Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

24 października 2022, o 19:28

zosialach pisze:
24 października 2022, o 18:38
Hejka naklejka!
Nie wiem jak Wy, ale mi ogromną ulgę i chwilowe ukojenie daje fakt, że nie tylko ja mam np zawroty głowy i inne z pierdyriarda somatow.

Ostatnio nerwica zaatakowała mi jelita. Podbrzusze mam od czasu do czasu wywalone jak do porodu, odczuwam jakieś tam miejscowe kłucia, ale najgorsze jest takie głupie uczucie pełności, ciężaru i.. nie wiem nawet jak to nazwac bo to nie ból. Może dyskomfort?

To ostatnimi czasy moja zmora. Śmiga mi to na plecy, głównie dolny odcinek, czasami nawet złapie taki skurcz w biodrze, coś ala rwa kulszowa, bo leci aż po nodze.

Lekarz mnie uciska i uciska, mówi że jest wszystko ok, jedyne co stwierdził to przyspieszoną perystaltykę, dał jakieś tabsy, na chwilę pomogło. No ale wróciło i cholera się skupiam na tym, jakoś od razu mi źle jak tak krocze z takim bebzonem, no wali mi to dzień całkiem.
Wlasnie moja nerwica mi też jelitami przypomniała, że jeszcze dużo pracy przede mną :D mam ten sam objaw. Wywalone i napuchniete podbrzusze i przyspieszony pasaż, że to tak ładnie nazwę. 😁
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

