Hej! Ja akurat nie przywiązuje uwagi czy jest pełnia czy nie ,ale jedno wiem na pewno,że od ok 2 tygodni czuje się dziwnie. Ostatnie kilka dni to już w ogóle jakaś gehenna dla mnie. Chodzę strasznie podminowana,mam wrażenie, że myśli w mojej głowie pędzą z prędkością światła!nasiliły się natrętne myśli, zero motywacji do działania, w nocy mam koszmary albo takie bzdury mi się śnią, że głowa mała,patrze przez okno i nie czuje nic tzn,ze to grudzień, święta itp, może dodam głupi przykład ale potrafię usunąć fb bo stwierdzę, że mi do niczego nie służy, za kilka dni zakładam nowe konto. Mam wrażenie, że zaczyna mi siadać na głowę, że jeszcze trochę a zapomnę jak się nazywam,kim jestem itp ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że coś się ze mną dzieje więc jeszcze nie zwariowałam. Czuje ,że stoję gdzieś po środku i nie wiem czy mam iść do przodu,do tyłu, na lewo czy prawo. Nie potrafię się na niczym skupić, skoncentrować, wyciszyć. Ostatnio zmniejszyłam dawkę klonazepamu o 1mg ,odstawiłam słodycze i pije jedną kawę dziennie. Siedze na kanapie i sama zadaje sobie pytanie"co się ze mną dzieje?"zosialach pisze: ↑6 grudnia 2022, o 12:07Okropności dziś, strasznie się czuje pod względem psychicznym. Taka przytłoczona, w mojej głowie mam jakieś rozbuchane wyobrażenie, że mam tak dużo na głowie, że wszystko jest takie ciężkie do ogarnięcia, że mi dziś źle. Plus do tego nieprzespana noc, zbliża się pełnia.. czy ktoś jeszcze zauważył u siebie nasilające się objawy w okolicach pełni księżyca?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
zrezygnowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
-
malutenki
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 109
- Rejestracja: 5 września 2022, o 14:50
To może warto porzucić tę nadmierną kontrolę i zamiast zadawać sobie pytanie, co się z Tobą dzieje, powiedzieć sobie - niech się dzieje, co chce, w dupie to mam.zrezygnowana pisze: ↑9 grudnia 2022, o 10:44Hej! Ja akurat nie przywiązuje uwagi czy jest pełnia czy nie ,ale jedno wiem na pewno,że od ok 2 tygodni czuje się dziwnie. Ostatnie kilka dni to już w ogóle jakaś gehenna dla mnie. Chodzę strasznie podminowana,mam wrażenie, że myśli w mojej głowie pędzą z prędkością światła!nasiliły się natrętne myśli, zero motywacji do działania, w nocy mam koszmary albo takie bzdury mi się śnią, że głowa mała,patrze przez okno i nie czuje nic tzn,ze to grudzień, święta itp, może dodam głupi przykład ale potrafię usunąć fb bo stwierdzę, że mi do niczego nie służy, za kilka dni zakładam nowe konto. Mam wrażenie, że zaczyna mi siadać na głowę, że jeszcze trochę a zapomnę jak się nazywam,kim jestem itp ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że coś się ze mną dzieje więc jeszcze nie zwariowałam. Czuje ,że stoję gdzieś po środku i nie wiem czy mam iść do przodu,do tyłu, na lewo czy prawo. Nie potrafię się na niczym skupić, skoncentrować, wyciszyć. Ostatnio zmniejszyłam dawkę klonazepamu o 1mg ,odstawiłam słodycze i pije jedną kawę dziennie. Siedze na kanapie i sama zadaje sobie pytanie"co się ze mną dzieje?"zosialach pisze: ↑6 grudnia 2022, o 12:07Okropności dziś, strasznie się czuje pod względem psychicznym. Taka przytłoczona, w mojej głowie mam jakieś rozbuchane wyobrażenie, że mam tak dużo na głowie, że wszystko jest takie ciężkie do ogarnięcia, że mi dziś źle. Plus do tego nieprzespana noc, zbliża się pełnia.. czy ktoś jeszcze zauważył u siebie nasilające się objawy w okolicach pełni księżyca?
