Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 stycznia 2020, o 12:27

Żorżyk pisze:
4 stycznia 2020, o 23:33
Katja pisze:
4 stycznia 2020, o 23:20
Trudne emocje przy pożegnaniu z kimś bliskim.
Dobrze znany mi stan. Szczególnie, że nie mieszkam w Polsce i ciągle towarzyszą mi rozstania i powroty. Ale uczę się nie reagować moją emocjonalną stroną, bo rok 2019 mogłabym podsumowac tak



https://oaza-memow.pl/m/meme_MMRFoWpoWShKLYHukY9B4wl17
Nooo :si

Jak odnajdujesz się tam, gdzie jesteś?
No jak widać :^
A poważnie to przez pierwsze 2 lata nasiliły się u mnie objawy stresu, ale olewałam ( miałam już kiedyś epizod zaburzenia ).
Myślę, że błędem było nakręcenie się w pewnych złych nawykach ( perfekcjonizm, branie zbyt duże odpowiedzialności za życie innych ludzi, nakręcanie się w negatywnych emocjach ), bo były sygnały ostrzegawcze, że nie tędy droga ( duszności, osłabienie, problemy żołądkowe ).
Co do mojego pobytu za granicą a kwestią zaburzenia to mam mieszane uczucia, bo z jednej strony stres związany z przebywaniem na "obcej" ziemi i trochę brak pomysłu na siebie tu gdzie jestem przyczynił się do nawrotu, ale z drugiej strony co za różnica co to wywołało, nawrót jest dlatego, że nie do końca zrozumiałam pewne rzeczy za pierwszym razem.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 14:36

Czesc. Jestem nowa na forum. Chciałam pogadać bo wlazłam w jakiś ślepy zaułek i się plątam jak smród po gaciach. Już nie wiem w którą strone iść żeby dojść :huh Mam 31 lat, nerwice, taka ze wszystkimi atrakcjami i derealizacje mam od 2 lat. Wcześniej były jakieś ataki paniki ale mało się tym przejmowałam. No ale jak rypneło te dwa lata temu to nie mogę dojść do siebie. Zaczeło się od tego ze po urodzeniu dziecka musiałam wrócić do pracy, w tym samym czasie umarła moja mama, a facet sobie znalazł "koleżanke". Także bezpieczniki przegrzane i jeb. Kupiłam sobie mieszkanie, wyprowadziłam się z dwójka dzieci, poszłam do tej pracy i tak sobie trwałam rok, w tym czasie zaczęła się arytmia, zawroty głowy lekarze. Diagnoza zaburzenie lękowe, odmówiłam tabletek poszłam na terapie, przeszło na poł roku. Aż do śmierci mojego taty który umarł nagle w nocy. Nie mogłam się pozbierać. Zaczeły się objawy od początku, zaczął się lęk przed samotnością koszmarny lęk przed chorobą. Ataki paniki codziennie, doszła derealizacja zycie się stało meeega trudne. Ojciec moich dzieci się ogarnął i siedział mi pod drzwiami codziennie żebym tylko do niego wróciła, dla mnie to było wtedy jak wybawienie. Kupiliśmy razem dom na wsi, zrezygnowałam z pracy, myślałam ze jak zwolnię trochę to wszytsko wróci do normy. Nie wróciło. Zaczełam kolejna terapie, jednak ona już nic nie dała bo wiedziałam wszystko logicznie, tylko emojonalnie sobie nie umiałam poradzić. Założyłam firmę, pracuje w domu ale jest ze mną coraz gorzej. Zdaje sobie sprawę z tego, ze sama ograniczyłam sobie strefę komfortu do domu. Boje się nawet wyjść do sklepu. Troszkę jestem w dupce teraz bo firme zakładałam z dotacji, nie mam możliwości isc do pracy przez rok i chciałabym jakoś nie zwariować
wwax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 110
Rejestracja: 31 marca 2016, o 18:38

