Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Ada135622
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 5 maja 2020, o 00:12

15 listopada 2020, o 22:43

DamianZ1984 pisze:
15 listopada 2020, o 20:53
Ada to będzie wracać, dopóki nie puścisz kontroli i nie pogodzisz się z tym ja walczę też mam lepsze dni i gorsze ale zauważ skoro masz klka dni dobrych to znaczy że nic poważnego Ci nie jest, żadna choroba nie dałaby kilka dni przerwy bo Ada tak chce widocznie w te dni miałaś myśli skupione na czymś ważniejszym, mnie dopada to jak się przebudzę tak 10 minut i jest, ale wiem że muszę wykonać mowę wewnętrzna plus się czymś zająć, nie walcz nie win się tacy jesteśmy narazie i tylko malutkie kroczki mogą nam pomóc, wy, naczaj sobie małe cele które Cię uszczęśliwia, płacz a jak rodzina mąż masz zrozumienie? Choć wiem że nie zaburzonym ciężko nas zrozumieć.
Też.tak masz że dosłownie boli Boli wszystko? Każda część ciała?
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

16 listopada 2020, o 10:43

Ja dziś miałem do dupy noc. Miałem tak, że bardzo mi się chciało spać ale cały czas bombardowały mnie takie nieprzyjemne pół sny, takie poplątane myśli, przy tym somaty i napięcie, ucisk w klatce, kłucia. Podobne jak ten taki pół sen jak sie ma gorączke, czy jest się chorym, człowiek nie może zasnąć bo wybudzają to te dziwne sny/myśli, dolegliwości. Ze dwie godziny mnie to trzymało zanim troche przeszło i w końcu zasnąłem.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

16 listopada 2020, o 12:20

Ada np dziś rano obudziłem się w maire oki 5 minut praca pare obowiązków i jestem tak wkurwiony że z chęcią bym położył sie na ziemie i płakał , od nocy łapią mnie duszności itd , mam dość wszystkiego ale właściwie czego ? właśnie sobie rozpisuje co i dlaczego tak jest
Przecież nic się nie dzieje odszedł dzis z pracy w której razem pracujemy mój przyszły teść ale czy to mój powód do zmartwień nie a jednak się jak podświadomie martwie , wydaje mi się że u mnie to raczej brak pomysłu na życie frustracja już sam nie wiem. Mam prace , rodzinę a denerwuje mnie wszystko.Wracając do Ciebie to tak jeżeli nerwicy dasz uwage na mały palec do będzie tak boleć że nie będzie Ci się chciało żyć.taka jest podstępna i wkurwiająca żebyś tylko czasami nie pomyslała że życie może być piękne.Ale na pocieszenie Ci powiem że to tylko myśli więc załatw ją czynami , i staraj się swoje myśli kierować w pozytywną stronę .Ile się męczysz z bólami ? napewno długo cierpisz ale nie umierasz nie zdiagnozowano ciężkiej choroby u Cibie więc to tylko i aż nasz aktualnie chorujący układ emocjonalny .
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

16 listopada 2020, o 12:44

Ada zrób codziennie parę rzeczy które Cię ucieszą , ale takie dla Siebie typowo dla Siebie !! jak czas Ci pozwoli.
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

16 listopada 2020, o 21:01

Witajcie,

kiedyś już korzystałam z tego forum w chwili kryzysu. Przez wiele lat było ok. Niestety znowu mnie dopadło, potrzebuje wsparcia, bo nie wyrabiam. Nie wiem, czy pisze w dobrym miejscu, ale nie dam rady sama. Czy jest ktoś, kto zechciałby że mną porozmawiać? Muszę wytrzymać aż lek się wkręcić... z góry dzięki, choć uprzedzam, Ze jestem bardzo męcząca zadawanie pytań:(
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

16 listopada 2020, o 21:21

Mam kryzys i nie wiem co robić. Od kilku dni mam duszności i nie wiem czym są spowodowane. Nie wiem jak odróżnić te covidowe od nerwicowych :( czuje, że zaraz się uduszę :(
Polaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 9 listopada 2020, o 11:12

16 listopada 2020, o 21:35

jacobsen pisze:
16 listopada 2020, o 21:21
Mam kryzys i nie wiem co robić. Od kilku dni mam duszności i nie wiem czym są spowodowane. Nie wiem jak odróżnić te covidowe od nerwicowych :( czuje, że zaraz się uduszę :(
Rozumiem Cię doskonale. Ja jestem po covidzie, a duszności nadal mam olbrzymie i problemy z oddychaniem. Nerwica mi się wkręciła w covid i już nie wiem z czego duszności.
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

