Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Palina
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 25 września 2022, o 09:43

13 października 2022, o 23:09

Raczej bym pamiętała. 😅 Moje lęki są skierowane trochę na inne tory.. taki prosty przykład jakieś rok temu dopiero wyleczyłam ranę na nodze od kostki do kolana prawie kora miała z rok może ciut więcej oczywiście za pomocą leków silniejszych (nie odczuwałam żadnych emocji) rana była okropna paskudna spowodowana drapaniem sama sobie to robiłam że stresu. Noge miałam cały czas prawie spuchnięta i już traciłam czucie. Często nie świadomie drapalam. Teraz wspominając jest mi głupio i wstyd. I jestem szczęśliwa że mam tylko Blizne. Bo mogłam stracić nogę
Palina
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 25 września 2022, o 09:43

13 października 2022, o 23:11

Mnie stres zjada od środka
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

13 października 2022, o 23:13

Proszę o pomoc.
Ostatnio mam silne zawroty głowy, ale nie codziennie, od czasu do czasu, wrzucam do wora nerwicowego. ALE od jakichś 3-4 dni mam ból głowy po prawej stronie kłujący podczas kaszlu i wysiłki, taki chwilowy, ale aż mam mdłości. Dzisiaj jak siedziałam tez mi się strasznie kręciło w głowie. Od dwóch tygodni mam bole karku i pleców. Dzisiaj nie wytrzymałam i poczytałam o tym bólu kaszlowym i przy wysiłku i niestety- ale w większości jest on spowodowany przez guzy, nowotwory, tętniaki i choroby. Raczej sam z siebie nie występuje.

Jestem otumaniona, mam ścisk w głowie i uszach, boje się ze coś mi tam pękło, a jestem sama z dzieckiem w domu dzisiaj. Nie wiem jak przetrwam ta noc. Chciałabym, żeby ktoś natychmiast zrobił mi tomograf :( już mnie nie boli, tylko jak kaszle, ale mam mdłości i dziwne uczucie od tej głowy, taki ucisk i w oczach mi dziwnie.
Boje się ze coś tam pękło, albo lada chwila pęknie. Boje się, ze mam raka :(
Nie wiem czy mam załatwiać kogoś do dziecka i lecieć na sor, czy zaczekać do jutra. Tym razem mam wrażenie, ze to nie przelewki.
luk1285
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 31 stycznia 2022, o 15:02

13 października 2022, o 23:20

Olaa widze mega konkretną wkrętke nerwicową ale to naprawde mega. Spokojnie zyjesz i jestes swiadoma wiec nic ci nie jest. Pierwsze co to przychodnia, skierowanie na badanie aby byc pewna ze nic ci nie jest i po badaniach odburzanie 🙂
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

14 października 2022, o 18:18

luk1285 pisze:
13 października 2022, o 23:20
Olaa widze mega konkretną wkrętke nerwicową ale to naprawde mega. Spokojnie zyjesz i jestes swiadoma wiec nic ci nie jest. Pierwsze co to przychodnia, skierowanie na badanie aby byc pewna ze nic ci nie jest i po badaniach odburzanie 🙂
Tak zamierzam zrobić! Dziękuję za odpowiedz. Miałam mega atak paniki jak to pisałam.
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

19 października 2022, o 17:40

Hejka. Czy może ktoś wie czy mozna przyjmować w tym samym czasie dwa leki ssri setraline z paroksetyna???
Brałem oba oddzielnie z marnymi efektami. Miałem dziś wizytę zapytałem lekarza odpowiedział że to nie zaszkodzi gdybym tak brał ale jego zdaniem też nie pomoże. Dlatego Was pytam, miał ktoś już w taki sposób połączone leki? Oczywiście lekarz mi mówił o możliwym zespole serotoninowy gdyby dawki obu leków były maxymalne.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
martif
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 9 lutego 2022, o 19:24

19 października 2022, o 19:25

Nie wiem ogólnie jaki jest sens przyjmować jednocześnie 2 inne leki z tej samej grupy.
Skupiłbym się tylko na jednym i czekał na jego efekty. Biorąc 2 nie wiesz który możę Ci w razie czego szkodzić....
Surfik.net - tu zarobię swój pierwszy milion.
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

