Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

25 marca 2021, o 22:11

DamianZ1984 pisze:
25 marca 2021, o 21:43
To prawie tyle co Ja, nie pamiętam a leki, psycholog bo nie wiem czy pisałaś? Kurcze wiesz tak słucham z każdej strony tu nerwica, tu alkoholicy tu rak, wesołe te życie 😋
Ja leków nie brałam żadnych.U psychologa byłam dwa razy i strata kasy.Więcej się stad dowiedziałam o zaburzeniu i jak postępować.Także najwiecej mocy żeby sobie pomoc mamy my sami ale to tylko moja osobista opinia.
Stef
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 15 kwietnia 2020, o 21:39

26 marca 2021, o 15:20

Ja mam teraz mały "udarek/zatorek" ... a niby koniec tygodnia pracy... a tu takie rzeczy...
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

26 marca 2021, o 15:54

Właśnie a propo pracy mi się wydaje że te lęki i zaburzenie to przez stres i pracę itd a właściwie chyba poprostu wszyscy mamy zwichrowany łeb i jak tego nie pojmiemy to raczej nie zmieni nic że zamkniemy się w domu odizolowani od ludzi, pracy, stresu i TV, bo to i tak siedzi w nas, poprostu w pewnym momencie ukalf nerwowy nie wytrzymał naszego pierdolenia i pękł a że to było akurat w tej pracy to już przy okazji :) ktoś coś doda.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

26 marca 2021, o 17:47

DamianZ1984 pisze:
26 marca 2021, o 15:54
Właśnie a propo pracy mi się wydaje że te lęki i zaburzenie to przez stres i pracę itd a właściwie chyba poprostu wszyscy mamy zwichrowany łeb i jak tego nie pojmiemy to raczej nie zmieni nic że zamkniemy się w domu odizolowani od ludzi, pracy, stresu i TV, bo to i tak siedzi w nas, poprostu w pewnym momencie ukalf nerwowy nie wytrzymał naszego pierdolenia i pękł a że to było akurat w tej pracy to już przy okazji :) ktoś coś doda.
Tak ja dodam, jesteś bardzo nakręcony i ja znam dobrze ten stan, gdy człowieka aż nosi od emocji i miota się od rozpaczy do euforii, że dam sobie radę, kto jak nie ja, trzeba mieć wywalone itp sprawy, rzecz w tym, że Twój system nerwowy chcę normalności, pasywności ( Hewada polecam posłuchać ), a nie ciągłego nakręcania się a to objawami, a to odburzaniem się. To jest bardzo pomijana część przez wiele zaburzonych osób, gdzie większość chcę w pewnym momencie się konfrontować z lękiem, ryzkować, niemal siłowo to przegonić a mało kto chcę po prostu odpuścić ( co jest zrozumiałe ponieważ każdy z nas chcę przetrwać i rozwiązać problem, rzecz w tym, że problemem jest samo rozwiązywanie ). Czasem przychodzi ono ( odpuszczenie ) dopiero gdy człowiek sięgnie nerwicowego dna, gdy już mu jest wszystko jedno i nawet śmierci się nie boi, bo ma dość takiego życia i wtedy dopiero odpuszcza......i przychodzi poprawa. Niestety bywa tak, że zachęcona takim obrotem sytuacji osoba nabiera znowu ochoty do walki i znów utwierdza swój stan emocjonalny w poczuciu, że Houston mamy problem. A tu trzeba po prostu odpuścić, zaakceptować nasz stan i przestać swoimi działaniami utwierdzac stan emocjonalnym w tym, że jest problem. A utwierdzasz go w tym nie tylko gdy się nakręcasz objawami, ale też i wtedy go jedynym tematem Twojego dnia jest odburzanie, gdy stale chcesz coś w sobie naprawiać ( dlatego odburzanie nie jest najlepszym momentem na psychoanalizy ) . W mojej ocenie najważniejsze w odburzaniu jest zrozumienie, że to Ty masz przekonać swój stan emocjonalny do tego, że nie ma zagrożenia ( starałam się to opisać tutaj post224983.html#p224983 ), a nie cały dzień żyć zaburzeniem czy też odburzeniem . A żeby to zrobić najpierw musisz zdobyć wiedzę ( polecam słuchać nagrań do bólu i czytać dział materiały więcej niż raz ), po to żeby wbić to sobie do głowy na poziomie logicznym, kolejny krok to trzeba pomimo
obaw przyjąć założenie, że to jest zaburzenie i trzymać się go choćby skały srały i jeść wołały.
Pozdrawiam :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 598
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

26 marca 2021, o 18:14

Mądrego warto posłuchać, pozdrawiam
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 598
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

