W powyższej wiadomości zwróciło moją uwagę, że w Twoim życiu dużo się dzieje... Może to z przemęczenia? Masz jakieś sposoby, żeby się zrelaksować, uspokoić, zwolnić tempo, zająć tylko i wyłącznie sobą?PaulinaSCh pisze: ↑29 października 2021, o 21:16Tak, na pewno coś mi przeszkadza. Ale to przerabiam już od dłuższego czasu i pewnie jeszcze dużo do przerobienia przede mną. Bardziej mnie złości proces dd sam w sobie, choć oczywiście mam świadomość ze to nie jest coś oderwanego od tego co sie dzieje, od emocji itd. Ale jakoś nie mogę pojąć czemu to jest tak non stop, bez przerwy. Przecież zawsze będą dobre i złe dni, nie chce obwiniać tych złych za dd, bo ona tez jest w tych dobrych dniach. Nie rozumiem jak ktoś pisze, ze przestał zwracać uwagę i po tygodniu przeszło, po miesiącu czy po 3, bo u mnie czas mija i nic. W moim życiu się dużo dzieje, naprawdę po takim czasie nie żyje tym stanem, choć oczywiście mam takie chwile jak teraz, ze poświęcam temu więcej uwagi, energii i analizuje, chodzi o to ze mimo wszystko to trwa i trwa. Ciężko mi nie myśleć, ze coś ze mną nie tak, ze jestem jakaś wadliwa, skoro mam wrażenie ze robie wszystko (albo nie robie z dd nic) i w sumie takich całkowitych efektów brak. Bo ja sobie radzę z tym stanem, przeszkadza mi, ale sobie radzę bo co mi zostało, ale nie chce żeby to trwało już zawsze. Mam poczucie, ze skoro to tak trwa i trwa, to będę już w tym stanie zawsze, a nie chce tego dyskomfortu, ten „mechanizm obronny” nie jest mi już potrzebny.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
madmag87
- Gość
-
PaulinaSCh
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 27 maja 2020, o 15:01
Dbam o siebie, wiec wątpię. Stresuje mnie szukanie przyczyn, bo jakoś tak powodów konkretnych nie ma a to trwa i trwa i powoduje to tylko zwiększenie mojej frustracjimadmag87 pisze: ↑29 października 2021, o 21:25W powyższej wiadomości zwróciło moją uwagę, że w Twoim życiu dużo się dzieje... Może to z przemęczenia? Masz jakieś sposoby, żeby się zrelaksować, uspokoić, zwolnić tempo, zająć tylko i wyłącznie sobą?PaulinaSCh pisze: ↑29 października 2021, o 21:16Tak, na pewno coś mi przeszkadza. Ale to przerabiam już od dłuższego czasu i pewnie jeszcze dużo do przerobienia przede mną. Bardziej mnie złości proces dd sam w sobie, choć oczywiście mam świadomość ze to nie jest coś oderwanego od tego co sie dzieje, od emocji itd. Ale jakoś nie mogę pojąć czemu to jest tak non stop, bez przerwy. Przecież zawsze będą dobre i złe dni, nie chce obwiniać tych złych za dd, bo ona tez jest w tych dobrych dniach. Nie rozumiem jak ktoś pisze, ze przestał zwracać uwagę i po tygodniu przeszło, po miesiącu czy po 3, bo u mnie czas mija i nic. W moim życiu się dużo dzieje, naprawdę po takim czasie nie żyje tym stanem, choć oczywiście mam takie chwile jak teraz, ze poświęcam temu więcej uwagi, energii i analizuje, chodzi o to ze mimo wszystko to trwa i trwa. Ciężko mi nie myśleć, ze coś ze mną nie tak, ze jestem jakaś wadliwa, skoro mam wrażenie ze robie wszystko (albo nie robie z dd nic) i w sumie takich całkowitych efektów brak. Bo ja sobie radzę z tym stanem, przeszkadza mi, ale sobie radzę bo co mi zostało, ale nie chce żeby to trwało już zawsze. Mam poczucie, ze skoro to tak trwa i trwa, to będę już w tym stanie zawsze, a nie chce tego dyskomfortu, ten „mechanizm obronny” nie jest mi już potrzebny.