Czytając Twoją odpowiedź, można zauważyć, że nadmiernie się kontrolujesz, co oczywiście będzie tylko nakręcać te "dziwne zachowania", o których piszesz.
Jeśli poświęcisz uwagę temu, że coś się zaczyna z Tobą dziać, to z automatu pozwalasz na działanie nerwicy, potęgują się natrętne myśli, obawy i różne objawy, z których zaczynasz wymyślać sobie, że zaraz stracisz świadomość, że to pewnie jakaś choroba psychiczna, albo coś strasznego.
Pogódź się z tym, że jest jak jest i nie walcz z tym, bo po co? Niech to wszystko je*nie, niech się dzieje wola nieba!
-
basia123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
Doradźcie, coś robię źle, gdzieś popełniłam błąd....poznałam już cały mechanizm nerwicy, stosuje się do porad, wychodze, wystawiam się na objawy, właściwie już się do nich przyzwyczaiłam, część zniknęła. Jak jestem zajęta to o nich nie myślę I wtedy ich nie ma, ale jak jedt chidz chwika wolnego to mam wrażenie że sprawdzam czy one są. Czy właśnie to że sprawdzam czy one są to je przywołuje? Czy to jeszcze problem właśnie z akceptacja? Nasz uklad nerwowy może być aż tak roxlegulowaby, a nasza mozg aż tak sprytny?
-
malutenki
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 109
- Rejestracja: 5 września 2022, o 14:50
Sama w pytaniu zawarłaś sobie odpowiedź. Samo to, że czymś się zajmujesz, wychodzisz, spotykasz się ze znajomymi, pracujesz, poświęcasz się hobby, robisz cokolwiek jest dobre, ale. No właśnie tu jest ale, bo często zaburzeni nie zdajemy sobie sprawy, że to ma też drugą stronę medalu. My takim zachowaniem odpychamy też zaburzenie, co mam na myśli? Ano to, że nie przyzwalamy sobie, aby je poczuć, zaakceptować wszystkie nerwicowe objawy, pogodzić się z nimi, puszczać kontrolę. My nie chcemy w ten sposób przyjąć i zaakceptować, co w nas choruje. Takie coś jest ucieczką od zaburzenia, nie do końca też powinnismy cały czas tak robić, ponieważ w wolnej chwili, uderzają w Nas objawy, a my z paniką zastanawiamy się, co się z nami dzieje? Przecież było dobrze, nic nie czułaś, ale czemu? Bo miałaś zajęty umysł, a w dalszym stopniu, nie przyzwalałaś sobie na to, co serwuje Ci nerwica. Takim czymś w dalszym stopniu nie godzisz się z objawami, nie przyzwalasz sobie na nie, nie akceptujesz ich. Tylko w takich sytuacjach wraca skan i analiza, tego co Ci jest i co Ci dolega. W takich właśnie chwilach powinnaś porzucić kontrolowanie swojego samopoczucia, oraz wszystkiego, co Ci dolega. Niech się dzieje, co chce. Ty to znasz, znasz cały mechanizm lękowy, wiesz, skąd to się bierze, przyjmij to do siebie i niech sobie, to płynie, niech będzie. Nie walcz z tym, nie szarp się, bo właśnie ta analiza, która jest u Ciebie widoczna, powoduje to, że dalej się nakręcasz. Ty tylko pozornie myślisz, że akceptujesz, ale ciągle gdzieś z tyłu głowy skanujesz. Nie twierdzę, że robisz źle, ale tak jak wspomniałem wyżej, odpuść te analizy i skanowanie, przyzwalaj sobie na to, co nerwica Ci podstawia pod nos, zaakceptuj i nie rozmyślaj nad tym, niech to sobie będzie, byle nie dawać uwagi temu, bo tylko się niepotrzebnie nakręcasz.basia123 pisze: ↑10 grudnia 2022, o 07:40Doradźcie, coś robię źle, gdzieś popełniłam błąd....poznałam już cały mechanizm nerwicy, stosuje się do porad, wychodze, wystawiam się na objawy, właściwie już się do nich przyzwyczaiłam, część zniknęła. Jak jestem zajęta to o nich nie myślę I wtedy ich nie ma, ale jak jedt chidz chwika wolnego to mam wrażenie że sprawdzam czy one są. Czy właśnie to że sprawdzam czy one są to je przywołuje? Czy to jeszcze problem właśnie z akceptacja? Nasz uklad nerwowy może być aż tak roxlegulowaby, a nasza mozg aż tak sprytny?