26 marca 2021, o 18:17

Zaryzykować położyć się na tarczy. Przestać gonić królika z zębami tylko swoją postawą pozwolić mu podejść narażając się na krzywdę i się okaże że królik nie zaatakuje, a jak już to w obecnej sytuacji w jakiej będzie człowiek zawsze poradzi sobie z realnym problemem. Zaburzenie! A nie choroba.
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Tomborn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 13 stycznia 2021, o 19:10

26 marca 2021, o 20:13

Katja pisze:
26 marca 2021, o 17:47
DamianZ1984 pisze:
26 marca 2021, o 15:54
Właśnie a propo pracy mi się wydaje że te lęki i zaburzenie to przez stres i pracę itd a właściwie chyba poprostu wszyscy mamy zwichrowany łeb i jak tego nie pojmiemy to raczej nie zmieni nic że zamkniemy się w domu odizolowani od ludzi, pracy, stresu i TV, bo to i tak siedzi w nas, poprostu w pewnym momencie ukalf nerwowy nie wytrzymał naszego pierdolenia i pękł a że to było akurat w tej pracy to już przy okazji :) ktoś coś doda.
Tak ja dodam, jesteś bardzo nakręcony i ja znam dobrze ten stan, gdy człowieka aż nosi od emocji i miota się od rozpaczy do euforii, że dam sobie radę, kto jak nie ja, trzeba mieć wywalone itp sprawy, rzecz w tym, że Twój system nerwowy chcę normalności, pasywności ( Hewada polecam posłuchać ), a nie ciągłego nakręcania się a to objawami, a to odburzaniem się. To jest bardzo pomijana część przez wiele zaburzonych osób, gdzie większość chcę w pewnym momencie się konfrontować z lękiem, ryzkować, niemal siłowo to przegonić a mało kto chcę po prostu odpuścić ( co jest zrozumiałe ponieważ każdy z nas chcę przetrwać i rozwiązać problem, rzecz w tym, że problemem jest samo rozwiązywanie ). Czasem przychodzi ono ( odpuszczenie ) dopiero gdy człowiek sięgnie nerwicowego dna, gdy już mu jest wszystko jedno i nawet śmierci się nie boi, bo ma dość takiego życia i wtedy dopiero odpuszcza......i przychodzi poprawa. Niestety bywa tak, że zachęcona takim obrotem sytuacji osoba nabiera znowu ochoty do walki i znów utwierdza swój stan emocjonalny w poczuciu, że Houston mamy problem. A tu trzeba po prostu odpuścić, zaakceptować nasz stan i przestać swoimi działaniami utwierdzac stan emocjonalnym w tym, że jest problem. A utwierdzasz go w tym nie tylko gdy się nakręcasz objawami, ale też i wtedy go jedynym tematem Twojego dnia jest odburzanie, gdy stale chcesz coś w sobie naprawiać ( dlatego odburzanie nie jest najlepszym momentem na psychoanalizy ) . W mojej ocenie najważniejsze w odburzaniu jest zrozumienie, że to Ty masz przekonać swój stan emocjonalny do tego, że nie ma zagrożenia ( starałam się to opisać tutaj post224983.html#p224983 ), a nie cały dzień żyć zaburzeniem czy też odburzeniem . A żeby to zrobić najpierw musisz zdobyć wiedzę ( polecam słuchać nagrań do bólu i czytać dział materiały więcej niż raz ), po to żeby wbić to sobie do głowy na poziomie logicznym, kolejny krok to trzeba pomimo
obaw przyjąć założenie, że to jest zaburzenie i trzymać się go choćby skały srały i jeść wołały.
Pozdrawiam :friend:
Dziękuje Ci za ten post. Jestem w zaburzeniu od listopada i właśnie czuje taka presję zeby to zaburzenie sie nie rozwinęło a może juz sie rozwinęło, ale tez czuje ze moim głównym problemem jest walka z nim. Przez to ciagle czuje się dokładnie tak jak napisałaś albo euforia po ułożeniu sobie czegoś w głowie po czytaniu forum i staranie sie tego praktykować, mija pare dni ta wena nowej drogi opada i zaczyna sie dół, tyle rzeczy które trzeba robić ze w głowie mam siano, dosłownie mętlik stoje i wkoncu niewiem sam co robić mam, ryzykuje chce się poddać zaburzeniu ale ciagle o nim mysle co powoduje plątaninę mysli co robię źle a co mógłbym inaczej zeby nie tracić cennych dni na "zamknięciu w swoim swiecie". Dzis juz przez to ciagle analizowanie co robić myslalem ze wpadnę w jakas psychoze, serio mam dość, caly czas czuje się fatalnie tylko udaje przed wszystkimi dookoła ze jest ok. Nie boje się nerwicy niech robi co chce, staram się puścić kontrole, ryzykuje akceptuje wszystko a jednak nie mogę przestać o niej myslec. Chce to poprostu olać i zajac sie swoim życiem a zyje nim jakby w tle a cala sila umysłu idzie na nerwice i analizy. A przeciez to zwykly smieć nic mi nie zrobi a ja nie umiem tego zostawić. Jak to cholerstwo zakończyć, ciagle trzymam kontrole zeby się przygotować na kolejny objaw, kolejna mysl, nawet staram się trzymać kontrolę nad tym jak miałbym sie zachowywać zeby zaburzenie w przyszłości nie wróciło, no paranoja to chyba jakis obłęd chyba pękne i sięgnę po leki, bardzo tego nie chciałem, ale mi poprostu szkoda zycia które jest tak cenne i kruche na analizowanie jakis smieci, córeczka rośnie jest w najlepszym wieku (5lat) a ja zamiast cieszyć się prawdziwie zyciem razem z nia siedzę jak za szybą, ciagle mysle o cholernej nerwicy. Wiem ze mam pozwolic wszystkiemu byc nie robić nic, i w tym to juz wątpliwości i analiz końca nie ma. Jak to wszystko olać. Dno dna. Pozdrawiam
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