-
madmag87
- Gość
No to faktycznie
skoro wszystko jest oki, chodzisz na terapię, to chyba czas po prostu zacząć skupić się na swoich zaletach, dobrych stronach, przejąć kontrolę nad myślami, świadomie odrzucać każdą negatywną myśl i kontrować ją czymś przeciwstawnym 
-
PaulinaSCh
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 27 maja 2020, o 15:01
Chyba tak właśnie trzeba zrobić. To nie jest tak, ze to wszystko się wzięło znikąd. Moje zaburzenie miało solidne podstawy. To lata męczenia się przekonaniami, właściwie te przekonania nadal są tylko ja już w nie aż tak bardzo nie wierze. Mam jednak wrażenie, ze jak czytam, ze ludziom przeszło bo coś tam, to u mnie to „coś tam” tez wystąpiło a dd jest. Ale najwidoczniej potrzebuje więcej czasu, jeszcze więcej dbania o siebie. Mam tylko nadzieje, ze kiedyś dodam tu post, ze z tego się wychodzi i ze jest zupełnie normalnie. Dzieki za Twoje posty i jak możesz, trzymaj za mnie kciuki
-
madmag87
- Gość
No jasne, wysyłam moc serduszek w Twoją stronęPaulinaSCh pisze: ↑29 października 2021, o 21:42Chyba tak właśnie trzeba zrobić. To nie jest tak, ze to wszystko się wzięło znikąd. Moje zaburzenie miało solidne podstawy. To lata męczenia się przekonaniami, właściwie te przekonania nadal są tylko ja już w nie aż tak bardzo nie wierze. Mam jednak wrażenie, ze jak czytam, ze ludziom przeszło bo coś tam, to u mnie to „coś tam” tez wystąpiło a dd jest. Ale najwidoczniej potrzebuje więcej czasu, jeszcze więcej dbania o siebie. Mam tylko nadzieje, ze kiedyś dodam tu post, ze z tego się wychodzi i ze jest zupełnie normalnie. Dzieki za Twoje posty i jak możesz, trzymaj za mnie kciuki![]()
![]()
-
olaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
Hej. Spełniło się moje najczarniejsze proroctwo- mam koronę. Dzisiaj czwarty dzień, ale dopiero zrobiłam test, łudziłam się, ze to grypa.
Pytanie do Osób, które przeszły : jak sobie radziliście? Od kiedy wiem, ze to to po prostu odchodzę od zmysłów i mam najgorsze przeczucia.
Będę wdzięczna za Wasze rady i wskazówki, bo ja już siebie w trumnie widzę oczywiście i mam w środku jakby takie przeczucie, ze nie przeżyje tego… nie wiem skąd to, ale okropne. Dawno taka realnie przestraszona nie byłam.
Pytanie do Osób, które przeszły : jak sobie radziliście? Od kiedy wiem, ze to to po prostu odchodzę od zmysłów i mam najgorsze przeczucia.
Będę wdzięczna za Wasze rady i wskazówki, bo ja już siebie w trumnie widzę oczywiście i mam w środku jakby takie przeczucie, ze nie przeżyje tego… nie wiem skąd to, ale okropne. Dawno taka realnie przestraszona nie byłam.
- grzeslaw
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27
Ja, kiedy miałem covid to trochę się załamałemolaa pisze: ↑31 października 2021, o 00:20Hej. Spełniło się moje najczarniejsze proroctwo- mam koronę. Dzisiaj czwarty dzień, ale dopiero zrobiłam test, łudziłam się, ze to grypa.
Pytanie do Osób, które przeszły : jak sobie radziliście? Od kiedy wiem, ze to to po prostu odchodzę od zmysłów i mam najgorsze przeczucia.
Będę wdzięczna za Wasze rady i wskazówki, bo ja już siebie w trumnie widzę oczywiście i mam w środku jakby takie przeczucie, ze nie przeżyje tego… nie wiem skąd to, ale okropne. Dawno taka realnie przestraszona nie byłam.