25 października 2022, o 11:43

Cześć,
już kilka razy zbierałam się, żeby napisać, ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę.
Jak patrzę wstecz, to zaburzenia nerwicowe towarzyszą mi odkąd sięgam pamięcią. Kiedy byłam dzieckiem/nastolatką nie trwały cały czas, były to epizody, które same miały. Objawiały się lękiem o przyszłość, o maturę itp. Na studiach, po ciężkim roku dostałam silnego ataku paniki, któremu towarzyszył lęk przed wyjściem z domu. Potem bałam się, że mam SM, bo wszystkie objawy na to wskazywały, mimo, że wyniki były dobre. Następnie lęk przed zwriowaniem, przed opętaniem. Po około pół roku, wykaraskałam się z tego, również dzięki psychoterapii.
Niemniej dalej pozostałam osobą lękliwą, przejmującą się wieloma rzeczami. Niemniej nie robiło to już na mnie wrażenia, bo wiedziałam, że to "tylko" nerwica.
Minęło kilka spokojniejszych lat i znowu wróciło, teraz pod postacią zaburzeń hipohondrycznych. Trwa to od sierpnia, kiedy chorowałam na anginę. Na chorobę nałożył się stres związany ze zmianą pracy, jakieś problemy rodzinne, dłuższy okres napięcia nerwowego i wyszło szydło z worka.
Lekarz nastraszył mnie możliwymi powikłaniami i mimo, że antybiotyk zadziałał szybko, a ja z dnia na dzień czułam się lepiej, to cały czas bałam się nawrotu choroby i jej powikłań. Od tamtego momentu przechodziłam już arytmię i problemy z sercem (w trakcie choroby mierzyłam ciśnienie 15x dziennie, aż w końcu ciśnieniomierz pokazał arytmię - myślałam, że umieram). EKG, mimo, że w trakcie czułam ból w klatce piersiowej wyszło dobrze, osluchowo dobrze, echo serca dobrze.
W trakcie antybiotykoterapii byłam pewna, że będę miała biegunkę poantybiotykową i wyląduję z nią w szpitalu. Pod ciepłą wodą na dłoniach pojawiły mi się mini plamki - lęk przed zespołem Renault.
Bałam się również Alzheimera i byłam pewna, że zaczyn się rozwijać, bo myliłam wyrazy. Bawiąc się z córką np zamiast powiedzieć rekin powiedziałam krokodyl. Potem zaczęłam zauważać, że inni ludzie też się przejęzyczają i nie jest to nic strasznego. Lęk o Alzheimera minął. W międzyczasie sprawdzałam jamę ustną kilka razy dziennie, badałam językiem jej wnętrze, czy aby nic się nie dzieje, angina nie nawraca. Nie wiem czy to od nerwowego pocierania językiem, czy od ciągłego napięcia zrobił mi się język geograficzny.
I kolejny powód do zmartwień gotowy.
Lekarz stwierdził, że to refluks, ale mimo, że biorę na niego leki, to język się nie poprawia.
Już wyczytałam w kilku źródłach, że nie jest to poważny stan, nie znana jest dokładna przyczyna, i jeśli podstawowe badania są prawidłowe, to nic się z t nie robi. Robiłam morfologię dwa razy w ciągu dwóch miesięcy i wszystkie parametry w normie. Mimo to obawiam się, czy to nie jest coś poważnego.
Jakiś miesiąc temu piłam z mężem grzańca - dostałam wysypki na brzuchu i trochę na reszcie ciała. Chciałam dzwonić po pogotowie, bo byłam pewna, że to coś poważnego i zaraz mi się coś stanie. Przeszło po jednej tabletce leku p-alergicznego...
Bóle brzucha towarzyszyły mi przez ostatnie 2tygodnie - więc od razu myślałam w kategorii rak żołądka czy innego narządu w jamie brzusznej.
Wczoraj dwa razy lekko zakręciło mi się w głowie - wiadomo jaka diagnoza. Od kilku dni czuję się przeziębiona i boli mnie gardło, więc boję się że to Covid i wyląduję pod respiratorem.
Już mi się miesza co mnie boli, co mi dolega i czy dany objaw to objaw prawdziwej choroby czy nerwicy
Generalnie boję się wizyt u lekarzy, badań, że coś wykażą, tego że będę musiała zostawić małą córkę.
Piszę do Was, ale chyba też trochę do siebie, żeby sobie wreszcie uzmysłowić czarno-na białym, że wszystkie te moje obawy i lęki są bezpodstawne i najwyższy czas się ogarnąć.
Na marginesie dodam, że obecnie, podobnie jak kilka lat temu mam objawy w postaci błysków w oczach, fascykulacje, mrowienia, drętwienia, wczoraj złapał mnie skurcz w łydkę. Wtedy obawiałam się, że to SM, teraz mnie to nawet nie rusza🙄
Generalnie patrząc z perspektywy czasu na ostatnie trzy miesiące, to jedynymi obiektywnymi dolegliwościami była angina i język geograficzny, który mógł się pojawić i po długiej antybiotykoterapii i na tle psychosomatycznym albo sam z siebie i tyle. Reszta objawów przychodziła, odchodziła i zmieniała się na inne.
Widzę i czuję, że prawdziwa choroba czyli nerwica ponownie mnie niszczy, ale mimo to mam wrażenie, że stoję obok i nie potrafię odpuścić i przestać się przejmować...
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

