Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zbanowany
- Posty: 204
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51
Objawy oddechowe ,skurcz brzucha,podwyższone ciśnienie,zawroty głowy,hiperwentylacja,panika i wszystko co się z tym wiąże.
W sumie banał ale chodzi o natężenie tych objawów,głównym problemem jest oddychanie i jakieś dziwaczne myśli o uduszeniu się albo hiperwentylacji i omdleniu ...albo paraliżu
W sumie banał ale chodzi o natężenie tych objawów,głównym problemem jest oddychanie i jakieś dziwaczne myśli o uduszeniu się albo hiperwentylacji i omdleniu ...albo paraliżu
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29
Bawimordka nie udusisz się.Spokojnie.Skórcze żołądka to zwyczajnie z nerwów.To tak jak w szkoe przed ważnym sprawdzianem często występuje cośtakiego w żołądku. Na hiperwentylacje polecam- krótki wdech i głęboki wydech i tak kilkanaście razy.Ten oddech pomaga.Gwarantuje Ci, że nie zemdlejesz.Miałem takie same objawy i uwierz mi, że nie są naprawde groźne mimo, że bardzo noeprzyjemne.Staraj się czymś zająć po prostu aby nie nakrcać się.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
Kimek , ja zastanawiam się , czy te stany odrealnienia, jak twierdzisz (i Bartek) pogłębione, nie są tylko Twoim subiektywnym widzeniem . Przypominam sobie moje ataki lęku i paniki. Niby te same objawy , ale za każdym razem jakbym czuła je bardziej natężone . Z teraźniejszej pozycji , myślę ,że one były takie same , jeśli chodzi o nieprzyjemne doznania , tylko występowały w takim kontraście ,czyli z pozycji dobrego samopoczucia , że wydawały się coraz silniejsze.Co myślisz?
-
- Zbanowany
- Posty: 204
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51
Ja to wszystko wiem i rozumiem od dawna...ale to w żaden sposób nie wpływa na mój stan,ta wiedza.Kimek pisze:Bawimordka nie udusisz się.Spokojnie.Skórcze żołądka to zwyczajnie z nerwów.To tak jak w szkoe przed ważnym sprawdzianem często występuje cośtakiego w żołądku. Na hiperwentylacje polecam- krótki wdech i głęboki wydech i tak kilkanaście razy.Ten oddech pomaga.Gwarantuje Ci, że nie zemdlejesz.Miałem takie same objawy i uwierz mi, że nie są naprawde groźne mimo, że bardzo noeprzyjemne.Staraj się czymś zająć po prostu aby nie nakrcać się.
Kiedyś,na początku swojej przygody z nerwicą owszem,bałem się że umieram,lekarz mi wyjaśnił ze to tylko nerwica,przeczytałem kilka książek
i wtedy właśnie tego typu argumenty powodowały u mnie natychmiastowe odprężenie i relaks.
Coś się działo,nie wiedziałem co,ktoś mi powiedział że nie ma zagrożenia i odzyskiwałem spokój.
Wszystko jakoś się unormowało bo zyskałem spokój ,wiedziałem już co się dzieje i że to tylko nerwica.
W tej chwili pomimo tego że wiem,w żaden sposób mi to nie pomaga,ciało dalej robi co chce,działa jak chce
Na oddechu nie mogę się skupiać,zapominam o nim i tylko wtedy oddycham naturalnie
Teraz,w tej chwili(w sumie od kilkunastu dni) źródłem największego lęku są myśli o tym że bez wsparcia rodziny wykończę się w brudnym pustym pokoju.
Nie mogę dokończyć szkoły,pójść do pracy ..ja nie mogę pracować byle gdzie,zdrowie mi nie pozwala i nie chodzi o nerwicę.
Musze mieć pracę w której nie będę się stresował ,w miarę czystą,najlepiej przy jedzeniu,tylko że brakuje mi średniego wykształcenia
Błędne koło kur...
