Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 19:05

Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

5 stycznia 2020, o 19:23

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.
Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D
Kobito. Nie wiem po co tutaj piszesz, jak i tak nikt nie jest w stanie do Ciebie dotrzeć, to, że napisałaś to po raz setny nie oznacza, że tym razem przyniesie ci to ukojenie. Znowu chcesz, żeby ktoś ci napisał, że nie masz depresji, bo to przynosi ci chilowe ukojenie, a jak ktoś ci napisze, że masz depresje, to też ci przyniesie ukojenie. Idziesz do psychiatry, który wiesz co zrobi? W dupie to będzie miał, czy masz depresje, czy masz nerwice, bo dostaniesz po prostu leki antydepresyjne, które działają też przeciwlękowo, on może ci postawić dobrą diagnozę, lub złą, ale to nie jest istotne i w głowie będzie miał lek na oba te rzeczy. Zastanów co ci to zmieni, że powie ci, że masz depresję? Czy to zmieni twój aktualny STAN? NIE!

Pomyśl trochę logicznie i zaakceptuj ten czarny scenariusz, że psychiatra mówi ci, że masz depresję i co ci to zmieni? Znaczy, że jak lekarz wypowie te słowa, to nagle włączy ci się w mózgu przełącznik z bycia przerażonej depresją na stan depresyjny i będziesz miała smutek, zamulanie, nie będzie ci się chciało wstać z łożka, nic cie nie będzie obchodziło, będziesz nienawidziła siebie i ludzi? Nie, tak nie będzie, ale tak będzie, jeśli dalej będziesz prowadziła swoją postawę, ty się boisz depresji endogennej, a nie stanów depresyjnych.

Powiem ci szczerze, że jesteś w najlepszej drodze do depresji przez to nakręcanie, tylko i wyłącznie zawdzięczasz to sobie, a nie "świnstwu, które cie nagle dopadnie nie wiadomo dlaczego". Bo przez to nakręcanie, analizy i lęk sama wpadasz w takie stany, nie ma szans, żeby ktoś kto żyje objawami 24/7 i nigdy ich nie pojmie i nie chce ich pojąć nie będzie miał stanów depresyjnych, to jest niemożliwe.

Prawda jest taka, że jesteś w ciągłej iluzji nerwicowej i tyle. I to twoja decyzja, czy powiesz temu "stop" czy dalej będziesz się nakręcała i wpadniesz w tą twoją ukochaną depresję.
A wszystkie objawy, które napisałaś są w 100% nerwicowe i pojmij je logicznie:

- nie jesteś szczęśliwa, bo jesteś w nerwicy
- wszystko cię przerasta, bo jesteś w zaburzeniu i wiadomo, że wszystko wtedy stanowi większe wyzwanie
- płacz jest naturalną reakcją na wysoki lęk i bezradność
- to to jest typowe natręctwo, w które sama wleciałaś (bo sama ich szukasz)
- tak samo jak wyżej, aktywność stanowi większe wyzwanie w zaburzeniu
- sen, cierpisz na bezsenność, bo jak sama mówiłaś ciągle analizujesz i się lekasz - ten "mały reksio" to jest naturalna reakcja organizmu na to, że nie przespał np. poprzedniej nocy dobrze
- odczuwasz smutek, bo jesteś (uwaga, to będzie mocne) CZŁOWIEKIEM, który odczuwa smutek

Co do rozstania z mężem, to może być powód skąd ci zaburzenie przyszło w ogóle.

Podsumowując, w depresję człowiek wchodzi SAM, a ty właśnie to robisz. Jak boisz się poparzenia ręki to wkładasz rękę w ogień? Zastanów się. Mam nadzieję, że Hewad Ci jutro przemówi do rozumu.
/przerwa od forum
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 stycznia 2020, o 19:43

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D

No widzisz. Jesteś głupia i chorujesz na własne życzenie. Klaszcz uszami do swojego życia. Mężczyźni Ci przemówią do rozumu, bo sama go nie masz. - przekąs

Wyciąg z regulaminu forum:

Forum jest miejscem przeznaczonym głównie dla osób z wszelkimi zaburzeniami lękowymi.
Dla osób z depresją, derealizacją, depersonalizacją oraz zaburzeniem osobowości.
A także dla tych, którzy szukają po prostu wsparcia w trudnych chwilach.