21 października 2022, o 15:55

Ponieważ przy zmianie leku gdy jeszcze nadal działał stary a zacząłem przyjmować już inny miałem kilka dni w których czułem się swietnie. W 2 sytuacjach przy zmianie leku tak miałem. Stąd powysze pytanie.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

21 października 2022, o 15:57

Chciałbym też zapytać w jakiej dawce Wam pomógła setralina??? Czy jest sens dobijać do 200mg???
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Awatar użytkownika
niedowierzam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 15 grudnia 2017, o 20:37

21 października 2022, o 19:03

Muszę się wyżalić, a że zawsze tutaj miałam wsparcie, kiedy byłam w strasznym paraliżu nerwicowym, to i teraz podniosę tu swój głos, choć nie jest on z nerwica związany, a bardziej już ze stanem wiecznego smutku, życia w lęku o jutro, paraliżu i na trybie przetrwania. Jeszcze jakiś czas temu byłam szczęśliwa żoną i przyszłą mamą, dopóki nie zmarł mój teść. Mój mąż przejął jego firmę i zaczęły się problemy, o których ja nie wiedziałam, a szkoda, bo bym zareagowała w porę.. mianowicie firma już dawno nadawała się do kosza, miała pełno długów i nie dało się ich zasklepić, one tylko rosły, aż w końcu mój mąż sobie z nimi nie poradził i teraz sami mamy przez to problemy. Firmy już nie ma, a my.. no cóż. Straciłam już nadzieję na lepsze jutro, nie mam już planów, nie mam już marzeń, żyje w trybie przetrwania i kombinowania do następnego miesiąca, bo inflacja nam nie pomaga. Nie wiem czy on kiedyś z tego wyjdzie. Tak bardzo bym chciała żebyśmy tworzyli rodzinę, a coraz mniej widzę na to szansy, żeby kiedykolwiek to się wyprostowało.
magda10
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 332
Rejestracja: 3 sierpnia 2020, o 13:16

23 października 2022, o 19:44

Ostatnio strasznie się boję że nie dożyję mistrzostw świata w piłce nożnej albo że trafię przed mistrzostwami do szpitala z powodu moich chorób. Od momentu diagnozy przynajmniej raz na rok jestem w szpitalu na dłużej, w tym jeszcze nie byłam
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

24 października 2022, o 18:38

Hejka naklejka!
Nie wiem jak Wy, ale mi ogromną ulgę i chwilowe ukojenie daje fakt, że nie tylko ja mam np zawroty głowy i inne z pierdyriarda somatow.

Ostatnio nerwica zaatakowała mi jelita. Podbrzusze mam od czasu do czasu wywalone jak do porodu, odczuwam jakieś tam miejscowe kłucia, ale najgorsze jest takie głupie uczucie pełności, ciężaru i.. nie wiem nawet jak to nazwac bo to nie ból. Może dyskomfort?

To ostatnimi czasy moja zmora. Śmiga mi to na plecy, głównie dolny odcinek, czasami nawet złapie taki skurcz w biodrze, coś ala rwa kulszowa, bo leci aż po nodze.

Lekarz mnie uciska i uciska, mówi że jest wszystko ok, jedyne co stwierdził to przyspieszoną perystaltykę, dał jakieś tabsy, na chwilę pomogło. No ale wróciło i cholera się skupiam na tym, jakoś od razu mi źle jak tak krocze z takim bebzonem, no wali mi to dzień całkiem.
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

24 października 2022, o 19:28

zosialach pisze:
24 października 2022, o 18:38
Hejka naklejka!
Nie wiem jak Wy, ale mi ogromną ulgę i chwilowe ukojenie daje fakt, że nie tylko ja mam np zawroty głowy i inne z pierdyriarda somatow.

Ostatnio nerwica zaatakowała mi jelita. Podbrzusze mam od czasu do czasu wywalone jak do porodu, odczuwam jakieś tam miejscowe kłucia, ale najgorsze jest takie głupie uczucie pełności, ciężaru i.. nie wiem nawet jak to nazwac bo to nie ból. Może dyskomfort?

