Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
smdyaems
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 10 czerwca 2023, o 16:40

8 lipca 2023, o 12:43

Jeden dzień byłam bardzo pewna siebie i czułam się znakomicie a na drugi zatraciłam się w swoich lękach. Wszystko powodowało, że myślałam że to mój koniec, zaczęłam się poddawać. Postawiłam sobie diagnozę, że wariuję, czułam się strasznie odrealniona od rzeczywistości i zaczęłam się zastanawiać czy np. rzeczy z poprzedniego dnia naprawdę się zdarzyły czy to tylko moja wyobraźnia. Świat był nierealny, ja byłam nierealna jakbym sama sobie to stworzyła w głowie. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko czego doświadczam jest realne czy żyje. Powodowało to straszny lęk, że zaczyna się jakaś choroba psychiczna i sobie nie poradzę. Zaczęły się też myśli samobójcze, które wcześniej występowały ale nie w tak nasilony sposób, tak jakbym zaczynała sie poddawać myśląc, że nie mam na to już siły i lepiej byłoby to zakończyć niż żyć w ten sposób. Chociaż wiem że tak naprawdę nigdy bym nie pozbawiła się życia bo za bardzo boję się śmierci te myśli były naprawdę przerażające i zaczęłam kwestionować wszystko. Nic nie sprawia mi już przyjemności. Zawsze po pracy zatracałam się w ulubionej książce czy serialu odpoczywałam. Teraz myśle tylko o tym co będzie jutro, jak zniosę kolejny dzień w pracy, czy dojadę, czy wytrzymam bez ucieczki. Udawało mi się wytrzymywać dnie pracy głównie dzięki super ludziom z którymi pracuję ale co z tego jak nawet przepracowany dzień nie dawał mi poczucia szczęścia czy spełnienia. Po prostu zaczełam się zatracać w swoich myślach nie mogąc sie skupić na niczym innym. Czuję sie uwieziona w swoim umyśle jakby życie toczyło się beze mnie. Rano ciężko mi wstać z łóżka, ciężko mi cokolwiek zjeść, nie mam siły zadbać o siebie, nic mnie nie cieszy. I mam wrażenie że ide drogą bez powrotu.
Kamo111996
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 kwietnia 2022, o 23:13

8 lipca 2023, o 12:50

Już mnie to nie dotyczy , I nwm po co tu wróciłem, chyba zeby podzielić się wiedza , wiec jak ktoś coś chce zapytać piszcie śmiało, nawet nie wiecie jak wam życie będzie smakować jak ogarniecie wasz stan , półtorej roku byłem wrakiem z derealizacja , lekami , myślami o śmierci a teraz pff jest tak super ze chyba nawet za dzieciaka tak dobrze mi nie było: D
Piszcie jak chcecie cos wiedziec od odburzonego :yhy
Kamo111996
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 kwietnia 2022, o 23:13

8 lipca 2023, o 12:59

Syn dwoch mezczyzn ? Tuman xd a tak serio mam wszystko za sobą w 130 procentach bo jest lepiej niż kiedykolwiek , jak ktoś chce coś wiedzieć to dawać znać i poradzimy ;)
Piszcie jak chcecie cos wiedziec od odburzonego :yhy
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

8 lipca 2023, o 15:30

smdyaems pisze:
8 lipca 2023, o 12:43
Jeden dzień byłam bardzo pewna siebie i czułam się znakomicie a na drugi zatraciłam się w swoich lękach. Wszystko powodowało, że myślałam że to mój koniec, zaczęłam się poddawać. Postawiłam sobie diagnozę, że wariuję, czułam się strasznie odrealniona od rzeczywistości i zaczęłam się zastanawiać czy np. rzeczy z poprzedniego dnia naprawdę się zdarzyły czy to tylko moja wyobraźnia. Świat był nierealny, ja byłam nierealna jakbym sama sobie to stworzyła w głowie. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko czego doświadczam jest realne czy żyje. Powodowało to straszny lęk, że zaczyna się jakaś choroba psychiczna i sobie nie poradzę. Zaczęły się też myśli samobójcze, które wcześniej występowały ale nie w tak nasilony sposób, tak jakbym zaczynała sie poddawać myśląc, że nie mam na to już siły i lepiej byłoby to zakończyć niż żyć w ten sposób. Chociaż wiem że tak naprawdę nigdy bym nie pozbawiła się życia bo za bardzo boję się śmierci te myśli były naprawdę przerażające i zaczęłam kwestionować wszystko. Nic nie sprawia mi już przyjemności. Zawsze po pracy zatracałam się w ulubionej książce czy serialu odpoczywałam. Teraz myśle tylko o tym co będzie jutro, jak zniosę kolejny dzień w pracy, czy dojadę, czy wytrzymam bez ucieczki. Udawało mi się wytrzymywać dnie pracy głównie dzięki super ludziom z którymi pracuję ale co z tego jak nawet przepracowany dzień nie dawał mi poczucia szczęścia czy spełnienia. Po prostu zaczełam się zatracać w swoich myślach nie mogąc sie skupić na niczym innym. Czuję sie uwieziona w swoim umyśle jakby życie toczyło się beze mnie. Rano ciężko mi wstać z łóżka, ciężko mi cokolwiek zjeść, nie mam siły zadbać o siebie, nic mnie nie cieszy. I mam wrażenie że ide drogą bez powrotu.
Idziesz na przód, bo robisz to wszystko pomimo objawów! Wstajesz z tego łóżka chociaż nerwica ciągnie Cię do niego, idziesz do pracy pomimo tego że nerwica podpowiada że nie dasz rady!
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

