Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

26 lipca 2024, o 13:30

Rixa pisze:
22 lipca 2024, o 20:57
A ja mam doła , wróciłam z wakacji i zderzyłam się z szarą rzeczywistościa i tak mi zleee
A jak na tych wakacjach? było spoko? Dokuczały Ci jakieś objawy? Przetrwałaś podróż w spokoju, czy lęk był?

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
KasiaG
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 27 lipca 2024, o 14:36

28 lipca 2024, o 12:40

Cześć. Jestem tu nowa.Wczoraj dotknął mnie pierwszy stan derealizacji i dlatego postanowiłam zarejestrować się na forum. Dzisiaj miałam pierwszą sesję z psychoterapeutą online,kolejną mam w piątek. Zaczęłam słuchać wieczorami stowarzyszenia na YouTube i bardzo mi to pomaga.Chciałabym wyjść z zaburzeń własnymi siłami ,bez leków. Mam nadzieję,że to się uda.A Wy ? Macie jakieś doświadczenia z psychoterapią? Co o niej sądzicie?
KasiaG
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 27 lipca 2024, o 14:36

28 lipca 2024, o 13:24

I tak w ogóle zastanawia mnie jedna myśl...Czy jest możliwe,że jedne objawy zostają zastąpione przez kolejne ? A konkretnie mam na myśli sytuację kiedy po wieloletniej walce udało mi się okiełznać ataki paniki I lęki i już w tej chwili je akceptuję i nie robią na mnie wrażenia a zamiast tego pojawią się nowy - derealizacja w moim przypadku ....I od nowa🫣🥴
Awatar użytkownika
mike48
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: 18 kwietnia 2018, o 21:17

28 lipca 2024, o 16:47

KasiaG pisze:
28 lipca 2024, o 13:24
I tak w ogóle zastanawia mnie jedna myśl...Czy jest możliwe,że jedne objawy zostają zastąpione przez kolejne ? A konkretnie mam na myśli sytuację kiedy po wieloletniej walce udało mi się okiełznać ataki paniki I lęki i już w tej chwili je akceptuję i nie robią na mnie wrażenia a zamiast tego pojawią się nowy - derealizacja w moim przypadku ....I od nowa🫣🥴
Tak to zasadniczo działa, trzeba akceptować zaburzenie jako całość, a nie poszczególne objawy z osobna. One będą się zmieniać, nasilać lub słabnąc, będą lepsze lub gorsze dni. Depersonalizacja jest nieprzyjemna, ale nie przejmuj się, ona mija całkowicie.
KasiaG
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 27 lipca 2024, o 14:36

29 lipca 2024, o 06:50

Dziękuję Mike za odpowiedź. Zmagam się z tym wszystkim jakiś czas,ale tak naprawdę teraz zaczynam się o tym uczyć....I z tego co widzę wiele lat tkwiłam w niewiedzy i mam teraz poczucie straty czasu przez to...Wczorajsze spotkanie z terapeutka trochę wytrąciło mnie z równowagi.Rozgrzebałam coś o czym wolałabym zapomnieć i zastanawiam się czy kontynuować....Życzę miłego poniedziałku 🫠
AgnieszkaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 29 października 2020, o 14:42

29 lipca 2024, o 12:00

anita _d pisze:
25 lipca 2024, o 21:04
AgnieszkaM pisze:
20 lipca 2024, o 14:31
anita _d pisze:
17 lipca 2024, o 23:25


Nigdy mi się coś takiego nie przydarzyło i nie słyszałam, żeby któraś z osób z migrenami miała takie zdarzenie. Tabletki skracają i spłycają objawy. Migrena ci nic nie zrobi, ale przejmowanie się aurą i drętwieniami nakręca lęk.
Najlepszym lekarstwem jest wyjść na zewnątrz, przeżyć taki napad i przekonać się, że nic złego nam nie zagraża, a nasze przewidywania to tylko katastroficzne scenariusze, które wytwarza przestraszony mózg. Iluzja lękowa.
Dla pewności możesz iść do neurologa i zapytać go, czy twoje obawy są słuszne.
Dodam, że echo serca, o które mnie pytałaś, zrobiłam przy okazji zabiegu chirurgicznego. Od migreny nie traci się wzroku ani przytomności. Zaobserwuj na początku ataku często pojawia się charakterystyczny objaw, np. u mnie jest to niewyraźne widzenie. Wtedy biorę tabletkę, jeśli mam pod ręką. Zdarzało mi się, że nie miałam i też mi się nic nie stało.
A bierzesz jakieś leki na receptę? Czy zwykłe dostępne z apteki?

