Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

5 października 2020, o 18:10

songoten pisze:
5 października 2020, o 18:04
Cześć. Pół dnia bylo dobrze i się skończyło. Po krótkiej silowni zaczęło się od uczucia osłabienia zero energii. Drażliwość a bardziej nerwowość, zawroty głowy jak na karuzeli, nie mogę się skupić mam lekkie odrealnienie, ucisk w głowie który jakby daje takie otępienie. Od jakichś 2 dni przestałem mierzyć ciśnienie chociaż czuje nawet można powiedzieć słyszę jak mi serce mocno bije. Jestem zły na siebie ze nie mogę tego pokonać jeśli to „tylko” nerwica 😠

A co innego? Chyba nie masz wątpliwości?
ambor1993
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 21 stycznia 2020, o 16:08

5 października 2020, o 18:19

Czesc
Czy ktos tez miał tak ze cały czas był wkurzony.Jestem cały czas zdenerwowany na wszystkich nie wiem za co jakbym przelewał swoje lęki w złość.Cały czas czuje takie dziwne napięcie a nie chce tego.Czy ktos tez tak miał?Czy sie cały czas kłócił?
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

5 października 2020, o 20:48

Szczerze? Tak, mam czasami wątpliwości.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Patro1995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11

5 października 2020, o 20:52

og220 pisze:
4 października 2020, o 12:17
Patro1995 pisze:
4 października 2020, o 00:39
Witam od około miesiąca mam zatkane uszy albo takie wrażenie jakbym daleko słyszał swój głos jakbym był pod wodą nie wiem czy to od kataru czy od zaburzenia bo wątpię że od kataru tyle czasu a źle mi z tym i tylko do każdego co i co bo nie słyszę tak normalnie , druga sprawa czy można mieć od nerwicy opuchnięty węzeł chłonny który mam taki już od dwóch miesięcy ?
jasne, ze od kataru moga ci sie zatkac uszy, szczegolnie jak masz jeszcze w srodku zalegajaca woskowine. Idz po prostu do laryngologa,żeby sprawdził uszy. Wezly chlonne raczej robia sie wieksze z infekcji, więc jak jestes przeziebiony caly czas itd. to normalne. To nie jest symptom nerwicy.
Ale ja mam tak z trzy miesiące z prawej strony dalej spuchnięte uszy zatkane badania miałem ok, słuch sprawdzała też ok , po prostu jest powiększony i uszy zatkane z tego co czytałem to niektórzy też tak mają nerwica to się chyba w każdym sposób może objawić xd
Paulinaxo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 5 stycznia 2020, o 19:31

5 października 2020, o 22:53

ambor1993 pisze:
5 października 2020, o 18:19
Czesc
Czy ktos tez miał tak ze cały czas był wkurzony.Jestem cały czas zdenerwowany na wszystkich nie wiem za co jakbym przelewał swoje lęki w złość.Cały czas czuje takie dziwne napięcie a nie chce tego.Czy ktos tez tak miał?Czy sie cały czas kłócił?
Ja tak miałam ostatnie 2 tygodnie 😬 wydaje mi się, że człowiek tak odreagowuje po prostu
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1034
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

6 października 2020, o 10:10

Witam


U mnie znowu lęk przed śmiercią ponieważ kolega wczoraj w wieku 34 lat miał stan przedzawałowy plus oczywiście ciągłe uczucie drętwienia ręki oraz policzka.To tylko nerwica a jednak od rana jazdy , rzucić pracę czy to przez nią czy poprostu mam to 6 lat i mysli sa automatyczne.czy jest ktoś z okolicy katowic i ma chęć się spotkać ???we dwoje pięcioro raźniej :)

pozdrawiam
Damian
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

6 października 2020, o 11:21

DamianZ1984 pisze:
6 października 2020, o 10:10
Witam


U mnie znowu lęk przed śmiercią ponieważ kolega wczoraj w wieku 34 lat miał stan przedzawałowy plus oczywiście ciągłe uczucie drętwienia ręki oraz policzka.To tylko nerwica a jednak od rana jazdy , rzucić pracę czy to przez nią czy poprostu mam to 6 lat i mysli sa automatyczne.czy jest ktoś z okolicy katowic i ma chęć się spotkać ???we dwoje pięcioro raźniej :)

pozdrawiam
Damian
Nakrecasz się tym co spotkało kolege.Łączysz z automatu ze sobą .To normalne.Tylko musisz sobie uswiadomic, że kółko nerwicowe.Jesli będziesz o t myślał i analizował to niestety będziesz czuł przeróżne objawy.