Idę na spacer i wymiękam bo zaczynam sapać,chwiać się na nogach,w głowie mi się kręci,już dwa razy próbowałem i w ostatniej chwili wróciłem
Gdybym poszedł dalej to atak paniki miałbym gwarantowany,a przecież już było dobrze.
W te wakacje jeździłem rowerem po kilka godzin po lasach górach i piasku,w słońcu,straciłem 5 kg w miesiąc
Wracałem do domu mokry i zdyszany i dało się a teraz lipa i znów od nowa
-
- Administrator
- Posty: 1889
- Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54
Bawimordka, Ty jesteś drugi Kizam 
Myślę że przede wszystkim kolego za dużo filozofujesz, piszesz że Ty to wszystko wiesz a swoimi wpisami jednak pokazujesz źe mało wiesz odnośnie stanów lękowych. Zagmatwałeś się trochę w tym wszystkim podpinając pod wszystko filozofie wschodu. Ja osobiście lubię filozofie wschodu, to wszystko jest fajne, ciekawe, poszerzające świadomość itp. ale nie wszystko można podpiąć pod dane sytuacje bazująć tylko na filozofiach wschodu. Gdzie ten dystans?
Zacznijmy od tego że zaburzenie lękowe rządzi się swoimi prawami bo to jeden mechanizm, jeden schemat tak naprawdę i gdy poczytasz to forum dogłębnie to dostrzeżesz że KAŻDY nerwicowiec przechodzi przez te same etapy i robi praktycznie to samo by się odburzyć. Ty tłumaczysz wszystko na podstawie mnichów i joginów. Twierdzisz że to spojrzenie Ci pomaga, ja jednak uważam że w tym wypadku nie pomaga. Wiesz dlaczego? Bo zatracasz się w tym, patrząc na swoje dolegliwości jako styl życia. To nie jest żaden styl życia. Zaburzenie lękowe to zaburzeni lękowe. Koniec . Więc jeśli chcesz z niego wyjść to proponuje Ci spojrzeć na nie z innego punktu widzenia. Z punktu widzenia mechanizmu. Nawet prymitywnie jak na przykład nasz kolega "Olek". Zauważ ze on prowadząc swój prostszy tryb życia odburzył się bardzo szybko. Jak myślisz? Dlaczego? Bo nie filozofował, nie dawał pożywki lękowi, działał racjonalnie. Na filozofie jest miejsce gdzie indziej, ale nie tutaj gdy każda filozofia tylko coraz bardziej gmatwa Twoje podejście, a widać to z posta na post.
Tak więc proponuje Ci spojrzeć na zaburzeni prościej, na zaburzenie jako całość, że jest to mechanizm lękowy który może powodować i somatyczne i psychiczne objawy. To nie jest nic dziwnego w zaburzeniu lękowym. Zrozum istotę akceptacji a filozofie podkładaj pod inne aspekty swojego życia, bo z tego co widzę, nie pomagają Ci a wręcz przeciwnie gmatwają Twoje podejście.
Dodam tylko że nie wpływa ta wiedza na Twój stan bo nie rozumiesz istoty zaburzenia, skoro dziwią Cię myśli lękowe, objawy somatyczne itp. To nie dostrzegasz tego że umysł i ciało to jedność i gdy jedno nie trybi, drugie również to odczuje. Energia odziałowywuje na siebie i dochodzi do kolizji, bo jedna wpływa na drugą. Dlatego tak ważna jest wyrozumiałość do samego siebie, dystans, postawa bycia najlepszym przyjacielem dla samego siebie, bo wtedy wpływasz na tą energię umysłu co przechodzi również na ciało i jest spójność. Widać poprawę, umysł się regeneruje, podświadomość wychwytuje pozytywne bodźce, następuje zmiana nawyków lękowych i po prostu wiesz że jest dobrze bo to widzisz.
