Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Ona123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 1 lutego 2017, o 08:02

14 grudnia 2022, o 16:26

W ciągu roku? Jeny...latami może tak być.. mnie takie różne objawy męczą już 5 lat, chociaż całe życie byłam nerwowa, natomiast od 5 lat dd i wszystkie objawy z samopoczuciem nie mają końca. Mam coś takiego,że jak jest ok i pomyślę: o jest ok, dobrze się czuje! To natychmiast zaczynam czuć lęk i powracają mi objawy, dlatego czasami aż strach pomyśleć,tylko robić swoje bo można się w sekundę rozstroić,ja tak mam. Mam również tak,że gdy czujeysiw bardzo źle i objawy mam nasilone, to myślę z kolei,że skoro jest już tak nie dobrze,to minie i znowu będzie lepiej... czymś się ratujemy,w tym momencie tą myślą. To jest wszystko bardzo trudne, każdy siebie zna i ratuje sie jak może. Opinia osób, które mają podobnie na pewno pomaga. Pozdrawiam
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

14 grudnia 2022, o 18:49

No chyba złapałam strasznego dola. Jest tak jak piszecie, zabsrdxo liczę te dobre I złe dni. No i druga sprawa, rzeczywiście jął jest dobrze, i pomyślę ok super nie ma objawów, to one w sekundę się pojawiają I lawina ruszą. No dxus myślałam że umieram, nie potrafiłam się nawet skupić na rozmowie z koleżanką z pracy, poorostu chciałam żeby koleżanka już sobie poszla🙈 do tego doszły nowe objawy, nie mogę złapać powietrza, tak jakby mi ktoś nos zatkał. Dzus poprostu przetrwałam ten dzień.... już miałam myśli że to nie nerwica. Ja nie wiem jak dajecie radę....
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

15 grudnia 2022, o 06:41

malutenki pisze:
14 grudnia 2022, o 07:42
Arni pisze:
13 grudnia 2022, o 17:55

Drugie pytanie to cały czas czuje się zmęczony. Dodatkowo oszołomiony, odrealniony. Jakoś inaczej widzę inna perspektywa jakbym był po 2 piwach cały czas. Czy to właśnie jest derealizacja? To zmęczenie, senność, brak energii to też może być od nerwicy?
Jasne, że tak! Wszystko co tu opisałeś, to są typowe objawy nerwicy. Trzeba pamiętać, że większość naszej uwagi przekierowana jest na zaburzenie, które strasznie zabiera naszą energię. Stąd uczucie zmęczenia, senności, brak energii, dodatkowo derealizacja może pogłębiać te stany. :)

Chciałem zabrać się za siłownie, potrenować, poćwiczyć. Czy znaleźć jakieś inne hobby. Podobno pomaga. Ale jak to zrobić jak nie ma siły? Dawniej mogłem pracować cały dzień ciezko a o 20 jechałem na imprezę. Teraz już o 19 najchętniej bym się położył przed tv
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

15 grudnia 2022, o 06:45

Zumba pisze:
13 grudnia 2022, o 13:57
Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:18
Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
Chyba dość klasycznie u Ciebie...proponowałabym na początek szlaban na dr Google i generalnie badania. Zrobiłeś ich bardzo dużo jak na swój młody wiek, wszystko wychodzi ok. Teraz czas niestety zmierzyć się z tą pokusą badania i sprawdzania i przestać to robić bo sam siebie nakrecasz, jeśli tego nie zaprzestaniesz to będzie się tak kręcić: sprawdzisz jedno, chwila spokoju, gorszy dzień coś zaboli z drugiej strony i znowu wkrętki, googlowanie, lekarz itd. Odstaw diagnozowanie, postaraj się uwierzyć ze to nerwica i małymi krokami pokonywać lęki, robić im na przekór.