Ja się akurat nie bałem śmierci, ale tego, że węch już nigdy mi nie wróci. Najbardziej w tej kwestii pomogły mi materiały naukowe/medyczne na ten temat, więc to chyba jedyne co mogę polecić. Zdaje sobie sprawę, że można znaleźć pewnie i materiały które straszą i które uspokajają. Ja trafiłem na te uspokajające, stwierdzające fakty, a fakty są z tego co wiem takie, że zdecydowana większość jednak przeżywa covid
Jednak doskonale rozumiem Twój stan, dla mnie był to również ciężki czas emocjonalnie
-
olaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
grzeslaw pisze: ↑31 października 2021, o 13:13Ja, kiedy miałem covid to trochę się załamałemolaa pisze: ↑31 października 2021, o 00:20Hej. Spełniło się moje najczarniejsze proroctwo- mam koronę. Dzisiaj czwarty dzień, ale dopiero zrobiłam test, łudziłam się, ze to grypa.
Pytanie do Osób, które przeszły : jak sobie radziliście? Od kiedy wiem, ze to to po prostu odchodzę od zmysłów i mam najgorsze przeczucia.
Będę wdzięczna za Wasze rady i wskazówki, bo ja już siebie w trumnie widzę oczywiście i mam w środku jakby takie przeczucie, ze nie przeżyje tego… nie wiem skąd to, ale okropne. Dawno taka realnie przestraszona nie byłam.Tyle czasu i pracy, żeby nie ulegać iluzji lęku, a tu zdarzyło się raz kiedy lęk miał rację. To było dla mnie najbardziej dotkliwe i długo nie mogłem odbudować tego zaufania sobie, że lęk to zazwyczaj iluzja.
Ja się akurat nie bałem śmierci, ale tego, że węch już nigdy mi nie wróci. Najbardziej w tej kwestii pomogły mi materiały naukowe/medyczne na ten temat, więc to chyba jedyne co mogę polecić. Zdaje sobie sprawę, że można znaleźć pewnie i materiały które straszą i które uspokajają. Ja trafiłem na te uspokajające, stwierdzające fakty, a fakty są z tego co wiem takie, że zdecydowana większość jednak przeżywa covid![]()
Jednak doskonale rozumiem Twój stan, dla mnie był to również ciężki czas emocjonalnie
Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedz, masz racje, że trzeba trzymać się faktów.
Ja wcześniej głównie trafiałam oczywiście na te mniej przyjemne fakty, które mnie bardzo nakręcały.
Miałam nieprzespaną noc, ale już teraz jest nieco lepiej. Z kolei myśli egzystencjalne mnie zaczynają łapać po piątym dniu leżeniu w łóżku.
I szkoda mi mojego syna dwa tyg kwarantanny i tez go trochę coś bierze, teraz o niego będę się bała i tak w kółko.
W każdym razie ta choroba to jest spory czas na przemyślenia i przewartościowanie pewnych rzeczy tez z tego co widzę, a już dawno wspominała mi o tym moja terapeutka, bo tez przechodziła covid.
Ja właśnie dziś straciłam smak i częściowo węch. Tez się stresuje czy wróci, bo mojemu koledze (od roku!) smak nie wrócił. Ale tez nie mam już na to wpływu.
To poleze i pomyśle co z tym życiem.
Jak ktoś jest w podobnej sytuacji to łącze się w bólu
-
Magda321
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
olaa pisze: ↑31 października 2021, o 16:56grzeslaw pisze: ↑31 października 2021, o 13:13Ja, kiedy miałem covid to trochę się załamałemolaa pisze: ↑31 października 2021, o 00:20Hej. Spełniło się moje najczarniejsze proroctwo- mam koronę. Dzisiaj czwarty dzień, ale dopiero zrobiłam test, łudziłam się, ze to grypa.
Pytanie do Osób, które przeszły : jak sobie radziliście? Od kiedy wiem, ze to to po prostu odchodzę od zmysłów i mam najgorsze przeczucia.