To ostatnimi czasy moja zmora. Śmiga mi to na plecy, głównie dolny odcinek, czasami nawet złapie taki skurcz w biodrze, coś ala rwa kulszowa, bo leci aż po nodze.

Lekarz mnie uciska i uciska, mówi że jest wszystko ok, jedyne co stwierdził to przyspieszoną perystaltykę, dał jakieś tabsy, na chwilę pomogło. No ale wróciło i cholera się skupiam na tym, jakoś od razu mi źle jak tak krocze z takim bebzonem, no wali mi to dzień całkiem.
Wlasnie moja nerwica mi też jelitami przypomniała, że jeszcze dużo pracy przede mną :D mam ten sam objaw. Wywalone i napuchniete podbrzusze i przyspieszony pasaż, że to tak ładnie nazwę. 😁
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

25 października 2022, o 11:43

Cześć,
już kilka razy zbierałam się, żeby napisać, ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę.
Jak patrzę wstecz, to zaburzenia nerwicowe towarzyszą mi odkąd sięgam pamięcią. Kiedy byłam dzieckiem/nastolatką nie trwały cały czas, były to epizody, które same miały. Objawiały się lękiem o przyszłość, o maturę itp. Na studiach, po ciężkim roku dostałam silnego ataku paniki, któremu towarzyszył lęk przed wyjściem z domu. Potem bałam się, że mam SM, bo wszystkie objawy na to wskazywały, mimo, że wyniki były dobre. Następnie lęk przed zwriowaniem, przed opętaniem. Po około pół roku, wykaraskałam się z tego, również dzięki psychoterapii.
Niemniej dalej pozostałam osobą lękliwą, przejmującą się wieloma rzeczami. Niemniej nie robiło to już na mnie wrażenia, bo wiedziałam, że to "tylko" nerwica.
Minęło kilka spokojniejszych lat i znowu wróciło, teraz pod postacią zaburzeń hipohondrycznych. Trwa to od sierpnia, kiedy chorowałam na anginę. Na chorobę nałożył się stres związany ze zmianą pracy, jakieś problemy rodzinne, dłuższy okres napięcia nerwowego i wyszło szydło z worka.
Lekarz nastraszył mnie możliwymi powikłaniami i mimo, że antybiotyk zadziałał szybko, a ja z dnia na dzień czułam się lepiej, to cały czas bałam się nawrotu choroby i jej powikłań. Od tamtego momentu przechodziłam już arytmię i problemy z sercem (w trakcie choroby mierzyłam ciśnienie 15x dziennie, aż w końcu ciśnieniomierz pokazał arytmię - myślałam, że umieram). EKG, mimo, że w trakcie czułam ból w klatce piersiowej wyszło dobrze, osluchowo dobrze, echo serca dobrze.
W trakcie antybiotykoterapii byłam pewna, że będę miała biegunkę poantybiotykową i wyląduję z nią w szpitalu. Pod ciepłą wodą na dłoniach pojawiły mi się mini plamki - lęk przed zespołem Renault.
Bałam się również Alzheimera i byłam pewna, że zaczyn się rozwijać, bo myliłam wyrazy. Bawiąc się z córką np zamiast powiedzieć rekin powiedziałam krokodyl. Potem zaczęłam zauważać, że inni ludzie też się przejęzyczają i nie jest to nic strasznego. Lęk o Alzheimera minął. W międzyczasie sprawdzałam jamę ustną kilka razy dziennie, badałam językiem jej wnętrze, czy aby nic się nie dzieje, angina nie nawraca. Nie wiem czy to od nerwowego pocierania językiem, czy od ciągłego napięcia zrobił mi się język geograficzny.
I kolejny powód do zmartwień gotowy.
Lekarz stwierdził, że to refluks, ale mimo, że biorę na niego leki, to język się nie poprawia.
Już wyczytałam w kilku źródłach, że nie jest to poważny stan, nie znana jest dokładna przyczyna, i jeśli podstawowe badania są prawidłowe, to nic się z t nie robi. Robiłam morfologię dwa razy w ciągu dwóch miesięcy i wszystkie parametry w normie. Mimo to obawiam się, czy to nie jest coś poważnego.
Jakiś miesiąc temu piłam z mężem grzańca - dostałam wysypki na brzuchu i trochę na reszcie ciała. Chciałam dzwonić po pogotowie, bo byłam pewna, że to coś poważnego i zaraz mi się coś stanie. Przeszło po jednej tabletce leku p-alergicznego...
Bóle brzucha towarzyszyły mi przez ostatnie 2tygodnie - więc od razu myślałam w kategorii rak żołądka czy innego narządu w jamie brzusznej.
Wczoraj dwa razy lekko zakręciło mi się w głowie - wiadomo jaka diagnoza. Od kilku dni czuję się przeziębiona i boli mnie gardło, więc boję się że to Covid i wyląduję pod respiratorem.
Już mi się miesza co mnie boli, co mi dolega i czy dany objaw to objaw prawdziwej choroby czy nerwicy
Generalnie boję się wizyt u lekarzy, badań, że coś wykażą, tego że będę musiała zostawić małą córkę.
Piszę do Was, ale chyba też trochę do siebie, żeby sobie wreszcie uzmysłowić czarno-na białym, że wszystkie te moje obawy i lęki są bezpodstawne i najwyższy czas się ogarnąć.
Na marginesie dodam, że obecnie, podobnie jak kilka lat temu mam objawy w postaci błysków w oczach, fascykulacje, mrowienia, drętwienia, wczoraj złapał mnie skurcz w łydkę. Wtedy obawiałam się, że to SM, teraz mnie to nawet nie rusza🙄
Generalnie patrząc z perspektywy czasu na ostatnie trzy miesiące, to jedynymi obiektywnymi dolegliwościami była angina i język geograficzny, który mógł się pojawić i po długiej antybiotykoterapii i na tle psychosomatycznym albo sam z siebie i tyle. Reszta objawów przychodziła, odchodziła i zmieniała się na inne.
Widzę i czuję, że prawdziwa choroba czyli nerwica ponownie mnie niszczy, ale mimo to mam wrażenie, że stoję obok i nie potrafię odpuścić i przestać się przejmować...
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