Za dużo się na pewno nad tym skupiasz.Znam to.Jak większość tu z Nas.
Moja nerwa umiejscowiła się w sercu i żołądku.Nakrecalam się wszystkim czym się dało....ale postanowiłam to zmienić i bardziej wyluzować.Puszczac lęki,myśli z boku i nie wchodzić w to.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

6 października 2020, o 11:29

ambor1993 pisze:
5 października 2020, o 18:19
Czesc
Czy ktos tez miał tak ze cały czas był wkurzony.Jestem cały czas zdenerwowany na wszystkich nie wiem za co jakbym przelewał swoje lęki w złość.Cały czas czuje takie dziwne napięcie a nie chce tego.Czy ktos tez tak miał?Czy sie cały czas kłócił?
Bywało przez dłuższy czas, że miałam takie napięcie w sobie że musiał wyładować się.
O byle co potrafiłam robić jazdę.

Jak dużo złości i lęku tkwi w Tobie to tak się dzieje.Postaraj się jakoś wyładować te emocje ale w inny sposób.Czy sport jakis,chociażby spacer.Czy nawet pójść gdzie nie ma nikogo i wydrzeć się w powietrze.Szkoda jednak kłócić się a zwłaszcza bez powodu z kimś bliskim.Popsuja się relacje i będzie gorsza sytuacja .
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

6 października 2020, o 11:45

Ja chciałabym dzisiaj trochę pomarudzić, trochę się wyżalić nt. swojego życia "sprzed nerwicy".
Nie doceniałam go. Nie doceniałam tego, że wstawałam pełna energii, czasem i o 5. do pracy. Tam też uśmiech i radość mnie nie opuszczały i tak do 21.
Nie doceniałam możliwości wyjścia z domu, kiedy i gdzie chcę. Oczywiście teraz też mogę, a raczej mogłabym, ale na razie lęk jest większy. Nie doceniałam beztroskich chwil z rodziną, z mężem (który czasem myślę jest na skraju wyczerpania swojej cierpliwości do mnie). Nie doceniałam życia bez objawów. A nawet jak zabolała mnie głowa, to nie leciałam od razu zmierzyć pulsu i ciśnienia, czy to aby na pewno nie udar czy zawał. Nie czułam spięcia mięśni, duszności, czy zawrotów głowy.
Byłam zawsze aktywna. Dużo sportu, spacerów, roweru. Zimą ćwiczyłam w domu, a do tego biegałam w zimne, weekendowe poranki. Uwielbiałam włóczyć się po centrach handlowych. Kochałam gotować i piec. Po prostu chłonęłam każdą chwilę swojego życia. A dziś? Drżę na samą myśl o zostaniu samej w domu. Zmuszam się do sprzątania i gotowania. Apetyt mam, ale nie lubię już "stać nad garami". Najczęściej siedzę z pilotem, czytam książki, albo wpisy na forum. Od czasu do czasu dzwonię do rodziców. Na zakupy już nie chodzę, bo przerażają mnie sklepy. Na spacer, gdzieś blisko, a mąż musi mnie trzymać za ręke. Dobrze, że przebadałam całe ciało, bo wizyty u lekarzy też zaczęły mnie przygnębiać. Oczywiście i tak uważam, że jest ciut lepiej, bo w czerwcu/lipcu całe dnie spędzałam w łóżku. Staram się na ignorowanie objawów i skupiać maksymalnie na kazdej czynności, bo inaczej cała się trzęse. Mimo zawrotów kilka razy dziennie się rozciągam chociaż po kilka minut.
Wiem, że niestety to potrwa, ale chcę nad tym sama pracować. Przede wszystkim bez leków.
Codziennie chcę sobie postawić jedno zadanie. Dziś była to dłuższa kąpiel. Do tego czasu były szybkie prysznice, bo bałam się, że zasłabnę w ciepłej wodzie.
Rzadziej mierzę ciśnienie.
Biorę magnez, potas, wit. B i D.
Staram się jeść więcej owoców a mniej słodyczy.
Piję dużo wody.
I oczywiście melisę.
Wierzę w siebie, że z tego wyjdę!
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