16 listopada 2020, o 22:02

Więc napiszę co i jak. Potrzebuje pocieszki, jedynie to uspokaja mnie na chwilę. Muszę wytrzymać. No wiec.... po kilku latach przerwy (brałam leki, chociaż przez ostatnie 2 lata ilość porównywalna do placebo). Bylo ok. Nie czułam leku, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że jednak robiłam rozne rzeczy,które miały mnie chronić przed uczuciem leku. Bralam różne suplementy, zdrowo się odzywialam itp. No i 2 tygodnie temu się zaczęło. Zaczęło się chyba od tego, że od 3 lat staramy się z mężem o dziecko. Nie oceniajcie proszę mojego światopoglądu, ale nie korzystamy z metod wspomaganego rozrodu, in vitro itp mnie nie interesują. Korzystamy z leczenia. Ciazy jak nie było tak nie ma. Aż w końcu wymyśliłam, że zacznę się modlić. I tu niestety też jest pewien problem. Bóg jest jednym z głównych obiektów moich leków. Odbywa się to na zasadzie takiej: jeżeli Bóg wszystko wie i wie no, że mam schize to tak mnie poprowadzi, że to wyjdzie na jaw. Jakikolwiek kontakt z modlitwą, kościołem powoduje lek z tego właśnie powodu- że co on mógłby mi zrobić... mniejsza o to. Zaparlam się i zaczęłam odmawiać nowenne pompejanska w intencji ciąży (dla niewtajemniczonych- 4 różańca dziennie przez.54 dni:p czyli hardcore:D na końcu tej nowenny moja brązowa zaszła w ciaze. Jak do tej pory ciągle wierzyłam, ciągle miałam nadzieję, kolejny cykl kolejne nadzieję. Ja nie zaszlam. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę się zalamalam. Zaczęłam mieć takie myśli, że czemu to mnie spotyka, czemu nic się nie udaje. Czemu muszę wydawać tyle kasy na leczenie, bo to idzie w tysiące, czemu Bóg (wierzę, więc zakładam jego istnienie) nie pomoże, skoro może. Tego dnia się załapałam. Pamiętam, że wzięłam urlop na żądanie i leżała cały dzień w łóżku i spałam. Nie mogłam sobie poradzić. I się zaczelo: jestem już stara, za rok to już będzie ryzyko, zostaniemy sami, odizolowani od społeczeństwa, wszyscy już mają dzieci, wszystkim się udaje, nam nic. Te Ciągle próby też są wyczerpujące angażują energię. I Gowno. Zaczęłam czuć sie gorsza, jakaś wtbrakowana,
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

