Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 17:00

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:14
Tak, zderzyłam się z dorosłym życiem, które przytłoczyło mnie bardzo mocno. Chciałam pracować w weekendy u rodziny w restauracji a na tygodniu poszukać sobie czegoś na dostawkę. Ogólnie z rodzicami na początku rozmawiałam o pracy dodatkowej, nie byłam przygotowana na pełen etat. Okazało się że znajoma taty szuka kogoś i tak postanowiłam się podjąć tej pracy zachęcana przez wszystkich. I nagle rodzice zmienili podejście i rozkazują mi pracować tu a jeśli nie to do urzędu pracy i 'tam mi pokażą', liczyłam na zrozumienie i pomoc, a dostałam groźby i krzyki. Dodatkowo uczę sie w prywatnej szkole, i ojciec twierdzi że ubezpieczenie które miałam, czyli to takie 'podpięcie się pod rodzica' obowiązuje do 23 roku życia, ale przeczytałam przed chwilą w internecie że do 26 roku jeśli osoba uczy się lub studiuje. I tak nastraszył mnie, że jeśli nie będę chodzić do pracy to nie będę miała ubezpieczenia...
W jaki sposób rodzice cię zmuszają do takiej a nie innej pracy? Jeśli masz jakiś inny pomysł na prace to go realizuj.
Ile masz lat?
Może tez pracować i w międzyczasie szukać czegoś co będzie ci bardziej odpowiadało.
Niestety trochę tak to wyglada, ze nie chcesz pracować na pełny etat, wowalalbys spędzać czas z facetem i mieć czas wolny. I trochę usprawiedliwiasz się nerwica. Popraw mnie jeśli się mylę.
Praca w nerwicy jest ciężka, czasem bardzo. Mi tez się zdażyło wychodzić na fajkę czy do toalety i płakać. Mysle ze nie tylko mi:)
Ale przełamywanie leku i robienie wszystkiego mimo objawów to cześć terapii.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 18:48

bbea pisze:
7 października 2018, o 17:00
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:14
Tak, zderzyłam się z dorosłym życiem, które przytłoczyło mnie bardzo mocno. Chciałam pracować w weekendy u rodziny w restauracji a na tygodniu poszukać sobie czegoś na dostawkę. Ogólnie z rodzicami na początku rozmawiałam o pracy dodatkowej, nie byłam przygotowana na pełen etat. Okazało się że znajoma taty szuka kogoś i tak postanowiłam się podjąć tej pracy zachęcana przez wszystkich. I nagle rodzice zmienili podejście i rozkazują mi pracować tu a jeśli nie to do urzędu pracy i 'tam mi pokażą', liczyłam na zrozumienie i pomoc, a dostałam groźby i krzyki. Dodatkowo uczę sie w prywatnej szkole, i ojciec twierdzi że ubezpieczenie które miałam, czyli to takie 'podpięcie się pod rodzica' obowiązuje do 23 roku życia, ale przeczytałam przed chwilą w internecie że do 26 roku jeśli osoba uczy się lub studiuje. I tak nastraszył mnie, że jeśli nie będę chodzić do pracy to nie będę miała ubezpieczenia...
W jaki sposób rodzice cię zmuszają do takiej a nie innej pracy? Jeśli masz jakiś inny pomysł na prace to go realizuj.
Ile masz lat?
Może tez pracować i w międzyczasie szukać czegoś co będzie ci bardziej odpowiadało.
Niestety trochę tak to wyglada, ze nie chcesz pracować na pełny etat, wowalalbys spędzać czas z facetem i mieć czas wolny. I trochę usprawiedliwiasz się nerwica. Popraw mnie jeśli się mylę.
Praca w nerwicy jest ciężka, czasem bardzo. Mi tez się zdażyło wychodzić na fajkę czy do toalety i płakać. Mysle ze nie tylko mi:)
Ale przełamywanie leku i robienie wszystkiego mimo objawów to cześć terapii.
Mama uważa, że jeśli teraz się wycofam to zamknę sobie drogę na przyszłość, i nie wierzy, że mogłabym robić coś innego narazie. Tak, nie chce pracować na pełen etat, bo plany były inne, ale... nie boje sie aktualnej pracy, tylko emocji które towarzyszą mi jak z niej wychodzę, czyli okropny lęk, brak chęci na cokolwiek i najgorsze co mnie trapi to to że nie śpie. To są moje demony dnia codziennego. Teraz rozmawiałam z mamą o tym wszystkim i mama powiedziała, żebym założyła sobie cel, że do maja będę tam pracować a później sama zdecyduje co będę chciała robić. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wychodzę na dziecko które nigdy nie chce pracować, ale nie dlatego że nie chce mi się, a dlatego że w tym momencie ogranicza mnie lęk, i poradzenie sobie z tym jest dla mnie abstrakcją.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 19:01

