Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

5 października 2018, o 11:49

Iwona29 pisze:
4 października 2018, o 11:18
Nerwyzestali pisze:
4 października 2018, o 09:01
Iwona29 pisze:
3 października 2018, o 17:43


Dziekuje ze pytasz tak wogole :friend:
Może faktycznie coś zjadłąś, że cie tak rwie po kiszkach ;p. Przeszło?
Już mniej.
Mam refluks A okres wiosny i jesieni nie sprzyja na to.Zaczyna się odzywać.
Mam zapewne sluzowke zoladka zniszczona i muszę ja odbudować.
Kisiel na noc zjadłam.Banany jjem i sok muszę świeży z marchwi i pietruszki.Jest dużo sposobów by odbudować.

Jak to zrobię to może poczuje różnice.Na gastro rok temu miałam czerwony zoladek zamiast jasnego.
Len będę też piła
Gdy miałem wrzody kilka lat temu unikałem surowych owoców i warzyw - są ciężkie. W tym roku miałem kontrolę i została jedynie blizna po wrzodach, ale z tym się da żyć i nic nie boli. Więc na pewno też dasz sobie radę.

Spróbuj jeść banany z parowaru w miodzie :) Są pyszne, zdrowe i lepiej się trawią. Len też pomaga.

Miałaś w czasie gastroskopii badanie na obecność helicobacter pylori? Wiele problemów z żołądkiem jest przez te bakterie, a ma je sporo osób. Niektórzy żyją z nimi całe życie, a innym robią wrzody. U mnie tak było.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 października 2018, o 12:03

Nerwowy pisze:
5 października 2018, o 11:49
Iwona29 pisze:
4 października 2018, o 11:18
Nerwyzestali pisze:
4 października 2018, o 09:01


Może faktycznie coś zjadłąś, że cie tak rwie po kiszkach ;p. Przeszło?
Już mniej.
Mam refluks A okres wiosny i jesieni nie sprzyja na to.Zaczyna się odzywać.
Mam zapewne sluzowke zoladka zniszczona i muszę ja odbudować.
Kisiel na noc zjadłam.Banany jjem i sok muszę świeży z marchwi i pietruszki.Jest dużo sposobów by odbudować.

Jak to zrobię to może poczuje różnice.Na gastro rok temu miałam czerwony zoladek zamiast jasnego.
Len będę też piła
Gdy miałem wrzody kilka lat temu unikałem surowych owoców i warzyw - są ciężkie. W tym roku miałem kontrolę i została jedynie blizna po wrzodach, ale z tym się da żyć i nic nie boli. Więc na pewno też dasz sobie radę.

Spróbuj jeść banany z parowaru w miodzie :) Są pyszne, zdrowe i lepiej się trawią. Len też pomaga.

Miałaś w czasie gastroskopii badanie na obecność helicobacter pylori? Wiele problemów z żołądkiem jest przez te bakterie, a ma je sporo osób. Niektórzy żyją z nimi całe życie, a innym robią wrzody. U mnie tak było.
No właśnie 2 badania i nie robili nic poza sprawdzeniem.Z krwi mi leżał zrobić i nic a wiem i sam mówił że rzadko kiedy z krwi wyjdzie.I tym mnie wkur...bo czego przy badaniu nie pobrał nic.
Banany jjem codziennie ale pobolewa mnie żołądek czasem bo ciezkostrawny jest.Może kupię miód Manuka. ...slyszalam i jego zaletach i że pomaga na żołądek.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

5 października 2018, o 12:29

Iwona29 pisze:
5 października 2018, o 12:03
Nerwowy pisze:
5 października 2018, o 11:49
Iwona29 pisze:
4 października 2018, o 11:18


Już mniej.
Mam refluks A okres wiosny i jesieni nie sprzyja na to.Zaczyna się odzywać.
Mam zapewne sluzowke zoladka zniszczona i muszę ja odbudować.
Kisiel na noc zjadłam.Banany jjem i sok muszę świeży z marchwi i pietruszki.Jest dużo sposobów by odbudować.