16 listopada 2020, o 22:41

Więc napiszę co i jak. Potrzebuje pocieszki, jedynie to uspokaja mnie na chwilę. Muszę wytrzymać. No wiec.... po kilku latach przerwy (brałam leki, chociaż przez ostatnie 2 lata ilość porównywalna do placebo). Bylo ok. Nie czułam leku, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że jednak robiłam rozne rzeczy,które miały mnie chronić przed uczuciem leku. Bralam różne suplementy, zdrowo się odzywialam itp. No i 2 tygodnie temu się zaczęło. Zaczęło się chyba od tego, że od 3 lat staramy się z mężem o dziecko. Nie oceniajcie proszę mojego światopoglądu, ale nie korzystamy z metod wspomaganego rozrodu, in vitro itp mnie nie interesują. Korzystamy z leczenia. Ciazy jak nie było tak nie ma. Aż w końcu wymyśliłam, że zacznę się modlić. I tu niestety też jest pewien problem. Bóg jest jednym z głównych obiektów moich leków. Odbywa się to na zasadzie takiej: jeżeli Bóg wszystko wie i wie no, że mam schize to tak mnie poprowadzi, że to wyjdzie na jaw. Jakikolwiek kontakt z modlitwą, kościołem powoduje lek z tego właśnie powodu- że co on mógłby mi zrobić... mniejsza o to. Zaparlam się i zaczęłam odmawiać nowenne pompejanska w intencji ciąży (dla niewtajemniczonych- 4 różańca dziennie przez.54 dni:p czyli hardcore:D na końcu tej nowenny moja brązowa zaszła w ciaze. Jak do tej pory ciągle wierzyłam, ciągle miałam nadzieję, kolejny cykl kolejne nadzieję. Ja nie zaszlam. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę się zalamalam. Zaczęłam mieć takie myśli, że czemu to mnie spotyka, czemu nic się nie udaje. Czemu muszę wydawać tyle kasy na leczenie, bo to idzie w tysiące, czemu Bóg (wierzę, więc zakładam jego istnienie) nie pomoże, skoro może. Tego dnia się załapałam. Pamiętam, że wzięłam urlop na żądanie i leżała cały dzień w łóżku i spałam. Nie mogłam sobie poradzić. I się zaczelo: jestem już stara, za rok to już będzie ryzyko, zostaniemy sami, odizolowani od społeczeństwa, wszyscy już mają dzieci, wszystkim się udaje, nam nic. Te Ciągle próby też są wyczerpujące angażują energię. I Gowno. Zaczęłam czuć sie gorsza, jakaś wybrakowana, zaczęły się myśli o tym, że Bóg mnie nienawidzi, zeejsyem widocznie bardzo zlym człowiekiem, że nie zasługuje. Zaczęły się leki. O przyszłość, o to że zostaniemy sami, o to że w końcu ja zostanę sama. Czułam takie napięcie ciągle. Wstydzilam się swojej zazdrości, że inni mogą, A ja nie. Następnie w pracy pojawił się covid, miałam kontakt z tymi osobami, więc pracowałam zdalnie. Byłam zdrowa i nie byłam nankwarantannie, ale tygodnia miałam jechać do ginekologa. I wtedy mysli: A jak mam to? Zarazę? Będzie na mnie. A może ja powinnam gdzieś zadzwonić, zglosic to? Odwolalam wizytę bo zaczęłam nakręcić się na to, ze zarazę, jeśli to mam, później ten lekarz innych, A ja międzyczasie sie rozchoruje itp. Odwołała wizytę. Miałam iść na urodziny, ale żeś strachu, z win mam bezobjawowego covida nigdzie nie polazlam, bo się bałam.... że zarazę. Następnego dnia faktycznie już byłam chora. Zadzwoniłam do lekarza, dostałam skierowanie na testy I kwarantanne, która miała zostać zdjęta, jeżeli wynik będzie negatywny. Był negatywny. Niestety przez te wszystkie biurokrację nie zdjęła m potem kwarantanny. Nie mogłam nigdzie mogę dodzwonić, pisałam maile i nic. I nagle w nocy: j prdl A jak jednak to mam? Jak mój mąż zostanie skierowany na kwarantanne, na parę tygodni, straci pracę? Przypomniało mi się, że zostawiłam w biurku piw robocie pasztet. A z wód miesiąca byłam na zdalnej to zaczęły się mysli: Jezu jeśli to tam zabije? Jak będzie smierdzialo w całym biurze jak zależna się jakieś robale. Będzie na mnie, wypierdziela mnie z pracy. Później sobie przypomniałam, że jednak wywalilam ten pasztet. Po chwili: Jezu nie wyłączyłem komputera. A jak się zepsuje? Wypieprza mnie... bedzie my oboje bez pracy. A CO jak jestem już w ciąży tym razem? Nie znajdziemy roboty w czasie pandemii i to będzie moja wina. Opieka społeczna zabierze nam dziecko z powodu ubóstwa. Zaczęłam w obsesji oglądać ogłoszenia o pracę. Zaczęłam się panika. Może pójdę na dodatkowe studia????? Gdzie jest mój dyplom? O 2 w nocy szukałam Ze by się uspokoić, że to mam, żebym w razie czego mogla zlozuc podanie na uczelnie:) Ze by zabezpieczyć naszą przyszłość..... I poszalo... dopóki są same takie myśli to daje radę, ale wtedy pojawiły się somaty. A to jest już koniec!!!!! Nie są tak silne, lek jest tak silny, że ja naprawdę nic nie mogę zrobić. Siedzę