Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 381
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

28 listopada 2022, o 19:10

sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 18:29
witam wszystkich bardzo serdecznie, jestem tutaj nowa ale objawy nerwicy niestety stare i jak czytam całe to forum to od razu mi lepiej..... nie czuję się taka zagubiona i samotna z moim nerwicowym problemem. Ciągle słyszę bicie mojego serca ciągle mierzę puls , nawet w pracy ukradkiem i gdy jest wyższy czuje jeszcze większy lęk. Doszło do tego że nie chcę spotykać się ze znajomymi bo a nóż widelec puls mi skoczy do 150 i będę się trzęsła, będzie mi słabo itp...potem szybko jakiś propranolol i czekam kiedy będzie spadać , a potem jak jest juz ok tzn taki około 60 to się boję że jest za niski....czy ktoś z was kochani tak ma? jak sie tego pozbyć, próbowałam to akceptować i olewać ale nieee nie wiem co robić podpowiedzcie :) dziękuję z góry

Bylas zapewne u lekarza który nadal serce? Masz leki więc podejrzewam że tak. Trzeba zaufać lekarzowi i poddać w wątpliwość swoje obawy, wystawić się na próbę. Podejmij ryzyko, zrób coś czego się boisz, niech to serce szaleje i bez leków poczekaj, to odpuści. Musisz sama sobie pokazać że to wszystko z emocji. Miałam dokładnie takie same jazdy z sercem! Koniecznie szlaban na mierzenie ciśnienia! Nie mierzysz i koniec. To tylko nakręca spiralę strachu i jeszcze nikomu tu nie pomogło. Jak jesteś zbadana to od ciśnienia 150 nic Ci nie będzie i od 60 również. Wiem że to cholernie trudne ale to po prostu TRZEBA zrobić. Zacznij od czegoś małego, umów się z kimś na szybką kawę, herbatę i po prostu wytrzymaj, nawet jak bedzie Cię rzucać na lewo i prawo, nie mierz ciśnienia, wytrzymaj.
sosna70
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 28 listopada 2022, o 18:19

28 listopada 2022, o 19:20

dziękuję zumba za odpowiedź ja już nie mierzę cisnienia bo mam je ok przez dwa lata miałam jazdę z ciśnieniem i mierzyłam kilka razy na dzień , potem rzuciłam to w cholerę chociaż kusiło żeby badac :) teraz czasem zmierze i jest idealne więc skończyłam z tym ....no to przypętało sie mierzenie pulsu pulsoksymetrem ..... ukradkiem w domu i w pracy wręcz jak idę szybko to wiem że puls wyższy ale najlepiej by zmierzyc i wtedy nakręcam się.... z sercem jest ok robiłam szereg badań ..... nie wiem co robić... moja pani kardiolog powiedziała że jestem osoba wrażliwa i mogę sobie jakąś melisę wypić itp ale melisa na mnie nie działa, poza tym dochodzą różne problemy zdrowotne osób z rodziny i wszyscy zawsze do mnie dzwonia co robić i żebym pomogła, a ja po takich sensacjach potem sama mam problemy z moja wrazliwościa i zazwyczaj mam drżenia całego ciała a szczególnie pleców, nerwobóle i kołatanie serca , bije głośno jak dzwon i czasami okropnie szybko... wiem że siada mi psychika , a najgorsze jest to że wszyscy wkoło uważaja mnie za wesołą osobę, bez kompleksów i problemów , która chętnie każdemu pomaga, tylko sobie nie umiem...
sosna70
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 28 listopada 2022, o 18:19

28 listopada 2022, o 19:26

basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 18:41
Ja to mam wrażenie że znowu cofnęłam się trzy kroki... było już coraz lepiej aż tu nagle bom!! Mam wrażenie że znów objawy mi się nasiliły. Dziś w pracy nagle jakiś atak, nie mogłam zaczerpnąć powietrze, klatka piersiowa ciężka, brak czucia, straszne islabienue. Po 15 min doszłam do siebie. O rany... Teraz siedzę i czytam forum żeby się trochę uspokoić...😭😭😭
Basiu ja tez dzisiaj miałam moment słabosci w pracy i wiesz co pomyslałam....było ich wiele niektóre okropne i nie zasłabłam to i teraz nie zasłabnę i wiesz co....przeszło:)
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