Dzięki wielkie za fajna odpowiedź. Samo dd jest do zaakceptowania. Gorzej z bolami różnymi. Skąd pewność że to od nerwicy a nie fizyczny objaw? Dopiero lekarz są sprawdzi czy wszystko ok lub badania. Ale tak można w nieskończoność. Trzeba zaryzykować? Viktor mówił o tym na yt
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

15 grudnia 2022, o 07:01

Arni pisze:
15 grudnia 2022, o 06:45
Zumba pisze:
13 grudnia 2022, o 13:57
Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:18
Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
Chyba dość klasycznie u Ciebie...proponowałabym na początek szlaban na dr Google i generalnie badania. Zrobiłeś ich bardzo dużo jak na swój młody wiek, wszystko wychodzi ok. Teraz czas niestety zmierzyć się z tą pokusą badania i sprawdzania i przestać to robić bo sam siebie nakrecasz, jeśli tego nie zaprzestaniesz to będzie się tak kręcić: sprawdzisz jedno, chwila spokoju, gorszy dzień coś zaboli z drugiej strony i znowu wkrętki, googlowanie, lekarz itd. Odstaw diagnozowanie, postaraj się uwierzyć ze to nerwica i małymi krokami pokonywać lęki, robić im na przekór.

Dzięki wielkie za fajna odpowiedź. Samo dd jest do zaakceptowania. Gorzej z bolami różnymi. Skąd pewność że to od nerwicy a nie fizyczny objaw? Dopiero lekarz są sprawdzi czy wszystko ok lub badania. Ale tak można w nieskończoność. Trzeba zaryzykować? Viktor mówił o tym na yt
Tak, trzeba ryzykować! To chyba taka podstawa, sprawdzenie siebie w tym sensie, sprawdzam czy stanie się to co podpowiada mi lęk. To się oczywiście nigdy nie dzieje. Musisz się ze sobą rozprawić logicznie, badałem się i wszystko jest ok, jestem młody, ciężkie choroby typu udar, zawał nie rozwijają się w człowieku w ciągu jednego dnia, także jesteś przebadany, nie ma wątpliwości co do Twojego stanu Fizycznego zdrowia. Umów się sam ze sobą ze na następne badania idziesz za 12 miesięcy co w Twoim wieku i tak jest na wyrost. Pomimo tego że czujesz się chory rób wszystko tak jak wcześniej, sam zobaczysz że możesz to robić i robisz pomimo złego samopoczucia, co świadczy o tym że wszystko jest w głowie. Poza tym tyle razy źle się czułeś, głową podpowiadała że coś się stanie i nic się nie stało! Kolejny argument że to tylko emocje.
malutenki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 5 września 2022, o 14:50

15 grudnia 2022, o 07:46

Arni pisze:
15 grudnia 2022, o 06:45
Zumba pisze:
13 grudnia 2022, o 13:57
Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:18
Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
Chyba dość klasycznie u Ciebie...proponowałabym na początek szlaban na dr Google i generalnie badania. Zrobiłeś ich bardzo dużo jak na swój młody wiek, wszystko wychodzi ok. Teraz czas niestety zmierzyć się z tą pokusą badania i sprawdzania i przestać to robić bo sam siebie nakrecasz, jeśli tego nie zaprzestaniesz to będzie się tak kręcić: sprawdzisz jedno, chwila spokoju, gorszy dzień coś zaboli z drugiej strony i znowu wkrętki, googlowanie, lekarz itd. Odstaw diagnozowanie, postaraj się uwierzyć ze to nerwica i małymi krokami pokonywać lęki, robić im na przekór.

Dzięki wielkie za fajna odpowiedź. Samo dd jest do zaakceptowania. Gorzej z bolami różnymi. Skąd pewność że to od nerwicy a nie fizyczny objaw? Dopiero lekarz są sprawdzi czy wszystko ok lub badania. Ale tak można w nieskończoność. Trzeba zaryzykować? Viktor mówił o tym na yt
Dlatego w zdrowym rozsądku można, a nawet trzeba się przebadać. Jeśli lekarz i wyniki potwierdzą, że fizycznie nic Ci nie dolega, to wiesz, że musisz się zmierzyć z nerwicą. :)
malutenki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 5 września 2022, o 14:50