5 stycznia 2020, o 14:52

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Założyłam firmę, pracuje w domu
To chyba najgorsza rzecz dla osoby, która ma problem z nerwicą w jakimkolwiek wydaniu.
Niby trzeba pracować ale jak się człowiek uprze to może nie pracować a po głowie chodzą różne myśli... Coś okropnego.
...no i nawrót - niby wszystko się wie a głowa nie działa jak trzeba - skąd ja to znam.
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 15:05

wwax pisze:
5 stycznia 2020, o 14:52
Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Założyłam firmę, pracuje w domu
To chyba najgorsza rzecz dla osoby, która ma problem z nerwicą w jakimkolwiek wydaniu.
Niby trzeba pracować ale jak się człowiek uprze to może nie pracować a po głowie chodzą różne myśli... Coś okropnego.
...no i nawrót - niby wszystko się wie a głowa nie działa jak trzeba - skąd ja to znam.
NO dwa miesiące na razie tak ciagne ale już widze, ze to nie był dobry pomyśł,
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

5 stycznia 2020, o 15:12

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 15:05
wwax pisze:
5 stycznia 2020, o 14:52
Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Założyłam firmę, pracuje w domu
To chyba najgorsza rzecz dla osoby, która ma problem z nerwicą w jakimkolwiek wydaniu.
Niby trzeba pracować ale jak się człowiek uprze to może nie pracować a po głowie chodzą różne myśli... Coś okropnego.
...no i nawrót - niby wszystko się wie a głowa nie działa jak trzeba - skąd ja to znam.
NO dwa miesiące na razie tak ciagne ale już widze, ze to nie był dobry pomyśł,
Kwestia zarobkowa jest różna faktem jest ze wychodzenie z domu i przebywanie z ludźmi daje wiele ale jeśli masz teraz taka opcje to nic narazie nie poradzisz ..musisz bardziej pomyśleć nad tym aby zrobić co masz do zrobienia i odłożyć prace a poszukać jakiś zajęć które pozwolą ci odetchnąć. ..sport jakiś może ..spacery regularne ...coś co pomoże ci się na jakiś czas oderwać ..😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 15:19

Tu jest problem bo wszystko co pozwala mi się oderwać powoduje u mnie lęk i tego unikam
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 stycznia 2020, o 15:54

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 15:19
Tu jest problem bo wszystko co pozwala mi się oderwać powoduje u mnie lęk i tego unikam

Ja również jestem w sytuacji, że pracuję w domu i w dodatku mieszkam w miejscu gdzie znam niewiele osób, więc czasu mam bardzoooo dużo i co za tym pierwsze tygodnie nerwicowego szaleństwa upłyneły mi ciągłych analizach co zaprowadziło mnie w tzw czarną dupe, ale rzecz w tym żeby z niej wyjść, a nie się w niej urządzać. Musisz szukać zajęć ( hobby, sport, jak najwięcej wychodzenia ), kontaktu z ludźmi i ryzkować.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 16:47

TYlko kurde jak, kiedy, gdzie? Ja jako totalny introwertyk nigdy nie chodziłam do znajomych czy na jakieś imprezy itd.. Samotnośc mnie uszczęsliwia, tylko wiem ze wcale mi to dobrze nie robi. Jak to pogodzić? Swoją zamkniętą w sobie głowe i wychodzenie z zaburzenia
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 stycznia 2020, o 17:07

