). Przejmuję się tym, że za mało się uczę, za mało praktykuję i czytam i słucham. Za mało wytężam się, by zrozumieć. Za mało akceptuję ze swego własnego punktu widzenia, wstyd mi, jak mi źle, że mam być kimś, na kimś inni mają się oprzeć, a sama jestem zaburzona, zalękniona, znerwicowana - choć potrafię, naprawdę, na taką nie wyglądać. Prawie nikt nie wie o tym, co się dzieje w środku mnie. Aż czasem jestem zdumiona, że tego nie widać, tak ze sobą w środku intensywnie walczę, tak się zapadam, tak płaczę itd. No i... Najbardziej się wkurzam na to w środku "nie wiem". Niby rezygnacja, niby niechęć zmożona, że mi wszystko jedno... Jak to jest, jeśli z drugiej strony mam plany, mam wokół ludzi, realizuję jakieś tam swoje marzenia, żyję sobie spokojnie, czasem się "rozerwę po swojemu", ale jakby za mało. Ciągle mi mało. ...
I co tam jeszcze... No nic. Standardowe zamartwianie o byt. Praca. Że studia to fanaberia. Przyszłość. Starzenie się. Powściąganie marzeń. Dziecko. Więcej dzieci. Ja w wymarzonej pracy "na własnym ogródku". Własny ogródek, oh... I kamper... I te marzenia są takie smutne, wiecie? Bo albo się jaram okropnie i ekstytuję, ALBO myślę sobie, że to za trudne, że nie dla mnie, że nie dam rady, że nie jestem godna, że jestem chora i się nie uda nic, ALBO mi się już wcale nic z tego nie chce i jak bym na siłę. Że jak już mi się uda osiągnąć co chcę, boję się, że będzie mi mało. Że znowu sobie coś wymyślę do dążenia, bo to jest najciekawsze. Ale żal mi, gdy zdobywam coś materialnego i z tego nie korzystam. Gromadzę tylko. I strasznie jednocześnie lubię otaczać się rzeczami, przesyt...
...
Jak bym wiecznie nienasycona była.
Standardowe pytanie: ktoś tak miał / ma?

-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 16 sierpnia 2024, o 00:11
Aha, i jeszcze dochodzą wyrzuty sumienia, że chciałabym kontynuować praktyki wolontariatem, ale obawiam się, że nie będę miała gdzie tego wsadzić (do ośrodka z uczelni art mam pół godziny, to w dwie strony już godzina, a jak okienko bed emiev, to będę głodna i wybiorę jedzenie, żeby nie czuć się źle przez resztę dnia ...). No i będą wyrzuty sumienia.
Że za mało ludzi jest wokół mnie.
Że ja za mało innym jestem, choć czasem za dużo - myślą.
Że jestem zbyt leniwa - a czasem robię bez sensu kilak rzeczy na raz albo na styk i się dojeżdżam (zaraz to wróci... Już niedłuuuuugo...).
Że czas... Kończy się... Ja się kończę...
I że męczę innych.
I jakoś cholera nuda piekielna wieczna przy tym, jak na zewnątrz spojrzę.
Że za mało ludzi jest wokół mnie.
Że ja za mało innym jestem, choć czasem za dużo - myślą.
Że jestem zbyt leniwa - a czasem robię bez sensu kilak rzeczy na raz albo na styk i się dojeżdżam (zaraz to wróci... Już niedłuuuuugo...).
Że czas... Kończy się... Ja się kończę...
I że męczę innych.
I jakoś cholera nuda piekielna wieczna przy tym, jak na zewnątrz spojrzę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 29 maja 2024, o 21:05
Niedawno napisałeś pod moim postem komentarz o akceptacji. Zainspirowałeś mnie do szukania rozwiązań i nie poddawania się mimo objawów. Zrozumiałam dzięki tobie, że można sobie pozwolić na odczuwanie lęku.
Wcale nie jesteś gorszy od innych. Skoro funkcjonujesz mimo objawów, jesteś silnym człowiekiem.