Także popracuj teraz nad tym i w tej kwestii przestań doszukiwać się głębszych filozofii. To prosta sprawa jak się zrozumie mechanizmy działania.

Myślę że przede wszystkim kolego za dużo filozofujesz, piszesz że Ty to wszystko wiesz a swoimi wpisami jednak pokazujesz źe mało wiesz odnośnie stanów lękowych. Zagmatwałeś się trochę w tym wszystkim podpinając pod wszystko filozofie wschodu. Ja osobiście lubię filozofie wschodu, to wszystko jest fajne, ciekawe, poszerzające świadomość itp. ale nie wszystko można podpiąć pod dane sytuacje bazująć tylko na filozofiach wschodu. Gdzie ten dystans?
Zacznijmy od tego że zaburzenie lękowe rządzi się swoimi prawami bo to jeden mechanizm, jeden schemat tak naprawdę i gdy poczytasz to forum dogłębnie to dostrzeżesz że KAŻDY nerwicowiec przechodzi przez te same etapy i robi praktycznie to samo by się odburzyć. Ty tłumaczysz wszystko na podstawie mnichów i joginów. Twierdzisz że to spojrzenie Ci pomaga, ja jednak uważam że w tym wypadku nie pomaga. Wiesz dlaczego? Bo zatracasz się w tym, patrząc na swoje dolegliwości jako styl życia. To nie jest żaden styl życia. Zaburzenie lękowe to zaburzeni lękowe. Koniec . Więc jeśli chcesz z niego wyjść to proponuje Ci spojrzeć na nie z innego punktu widzenia. Z punktu widzenia mechanizmu. Nawet prymitywnie jak na przykład nasz kolega "Olek". Zauważ ze on prowadząc swój prostszy tryb życia odburzył się bardzo szybko. Jak myślisz? Dlaczego? Bo nie filozofował, nie dawał pożywki lękowi, działał racjonalnie. Na filozofie jest miejsce gdzie indziej, ale nie tutaj gdy każda filozofia tylko coraz bardziej gmatwa Twoje podejście, a widać to z posta na post.
Tak więc proponuje Ci spojrzeć na zaburzeni prościej, na zaburzenie jako całość, że jest to mechanizm lękowy który może powodować i somatyczne i psychiczne objawy. To nie jest nic dziwnego w zaburzeniu lękowym. Zrozum istotę akceptacji a filozofie podkładaj pod inne aspekty swojego życia, bo z tego co widzę, nie pomagają Ci a wręcz przeciwnie gmatwają Twoje podejście.
Dodam tylko że nie wpływa ta wiedza na Twój stan bo nie rozumiesz istoty zaburzenia, skoro dziwią Cię myśli lękowe, objawy somatyczne itp. To nie dostrzegasz tego że umysł i ciało to jedność i gdy jedno nie trybi, drugie również to odczuje. Energia odziałowywuje na siebie i dochodzi do kolizji, bo jedna wpływa na drugą. Dlatego tak ważna jest wyrozumiałość do samego siebie, dystans, postawa bycia najlepszym przyjacielem dla samego siebie, bo wtedy wpływasz na tą energię umysłu co przechodzi również na ciało i jest spójność. Widać poprawę, umysł się regeneruje, podświadomość wychwytuje pozytywne bodźce, następuje zmiana nawyków lękowych i po prostu wiesz że jest dobrze bo to widzisz.
Także popracuj teraz nad tym i w tej kwestii przestań doszukiwać się głębszych filozofii. To prosta sprawa jak się zrozumie mechanizmy działania.

'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
-
- Zbanowany
- Posty: 204
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51
Nie miałem na myśli tego że moja wiedza o nerwicy dorównuje wiedzy którą posiada psycholog lub psychiatra.
Rozmawiałem z psychologami,dostałem od nich ulotki a nawet książki ,przeczytałem,uspokoiłem się i zacząłem żyć swobodniej.