10 lipca 2023, o 22:42

smdyaems pisze:
8 lipca 2023, o 12:43
Jeden dzień byłam bardzo pewna siebie i czułam się znakomicie a na drugi zatraciłam się w swoich lękach. Wszystko powodowało, że myślałam że to mój koniec, zaczęłam się poddawać. Postawiłam sobie diagnozę, że wariuję, czułam się strasznie odrealniona od rzeczywistości i zaczęłam się zastanawiać czy np. rzeczy z poprzedniego dnia naprawdę się zdarzyły czy to tylko moja wyobraźnia. Świat był nierealny, ja byłam nierealna jakbym sama sobie to stworzyła w głowie. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko czego doświadczam jest realne czy żyje. Powodowało to straszny lęk, że zaczyna się jakaś choroba psychiczna i sobie nie poradzę. Zaczęły się też myśli samobójcze, które wcześniej występowały ale nie w tak nasilony sposób, tak jakbym zaczynała sie poddawać myśląc, że nie mam na to już siły i lepiej byłoby to zakończyć niż żyć w ten sposób. Chociaż wiem że tak naprawdę nigdy bym nie pozbawiła się życia bo za bardzo boję się śmierci te myśli były naprawdę przerażające i zaczęłam kwestionować wszystko. Nic nie sprawia mi już przyjemności. Zawsze po pracy zatracałam się w ulubionej książce czy serialu odpoczywałam. Teraz myśle tylko o tym co będzie jutro, jak zniosę kolejny dzień w pracy, czy dojadę, czy wytrzymam bez ucieczki. Udawało mi się wytrzymywać dnie pracy głównie dzięki super ludziom z którymi pracuję ale co z tego jak nawet przepracowany dzień nie dawał mi poczucia szczęścia czy spełnienia. Po prostu zaczełam się zatracać w swoich myślach nie mogąc sie skupić na niczym innym. Czuję sie uwieziona w swoim umyśle jakby życie toczyło się beze mnie. Rano ciężko mi wstać z łóżka, ciężko mi cokolwiek zjeść, nie mam siły zadbać o siebie, nic mnie nie cieszy. I mam wrażenie że ide drogą bez powrotu.

To na czerwono to bardzo dobry opis nerwicowej iluzji /uwagi skierowanej całkowicie do wewnątrz, co powoduje niezwykłe uwrażliwienie na reakcje ciała czy myśli/, która oplata i wciąga, gdy tak naprawdę życie dalej się toczy, po prostu Twój próg odporności został przekroczony i mózg skierował się na temat zastępczy.
Twoją rolą jest wydobycie się na zewnątrz, ale nie przez uporczywe analizowanie swojego stanu i szukanie na niego sposobu, ale przez akceptacje tego jak się czujesz, po to by móc skupić się na innych sprawach.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1034
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

