Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1566
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
Co z tego, że od 3 miesięcy. To może trwać tyle ile nerwica. Ja od paru miesięcu nie jestem tym samym człowiekiem. Żyję nerwicą. Teraz zaczynam to zmieniać, bo inaczej sobie zniszcze życie i tobie tez radzę wziąć się w garść. Jak mój związek zaczął się sypać przez nerwicę to postanowiłem wziąć się za siebie w końcu.Nicram pisze: ↑4 lutego 2019, o 09:01od 3 miesięcy....Wczoraj rano znowu była na mnie wściekła, że cały czas mam jakieś obawy w tej nerwicy. Było dość dramatycznie, ale skończyło się na tym, że pogodziliśmy się. Ostatecznie cały dzień z nią przeleżałem, ale lęk się wyciszył bardzo. Gorzej jest teraz. Mam cały czas to uczucie pustki, tak jakby ciszy przed burzą. Tak jakbym oczekiwał, że coś wielkiego się stanie. Jestem kompletnie zmieszany, spróbuję się czymś zająć.Nerwyzestali pisze: ↑3 lutego 2019, o 18:14W nerwicy to jest charakterystyczne, że człowiek skupia sie na sobie i staje się egoistyczny, robi wrażenie wyzutego z emocji. Musisz się wziąć w garść, tyle, ja tak samo i wszyscy tutaj, którzy sa zaburzeni. Przestań żyć nerwicą. Od 2 miesięcy masz nerwicę?Nicram pisze: ↑3 lutego 2019, o 16:00Cześć, wybaczcie, ale muszę to z siebie wywalić. Moja dziewczyna się wczoraj popołakała i powiedziała, że boi się o to czy ja sobie niczego nie zrobię, jak jej nie ma. Że już ją to męczy, że boi się wyjechać ze mną i ze swoją rodziną, bo jej rodzina nic nie wie, że od 2 miesięcy mam lęki. Ja często jej mówię czego się boję, czyli codziennie czego innego. Na ten płacz Zareagowałem jakbym nie miał ani lęku ani uczuć. Tak bez uczucia kompletnie i powiedziałem, że ze mną jest wszystko dobrze i żeby się uspokoiła. Przytuliłem ją i starałem uspokoić. Po tym jak przeżyłem ostatni atak paniki lęk ogólny u mnie przybrał na sile i cały czas mam spocone ręce, silny ścisk w głowie, depersonalizacji i małą derealizację. Bardzo mało jem bo nie czuję głodu. Co więcej kiedy zjem wtedy mam wrażenie, że następuje zwiększona intensywność lęku. Żyję tylko nerwicą, objawami i kiedy robię coś normalnego zawieszam się i zadaję sobie w myślach pytania czy już nie zwariowałem. Nie wiem już co robić:(((
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Rozumiem, że dla związku to trudny moment, ale najlepiej jest jak druga osoba cię wspiera, a nie jest zła, bo masz objawy. Zacznijcie się oboje edukować na temat nerwicy, co to dokładnie jest, jak działa i jak z tym się zmierzyć, bo taka wiedza to bardzo duży krok do sukcesu oraz tego, aby partner/partnerka zrozumiał zaburzona osobę.Nicram pisze: ↑4 lutego 2019, o 09:01od 3 miesięcy....Wczoraj rano znowu była na mnie wściekła, że cały czas mam jakieś obawy w tej nerwicy. Było dość dramatycznie, ale skończyło się na tym, że pogodziliśmy się. Ostatecznie cały dzień z nią przeleżałem, ale lęk się wyciszył bardzo. Gorzej jest teraz. Mam cały czas to uczucie pustki, tak jakby ciszy przed burzą. Tak jakbym oczekiwał, że coś wielkiego się stanie. Jestem kompletnie zmieszany, spróbuję się czymś zająć.Nerwyzestali pisze: ↑3 lutego 2019, o 18:14W nerwicy to jest charakterystyczne, że człowiek skupia sie na sobie i staje się egoistyczny, robi wrażenie wyzutego z emocji. Musisz się wziąć w garść, tyle, ja tak samo i wszyscy tutaj, którzy sa zaburzeni. Przestań żyć nerwicą. Od 2 miesięcy masz nerwicę?Nicram pisze: ↑3 lutego 2019, o 16:00Cześć, wybaczcie, ale muszę to z siebie wywalić. Moja dziewczyna się wczoraj popołakała i powiedziała, że boi się o to czy ja sobie niczego nie zrobię, jak jej nie ma. Że już ją to męczy, że boi się wyjechać ze mną i ze swoją rodziną, bo jej rodzina nic nie wie, że od 2 miesięcy mam lęki. Ja często jej mówię czego się boję, czyli codziennie czego innego. Na ten płacz Zareagowałem