26 marca 2021, o 20:14

Katja Ja również bardzo dziękuję.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 marca 2021, o 00:13

Tomborn pisze:
26 marca 2021, o 20:13
Katja pisze:
26 marca 2021, o 17:47
DamianZ1984 pisze:
26 marca 2021, o 15:54
Właśnie a propo pracy mi się wydaje że te lęki i zaburzenie to przez stres i pracę itd a właściwie chyba poprostu wszyscy mamy zwichrowany łeb i jak tego nie pojmiemy to raczej nie zmieni nic że zamkniemy się w domu odizolowani od ludzi, pracy, stresu i TV, bo to i tak siedzi w nas, poprostu w pewnym momencie ukalf nerwowy nie wytrzymał naszego pierdolenia i pękł a że to było akurat w tej pracy to już przy okazji :) ktoś coś doda.
Tak ja dodam, jesteś bardzo nakręcony i ja znam dobrze ten stan, gdy człowieka aż nosi od emocji i miota się od rozpaczy do euforii, że dam sobie radę, kto jak nie ja, trzeba mieć wywalone itp sprawy, rzecz w tym, że Twój system nerwowy chcę normalności, pasywności ( Hewada polecam posłuchać ), a nie ciągłego nakręcania się a to objawami, a to odburzaniem się. To jest bardzo pomijana część przez wiele zaburzonych osób, gdzie większość chcę w pewnym momencie się konfrontować z lękiem, ryzkować, niemal siłowo to przegonić a mało kto chcę po prostu odpuścić ( co jest zrozumiałe ponieważ każdy z nas chcę przetrwać i rozwiązać problem, rzecz w tym, że problemem jest samo rozwiązywanie ). Czasem przychodzi ono ( odpuszczenie ) dopiero gdy człowiek sięgnie nerwicowego dna, gdy już mu jest wszystko jedno i nawet śmierci się nie boi, bo ma dość takiego życia i wtedy dopiero odpuszcza......i przychodzi poprawa. Niestety bywa tak, że zachęcona takim obrotem sytuacji osoba nabiera znowu ochoty do walki i znów utwierdza swój stan emocjonalny w poczuciu, że Houston mamy problem. A tu trzeba po prostu odpuścić, zaakceptować nasz stan i przestać swoimi działaniami utwierdzac stan emocjonalnym w tym, że jest problem. A utwierdzasz go w tym nie tylko gdy się nakręcasz objawami, ale też i wtedy go jedynym tematem Twojego dnia jest odburzanie, gdy stale chcesz coś w sobie naprawiać ( dlatego odburzanie nie jest najlepszym momentem na psychoanalizy ) . W mojej ocenie najważniejsze w odburzaniu jest zrozumienie, że to Ty masz przekonać swój stan emocjonalny do tego, że nie ma zagrożenia ( starałam się to opisać tutaj post224983.html#p224983 ), a nie cały dzień żyć zaburzeniem czy też odburzeniem . A żeby to zrobić najpierw musisz zdobyć wiedzę ( polecam słuchać nagrań do bólu i czytać dział materiały więcej niż raz ), po to żeby wbić to sobie do głowy na poziomie logicznym, kolejny krok to trzeba pomimo
obaw przyjąć założenie, że to jest zaburzenie i trzymać się go choćby skały srały i jeść wołały.
Pozdrawiam :friend:
Dziękuje Ci za ten post. Jestem w zaburzeniu od listopada i właśnie czuje taka presję zeby to zaburzenie sie nie rozwinęło a może juz sie rozwinęło, ale tez czuje ze moim głównym problemem jest walka z nim. Przez to ciagle czuje się dokładnie tak jak napisałaś albo euforia po ułożeniu sobie czegoś w głowie po czytaniu forum i staranie sie tego praktykować, mija pare dni ta wena nowej drogi opada i zaczyna sie dół, tyle rzeczy które trzeba robić ze w głowie mam siano, dosłownie mętlik stoje i wkoncu niewiem sam co robić mam, ryzykuje chce się poddać zaburzeniu ale ciagle o nim mysle co powoduje plątaninę mysli co robię źle a co mógłbym inaczej zeby nie tracić cennych dni na "zamknięciu w swoim swiecie". Dzis juz przez to ciagle analizowanie co robić myslalem ze wpadnę w jakas psychoze, serio mam dość, caly czas czuje się fatalnie tylko udaje przed wszystkimi dookoła ze jest ok. Nie boje się nerwicy niech robi co chce, staram się puścić