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 18:48
bbea pisze:
7 października 2018, o 17:00
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:14
Tak, zderzyłam się z dorosłym życiem, które przytłoczyło mnie bardzo mocno. Chciałam pracować w weekendy u rodziny w restauracji a na tygodniu poszukać sobie czegoś na dostawkę. Ogólnie z rodzicami na początku rozmawiałam o pracy dodatkowej, nie byłam przygotowana na pełen etat. Okazało się że znajoma taty szuka kogoś i tak postanowiłam się podjąć tej pracy zachęcana przez wszystkich. I nagle rodzice zmienili podejście i rozkazują mi pracować tu a jeśli nie to do urzędu pracy i 'tam mi pokażą', liczyłam na zrozumienie i pomoc, a dostałam groźby i krzyki. Dodatkowo uczę sie w prywatnej szkole, i ojciec twierdzi że ubezpieczenie które miałam, czyli to takie 'podpięcie się pod rodzica' obowiązuje do 23 roku życia, ale przeczytałam przed chwilą w internecie że do 26 roku jeśli osoba uczy się lub studiuje. I tak nastraszył mnie, że jeśli nie będę chodzić do pracy to nie będę miała ubezpieczenia...
W jaki sposób rodzice cię zmuszają do takiej a nie innej pracy? Jeśli masz jakiś inny pomysł na prace to go realizuj.
Ile masz lat?
Może tez pracować i w międzyczasie szukać czegoś co będzie ci bardziej odpowiadało.
Niestety trochę tak to wyglada, ze nie chcesz pracować na pełny etat, wowalalbys spędzać czas z facetem i mieć czas wolny. I trochę usprawiedliwiasz się nerwica. Popraw mnie jeśli się mylę.
Praca w nerwicy jest ciężka, czasem bardzo. Mi tez się zdażyło wychodzić na fajkę czy do toalety i płakać. Mysle ze nie tylko mi:)
Ale przełamywanie leku i robienie wszystkiego mimo objawów to cześć terapii.
Mama uważa, że jeśli teraz się wycofam to zamknę sobie drogę na przyszłość, i nie wierzy, że mogłabym robić coś innego narazie. Tak, nie chce pracować na pełen etat, bo plany były inne, ale... nie boje sie aktualnej pracy, tylko emocji które towarzyszą mi jak z niej wychodzę, czyli okropny lęk, brak chęci na cokolwiek i najgorsze co mnie trapi to to że nie śpie. To są moje demony dnia codziennego. Teraz rozmawiałam z mamą o tym wszystkim i mama powiedziała, żebym założyła sobie cel, że do maja będę tam pracować a później sama zdecyduje co będę chciała robić. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wychodzę na dziecko które nigdy nie chce pracować, ale nie dlatego że nie chce mi się, a dlatego że w tym momencie ogranicza mnie lęk, i poradzenie sobie z tym jest dla mnie abstrakcją.
No to powiem ci, ze tobie się wydaje ze lek cię ogranicza a tak nie jest. Przynajmniej nie w takim stopniu. Bo wiadomo ze komfort życia w zaburzeniu spada i to mocno. Znajdziesz tu wiele osób, które miały ochotę rzucić prace, wziąć l4, zamknąć się w domu a po czasie cieszą się ze tego nie zrobiły.
W jednym z nagrań chłopaki nawet mówią o tym, ze praca w tym stanie wydaje się niemożliwa. Ale właśnie „wydaje się”. Możesz się wspomóc czymś na sen, wspomniałam wcześniej o hydroksyzynie.
Załóżmy, ze zrezygnujesz z pracy. I co dalej? Lek odejdzie, będzie znowu lepiej. Ale kiedyś będziesz musiała zacząć prace i co wtedy?
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 19:09

bbea pisze:
7 października 2018, o 19:01
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 18:48
bbea pisze:
7 października 2018, o 17:00