jakbym nie miał ani lęku ani uczuć. Tak bez uczucia kompletnie i powiedziałem, że ze mną jest wszystko dobrze i żeby się uspokoiła. Przytuliłem ją i starałem uspokoić. Po tym jak przeżyłem ostatni atak paniki lęk ogólny u mnie przybrał na sile i cały czas mam spocone ręce, silny ścisk w głowie, depersonalizacji i małą derealizację. Bardzo mało jem bo nie czuję głodu. Co więcej kiedy zjem wtedy mam wrażenie, że następuje zwiększona intensywność lęku. Żyję tylko nerwicą, objawami i kiedy robię coś normalnego zawieszam się i zadaję sobie w myślach pytania czy już nie zwariowałem. Nie wiem już co robić:(((
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
- Halka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 457
- Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29
Mam ją w znajomych na fb czasem z nią na Messenger pisze. Widze że była aktywna. Da rade i nawet niewie ile osób jej dobrze życzy i martwi o nią . Fajnie że pamiętacieznerwicowana85 pisze: ↑4 lutego 2019, o 14:19Jak posprawdzala to od tamtego posta o 13:25 nie wchodzila i nic nie dodawala. Bardzo sie o nią martwie tak szczerze mowiac.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1566
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
Możesz napisz do niej.Halka pisze: ↑4 lutego 2019, o 17:18Mam ją w znajomych na fb czasem z nią na Messenger pisze. Widze że była aktywna. Da rade i nawet niewie ile osób jej dobrze życzy i martwi o nią . Fajnie że pamiętacieznerwicowana85 pisze: ↑4 lutego 2019, o 14:19Jak posprawdzala to od tamtego posta o 13:25 nie wchodzila i nic nie dodawala. Bardzo sie o nią martwie tak szczerze mowiac.
- Marceline
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 21 stycznia 2019, o 17:45
Witam. W sumie to chciałam znowu napisać nowego posta, ale ten ma nawet temat idealnie pasujący do tego, co chcę napisać.
No więc mam kryzys. Nasiliły mi się objawy. Ogromne napięcie w głowie, ból w uszach, pieczenie, poczucie ciepła na twarzy i szyi przy jednoczesnym drżeniu z zimna, lekkie kołowanie i przelewanie się w głowie, dekoncentracja, derealizacja, irytacja a chwilę potem anhedonia i Bóg wie, co jeszcze. Zaczęłam ostatnio się trochę obawiać, że to nie musi być tylko nerwica, czy depresja. Nie byłam jeszcze u neurologa. Dzisiaj się zapisałam, ale dopiero na 11. kwietnia, więc poważnie myślę nad prywatną wizytą. Ale nie wiem, czy cokolwiek z tego będzie, bo do tego znowu pojawiły się problemy z jakże wspierającymi rodzicami (stwierdzili, żebym, krótko mówiąc, ruszyła dupę/wyszła do kogoś/i inne pierdoły, które zresztą do tej pory wykonywałam albo starałam się robić, jednak po pół roku zmuszania się do tego wszystkiego na przekór ogromnego zmęczenia dałam w ostatnich dniach trochę za wygraną). Trochę się boję. Że naprawdę coś mi jest. Rodzice i tak nigdy nie tolerowali moich najmniejszych nawet problemów, ale teraz martwię się, że nawet do neurologa mnie nie będą chcieli dopuścić. Nie wiem już, co zrobić. Nie mam właściwie nikogo, komu mogłabym się zwierzyć (zauważyłam, że większość członków rodziny jest ułomna pod względem radzenia sobie z emocjami albo wszystko duszą, albo wybuchają co chwila agresją). Jedyne osoby, które przychodzą mi na myśl, to chyba psycholog i ewentualnie znajoma, która zmagała się z nerwicą natręctw. Boję się wizyty u tej pierwszej, bo po tym, co z siebie wyrzucę na pewno dojdzie do konfrontacji z rodzicami. A rozmowa z tą drugą raczej nie wiele by mi dała oprócz wylania żalów. Jezu, nie myślę o samobójstwie, ale czuję się w tak beznadziejnym położeniu. Chciałabym mieć chociaż 1 tydzień spokoju, bez obowiązków, bez permanentnego spięcia z ojcem i matką. Ale potem i tak bym musiała wrócić. Nie wiem, co zrobić, nie mam siły na nic. Wszystko się sypie, chociaż się starałam. A teraz już nie mam siły na nic. . .