Jak to zrobię to może poczuje różnice.Na gastro rok temu miałam czerwony zoladek zamiast jasnego.
Len będę też piła
Gdy miałem wrzody kilka lat temu unikałem surowych owoców i warzyw - są ciężkie. W tym roku miałem kontrolę i została jedynie blizna po wrzodach, ale z tym się da żyć i nic nie boli. Więc na pewno też dasz sobie radę.

Spróbuj jeść banany z parowaru w miodzie :) Są pyszne, zdrowe i lepiej się trawią. Len też pomaga.

Miałaś w czasie gastroskopii badanie na obecność helicobacter pylori? Wiele problemów z żołądkiem jest przez te bakterie, a ma je sporo osób. Niektórzy żyją z nimi całe życie, a innym robią wrzody. U mnie tak było.
No właśnie 2 badania i nie robili nic poza sprawdzeniem.Z krwi mi leżał zrobić i nic a wiem i sam mówił że rzadko kiedy z krwi wyjdzie.I tym mnie wkur...bo czego przy badaniu nie pobrał nic.
Banany jjem codziennie ale pobolewa mnie żołądek czasem bo ciezkostrawny jest.Może kupię miód Manuka. ...slyszalam i jego zaletach i że pomaga na żołądek.
To robili Ci gastroskopie i nie zrobili badania na te bakterie??? Przecież to teraz standard. Gdy coś widzą w żołądku to od razu pobierają.

Gastroskopia dużo zależy od lekarza. W swoim życiu przechodziłem ją już 5 razy. Pierwszy to był rzeźnik - trwało z pól godziny, brzuch bolał mnie prawie miesiąc po i nic nie wykrył. Do tego wycinał mi polipa i... zgubił go (nie mogli go zbadać).

Dlatego po 3 miesiącach musiałem zrobić kontrolną gastroskopię i na szczęście trafiłem na innego lekarza. Koleś stary, ledwo chodził, ale zrobił tak gastroskopie, że nic nie czułem. 5 minut i po krzyku. Wtedy wyszło, że mam wrzody i te bakterie.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 października 2018, o 13:26

Nerwowy pisze:
5 października 2018, o 12:29
Iwona29 pisze:
5 października 2018, o 12:03
Nerwowy pisze:
5 października 2018, o 11:49


Gdy miałem wrzody kilka lat temu unikałem surowych owoców i warzyw - są ciężkie. W tym roku miałem kontrolę i została jedynie blizna po wrzodach, ale z tym się da żyć i nic nie boli. Więc na pewno też dasz sobie radę.

Spróbuj jeść banany z parowaru w miodzie :) Są pyszne, zdrowe i lepiej się trawią. Len też pomaga.

Miałaś w czasie gastroskopii badanie na obecność helicobacter pylori? Wiele problemów z żołądkiem jest przez te bakterie, a ma je sporo osób. Niektórzy żyją z nimi całe życie, a innym robią wrzody. U mnie tak było.
No właśnie 2 badania i nie robili nic poza sprawdzeniem.Z krwi mi leżał zrobić i nic a wiem i sam mówił że rzadko kiedy z krwi wyjdzie.I tym mnie wkur...bo czego przy badaniu nie pobrał nic.
Banany jjem codziennie ale pobolewa mnie żołądek czasem bo ciezkostrawny jest.Może kupię miód Manuka. ...slyszalam i jego zaletach i że pomaga na żołądek.
To robili Ci gastroskopie i nie zrobili badania na te bakterie??? Przecież to teraz standard. Gdy coś widzą w żołądku to od razu pobierają.

Gastroskopia dużo zależy od lekarza. W swoim życiu przechodziłem ją już 5 razy. Pierwszy to był rzeźnik - trwało z pól godziny, brzuch bolał mnie prawie miesiąc po i nic nie wykrył. Do tego wycinał mi polipa i... zgubił go (nie mogli go zbadać).