15 grudnia 2022, o 08:32

basia123 pisze:
14 grudnia 2022, o 18:49
No chyba złapałam strasznego dola. Jest tak jak piszecie, zabsrdxo liczę te dobre I złe dni. No i druga sprawa, rzeczywiście jął jest dobrze, i pomyślę ok super nie ma objawów, to one w sekundę się pojawiają I lawina ruszą. No dxus myślałam że umieram, nie potrafiłam się nawet skupić na rozmowie z koleżanką z pracy, poorostu chciałam żeby koleżanka już sobie poszla🙈 do tego doszły nowe objawy, nie mogę złapać powietrza, tak jakby mi ktoś nos zatkał. Dzus poprostu przetrwałam ten dzień.... już miałam myśli że to nie nerwica. Ja nie wiem jak dajecie radę....
Basiu, dlaczego nie czujesz się lepiej? Bo nie pozwalasz sobie na to, że możesz poczuć się gorzej. Wczuwanie się w to, jak się czujemy i nadmierne reagowanie niepokojem i lękiem, kiedy cokolwiek ulega zmianie - to jest główny powód tego, że kryzysy się przeciągają.
O tym jest to porzucanie skarbu, gdy nadmiernie kontrolujemy Nasz skarb (może to być zdrowie, dobre samopoczucie, pieniądze i wszystko inne), to ten skarb stracimy.
Nie dajemy sobie przyzwolenia na to, że dzisiaj mogę się czuć gorzej, od razu włączamy swój skaner i wyszukujemy zagrożenia.
Od razu zastanawiamy się, dlaczego znowu się nie czuję lepiej, dlaczego jest tak a nie inaczej? A ten kryzys sobie trwa i trwa..
Zamiast pogodzić się z tym, że przez jakiś czas będę czuć się gorzej, nie będę mógł się skupić na wszystkim, nie będę dawać z siebie 100%.
Trzeba przestać monitorować stan swojego zdrowia, samopoczucia i wszystkiego innego. Pozwól sobie temu być, nie szarp się z tym, niech to będzie, bez zbędnej analizy, która tylko przedłuża Twój kryzys.
Przestań liczyć dobre dni, przestań poświęcać czas na kryzys, ile ma trwać, tyle będzie trwał, a jeśli będziesz podchodzić do niego w sposób opisany wyżej, to automatycznie będzie się przedłużać.
Niepotrzebnie takim zachowaniem robimy sobie presję na odburzanie, odpuszczamy wtedy akceptację, porzucanie kontroli, ryzykowanie i inne forumowe rady.
Wychodzenie z zaburzenia, to jedna wielka sinusoida. Dzisiaj jest gorzej, jutro jest lepiej, potem dwa gorsze dni, trzy lepsze. I to się tak zmienia, im bardziej się odburzamy i nie robimy sobie presji, tym tych lepszych dni jest więcej. Przestań skupiać się na swoim samopoczuciu, nie traktuj każdej zmiany samopoczucia jako coś złego, a zobaczysz, że będzie lepiej! :D
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