25 października 2022, o 16:38

AngieNa pisze:
25 października 2022, o 11:43
Cześć,
już kilka razy zbierałam się, żeby napisać, ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę.
Jak patrzę wstecz, to zaburzenia nerwicowe towarzyszą mi odkąd sięgam pamięcią. Kiedy byłam dzieckiem/nastolatką nie trwały cały czas, były to epizody, które same miały. Objawiały się lękiem o przyszłość, o maturę itp. Na studiach, po ciężkim roku dostałam silnego ataku paniki, któremu towarzyszył lęk przed wyjściem z domu. Potem bałam się, że mam SM, bo wszystkie objawy na to wskazywały, mimo, że wyniki były dobre. Następnie lęk przed zwriowaniem, przed opętaniem. Po około pół roku, wykaraskałam się z tego, również dzięki psychoterapii.
Niemniej dalej pozostałam osobą lękliwą, przejmującą się wieloma rzeczami. Niemniej nie robiło to już na mnie wrażenia, bo wiedziałam, że to "tylko" nerwica.
Minęło kilka spokojniejszych lat i znowu wróciło, teraz pod postacią zaburzeń hipohondrycznych. Trwa to od sierpnia, kiedy chorowałam na anginę. Na chorobę nałożył się stres związany ze zmianą pracy, jakieś problemy rodzinne, dłuższy okres napięcia nerwowego i wyszło szydło z worka.
Lekarz nastraszył mnie możliwymi powikłaniami i mimo, że antybiotyk zadziałał szybko, a ja z dnia na dzień czułam się lepiej, to cały czas bałam się nawrotu choroby i jej powikłań. Od tamtego momentu przechodziłam już arytmię i problemy z sercem (w trakcie choroby mierzyłam ciśnienie 15x dziennie, aż w końcu ciśnieniomierz pokazał arytmię - myślałam, że umieram). EKG, mimo, że w trakcie czułam ból w klatce piersiowej wyszło dobrze, osluchowo dobrze, echo serca dobrze.
W trakcie antybiotykoterapii byłam pewna, że będę miała biegunkę poantybiotykową i wyląduję z nią w szpitalu. Pod ciepłą wodą na dłoniach pojawiły mi się mini plamki - lęk przed zespołem Renault.
Bałam się również Alzheimera i byłam pewna, że zaczyn się rozwijać, bo myliłam wyrazy. Bawiąc się z córką np zamiast powiedzieć rekin powiedziałam krokodyl. Potem zaczęłam zauważać, że inni ludzie też się przejęzyczają i nie jest to nic strasznego. Lęk o Alzheimera minął. W międzyczasie sprawdzałam jamę ustną kilka razy dziennie, badałam językiem jej wnętrze, czy aby nic się nie dzieje, angina nie nawraca. Nie wiem czy to od nerwowego pocierania językiem, czy od ciągłego napięcia zrobił mi się język geograficzny.
I kolejny powód do zmartwień gotowy.
Lekarz stwierdził, że to refluks, ale mimo, że biorę na niego leki, to język się nie poprawia.
Już wyczytałam w kilku źródłach, że nie jest to poważny stan, nie znana jest dokładna przyczyna, i jeśli podstawowe badania są prawidłowe, to nic się z t nie robi. Robiłam morfologię dwa razy w ciągu dwóch miesięcy i wszystkie parametry w normie. Mimo to obawiam się, czy to nie jest coś poważnego.
Jakiś miesiąc temu piłam z mężem grzańca - dostałam wysypki na brzuchu i trochę na reszcie ciała. Chciałam dzwonić po pogotowie, bo byłam pewna, że to coś poważnego i zaraz mi się coś stanie. Przeszło po jednej tabletce leku p-alergicznego...
Bóle brzucha towarzyszyły mi przez ostatnie 2tygodnie - więc od razu myślałam w kategorii rak żołądka czy innego narządu w jamie brzusznej.
Wczoraj dwa razy lekko zakręciło mi się w głowie - wiadomo jaka diagnoza. Od kilku dni czuję się przeziębiona i boli mnie gardło, więc boję się że to Covid i wyląduję pod respiratorem.
Już mi się miesza co mnie boli, co mi dolega i czy dany objaw to objaw prawdziwej choroby czy nerwicy
Generalnie boję się wizyt u lekarzy, badań, że coś wykażą, tego że będę musiała zostawić małą córkę.
Piszę do Was, ale chyba też trochę do siebie, żeby sobie wreszcie uzmysłowić czarno-na białym, że wszystkie te moje obawy i lęki są bezpodstawne i najwyższy czas się ogarnąć.
Na marginesie dodam, że obecnie, podobnie jak kilka lat temu mam objawy w postaci błysków w oczach, fascykulacje, mrowienia, drętwienia, wczoraj złapał mnie skurcz w łydkę. Wtedy obawiałam się, że to SM, teraz mnie to nawet nie rusza🙄
Generalnie patrząc z perspektywy czasu na ostatnie trzy miesiące, to jedynymi obiektywnymi dolegliwościami była angina i język geograficzny, który mógł się pojawić i po długiej antybiotykoterapii i na tle psychosomatycznym albo sam z siebie i tyle. Reszta objawów przychodziła, odchodziła i zmieniała się na inne.
Widzę i czuję, że prawdziwa choroba czyli nerwica ponownie mnie niszczy, ale mimo to mam wrażenie, że stoję obok i nie potrafię odpuścić i przestać się przejmować...
No mam to samo. Jednego dnia czuje się na tyle silna żeby objawy olać i żyć normalnie, ale jak przyjdzie gorszy dzień to się niestety w objaw zagłębiam i dostaje przysłowiowego pierdo lca
U mnie sprawdza się wysiłek fizyczny, jak się za bardzo nad czymś zafiksuje to ubieram buty i chodzę. Nie jest to obciążające, ale jednak robi robotę. Musisz chyba znaleźć właśnie taką ucieczkę jak ja, coś co na chwilę pozwoli ci zapomnieć, oczyścić głowę. Mi po spacerze zazwyczaj wszystko mija, oczywiście do kolejnej wkrętki, ale to zawsze jakiś sposób.
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