No więc mam kryzys. Nasiliły mi się objawy. Ogromne napięcie w głowie, ból w uszach, pieczenie, poczucie ciepła na twarzy i szyi przy jednoczesnym drżeniu z zimna, lekkie kołowanie i przelewanie się w głowie, dekoncentracja, derealizacja, irytacja a chwilę potem anhedonia i Bóg wie, co jeszcze. Zaczęłam ostatnio się trochę obawiać, że to nie musi być tylko nerwica, czy depresja. Nie byłam jeszcze u neurologa. Dzisiaj się zapisałam, ale dopiero na 11. kwietnia, więc poważnie myślę nad prywatną wizytą. Ale nie wiem, czy cokolwiek z tego będzie, bo do tego znowu pojawiły się problemy z jakże wspierającymi rodzicami (stwierdzili, żebym, krótko mówiąc, ruszyła dupę/wyszła do kogoś/i inne pierdoły, które zresztą do tej pory wykonywałam albo starałam się robić, jednak po pół roku zmuszania się do tego wszystkiego na przekór ogromnego zmęczenia dałam w ostatnich dniach trochę za wygraną). Trochę się boję. Że naprawdę coś mi jest. Rodzice i tak nigdy nie tolerowali moich najmniejszych nawet problemów, ale teraz martwię się, że nawet do neurologa mnie nie będą chcieli dopuścić. Nie wiem już, co zrobić. Nie mam właściwie nikogo, komu mogłabym się zwierzyć (zauważyłam, że większość członków rodziny jest ułomna pod względem radzenia sobie z emocjami albo wszystko duszą, albo wybuchają co chwila agresją). Jedyne osoby, które przychodzą mi na myśl, to chyba psycholog i ewentualnie znajoma, która zmagała się z nerwicą natręctw. Boję się wizyty u tej pierwszej, bo po tym, co z siebie wyrzucę na pewno dojdzie do konfrontacji z rodzicami. A rozmowa z tą drugą raczej nie wiele by mi dała oprócz wylania żalów. Jezu, nie myślę o samobójstwie, ale czuję się w tak beznadziejnym położeniu. Chciałabym mieć chociaż 1 tydzień spokoju, bez obowiązków, bez permanentnego spięcia z ojcem i matką. Ale potem i tak bym musiała wrócić. Nie wiem, co zrobić, nie mam siły na nic. Wszystko się sypie, chociaż się starałam. A teraz już nie mam siły na nic. . .
Ten silver spoons coming after me,
One life with one dream on repeat,
I'll escape if I try hard enough,
Till, King of the Jungle calls my bluff
One life with one dream on repeat,
I'll escape if I try hard enough,
Till, King of the Jungle calls my bluff
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Ooo, ufff to daj jej znac, ze znerwicowana 85 teskniHalka pisze: ↑4 lutego 2019, o 17:18Mam ją w znajomych na fb czasem z nią na Messenger pisze. Widze że była aktywna. Da rade i nawet niewie ile osób jej dobrze życzy i martwi o nią . Fajnie że pamiętacieznerwicowana85 pisze: ↑4 lutego 2019, o 14:19Jak posprawdzala to od tamtego posta o 13:25 nie wchodzila i nic nie dodawala. Bardzo sie o nią martwie tak szczerze mowiac.
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
Dużo osób tu na forum wystraszyła swoim postem o tym że łyknęła tabletki. Tak się nie robi, ja od tego czasu się martwiłam czy ona wogóle żyje jeszcze, bo zawsze pisała codziennie a po tej wiadomości się całkiem wyłączyła z forum. Myślałam że kto jak kto, ale ona, stary forumowy wyjadacz odstawia takie cyrki? Wiedząc że wielu osobom mogło się pogorszyć przez to co napisała? My się o nią martwimy tutaj, a z jej strony nawet słowa, tak jakby chciała żebyśmy myśleli że przedawkowała. Jest mi po prostu przykro, każdego dnia tracę wiarę w ludzi

you infected my blood
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 44
- Rejestracja: 8 sierpnia 2018, o 21:31
Z tego co czytalam ona tylko napisala ze wziela leki (jakie i ile nie iwadomo moze tylko poprostu swoje przepisane przez lekarza ) i ma nadzieje sie nie obudzic ale nigdzie nie napisala ze chce sie zabic ,zaiterpretowalas to jak chcialaś.Ile razy ja chcialam sie nie obudzic bo bylo mi bardzo zle po wielu trgicznych chwilach ale to nei znaczy ze bym sie zabila.tapurka pisze: ↑4 lutego 2019, o 23:59Dużo osób tu na forum wystraszyła swoim postem o tym że łyknęła tabletki. Tak się nie robi, ja od tego czasu się martwiłam czy ona wogóle żyje jeszcze, bo zawsze pisała codziennie a po tej wiadomości się całkiem wyłączyła z forum. Myślałam że kto jak kto, ale ona, stary forumowy wyjadacz odstawia takie cyrki? Wiedząc że wielu osobom mogło się pogorszyć przez to co napisała? My się o nią martwimy tutaj, a z jej strony nawet słowa, tak jakby chciała żebyśmy myśleli że przedawkowała. Jest mi po prostu przykro, każdego dnia tracę wiarę w ludzi![]()