Gadanie "weź się w garść" to stały tekst ludzi, którzy nie rozumieją nerwicy, bo jej nie doświadczyli. Często na zewnątrz nic po nas nie widać, wszystko rozgrywa się w środku, w naszej głowie i emocjach.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 29 maja 2024, o 21:05
Z jednej strony rzucasz sobie wyzwania (praca), z drugiej strony - chcesz zmniejszyć dawkę leków. Trochę ryzykowne, że planujesz tyle radykalnych działań w tym samym czasie. Krok po kroku byłoby łatwiej. Poza tym leki pomagają ogarnąć lęk i objawy. Bez nich ciężej funkcjonować, bo nasz system nerwowy jest bardzo wyczulony i reaguje na najmniejszy bodziec.DepresyjnaOna pisze: ↑9 sierpnia 2024, o 22:57Podjęłam decyzję o odstawieniu leków. I stopniowo, będę przyjmowała zmniejszoną dawkę. Nie wiem czy podołam ale muszę podjąć pracę. Muszę się utrzymać i iść naprzód. Muszę stanąć na nogi. Podjęłam decyzję o tym aby odizolować się od rodziny od rodzeństwa. Jestem na etapie postępu. Muszę sama sobie radzić. A powroty do domu mi nie pomagają. Ciągle wracają mi traumy, boję się tam wracać. Uwierzcie mi że jeśli byłaby możliwość naprawy relacji, to z chęcią bym się jej podjęła. Ale nie ma i nie będę starała się dłużej. Po ostatniej kradzieży, boję się jeszcze bardziej, bo muszę uregulować przepisy prawne. I tyle. Muszę przyznać że jest to trudne, ale boję się ich. Że jak ich zobaczę to zacznę uciekać. Bo tak było. Jak moja siostra mnie spotkała na mieście to uciekałam. Bo się bałam. Muszę się chronić. I zadbać o dom.
Jeśli zamierzasz odizolować się od rodziny, to czy masz osobę, która będzie cię wspierała w trudnych momentach? Nawet najsilniejszy człowiek potrzebuje kogoś do pogadania.
W Twoim poście powtarza się kilka razy słowo "muszę". Stawiasz sobie bardzo wysoko poprzeczkę, a presja zwiększa lęk. Przez długi czas uczyłam się zamieniać moje "muszę" na "chcę". Zrozumiałam, że nie muszę być super-człowiekiem, mam prawo do błędów i odczuwania lęku. Spróbuj, żyje się lżej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 538
- Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11
Jak u was z uszami? To ogólnie mój konik. Słyszycie normalnie czy inaczej? Ja mam ciągły szum, słuch jakby gorszy słyszę jakby spod wody, stłumiony taki jakbym był zatkany a laryngolodzy na badaniach że zawsze mam dobrze wszystko. Jak wszystkie objawy akceptuje tak to jest najgorsze, bo nawet jak gadam czy słucham muzyki to takie odległe przytłumione, jak mówię czuje takie wibracje jakbym siebie słyszał w zamkniętej bańce. Jak u was? Dziękuję.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: 20 lipca 2023, o 13:07
Cześć,
Pierwszy raz piszę w tym dziale, od kilku dni bardzo brakuje mi motywacji do dalszej pracy nad sobą, niby wiem że moje objawy spowodowane są nerwica, miałam badania przewodu pokarmowego, ginekologiczne też w tym USG endometriozy i wszystko jest w porządku, więc te bóle muszą być nerwicowe ale świadomość tego nie pomaga mi w wytrzymywaniu tego bólu, teraz boli już mniej niż na początku tych objawów (wrzesień 2023) i mam wrażenie że się poprawia ogólnie i psychicznie i fizycznie ale co jakiś czas, czasami kilka dni czasami kilka tygodni łapie mnie taki stan że tylko płacze i nie ważne o czym będę mówić to płacz. Poczucie beznadzieji i takiej bezsilności, czuję jakbym nigdy nie mogła już żyć spokojnie, zawsze z tyłu głowy ten ból brzucha, spięcia, kłucie, ciągnięcie. Moje okresy też są bardzo bolesne i zawsze się stresuję bo wycofuję się z życia na dwa dni przez nie. Zaczęłam brać tabletki i dopiero zobaczę czy w tej kwestii będzie lepiej ale dzisiaj jestem w takim stanie że nie widzę nadzieji dla mnie na normalne życie. Mam dopiero 23 lata a czuję się jakbym nic w tym życiu już nie mogła osiągnąć przez moje ciało, które boli i płacze. Nie mogę się uwolnić od tego.