10 lipca 2023, o 23:04

pomóżcie trochę , rozumiem mechanizm lękowy dlatego mimo wszystko jadę do pracy, ale tam nagle kilka złych wiadomości , jakieś trudności , pojawia się ścisk w klatce piersiowej takie uczucie nie bólu, ale nie do wytrzymania w środku , po poprosotu tak jak dziś trzyma to cały dzień mimo to byłem w pracy , pojechałem na zakupy ze zmęczenia tym stanem na 10 minut drzemka i powrót do cierpienia a co najgorsze sam ze Sobą nei mogę wytrzymać w tym stanei mam chęć krzyczeć wybiec , czuje złość i bezradność i czasami przychodzi myśl że już tego nie zniosę , rano zanim zaczną się telefony z pracy czy nie zacznę myśleć to jest oki tak samo jak rozmawiałem przez 10 minut z kimś obcym było lepiej, WIĘĆ TO NIE MOŻE BYĆ OD SERCA A MIMO TO MAM CHĘC IŚĆ BADAĆ SERCE IKREW CHOĆ ROBIŁEM TO 1,5 ROKU TEMU. taki dzień jak dziś jest nie do wytrzymania , oki żyję przeżyłem albo przecierpiałem ale to już kolejny dzień , 3 dni na miesiąc są oki , może za szybko za dużo bioręna Siebie pracy odpowiedzialności i chciałbym żyć tak bardzo normalnie że robię sobie presję za dużą i dlatego nerwiczka ma pożywkę .Ciężko patrzeć jak wszyscy żyją wokół a Ty cierpisz i jeszcze musisz udawać żeby Cię nie zostawiła dziewczyna normalnego.Gdzie wiadomo że ona chce żyć , kochać się , wyjeźdzać a ja co mam wegetować bo Tatuś Mnie nie przytulałw dzieciństwie albo mam geny od zjebanych ludzi , popierniczone to wszystko
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1034
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

10 lipca 2023, o 23:08

W takie dni jak dziś to jest poprostu 100 % skuoieniu na bólu i cierpieniu i na tym co się dzieje w klatce piersiowej.
nimbus
Gość

11 lipca 2023, o 19:03

Od miesięcy masakra, nie mogę jeść ani oddychać ani funkcjonować w ogóle ale skupmy się na teraz. Schudłem plus minus 30kg w 3 miesiące, jedyny powód który mógłbym znać to że niewiele w ogóle jadłem, brak apetytu, stres i inne objawy. Ale teraz doszła mega słabość i wyczerpanie z zawrotami głowy, takie że czasami nie da rady chodzić jeść lub mówić ze zmęczenia, zaczęło się z miesiąc temu jak się przemęczyłem, ale od 10 dni pogorszyło i jestem już wrakiem który nie jest w stanie nic robić nawet wytrzymać tego co się dzieje. Czuję się torturowany żywcem. Zbankrutowałem próbując się ratować u lekarzy chodząc miesiącami ale niewiele mi to dało. Lekarze nic tu nie wiedzą i pytają czego oczekuję. Wziąłem skierowanie na oddział wewnętrzny, bo nie wiem co mam już robić. Nie wiem czy dożyję następnego miesiąca, codziennie czuję że mogę się przewrócić. Mam combo mega osłabienia wyczerpania zawrotów głowy+problemów z oddychaniem(alergia, podejrzenie astmy, podejrzenie alergii pokarmowych)+problemów gastrologicznych(jelita, przewód pokarmowy) i jakieś zaburzenia zwieraczy(raz się cały osikałem np bez czucia tego, możliwe że od kręgosłupa). Jestem na 99% pewny że to problemy fizyczne a lekarze zwalają wszystko na nerwicę.
Stąd pytanie był ktoś gdzieś w szpitalu na oddziale wewnętrznym i mógłby polecić, tak żebym się tam dostał zanim się przewrócę i odwiozą mnie na cmentarz albo bez kontaktu do umieralni? Jakieś rady? Potrzebna mi kolonoskopia+gastroskopia ze znieczuleniem bo bez nie dam rady zrobić tego badania. Ewentualnie czy w ogóle jest sens próbować jeszcze coś robić czy szykować się na koniec.
Nie wiem ile zostało mi czasu zanim będzie za późno.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

11 lipca 2023, o 20:14

nimbus pisze:
11 lipca 2023, o 19:03
Od miesięcy masakra, nie mogę jeść ani oddychać ani funkcjonować w ogóle ale skupmy się na teraz. Schudłem plus minus 30kg w 3 miesiące, jedyny powód który mógłbym znać to że niewiele w ogóle jadłem, brak apetytu, stres i inne objawy. Ale teraz doszła mega słabość i wyczerpanie z zawrotami głowy, takie że czasami nie da rady chodzić jeść lub mówić ze zmęczenia, zaczęło się z miesiąc temu jak się przemęczyłem, ale od 10 dni pogorszyło i jestem już wrakiem który nie jest w stanie nic robić nawet wytrzymać tego co się dzieje. Czuję się torturowany żywcem. Zbankrutowałem próbując się ratować u lekarzy chodząc miesiącami ale niewiele mi to dało. Lekarze nic tu nie wiedzą i pytają czego oczekuję. Wziąłem skierowanie na oddział wewnętrzny, bo nie wiem co mam już robić. Nie wiem czy dożyję następnego miesiąca, codziennie czuję że mogę się przewrócić. Mam combo mega osłabienia wyczerpania zawrotów głowy+problemów z oddychaniem(alergia, podejrzenie astmy, podejrzenie alergii pokarmowych)+problemów gastrologicznych(jelita, przewód pokarmowy) i jakieś zaburzenia zwieraczy(raz się cały osikałem np bez czucia tego, możliwe że od kręgosłupa). Jestem na 99% pewny że to problemy fizyczne a lekarze zwalają wszystko na nerwicę.
Stąd pytanie był ktoś gdzieś w szpitalu na oddziale wewnętrznym i mógłby polecić, tak żebym się tam dostał zanim się przewrócę i odwiozą mnie na cmentarz albo bez kontaktu do umieralni? Jakieś rady? Potrzebna mi kolonoskopia+gastroskopia ze znieczuleniem bo bez nie dam rady zrobić tego badania. Ewentualnie czy w ogóle jest sens próbować jeszcze coś robić czy szykować się na koniec.
Nie wiem ile zostało mi czasu zanim będzie za późno.
A czy jakiś lekarz zdiagnozował Ci jakąś śmiertelną chorobę, że szykujesz się już do grobu?
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