Nie musisz się obawiać. Śmiało pisz na forum wszystko co Tobie "leży na wątrobie".
Tu nikt nie ugryzie, nie zbije, nie nakrzyczy.

Ewentualnie moderator czy administrator zedytuje posta i przedstawi w czym jest problem.
Dlatego jeżeli czujesz się zagubiony, masz obawy, lęk, strach to śmiało pisz na forum o wszystkim.
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 19:56

Uaaa to zabolało. . .
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

5 stycznia 2020, o 20:14

Żorżyk pisze:
5 stycznia 2020, o 19:43
Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D

No widzisz. Jesteś głupia i chorujesz na własne życzenie. Klaszcz uszami do swojego życia. Mężczyźni Ci przemówią do rozumu, bo sama go nie masz. - przekąs

Wyciąg z regulaminu forum:

Forum jest miejscem przeznaczonym głównie dla osób z wszelkimi zaburzeniami lękowymi.
Dla osób z depresją, derealizacją, depersonalizacją oraz zaburzeniem osobowości.
A także dla tych, którzy szukają po prostu wsparcia w trudnych chwilach.


Nie musisz się obawiać. Śmiało pisz na forum wszystko co Tobie "leży na wątrobie".
Tu nikt nie ugryzie, nie zbije, nie nakrzyczy.

Ewentualnie moderator czy administrator zedytuje posta i przedstawi w czym jest problem.
Dlatego jeżeli czujesz się zagubiony, masz obawy, lęk, strach to śmiało pisz na forum o wszystkim.
Hehe, nie na miejscu ironia. Nie jest głupia i nikt tak nie napisał, więc nie wiem po co ten przekąs, Tacia od 2 tygodni dzień w dzień na czacie wraca codziennie z tymi samymi natrętami o depresji i po 10 osób co dzień tłumaczy jej to samo, to nie jest jednorazowy występek jak tutaj. Po prostu uzależnienie od UPEWNIANIA SIĘ i od uspokajania na chwilę. Właśnie to ciągłe głaskanie utrzymuje ją przy tym, bo to upewnianie daje jej chwilowe ukojenie. Właśnie w taki sposób ludzie chodzą do terapeutów przez 5 lat, po to żeby raz czy 2 razy w tygodniu zostać uspokojonym na chwilę, żeby wrócić 3 dni później z tym samym problemem. Tu po prostu jest bardzo zła postawa utrzymująca się już jakiś czas i od tego trzeba zacząć, czasem pisząc ostrzejsze słowa niż świeżaków, którzy przyjdą tu z problemem po raz pierwszy, wtedy owszem należy na początku głaskać i uspokajać, ale nie kogoś kto się sam na siłę patologicznie utrzymuje te stany mimo już miliarda porad.

Po za tym, po raz kolejny - NERWICA TO NIE JEST CHOROBA. Także zanim coś napiszesz zastanów się czy nie wkręcasz kogoś jeszcze bardziej w to, bo to nie jest akceptacja tylko pogrążanie.