25 października 2022, o 17:04

zosialach pisze:
25 października 2022, o 16:38


No mam to samo. Jednego dnia czuje się na tyle silna żeby objawy olać i żyć normalnie, ale jak przyjdzie gorszy dzień to się niestety w objaw zagłębiam i dostaje przysłowiowego pierdo lca
U mnie sprawdza się wysiłek fizyczny, jak się za bardzo nad czymś zafiksuje to ubieram buty i chodzę. Nie jest to obciążające, ale jednak robi robotę. Musisz chyba znaleźć właśnie taką ucieczkę jak ja, coś co na chwilę pozwoli ci zapomnieć, oczyścić głowę. Mi po spacerze zazwyczaj wszystko mija, oczywiście do kolejnej wkrętki, ale to zawsze jakiś sposób.
Dziękuję za odpowiedź. Niby nic nowego się nie dowiedziałam, ale jednak poczucie bycia zrozumianym dużo daje. Chociaż na chwilę😉
Przeczytałam Twojego posta o bólu owulacyjnym i wieku- mam bardzo podobne odczucia. Każdą dolegliwość wyolbrzymiam x1000. U mnie zwykły ból gardła powoduje wizję wizyty w szpitalu🥴
Jedyne co mnie trzyma jako tako jeszcze w ryzach, to to, że nie chcę przenieść tego lękowego podejścia do życia na malutką córkę. Nie chcę, żeby kiedyś męczyła się tak jak ja. Dobrze, że ma "normalnego" i luźnego tatę 🙂
Ja byłam bardzo aktywna fizycznie, lubię ćwiczyć biegać. Natomiast czasem trudno pogodzić pracę z opieką nad maluchem i czasem dla siebie. Wiem, że u mnie brakuje tej równowagi i brakowało jej przez ostatni rok. Jak zaczęła powoli wracać, to organizm zaczął odreagowywać i uruchomiły się lęki. Tak przynajmniej to sobie tłumaczę.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

25 października 2022, o 17:15

AngieNa pisze:
25 października 2022, o 17:04
zosialach pisze:
25 października 2022, o 16:38