15 grudnia 2022, o 09:21

malutenki pisze:
15 grudnia 2022, o 08:32
basia123 pisze:
14 grudnia 2022, o 18:49
No chyba złapałam strasznego dola. Jest tak jak piszecie, zabsrdxo liczę te dobre I złe dni. No i druga sprawa, rzeczywiście jął jest dobrze, i pomyślę ok super nie ma objawów, to one w sekundę się pojawiają I lawina ruszą. No dxus myślałam że umieram, nie potrafiłam się nawet skupić na rozmowie z koleżanką z pracy, poorostu chciałam żeby koleżanka już sobie poszla🙈 do tego doszły nowe objawy, nie mogę złapać powietrza, tak jakby mi ktoś nos zatkał. Dzus poprostu przetrwałam ten dzień.... już miałam myśli że to nie nerwica. Ja nie wiem jak dajecie radę....
Basiu, dlaczego nie czujesz się lepiej? Bo nie pozwalasz sobie na to, że możesz poczuć się gorzej. Wczuwanie się w to, jak się czujemy i nadmierne reagowanie niepokojem i lękiem, kiedy cokolwiek ulega zmianie - to jest główny powód tego, że kryzysy się przeciągają.
O tym jest to porzucanie skarbu, gdy nadmiernie kontrolujemy Nasz skarb (może to być zdrowie, dobre samopoczucie, pieniądze i wszystko inne), to ten skarb stracimy.
Nie dajemy sobie przyzwolenia na to, że dzisiaj mogę się czuć gorzej, od razu włączamy swój skaner i wyszukujemy zagrożenia.
Od razu zastanawiamy się, dlaczego znowu się nie czuję lepiej, dlaczego jest tak a nie inaczej? A ten kryzys sobie trwa i trwa..
Zamiast pogodzić się z tym, że przez jakiś czas będę czuć się gorzej, nie będę mógł się skupić na wszystkim, nie będę dawać z siebie 100%.
Trzeba przestać monitorować stan swojego zdrowia, samopoczucia i wszystkiego innego. Pozwól sobie temu być, nie szarp się z tym, niech to będzie, bez zbędnej analizy, która tylko przedłuża Twój kryzys.
Przestań liczyć dobre dni, przestań poświęcać czas na kryzys, ile ma trwać, tyle będzie trwał, a jeśli będziesz podchodzić do niego w sposób opisany wyżej, to automatycznie będzie się przedłużać.
Niepotrzebnie takim zachowaniem robimy sobie presję na odburzanie, odpuszczamy wtedy akceptację, porzucanie kontroli, ryzykowanie i inne forumowe rady.
Wychodzenie z zaburzenia, to jedna wielka sinusoida. Dzisiaj jest gorzej, jutro jest lepiej, potem dwa gorsze dni, trzy lepsze. I to się tak zmienia, im bardziej się odburzamy i nie robimy sobie presji, tym tych lepszych dni jest więcej. Przestań skupiać się na swoim samopoczuciu, nie traktuj każdej zmiany samopoczucia jako coś złego, a zobaczysz, że będzie lepiej! :D
No właśnie dopadły mnie wątpliwości że to jednak nie nerwica, a jakaś choroba miesni. Poprostu sobie to wkręciłam strasznie. Kurcze.....
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

15 grudnia 2022, o 09:23

basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:21
malutenki pisze:
15 grudnia 2022, o 08:32
basia123 pisze:
14 grudnia 2022, o 18:49
No chyba złapałam strasznego dola. Jest tak jak piszecie, zabsrdxo liczę te dobre I złe dni. No i druga sprawa, rzeczywiście jął jest dobrze, i pomyślę ok super nie ma objawów, to one w sekundę się pojawiają I lawina ruszą. No dxus myślałam że umieram, nie potrafiłam się nawet skupić na rozmowie z koleżanką z pracy, poorostu chciałam żeby koleżanka już sobie poszla🙈 do tego doszły nowe objawy, nie mogę złapać powietrza, tak jakby mi ktoś nos zatkał. Dzus poprostu przetrwałam ten dzień.... już miałam myśli że to nie nerwica. Ja nie wiem jak dajecie radę....
Basiu, dlaczego nie czujesz się lepiej? Bo nie pozwalasz sobie na to, że możesz poczuć się gorzej. Wczuwanie się w to, jak się czujemy i nadmierne reagowanie niepokojem i lękiem, kiedy cokolwiek ulega zmianie - to jest główny powód tego, że kryzysy się przeciągają.
O tym jest to porzucanie skarbu, gdy nadmiernie kontrolujemy Nasz skarb (może to być zdrowie, dobre samopoczucie, pieniądze i wszystko inne), to ten skarb stracimy.
Nie dajemy sobie przyzwolenia na to, że dzisiaj mogę się czuć gorzej, od razu włączamy swój skaner i wyszukujemy zagrożenia.
Od razu zastanawiamy się, dlaczego znowu się nie czuję lepiej, dlaczego jest tak a nie inaczej? A ten kryzys sobie trwa i trwa..
Zamiast pogodzić się z tym, że przez jakiś czas będę czuć się gorzej, nie będę mógł się skupić na wszystkim, nie będę dawać z siebie 100%.
Trzeba przestać monitorować stan swojego zdrowia, samopoczucia i wszystkiego innego. Pozwól sobie temu być, nie szarp się z tym, niech to będzie, bez zbędnej analizy, która tylko przedłuża Twój kryzys.
Przestań liczyć dobre dni, przestań poświęcać czas na kryzys, ile ma trwać, tyle będzie trwał, a jeśli będziesz podchodzić do niego w sposób opisany wyżej, to automatycznie będzie się przedłużać.
Niepotrzebnie takim zachowaniem robimy sobie presję na odburzanie, odpuszczamy wtedy akceptację, porzucanie kontroli, ryzykowanie i inne forumowe rady.
Wychodzenie z zaburzenia, to jedna wielka sinusoida. Dzisiaj jest gorzej, jutro jest lepiej, potem dwa gorsze dni, trzy lepsze. I to się tak zmienia, im bardziej się odburzamy i nie robimy sobie presji, tym tych lepszych dni jest więcej. Przestań skupiać się na swoim samopoczuciu, nie traktuj każdej zmiany samopoczucia jako coś złego, a zobaczysz, że będzie lepiej! :D
No właśnie dopadły mnie wątpliwości że to jednak nie nerwica, a jakaś choroba miesni. Poprostu sobie to wkręciłam strasznie. Kurcze.....
A najlepsze że ja to wszystko wiem, i jak mam dobry okres to mądrze się ba forum i daje rady. A jak dopada mnie gorszy okres tk nie potrafię korzystać ze swoich rad 😾
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