W jaki sposób rodzice cię zmuszają do takiej a nie innej pracy? Jeśli masz jakiś inny pomysł na prace to go realizuj.
Ile masz lat?
Może tez pracować i w międzyczasie szukać czegoś co będzie ci bardziej odpowiadało.
Niestety trochę tak to wyglada, ze nie chcesz pracować na pełny etat, wowalalbys spędzać czas z facetem i mieć czas wolny. I trochę usprawiedliwiasz się nerwica. Popraw mnie jeśli się mylę.
Praca w nerwicy jest ciężka, czasem bardzo. Mi tez się zdażyło wychodzić na fajkę czy do toalety i płakać. Mysle ze nie tylko mi:)
Ale przełamywanie leku i robienie wszystkiego mimo objawów to cześć terapii.
Mama uważa, że jeśli teraz się wycofam to zamknę sobie drogę na przyszłość, i nie wierzy, że mogłabym robić coś innego narazie. Tak, nie chce pracować na pełen etat, bo plany były inne, ale... nie boje sie aktualnej pracy, tylko emocji które towarzyszą mi jak z niej wychodzę, czyli okropny lęk, brak chęci na cokolwiek i najgorsze co mnie trapi to to że nie śpie. To są moje demony dnia codziennego. Teraz rozmawiałam z mamą o tym wszystkim i mama powiedziała, żebym założyła sobie cel, że do maja będę tam pracować a później sama zdecyduje co będę chciała robić. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wychodzę na dziecko które nigdy nie chce pracować, ale nie dlatego że nie chce mi się, a dlatego że w tym momencie ogranicza mnie lęk, i poradzenie sobie z tym jest dla mnie abstrakcją.
No to powiem ci, ze tobie się wydaje ze lek cię ogranicza a tak nie jest. Przynajmniej nie w takim stopniu. Bo wiadomo ze komfort życia w zaburzeniu spada i to mocno. Znajdziesz tu wiele osób, które miały ochotę rzucić prace, wziąć l4, zamknąć się w domu a po czasie cieszą się ze tego nie zrobiły.
W jednym z nagrań chłopaki nawet mówią o tym, ze praca w tym stanie wydaje się niemożliwa. Ale właśnie „wydaje się”. Możesz się wspomóc czymś na sen, wspomniałam wcześniej o hydroksyzynie.
Załóżmy, ze zrezygnujesz z pracy. I co dalej? Lek odejdzie, będzie znowu lepiej. Ale kiedyś będziesz musiała zacząć prace i co wtedy?
nie wiem... lęk jest na tyle duży że nie myśle o konsekwencjach, chce uciec za wszelką cenę i mieć spokój, taki jaki miałam przed podjęciem pracy. Myślałam też o tym żeby zmienić teraźniejszą prace na taką gdzie będę dziennie mniej godzin, żeby sie jakoś przyzwyczaić i na spokojnie się wdrażać, ale mama nie pozwala mi na to, mimo że wcześniej była taka możliwość. Mówi że wtedy kiedy mówiła o pracy dodatkowej nie było jeszcze możliwości pracować tak jak teraz.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 19:43

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 19:09
bbea pisze:
7 października 2018, o 19:01
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 18:48