28 listopada 2022, o 19:37

sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 19:26
basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 18:41
Ja to mam wrażenie że znowu cofnęłam się trzy kroki... było już coraz lepiej aż tu nagle bom!! Mam wrażenie że znów objawy mi się nasiliły. Dziś w pracy nagle jakiś atak, nie mogłam zaczerpnąć powietrze, klatka piersiowa ciężka, brak czucia, straszne islabienue. Po 15 min doszłam do siebie. O rany... Teraz siedzę i czytam forum żeby się trochę uspokoić...😭😭😭
Basiu ja tez dzisiaj miałam moment słabosci w pracy i wiesz co pomyslałam....było ich wiele niektóre okropne i nie zasłabłam to i teraz nie zasłabnę i wiesz co....przeszło:)
Tak sobie dzus powtarzałam jest ok....przypominałam sobie ostatni atak I to że przeszlo, dzus sobie powtarzałam przeczekaj, zaraz będzie ok, i tak dalej. No udało się, tylko pooristu tracę trisxkw cierpliwość 🤣 w samochodzie poryczalam się, trochę emocje zeszły 😭😭😭
sosna70
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 28 listopada 2022, o 18:19

28 listopada 2022, o 20:02

basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 19:37
sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 19:26
basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 18:41
Ja to mam wrażenie że znowu cofnęłam się trzy kroki... było już coraz lepiej aż tu nagle bom!! Mam wrażenie że znów objawy mi się nasiliły. Dziś w pracy nagle jakiś atak, nie mogłam zaczerpnąć powietrze, klatka piersiowa ciężka, brak czucia, straszne islabienue. Po 15 min doszłam do siebie. O rany... Teraz siedzę i czytam forum żeby się trochę uspokoić...😭😭😭
Basiu ja tez dzisiaj miałam moment słabosci w pracy i wiesz co pomyslałam....było ich wiele niektóre okropne i nie zasłabłam to i teraz nie zasłabnę i wiesz co....przeszło:)
Tak sobie dzus powtarzałam jest ok....przypominałam sobie ostatni atak I to że przeszlo, dzus sobie powtarzałam przeczekaj, zaraz będzie ok, i tak dalej. No udało się, tylko pooristu tracę trisxkw cierpliwość 🤣 w samochodzie poryczalam się, trochę emocje zeszły 😭😭😭
ja też tak czasem mam kiedyś wracałam z pracy było mi słabo i łzy leciały mi jak grochy doszłam do domu i juz było lepiej czasami tez tracę cierpliwość i wkurzam się na te stany i myslę....inni to nie przejmują się i mają lepiej... no a okazuje sie że jest nas spora grupa wrażliwców....my jestesmy poprostu dobrzy ludzie:)
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

28 listopada 2022, o 20:27

sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 20:02
basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 19:37
sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 19:26


Basiu ja tez dzisiaj miałam moment słabosci w pracy i wiesz co pomyslałam....było ich wiele niektóre okropne i nie zasłabłam to i teraz nie zasłabnę i wiesz co....przeszło:)
Tak sobie dzus powtarzałam jest ok....przypominałam sobie ostatni atak I to że przeszlo, dzus sobie powtarzałam przeczekaj, zaraz będzie ok, i tak dalej. No udało się, tylko pooristu tracę trisxkw cierpliwość 🤣 w samochodzie poryczalam się, trochę emocje zeszły 😭😭😭
ja też tak czasem mam kiedyś wracałam z pracy było mi słabo i łzy leciały mi jak grochy doszłam do domu i juz było lepiej czasami tez tracę cierpliwość i wkurzam się na te stany i myslę....inni to nie przejmują się i mają lepiej... no a okazuje sie że jest nas spora grupa wrażliwców....my jestesmy poprostu dobrzy ludzie:)
Dokladnie miałam te same myśli że inni to mają lepiej, nie przejmują się. Czasem jak obserwuje ludzi w sklepie czy np restauracji to sobie myślę " ooo oni to mają dobrze, spokojnie jedzą, niczym się nie przejmują...itp"
Najpierw myślałam że jestem słaba itp, teraz myślę że jestem silna bo staram się nie poddawać nerwicy.🤣🤣🤣 zresztą ja przed terapia wogole byłam bardzo samokrytyczna i wymagająca. Terapeutka mówiła że nie daje sobie nawet chwili na to żeby być słabym, znaczonym, żeby cAsem odpuścić.
sosna70
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 28 listopada 2022, o 18:19