Pierwszy raz piszę w tym dziale, od kilku dni bardzo brakuje mi motywacji do dalszej pracy nad sobą, niby wiem że moje objawy spowodowane są nerwica, miałam badania przewodu pokarmowego, ginekologiczne też w tym USG endometriozy i wszystko jest w porządku, więc te bóle muszą być nerwicowe ale świadomość tego nie pomaga mi w wytrzymywaniu tego bólu, teraz boli już mniej niż na początku tych objawów (wrzesień 2023) i mam wrażenie że się poprawia ogólnie i psychicznie i fizycznie ale co jakiś czas, czasami kilka dni czasami kilka tygodni łapie mnie taki stan że tylko płacze i nie ważne o czym będę mówić to płacz. Poczucie beznadzieji i takiej bezsilności, czuję jakbym nigdy nie mogła już żyć spokojnie, zawsze z tyłu głowy ten ból brzucha, spięcia, kłucie, ciągnięcie. Moje okresy też są bardzo bolesne i zawsze się stresuję bo wycofuję się z życia na dwa dni przez nie. Zaczęłam brać tabletki i dopiero zobaczę czy w tej kwestii będzie lepiej ale dzisiaj jestem w takim stanie że nie widzę nadzieji dla mnie na normalne życie. Mam dopiero 23 lata a czuję się jakbym nic w tym życiu już nie mogła osiągnąć przez moje ciało, które boli i płacze. Nie mogę się uwolnić od tego.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 16 sierpnia 2024, o 00:11
Bardzo mi przykro i współczuję - też dostałam diagnozę endometriozy (mam 25 lat, diag. też wrzesień 2023), choć moje bóle nie były ciągłe i o wysokim, niepokojącym stopniu. Jednakże stresowałam się ilekroć pojawił się ten ból, właśnie ciągnący, ściskający, no i kiedyś miałam już te bóle, po jednej stronie - lewej, i wtedy się nakręcałam, że to może być wyrostek. Teraz już się tym nie nakręcam, bo jak boli, to uznaję, że endometrioza (choć diagnozy ostatecznej nie mam). Pomaga branie tabletek antykoncepcyjnych. Ja już nie robię przerw - to jest w ogóle komfortowe. Przy diagnozie endometriozy jest to zalecane. W ogóle robienie przerw między braniem tabletek to tylko wymysł, jak z rodzeniem na leżąco 🥴 Także uzbroj się w MOC, w dobre myśli, że będzie lepiej. Bo będzie! Otocz się ludźmi i rzeczami, które dają Ci ulgę. W pewnym momencie endometrioza może dawać dolegliwości, które wymagają innych metod. Bądź w kontakcie z dobrym lekarzem, aby je po prostu wdrożyć. I przede wsyztskim nie uważaj siebie za słaba, bo jesteś silną i dzielną kobietą!Kornelia6652 pisze: ↑25 sierpnia 2024, o 15:17Cześć,
Pierwszy raz piszę w tym dziale, od kilku dni bardzo brakuje mi motywacji do dalszej pracy nad sobą, niby wiem że moje objawy spowodowane są nerwica, miałam badania przewodu pokarmowego, ginekologiczne też w tym USG endometriozy i wszystko jest w porządku, więc te bóle muszą być nerwicowe ale świadomość tego nie pomaga mi w wytrzymywaniu tego bólu, teraz boli już mniej niż na początku tych objawów (wrzesień 2023) i mam wrażenie że się poprawia ogólnie i psychicznie i fizycznie ale co jakiś czas, czasami kilka dni czasami kilka tygodni łapie mnie taki stan że tylko płacze i nie ważne o czym będę mówić to płacz. Poczucie beznadzieji i takiej bezsilności, czuję jakbym nigdy nie mogła już żyć spokojnie, zawsze z tyłu głowy ten ból brzucha, spięcia, kłucie, ciągnięcie. Moje okresy też są bardzo bolesne i zawsze się stresuję bo wycofuję się z życia na dwa dni przez nie. Zaczęłam brać tabletki i dopiero zobaczę czy w tej kwestii będzie lepiej ale dzisiaj jestem w takim stanie że nie widzę nadzieji dla mnie na normalne życie. Mam dopiero 23 lata a czuję się jakbym nic w tym życiu już nie mogła osiągnąć przez moje ciało, które boli i płacze. Nie mogę się uwolnić od tego.
- bubbles
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 54
- Rejestracja: 14 kwietnia 2022, o 11:52
Witam,
To chyba będzie mój ostatni post tutaj bo już nie mam siły się wyżalać i pisać, i czuję że na ten moment jestem z tym lekiem sama
Bardzo się boję o moje bóle głowy. W mojej rodzinie (moja mama i siostra) jest obecna migrena. Ja sama mam bóle głowy zaczynające się zazwyczaj za lewą skronią trochę bardziej u góry, są one tępe i umiarkowane. Czasem idą mi one na drugą, prawą stronę, lewą i prawa część potylicy, kark, ucho. Czasem też czuję jak jestem zmęczona nacisk na oku, nosie i czole. Ponadto kiedy się stresuję czuję też trochę mdłości które przechodzą kiedy się uspokajam i nie myślę o nich. Czasem też mam szumy w uszach ale też przechodzą i są jak się zestresuję albo jak jestem podświadomie zdenerwowana.. mam o tyle szczęście że moja sąsiadka jest neurologiem i powiedziała że to nerwica. Fizjoterapeutka zapewniła że ponadto kręgosłup przez skoliozę który uciska nerwy i mam bóle. Moja koleżanka będąca na medycynie powiedziała mi to samo. Wciąż jednak się boję że to jakiś guz.. tutaj no forum dostałam trochę wsparcia, ale dzisiaj po wiadomości jednego użytkownika się przeraziłam gdyż stwierdził że może to być nadciśnienie wewnątrzczaszkowe i że brzmi poważnie (nadciśnienie wewnątrzczaszkowe jest w dużej mierze związane z guzem) natomiast moje objawy zupełnie do tego nie pasują.. potrzebuje wsparcia.. od kogokolwiek.. czy ktoś kiedyś też miał coś podobnego?