I warto wspomnieć jeszcze, że Tacia jest tu od 5 lat i od 5 lat z tym samym lękiem przed depresją...
Come on dziewczyno, od 5 lat i żyjesz i dobrze żyjesz!
/przerwa od forum
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

5 stycznia 2020, o 20:48

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D

Zwykłe obniżenie nastroju po wydarzeniach losowych z akcentami subdepresyjnymi.Lęki to rzeczy wtórne tego wszystkiego.Rozpad związku zachwiał Twoje poczucie bezpieczeństwa więc włączają się rzeczy o których piszesz.Też się zaastanawiam co powiesz psychiatrze bo Ty masz problem z życiem uczuciowym a nie z głową jeśli mozna tak napisać.Piszesz że boisz się "że nie bedę wstawać z łóżka..." ale nadal jednak z niego wstajesz,zajmujesz się dzieckiem,może chodzisz do pracy po zakupy,myjesz się itd.
Pamiętaj ze najlepszym lekarstwem na miłość jest nowa miłość! Wychodz z domu.Idz na fitnes,na paznokcie,do fryzjera,poczuj się znów atrakcyjna a to o czym nam piszesz bedzie historią.Lekarz bedzie się doszukiwał w Tobie czegoś ze swojej działki zawodowej i raczył Cie Paroxetyną czy escitalopramem...
Oczywiście psychoterapia nie zaszkodzi jak bedziesz mogła pogadać z kims kto pomoze Ci poukładac te szufladki w głowie bys poznała bardziej siebie i bys nauczyła się sobie z tym radzić.
;witajka
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 20:53

Hermes pisze:
5 stycznia 2020, o 20:48
Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D

Zwykłe obniżenie nastroju po wydarzeniach losowych z akcentami subdepresyjnymi.Lęki to rzeczy wtórne tego wszystkiego.Rozpad związku zachwiał Twoje poczucie bezpieczeństwa więc włączają się rzeczy o których piszesz.Też się zaastanawiam co powiesz psychiatrze bo Ty masz problem z życiem uczuciowym a nie z głową jeśli mozna tak napisać.Piszesz że boisz się "że nie bedę wstawać z łóżka..." ale nadal jednak z niego wstajesz,zajmujesz się dzieckiem,może chodzisz do pracy po zakupy,myjesz się itd.
Pamiętaj ze najlepszym lekarstwem na miłość jest nowa miłość! Wychodz z domu.Idz na fitnes,na paznokcie,do fryzjera,poczuj się znów atrakcyjna a to o czym nam piszesz bedzie historią.Lekarz bedzie się doszukiwał w Tobie czegoś ze swojej działki zawodowej i raczył Cie Paroxetyną czy escitalopramem...
Oczywiście psychoterapia nie zaszkodzi jak bedziesz mogła pogadać z kims kto pomoze Ci poukładac te szufladki w głowie bys poznała bardziej siebie i bys nauczyła się sobie z tym radzić.
;witajka
Ale ja mam lęki od 5 lat A nie od rozstania z mężem;-) chodzę do psychologa który twierdzi że to nerwica ;-) ale ja wychodzę z domu, żyje normalnie, wychodzę do ludzi itd. ;-)
Ja mam problem z akceptacją nerwicy. Aż strach iść do tego lekarza...
Dobra koniec tematu.
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 20:57

A może zaryzykuj i założ, że "ok, mogę mieć depresje"" i co z tego. masz już zapewne po tylu latach ogromną wiedze, jesteś pod opieką psychiatry z tego co czytam.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