Nie uczyłem się tego na pamieć,po prostu czytałem,rozumiałem co czytam,uspokajałem się i tyle.
W tej chwili nie widzę niczego nowego co jeszcze mógłbym przeczytać i zrozumieć żeby sobie zablokować te cielesne objawy
Psychicznie to żaden problem,lęk się pojawia i znika po kilku minutach,można go przeczekać,zająć się czymś
Gdyby tylko te cielesne objawy jakoś się wyłączyły,przecież ja nawet bez stresu je miewam.
Kiedyś objawy wywoływał stres a teraz jest spokój,pojawia się objaw i walka z objawem powodująca stres
Wszystko na odwrót,nie dało się podgryźć z jednej strony to teraz z drugiej.
Czasami mam wrażenie że moje ciało żyje własnym życiem i robi mi na złość ,przeszkadza we wszystkim co sprawiało radość i nie wywoływało niepokoju.
Dawniej pokój w domu był azylem a teraz problemem jest to że w nim siedzę i tracę czas.
Nie chcę w nim siedzieć,nie podoba mi się to,wcale nie jest mi komfortowo gdy uciekam przed sytuacjami wywołującymi lęki
Taka ucieczka jest powodem narastającej frustracji i gniewu...jedyna forma ucieczki to konfrontacja z lękami.
Sam sobie funduję stresujące sytuacje żeby wreszcie przełamać objawy fizyczne i kiedy juz jestem w sytuacji stresującej,wcale sie nie nakręcam nie wiadomo czym jak dawniej.
Nie wydaje mi się że umrę że coś tam się stanie,krępuje mnie tylko mój stan wśród ludzi,nie chcę być w centrum uwagi,nie chcę żeby wszyscy to widzieli i w razie potrzeby pomagali mi,chcę sam ale nie mam wystarczająco dużo...siły ?Nie wiem czego mi brakuje.
Albo za słabe leki,albo okres adaptacyjny jeszcze się nie skończył albo ...co jeszcze może być nie tak?
Może jakaś terapia by się przydała...tylko że kasa,dojazd,to wszystko kosztuje.
Godzina rozmowy i 5 godzin czekania w kolejce na tę rozmowę...
Rozmawiałem z psychologami,dostałem od nich ulotki a nawet książki ,przeczytałem,uspokoiłem się i zacząłem żyć swobodniej.
Nie uczyłem się tego na pamieć,po prostu czytałem,rozumiałem co czytam,uspokajałem się i tyle.
W tej chwili nie widzę niczego nowego co jeszcze mógłbym przeczytać i zrozumieć żeby sobie zablokować te cielesne objawy
Psychicznie to żaden problem,lęk się pojawia i znika po kilku minutach,można go przeczekać,zająć się czymś
Gdyby tylko te cielesne objawy jakoś się wyłączyły,przecież ja nawet bez stresu je miewam.
Kiedyś objawy wywoływał stres a teraz jest spokój,pojawia się objaw i walka z objawem powodująca stres
Wszystko na odwrót,nie dało się podgryźć z jednej strony to teraz z drugiej.
Czasami mam wrażenie że moje ciało żyje własnym życiem i robi mi na złość ,przeszkadza we wszystkim co sprawiało radość i nie wywoływało niepokoju.
Dawniej pokój w domu był azylem a teraz problemem jest to że w nim siedzę i tracę czas.
Nie chcę w nim siedzieć,nie podoba mi się to,wcale nie jest mi komfortowo gdy uciekam przed sytuacjami wywołującymi lęki
Taka ucieczka jest powodem narastającej frustracji i gniewu...jedyna forma ucieczki to konfrontacja z lękami.
Sam sobie funduję stresujące sytuacje żeby wreszcie przełamać objawy fizyczne i kiedy juz jestem w sytuacji stresującej,wcale sie nie nakręcam nie wiadomo czym jak dawniej.