Będę wdzięczna za Wasze rady i wskazówki, bo ja już siebie w trumnie widzę oczywiście i mam w środku jakby takie przeczucie, ze nie przeżyje tego… nie wiem skąd to, ale okropne. Dawno taka realnie przestraszona nie byłam.Tyle czasu i pracy, żeby nie ulegać iluzji lęku, a tu zdarzyło się raz kiedy lęk miał rację. To było dla mnie najbardziej dotkliwe i długo nie mogłem odbudować tego zaufania sobie, że lęk to zazwyczaj iluzja.
Ja się akurat nie bałem śmierci, ale tego, że węch już nigdy mi nie wróci. Najbardziej w tej kwestii pomogły mi materiały naukowe/medyczne na ten temat, więc to chyba jedyne co mogę polecić. Zdaje sobie sprawę, że można znaleźć pewnie i materiały które straszą i które uspokajają. Ja trafiłem na te uspokajające, stwierdzające fakty, a fakty są z tego co wiem takie, że zdecydowana większość jednak przeżywa covid![]()
Jednak doskonale rozumiem Twój stan, dla mnie był to również ciężki czas emocjonalnie
Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedz, masz racje, że trzeba trzymać się faktów.
Ja wcześniej głównie trafiałam oczywiście na te mniej przyjemne fakty, które mnie bardzo nakręcały.
Miałam nieprzespaną noc, ale już teraz jest nieco lepiej. Z kolei myśli egzystencjalne mnie zaczynają łapać po piątym dniu leżeniu w łóżku.
I szkoda mi mojego syna dwa tyg kwarantanny i tez go trochę coś bierze, teraz o niego będę się bała i tak w kółko.
W każdym razie ta choroba to jest spory czas na przemyślenia i przewartościowanie pewnych rzeczy tez z tego co widzę, a już dawno wspominała mi o tym moja terapeutka, bo tez przechodziła covid.
Ja właśnie dziś straciłam smak i częściowo węch. Tez się stresuje czy wróci, bo mojemu koledze (od roku!) smak nie wrócił. Ale tez nie mam już na to wpływu.
To poleze i pomyśle co z tym życiem.
Jak ktoś jest w podobnej sytuacji to łącze się w bólu
Olu pamiętasz jak rozmawiałyśmy o covid? No właśnie. Młoda silna baba jesteś. Jedni przejda to jak przeziebienie inni jak grype. Uśmiech proszę i regeneruj się, to najwazniejsze. Spróbuj obejrzeć film, rozmawiaj z rodziną, odwracaj niekorzystne myśli. Ja mam natłok lęków covidowych bez covida
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
-
olaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
No hej! Tak pamietam, @Magda
właśnie niedawno o tym gadałyśmy i tego się tez bałam i jest.
Nie będę opisywać nic, żeby nie nakręcać siebie i innych, ale powiem tylko, że wzięłam dzisiaj persen forte rano, waleriana i jest lepiej
z nastawieniem. I tylko dodam, ze nerwa ma cholerne używanie i ze pogarsza sytuacje razy 200. Ze rzeczywiście myślisz, ze to choroba, a to somaty dziady jedne.
Dziekuje za odzew. Mam lepszy moment, ale ostatnie dwa dni byłam przerażona jak nigdy wcześniej chyba.
Dzisiaj mam nadzieję.
Nie będę opisywać nic, żeby nie nakręcać siebie i innych, ale powiem tylko, że wzięłam dzisiaj persen forte rano, waleriana i jest lepiej
Dziekuje za odzew. Mam lepszy moment, ale ostatnie dwa dni byłam przerażona jak nigdy wcześniej chyba.