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 16:47
TYlko kurde jak, kiedy, gdzie? Ja jako totalny introwertyk nigdy nie chodziłam do znajomych czy na jakieś imprezy itd.. Samotnośc mnie uszczęsliwia, tylko wiem ze wcale mi to dobrze nie robi. Jak to pogodzić? Swoją zamkniętą w sobie głowe i wychodzenie z zaburzenia
Nie chodzi o to żeby na siłę robić teraz z siebie duszę towarzystwa, ale żeby z tego co lubisz wybrać coś co pozwala być bardziej aktywną i żeby chociaż trochę przekonać się do towarzystwa innych ludźmi. Może nie od razu imprezy, ale np wyjscie na kawę, albo chociaż w miejsca gdzie jest sporo ludzi ( siłownia, kino, centrum handlowe, park, biblioteka). Polecam też spacery we 2 bo pozwalają spalić nadmiar adrenaliny, a obecność drugiej osoby odciąga od rozmyślań.
Ja nazwałabym siebie towarzyskim samotnikiem, bo z jednej strony ma bardzo dużą potrzebę bycia na zewnętrz, wśród ludzi ( przez wiele lat mieszkałam lub pracowałam w centrum miast w których mieszkałam i tak się czuje najlepiej ), a z drugiej mam też dużą potrzebę wolności i samotności, więc rozumiem, że ktoś może po prostu lubić być sam, ale z tą samotnością nie należy też przesadzać, bo pozbawiając się kontaktu z innymi pozbawiasz się plusów wynikających z kontaktu z drugą osobą ( np. zmiana perspektywy ).
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 stycznia 2020, o 17:27

wwax pisze:
5 stycznia 2020, o 14:52
Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Założyłam firmę, pracuje w domu
To chyba najgorsza rzecz dla osoby, która ma problem z nerwicą w jakimkolwiek wydaniu.
Niby trzeba pracować ale jak się człowiek uprze to może nie pracować a po głowie chodzą różne myśli... Coś okropnego.
...no i nawrót - niby wszystko się wie a głowa nie działa jak trzeba - skąd ja to znam.
Święte Twoje słowa.
Bycie w stadzie podstawą zdrowienia, u mnie na pewno.
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 17:31

Rozumiem. Może zabrzmi to jak wymówka ale kurde nie mam jak. W tygodniu jestem sama z dziecmi. Facet wraca tylko na weekendy. Młodsza córa ma 4 lata i w sumie wyjście z nią jest wątpliwą przyjemnością bo trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 stycznia 2020, o 17:42

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 17:31
Rozumiem. Może zabrzmi to jak wymówka ale kurde nie mam jak. W tygodniu jestem sama z dziecmi. Facet wraca tylko na weekendy. Młodsza córa ma 4 lata i w sumie wyjście z nią jest wątpliwą przyjemnością bo trzeba mieć oczy dookoła głowy.
No brzmi to jak wymówka, bo zawsze jest kurde jak ;)
24/7 w domu z bąbelkami to nie jest dobry pomysł nawet jakbyś nie miała nerwicy.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 stycznia 2020, o 17:49

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 16:47
TYlko kurde jak, kiedy, gdzie? Ja jako totalny introwertyk nigdy nie chodziłam do znajomych czy na jakieś imprezy itd.. Samotnośc mnie uszczęsliwia, tylko wiem ze wcale mi to dobrze nie robi. Jak to pogodzić? Swoją zamkniętą w sobie głowe i wychodzenie z zaburzenia
Homeria (cudny nick, od H. Simpsona?) ,