kontrole, ryzykuje akceptuje wszystko a jednak nie mogę przestać o niej myslec. Chce to poprostu olać i zajac sie swoim życiem a zyje nim jakby w tle a cala sila umysłu idzie na nerwice i analizy. A przeciez to zwykly smieć nic mi nie zrobi a ja nie umiem tego zostawić. Jak to cholerstwo zakończyć, ciagle trzymam kontrole zeby się przygotować na kolejny objaw, kolejna mysl, nawet staram się trzymać kontrolę nad tym jak miałbym sie zachowywać zeby zaburzenie w przyszłości nie wróciło, no paranoja to chyba jakis obłęd chyba pękne i sięgnę po leki, bardzo tego nie chciałem, ale mi poprostu szkoda zycia które jest tak cenne i kruche na analizowanie jakis smieci, córeczka rośnie jest w najlepszym wieku (5lat) a ja zamiast cieszyć się prawdziwie zyciem razem z nia siedzę jak za szybą, ciagle mysle o cholernej nerwicy. Wiem ze mam pozwolic wszystkiemu byc nie robić nic, i w tym to juz wątpliwości i analiz końca nie ma. Jak to wszystko olać. Dno dna. Pozdrawiam
Stan który opisujesz jest mi bardzo dobrze znany.
Pierwsza sprawa to nie spinaj się, że jesteś teraz w introspekcji, w stanie silnego lęku jest to normalna postawa . To, że mamy z nią problem bo jest męcząca to osobny temat, ale nie zmienia to faktu, że jest to normalna i zrozumiała reakcja naszego organizmu. I tak ją należy traktować. W początkowej fazie zaburzenia możesz być w ciągłej introspekcji, do tego stopnia, że próby "wyjścia na zewnętrz" będą wręcz niemożliwe. Nie jest to sytuacja komfortowa, ale na tą chwilę musisz ją zaakceptować ponieważ usilne próby jej zmiany spowodują jedynie pogorszenie i lawinę myśli. Co za tym zaakceptują ten stan jak naturalny i zrozumiały, nie spinaj się, że znowu jesteś w swojej głowie, nie rób sobie presji, że szkoda życia, bo w ten sposób jedyne co uzyskujesz to opór, który jest przeciwnością wspomnianej przeze mnie pasywności.
Co natomiast powinieneś zrobić to przestać rozpaczliwie szukać wyjścia z tej sytuacji i powtórze tutaj za Claire Weekes przyzwolić na upływający czas, bo presja będzie jedynie utwierdzać Twój stan emocjonalny w tym, że jest problem. No jak może być inaczej skoro chcesz uparcie pożegnać ten stan, gdyby on nie był problemem to miałbyś gdzieś czy to jest czy tego nie ma. W gruncie rzeczy to jest cały sens odburzania tj przestać utwierdzać swój stan emocjonalny w tym, że jest zagrożenie, a więc przestać się wkręcać w iluzję, w której tkwisz.
Co do analiz to staraj się je stopować. Nie wiem czy mnie dobrze teraz zrozumiesz, chodzi mi o to żebyś nie próbował na siłę wyjść ze swojej głowy, ale jednocześnie zachowywał dystans do swoich myśli ( tak wiem, że to nie jest łatwe, ale praktyka czyni mistrza ) tj starał się nie wchodzić w jakieś rozważania, nie układać sobie usilnie w głowie jakiś planów, nie odpowiadać na pytania i wątpliwości, które podsyłą Ci mózg, bo wszystkie te pytania i bardzo ważne tematy do rozstrzygnięcia to iluzja, którą podsyła Ci mózg, który po prostu wykonuje swoją robotę i szuka zagrożeń ( z uwagi na czerwony alarm, który został odpalony przez stan emocjonalny ) i Twoją rolą jest nie wierzyć w tą iluzje i pozostać bierny wobec tych uslnych zabiegów umysł żeby wciągnąć Cię w kolejny dramat. Im bardziej będziesz bierny wobec tego wszystkiego tym bardziej Twój stan emocjonalny będzie się przekonywał, że zagrożenia nie ma, a Ty będziesz bliżej odburzenia.
I jeszcze jedna rzecz, ja jak jestem w tzw czarnej dupie i wydaje mi się, że już chujo*HJ być nie może to przypominam sobie, że zawsze nawet jak nie mamy pojęcia co dalej, a sytuacja wydaje się beznadziejna, to mamy jednak jedną możliwość. Jest to możliwość reakcji. Ja zawsze wybieram to by być dobrej myśli, bo po co być złej.