5 stycznia 2020, o 20:58

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 20:53
Hermes pisze:
5 stycznia 2020, o 20:48
Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 19:05
Możecie mnie wyzywać ile chcecie. Wiem, macie mnie już dosyć... Tacia znowu szaleje, panikuje itd. Ale ja naprawde myślę, że mam depresję. Dziś się zastanawiałam co ja powiem psychiatrze (wizyta 09.01.) więc przeanalizowałam sobie pół roku z życia (to nic, że zlewa mi się wszystko tak jakby w 1 dzień) ale doszłam do pewnych odczuć jakie przechodzę i jakie wskazują na depresję:
- nie jestem szczęśliwa (skupiam się bardziej na negatywach niż na pozytywach)
- nieraz - rzadko mam odczucia, że wszystko mnie przerasta
- często chce mi się płakać a nie mogę( myślę, że to jest pułapka nerwicowa bo w miarę ok się czuję i nagle chce mi się płakać ni z dupy)
- dziś wpadła myśl, że ja nie jestem szczęśliwa, że mam dziecko (inni się cieszą, że mój synek jest taki fajny itd a mnie to nie cieszy) choć kocham go nad życie. Lubię gdy się śmieje, gdy robi postępy, zje cały obiadek itd ale mam takie odczucia jakby mnie to nie cieszyło macierzyństwo, jakbym się męczyła w nim - strasznie to brzmi i mnie to niepokoi i martwi a naprawdę zajmuje się synkiem i cieszę się, że mam go choć nieraz jestem zmęczona opieką nad nim.
- często mam tak, że mi się coś nie chce robić - po prostu nie chce ale w końcu to robię aby nie zwariować, że to na bank depresja
- sen - mam dni gdzie cierpię na bezsenność nie mogę zasnąć a jak śpię to mam taki płytki sen i co po chwilę się budzę, a mam dni gdzie śpię jak mały reksio
- często mam tak jakbym odczuwała smutek takie jakby wrażenie - ale to nie jest jakieś załamanie czy coś w tym stylu nawet ja nie wiem czy to jest w ogóle smutek
- roztsałam się z mężem kilka miesięcy temu - boję się, że ta sytuacja doprowadzi mnie do depresji bo samotne macierzyństwo itd

Czego ja się boję (stary weteran):
- cholernie boję się depresji( uważam, że jestem źle zdiagnozowana, że wypieram depresję i nie dopuszczam do siebie objawów depresji)
- boję się diagnozy depresji
- boję się smutku - dla mnie to jedna z najgorszych emocji - nienawidzę zamulać
- boję się wszelakich oznak depresji typu, że nie będzie chciało mi się wstać z łóżka, że wszystko będzie bezsensu, nic mnie nie będzie obchodziło, bedę nienawidziła ludzi i siebie, wszystko będzie mnie przerastało fizycznie i psychicznie

Często odczuwam lęki, non stop analizuje swój stan psychiczny, przyjdzie myśl i podpinam pod depresję.
Idę do psychiatry ale mam takiego strach, że mi postawi diagnozę depresji, że nawet nie macie pojęcia. Nawet boję się mówić, że często czuję smutek i nie cieszy mnie macierzyństwo bo pewnie od razu stwierdzi, że to depresja.



Dobra to wszystko.
Wyżaliłam się, napisałam swoje objawy. Może ktoś też tak miał tzn osoby, które bały się depresji albo mają to osoby, które mają depresję(tu akurat cieszyć się nie będę)

Dziękuje.

P.S. Możecie mnie teraz wyzywać :D

Zwykłe obniżenie nastroju po wydarzeniach losowych z akcentami subdepresyjnymi.Lęki to rzeczy wtórne tego wszystkiego.Rozpad związku zachwiał Twoje poczucie bezpieczeństwa więc włączają się rzeczy o których piszesz.Też się zaastanawiam co powiesz psychiatrze bo Ty masz problem z życiem uczuciowym a nie z głową jeśli mozna tak napisać.Piszesz że boisz się "że nie bedę wstawać z łóżka..." ale nadal jednak z niego wstajesz,zajmujesz się dzieckiem,może chodzisz do pracy po zakupy,myjesz się itd.
Pamiętaj ze najlepszym lekarstwem na miłość jest nowa miłość! Wychodz z domu.Idz na fitnes,na paznokcie,do fryzjera,poczuj się znów atrakcyjna a to o czym nam piszesz bedzie historią.Lekarz bedzie się doszukiwał w Tobie czegoś ze swojej działki zawodowej i raczył Cie Paroxetyną czy escitalopramem...
Oczywiście psychoterapia nie zaszkodzi jak bedziesz mogła pogadać z kims kto pomoze Ci poukładac te szufladki w głowie bys poznała bardziej siebie i bys nauczyła się sobie z tym radzić.
;witajka
Ale ja mam lęki od 5 lat A nie od rozstania z mężem;-) chodzę do psychologa który twierdzi że to nerwica ;-) ale ja wychodzę z domu, żyje normalnie, wychodzę do ludzi itd. ;-)
Ja mam problem z akceptacją nerwicy. Aż strach iść do tego lekarza...
Dobra koniec tematu.
Droga Taciu, teraz zobacz proszę ten mechanizm, który występuje u Ciebie dzień w dzień. Uspokoiliśmy cię tu oboje, udowodniliśmy ci coś, ty się uspokoiłaś w związku z tym sama LOGICZNIE I RACJONALNIE wyjaśniłaś sobie, że przecież masz nerwicę i przecież nie masz depresji i masz problem z akceptacją, bo jesteś uspokojona, tak samo jak się uspokajasz od 5 lat. A potem nadejdzie znowu lęk i nerwica i znowu wpadniesz w to samo i znowu przyjdziesz jutro się upewnić.