25 października 2022, o 16:38

AngieNa pisze:
25 października 2022, o 11:43
Cześć,
już kilka razy zbierałam się, żeby napisać, ale dopiero teraz zebrałam się na odwagę.
Jak patrzę wstecz, to zaburzenia nerwicowe towarzyszą mi odkąd sięgam pamięcią. Kiedy byłam dzieckiem/nastolatką nie trwały cały czas, były to epizody, które same miały. Objawiały się lękiem o przyszłość, o maturę itp. Na studiach, po ciężkim roku dostałam silnego ataku paniki, któremu towarzyszył lęk przed wyjściem z domu. Potem bałam się, że mam SM, bo wszystkie objawy na to wskazywały, mimo, że wyniki były dobre. Następnie lęk przed zwriowaniem, przed opętaniem. Po około pół roku, wykaraskałam się z tego, również dzięki psychoterapii.
Niemniej dalej pozostałam osobą lękliwą, przejmującą się wieloma rzeczami. Niemniej nie robiło to już na mnie wrażenia, bo wiedziałam, że to "tylko" nerwica.
Minęło kilka spokojniejszych lat i znowu wróciło, teraz pod postacią zaburzeń hipohondrycznych. Trwa to od sierpnia, kiedy chorowałam na anginę. Na chorobę nałożył się stres związany ze zmianą pracy, jakieś problemy rodzinne, dłuższy okres napięcia nerwowego i wyszło szydło z worka.
Lekarz nastraszył mnie możliwymi powikłaniami i mimo, że antybiotyk zadziałał szybko, a ja z dnia na dzień czułam się lepiej, to cały czas bałam się nawrotu choroby i jej powikłań. Od tamtego momentu przechodziłam już arytmię i problemy z sercem (w trakcie choroby mierzyłam ciśnienie 15x dziennie, aż w końcu ciśnieniomierz pokazał arytmię - myślałam, że umieram). EKG, mimo, że w trakcie czułam ból w klatce piersiowej wyszło dobrze, osluchowo dobrze, echo serca dobrze.
W trakcie antybiotykoterapii byłam pewna, że będę miała biegunkę poantybiotykową i wyląduję z nią w szpitalu. Pod ciepłą wodą na dłoniach pojawiły mi się mini plamki - lęk przed zespołem Renault.
Bałam się również Alzheimera i byłam pewna, że zaczyn się rozwijać, bo myliłam wyrazy. Bawiąc się z córką np zamiast powiedzieć rekin powiedziałam krokodyl. Potem zaczęłam zauważać, że inni ludzie też się przejęzyczają i nie jest to nic strasznego. Lęk o Alzheimera minął. W międzyczasie sprawdzałam jamę ustną kilka razy dziennie, badałam językiem jej wnętrze, czy aby nic się nie dzieje, angina nie nawraca. Nie wiem czy to od nerwowego pocierania językiem, czy od ciągłego napięcia zrobił mi się język geograficzny.
I kolejny powód do zmartwień gotowy.
Lekarz stwierdził, że to refluks, ale mimo, że biorę na niego leki, to język się nie poprawia.