Miałam już kilka epizodów poza domem i przeżyłam. Nie wiem po ostatnim takim cięższym co aurą trwała 3h tak się przestraszyłam. Myślę, że tą aurę nakręcił wtedy atak paniki... Miałam uczucie, że się duszę i nie zaplanowałam nad lękiem
Biorę leki na migrenę dostępne bez recepty. Kiedyś neurolog przepisał mi te na receptę, ale migrenowe bez recepty na mnie lepiej działają. Szybko likwidują aurę. Możliwe, że u ciebie pojawienie się aury nakręca panikę. Później trudno rozróżnić, które objawy wywołała migrena, a które nerwica. Wrażenie duszenia się czy drętwienia to typowe objawy nerwicy. Przy migrenie też mogą być lekkie drętwienia. Popróbuj z wykluczaniem produktów z diety, u mnie to działa na migrenę. Wykluczenie lub ograniczenie kawy działa i na nerwicę i na migrenę.
Mi na migrenę pomógł magnez, koenzym w 10 i witamina b complex. Do tego picie 1.5 l.plynow i nie przeciazanie kręgosłupa szyjnego, ale chyba wypisze się z grupy dla osób z migreną, bo tylko czytam kto miał jakie ataki i się nakręcam...
DepresyjnaOna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 listopada 2023, o 13:29

29 lipca 2024, o 23:42

Hejka

Miałam nie pisać ale od kilku dni mnie nosi.
Ciągle chcę mi się beczeć i natłok emocji się we mnie kumuluję.
Staram się nie przejmowac ale jest trudno.
Otóż czuję się mega samotna i mało wartościowa.
Jakbym miała 99 lat a nie 32.
Do tego mój partner notorycznie traktuje mnie jak powietrze.
Przychodzi do domu to ani słowa, je, i idzie spać.
I tak każdego dnia.
Nigdzie z nami nie chodzi.
Najgorsze jest to że się go mega boje.
Boję się, że będzie się na mnie mścił.
Wypomina mi każdą złotówkę.
Dzwiniłam na niego na policję i dlatego boję się że będzie próbował odwrócić sytuację i ze mnie zrobi tą złą.
Ostatnio znów stał nademną z łapami. Nie zgłosiłam tego bo do niczego nie doszło. Nie uderzył mnie.
Ale ostatnio zaczyna robić z siebie ofiarę. I to wywołuje mój strach że będzie jakieś pierdoły mi wyrzucał.
Ze jestem stanowcza lub że podniesionym głosem mówie.
Wróciły koszmary i problemy ze spaniem.

Depresja to straszna choroba.
Niemogę pozwolić żeby ktoś źle na mnie wpływał.
Przynajmniej w tym momencie zdrowienia.
Powoli zastanawiam się jak będzie wyglądało moje życie.
Wiecie dziwnie jest rozwalić domek z kart, szczególnie gdy się go budowało tak długo.
Nie wiem jak go opisać. Chyba po prostu mam go dość.
Go i problemów z nim związanych.
Uwierzcie mi jest mega podły, rani mnie i moje dziecko swoim zachowaniem.
Wpływa to na moją pracę, edukację normalnie wszystko.
Staram się nie brać nic do siebie ale nie jestem z kamienia i ciężko jest słuchać chamskich komentarzy.
Niewiem jak to określić ale nie zdradzam. NIe mam nikogo. Po prostu chcę być sama i wychowac swoje dziecko na szczęśliwą i mądrą osobę bo ona na to zasłużyła.
Człowiek gdy jest zakochany to nie widzi pewnych rzeczy.
Nie dostrzega kontrasu w tych małych sytuacjach.
Jak poniżał mnie wiele razy, przy rodzinie lub znajomych.
Jak wciągał w towarzystwo.
Jakieś używki.
Jak opowiadał jakieś historię.
Wiecie ja pochodzę z destrukcyjnego domu ale pomimo to dla mnie zawsze były najważniejsze takie czynniki jak edukacja, praca, stabilność finansowa i dach nad głową.
Nikt nie ma prawa mnie skrzywdzić.
Jestem zwykłą nudziara i nie mam ochoty się z kimś kłócić.
Ale od kilku dni mam wrażenie że się zwyczajnie oszukuję.
Jego rola polega na tym aby opłacić rachunki i tyle a na resztę to udaje że nie widzi np. potrzeb córki, lub gdy ma problemy w szkole.
A jak już coś zrobi to z wielką pretensją jakbym miała mu za to wręczyc medal.
Nie mam mu co dać już. Kompletnie nic.......A każda decyzja z nim związana będzię kompletnym Titanikiem.
Wiecie codziennie rano wstaję z nadzieją że może dzisiaj nie doświadczę tej pustki w sercu i w otoczeniu. Jest ta nadzieja.
Ale ona gaśnie lub jest złudna.
Rany się nie goją a nawarstwiają. Brak mi tej przestrzeni wyborów i działań.
Zwykłego człowieczeństwa.
Szarości codzienności
Jak jest trudno to ide na spacer, i tak kilka razy dziennie. Ależ ile można uciekać z własnego domu.