No mam to samo. Jednego dnia czuje się na tyle silna żeby objawy olać i żyć normalnie, ale jak przyjdzie gorszy dzień to się niestety w objaw zagłębiam i dostaje przysłowiowego pierdo lca
U mnie sprawdza się wysiłek fizyczny, jak się za bardzo nad czymś zafiksuje to ubieram buty i chodzę. Nie jest to obciążające, ale jednak robi robotę. Musisz chyba znaleźć właśnie taką ucieczkę jak ja, coś co na chwilę pozwoli ci zapomnieć, oczyścić głowę. Mi po spacerze zazwyczaj wszystko mija, oczywiście do kolejnej wkrętki, ale to zawsze jakiś sposób.
Dziękuję za odpowiedź. Niby nic nowego się nie dowiedziałam, ale jednak poczucie bycia zrozumianym dużo daje. Chociaż na chwilę😉
Przeczytałam Twojego posta o bólu owulacyjnym i wieku- mam bardzo podobne odczucia. Każdą dolegliwość wyolbrzymiam x1000. U mnie zwykły ból gardła powoduje wizję wizyty w szpitalu🥴
Jedyne co mnie trzyma jako tako jeszcze w ryzach, to to, że nie chcę przenieść tego lękowego podejścia do życia na malutką córkę. Nie chcę, żeby kiedyś męczyła się tak jak ja. Dobrze, że ma "normalnego" i luźnego tatę 🙂
Ja byłam bardzo aktywna fizycznie, lubię ćwiczyć biegać. Natomiast czasem trudno pogodzić pracę z opieką nad maluchem i czasem dla siebie. Wiem, że u mnie brakuje tej równowagi i brakowało jej przez ostatni rok. Jak zaczęła powoli wracać, to organizm zaczął odreagowywać i uruchomiły się lęki. Tak przynajmniej to sobie tłumaczę.

No właśnie, trzeba zadbać o siebie, wyjąć z całego tygodnia taki mały skrawek, żeby się sobą zaopiekować. U mnie sprawa jest bardziej skomplikowana, no męża i moich rodzicow mam przyjezdnych, bo mieszkają w Anglii, także niektóre moje wkrętki się niestety odbijają na dzieciach, bo niestety to oglądają. Nad mo starszym dzieckiem już zaczęłam pracować i zapisałam go na terapię, bo widzę taki zalążek nadmiernego przejmowania się wszystkim, mam nadzieję, że tych nerwowych genów po mnie nie odziedziczył
Patro1995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 538
Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11

26 października 2022, o 22:12

Muszę zadać pytanie czy też tak macie xD niestety.
Ale mam to już z 7 lat, od dwóch lat mam ciągle wrażenie zatkanych uszu, jakbym mówił jakoś od środka, basowo, tak jakby dźwięk był odległy do tego szumy i takie napięcie w uszach laryngolodzy na badaniach mówią że wszystko ok, tak więc macie podobne akcje? Nie potrafię sobie tego wyjaśnić
Kitessa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 25 lipca 2022, o 15:29

28 października 2022, o 19:23

Hej ludziska, znów mam gorszy czas od kilku dni. Już wszystko było fajnie, ładnie a tu bum...znowu jedna myśl i znowu wkręty , dziwne myśli, trudność w zdystansowaniu się do nich i wymyślanie sobie ,że może to jednak coś gorszego... Funkcjonuje normalnie, nie mam kompletnie somatów, pracuję i studiuję, mam intensywny tryb życia biorę Escilatopram 10mg od 5 miesięcy, każdy mówi ,że to bardzo krótko. Lek działa ale i tak jak mam mocny wkręt to lęki czuje i najgorsze jest to ,że te emocje później powodują dużo pojebanych myśli do których nie mogę złapać dystansu. Czuję chwilami jakby te myśli dosłownie nie były moje. Dziwne i przerażające trochę. Ktoś ma/miał podobnie? Jak przezwyciężać chwilowy kryzys? Jak się z tego podnieść? Pomóżcie proszę
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

28 października 2022, o 20:12

Kitessa pisze:
28 października 2022, o 19:23
Hej ludziska, znów mam gorszy czas od kilku dni. Już wszystko było fajnie, ładnie a tu bum...znowu jedna myśl i znowu wkręty , dziwne myśli, trudność w zdystansowaniu się do nich i wymyślanie sobie ,że może to jednak coś gorszego... Funkcjonuje normalnie, nie mam kompletnie somatów, pracuję i studiuję, mam intensywny tryb życia biorę Escilatopram 10mg od 5 miesięcy, każdy mówi ,że to bardzo krótko. Lek działa ale i tak jak mam mocny wkręt to lęki czuje i najgorsze jest to ,że te emocje później powodują dużo pojebanych myśli do których nie mogę złapać dystansu. Czuję chwilami jakby te myśli dosłownie nie były moje. Dziwne i przerażające trochę. Ktoś ma/miał podobnie? Jak przezwyciężać chwilowy kryzys? Jak się z tego podnieść? Pomóżcie proszę
Chyba nie ma złotego środka, każdy musi sam znaleźć "to coś" co go "uleczy".
Próbuj różnych metod, kombinuj sama ze sobą, aż znajdziesz TO co daje Ci ukojenie.
Takie jest moje zdanie 😉
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