Już wyczytałam w kilku źródłach, że nie jest to poważny stan, nie znana jest dokładna przyczyna, i jeśli podstawowe badania są prawidłowe, to nic się z t nie robi. Robiłam morfologię dwa razy w ciągu dwóch miesięcy i wszystkie parametry w normie. Mimo to obawiam się, czy to nie jest coś poważnego.
Jakiś miesiąc temu piłam z mężem grzańca - dostałam wysypki na brzuchu i trochę na reszcie ciała. Chciałam dzwonić po pogotowie, bo byłam pewna, że to coś poważnego i zaraz mi się coś stanie. Przeszło po jednej tabletce leku p-alergicznego...
Bóle brzucha towarzyszyły mi przez ostatnie 2tygodnie - więc od razu myślałam w kategorii rak żołądka czy innego narządu w jamie brzusznej.
Wczoraj dwa razy lekko zakręciło mi się w głowie - wiadomo jaka diagnoza. Od kilku dni czuję się przeziębiona i boli mnie gardło, więc boję się że to Covid i wyląduję pod respiratorem.
Już mi się miesza co mnie boli, co mi dolega i czy dany objaw to objaw prawdziwej choroby czy nerwicy
Generalnie boję się wizyt u lekarzy, badań, że coś wykażą, tego że będę musiała zostawić małą córkę.
Piszę do Was, ale chyba też trochę do siebie, żeby sobie wreszcie uzmysłowić czarno-na białym, że wszystkie te moje obawy i lęki są bezpodstawne i najwyższy czas się ogarnąć.
Na marginesie dodam, że obecnie, podobnie jak kilka lat temu mam objawy w postaci błysków w oczach, fascykulacje, mrowienia, drętwienia, wczoraj złapał mnie skurcz w łydkę. Wtedy obawiałam się, że to SM, teraz mnie to nawet nie rusza🙄
Generalnie patrząc z perspektywy czasu na ostatnie trzy miesiące, to jedynymi obiektywnymi dolegliwościami była angina i język geograficzny, który mógł się pojawić i po długiej antybiotykoterapii i na tle psychosomatycznym albo sam z siebie i tyle. Reszta objawów przychodziła, odchodziła i zmieniała się na inne.
Widzę i czuję, że prawdziwa choroba czyli nerwica ponownie mnie niszczy, ale mimo to mam wrażenie, że stoję obok i nie potrafię odpuścić i przestać się przejmować...
No mam to samo. Jednego dnia czuje się na tyle silna żeby objawy olać i żyć normalnie, ale jak przyjdzie gorszy dzień to się niestety w objaw zagłębiam i dostaje przysłowiowego pierdo lca
U mnie sprawdza się wysiłek fizyczny, jak się za bardzo nad czymś zafiksuje to ubieram buty i chodzę. Nie jest to obciążające, ale jednak robi robotę. Musisz chyba znaleźć właśnie taką ucieczkę jak ja, coś co na chwilę pozwoli ci zapomnieć, oczyścić głowę. Mi po spacerze zazwyczaj wszystko mija, oczywiście do kolejnej wkrętki, ale to zawsze jakiś sposób.
ODPOWIEDZ