i gapie się w jeden punkt z powodu paraliżu ciała. Wstrzymuje oddech. Lek jest bez przerwy, silne napięcie i ataki paniki średnio co godzinę. Nie ma chwili, zeby był jakiś spokój:(((((( jest bardzo silny lek cały czas + ataki paniki. Zawsze w takich ustawach moim hobby była schizofrenia. Ja pierdziele... wszystko umiałam sobie wkręcić. Jak wyczytałam gdzieś, że schizofrenii mają odsłonięte myśli to mi sie to robiło. Jak usłyszałam, że schizofrenicy myślą, że gadają o nich w tv to jak oglądałam tv to od razu m osie to załączalo. Leki są tak silne, że uspokajam się tylko trochę leżąc. Z powodu tego leku nie jestem w stanie funkcjonować. Nie jestem w stanie nic zjeść, nawet wypić wody, bo od razu pojawiaja sie wymioty. U mnie jak już pojawi się atak paniki to to idzie w ciągu tygodnia do stanu, że jestem w staniendi psychiatryka tylko:) p tygodniu jestem w depresji, warzywo, które tylko leży i wyje. Nic nie dam rady robić. Jutro muszę iść do roboty i biznesie schizuje, ze będzie po mnie widać m, że coś nie tak, Bo okropnie schudłam, chyba że 3 kg w tydzień. Wydawało mi sie , że o nerwicy wiem wszystko, ale wiem to tylko z perspektywy braku objawów. Niestety tym razem przypaletal się do mnie chad. Tym razem nie nie się schizofrenii tylko chad. Bo ni się przypomniało, że mój psychiatra, u którego leczylam się zbdribym skutkiem Zdiagnozowal u mnie depresje nawracajaca. Moja interpretacja jest tak, że Zdiagnozowal ja z powodu stanu, w którym się u niego znalazlam. Ale ja nie mam zaburzeń nastroju ot tak. Nigdy nie miałam czegoś takiego, Ze orzylazila do mnie mnie depresja. To zawsze się zaczunalo o D leku, tak silnego, że w ciągu kilku dni pojawiał się stan, w którym nie byłam w stanie z łóżka wyjść. Z przerażenia,paniki, rozpaczy. Ale jak mi sie to przypomniało, to zaczęłam bać się chad. I znów nic nie jest w stanie mnie przekonać. Przypominają mi się wszystkie okresu dobrego humoru, wszystkie imoulsywne zachowania m, jak choćby to, że kiedyś jeździłam do kasyna. Ale to nigdy nie było tak, że to było pod wpływem zmiany nastroju. Że nagle nastrój mi oiszybowal w górę i zaczęłam robić głupie rzeczy. To było raczej na zasadzie szukania wrażeń.... bodźców, silnych emocji. Nie pod wpływem nastroju, ale na odwrot- czułam się nijak, no mi się nudziło i nagle wymyślili z ówczesnym chłopakiem (obecnie mezem), że pojedziemy do kasyna. Ja się strasznie wróciłam. Bo to mi dawało emocje, później że strachu, że muszę ta kasę odzyskać. Te raz sobie wkrecilam, że to była mania.... I panicznie się boje. Analizuje wszystko, łącznie z tym, że zaczęłam łazić w spodniach I szpilkach, że to może objaw hipomanii, że mi to zdiagnozuja, że będę psychiczna itp. Żyje od wizyty do wizyty. W panice co powie psychiatra. Jestem po pierwszej wizycie i nawet trochę się śmiała, że to nie jest żaden chad Ale nawet tnie zdążyłam opowiedzieć na wszystkich moich objawach. Dostałam lek sertraline 50 mg i spamilan. I to dodatkowo mnie nakręcilo. Zawsze zerkam paroksetyna, była idealna, długo sie rozrecala, bardzo długo, Ale na niej funkcjonowalam jak zdrowy człowiek. Biorę to dopiero tydzień, wiem że muszę czekać. Ale boje sie, ze nie zadziała. Moje przerażenie wzbudziło jeszcze to, że w jakimś totalnym ataku zadzwoniłam do mojej lekarki i powiedziałam, sensie boję, że mam chad, że mi się nasilają tylko te leki m, a ona na to: i ten spamilan pani nie pomaga? Przecież on konia by powalil. Ale na mnie żadne hudroksuzunu i to nie działają. Więc przepisała mi afobam 0,5 mg I kazała brać w krytycznych sytuacjach. Ale ja nie mam nawet chwili spokoju. W 3 dni zezarlam już prawie całe opakowanie, żeby tylko wytrwać. I to tylko I lekko uspokaja te somatuczne objawy, myśli się nie uspokajają. Zawsze tak mam na początku ssri. Nie mam skłonności do uzależnień i zawsze brałam benzosy tylko na wkrecenie leku, ale niestety to mi pozwala tylko wytrzymać. Nie niweluje leku całkiem. A ja już prawie wszystko zjadłam. Nie wiem ci robic. Panicznie boję się, że ten lek nie zadziała i że stwierdza mi chad I będę źle leczona, staje się eazywem, mąż mnie zistsei bo będę tym warzywem ciągle, że zostanę w tym stanie do końca życia. Pomocy. Później pomyślałam, że pójdę na terapie jak zaczną działać leki, ale to tylko wzbudziło A tak paniki na sama myśl, że zdiagnozuja mi jakieś straszne zaburzenia osobowości. Nie mogę juz. Pomocy
Ada135622
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 5 maja 2020, o 00:12