Mama uważa, że jeśli teraz się wycofam to zamknę sobie drogę na przyszłość, i nie wierzy, że mogłabym robić coś innego narazie. Tak, nie chce pracować na pełen etat, bo plany były inne, ale... nie boje sie aktualnej pracy, tylko emocji które towarzyszą mi jak z niej wychodzę, czyli okropny lęk, brak chęci na cokolwiek i najgorsze co mnie trapi to to że nie śpie. To są moje demony dnia codziennego. Teraz rozmawiałam z mamą o tym wszystkim i mama powiedziała, żebym założyła sobie cel, że do maja będę tam pracować a później sama zdecyduje co będę chciała robić. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wychodzę na dziecko które nigdy nie chce pracować, ale nie dlatego że nie chce mi się, a dlatego że w tym momencie ogranicza mnie lęk, i poradzenie sobie z tym jest dla mnie abstrakcją.
No to powiem ci, ze tobie się wydaje ze lek cię ogranicza a tak nie jest. Przynajmniej nie w takim stopniu. Bo wiadomo ze komfort życia w zaburzeniu spada i to mocno. Znajdziesz tu wiele osób, które miały ochotę rzucić prace, wziąć l4, zamknąć się w domu a po czasie cieszą się ze tego nie zrobiły.
W jednym z nagrań chłopaki nawet mówią o tym, ze praca w tym stanie wydaje się niemożliwa. Ale właśnie „wydaje się”. Możesz się wspomóc czymś na sen, wspomniałam wcześniej o hydroksyzynie.
Załóżmy, ze zrezygnujesz z pracy. I co dalej? Lek odejdzie, będzie znowu lepiej. Ale kiedyś będziesz musiała zacząć prace i co wtedy?
nie wiem... lęk jest na tyle duży że nie myśle o konsekwencjach, chce uciec za wszelką cenę i mieć spokój, taki jaki miałam przed podjęciem pracy. Myślałam też o tym żeby zmienić teraźniejszą prace na taką gdzie będę dziennie mniej godzin, żeby sie jakoś przyzwyczaić i na spokojnie się wdrażać, ale mama nie pozwala mi na to, mimo że wcześniej była taka możliwość. Mówi że wtedy kiedy mówiła o pracy dodatkowej nie było jeszcze możliwości pracować tak jak teraz.
Zrobisz jak uważasz. Ja Ci mogę tylko ze swojego doświadczenia i obserwacji doradzić ze ucieczka przed lekiem to najgorsze możliwe rozwiązanie i na dodatek bardzo krótkotrwałe.
Ale to jest twoje życie i ty podejmujesz decyzje. Cokolwiek zrobisz, pomysl o terapii albo wróc jeszcze raz do nagrań, artykułów i zastanów się co możesz zrobić żeby z tego leku wyjść.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

7 października 2018, o 19:45

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 19:09
bbea pisze:
7 października 2018, o 19:01
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 18:48


Mama uważa, że jeśli teraz się wycofam to zamknę sobie drogę na przyszłość, i nie wierzy, że mogłabym robić coś innego narazie. Tak, nie chce pracować na pełen etat, bo plany były inne, ale... nie boje sie aktualnej pracy, tylko emocji które towarzyszą mi jak z niej wychodzę, czyli okropny lęk, brak chęci na cokolwiek i najgorsze co mnie trapi to to że nie śpie. To są moje demony dnia codziennego. Teraz rozmawiałam z mamą o tym wszystkim i mama powiedziała, żebym założyła sobie cel, że do maja będę tam pracować a później sama zdecyduje co będę chciała robić. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wychodzę na dziecko które nigdy nie chce pracować, ale nie dlatego że nie chce mi się, a dlatego że w tym momencie ogranicza mnie lęk, i poradzenie sobie z tym jest dla mnie abstrakcją.
No to powiem ci, ze tobie się wydaje ze lek cię ogranicza a tak nie jest. Przynajmniej nie w takim stopniu. Bo wiadomo ze komfort życia w zaburzeniu spada i to mocno. Znajdziesz tu wiele osób, które miały ochotę rzucić prace, wziąć l4, zamknąć się w domu a po czasie cieszą się ze tego nie zrobiły.
W jednym z nagrań chłopaki nawet mówią o tym, ze praca w tym stanie wydaje się niemożliwa. Ale właśnie „wydaje się”. Możesz się wspomóc czymś na sen, wspomniałam wcześniej o hydroksyzynie.
Załóżmy, ze zrezygnujesz z pracy. I co dalej? Lek odejdzie, będzie znowu lepiej. Ale kiedyś będziesz musiała zacząć prace i co wtedy?
nie wiem... lęk jest na tyle duży że nie myśle o konsekwencjach, chce uciec za wszelką cenę i mieć spokój, taki jaki miałam przed podjęciem pracy. Myślałam też o tym żeby zmienić teraźniejszą prace na taką gdzie będę dziennie mniej godzin, żeby sie jakoś przyzwyczaić i na spokojnie się wdrażać, ale mama nie pozwala mi na to, mimo że wcześniej była taka możliwość. Mówi że wtedy kiedy mówiła o pracy dodatkowej nie było jeszcze możliwości pracować tak jak teraz.
Nie rzucaj pracy. Tez dokąłdnie to smao przerabiałam jak poszłam po studiach do pracy od 7-15 za biurkiem, keidy nerw amis alała na całego. Tez przez miesiac kombinowąłam co zroibc zeby ne i pracować a cąły etat, wydawało mi sie ze to neimożlwie zbeymd ąła rade z takimi objawami, nie spąłam, nie chiało mi się jeść, chodizłam i płakałam i ciągle myslałam o rzuceniu pracy będąc przekonaną ze tylko wtedy skończy się moje piekło. i wiesz co ? gdybym rzuciłą wtedy tą pracę to potem żałowałabym bardzo. przetrwałam ten trudny miesiac i było lepiej i coraz lepiej :)) daj sobie czas, ale tez wyrozumiałosc ze na razie możesz sie cuzc gorzej , le nie uciekaj, bo jak uciekniesz teraz, to przy każdej następnej pracy będzie to samo :)
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 20:33