15 grudnia 2022, o 14:53

basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:23
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:21
malutenki pisze:
15 grudnia 2022, o 08:32


Basiu, dlaczego nie czujesz się lepiej? Bo nie pozwalasz sobie na to, że możesz poczuć się gorzej. Wczuwanie się w to, jak się czujemy i nadmierne reagowanie niepokojem i lękiem, kiedy cokolwiek ulega zmianie - to jest główny powód tego, że kryzysy się przeciągają.
O tym jest to porzucanie skarbu, gdy nadmiernie kontrolujemy Nasz skarb (może to być zdrowie, dobre samopoczucie, pieniądze i wszystko inne), to ten skarb stracimy.
Nie dajemy sobie przyzwolenia na to, że dzisiaj mogę się czuć gorzej, od razu włączamy swój skaner i wyszukujemy zagrożenia.
Od razu zastanawiamy się, dlaczego znowu się nie czuję lepiej, dlaczego jest tak a nie inaczej? A ten kryzys sobie trwa i trwa..
Zamiast pogodzić się z tym, że przez jakiś czas będę czuć się gorzej, nie będę mógł się skupić na wszystkim, nie będę dawać z siebie 100%.
Trzeba przestać monitorować stan swojego zdrowia, samopoczucia i wszystkiego innego. Pozwól sobie temu być, nie szarp się z tym, niech to będzie, bez zbędnej analizy, która tylko przedłuża Twój kryzys.
Przestań liczyć dobre dni, przestań poświęcać czas na kryzys, ile ma trwać, tyle będzie trwał, a jeśli będziesz podchodzić do niego w sposób opisany wyżej, to automatycznie będzie się przedłużać.
Niepotrzebnie takim zachowaniem robimy sobie presję na odburzanie, odpuszczamy wtedy akceptację, porzucanie kontroli, ryzykowanie i inne forumowe rady.
Wychodzenie z zaburzenia, to jedna wielka sinusoida. Dzisiaj jest gorzej, jutro jest lepiej, potem dwa gorsze dni, trzy lepsze. I to się tak zmienia, im bardziej się odburzamy i nie robimy sobie presji, tym tych lepszych dni jest więcej. Przestań skupiać się na swoim samopoczuciu, nie traktuj każdej zmiany samopoczucia jako coś złego, a zobaczysz, że będzie lepiej! :D
No właśnie dopadły mnie wątpliwości że to jednak nie nerwica, a jakaś choroba miesni. Poprostu sobie to wkręciłam strasznie. Kurcze.....
A najlepsze że ja to wszystko wiem, i jak mam dobry okres to mądrze się ba forum i daje rady. A jak dopada mnie gorszy okres tk nie potrafię korzystać ze swoich rad 😾