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
Jak inaczej interpretować słowa że już nie chce się obudzić? To że chce umrzeć, no chyba że chce zapaść w śpiączkę. Ty też interpretujesz to jak chcesz, a przykre właśnie jest to że ona od tego czasu nie napisała ani słowa, ja naprawdę myślałam że może nie żyjeZałamanaTotalnie pisze: ↑5 lutego 2019, o 01:03Z tego co czytalam ona tylko napisala ze wziela leki (jakie i ile nie iwadomo moze tylko poprostu swoje przepisane przez lekarza ) i ma nadzieje sie nie obudzic ale nigdzie nie napisala ze chce sie zabic ,zaiterpretowalas to jak chcialaś.Ile razy ja chcialam sie nie obudzic bo bylo mi bardzo zle po wielu trgicznych chwilach ale to nei znaczy ze bym sie zabila.tapurka pisze: ↑4 lutego 2019, o 23:59Dużo osób tu na forum wystraszyła swoim postem o tym że łyknęła tabletki. Tak się nie robi, ja od tego czasu się martwiłam czy ona wogóle żyje jeszcze, bo zawsze pisała codziennie a po tej wiadomości się całkiem wyłączyła z forum. Myślałam że kto jak kto, ale ona, stary forumowy wyjadacz odstawia takie cyrki? Wiedząc że wielu osobom mogło się pogorszyć przez to co napisała? My się o nią martwimy tutaj, a z jej strony nawet słowa, tak jakby chciała żebyśmy myśleli że przedawkowała. Jest mi po prostu przykro, każdego dnia tracę wiarę w ludzi![]()

you infected my blood
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 373
- Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24
Tapurka doskonale Cię rozumiem, myślę jednak ,ze ona była załamana tym co się stało i pisała pod wpływem emocji. Napewno tak naprawdę nigdy nie miała zamiaru coś sobie zrobić ani nie chciała też nikogo dobijać psychicznie.Pewnie poprostu w tym bólu po psie nie myślała o tym jak na jej słowa mogą zareagować inni .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
O nie! Było napisane, że wzięła tabletki. Jej post był poniekąd wołaniem o pomoc. Każdy mógł go zinteroretować na swój sposób. Też o niej myślę, bo martwię się, pomimo, że jest obcą osobą...tapurka pisze: ↑5 lutego 2019, o 08:52Jak inaczej interpretować słowa że już nie chce się obudzić? To że chce umrzeć, no chyba że chce zapaść w śpiączkę. Ty też interpretujesz to jak chcesz, a przykre właśnie jest to że ona od tego czasu nie napisała ani słowa, ja naprawdę myślałam że może nie żyjeZałamanaTotalnie pisze: ↑5 lutego 2019, o 01:03Z tego co czytalam ona tylko napisala ze wziela leki (jakie i ile nie iwadomo moze tylko poprostu swoje przepisane przez lekarza ) i ma nadzieje sie nie obudzic ale nigdzie nie napisala ze chce sie zabic ,zaiterpretowalas to jak chcialaś.Ile razy ja chcialam sie nie obudzic bo bylo mi bardzo zle po wielu trgicznych chwilach ale to nei znaczy ze bym sie zabila.tapurka pisze: ↑4 lutego 2019, o 23:59
Dużo osób tu na forum wystraszyła swoim postem o tym że łyknęła tabletki. Tak się nie robi, ja od tego czasu się martwiłam czy ona wogóle żyje jeszcze, bo zawsze pisała codziennie a po tej wiadomości się całkiem wyłączyła z forum. Myślałam że kto jak kto, ale ona, stary forumowy wyjadacz odstawia takie cyrki? Wiedząc że wielu osobom mogło się pogorszyć przez to co napisała? My się o nią martwimy tutaj, a z jej strony nawet słowa, tak jakby chciała żebyśmy myśleli że przedawkowała. Jest mi po prostu przykro, każdego dnia tracę wiarę w ludzi![]()
Też miałam nie raz myśli samobójcze, raz byłąm o krok od podjęcia takiej decyzji, leżałam w łóżku a obok miałam przygotowane leki, więc wiem z czym to się je, ale ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła to straszenie innych osób że wzięłam leki żeby się nie obudzić.