6 października 2020, o 17:46

Hej. Macie tak ze przez jakiś okres codziennie o tej samej praktycznie godzinie coś wam sie działo? Mi np na początku zaburzenia robiło się tak dziwnie i inaczej w jednej chwili(trudno to opisać) po czym miałem prady czy mrowienia po plecach lub nogach i przeżywałem atak ale nie taki książkowy bardziej to uczucie jakby się miało jakiś udar.
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

6 października 2020, o 17:48

Chyba mi to g...o wraca
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

6 października 2020, o 18:28

songoten pisze:
6 października 2020, o 17:46
Hej. Macie tak ze przez jakiś okres codziennie o tej samej praktycznie godzinie coś wam sie działo? Mi np na początku zaburzenia robiło się tak dziwnie i inaczej w jednej chwili(trudno to opisać) po czym miałem prady czy mrowienia po plecach lub nogach i przeżywałem atak ale nie taki książkowy bardziej to uczucie jakby się miało jakiś udar.
O hej! Ja tak mam, zawsze rano po wstaniu z łóżka wielki kryzys. Mrowienie w głowie i nogach. Takie gorące prądy. A potem jakoś idzie... ✌
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

6 października 2020, o 18:29

DreamOn pisze:
6 października 2020, o 18:28
songoten pisze:
6 października 2020, o 17:46
Hej. Macie tak ze przez jakiś okres codziennie o tej samej praktycznie godzinie coś wam sie działo? Mi np na początku zaburzenia robiło się tak dziwnie i inaczej w jednej chwili(trudno to opisać) po czym miałem prady czy mrowienia po plecach lub nogach i przeżywałem atak ale nie taki książkowy bardziej to uczucie jakby się miało jakiś udar.
O hej! Ja tak mam, zawsze rano po wstaniu z łóżka wielki kryzys. Oczywiście kończy się na wybuchu płaczu. Do tego mrowienie w głowie i nogach. Takie gorące prądy. A potem jakoś idzie... ✌
Daria.Dabrowska
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17