Po rozmowach z mamą (która jak sie okazało, nie chce wysłać mnie do mordoru i bardzo mnie wspiera, po prostu zna mnie i wiedziała, że nie może odpuścić z pracą bo wtedy ja sobie odpuszczę życie, a potem będę jęczeć że każdy coś robi a ja jestem do niczego) postanowiłam wziąć się w garść i potraktować pracę jako hobby, jako coś co lubie i coś co nie jest złem koniecznym a pomocą w celu który sobie ustanowiam (zdobycie pieniędzy na szkolenia z mojego zawodu) zrobiłam listę plusów mojej pracy i listę afirmacji które będę stosować codziennie, będę podchodzić do pracy jako do czegoś normalnego i dającego mi duże możliwości, szczególnie że chodzę tam tylko 4 dni w tygodniu bo poniedziałki to szkoła a weekendy mam wolne, co do snu, postanowiłam nie napierać i nie zmuszać się na siłę, najwyżej zarwę nocke, dwie, trzy.. organizm w końcu się będzie domagać snu i będę spać, jeśli sytuacja stanie się bardzo męcząca pójdę po leki :) Jeśli macie jakieś sposoby które mogą ułatwić mi przystosowanie się do nowej sytuacji w życiu to będę wdzięczna :) może macie rady które chętnie wykorzystam!
Aniusiak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 5 października 2018, o 17:31

8 października 2018, o 09:04

Cześć, mam pytanie, być może ktoś ma doświadczenie w tym temacie, otóż od lat mam nerwice lękową z depresją wraz z depersonalizacja i derealizacja, a ostatnio się czujęega fatalnie zawroty głowy, uczucie słabości itd. A już kończę lylac 4 miesiąc antykoncepcje hormonalna że bez przerw że względu na torbiel, i czy w związku z tym lrcz niem hormonalnym mogło nastąpić takie pogorszenie? Może ktoś coś wie, czuję że już całkiem tracę zmysły, boje się że te tabletki mi namącą w głowie do reszty. Dodam jeszcze że nie lecz farmakologiczne tej nerwicy gdyż miałam dość leków. Dziękuje z góry za odpowiedź i pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