28 listopada 2022, o 22:55

basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 20:27
sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 20:02
basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 19:37


Tak sobie dzus powtarzałam jest ok....przypominałam sobie ostatni atak I to że przeszlo, dzus sobie powtarzałam przeczekaj, zaraz będzie ok, i tak dalej. No udało się, tylko pooristu tracę trisxkw cierpliwość 🤣 w samochodzie poryczalam się, trochę emocje zeszły 😭😭😭
ja też tak czasem mam kiedyś wracałam z pracy było mi słabo i łzy leciały mi jak grochy doszłam do domu i juz było lepiej czasami tez tracę cierpliwość i wkurzam się na te stany i myslę....inni to nie przejmują się i mają lepiej... no a okazuje sie że jest nas spora grupa wrażliwców....my jestesmy poprostu dobrzy ludzie:)
Dokladnie miałam te same myśli że inni to mają lepiej, nie przejmują się. Czasem jak obserwuje ludzi w sklepie czy np restauracji to sobie myślę " ooo oni to mają dobrze, spokojnie jedzą, niczym się nie przejmują...itp"
Najpierw myślałam że jestem słaba itp, teraz myślę że jestem silna bo staram się nie poddawać nerwicy.🤣🤣🤣 zresztą ja przed terapia wogole byłam bardzo samokrytyczna i wymagająca. Terapeutka mówiła że nie daje sobie nawet chwili na to żeby być słabym, znaczonym, żeby cAsem odpuścić.
dokładnie czasem trzeba odpuścić, ale jak to zrobic jeżeli wszyscy licza na ciebie? kiedy przyzwyczaiłas wszystkich ze jestes zawsze na zawołanie? ja niestety tak mam... jakbym powiedziała komus że nie bo nie... to byłaby obraza na całego...chciałabym iść na terapie, nawet raz poszłam ale trafiłam na fatalnego terapeutę i zniechęciłam się no i ciagle przeżywam wszystko i problemy innych i potem swoje...Pozdrawiam cię Basiu i dobrze rozumiem:)
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

28 listopada 2022, o 23:46

sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 22:55
basia123 pisze:
28 listopada 2022, o 20:27
sosna70 pisze:
28 listopada 2022, o 20:02

ja też tak czasem mam kiedyś wracałam z pracy było mi słabo i łzy leciały mi jak grochy doszłam do domu i juz było lepiej czasami tez tracę cierpliwość i wkurzam się na te stany i myslę....inni to nie przejmują się i mają lepiej... no a okazuje sie że jest nas spora grupa wrażliwców....my jestesmy poprostu dobrzy ludzie:)
Dokladnie miałam te same myśli że inni to mają lepiej, nie przejmują się. Czasem jak obserwuje ludzi w sklepie czy np restauracji to sobie myślę " ooo oni to mają dobrze, spokojnie jedzą, niczym się nie przejmują...itp"
Najpierw myślałam że jestem słaba itp, teraz myślę że jestem silna bo staram się nie poddawać nerwicy.🤣🤣🤣 zresztą ja przed terapia wogole byłam bardzo samokrytyczna i wymagająca. Terapeutka mówiła że nie daje sobie nawet chwili na to żeby być słabym, znaczonym, żeby cAsem odpuścić.
dokładnie czasem trzeba odpuścić, ale jak to zrobic jeżeli wszyscy licza na ciebie? kiedy przyzwyczaiłas wszystkich ze jestes zawsze na zawołanie? ja niestety tak mam... jakbym powiedziała komus że nie bo nie... to byłaby obraza na całego...chciałabym iść na terapie, nawet raz poszłam ale trafiłam na fatalnego terapeutę i zniechęciłam się no i ciagle przeżywam wszystko i problemy innych i potem swoje...Pozdrawiam cię Basiu i dobrze rozumiem:)
No wlasnie tu ciągle walczę, ale mówię sobie ze popristu dbam o siebie. Uczę się wymagać też od innych np od męża, dzieci. I przestałam się tak.bardzo przejmować innymi, na terapi to walkowalam....może spróbuj poszukać innego teraoeuty, wydaje mi die że warto... spokojnego dnia 😉
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