-
basia123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
No właśnie to mój problem.... No dobra to inne pytanie jak to puścić? Bo ja próbuje tylko nie wiem czy w odpowuedni sposób do tego podchodzęmalutenki pisze: ↑10 grudnia 2022, o 11:03Sama w pytaniu zawarłaś sobie odpowiedź. Samo to, że czymś się zajmujesz, wychodzisz, spotykasz się ze znajomymi, pracujesz, poświęcasz się hobby, robisz cokolwiek jest dobre, ale. No właśnie tu jest ale, bo często zaburzeni nie zdajemy sobie sprawy, że to ma też drugą stronę medalu. My takim zachowaniem odpychamy też zaburzenie, co mam na myśli? Ano to, że nie przyzwalamy sobie, aby je poczuć, zaakceptować wszystkie nerwicowe objawy, pogodzić się z nimi, puszczać kontrolę. My nie chcemy w ten sposób przyjąć i zaakceptować, co w nas choruje. Takie coś jest ucieczką od zaburzenia, nie do końca też powinnismy cały czas tak robić, ponieważ w wolnej chwili, uderzają w Nas objawy, a my z paniką zastanawiamy się, co się z nami dzieje? Przecież było dobrze, nic nie czułaś, ale czemu? Bo miałaś zajęty umysł, a w dalszym stopniu, nie przyzwalałaś sobie na to, co serwuje Ci nerwica. Takim czymś w dalszym stopniu nie godzisz się z objawami, nie przyzwalasz sobie na nie, nie akceptujesz ich. Tylko w takich sytuacjach wraca skan i analiza, tego co Ci jest i co Ci dolega. W takich właśnie chwilach powinnaś porzucić kontrolowanie swojego samopoczucia, oraz wszystkiego, co Ci dolega. Niech się dzieje, co chce. Ty to znasz, znasz cały mechanizm lękowy, wiesz, skąd to się bierze, przyjmij to do siebie i niech sobie, to płynie, niech będzie. Nie walcz z tym, nie szarp się, bo właśnie ta analiza, która jest u Ciebie widoczna, powoduje to, że dalej się nakręcasz. Ty tylko pozornie myślisz, że akceptujesz, ale ciągle gdzieś z tyłu głowy skanujesz. Nie twierdzę, że robisz źle, ale tak jak wspomniałem wyżej, odpuść te analizy i skanowanie, przyzwalaj sobie na to, co nerwica Ci podstawia pod nos, zaakceptuj i nie rozmyślaj nad tym, niech to sobie będzie, byle nie dawać uwagi temu, bo tylko się niepotrzebnie nakręcasz.basia123 pisze: ↑10 grudnia 2022, o 07:40Doradźcie, coś robię źle, gdzieś popełniłam błąd....poznałam już cały mechanizm nerwicy, stosuje się do porad, wychodze, wystawiam się na objawy, właściwie już się do nich przyzwyczaiłam, część zniknęła. Jak jestem zajęta to o nich nie myślę I wtedy ich nie ma, ale jak jedt chidz chwika wolnego to mam wrażenie że sprawdzam czy one są. Czy właśnie to że sprawdzam czy one są to je przywołuje? Czy to jeszcze problem właśnie z akceptacja? Nasz uklad nerwowy może być aż tak roxlegulowaby, a nasza mozg aż tak sprytny?![]()
-
sosna70
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: 28 listopada 2022, o 18:19
hej nerwuski:) ja mam dzisiaj słaby dzień...dosłownie, cały dzień mi słabo , jakbym miała zemdleć... miewam takie stany , kiedy za dwa, trzy dni ma być zmiana pogody.. oraz uczucie jakby obraz się chwiał ale nie kręci mi się w głowie tylko takie uczucie bujnięcia itp ma ktoś z was cos takiego?