8 października 2018, o 12:42

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 20:33
Po rozmowach z mamą (która jak sie okazało, nie chce wysłać mnie do mordoru i bardzo mnie wspiera, po prostu zna mnie i wiedziała, że nie może odpuścić z pracą bo wtedy ja sobie odpuszczę życie, a potem będę jęczeć że każdy coś robi a ja jestem do niczego) postanowiłam wziąć się w garść i potraktować pracę jako hobby, jako coś co lubie i coś co nie jest złem koniecznym a pomocą w celu który sobie ustanowiam (zdobycie pieniędzy na szkolenia z mojego zawodu) zrobiłam listę plusów mojej pracy i listę afirmacji które będę stosować codziennie, będę podchodzić do pracy jako do czegoś normalnego i dającego mi duże możliwości, szczególnie że chodzę tam tylko 4 dni w tygodniu bo poniedziałki to szkoła a weekendy mam wolne, co do snu, postanowiłam nie napierać i nie zmuszać się na siłę, najwyżej zarwę nocke, dwie, trzy.. organizm w końcu się będzie domagać snu i będę spać, jeśli sytuacja stanie się bardzo męcząca pójdę po leki :) Jeśli macie jakieś sposoby które mogą ułatwić mi przystosowanie się do nowej sytuacji w życiu to będę wdzięczna :) może macie rady które chętnie wykorzystam!
To życie - trzeba pracować. Z doświadczenia Ci powiem, że praca rzadko kiedy jest hobby, a jak już jest hobby to się na tym nie zarabia. Idź do pracy rób swoje jak najlepiej, a potem relaks po pracy :) Ważne, by umieć się odciąć od tego co w robocie. Ja tego nie umiałem i przez to generowałem wielki stres, co doprowadziło mnie do nerwicy.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

8 października 2018, o 17:09

Tak, ale moja teraźniejsza praca jest na pół roku, chcę potraktować to jako wyzwanie i hobby, bo po co mam chodzić tam z nastawieniem 'o boże praca, okropna praca' skoro mogę podejść do tego inaczej. Nie zgodzę się że na pasjach się nie zarabia, blogerki modowe, makijażystki, aktorzy, piloci, weterynarze, kucharze, cukiernicy i( długo by wymieniać,) pracują bo jest to ich pasja :) nie mówię, że każdy weterynarz uwielbia swoją pracę, ale tak już jest, jeden będzie narzekał a dla drugiego będzie to spełnienie marzeń. Moja przyjaciółka chce być pielęgniarką, jest to jej marzenie, ja nie wyobrażam sobie siebie na jej miejscu :) Wiem, że nie każdy może robić to co kocha, ale ja mam pasję -wizaż, i umiem to robić, dlatego w przyszłości będę pracowała z uśmiechem a nie pod przymusem zarabiania pieniędzy :) Wierzę, że jeśli będę dążyć do celu to to się spełni, a właśnie to co robię teraz pomoże mi spełnić marzenie- zostać wizażystką :) Jedyne co muszę opanować to lęk, który towarzyszy mi przez nową sytuację i przez to że źle do tego podeszłam :) Ja się w pracy nie zamęczam, robię to co lubie bo obsługuje klientów, a uwielbiam mieć kontakt z ludźmi, wolę wyciągać plusy i sobie je powtarzać niż brać strony negatywne lub wgl nie przykuwać uwagi do pracy i iść tam tylko po to żeby odbębnić. Mogę chodzić tam przez pół roku niezadowolona ale jest też wyjście żeby podejść do tego z uśmiechem i potraktować to jako przygodę i okazję do nauczenia się nowych rzeczy. Pozdrawiam Cię, i życzę Ci z całego serca żebyś znalazł taką pracę, która będzie choć trochę Cię cieszyła :)
Awatar użytkownika
florek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 11 listopada 2017, o 19:31

8 października 2018, o 20:42

Witajcie, dawno mnie tu nie było, nie będę nikomu truł dupy, i tak staram się jak najrzadziej pisać o moich pojebanych myślach na forum, ale mam jakiś dziwny okres, już niby było lepiej, dużo lepiej, mimo że myśli nigdy nie odpuściły , a teraz się zaogniło. Przypuszczam że przez stres, bo za tydzień mam egzamin na prawo jazdy i zaczynam szkolenie na kurs KPP (kwalifikowana pierwsza pomoc), stresuję się tym niesamowicie i jeszcze mi się nawarstwiło wszystko, ale nie ważne, mówiłem że nie będe truł dupy bo i tak nikt nie chce o tym czytać - mam jedno, krótkie pytanie, prośbę - jakie macie sprawdzone sposoby na przetrwanie takich momentów? Bo co staram się zająć czymś innym to momentalnie przypomina mi się o stresie i nie sposób przeżyć dnia bez myśli które pojawiają się zaraz po przebudzeniu, czasem w czasie dnia o nich zapomnę, ale potem zaraz wrócą. A do tego doszło uczucie jakby ciągłego napięcia, poddenerwowania, taki "stan czuwania" jakby psychika sama się nakręcała przygotowując się na kolejne myśli... ktoś poratuje radą, sposobem? :)
"Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli" ~ Marek Aureliusz