6 października 2020, o 20:39

DreamOn pisze:
6 października 2020, o 11:45
Ja chciałabym dzisiaj trochę pomarudzić, trochę się wyżalić nt. swojego życia "sprzed nerwicy".
Nie doceniałam go. Nie doceniałam tego, że wstawałam pełna energii, czasem i o 5. do pracy. Tam też uśmiech i radość mnie nie opuszczały i tak do 21.
Nie doceniałam możliwości wyjścia z domu, kiedy i gdzie chcę. Oczywiście teraz też mogę, a raczej mogłabym, ale na razie lęk jest większy. Nie doceniałam beztroskich chwil z rodziną, z mężem (który czasem myślę jest na skraju wyczerpania swojej cierpliwości do mnie). Nie doceniałam życia bez objawów. A nawet jak zabolała mnie głowa, to nie leciałam od razu zmierzyć pulsu i ciśnienia, czy to aby na pewno nie udar czy zawał. Nie czułam spięcia mięśni, duszności, czy zawrotów głowy.
Byłam zawsze aktywna. Dużo sportu, spacerów, roweru. Zimą ćwiczyłam w domu, a do tego biegałam w zimne, weekendowe poranki. Uwielbiałam włóczyć się po centrach handlowych. Kochałam gotować i piec. Po prostu chłonęłam każdą chwilę swojego życia. A dziś? Drżę na samą myśl o zostaniu samej w domu. Zmuszam się do sprzątania i gotowania. Apetyt mam, ale nie lubię już "stać nad garami". Najczęściej siedzę z pilotem, czytam książki, albo wpisy na forum. Od czasu do czasu dzwonię do rodziców. Na zakupy już nie chodzę, bo przerażają mnie sklepy. Na spacer, gdzieś blisko, a mąż musi mnie trzymać za ręke. Dobrze, że przebadałam całe ciało, bo wizyty u lekarzy też zaczęły mnie przygnębiać. Oczywiście i tak uważam, że jest ciut lepiej, bo w czerwcu/lipcu całe dnie spędzałam w łóżku. Staram się na ignorowanie objawów i skupiać maksymalnie na kazdej czynności, bo inaczej cała się trzęse. Mimo zawrotów kilka razy dziennie się rozciągam chociaż po kilka minut.
Wiem, że niestety to potrwa, ale chcę nad tym sama pracować. Przede wszystkim bez leków.
Codziennie chcę sobie postawić jedno zadanie. Dziś była to dłuższa kąpiel. Do tego czasu były szybkie prysznice, bo bałam się, że zasłabnę w ciepłej wodzie.
Rzadziej mierzę ciśnienie.
Biorę magnez, potas, wit. B i D.
Staram się jeść więcej owoców a mniej słodyczy.
Piję dużo wody.
I oczywiście melisę.
Wierzę w siebie, że z tego wyjdę!
💛💙 Kochana na początku doceniaj wszystko co dla siebie robisz.. Tak naprawdę to dopiero początki wychodzenia z zaburzenia.. To tak jest że robimy jakby wszystko na siłę.. Nie przejmuj się.. Nie rób sobie presji. Zacznij od początku, powoli i rozbijaj każdy problem, myśl lękową, obawę.. Sama wiem z autopsji że leki to nie wyjście taka prawda.. Trochę przymulą, uspokoją a tak naprawdę samemu trzeba pracować. Ja nie jestem też odburzona ale idę w dobrym kierunku.. I tak naprawdę doceń to że ta franca Cię dorwała... Dzięki niej możemy rozwijać skrzydła.. Dla mnie nie ma już rzeczy nie możliwych.. Z każdym dniem pokazuje sobie jaka jestem silna.. Odcięlam się od toksycznych relacji, jeżdżę autem.. Idę na kolejny kierunek i mimo że ta franca chce straszyć, ograniczać nie daje się😂 kryzysy są i będą przygotuj się na nie, na płacz, wkurw i zrozum że Twój umysł znalazl sobie sztuczne zagrożenie.. Więc nie będzie inaczej będziesz się bała, nie będziesz miała na nic humoru nie będziesz taka jak kiedyś bo masz zaburzenie.. Ale wyjdziesz z tego!!!!!!!!! Ryzykuj, idź jutro sama do parku na ten cholerny spacer pokaż swojej podświadomości że nie ma żadnego zagrożenia, zadnego... I śmiej się tej kurwie prosto w twarz... Codziennie mały krok. Ściskam 💏🥰🥰🥰
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