11 lipca 2023, o 22:37

Nimbus czyli miałeś już badania i lekarzy wykluczyli choroby. Napisz sobie fakty na kartce a nie swoje jakieś przypuszczenia co do stanu zdrowia. Zawroty głowy, meciwosc, osiikanie się jak piszesz zapewne wynikają ze zmęczenia organizmu bo nie dostarczasz mu jedzenia i witamin wiec jest skrajnie wyczerpany. Zacznij brać leki od psychiatry a jak nie masz to o nie poproś.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

12 lipca 2023, o 13:55

Też uważam ziom, że najpierw powinieneś wesprzeć się dobrze dobranymi lekami od psychiatry, bo widzę, że tak to nie ruszysz z miejsca.

Uwierz mi, że gdyby coś Ci dolegało poważnego już dawno temu jakiś lekarz by cokolwiek zauważył.

Ciało i umysł jest połączone, jak zaniedbujesz jedno i drugie to co się dziwić, że masz tyle objawów i czujesz się jakbyś miał umierać? Bez odpowiednich składników odżywczych, nawodnienia, aktywności fizycznej i dbania o psyche, czyli przestania się nakręcać na wszystkie choroby świata i nie włączanie bez przerwy reakcji walcz uciekaj czy potężnego wyrzutu kortyzolu który rujnuje Twój organizm, bez tego nie ma opcji, że poczujesz się lepiej.

Bo i z jakiej racji? Jak robisz ciągle to samo to dostajesz to samo.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

12 lipca 2023, o 17:44

Mam kryzys w związku i przez to depresję, nasilają mi się też lęki. Nie wiem co mam zrobić, brak dobrych rozwiązań w mojej sytuacji.
Cokolwiek nie zrobię będę cierpieć.
Psychika mi siada
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

12 lipca 2023, o 19:30

Heimdall pisze:
12 lipca 2023, o 17:44
Mam kryzys w związku i przez to depresję, nasilają mi się też lęki. Nie wiem co mam zrobić, brak dobrych rozwiązań w mojej sytuacji.
Cokolwiek nie zrobię będę cierpieć.
Psychika mi siada
Może spróbuj spojrzeć na kryzys z dystansu, jak to będzie za jakiś czas... jeśli cierpienie i tak jest nieuniknione na dzień dzisiejszy to wybierz rozwiązania które np za pół roku nie będą przynosić cierpienia.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

13 lipca 2023, o 10:48

Heimdall pisze:
12 lipca 2023, o 17:44
Mam kryzys w związku i przez to depresję, nasilają mi się też lęki. Nie wiem co mam zrobić, brak dobrych rozwiązań w mojej sytuacji.
Cokolwiek nie zrobię będę cierpieć.
Psychika mi siada
Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Możesz bliżej określić sytuację, w jakiej się znalazłeś?
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

13 lipca 2023, o 13:02

Od psychoterapeuty: wyobraź sobie życie z ta osoba za 2 lata, za 5 lat. Jesteś szczęśliwy? Jeśli tak to Walcz o związek. Jeśli nie, pozwól odejść.

Kolejna rada w razie niepowodzenia : dwóch prawników wychodzi z sali rozpraw którzy właśnie stracili miliony dolarów. Są uśmiechnięci i zadowoleni z siebie. Zapytani o powód, przecież stracili tak dużo kasy, odpowiedzieli: zrobiliśmy wszystko co sie dało, nic więcej nie mogliśmy wiec dlaczego mamy sie smucić?

Na jednej osobie świat sie nie kończy, kryzysy są normalne choć przynoszą ból. Który minie.
ODPOWIEDZ