Potrafisz. Masz gorszy okres i tyle, przejdzie, przecież zawsze przechodzi. Pomyśl sobie, że jest gorzej i tyle, byłam już w tym gównie i wiem że wyjdę z tego. Ja też się mądrze a potem uciekam z pracy 🤪 każdy ma gorsze dni, wychodzenie z tego to sinusoida a nie linia prosta, każdy tydzień tej walki i robienia wszystkiego jakby się było zdrowym pomimo objawów to tydzień bliżej celu, z tego co piszesz to widzę że nadal działasz, chodzisz do roboty, ogarniasz dzieci tylko jest Ci gorzej ale robisz to! Nie skuliłas się pod kołdra na całe dnie olewając świat dookoła i czekając aż przejdzie. Działasz, czyli walczysz, walczysz czyli jesteś bliżej celu!
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

15 grudnia 2022, o 16:37

Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 14:53
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:23
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:21

No właśnie dopadły mnie wątpliwości że to jednak nie nerwica, a jakaś choroba miesni. Poprostu sobie to wkręciłam strasznie. Kurcze.....
A najlepsze że ja to wszystko wiem, i jak mam dobry okres to mądrze się ba forum i daje rady. A jak dopada mnie gorszy okres tk nie potrafię korzystać ze swoich rad 😾

Potrafisz. Masz gorszy okres i tyle, przejdzie, przecież zawsze przechodzi. Pomyśl sobie, że jest gorzej i tyle, byłam już w tym gównie i wiem że wyjdę z tego. Ja też się mądrze a potem uciekam z pracy 🤪 każdy ma gorsze dni, wychodzenie z tego to sinusoida a nie linia prosta, każdy tydzień tej walki i robienia wszystkiego jakby się było zdrowym pomimo objawów to tydzień bliżej celu, z tego co piszesz to widzę że nadal działasz, chodzisz do roboty, ogarniasz dzieci tylko jest Ci gorzej ale robisz to! Nie skuliłas się pod kołdra na całe dnie olewając świat dookoła i czekając aż przejdzie. Działasz, czyli walczysz, walczysz czyli jesteś bliżej celu!
No wczoraj myślałam że ucieknę, kurcze to dość duży kryzys. Ja teraz to jestem chyba przekonana że to nie jest nerwica. Sama nie wierzę że to pisze. Też masz aż takie kryzysy. Nie no nie położę Sue do łóżka, bo to będzie porażka dla mnie.....😫😫😫😫
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

15 grudnia 2022, o 18:30

basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 16:37
Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 14:53
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 09:23

A najlepsze że ja to wszystko wiem, i jak mam dobry okres to mądrze się ba forum i daje rady. A jak dopada mnie gorszy okres tk nie potrafię korzystać ze swoich rad 😾
Mam też takie, ostatni też taki silny, przez cały weekend się bałam i byłam przekonana że to już się nie skończy nigdy a dawno nie miałam lękow w domu, zawaliłam dwie noce, trwalo to wszystko jakieś dwa tygodnie. Wróciłam do czytania wszystkiego od nowa, stwierdziłam że nakręcę się na nowo na walkę, chociaż nie miałam już siły totalnie i udało się, przypomniało mi się jakby wszystko, wbiła się akceptacja i czuje ze jest lepiej, chce mi się znowu żyć, walczyć.


Potrafisz. Masz gorszy okres i tyle, przejdzie, przecież zawsze przechodzi. Pomyśl sobie, że jest gorzej i tyle, byłam już w tym gównie i wiem że wyjdę z tego. Ja też się mądrze a potem uciekam z pracy 🤪 każdy ma gorsze dni, wychodzenie z tego to sinusoida a nie linia prosta, każdy tydzień tej walki i robienia wszystkiego jakby się było zdrowym pomimo objawów to tydzień bliżej celu, z tego co piszesz to widzę że nadal działasz, chodzisz do roboty, ogarniasz dzieci tylko jest Ci gorzej ale robisz to! Nie skuliłas się pod kołdra na całe dnie olewając świat dookoła i czekając aż przejdzie. Działasz, czyli walczysz, walczysz czyli jesteś bliżej celu!
No wczoraj myślałam że ucieknę, kurcze to dość duży kryzys. Ja teraz to jestem chyba przekonana że to nie jest nerwica. Sama nie wierzę że to pisze. Też masz aż takie kryzysy. Nie no nie położę Sue do łóżka, bo to będzie porażka dla mnie.....😫😫😫😫
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