Pozdrawiam :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Lalola
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 20 lutego 2018, o 19:32

27 marca 2021, o 09:16

Witajcie Kochani,

Od jakiegoś czasu czuje się wszystko wróciło, przez jakiś czas było już okej, wkrętki były mniejsze, cieszyłam się w miarę możliwości każdym dniem, aż po prostu jakieś 2 tyg temu zmarł wujek, nie miałam z nim bliskiego kontaktu ale wiem że mówiłam wcześniej że jest chory na covida A chodzi wszędzie I zaraza I jakie czas później zmarł na wylew... czułam wie wtedy strasznie od razu wszystko Że to moja wina że po co tak mówiłam że jestem straszna I wtedy zaczęło się...
Kilka dni później ja się rozchorowalam zatoki:(
I wtedy się zaczęły wszystkie myśli I obawy.
Tak się boję wszystkiego dosłownie😞
Mam taki bezsens, że po co to wszystko jak mogę umrzeć w każdej chwili, nawet boję się tego pisać, po co to wszystko skoro i tak umrzemy i będę cierpieć albo moi bliscy będą cierpieć.. jest to okropne naprawdę
Już nie wiem jak to wszystko odsunąć od siebie. Staram się ale po prostu jest ciężko... Bo wiem że w każdej chwili może się coś stać złego
Plus dochodzą myślenia dd I do

Powiedzcie proszę jak z tym sobie radzić, Bo to jest strach o każdy dzień A najgorzej jest rano :(
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

27 marca 2021, o 10:18

TOMBORN mam dokładnie to samo, na krowie kopytko brałem leki nie skupiałem się na ty 2 lata była sielanka, normalne życie właśnie kiedy zacząłem analizować skąd, co , po co itd zaczął się koszmar, też moje życie już nie do końca jest życie, wiecznie kontrola obawa (oczywiście nie wiecznie mam tendenc je do przesadzania) dziewczynę wkurwiam od rana bo do 3 00 dudnienie w glowie i szybkie bicie serca, znowu wkręt a dzień był wczoraj normalny, teraz dziewczyna standard sobota a ja leze płaczę i narzekam bo nie spałem bo od tego dudnienie i bicia serca umrę bo się wykańczam nerwowo, więc jak tu nie brać leków, a z drugiej strony już mi lepiej, olać i tak nie żyje już więc poprostu sobie lepiej chodzić bez analiz, które i tak psiakostka dają tylko pogarszają sytuację, psychicznie myślę że już osiągnąłem dno z którego czasami wychodzę na powierzchnię,
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 marca 2021, o 11:09