28 października 2022, o 20:33

Powiedzcie chyba że już pytalem cały dzień próbuje byz pozytywny, i jakoś leci raz gorzej raz lepiej ale co chwilę a najczws ie przy np jak się czym zajmę zaangażuje to przychodzą myśli ale twoja dziewczyna zrobiła Ci to i to może nie powinnaś z nią być, a w pracy to, ale kiedyś ojciec Cię skrzywdził i znim gadasz, to jest jakieś poprostu nerwica i to bombarduje cały czas, psycholog mówi żeby dyskutować argumentować, rozpisywać z filmików rozumiem żeby akceptować przyzwolić i ignorować więc jak to jest, przypomnę że każda myśl odrazu włącza somaty czasami tak jak wczoraj dziewczyna, wyjechała to somat nie pozwalający spać.
Rafkul
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 15:47

2 listopada 2022, o 16:11

Witam jestem tu nowy do tej pory tylko czytałem już myślałem że wyszlem z tego a tu bum już ponad tydzień wpadam w nerwicowe koło byłem pewien ze potrafie się zatrzymać bo wiele razy mi się to udało a tu lipa :(
Ciapka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 25 września 2022, o 12:43

2 listopada 2022, o 19:00

Ja właśnie mam podobnie. W miarę sobie już radziłam i buum wróciło i jazdy od nowa. A nie mam sił walczyć, bo doszło akurat pogorszenie stanu także fizycznego. Wiec już się poddaje i robię wszystkie te natrętne czynności i wierzę tym myślom :(
magdalenna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 19:48

2 listopada 2022, o 20:04

Ja mam dzis słaby dzień. A wlasciwie wieczór. Dzień był bardzo intensywny, dużo pracy emocji, dzis pierwszy dzień w nowej roli - po awansie.
A po powrocie do domu juz czułam ze zbliża sie ta franca. Moimi objawami sa skoki ciśnienia, ktore sobie wkręcam, to znaczy faktycznie ciśnienie mi rosnie. Nienawidzę tego co sie ze mną dzieje, ze nie mogę tego zatrzymać. Nie chce tak żyć. Robie medytacje, słucham kanałów na yt, tez filmów zaburzonych. Dłuższy czas był spokoj. A dzis znow. Mam dość.
Rafkul
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 15:47

4 listopada 2022, o 12:00

problemem jest chyba to po sobie to widzę że podczas kryzysu pomijając powód bo zawsze się znajdzie praca dom obowiązki rodzina dzieci gubimy się izaczyna się wkrętka ze znowu wraca przecież dobrze znamy to uczucie :) jesteśmy fachowcami w tej kwestii że wszystko od początku że co ja ku wa ma zmieniać pracę dom żonę dzieci a moze to deprecha i to taka ciezka nie do przejscia to co w koncu czuje smutek czy strach i kontroluje sie czy potrafie sie jeszcze cieszyc itp a teraz to ten strach jest silniejszy takiego jeszcze nie mialem oj to cos niestandardowego ja tak mam a wy
Rafkul
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 15:47

4 listopada 2022, o 12:05

ciężko jest też wśród ludzi kiedy uświadamiasz sobie ze to ja tylko tak mam wszyscy zachowują się normalnie a mnie w środku gotoje i nie da się uciec przed sobą
Rafkul
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 2 listopada 2022, o 15:47

7 listopada 2022, o 23:48

Trochę tak smutno jak nikt się nie odzywa :(
Tak jak by więcej z nerwica już nikogo nie było.
ODPOWIEDZ