15 grudnia 2022, o 20:09

Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 18:30
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 16:37
Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 14:53


Mam też takie, ostatni też taki silny, przez cały weekend się bałam i byłam przekonana że to już się nie skończy nigdy a dawno nie miałam lękow w domu, zawaliłam dwie noce, trwalo to wszystko jakieś dwa tygodnie. Wróciłam do czytania wszystkiego od nowa, stwierdziłam że nakręcę się na nowo na walkę, chociaż nie miałam już siły totalnie i udało się, przypomniało mi się jakby wszystko, wbiła się akceptacja i czuje ze jest lepiej, chce mi się znowu żyć, walczyć.


Potrafisz. Masz gorszy okres i tyle, przejdzie, przecież zawsze przechodzi. Pomyśl sobie, że jest gorzej i tyle, byłam już w tym gównie i wiem że wyjdę z tego. Ja też się mądrze a potem uciekam z pracy 🤪 każdy ma gorsze dni, wychodzenie z tego to sinusoida a nie linia prosta, każdy tydzień tej walki i robienia wszystkiego jakby się było zdrowym pomimo objawów to tydzień bliżej celu, z tego co piszesz to widzę że nadal działasz, chodzisz do roboty, ogarniasz dzieci tylko jest Ci gorzej ale robisz to! Nie skuliłas się pod kołdra na całe dnie olewając świat dookoła i czekając aż przejdzie. Działasz, czyli walczysz, walczysz czyli jesteś bliżej celu!
No wczoraj myślałam że ucieknę, kurcze to dość duży kryzys. Ja teraz to jestem chyba przekonana że to nie jest nerwica. Sama nie wierzę że to pisze. Też masz aż takie kryzysy. Nie no nie położę Sue do łóżka, bo to będzie porażka dla mnie.....😫😫😫😫
No właśnie ostatnio znowu wróciłam do tego ze objawy są codziennie w domu, w pracy i tak dalej.... fakt jest taki że mimo objawów funkcjonuje lepiej niż pół roku temu. Właśnie też odpaliłam wszystkie filmiki od początku. No przez ostatnie 4 miesiące nie wzięłam dnia wolnego 😁😁😁 więc tu jest duży sukces. I z domu wychodze bezproblemowo, do sklepu, kina i takie tam. Mam jeszcze problem trochę że spotkaniami że znajomymi, bo po tejpandemi i moim zaburzeniu to ograniczyłam to prawie do zera. Ale teraz sama organizuje spotkania 😁😁😁 tylko męczą mnie te wątpliwości i chyba chodzi o to aby puścić te kontrolę. A najbardziej suecwkurzam że wiem to i ciągle popełniam ten błąd. A czy tobie w ostatnim czasie zdążyło się uciec z pracy, że sklepu itp?
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

15 grudnia 2022, o 20:54

basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 20:09
Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 18:30
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 16:37


No wczoraj myślałam że ucieknę, kurcze to dość duży kryzys. Ja teraz to jestem chyba przekonana że to nie jest nerwica. Sama nie wierzę że to pisze. Też masz aż takie kryzysy. Nie no nie położę Sue do łóżka, bo to będzie porażka dla mnie.....😫😫😫😫
No właśnie ostatnio znowu wróciłam do tego ze objawy są codziennie w domu, w pracy i tak dalej.... fakt jest taki że mimo objawów funkcjonuje lepiej niż pół roku temu. Właśnie też odpaliłam wszystkie filmiki od początku. No przez ostatnie 4 miesiące nie wzięłam dnia wolnego 😁😁😁 więc tu jest duży sukces. I z domu wychodze bezproblemowo, do sklepu, kina i takie tam. Mam jeszcze problem trochę że spotkaniami że znajomymi, bo po tejpandemi i moim zaburzeniu to ograniczyłam to prawie do zera. Ale teraz sama organizuje spotkania 😁😁😁 tylko męczą mnie te wątpliwości i chyba chodzi o to aby puścić te kontrolę. A najbardziej suecwkurzam że wiem to i ciągle popełniam ten błąd. A czy tobie w ostatnim czasie zdążyło się uciec z pracy, że sklepu itp?