"Lekarstwem dla chorej duszy jest dobre słowo" ~ Menander

"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" ~ Albert Einstein
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

8 października 2018, o 21:26

florek pisze:
8 października 2018, o 20:42
Witajcie, dawno mnie tu nie było, nie będę nikomu truł dupy, i tak staram się jak najrzadziej pisać o moich pojebanych myślach na forum, ale mam jakiś dziwny okres, już niby było lepiej, dużo lepiej, mimo że myśli nigdy nie odpuściły , a teraz się zaogniło. Przypuszczam że przez stres, bo za tydzień mam egzamin na prawo jazdy i zaczynam szkolenie na kurs KPP (kwalifikowana pierwsza pomoc), stresuję się tym niesamowicie i jeszcze mi się nawarstwiło wszystko, ale nie ważne, mówiłem że nie będe truł dupy bo i tak nikt nie chce o tym czytać - mam jedno, krótkie pytanie, prośbę - jakie macie sprawdzone sposoby na przetrwanie takich momentów? Bo co staram się zająć czymś innym to momentalnie przypomina mi się o stresie i nie sposób przeżyć dnia bez myśli które pojawiają się zaraz po przebudzeniu, czasem w czasie dnia o nich zapomnę, ale potem zaraz wrócą. A do tego doszło uczucie jakby ciągłego napięcia, poddenerwowania, taki "stan czuwania" jakby psychika sama się nakręcała przygotowując się na kolejne myśli... ktoś poratuje radą, sposobem? :)
Nie chce ci też truć dupy i gadać tego co wiesz, ale musisz to zaakceptować. Mi w takich momentach oczywiście pomaga zajęcie się obowiązkami... nic nowego 😁, a jak już nie wiem co robić to nawet gram na telefonie, lub czytam coś, lub idę na kijki....
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

8 października 2018, o 22:04

florek pisze:
8 października 2018, o 20:42
Witajcie, dawno mnie tu nie było, nie będę nikomu truł dupy, i tak staram się jak najrzadziej pisać o moich pojebanych myślach na forum, ale mam jakiś dziwny okres, już niby było lepiej, dużo lepiej, mimo że myśli nigdy nie odpuściły , a teraz się zaogniło. Przypuszczam że przez stres, bo za tydzień mam egzamin na prawo jazdy i zaczynam szkolenie na kurs KPP (kwalifikowana pierwsza pomoc), stresuję się tym niesamowicie i jeszcze mi się nawarstwiło wszystko, ale nie ważne, mówiłem że nie będe truł dupy bo i tak nikt nie chce o tym czytać - mam jedno, krótkie pytanie, prośbę - jakie macie sprawdzone sposoby na przetrwanie takich momentów? Bo co staram się zająć czymś innym to momentalnie przypomina mi się o stresie i nie sposób przeżyć dnia bez myśli które pojawiają się zaraz po przebudzeniu, czasem w czasie dnia o nich zapomnę, ale potem zaraz wrócą. A do tego doszło uczucie jakby ciągłego napięcia, poddenerwowania, taki "stan czuwania" jakby psychika sama się nakręcała przygotowując się na kolejne myśli... ktoś poratuje radą, sposobem? :)
Hej! Fajnie Cię widzieć, szkoda, że w tym temacie, a nie odburzeniowym;)

Na mnie w takich momentach działa tylko i wyłącznie maksymalne zajęcie się czymś, im bardziej wciagajacym, t ym lepiej. Maksymalne odwrócenie uwagi z siebie na otoczenie, typu rozmowa z kimś, kabarety, wysiłek fizyczny, tego typu rzeczy
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