17 listopada 2020, o 00:15

DamianZ1984 pisze:
16 listopada 2020, o 12:20
Ada np dziś rano obudziłem się w maire oki 5 minut praca pare obowiązków i jestem tak wkurwiony że z chęcią bym położył sie na ziemie i płakał , od nocy łapią mnie duszności itd , mam dość wszystkiego ale właściwie czego ? właśnie sobie rozpisuje co i dlaczego tak jest
Przecież nic się nie dzieje odszedł dzis z pracy w której razem pracujemy mój przyszły teść ale czy to mój powód do zmartwień nie a jednak się jak podświadomie martwie , wydaje mi się że u mnie to raczej brak pomysłu na życie frustracja już sam nie wiem. Mam prace , rodzinę a denerwuje mnie wszystko.Wracając do Ciebie to tak jeżeli nerwicy dasz uwage na mały palec do będzie tak boleć że nie będzie Ci się chciało żyć.taka jest podstępna i wkurwiająca żebyś tylko czasami nie pomyslała że życie może być piękne.Ale na pocieszenie Ci powiem że to tylko myśli więc załatw ją czynami , i staraj się swoje myśli kierować w pozytywną stronę .Ile się męczysz z bólami ? napewno długo cierpisz ale nie umierasz nie zdiagnozowano ciężkiej choroby u Cibie więc to tylko i aż nasz aktualnie chorujący układ emocjonalny .
Złapało mnie w styczniu .. I tak cały czas mam te somaty . I codziennie coś nowego . Zwariować można . Oblatalam już tyle lekarzy że tragedia . Aż w końcu poszłam do psychiatry i stwierdził zaburzenia lękowe . Dopiero teraz nie dawno zaczęło odpuszczać chociaz na parę dni . Bo wczesniej dzien w dzien . Akurat teraz mam znowu zly okres .
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

17 listopada 2020, o 08:52

Ja przez ostatnie 3-4 dni kiepsko sypiam. Mam takie chaotyczne, dziwne sny, poplątane, popieprzone, wybudzają mnie one ze snu który i tak wydaje mi się bardzo płytki. Przy tym czuję napięcie, które nie pozwala mi się zrelaksować przed snem i somaty, kłucia, uciski w klatce, w plecach itp. Dziś o 4 rano już musiałem zarzucić sobie hydro, żeby jakoś zasnąć.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1036
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

17 listopada 2020, o 10:45

Witam

Ciekawe jak tu odróźnić depresje od nerwicy skoro ciągle czujemy się psiakostkowo i o wszystko musimy walczyć Ja dziś chęc wymiotowania , piszczenie w uszach i tyle i troche roblem z oddychaniem ale to jest skala nie za duża czy więc warto się przejmować ??? Nerwy ze s stali właśnie to są nasze analizy ludzie nie zaburzeni poprostu śpią psiakostkowo 3-4 dni ale tego nie analizują a my włączamy kontrole i szukamy co jest nie tak. Oczywiście rozumiem twój ból bo sam przez to przechodzę ale niestety żadna magiczna moc nagle tego nie zabierze od nas. Trzeba pracować na Soba dalej i to małe gówno w głowie zepchać do statusu nic nie znaczysz
og220
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27

