Aktualnie jestem w trakcie badań. Lęk znowu mnie dopadł i próbuje przewrócić.
Staram się ponownie wdrażać zasady, które wydawało mi się, że już mam opanowane
Jako, że jestem świeżą mamą, to pozwolę sobie wtrącić 3 grosze.Annas994 pisze: ↑8 listopada 2022, o 11:40Cześć wamjuz kompletnie nie wiem jak sobie że wszystkim tym radzić. Moimi natrevtwami było rocd, lęk przed depresja, przed choroba psychiczna, natręty myślowe. Jakoś dawałam sobie radę - były dni wspaniałe i gorsze ale już znalazłam patent na to. I do pewnego dnia w którym z narzeczonym odbieraliśmy synka od teściów - on nie chciał iść do mnie, tylko do narzeczonego. Oczywiście wygooglowalam wątek dlaczego syn chce do ojca a nie do mamy, dlaczego nie cieszy się na jej widok i wszędzie opisy na temat tego, że to pewnie przez depresję poporodową. I to jest już mój koniec. Wybudzilam się o 3 w nocy na karmienie do syna i lek złapał mnie jak chciał.... Kołatanie serca, biegunka. Wyczytywanie jak objawia się depresja poporodowa, skanowanie uczuć itd. i już nie wiem nic. Płakać mi się chce, bo kocham go nad życie. Tylko im więcej mam myśli i rozkazów sprawdzania uczuć tym mniej wiem, a to pobudza mój lęk... Lubię spędzać z nim czas, kocham gdy się cieszy, śmieje. Nienawidze gdy coś mu jest. Już sama się w tym zaplatalam. Czy to nadal nerwica?
Pozdrawiam was
Czuje, że wariuje naprawdę. W ciąży miałam epizod leku przed tym że nie pokocham synka, po urodzeniu było jak w bajce, a później po 3mcach usłyszałam gdzieś że matka Madzi z Sosnowca miała depresję i dlatego ja zabiła... No i wiadomo. Koło się rozkręciło, radziłam z tym sobie. Ale teraz jakoś mnie to przygniotło i nie mogę tego powstrzymać. Chce mi się nader płakać, bo naprawdę kocham swojego synka i nie wyobrażam sobie zyc bez niego... Zrobić mu krzywdy... No nie wyobrażam sobie.AngieNa pisze: ↑8 listopada 2022, o 12:15Jako, że jestem świeżą mamą, to pozwolę sobie wtrącić 3 grosze.Annas994 pisze: ↑8 listopada 2022, o 11:40Cześć wamjuz kompletnie nie wiem jak sobie że wszystkim tym radzić. Moimi natrevtwami było rocd, lęk przed depresja, przed choroba psychiczna, natręty myślowe. Jakoś dawałam sobie radę - były dni wspaniałe i gorsze ale już znalazłam patent na to. I do pewnego dnia w którym z narzeczonym odbieraliśmy synka od teściów - on nie chciał iść do mnie, tylko do narzeczonego. Oczywiście wygooglowalam wątek dlaczego syn chce do ojca a nie do mamy, dlaczego nie cieszy się na jej widok i wszędzie opisy na temat tego, że to pewnie przez depresję poporodową. I to jest już mój koniec. Wybudzilam się o 3 w nocy na karmienie do syna i lek złapał mnie jak chciał.... Kołatanie serca, biegunka. Wyczytywanie jak objawia się depresja poporodowa, skanowanie uczuć itd. i już nie wiem nic. Płakać mi się chce, bo kocham go nad życie. Tylko im więcej mam myśli i rozkazów sprawdzania uczuć tym mniej wiem, a to pobudza mój lęk... Lubię spędzać z nim czas, kocham gdy się cieszy, śmieje. Nienawidze gdy coś mu jest. Już sama się w tym zaplatalam. Czy to nadal nerwica?
Pozdrawiam was
Po pierwsze, nie pierwszy i nie ostatni raz syn chce do jednego z rodziców. Teraz ma tatozę, za tydzień mu się odmieni i będzie miał mamozę i tak w kółko. To nie jest wina Twoja, narzeczonego, a tym bardziej dziecka. To normalne zachowanie maluca i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Po drugie, z tego co pokrótce opisałaś Twój synek ma wspaniałą i kochającą mamęNie zmienia to faktu, że masz prawo czuć się zmęczona, przytłoczona obowiązkami i poprostu mieć ochotę zamknąć się sama w pokoju na godzinę, żeby odpocząć. I nie będzie to świadczyło o tym, że jesteś złym rodzicem, że nie kochasz dziecka. Każdy jest tylko człowiekiem i może mieć gorsze chwile.
Po trzecie gdybyś miała depresję poporodową, to na pewno byś to zauważyła i nie miała wątpliwości, że to to.
Masz tylko i aż nerwicę. Postaraj się olać te nakazy myślowe, poprostu powiedz sobie "kocham mojego miśka i nie muszę sobie tego udowadniać"![]()