Może jestem egoistką ale chcę żyć dobrymi chwilami i otaczac się dobrymi ludzmi.
Zatem chciałabym się jutro obudzić dumna i pewna siebie.
Waleczna i potrafiąca rozwiązać każdy problem.
Uśmiechnięta, piękna i szczęśliwa.
Chcę być bohaterką dla swojego dziecka. To moj cel.


Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaburzonych.
Nigdy się nie poddawaj w drodze do optymizmu............
Pozytywny_gość
Nowy Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 13 grudnia 2023, o 23:04

30 lipca 2024, o 00:27

Cześć,

Dawno nic tutaj nie pisałem, a ostatnio w moim życiu było jak było. Może nikt tego nie przeczyta, ale chociaż ja napisze to co czuje i wyrzucę z siebie negatywne emocje. Wszystko zaczęło się jakoś w maju od zaostrzenia mojej choroby (atopowe zapalenie skóry), na początku dawałem rady i reperowałem swoją skórę miejscowo maściami steroidowym, co gorsza zbiegło to się z dość stresująca pracą i zakończeniem studiów. W czerwcu choroba się tak posunęła, ze już ledwo co chodziłem i ruszałem rękoma, ponieważ stan zapalny był coraz mocniejszy, o ile prace już miałem z głowy, to na głowie miałem jeszcze sesje i obronę. Nauka do sesji była okropna, na szczęście obyło się na jednej poprawce, jednak mogę powiedzieć ze była to dla mnie najgorsza sesja. Obronę przełożyłem na wrzesień, a gdy już dostałem się do mojego dermatologa, dostałem encorton. I wszystko się poprawiło, gdyby nie to że ten lek zawsze wpływa na moją psychikę, po odstawieniu odczuwam huśtawkę emocjonalna, raz czuje euforię, mogę jechać na drugi koniec Polski, a raz nie mogę wstać z łóżka. Jako, ze okres eufori trafił gdzieś na przełom czerwca i lipca zrobiłem troche nieprzemyślanych decyzji. Zapisałem się na drugie studia (zupełnie inne), znalazłem prace (oczywiście ambitna) i prawie kupiłem nowy samochód. O ile tych decyzji nie żałuje to zrobiłem jeszcze jedna rzecz - w związku ze jestem singlem i nie mam za dużo przyjaciół, wróciłem na Tindera. Poznałem jedna osobę, ktora polubilem i ona rzekomo mnie też. Na początku było super, jednak teraz coraz rzadziej odpisuje, czasami mam wrażenie ze mówi coś lub pisze, żebym był zazdrosny i wtedy jak się wkurzam to ja wychodzę na tego spiętego. Na szczęście relacja nie jest jeszcze bardzo poważana, może lekko się zauroczyłem, jednak trwało to tylko miesiąc a nie rok. I tutaj pojawia się mój zjazd emocjonalny, dlaczego nie potrafię niczego zbudować z innymi ludźmi, czy wina leży po mojej stronie? Mam dość tej samotności, dlaczego ludzie się ode mnie odsuwają.

Kiedyś usłyszałem, ze to wynika z mojego trudnego dzieciństwa z choroba, inne dzieci bardzo utrudniały mi życie i podobno w inny sposób wchodzę w relacje i nieraz usłyszałem ze to moja wina, ze mam nad sobą pracować. Podczas dorastania był to duży kompleks, bliscy mi mówili ze jestem odludkiem, podczas gdy ja robiłem wszystko żeby ktoś mnie polubił ( w rezultacie ludzie mnie lubiły gdy czegoś potrzebowały np pomocy z matematyki, później byłem dla nich obcy, wiem to był mój błąd). Później zrozumiałem ze to nie prawda i polubilem siebie i nikogo nie szukałem i dalej byłem sam.