Nie wydaje mi się że umrę że coś tam się stanie,krępuje mnie tylko mój stan wśród ludzi,nie chcę być w centrum uwagi,nie chcę żeby wszyscy to widzieli i w razie potrzeby pomagali mi,chcę sam ale nie mam wystarczająco dużo...siły ?Nie wiem czego mi brakuje.
Albo za słabe leki,albo okres adaptacyjny jeszcze się nie skończył albo ...co jeszcze może być nie tak?
Może jakaś terapia by się przydała...tylko że kasa,dojazd,to wszystko kosztuje.
Godzina rozmowy i 5 godzin czekania w kolejce na tę rozmowę...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29
elala73 pisze:Kimek , ja zastanawiam się , czy te stany odrealnienia, jak twierdzisz (i Bartek) pogłębione, nie są tylko Twoim subiektywnym widzeniem . Przypominam sobie moje ataki lęku i paniki. Niby te same objawy , ale za każdym razem jakbym czuła je bardziej natężone . Z teraźniejszej pozycji , myślę ,że one były takie same , jeśli chodzi o nieprzyjemne doznania , tylko występowały w takim kontraście ,czyli z pozycji dobrego samopoczucia , że wydawały się coraz silniejsze.Co myślisz?
Elala73 powiem Ci, że te odrealnienia się według mnie różne tzn. ich nasilenie.Pamiętam te które miałem kilka miesięcy temu, pamiętam te które miałem tydzień temu.Mimo że każdy dotyczy depersonalizacji to jednak ich nasilenie jest różne.W środę i w czwartek miałem co prawda dd, natomiast o wiele lżejsze, takie, że po prostu jakoś funkcjonowałem, mimo że nawet w czwartek nad ranem dostałem napadu odrealnienia takiego bardzo silnego ale w spokoju siadłem na łóżko i za chwile usnąłem.Natomiast w piątek z samego rana odrelanienie było bardzo silne.Po rozmowie ostatnio z lekarką stwierdziła, że nie bęzie mi zmieniać wortioksetyny na ząden inny lek, bo to nie gwarantuje że zmniejszy się depersonalziacja.Natomiast ja jestem przekonany, że jeśli już mam brac leki to raczej przeciwlękowe a nie lek nowy przeciwdepresyjny, skoro on mi po 2 miesiącach nie pomaga.
Uczęszczam na terapie psychoanalityczną, nie zamykam się w domu, uczęszczma na spotkania ze znajomymi a jednak dalej jest DD , odcięcia itd. Czyli coś tu niegra.I zaznaczma, że jakiekolwiek rozmyślanie nt. stanu mojego jest tylko w przypadku naprawdę gdy ciężko mi się zebrac z łóżka.Generalnie wogóle o tym nie my śle, nie rozkłądma teog na czynniki bo wiem, że jest to spowodowane zaburzeniami nerwicowymi
- April
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 704
- Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47
Kimek pewnie Cie to nie pocieszy, ale mam podobnie. Nienawidze tego DD! Zawsze kiedy mam lepszy okres i wydaje mi sie, ze powoli sie z tego wygrzebuje to od nowa rozklada mnie na lopatki, dzis tez rano tak mnie odrealnilo, ze kompletnie nie wiedzialam, gdzie jestem i zlapal mnie taki lek jakiego juz dawno nie czulam. Wiec albo ja jednak dzialam zle albo naprawde swiruje. Teraz mam strasznego dola, trace nadzieje, ze z tego w ogole wyjde, ja nie wiem, wszystkim Wam sie uda, a ja dalej bede sie kisic w DD
Zaden ze mnie odwazny forumowicz, Divin mozesz mi z powrotem zmienic kolor
Mam tego dosc, jestem tak zalamana, ze mam ochote po prostu polozyc sie i dac za wygrana
Wydaje mi sie, ze nie jest to po prostu kryzys, tylko, ze wracam do punktu wyjscia, chociaz mam wrazenie, ze nawet na poczatku nie czulam sie tak fatalnie jak teraz 




-
- Zbanowany
- Posty: 204
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51
Nerwiczka? :>
Z lęczkami?
