DamianZ1984 pisze: ↑17 sierpnia 2021, o 22:08
Trybcio tym bardziej gratuluję że ci się udało wyjść, też cie wszystko denerwowoalo? No ja też od dziecka lękliwy, ale trudno nie przy ojcu alkoholiku z przemocą domową. A dziś ojciec właśnie siedzi i pomaga mi to przeżyć póki dziewczyna, wyjechała, taka karma jego ale on i tak ma to w dupie pewnie w końcu to nie jego boli, ale bynajmniej nie jestem sam w domu i jestem spokojniejszy. Mam nadzieję że i ja załapie, racjonalizuje a i tak gdzieś podświadomość nie chce uwierzyć że to lęk. Ale ja chce coraz bardziej

odzywaj się czasami na priv, mam nadzieję że u sontagen już też lepiej i ogólnie życzę wam wszystkim nagłego ozdrowienia. Żeby nikt nie musiał cierpieć tak bardzo.
Damian, poniżej wklejam to, co napisała Katja. W szczególności te jedno zdanie, ja dopiero po czasie, po wielu próbach odburzania się, zrozumiałem, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
Odburzanie się nie jest jakimś schematem, rozpisanym na kartce, że masz 10 punktów, które musisz zrealizować, krok po kroku, żeby się odburzyć, to nie jest żadna zadaniowość ani schemat, którym konkretnie musisz się kierować, bo jak nie, to się nie odburzysz.
Ty racjonalnie wiesz, że to nerwica, ale boisz się jej, dopóki nie zaakceptujesz, że te objawy są jej wynikiem i po tylu latach, posiadania tych wszystkich bólów w klatce, duszności itp., nic Ci się nie stanie, to będziesz utrzymywać swój stan lękowy i nakręcać te nerwicowe błędne koło.
Dlatego każdy Ci tłumaczy, co masz robić. Rzekomo znasz teorię na pamięć, więc czemu dalej wierzysz w tę iluzję?
Tłumacz sobie, to racjonalizując na początek - "Mam bóle i dyskomfort w klatce piersiowej przez bardzo długi czas, ale wiem, że jest to objaw, pochodzący od nerwicy. Mając już to tyle lat, nic mi się nie stało i nie stanie, bo nerwica jest tylko iluzją, która powoduje, że przez to mam się bać".
Powtarzaj sobie to setki razy, aż Twoja podświadomość zakoduje, że to nie jest żaden powód do strachu.
Powiedz mi, albo sam sobie odpowiedz na te pytanie - Ile Cię już to męczy? Ile już masz ten dyskomfort w klatce? Dostałeś tego zawału, którym tak straszy Cię nerwica? Czy warto dalej w to wierzyć? Czy nie lepiej żyć normalnym życiem pomimo objawów?
Odburzanie to bardzo trudny proces, ale jest to trudna i żmudna praca, która daje emocjonalną wolność, bo przede wszystkim nie żyjesz objawami.
Tu chodzi o samo podejście do tych wszystkich nerwicowych iluzji, jeśli Ty będziesz się ich cały czas bać, to nie ma opcji, że Ci to minie.
Jeśli pogodzisz się z tym, wytłumaczysz sobie, że to nic Ci nie zrobi, nabierzesz do tego dystansu, zaakceptujesz to, to nawet jak kiedyś przyjdzie Ci jakiś tam objaw, to nawet nie zwrócisz na niego uwagi, albo powiesz sobie "O boli mnie głowa, ciężki dzień dzisiaj, pójdę po tabletkę, albo zdrzemnę się, bo muszę odpocząć". I Ty właśnie z tego nie zrobisz zaraz tragedii, nie polecisz na pogotowie, jak zaburzona osoba, czy nie będziesz zaraz googlował, czy to nie rak mózgu.
Chodzi o tę interpretację objawów, będąc osobą niezaburzoną, też pewnie miałeś dyskomfort w klatce, ale zapewne nie zwracałeś na niego uwagi.
Dlatego odpuść te histerie i pogódź się z tym, że teraz jest tak i tak i nie ma sensu się z tym szarpać. Powodzenia!
Katja pisze: ↑16 sierpnia 2021, o 23:12
Rzecz nie jest w tym co doświadczamy tylko w tym jak interpretujemy to co doświadczamy, a Twoje interpretacje Ci nie służą. Jeśli chcesz poczuć się dobrze w ciele to weź odpowiedzialność za swoje myśl i emocje. Nie można się dobrze czuć będąc przeświadczonym o swym ciężkim stanie.