Ostatni kryzys właśnie był wynikiem takiej ucieczki z pracy, nie uciekłam tak totalnie bo wyszlam tylko na godzinę pod pretekstem załatwienia służbowych spraw na mieście, czułam że muszę wyjść bo zwariuję, wyszlam pochodziłam, załatwiłam co miałam do załatwienia i wróciłam. Miałam okropne wyrzuty sumienia, to było przed weekendem, weekend okropny, objawy nawet w domu co już od dawna nie miało miejsca. Postanowiłam że raz kozie śmierć, w tym tygodniu nie będę się analizowała w pracy, na każdą watpliwosc mówiłam sobie w myślach w kółko jestem zdrowa, młoda, silna i bezpieczna. W kółko to samo, kilkadziesiąt razy w ciągu godziny, powiem Ci ze zadzialalo super to był dobry tydzień, wrocila akceptacja, i wiara że to tylko nerwica.
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

15 grudnia 2022, o 21:22

Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 20:54
basia123 pisze:
15 grudnia 2022, o 20:09
Zumba pisze:
15 grudnia 2022, o 18:30
No właśnie ostatnio znowu wróciłam do tego ze objawy są codziennie w domu, w pracy i tak dalej.... fakt jest taki że mimo objawów funkcjonuje lepiej niż pół roku temu. Właśnie też odpaliłam wszystkie filmiki od początku. No przez ostatnie 4 miesiące nie wzięłam dnia wolnego 😁😁😁 więc tu jest duży sukces. I z domu wychodze bezproblemowo, do sklepu, kina i takie tam. Mam jeszcze problem trochę że spotkaniami że znajomymi, bo po tejpandemi i moim zaburzeniu to ograniczyłam to prawie do zera. Ale teraz sama organizuje spotkania 😁😁😁 tylko męczą mnie te wątpliwości i chyba chodzi o to aby puścić te kontrolę. A najbardziej suecwkurzam że wiem to i ciągle popełniam ten błąd. A czy tobie w ostatnim czasie zdążyło się uciec z pracy, że sklepu itp?

Ostatni kryzys właśnie był wynikiem takiej ucieczki z pracy, nie uciekłam tak totalnie bo wyszlam tylko na godzinę pod pretekstem załatwienia służbowych spraw na mieście, czułam że muszę wyjść bo zwariuję, wyszlam pochodziłam, załatwiłam co miałam do załatwienia i wróciłam. Miałam okropne wyrzuty sumienia, to było przed weekendem, weekend okropny, objawy nawet w domu co już od dawna nie miało miejsca. Postanowiłam że raz kozie śmierć, w tym tygodniu nie będę się analizowała w pracy, na każdą watpliwosc mówiłam sobie w myślach w kółko jestem zdrowa, młoda, silna i bezpieczna. W kółko to samo, kilkadziesiąt razy w ciągu godziny, powiem Ci ze zadzialalo super to był dobry tydzień, wrocila akceptacja, i wiara że to tylko nerwica.
No właśnie mi wiele objawów minęło, ale ciągle mnie męczy ten brak czucia w gardle, mam wrażenie ie jakby ktoś mi plecy wyciął i doczepił ręce. Nie wiem jak to ująć górą mojego ciała jest lekka. Nie potrafię tego opisać, twarz jak nie moja. I to mnie najbardziej męczy, jak się nakręcę i dostaje ataku to dusznosci I zawroty głowy mnie do tego bombardują. To jest okropne uczucie. Były już fajne momenty a teraz ....znowu lipca. Ale ja wiem chyba gdzie robię błąd, ciągle jednak analizuje....
Fajnie ze tobie dóbr,e idzie, to motywuje. Jak czytam opinie innych osób i widzę że dają radę, to wiem że będzie lepiej
ODPOWIEDZ