Napisz sobie na kartce tą akceptację, to co napisałaś tutaj, że masz przecież nerwice i masz problem z akceptacją. I potem w trudnych chwilach to sobie czytaj.
/przerwa od forum
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 21:00

Ja logicznie wiem że nie mam depresji tylko emocje mi mówią że to depresja na tle emocjonalnym tak jakbym miała depresję A cholera wie już nic nie wiem. Wyloguje się do życia.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

5 stycznia 2020, o 21:02

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 21:00
Ja logicznie wiem że nie mam depresji tylko emocje mi mówią że to depresja na tle emocjonalnym tak jakbym miała depresję A cholera wie już nic nie wiem. Wyloguje się do życia.
No bo hello, to jest nerwica. Jesteś w tym od 5 lat i na tym forum, przecież wiesz na czym to polega. Codzienne upewnianie cię w tym pogrąża, a prącie z tą depresją, po prostu ŻYJ jakbyś ją miała.
/przerwa od forum
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 21:03

Nie czuje się jakbym miała depresję tylko jej się boję i wyszukuje sobie objawów. Powiem lekarze aby zrobiła wywiad psychiatryczny i tyle.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

5 stycznia 2020, o 21:04

No i to jest postawa, a teraz proszę to sobię powiesić nad komputerem lub lustrem :)
/przerwa od forum
Taci
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 449
Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01

5 stycznia 2020, o 21:05

A zawsze się znajdzie jakiś objaw A jak się jeszcze na nim skupi to tym bardziej on powraca. Co ma być to będzie i koniec kropka.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

5 stycznia 2020, o 21:34

Tacia pisze:
5 stycznia 2020, o 20:53

Ja mam problem z akceptacją nerwicy. Aż strach iść do tego lekarza...
Dobra koniec tematu.
Przy takiej ripoście w formie rozkazu nawet się nie chce zagłębiać w relacje ,emocje i przyczyny nerwicy na 5 lat przed Twoim rozstaniem z mężem...
Lekarz który zaprzeczy Twoim "diagnozom" stanie się Twoim sprzymierzńcem w zaprzeczaniu tego co Ci jest a jak "potwierdzi" to zawsze możesz powiedzieć " ...a nie mówiłam! " Tak czy siak nawet nad tym chcesz mieć kontrolę.Idziesz do specjalisty któremu zapłacisz za chwilową ulgę a nie pomoc.
Mam jeszcze pytanie...
Czy historię wizyt u psychiatry używasz jako argumentu we wszelkich sprawach związanych z rozstaniem z mężem (sąd,alimenty,opowiadanie że się przez niego leczysz)?


...oczywiście nie interesuje mnie odpowiedź bo pomaga się tym którzy chcą pomocy...
Ty zacznij od dopowiedzi na pytania zaczynające się od "Dlaczego...?" które powstały w ciągu ostatnich 5 lat Twojego życia.
Nie ma lekko.To nie forum samych "głaskaczy"... <boks>
ODPOWIEDZ