kiedy czytałam Twój post
Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Czesc. Jestem nowa na forum. Chciałam pogadać bo wlazłam w jakiś ślepy zaułek i się plątam jak smród po gaciach. Już nie wiem w którą strone iść żeby dojść :huh Mam 31 lat, nerwice, taka ze wszystkimi atrakcjami i derealizacje mam od 2 lat. Wcześniej były jakieś ataki paniki ale mało się tym przejmowałam. No ale jak rypneło te dwa lata temu to nie mogę dojść do siebie. Zaczeło się od tego ze po urodzeniu dziecka musiałam wrócić do pracy, w tym samym czasie umarła moja mama, a facet sobie znalazł "koleżanke". Także bezpieczniki przegrzane i jeb. Kupiłam sobie mieszkanie, wyprowadziłam się z dwójka dzieci, poszłam do tej pracy i tak sobie trwałam rok, w tym czasie zaczęła się arytmia, zawroty głowy lekarze. Diagnoza zaburzenie lękowe, odmówiłam tabletek poszłam na terapie, przeszło na poł roku. Aż do śmierci mojego taty który umarł nagle w nocy. Nie mogłam się pozbierać. Zaczeły się objawy od początku, zaczął się lęk przed samotnością koszmarny lęk przed chorobą. Ataki paniki codziennie, doszła derealizacja zycie się stało meeega trudne. Ojciec moich dzieci się ogarnął i siedział mi pod drzwiami codziennie żebym tylko do niego wróciła, dla mnie to było wtedy jak wybawienie. Kupiliśmy razem dom na wsi, zrezygnowałam z pracy, myślałam ze jak zwolnię trochę to wszytsko wróci do normy. Nie wróciło. Zaczełam kolejna terapie, jednak ona już nic nie dała bo wiedziałam wszystko logicznie, tylko emojonalnie sobie nie umiałam poradzić. Założyłam firmę, pracuje w domu ale jest ze mną coraz gorzej. Zdaje sobie sprawę z tego, ze sama ograniczyłam sobie strefę komfortu do domu. Boje się nawet wyjść do sklepu. Troszkę jestem w dupce teraz bo firme zakładałam z dotacji, nie mam możliwości isc do pracy przez rok i chciałabym jakoś nie zwariować
moje odczucia:
- masz za sobą bardzo dużo silnych stresów : śmierć rodziców, w tym nagła jednego z nich , zdrada męża, , nagłe samotne macierzyństwo z maleńkim dzieckem, utrzymanie dziecka i siebie, wyprowadzka, kolejna zmiana środowiska, odczucie pułapki z firmą
- terapia to też wysiłek, a nieudana to chyba wysiłek do sześcianu.

To wszystko musiało gdzieś odłożyć się w organiźmie. Piszesz, że miałaś jakieś ataki paniki, ale sie tym nie przejmowałaś, czylli nieco przedtem było coś o podłożu lękowym.
Pędzi się i bagatelizuje, bo albo są takie okolicznosci, albo wgląd za trudny.

Też tak miałam, że wyprawą było wyjście z domu do sklepu, a jakiekolwiek rozmowy to był masakryczny wysiłek. Wychodziłam na siłę, podchodziłam do siebie behawioralnie: nie pobłażać zachowaniu lękowemu.
To było trudne. Pomagała mi medytacja, bo budowała mózg, tworzyła dystans i spokój.

Jak u Ciebie teraz z poczuciem bezpieczeństwa w zwiążku?

Jestem introwertyczką. Mi pomaga muzyka, sztuka, beletrystyka, mądre książki, długi spacer, rozmowa z kimś mądrym.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 stycznia 2020, o 17:51

Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 17:31
Rozumiem. Może zabrzmi to jak wymówka ale kurde nie mam jak. W tygodniu jestem sama z dziecmi. Facet wraca tylko na weekendy. Młodsza córa ma 4 lata i w sumie wyjście z nią jest wątpliwą przyjemnością bo trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Można skapcanieć mimo najlepszych intencji
Homeria
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 kwietnia 2019, o 13:47

5 stycznia 2020, o 18:53

Żorżyk pisze:
5 stycznia 2020, o 17:49


Homeria (cudny nick, od H. Simpsona?) ,

NIe. :DD kiedyś dawno dawno temu kiedy miałam jakieś 15 lat marzyło mi się posiadanie kapeli rokowej i nawet wymyślałam nazwe. I wpadłam w jakiejś gazecie na odmiane jabłek o nazwie homeria. pomyślałam, ze to swietna nazwa. Kapeli nie ma ale nazwa została.