6 października 2020, o 23:41

Daria.Dabrowska pisze:
6 października 2020, o 20:39
DreamOn pisze:
6 października 2020, o 11:45
Ja chciałabym dzisiaj trochę pomarudzić, trochę się wyżalić nt. swojego życia "sprzed nerwicy".
Nie doceniałam go. Nie doceniałam tego, że wstawałam pełna energii, czasem i o 5. do pracy. Tam też uśmiech i radość mnie nie opuszczały i tak do 21.
Nie doceniałam możliwości wyjścia z domu, kiedy i gdzie chcę. Oczywiście teraz też mogę, a raczej mogłabym, ale na razie lęk jest większy. Nie doceniałam beztroskich chwil z rodziną, z mężem (który czasem myślę jest na skraju wyczerpania swojej cierpliwości do mnie). Nie doceniałam życia bez objawów. A nawet jak zabolała mnie głowa, to nie leciałam od razu zmierzyć pulsu i ciśnienia, czy to aby na pewno nie udar czy zawał. Nie czułam spięcia mięśni, duszności, czy zawrotów głowy.
Byłam zawsze aktywna. Dużo sportu, spacerów, roweru. Zimą ćwiczyłam w domu, a do tego biegałam w zimne, weekendowe poranki. Uwielbiałam włóczyć się po centrach handlowych. Kochałam gotować i piec. Po prostu chłonęłam każdą chwilę swojego życia. A dziś? Drżę na samą myśl o zostaniu samej w domu. Zmuszam się do sprzątania i gotowania. Apetyt mam, ale nie lubię już "stać nad garami". Najczęściej siedzę z pilotem, czytam książki, albo wpisy na forum. Od czasu do czasu dzwonię do rodziców. Na zakupy już nie chodzę, bo przerażają mnie sklepy. Na spacer, gdzieś blisko, a mąż musi mnie trzymać za ręke. Dobrze, że przebadałam całe ciało, bo wizyty u lekarzy też zaczęły mnie przygnębiać. Oczywiście i tak uważam, że jest ciut lepiej, bo w czerwcu/lipcu całe dnie spędzałam w łóżku. Staram się na ignorowanie objawów i skupiać maksymalnie na kazdej czynności, bo inaczej cała się trzęse. Mimo zawrotów kilka razy dziennie się rozciągam chociaż po kilka minut.
Wiem, że niestety to potrwa, ale chcę nad tym sama pracować. Przede wszystkim bez leków.
Codziennie chcę sobie postawić jedno zadanie. Dziś była to dłuższa kąpiel. Do tego czasu były szybkie prysznice, bo bałam się, że zasłabnę w ciepłej wodzie.
Rzadziej mierzę ciśnienie.
Biorę magnez, potas, wit. B i D.
Staram się jeść więcej owoców a mniej słodyczy.
Piję dużo wody.
I oczywiście melisę.
Wierzę w siebie, że z tego wyjdę!
💛💙 Kochana na początku doceniaj wszystko co dla siebie robisz.. Tak naprawdę to dopiero początki wychodzenia z zaburzenia.. To tak jest że robimy jakby wszystko na siłę.. Nie przejmuj się.. Nie rób sobie presji. Zacznij od początku, powoli i rozbijaj każdy problem, myśl lękową, obawę.. Sama wiem z autopsji że leki to nie wyjście taka prawda.. Trochę przymulą, uspokoją a tak naprawdę samemu trzeba pracować. Ja nie jestem też odburzona ale idę w dobrym kierunku.. I tak naprawdę doceń to że ta franca Cię dorwała... Dzięki niej możemy rozwijać skrzydła.. Dla mnie nie ma już rzeczy nie możliwych.. Z każdym dniem pokazuje sobie jaka jestem silna.. Odcięlam się od toksycznych relacji, jeżdżę autem.. Idę na kolejny kierunek i mimo że ta franca chce straszyć, ograniczać nie daje się😂 kryzysy są i będą przygotuj się na nie, na płacz, wkurw i zrozum że Twój umysł znalazl sobie sztuczne zagrożenie.. Więc nie będzie inaczej będziesz się bała, nie będziesz miała na nic humoru nie będziesz taka jak kiedyś bo masz zaburzenie.. Ale wyjdziesz z tego!!!!!!!!! Ryzykuj, idź jutro sama do parku na ten cholerny spacer pokaż swojej podświadomości że nie ma żadnego zagrożenia, zadnego... I śmiej się tej kurwie prosto w twarz... Codziennie mały krok. Ściskam 💏🥰🥰🥰
Cudowna wiadomość :lov: Jestem ogromnie za nią wdzięczna. Aż zrobiłam screena, żeby w razie co móc czytać i czytać :lov:. Musi mi się udać.

Również mocno ściskam :friend: :lov:
ODPOWIEDZ