Mnie zostało 10 godzin do wyjścia,przed chwilą zrobiłem próbę i poszedłem na spacer
Spacer się nie udał czyli jutro czeka mnie chyba...próba samobójcza :p jeśli nie dam rady
Z lęczkami?

Mnie zostało 10 godzin do wyjścia,przed chwilą zrobiłem próbę i poszedłem na spacer
Spacer się nie udał czyli jutro czeka mnie chyba...próba samobójcza :p jeśli nie dam rady
-
- Gość
Raczej prba zmierzenia sie z rzeczywistoscia. A im szybciej ja zrealizujesz tym lepiej dla Ciebie.
-
- Zbanowany
- Posty: 204
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51
Kilka takich prób zrealizowałem ,mam na koncie wiele sukcesów
Każdy taki sukces oznacza e będzie kolejna walka ale atak będzie silniejszy
Wszystko na opak,im więcej wygranych tym przeciwnik silniejszy
Moja nerwica powinna być już tylko wspomnieniem,jedyne co powinienem mieć na pamiątkę to lekka trema i podwyższone ciśnienie
Po tym co przeszedłem,ile razy wygrałem,z nerwicy którą mam powinny mi zostać tylko strzępy
a tu proszę,co jakiś czas wraca się mścić silniejsza
Każdy taki sukces oznacza e będzie kolejna walka ale atak będzie silniejszy
Wszystko na opak,im więcej wygranych tym przeciwnik silniejszy
Moja nerwica powinna być już tylko wspomnieniem,jedyne co powinienem mieć na pamiątkę to lekka trema i podwyższone ciśnienie
Po tym co przeszedłem,ile razy wygrałem,z nerwicy którą mam powinny mi zostać tylko strzępy
a tu proszę,co jakiś czas wraca się mścić silniejsza
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29
April jedziemy na jednym wózku jak to mawiają.Też zastanawiam się czy ja coś robię źle w terapii czy co.Mówiłem to ostatnio na sesji nawet swojej terapeutce.Też dołuje się, że z tego w ogóle nie wyjde, ewentualnie będę miał co jakiś czas jeden dzień lepszy.Z wieloma objawami nerwicy sobie radziłem, ale szczerze mówiąc, kiedy dopało mnie na początku lipca to odrelanienie, które nie mineło po kilku sekundach jak zazwyczaj, to bylem przekonany, że łatwo nie będzie i trwac to będzie sporo czasu..Także mam wrażenie, że na początku nie było tka źle jak teraz, bo dd było jakby lżejsze.Obecnie opadam z sił w tej walceApril pisze:Kimek pewnie Cie to nie pocieszy, ale mam podobnie. Nienawidze tego DD! Zawsze kiedy mam lepszy okres i wydaje mi sie, ze powoli sie z tego wygrzebuje to od nowa rozklada mnie na lopatki, dzis tez rano tak mnie odrealnilo, ze kompletnie nie wiedzialam, gdzie jestem i zlapal mnie taki lek jakiego juz dawno nie czulam. Wiec albo ja jednak dzialam zle albo naprawde swiruje. Teraz mam strasznego dola, trace nadzieje, ze z tego w ogole wyjde, ja nie wiem, wszystkim Wam sie uda, a ja dalej bede sie kisic w DDZaden ze mnie odwazny forumowicz, Divin mozesz mi z powrotem zmienic kolor
Mam tego dosc, jestem tak zalamana, ze mam ochote po prostu polozyc sie i dac za wygrana
Wydaje mi sie, ze nie jest to po prostu kryzys, tylko, ze wracam do punktu wyjscia, chociaz mam wrazenie, ze nawet na poczatku nie czulam sie tak fatalnie jak teraz