kiedy czytałam Twój post
Homeria pisze:
5 stycznia 2020, o 14:36
Czesc. Jestem nowa na forum. Chciałam pogadać bo wlazłam w jakiś ślepy zaułek i się plątam jak smród po gaciach. Już nie wiem w którą strone iść żeby dojść :huh Mam 31 lat, nerwice, taka ze wszystkimi atrakcjami i derealizacje mam od 2 lat. Wcześniej były jakieś ataki paniki ale mało się tym przejmowałam. No ale jak rypneło te dwa lata temu to nie mogę dojść do siebie. Zaczeło się od tego ze po urodzeniu dziecka musiałam wrócić do pracy, w tym samym czasie umarła moja mama, a facet sobie znalazł "koleżanke". Także bezpieczniki przegrzane i jeb. Kupiłam sobie mieszkanie, wyprowadziłam się z dwójka dzieci, poszłam do tej pracy i tak sobie trwałam rok, w tym czasie zaczęła się arytmia, zawroty głowy lekarze. Diagnoza zaburzenie lękowe, odmówiłam tabletek poszłam na terapie, przeszło na poł roku. Aż do śmierci mojego taty który umarł nagle w nocy. Nie mogłam się pozbierać. Zaczeły się objawy od początku, zaczął się lęk przed samotnością koszmarny lęk przed chorobą. Ataki paniki codziennie, doszła derealizacja zycie się stało meeega trudne. Ojciec moich dzieci się ogarnął i siedział mi pod drzwiami codziennie żebym tylko do niego wróciła, dla mnie to było wtedy jak wybawienie. Kupiliśmy razem dom na wsi, zrezygnowałam z pracy, myślałam ze jak zwolnię trochę to wszytsko wróci do normy. Nie wróciło. Zaczełam kolejna terapie, jednak ona już nic nie dała bo wiedziałam wszystko logicznie, tylko emojonalnie sobie nie umiałam poradzić. Założyłam firmę, pracuje w domu ale jest ze mną coraz gorzej. Zdaje sobie sprawę z tego, ze sama ograniczyłam sobie strefę komfortu do domu. Boje się nawet wyjść do sklepu. Troszkę jestem w dupce teraz bo firme zakładałam z dotacji, nie mam możliwości isc do pracy przez rok i chciałabym jakoś nie zwariować
moje odczucia:
- masz za sobą bardzo dużo silnych stresów : śmierć rodziców, w tym nagła jednego z nich , zdrada męża, , nagłe samotne macierzyństwo z maleńkim dzieckem, utrzymanie dziecka i siebie, wyprowadzka, kolejna zmiana środowiska, odczucie pułapki z firmą
- terapia to też wysiłek, a nieudana to chyba wysiłek do sześcianu.

To wszystko musiało gdzieś odłożyć się w organiźmie. Piszesz, że miałaś jakieś ataki paniki, ale sie tym nie przejmowałaś, czylli nieco przedtem było coś o podłożu lękowym.
Pędzi się i bagatelizuje, bo albo są takie okolicznosci, albo wgląd za trudny.

Tak bardzo ogólnie jestem dda. Rodzice pili, oboje. Mama miała nerwice, tato depresje była próba samobójcza, na szczęście znalazłam go w pore. Brat brał narkotyki, nie miałam z nim kontaktu. w szkole lipa bo ze względu na biede i to ze rodzice nie bardzo się o mnie troszczyli byłam w szkole wyśmiewana, nie miałam znajomych i to się w sumie ciągło az do liceum.

Też tak miałam, że wyprawą było wyjście z domu do sklepu, a jakiekolwiek rozmowy to był masakryczny wysiłek. Wychodziłam na siłę, podchodziłam do siebie behawioralnie: nie pobłażać zachowaniu lękowemu.
To było trudne. Pomagała mi medytacja, bo budowała mózg, tworzyła dystans i spokój.

Jak u Ciebie teraz z poczuciem bezpieczeństwa w zwiążku?

No tu też lipa. Mam takie przeświadczenie ze wszystko co mam może się skonczyc w każdej chwili. boje się do czegokolwiek przywiązać żeby tego nie stracic. Wiec udaje , ze nie czuje

Jestem introwertyczką. Mi pomaga muzyka, sztuka, beletrystyka, mądre książki, długi spacer, rozmowa z kimś mądrym.


kurcze nie ogarnęłam tego cytownia :DD jeszcze. Znajdziesz co ja tam odpisałam?
ODPOWIEDZ