A później zacząłem szukać ludzi i po tych wszystkich latach, zauważam ze to chyba nie moja wina ze tak jest. Ludzie mnie nie lubią i chyba tego nie zmienię. Szkoda ze nigdy nie poznam jak to jest być kochanym lub lubianym, może chwilowo poczuje się lepiej jak komuś w czymś pomogę i się przysłuze, wtedy może chociaż na chwile ktoś mnie polubii. Smutne to jest, jestem młodym chłopakiem, a czuje się taki wypompowany w relacjach międzyludzkich.
Firlej
Nowy Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 1 sierpnia 2024, o 17:21

2 sierpnia 2024, o 16:46

Miałam już wiele dobrych dni ostatnio, naprawdę było super, wychodziłam powoli z nerwicy. Aż kilka dni temu zachorowałam, radziłam sobie ale od wczoraj mam duszności. Poszłam dziś do lekarza okazało się że mam covid ale nic nie słychać nic nie widać duszności i to tylko uczucie. Ale kurde mi chwilami ciężko mówić bo mnie tak jakby zatyka. Miał ktoś tak? Bo z tego co czytam to duszności to raczej brak możliwości wzięcia pełnego oddechu a nie takie zatykanie.
Toffe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 29 stycznia 2023, o 21:44

3 sierpnia 2024, o 11:03

Witam Was serdecznie. Czy mogę prosić Was o poradę? Czy mieliście tak, że jak komuś coś tłumaczyliście i nagle przerwaliście tłumaczenie bo Wam myśl uleciała tak, że była zupełna pustka? Próbowałam mówić, że zegarek, zegarek ale co ten zegarek robi nie mogłam sobie przypomnieć a przed chwilą tlumaczylam klientowi. Nagle myśl wrocila. Czy ktoś z was kojarzy taki objaw?
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

3 sierpnia 2024, o 13:56

Toffe pisze:
3 sierpnia 2024, o 11:03
Witam Was serdecznie. Czy mogę prosić Was o poradę? Czy mieliście tak, że jak komuś coś tłumaczyliście i nagle przerwaliście tłumaczenie bo Wam myśl uleciała tak, że była zupełna pustka? Próbowałam mówić, że zegarek, zegarek ale co ten zegarek robi nie mogłam sobie przypomnieć a przed chwilą tlumaczylam klientowi. Nagle myśl wrocila. Czy ktoś z was kojarzy taki objaw?
Tak. Mam tak przy dd.

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
nerwicalekowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 6 kwietnia 2024, o 15:25

4 sierpnia 2024, o 19:08

hej, chwilke nie wchodzilem tutaj i wzialem sie troche za siebie.

Od 6 miesiecy mam nerwice hipochondryczna. Aktualnie mam terapie od 3 miesiecy+ 50mg Paxtina->moze cos pomaga.
Juz natretnie nie dotykam wszystkiego-> szyi juz miesiac nie dotykalem :) ale czasem lapie sie na innych, glupich rzeczach:
-jak np grzebanie w nosie i jest krzywy w srodku
-ostatnio nakretke na jame ustna mialem, ze cos tam nierownoe- grudki i inne narosla (sprawdzone przez 2 lekarzy) ale ja nie dopuszczam do siebie, ze nie wszystko jest asymetryczne...

Czasami mam lepsze dni, czasami zjazd ale jest duzo lepiej niz na poczatku. Jak cos mnie lapie to walcze z tym aby nie dotykac ciagle to szybciej przechodzi
ja juz wszystko natretnie dotykalem-> oczy,usta, glowa, wszystko :D
ostatnio mi wyszla gulka w pachwinie i od razu nakretka, ze to cos zlego->okazalo sie, ze gruczol lojwy sie zapachal

probuje tez znalezc wiecej zajec dla glowy, bo duzo mysli mam zlych codziennie ale nie dotykam(a to mnie nakrecalo najbardziej), macie moze jakies pomysly co jeszcze robic zeby sie odburzyc?
nerwowy91
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 6 sierpnia 2024, o 20:50

8 sierpnia 2024, o 17:06

nie mam nawet siły tego pisać.. nie mogę napisać wszystkiego co chciałbym napisać, to szukanie objawów jest ponad moje siły... nawet nie umiem się samemu obserwować... jestem potwornie zmęczony... nie wiem o co chodzi.. czuję się jak dziecko... nie mam siły fizycznie... przestałem wierzyć w cokolwiek

leczenie od 2016, zaburzenia lękowe, na noc paroksetyna 10mg i lamotrygina 25mg, 1 terapia grupowa cbt i dwie indywidualne, pomogło bo uporałem się trochę z przeszłością, rzuciłem dwie prace z powodu mobbingu, któy dotykał nie tylko mnie starałem się w nich jak mogłem a teraz objawy: wyraźnie gorsza koncentracja (może to dlatego że prawie nie wychodzę z domu, (natrętne wściekłe i depresyjne myśli), zaczęły się odkąd zacząłem szukać nowej pracy czyli od około tygodnia, ukojonie mam w melisie i alkoholu i cbd, boli mnie głowa od napięcia (takie nagłe kłucie), takie same objawy miałem pół roku przed rzuceniem pracy a po rezygnacji jak ręką odjął, teraz znów wróciło
Asd
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 9 sierpnia 2024, o 19:41