Dzisiaj mam nadzieję.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Witam
Dzis się muszę wyżalić, ostatnie tygodnie z ataki mi jakiś sobie radziłem lepiej gorzej z bólami też bez tabletek, a nawet 230 km pojechalem w strony dziewczyny żeby odwiedzić grób jej. Bana i bo przez nie dyspozycję nie byłem na pogrzebie co koala ki za złe że mój stan jest wazniejszy od babci. Jej mama mieszka w kawalerce i dziewczyna nie chciała iść do hotelu, Oki mimo bólu pleców spałem 2 dni na ziemi, mimo złego samopoczucia byłem, ostani rok mimo atakow dbałem o jej córkę, dałem miłość, ciepło domowe i całego Siebie, i coś zobaczylem, wziąłem telefon od dziewczyny a tu bajerowanie z gościem z siłowni, ja na siłownię nie chodzę od jakiegoś czasu przez kręgosłup i nerwice cóż Panowie i Panie atak pełnej nerwicy ale 15 minut i przeszło wziąłem afobam żeby jakoś dojechać. Wiem że jestem nie dyspozycyjny w pełni ale cóż ostrzeżenie dla innych zanim się zwiążecie z łaska 12 lat mlodsza w miarę atrakcyjna przemyślcie to 10 razy. Taka mała karma bo poprzednie 2 dziewczyny ja zdradziłem będąc na rexetin ie i nie czułem za bardzo emocji , nie wiedziałem że miłość tak boli
cóż jestem mega wrażliwym człowiekiem bez leków po 7 latach inaczej to się czuje. Cóż dobry kop do pozbierania się i w końcu zauważenia własnych potrzeb.
Dzis się muszę wyżalić, ostatnie tygodnie z ataki mi jakiś sobie radziłem lepiej gorzej z bólami też bez tabletek, a nawet 230 km pojechalem w strony dziewczyny żeby odwiedzić grób jej. Bana i bo przez nie dyspozycję nie byłem na pogrzebie co koala ki za złe że mój stan jest wazniejszy od babci. Jej mama mieszka w kawalerce i dziewczyna nie chciała iść do hotelu, Oki mimo bólu pleców spałem 2 dni na ziemi, mimo złego samopoczucia byłem, ostani rok mimo atakow dbałem o jej córkę, dałem miłość, ciepło domowe i całego Siebie, i coś zobaczylem, wziąłem telefon od dziewczyny a tu bajerowanie z gościem z siłowni, ja na siłownię nie chodzę od jakiegoś czasu przez kręgosłup i nerwice cóż Panowie i Panie atak pełnej nerwicy ale 15 minut i przeszło wziąłem afobam żeby jakoś dojechać. Wiem że jestem nie dyspozycyjny w pełni ale cóż ostrzeżenie dla innych zanim się zwiążecie z łaska 12 lat mlodsza w miarę atrakcyjna przemyślcie to 10 razy. Taka mała karma bo poprzednie 2 dziewczyny ja zdradziłem będąc na rexetin ie i nie czułem za bardzo emocji , nie wiedziałem że miłość tak boli
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Teraz uspokojony widzę że tekst pisany jeszcze w panice, cóż dziś na afobamie a od jutro znowu walczę o Siebie, kurcze najgorsze że tyle życia poświęciłem dla innych, zawsze pomocny i przyjacielski wyciągałem ludzi z różnych bagien i to szybko z pomysłem a nie potrafię wyciągnąć Sam Siebie.
Jak nauczyć kochać Samego siebie będąc kimś kim nie che być.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Wczoraj będąc na cmentarzu tlumaczyelm Sobie po co te napięte cialo te bóle, zobacz na nagrobki ludzie nie żyją wiecznie a ty marnujesz życie na skupianiu się na Sobie i się poddajesz
Marnujemy czas i życie na uzalanou się a z drugiej strony są dni w których jest pełna nie moc, poprostu ciężko się podnieść, w dodatku jak się ma schorowany kręgosłup.
Marnujemy czas i życie na uzalanou się a z drugiej strony są dni w których jest pełna nie moc, poprostu ciężko się podnieść, w dodatku jak się ma schorowany kręgosłup.
-
olaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
To prawda. Szkoda życia. Takie krótkie. Ale nerwica to sucz podstępna. Nienawidzę. A trzeba zaakceptować :/ tez mam poczucie ze lata życia najlepsze zmarnowałam i marnuje na lęki. Tylko nie wiem jak przestać. Chyba trzeba przestać się użalać nad sobą i zacząć po prostu się odburzac konkretnie.