29 listopada 2022, o 08:22

Piszę by się wyżalić jak totalnie beznadziejny jestem :(

Raz śpię lepiej raz gorzej, jak każdy. Od czasu do czasu mam jednak taką noc, że nie śpię w ogóle albo prawie w ogóle. Oczywiście dziwnym trafem zawsze jest to noc w tygodniu, gdy trzeba iść do pracy. W weekendy nigdy tak nie ma.

W każdym razie jakieś dwa tygodnie temu miałem taką noc, gdzie spałem może ze 4h i to przerywanym rytmem. Rano jak zombie. Ale nastawiłem się pozytywnie, poszedłem do pracy, fakt, było ciężko, ale dałem radę. Dało mi to powera i pomyślałem, że udało mi się to gówno przełamać. Przynajmniej w tym zakresie. Udowodnić sam sobie, że mogę iść po takiej nocy do pracy i świat się nie zawali. Oczywiście na logikę i tak wiem, że się nie zawali, ale mózg podsuwa negatywne scenariusze.

Tak czy inaczej dziś znów była taka noc. Zasnąłem o 2:30, wstałem o 7, budziłem się ze trzy razy. Na dodatek zaraz po przebudzeniu zegarek mi pokazał puls 150, potem zaraz spadł do normalnych wartości, ale już się nakręciłem. No i nie podszedłem :( Wiem że to bez sensu decyzja, krok w tył, wiem że byłoby ciężko ale dałbym radę. Ale wymiękłem.

Jestem beznadziejny :(
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

29 listopada 2022, o 09:42

zaburzony86 pisze:
29 listopada 2022, o 08:22
Piszę by się wyżalić jak totalnie beznadziejny jestem :(

Raz śpię lepiej raz gorzej, jak każdy. Od czasu do czasu mam jednak taką noc, że nie śpię w ogóle albo prawie w ogóle. Oczywiście dziwnym trafem zawsze jest to noc w tygodniu, gdy trzeba iść do pracy. W weekendy nigdy tak nie ma.

W każdym razie jakieś dwa tygodnie temu miałem taką noc, gdzie spałem może ze 4h i to przerywanym rytmem. Rano jak zombie. Ale nastawiłem się pozytywnie, poszedłem do pracy, fakt, było ciężko, ale dałem radę. Dało mi to powera i pomyślałem, że udało mi się to gówno przełamać. Przynajmniej w tym zakresie. Udowodnić sam sobie, że mogę iść po takiej nocy do pracy i świat się nie zawali. Oczywiście na logikę i tak wiem, że się nie zawali, ale mózg podsuwa negatywne scenariusze.

Tak czy inaczej dziś znów była taka noc. Zasnąłem o 2:30, wstałem o 7, budziłem się ze trzy razy. Na dodatek zaraz po przebudzeniu zegarek mi pokazał puls 150, potem zaraz spadł do normalnych wartości, ale już się nakręciłem. No i nie podszedłem :( Wiem że to bez sensu decyzja, krok w tył, wiem że byłoby ciężko ale dałbym radę. Ale wymiękłem.