17 listopada 2020, o 17:15

songoten pisze:
15 listopada 2020, o 19:17
og220 pisze:
13 listopada 2020, o 21:18
songoten pisze:
10 listopada 2020, o 18:11
Może to żałosny cel ale od jutra będę pił kawę. Nie piłem jej praktycznie 8 miesięcy po pierwszym ataku paniki. Wpoilem sobie ze gdy ją wypije będzie jakiś atak lub się będzie coś zemną działo. To taki mały kroczek w przód bo zbyt dużo zrobiłem ich wtyl niestety. I jeszcze mam dwie koszulki,tak się złożyło ze w nich przeżywałem swoje najkoszmarniejsze objawy nerwicy. Od 2 miesięcy leżą nietknięte. Mam z nimi złe skojarzenia, wydaje mi się ze gdy je ubiorę znow cos zacznie się dziać( umierałem w nich już tyle razy:) Czas zacząć znowu je używać. Paulinaxo ja przeszedłem coronawirusa lekko nawet przez chwile jakoś nie miałem lęków z jego powodu. Nawet mając go bardziej moje głupie myśli się bały jakiegoś udaru, ze coś bliskim się stanie itp. Nie wiem dlaczego coronawirus nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. A miałaś problem z węchem?
ja też prawdopodobnie przeszłam covida (potwierdzony u wspoldomownika i chorowalismy w tym samym czasie). W moim przypadku lezalam przez 8 dni z ogromnym oslabieniem i czesto spałam, myślę, że mój umysł był zmęczony i nie miał nawet czasu na nerwicowe myśli... ale! w.pierwszym dniu w nocy dostałam somatów podobnych do ataku paniki- bylo mi bardzo gorąco i słabo,pot mnie oblał (tak jak podczas moich ataków) i mój umysł odebrał to jako atak, zaczęły mocno narastać lęki... potem już było ok przez cały tydzień oprócz tego, że czasem kiedy poczułam się słabiej, to przechodziła myśl,że mój stan sie pogarsza i co jak będę potrzebowała pomocy medycznej albo nawet umre... Aczkolwiek tak.jak mówię-byłam tak zmęczona, ze chyba nie miałam siły mocniej się wkręcać
Ja trochę lżej go przeszedłem niż ty. Tez miałem osłabienie przez 2 dni i nie wiedziałem czy to przez cowid czy nerwice. Bo nerwica przecież nie zniknie dlatego ze złapałaś cowida grypę czy zapalenie zęba. Ale to masakra jak cowid jest przedstawiany w tv w porównaniu do zeczywistosci.
wiesz co,ja jestem zdania, że dalej jest się czego trochę obawiać, bo jest kilka szczepów tego wirusa i albo trafi sie na łagodnego jak my,albo na coś poważnego, że faktycznie trzeba będzie liczyć na pomoc medyczna. Mój znajomy, młody mężczyzna tez ma teraz covida i mówi, że oprócz gorączki ma tez duszności i jest w gorszym stanie niż ja. Dlatego też nie warto lekceważyć całkiem tego.

Co do osób,które mają duszności: duszności są objawem już poważnej walki organizmu z koroną ,której towarzyszy również wysoka gorączka. Proponuję więc zmierzyc temperaturę i jeśli nie macie jej, to możecie być raczej pewni, że się wkręcacie.
og220
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27

17 listopada 2020, o 22:04

Nerwyzestali pisze:
17 listopada 2020, o 08:52
Ja przez ostatnie 3-4 dni kiepsko sypiam. Mam takie chaotyczne, dziwne sny, poplątane, popieprzone, wybudzają mnie one ze snu który i tak wydaje mi się bardzo płytki. Przy tym czuję napięcie, które nie pozwala mi się zrelaksować przed snem i somaty, kłucia, uciski w klatce, w plecach itp. Dziś o 4 rano już musiałem zarzucić sobie hydro, żeby jakoś zasnąć.
A próbowałeś np. aktywność fizyczną przed snem, żeby się zmęczyć? Ja jak.przez jakiś czas jak źle bardzo sypialam lub mialam ataki paniki w nocy, to brałam na noc miansec. Bardzo mi pomógł wydluzyc sen i zmniejszyć lęki nad ranem, aczkolwiek zaczelam od niego tyc wtedy :P Ten lek też nie uzależnia i jest bezpieczny.
Jeśli już bardzo długo to trwa, to może warto (oprócz psychoterapii) zapytać psychiatrę o lek?
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

17 listopada 2020, o 22:11

Uwidzimy. Może zajde po coś ale narazie sprawdzę jak po hydro się będzie spać.
ODPOWIEDZ