DamianZ1984 pisze:
27 marca 2021, o 10:18
TOMBORN mam dokładnie to samo, na krowie kopytko brałem leki nie skupiałem się na ty 2 lata była sielanka, normalne życie właśnie kiedy zacząłem analizować skąd, co , po co itd zaczął się koszmar, też moje życie już nie do końca jest życie, wiecznie kontrola obawa (oczywiście nie wiecznie mam tendenc je do przesadzania) dziewczynę wkurwiam od rana bo do 3 00 dudnienie w glowie i szybkie bicie serca, znowu wkręt a dzień był wczoraj normalny, teraz dziewczyna standard sobota a ja leze płaczę i narzekam bo nie spałem bo od tego dudnienie i bicia serca umrę bo się wykańczam nerwowo, więc jak tu nie brać leków, a z drugiej strony już mi lepiej, olać i tak nie żyje już więc poprostu sobie lepiej chodzić bez analiz, które i tak psiakostka dają tylko pogarszają sytuację, psychicznie myślę że już osiągnąłem dno z którego czasami wychodzę na powierzchnię,
Też miałam na początku tak, że jak tylko położyłam się spać to się zaczynało serce waliło jak opętanie, łomotało, przeskakiwało, duszności, zimno-gorąco, trzesiawki, w głowie jakieś paranoje, a jak zasypiałam to koszmary. Nawet z holterem łaziłam, bo wydawało mi się, że dzieję się wszystko z tym moim sercem.
Co za tym rozumiem Cię doskonale jak możesz się czuć po takiej nocy, ale niestety brutalna prawda jest taka, że Ty robisz wszystko na opak przez co tylko nakręcasz ten stan.
Kolego czy Ty czytasz w ogóle materiały? Ja wiem, że nie łatwo stosować niereaktywność, postawę normalnosciową itd, ale rzecz w tym, że Ty nawet nie probujesz robić właściwych rzeczy tylko poddajesz się nerwicowej iluzji i robisz dokładnie wszystko to co nie powinieneś. Sorry, że to Ci piszę, ale prawda jest taka, że samym narzekaniem na forum codziennie w sumie na to samo z zaburzenia nie wyjdziesz. W dziale materiały masz wszystko co jest potrzebne do odburzania, ale trzeba to czytać wielokrotnie i wdrażać, inaczej będziesz nakrecał ten stan bez końca.
Jak pisałam wyżej ja też miałam nie raz noce podobne do Twoich, a nawet jeszcze bardziej szalone i wiem, że jedynym rozwiazaniem jest akceptacja dla tego samopoczucia, bo i tak z nim nic nie zrobisz. To, że bedziesz płakał czy wsciekał się pół nocy, wertował net w poszukiwaniu odpowiedzi czy to Cię aby nie zabije itp sprawy to niczego w pozytywnym kierunku nie zmieni. Niestety ale jedyne co mozesz zrobić to przyjąć, że może Ci te serce szaleć a w glowie dudnić i przestać się na tym skupiać i działać dokładnie na odwrót do tego co robisz. Czyli jeśli nie możesz spać to wstań, zaparz sobie rumianku, poczytaj jakaś książkę, albo poleż sobie i pozwól temu wszystkiemu niech się dzieje, ale bez skupiania się na tym. I to na prawdę nie są puste frazesy z poradników dla nerwusów tylko realne i sprawdzone metody, które trzeba stosować, a nie tylko o nich poczytać. Słowem masz kijową noc powiedz sobie trudno to najwyżej sobie poleże, ale nie nakrecaj sobie niezgodny na ten stan, bo Twoja niezgoda tylko go podbija.
Druga sprawa to nie dawaj się wkręcić w ponury nastrój po takiej nocy, nie rozpaczaj, nie żal się dziewczynie, a zachowuj się dokładnie na odwrót, wstań i zachowuj się jakby ostatnia noc była normalną sprawą ( bo tylko tak bedziesz uspokajał swój stan emocjonalny i przyblizał się do odburzenia). Zrób sobie herbaty, obejrzyj coś przyjemnego w TV, pogadaj z dziewczyną o czymś innym niż ostatnia noc nawet jeżeli w srodku bedziesz się czuł jak rozjechany walcem drogowym.
Twoim celem jest uspokoić swój stan emocjonalny , a nie go utwierdzać w tym, że jest źle.
Ostatnio zmieniony 27 marca 2021, o 11:13 przez Katja, łącznie zmieniany 2 razy.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Lalola
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 20 lutego 2018, o 19:32

27 marca 2021, o 11:10

DamianZ1984 pisze:
27 marca 2021, o 10:18
TOMBORN mam dokładnie to samo, na krowie kopytko brałem leki nie skupiałem się na ty 2 lata była sielanka, normalne życie właśnie kiedy zacząłem analizować skąd, co , po co itd zaczął się koszmar, też moje życie już nie do końca jest życie, wiecznie kontrola obawa (oczywiście nie wiecznie mam tendenc je do przesadzania) dziewczynę wkurwiam od rana bo do 3 00 dudnienie w glowie i szybkie bicie serca, znowu wkręt a dzień był wczoraj normalny, teraz dziewczyna standard sobota a ja leze płaczę i narzekam bo nie spałem bo od tego dudnienie i bicia serca umrę bo się wykańczam nerwowo, więc jak tu nie brać leków, a z drugiej strony już mi lepiej, olać i tak nie żyje już więc poprostu sobie lepiej chodzić bez analiz, które i tak psiakostka dają tylko pogarszają sytuację, psychicznie myślę że już osiągnąłem dno z którego czasami wychodzę na powierzchnię,
Damian wiem o czym mówisz... wkrętki są chyba najgorsze I analizowanie każdej sytuacji nawet nieraz każdego słowa do tego dochodzą te straszne obawy :buu: :buu:
Ale mam nadzieję że wszyscy jakoś razem przetrwamy przez to!
Lalola
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 20 lutego 2018, o 19:32