Jestem beznadziejny :(
Cześć :)
też mam problemy ze snem, ale nieco zmieniłam do tego podejście. Ostatnio zgadałam się ze znajomymi z pracy, jak u nich ze snem. I każda, jedna osoba ma właśnie takie dni, że nie śpią lub śpią gorzej, tylko tego tak nie przeżywają, jak my ;). To, że po nieprzespanej nocy jesteśmy zombiakami to fakt, ale warto to zaakceptować. Po prostu - nie śpię, czuję się gorzej i ok. Głęboka akceptacja tego stanu rzeczy sprawia, że przestajemy czuć napięcie na samą myśl, że się nie wyśpimy albo, że będziemy spać tylko 4 godziny. Znam ludzi, którzy przez przeważającą część tygodnia śpią po 5 godzin, bo im szkoda czasu na sen :D. Chociaż wiadomo, że 6-8 godzin snu to fajna sprawa dla organizmu i psychiki.
I nie pisz o sobie, że jesteś beznadziejny, bo to nie Twoja wina, że masz zaburzenie, czy problemy ze snem. Gdybyś w tym momencie umiał sobie z tym poradzić, to byś na pewno tak zrobił. Nie szarp się sam ze sobą, bo po bez sensu. Lepiej być dla siebie wsparciem :)
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

29 listopada 2022, o 11:40

SasankaLesna pisze:
29 listopada 2022, o 09:42

Cześć :)
też mam problemy ze snem, ale nieco zmieniłam do tego podejście. Ostatnio zgadałam się ze znajomymi z pracy, jak u nich ze snem. I każda, jedna osoba ma właśnie takie dni, że nie śpią lub śpią gorzej, tylko tego tak nie przeżywają, jak my ;). To, że po nieprzespanej nocy jesteśmy zombiakami to fakt, ale warto to zaakceptować. Po prostu - nie śpię, czuję się gorzej i ok. Głęboka akceptacja tego stanu rzeczy sprawia, że przestajemy czuć napięcie na samą myśl, że się nie wyśpimy albo, że będziemy spać tylko 4 godziny. Znam ludzi, którzy przez przeważającą część tygodnia śpią po 5 godzin, bo im szkoda czasu na sen :D. Chociaż wiadomo, że 6-8 godzin snu to fajna sprawa dla organizmu i psychiki.
I nie pisz o sobie, że jesteś beznadziejny, bo to nie Twoja wina, że masz zaburzenie, czy problemy ze snem. Gdybyś w tym momencie umiał sobie z tym poradzić, to byś na pewno tak zrobił. Nie szarp się sam ze sobą, bo po bez sensu. Lepiej być dla siebie wsparciem :)
Ale ja wiem, że masz rację. Wiem, że inni też mają takie noce. Wiem, że ja kiedyś przed zaburzeniem też miewałem. Wiem, że nie ma w tym nic nienormalnego i na dobrą sprawę oprócz rozbicia i złego samopoczucia niczym to nie skutkuje. Szczególnie, że mam spokojną pracę i bym po prostu przesiedział te 8 godzin. Ja to wszystko wiem i rozumiem. A jednak jak widzisz potrafię się nakręcić, tak że nie idę. Że się poddaje. Potem jestem wściekły na siebie i przybity. Jeden krok do przodu tak jak ostatnio, a potem dwa kroki do tyłu jak dziś.
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

29 listopada 2022, o 12:42

zaburzony86 pisze:
29 listopada 2022, o 11:40

Ale ja wiem, że masz rację. Wiem, że inni też mają takie noce. Wiem, że ja kiedyś przed zaburzeniem też miewałem. Wiem, że nie ma w tym nic nienormalnego i na dobrą sprawę oprócz rozbicia i złego samopoczucia niczym to nie skutkuje. Szczególnie, że mam spokojną pracę i bym po prostu przesiedział te 8 godzin. Ja to wszystko wiem i rozumiem. A jednak jak widzisz potrafię się nakręcić, tak że nie idę. Że się poddaje. Potem jestem wściekły na siebie i przybity. Jeden krok do przodu tak jak ostatnio, a potem dwa kroki do tyłu jak dziś.
Ej, to jak wiesz to czas zacząć powoli praktykować. Punkt pierwszy to nie wściekać się na siebie :) Powodzenia!
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