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Pomóżcie trochę nie wiem czy sobie wmówiłem ciągle czuje lęk nieustannie, a zwiększa się jak tylko moja dziewczyna np rozmawia szczęśliwa z koleżanką o jej nowym chłopaku jaki fajny a ja mam wrażenie że na każdym kroku próbuje pokazać jaki jestem do niczego, oczywiscie lęk się zwiększa a każda próba rozmowy z nią lub prośbą o wyrozumiałość kończy się kłótnią, wogole wiem że ona ma mnie dość i w dumie sama to mówi a na dodatek czuje od niej że chciałaby żebym zniknął ze jestem problemem, strasznie to hujowe w życiu nie czułem takiego odrzucenia nie pomaga to w odburzania.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Nie wiem na ile ja Sobie to wmawiam no ale rozmawiając z nią czuje niechec ona ciągle powtarza że chce normalnego faceta a mi ta presją nie pomaga
-
zrezygnowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 585
- Rejestracja: 14 lipca 2015, o 11:46
Skoro Twoja dziewczyna nie jest w stanie Ciebie zrozumieć i powtarza ,że chce normalnego faceta,to sobie odpuść. Nie wiem ile macie lat,na ile jest dojrzała żeby "poświęcić " się i żyć z osobą zaburzoną. Takie zachowanie nie tylko nie pomaga Ci w odburzaniu,ale ciągnie Ciebie w dół. Syty nie zrozumie głodnego,a zdrowy chorego.DamianZ1984 pisze: ↑10 grudnia 2022, o 19:38Nie wiem na ile ja Sobie to wmawiam no ale rozmawiając z nią czuje niechec ona ciągle powtarza że chce normalnego faceta a mi ta presją nie pomaga
-
AngieNa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 138
- Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18
Cześć wszystkim w niedzielny wieczór.
Myślałam, że wychodzę na prostą, że moja hipochondria przygasa, że sobie lepiej radzę, a tu
zbita
Rano podczas nakładania podkładu wyczułam bolesne miejsce nad stawem zuchwowym. Nawet lekko powiększone. Nie mam zdiagnozowanego bruksizmu, ale jak się zestresuje to zaciskam zęby i o tym wiem.
W sobotę miałam trochę stresu, więc uspokoiłam się, że to właśnie od tego - przeciążyłam staw i stąd ten ból. Tym bardziej, że samo z siebie nie boli, dopiero jak to uciskam.
Popołudniu wygooglowalam węzły chłonne i TADAM!!!
No poprostu jestem tak zła na samą siebie. Czemu muszę sobie to robić, nakręcać się na wszystko, przeżywać i się unieszczęśliwiać.
Uspokajam się wszystkimi racjonalnymi argumentami, ale z tyłu głowy cały czas jest "a co jeśli..."
Już ostatnio mój lekarz rodzinny powiedział, że widzimy się dopiero w przyszłym roku, nie wcześniej...
Chciałabym już być po drugiej strony barykady, wśród odburzonych.
Myślałam, że wychodzę na prostą, że moja hipochondria przygasa, że sobie lepiej radzę, a tu
Rano podczas nakładania podkładu wyczułam bolesne miejsce nad stawem zuchwowym. Nawet lekko powiększone. Nie mam zdiagnozowanego bruksizmu, ale jak się zestresuje to zaciskam zęby i o tym wiem.
W sobotę miałam trochę stresu, więc uspokoiłam się, że to właśnie od tego - przeciążyłam staw i stąd ten ból. Tym bardziej, że samo z siebie nie boli, dopiero jak to uciskam.
Popołudniu wygooglowalam węzły chłonne i TADAM!!!
No poprostu jestem tak zła na samą siebie. Czemu muszę sobie to robić, nakręcać się na wszystko, przeżywać i się unieszczęśliwiać.
Uspokajam się wszystkimi racjonalnymi argumentami, ale z tyłu głowy cały czas jest "a co jeśli..."
Już ostatnio mój lekarz rodzinny powiedział, że widzimy się dopiero w przyszłym roku, nie wcześniej...
Chciałabym już być po drugiej strony barykady, wśród odburzonych.