27 marca 2021, o 11:12

Katja pisze:
27 marca 2021, o 11:09
DamianZ1984 pisze:
27 marca 2021, o 10:18
TOMBORN mam dokładnie to samo, na krowie kopytko brałem leki nie skupiałem się na ty 2 lata była sielanka, normalne życie właśnie kiedy zacząłem analizować skąd, co , po co itd zaczął się koszmar, też moje życie już nie do końca jest życie, wiecznie kontrola obawa (oczywiście nie wiecznie mam tendenc je do przesadzania) dziewczynę wkurwiam od rana bo do 3 00 dudnienie w glowie i szybkie bicie serca, znowu wkręt a dzień był wczoraj normalny, teraz dziewczyna standard sobota a ja leze płaczę i narzekam bo nie spałem bo od tego dudnienie i bicia serca umrę bo się wykańczam nerwowo, więc jak tu nie brać leków, a z drugiej strony już mi lepiej, olać i tak nie żyje już więc poprostu sobie lepiej chodzić bez analiz, które i tak psiakostka dają tylko pogarszają sytuację, psychicznie myślę że już osiągnąłem dno z którego czasami wychodzę na powierzchnię,
Też miałam na początku tak, że jak tylko położyłam się spać to się zaczynało serce waliło jak opętanie, łomotało, przeskakiwało, duszności, zimno-gorąco, trzesiawki, w głowie jakieś paranoje, a jak zasypiałam to koszmary. Nawet z holterem łaziłam, bo wydawało mi się, że dzieję się wszystko z tym moim sercem.
Co za tym rozumiem Cię doskonale jak możesz się czuć po takiej nocy, ale niestety brutalna prawda jest taka, że Ty robisz wszystko na opak przez co tylko nakręcasz ten stan.
Kolego czy Ty czytasz w ogóle materiały? Ja wiem, że nie łatwo stosować niereaktywność, postawę normalnosciową itd, ale rzecz w tym, że Ty nawet nie probujesz robić właściwych rzeczy tylko poddajesz się nerwicowej iluzji i robisz dokładnie wszystko to co nie powinieneś. Sorry, że to Ci piszę, ale prawda jest taka, że samym narzekaniem na forum codziennie w sumie na to samo z zaburzenia nie wyjdziesz. W dziale materiały masz wszystko co jest potrzebne do odburzania, ale trzeba to czytać wielokrotnie i wdrażać, inaczej będziesz nakrecał ten stan bez końca.
Jak pisałam wyżej ja też miałam nie raz noce podobne do Twoich, a nawet jeszcze bardziej szalone i wiem, że jedynym rozwiazaniem jest akceptacja dla tego samopoczucia, bo i tak z nim nic nie zrobisz. To, że bedziesz płakał czy wsciekał się pół nocy, wertował net w poszukiwaniu odpowiedzi czy to Cię aby nie zabije itp sprawy to niczego w pozytywnym kierunku nie zmieni. Niestety ale jedyne co mozesz zrobić to przyjąć, że może Ci te serce szaleć a w glowie dudnić i przestać się na tym skupiać i działać dokładnie na odwrót do tego co robisz. Czyli jeśli nie możesz spać to wstań, zaparz sobie rumianku, poczytaj jakaś książkę, albo poleż sobie i pozwól temu wszystkiemu niech się dzieje, ale bez skupiania się na tym. I to na prawdę nie są puste frazesy z poradników dla nerwusów tylko realne i sprawdzone metody, które trzeba stosować, a nie tylko o nich poczytać. Słowem masz kijową noc powiedz sobie trudno to najwyżej sobie poleże, ale nie nakrecaj sobie niezgodny na ten stan, bo Twoja niezgoda tylko go nakręca.
Druga sprawa to nie dawaj się wkręcić w ponury nastrój po takiej nocy, nie rozpaczaj, nie żal się dziewczynie, a zachowuj się dokładnie na odwrót, wstań i zachowuj się jakby ostatnia noc była normalną sprawą ( bo tylko tak bedziesz uspokajał swój stan emocjonalny i przyblizał się do odburzenia). Zrób sobie herbaty, obejrzyj coś przyjemnego w TV, pogadaj z dziewczyną o czymś innym niż ostatnia noc nawet jeżeli w srodku bedziesz się czuł jak rozjechany walcem drogowym.
Twoim celem jest uspokoić swój stan emocjonalny , a nie go utwierdzać w tym, że jest źle.