9 października 2018, o 23:08

florek pisze:
8 października 2018, o 20:42
Witajcie, dawno mnie tu nie było, nie będę nikomu truł dupy, i tak staram się jak najrzadziej pisać o moich pojebanych myślach na forum, ale mam jakiś dziwny okres, już niby było lepiej, dużo lepiej, mimo że myśli nigdy nie odpuściły , a teraz się zaogniło. Przypuszczam że przez stres, bo za tydzień mam egzamin na prawo jazdy i zaczynam szkolenie na kurs KPP (kwalifikowana pierwsza pomoc), stresuję się tym niesamowicie i jeszcze mi się nawarstwiło wszystko, ale nie ważne, mówiłem że nie będe truł dupy bo i tak nikt nie chce o tym czytać - mam jedno, krótkie pytanie, prośbę - jakie macie sprawdzone sposoby na przetrwanie takich momentów? Bo co staram się zająć czymś innym to momentalnie przypomina mi się o stresie i nie sposób przeżyć dnia bez myśli które pojawiają się zaraz po przebudzeniu, czasem w czasie dnia o nich zapomnę, ale potem zaraz wrócą. A do tego doszło uczucie jakby ciągłego napięcia, poddenerwowania, taki "stan czuwania" jakby psychika sama się nakręcała przygotowując się na kolejne myśli... ktoś poratuje radą, sposobem? :)
Mam bardzo podobnie. 2-3 tygodnie spokoju, a gdy jest większy stres wracają powalone myśli, ale najgorsze jest to właśnie napięcie. Jakby coś nad tobą wisiało, a nie ma czym się stresować w danym momencie. Najczęściej wieczorem napięcie spada, a zabawa zaczyna się od rana.

Chyba nie ma na to jakiegoś super środka. Staram się zająć czymś myśli, robić coś ciągle, unikam ciszy i chwil na przemyślenia. Mija samo najczęściej po kilku dniach.

Podobno ważne jest nauczenie radzenia sobie ze stresem, ale u mnie daleka droga do tego.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
mariposa26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 kwietnia 2016, o 12:42

10 października 2018, o 23:16

florek pisze:
8 października 2018, o 20:42
Witajcie, dawno mnie tu nie było, nie będę nikomu truł dupy, i tak staram się jak najrzadziej pisać o moich pojebanych myślach na forum, ale mam jakiś dziwny okres, już niby było lepiej, dużo lepiej, mimo że myśli nigdy nie odpuściły , a teraz się zaogniło. Przypuszczam że przez stres, bo za tydzień mam egzamin na prawo jazdy i zaczynam szkolenie na kurs KPP (kwalifikowana pierwsza pomoc), stresuję się tym niesamowicie i jeszcze mi się nawarstwiło wszystko, ale nie ważne, mówiłem że nie będe truł dupy bo i tak nikt nie chce o tym czytać - mam jedno, krótkie pytanie, prośbę - jakie macie sprawdzone sposoby na przetrwanie takich momentów? Bo co staram się zająć czymś innym to momentalnie przypomina mi się o stresie i nie sposób przeżyć dnia bez myśli które pojawiają się zaraz po przebudzeniu, czasem w czasie dnia o nich zapomnę, ale potem zaraz wrócą. A do tego doszło uczucie jakby ciągłego napięcia, poddenerwowania, taki "stan czuwania" jakby psychika sama się nakręcała przygotowując się na kolejne myśli... ktoś poratuje radą, sposobem? :)
Florek, to ja Tobie ostatnimi czasy truje dupę, każdy czasem musi :) Ja mogę Ci polecić na takie okresy bieganie, albo jakiś inny wysiłek fizyczny. Relaksacja jakobsona (jeśli nie próbowałeś, spróbuj choć raz i się przekonasz że to działa!). No i właśnie szukaj czegoś, co Cię oderwie, rozśmieszy. Aaa i przede wszystkim, staraj się nie stresować tymi egzaminami. Podejrzewam, że jesteś świetnie przygotowany. A jeśli nawet podwinelaby Ci się noga, to przecież nie jest koniec świata, prawda?
ODPOWIEDZ