9 sierpnia 2024, o 20:24

Hej, hej. W środę moja nerwica zaprowadziła mnie na morfologię… Jak na hipochondryczkę przystało, miałam jeszcze jedno skierowanie skitrane w szufladzie, więc zrobiłam sobie badania z dwóch skierowań = morfologię z rozmazem zrobiono mi dwukrotnie. Mocno zdziwiłam się, że wyniki obu są różne - jedne super, a w drugich wykryto mielocyty (pozostałe parametry właściwie idealne)… Oczywiście nie wiedziałam co to, więc Google poszedł w ruch, to było silniejsze. Guglu był zgodny i widział jedno wytłumaczenie tej sytuacji - choroba, której nazwa zaczyna się na bia-, a kończy na -czka. Cały wczorajszy dzień przeryczany, łzy na zawołanie, stan fatalny, nie mogłam skupić się w pracy. Poszłam do internisty - powiedział żeby powtórzyć morfo za trzy tygodnie. Online skontaktowałam się z hematologiem - powiedział, że wszystko ok i żeby powtórzyć badanie za kilka miesięcy. Oczywiście to mi nie wystarczyło i dzisiaj miałam jeszcze kolejną teleporadę - internista trochę mnie ochrzanił i kazał przestać szukać sobie problemów. A ja, mimo tego wszystkiego, zastanawiam się czy powtórzyć morfologię już jutro rano, bo może niepokojące parametry zniknęły, a jak tak to odetchnę z ulgą. Ale co jak nie, jak wyniki będą gorsze? Biję się z myślami, próbuje racjonalizować sprawę i tłumaczyć sobie, że nie jestem mądrzejsza od trzech lekarzy (… :D) ale to takie trudne…
Cody47
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 4 stycznia 2023, o 14:37

9 sierpnia 2024, o 20:33

Asd pisze:
9 sierpnia 2024, o 20:24
Hej, hej. W środę moja nerwica zaprowadziła mnie na morfologię… Jak na hipochondryczkę przystało, miałam jeszcze jedno skierowanie skitrane w szufladzie, więc zrobiłam sobie badania z dwóch skierowań = morfologię z rozmazem zrobiono mi dwukrotnie. Mocno zdziwiłam się, że wyniki obu są różne - jedne super, a w drugich wykryto mielocyty (pozostałe parametry właściwie idealne)… Oczywiście nie wiedziałam co to, więc Google poszedł w ruch, to było silniejsze. Guglu był zgodny i widział jedno wytłumaczenie tej sytuacji - choroba, której nazwa zaczyna się na bia-, a kończy na -czka. Cały wczorajszy dzień przeryczany, łzy na zawołanie, stan fatalny, nie mogłam skupić się w pracy. Poszłam do internisty - powiedział żeby powtórzyć morfo za trzy tygodnie. Online skontaktowałam się z hematologiem - powiedział, że wszystko ok i żeby powtórzyć badanie za kilka miesięcy. Oczywiście to mi nie wystarczyło i dzisiaj miałam jeszcze kolejną teleporadę - internista trochę mnie ochrzanił i kazał przestać szukać sobie problemów. A ja, mimo tego wszystkiego, zastanawiam się czy powtórzyć morfologię już jutro rano, bo może niepokojące parametry zniknęły, a jak tak to odetchnę z ulgą. Ale co jak nie, jak wyniki będą gorsze? Biję się z myślami, próbuje racjonalizować sprawę i tłumaczyć sobie, że nie jestem mądrzejsza od trzech lekarzy (… :D) ale to takie trudne…
Hej aktualnie mam podobny epizod z białaczką i chłoniakiem i jutro robię morfologię. Generalnie od dłuższego czasu mam powiększony lekko węzeł chłonny pod pachą, od poniedziałku źle się czuję i mam L4 do dziś i codziennie mam gorączkę przez jakiś czas. Nerwica połączyła fakty i wciska mi owe raki.

Jutro morfologia…
ODPOWIEDZ