-
madmag87
- Gość
Katju, bardzo Ci współczuję tego co Cię spotkało, bo mnie spotkały podobne doświadczenia w podstawówce, a potem na studiach ze strony osób z liceum... Spisek szybko wykryłam, ale niestety skutki okazały się dla mnie nieuchronneKatja pisze: ↑29 października 2021, o 10:48Jak już poruszane są tematy wiary, to podzielę się z Tobą moim podejściem.sebastian86 pisze: ↑27 października 2021, o 12:02kazdego dnia probuje sie z tym pogodzic, idzie strasznie opornie. to jak przebijanie glowa muru. budze sie rano i od razu mam wspomnienia ze szkoly bardzo dolujace. dziekuje za porady , bede probowal je wprowadzac w zycie.madmag87 pisze: ↑26 października 2021, o 22:59
Pewnie, że jest trudne... I mnie moje myśli pchały do najgorszego... A moim ratownikiem stała się modlitwa o pomoc, więc zawsze jest jakaś ostatnia deska ratunku... Ale ja do niczego nie namawiam, tylko mówię, jak było ze mną... ogólnie pomoc zawsze się znajdzie, tylko trzeba o nią umieć poprosić, bo dopóki nie uwierzysz, że na nią zasługujesz, to też jej nie dostaniesz...
Po przerobieniu wszystkich wspomnień na zasadzie przyczyna - skutek trzeba zaakceptować przyszłość taka jaka była, że tak musiało być i nie da się nic z tym więcej zrobić jak tylko pogodzić się z tym, zamiast wpaść w pułapkę myślenia "co by było, gdyby"... Jeśli coś zrobiliśmy źle, to wyciągnąć lekcję, żeby nie robić więcej tego, co nam nie służy, ani nie żyć wbrew sobie, bo ktoś Ci mówi, będzie fajnie albo jesteś frajerem, bo nie chcesz tak jak inni... A jeśli nam ktoś wyrządził zło, wyciągnąć wniosek, że to po to, żeby wiedzieć, jak nie czynić innym
A co jeśli Twoja dusza (czy jak zwał, tak zwał) sama wybrała te doświadczenia, godząc się na nie, jako coś, co jest dla niej konieczne do rozwoju. Co jeśli dokładnie tak miało być, a Ty ciagle nie chcesz wejść na wyższy level stawiając temu opór? Dlaczego nie patrzysz na te doświadczenia jako na to czym są, a więc , że są koniecznym (być może) elementem rozwoju. Myślisz, że tylko Ty jeden miałeś tak strasznie źle? Ja np. w wieku 14 lat trafiłam na najprawdopodobniej psychopatkę, która latami niszczyła mi życie, doprowadzając do sytuacji, że z najpopularniejszej dziewczyny stałam się odludkiem. Zabierając mi właściwie najfajniejsze młode lata i co mam się teraz na to obrażać, zabierając sobie kolejne lata? Z perspektywy moich obecnych doświadczeń, rozumiem już sens tamtego doświadczenia i tego dlaczego pewne sytuacje w moim życiu się powtarzają i nie uchylam się od współodpowiedzialności czy wręcz odpowiedzialności.
Dopóki nie zmienisz stosunku do wspomnień, to one zawsze będą Cię straszyć. Ty to doświadczenie odrzucasz, jako coś, co nie miało prawa mieć miejsca. A dlaczego nie miało prawa mieć miejsca? Ludzie ciężko chorują, a Ty jesteś (względnie) zdrowy i to jest wg Ciebie sprawiedliwe? Można w ogóle powiedzieć, że coś nie może mieć miejsca w naszym życiu? Dlaczego Ci się wydaje, że nasze doświadczenia muszą być sprawiedliwe, a Ty musisz być dobrze potraktowany? My mamy tutaj doświadczać, bo to jest sensem. Zawsze gdy przychodzi do Ciebie pytanie "dlaczego ja", możesz sobie odpowiedzieć "a dlaczego nie ja, dlaczego ktoś inny"?
Ja wiem, że ciężko jest wybaczyć ludziom, którzy nas skrzywdzili, ale wybaczenie jest tak naprawdę dla nas, innym ono najczęściej nie robi różnicy. Jeśli chcesz być wolny od tych sytuacji, tu musisz być wolny od emocji z nimi związanych, dlatego dąży się do przebaczenia. Coś co było 10, 20, 30 lat temu nie musi definiować Ciebie dzisiaj, pod warunkiem, że się rozwijasz, a nie regresujesz, co niestety czynisz.