-
aaa888
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: 21 listopada 2022, o 13:53
Nie przejmuj się drobnymi potknięciami. Na tym właśnie polega zdrowienie i jakikolwiek rozwój w życiu człowieka. To jest długotrwały proces, w którym nawet najbardziej zdyscyplinowanym zdarzają się takie potknięcia. Zaakceptuj, że jesteś tylko człowiekiem i masz prawo do chwil słabości jak każdy. Ważne, aby się zebrać do kupy i nadal kontynuować naszą walkę w odburzaniu. Nie obwiniaj się i nie analizuj tej sytuacji, tylko kontynuuj swoją misję powrotu do zdrowia. To jest najważniejsze, że tak daleko już jesteś!AngieNa pisze: ↑11 grudnia 2022, o 18:58Cześć wszystkim w niedzielny wieczór.
Myślałam, że wychodzę na prostą, że moja hipochondria przygasa, że sobie lepiej radzę, a tuzbita
Rano podczas nakładania podkładu wyczułam bolesne miejsce nad stawem zuchwowym. Nawet lekko powiększone. Nie mam zdiagnozowanego bruksizmu, ale jak się zestresuje to zaciskam zęby i o tym wiem.
W sobotę miałam trochę stresu, więc uspokoiłam się, że to właśnie od tego - przeciążyłam staw i stąd ten ból. Tym bardziej, że samo z siebie nie boli, dopiero jak to uciskam.
Popołudniu wygooglowalam węzły chłonne i TADAM!!!
No poprostu jestem tak zła na samą siebie. Czemu muszę sobie to robić, nakręcać się na wszystko, przeżywać i się unieszczęśliwiać.
Uspokajam się wszystkimi racjonalnymi argumentami, ale z tyłu głowy cały czas jest "a co jeśli..."
Już ostatnio mój lekarz rodzinny powiedział, że widzimy się dopiero w przyszłym roku, nie wcześniej...
Chciałabym już być po drugiej strony barykady, wśród odburzonych.
-
Arni
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 78
- Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45
Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
-
magda10
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 332
- Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16
Nie wiem jak podejść do świąt, będą to pierwsze święta od śmierci mamy i spędzę je sama. Z jednej strony już od czterech lat nie miałam prawdziwych świat odkąd zdiagnozowano u nas nowotwory, więc powinno mi być to obojętne, ale może się okazać że w tym roku będzie jeszcze gorzej. Niby się już przyzwyczaiłem do samotności, ale chyba nie da się traktować świat jak zwykle dni
-
Zumba
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Chyba dość klasycznie u Ciebie...proponowałabym na początek szlaban na dr Google i generalnie badania. Zrobiłeś ich bardzo dużo jak na swój młody wiek, wszystko wychodzi ok. Teraz czas niestety zmierzyć się z tą pokusą badania i sprawdzania i przestać to robić bo sam siebie nakrecasz, jeśli tego nie zaprzestaniesz to będzie się tak kręcić: sprawdzisz jedno, chwila spokoju, gorszy dzień coś zaboli z drugiej strony i znowu wkrętki, googlowanie, lekarz itd. Odstaw diagnozowanie, postaraj się uwierzyć ze to nerwica i małymi krokami pokonywać lęki, robić im na przekór.Arni pisze: ↑12 grudnia 2022, o 11:18Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
-
Arni
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 78
- Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45
Teraz ten ból w posladku trochę daje mi w kość. Ale ortopeda nawet nie zlecil zdjęcia. Więc może wie co robi:) dał jakieś leki na rozluźnienie mięśni ale to jakaś tragedia jak przeczytałem ulotkę.
Mam zalecenia do fizjoterapeuty na terapię manualna i coś tam jeszcze.
Czy nerwica może dawać objawy ze strony kręgosłupa promieniujące do pośladka?
Drugie pytanie to cały czas czuje się zmęczony. Dodatkowo oszołomiony, odrealniony. Jakoś inaczej widzę inna perspektywa jakbym był po 2 piwach cały czas. Czy to właśnie jest derealizacja? To zmęczenie, senność, brak energii to też może być od nerwicy?
Mam zalecenia do fizjoterapeuty na terapię manualna i coś tam jeszcze.
Czy nerwica może dawać objawy ze strony kręgosłupa promieniujące do pośladka?
Drugie pytanie to cały czas czuje się zmęczony. Dodatkowo oszołomiony, odrealniony. Jakoś inaczej widzę inna perspektywa jakbym był po 2 piwach cały czas. Czy to właśnie jest derealizacja? To zmęczenie, senność, brak energii to też może być od nerwicy?