29 listopada 2022, o 14:07

zaburzony86 pisze:
29 listopada 2022, o 08:22
Piszę by się wyżalić jak totalnie beznadziejny jestem :(

Raz śpię lepiej raz gorzej, jak każdy. Od czasu do czasu mam jednak taką noc, że nie śpię w ogóle albo prawie w ogóle. Oczywiście dziwnym trafem zawsze jest to noc w tygodniu, gdy trzeba iść do pracy. W weekendy nigdy tak nie ma.

W każdym razie jakieś dwa tygodnie temu miałem taką noc, gdzie spałem może ze 4h i to przerywanym rytmem. Rano jak zombie. Ale nastawiłem się pozytywnie, poszedłem do pracy, fakt, było ciężko, ale dałem radę. Dało mi to powera i pomyślałem, że udało mi się to gówno przełamać. Przynajmniej w tym zakresie. Udowodnić sam sobie, że mogę iść po takiej nocy do pracy i świat się nie zawali. Oczywiście na logikę i tak wiem, że się nie zawali, ale mózg podsuwa negatywne scenariusze.

Tak czy inaczej dziś znów była taka noc. Zasnąłem o 2:30, wstałem o 7, budziłem się ze trzy razy. Na dodatek zaraz po przebudzeniu zegarek mi pokazał puls 150, potem zaraz spadł do normalnych wartości, ale już się nakręciłem. No i nie podszedłem :( Wiem że to bez sensu decyzja, krok w tył, wiem że byłoby ciężko ale dałbym radę. Ale wymiękłem.

Jestem beznadziejny :(
Ten zegarek to jakieś zalecenie lekarza, jest jakiś powód medyczny, dla którego musisz z nim spać?
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

29 listopada 2022, o 14:40

Witam się i ja. Też mam dziś słabszy dzień. Infekcja gardła, sprzeczka z mężem i na powrót wrócił niepokój i hipochondryczne myśli. Dżizas, czy to się kiedyś skończy...?🤦 Mimo, że jak widzę, moje "objawy" i tak się są aż tak bardzo utrudniającymi życie jak co poniektórych z Was.
Zaburzony, Katja zadała dobre pytanie - jak ten zegarek masz "dla świętego spokoju" to lepiej go wyrzuć albo komuś oddaj. Tylko Cię stresuje i nakręca. Moim stresogenem był ciśnieniomierz, wywaliłam go do szafy, bo jak stał na widoku, do musiałam mierzyć ciśnienie 10x dziennie.
monitorbenq
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 29 listopada 2022, o 14:34

29 listopada 2022, o 14:59

Hej, dotychczas tylko czytałem forum, ale dzisiaj zdecydowałem się napisać, bo w pracy doznałem takiego ataku paniki, że myślałem, że zwariuję. Ucisk w klatce jak przy zawale, nie mogłem oddychać, serce biło jak przy maratonie, mdłości, a do tego to uczucie jakby coś we mnie siedziało i chciało wyjść tak między klatką a gardłem. Do tego myśli, że już nigdy nic nie będzie takie samo, że w końcu tego nie wytrzymam i albo trafię do psychiatryka, albo wiadomo co zrobię (nie chodzi o wyleczenie). Jak wracałem to w aucie bałem się, że jak pojadę to nie wytrzymam i wjadę z całym impetem w drzewo, albo wysiądę i położę się na torach, ale całe szczęście atak się skończył, a myśli już nie są tak inwazyjne i mocne, więc mogę je powiedzmy, że kontrolować i ignorować. Teraz mam takie błogie uczucie ulgi, że się skończyło i cieszę się i trwało to tylko z pół godziny, ale wydawało się to wiecznością (oczywiście lęk już nasilał się od paru dni i w końcu osiągnął apogeum).
ODPOWIEDZ