Katja jak pięknie napisane naprawdę :friend:
Takich ludzi więcej!
Bardzo to motywuje wiesz ? Naprawdę czasem taki kubek zimnej wody robi dobrze.
Za takich ludzi właśnie warto dziękować Bogu!
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 marca 2021, o 11:19

Lalola pisze:
27 marca 2021, o 11:12
Katja pisze:
27 marca 2021, o 11:09
DamianZ1984 pisze:
27 marca 2021, o 10:18
TOMBORN mam dokładnie to samo, na krowie kopytko brałem leki nie skupiałem się na ty 2 lata była sielanka, normalne życie właśnie kiedy zacząłem analizować skąd, co , po co itd zaczął się koszmar, też moje życie już nie do końca jest życie, wiecznie kontrola obawa (oczywiście nie wiecznie mam tendenc je do przesadzania) dziewczynę wkurwiam od rana bo do 3 00 dudnienie w glowie i szybkie bicie serca, znowu wkręt a dzień był wczoraj normalny, teraz dziewczyna standard sobota a ja leze płaczę i narzekam bo nie spałem bo od tego dudnienie i bicia serca umrę bo się wykańczam nerwowo, więc jak tu nie brać leków, a z drugiej strony już mi lepiej, olać i tak nie żyje już więc poprostu sobie lepiej chodzić bez analiz, które i tak psiakostka dają tylko pogarszają sytuację, psychicznie myślę że już osiągnąłem dno z którego czasami wychodzę na powierzchnię,
Też miałam na początku tak, że jak tylko położyłam się spać to się zaczynało serce waliło jak opętanie, łomotało, przeskakiwało, duszności, zimno-gorąco, trzesiawki, w głowie jakieś paranoje, a jak zasypiałam to koszmary. Nawet z holterem łaziłam, bo wydawało mi się, że dzieję się wszystko z tym moim sercem.
Co za tym rozumiem Cię doskonale jak możesz się czuć po takiej nocy, ale niestety brutalna prawda jest taka, że Ty robisz wszystko na opak przez co tylko nakręcasz ten stan.
Kolego czy Ty czytasz w ogóle materiały? Ja wiem, że nie łatwo stosować niereaktywność, postawę normalnosciową itd, ale rzecz w tym, że Ty nawet nie probujesz robić właściwych rzeczy tylko poddajesz się nerwicowej iluzji i robisz dokładnie wszystko to co nie powinieneś. Sorry, że to Ci piszę, ale prawda jest taka, że samym narzekaniem na forum codziennie w sumie na to samo z zaburzenia nie wyjdziesz. W dziale materiały masz wszystko co jest potrzebne do odburzania, ale trzeba to czytać wielokrotnie i wdrażać, inaczej będziesz nakrecał ten stan bez końca.
Jak pisałam wyżej ja też miałam nie raz noce podobne do Twoich, a nawet jeszcze bardziej szalone i wiem, że jedynym rozwiazaniem jest akceptacja dla tego samopoczucia, bo i tak z nim nic nie zrobisz. To, że bedziesz płakał czy wsciekał się pół nocy, wertował net w poszukiwaniu odpowiedzi czy to Cię aby nie zabije itp sprawy to niczego w pozytywnym kierunku nie zmieni. Niestety ale jedyne co mozesz zrobić to przyjąć, że może Ci te serce szaleć a w glowie dudnić i przestać się na tym skupiać i działać dokładnie na odwrót do tego co robisz. Czyli jeśli nie możesz spać to wstań, zaparz sobie rumianku, poczytaj jakaś książkę, albo poleż sobie i pozwól temu wszystkiemu niech się dzieje, ale bez skupiania się na tym. I to na prawdę nie są puste frazesy z poradników dla nerwusów tylko realne i sprawdzone metody, które trzeba stosować, a nie tylko o nich poczytać. Słowem masz kijową noc powiedz sobie trudno to najwyżej sobie poleże, ale nie nakrecaj sobie niezgodny na ten stan, bo Twoja niezgoda tylko go nakręca.
Druga sprawa to nie dawaj się wkręcić w ponury nastrój po takiej nocy, nie rozpaczaj, nie żal się dziewczynie, a zachowuj się dokładnie na odwrót, wstań i zachowuj się jakby ostatnia noc była normalną sprawą ( bo tylko tak bedziesz uspokajał swój stan emocjonalny i przyblizał się do odburzenia). Zrób sobie herbaty, obejrzyj coś przyjemnego w TV, pogadaj z dziewczyną o czymś innym niż ostatnia noc nawet jeżeli w srodku bedziesz się czuł jak rozjechany walcem drogowym.
Twoim celem jest uspokoić swój stan emocjonalny , a nie go utwierdzać w tym, że jest źle.

Katja jak pięknie napisane naprawdę :friend:
Takich ludzi więcej!
Bardzo to motywuje wiesz ? Naprawdę czasem taki kubek zimnej wody robi dobrze.
Za takich ludzi właśnie warto dziękować Bogu!
Dziękuję i cieszę się, że motywują Cię moje wpisy. :lov: :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
ODPOWIEDZ