To chyba będzie mój ostatni post tutaj bo już nie mam siły się wyżalać i pisać, i czuję że na ten moment jestem z tym lekiem sama
Bardzo się boję o moje bóle głowy. W mojej rodzinie (moja mama i siostra) jest obecna migrena. Ja sama mam bóle głowy zaczynające się zazwyczaj za lewą skronią trochę bardziej u góry, są one tępe i umiarkowane. Czasem idą mi one na drugą, prawą stronę, lewą i prawa część potylicy, kark, ucho. Czasem też czuję jak jestem zmęczona nacisk na oku, nosie i czole. Ponadto kiedy się stresuję czuję też trochę mdłości które przechodzą kiedy się uspokajam i nie myślę o nich. Czasem też mam szumy w uszach ale też przechodzą i są jak się zestresuję albo jak jestem podświadomie zdenerwowana.. mam o tyle szczęście że moja sąsiadka jest neurologiem i powiedziała że to nerwica. Fizjoterapeutka zapewniła że ponadto kręgosłup przez skoliozę który uciska nerwy i mam bóle. Moja koleżanka będąca na medycynie powiedziała mi to samo. Wciąż jednak się boję że to jakiś guz.. tutaj no forum dostałam trochę wsparcia, ale dzisiaj po wiadomości jednego użytkownika się przeraziłam gdyż stwierdził że może to być nadciśnienie wewnątrzczaszkowe i że brzmi poważnie (nadciśnienie wewnątrzczaszkowe jest w dużej mierze związane z guzem) natomiast moje objawy zupełnie do tego nie pasują.. potrzebuje wsparcia.. od kogokolwiek.. czy ktoś kiedyś też miał coś podobnego?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 54
- Rejestracja: 20 sierpnia 2024, o 17:24
Jeżeli objawy nie pasują to w czym problem?
Jeżeli kichasz i się nie pogarsza - to pewnie ciśnienie w głowie masz dobre
Jesteś zbyt młoda, żeby losowo Ci się coś takiego stało jak jakieś tętniaki
Zbyt mało prawdopodobne
Spokojnie
Jeżeli kichasz i się nie pogarsza - to pewnie ciśnienie w głowie masz dobre
Jesteś zbyt młoda, żeby losowo Ci się coś takiego stało jak jakieś tętniaki
Zbyt mało prawdopodobne
Spokojnie
- bubbles
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 54
- Rejestracja: 14 kwietnia 2022, o 11:52
Nie, jak kicham to mi się nie pogarsza, natomiast ból jest niezależnie od tego czy stoję czy siedzę natomiast jest go mniej jak się czymś zajmę
Kiedyś mi się pojawiały mroczki ale to jak byłam bardzo mocno zestresowana i teraz raz na ruski rok. Tak to bóle właśnie które wcześniej opisałam jakby napięcie i kark, ramiona, twarz i ogólnie ale pracuje nad tym z fizjo

Kiedyś mi się pojawiały mroczki ale to jak byłam bardzo mocno zestresowana i teraz raz na ruski rok. Tak to bóle właśnie które wcześniej opisałam jakby napięcie i kark, ramiona, twarz i ogólnie ale pracuje nad tym z fizjo

anonerwica pisze: ↑26 sierpnia 2024, o 19:06Jeżeli objawy nie pasują to w czym problem?
Jeżeli kichasz i się nie pogarsza - to pewnie ciśnienie w głowie masz dobre
Jesteś zbyt młoda, żeby losowo Ci się coś takiego stało jak jakieś tętniaki
Zbyt mało prawdopodobne
Spokojnie
Ostatnio zmieniony 26 sierpnia 2024, o 19:18 przez bubbles, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 54
- Rejestracja: 20 sierpnia 2024, o 17:24
Prawdopodobnie masz nerwicę i z Twoim ciałem dzieją się różne rzeczy, po prostu