Dlatego po 3 miesiącach musiałem zrobić kontrolną gastroskopię i na szczęście trafiłem na innego lekarza. Koleś stary, ledwo chodził, ale zrobił tak gastroskopie, że nic nie czułem. 5 minut i po krzyku. Wtedy wyszło, że mam wrzody i te bakterie.
Lekarza muszę innego znaleźć od gastro.Nie robil.rok temu miałam.Ipp i tyle na objawy refluksu.5 min i też po ale nie brak wycinkow I nic.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Ponidzie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 13 września 2018, o 05:51

5 października 2018, o 15:24

Moi drodzy dzięki temu forum a także ze nerwice mam już jakis czas to poznałem jej działanie dlatego też w momentach paniki jakoś daje rade oczywiście raż lepiej raż gorzej ale uważam że nie jest źle. Problem mój polega na tym ze daje sobie rade z lękiem ale już z napięciem ciągłym podenerwowaniemi stresem to już nie poprostu momentami to już nie mam sił może ktoś tak miał i coś sensownego doradzi. Nie chcę tylko korzystać z tabletek bo to droga do nikąd choć w w momentach podenerwowania i napięcia pomagają ale problem jest taki ze moje objawy są coraz częściej.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

6 października 2018, o 10:48

Cześć, mam nerwice lękową od dawna, ale pomijając szczegóły bardzo dobrze sobie z nią radziłam. W czwartek zaczęłam prace, pierwszą poważną na normalnych warunkach. W pracy szefostwo jest bardzo miłe, współpracownicy również, nie czuje presji ani strachu przed popełnieniem błędu. Jak na 1 prace, mam super warunki, nie moge narzekać. Problem pojawił się z 1 na 2 dzień pracy. Do domu wróciłam zadowolona, opowiadałam jak to mam super i jak mi sie podoba, potem położyłam sie na drzemkę i jak wstałam to się zaczęło... Zaczęłam płakać, łzy mi ciekły ciurkiem, czułam sie bardzo źle, nie przespałam w nocy ani minuty będąc ciągle zlękniona na samą myśl o pracy. Rano poszłam, przez pierwszą godzine pracy chciało mi sie płakać a potem było już okej. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie drzemkę, i znów to samo, płacz nie do okiełznania, lęk i zniechęcenie do wszystkiego, pomimo tego że sobotę mam wolną. Dziś wstałam i to samo, odkąd się obudziłam chce mi sie płakać i czuje się źle. Nie bardzo wiem co sie dzieje i dlaczego tak bardzo jest mi źle, ponieważ w pracy nie ma bodźców które by to powodowały, nie boje sie o nic pytać, nikt ode mnie nie wymaga czegoś ponad miarę, mało tego szefowa bardzo mnie polubiła i zależy jej na tym żebym tam pracowała. Powinnam się cieszyć, a jak na razie przechodzę piekło. Dopiero we wtorek idę do pracy a już boje się co będzie w nocy z poniedziałku na wtorek... Czy ktoś wie co może mi być i dlaczego tak sie dzieje? Powiem tylko jeszcze że przez ostatnie 2 lata uczyłam się, i nie miałam oprócz szkoły żadnych większych obowiązków. Mogłam spać do której chce i robić co chce, nie wiem czy ma to jakiś związek.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

6 października 2018, o 10:55

karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 10:48
Cześć, mam nerwice lękową od dawna, ale pomijając szczegóły bardzo dobrze sobie z nią radziłam. W czwartek zaczęłam prace, pierwszą poważną na normalnych warunkach. W pracy szefostwo jest bardzo miłe, współpracownicy również, nie czuje presji ani strachu przed popełnieniem błędu. Jak na 1 prace, mam super warunki, nie moge narzekać. Problem pojawił się z 1 na 2 dzień pracy. Do domu wróciłam zadowolona, opowiadałam jak to mam super i jak mi sie podoba, potem położyłam sie na drzemkę i jak wstałam to się zaczęło... Zaczęłam płakać, łzy mi ciekły ciurkiem, czułam sie bardzo źle, nie przespałam w nocy ani minuty będąc ciągle zlękniona na samą myśl o pracy. Rano poszłam, przez pierwszą godzine pracy chciało mi sie płakać a potem było już okej. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie drzemkę, i znów to samo, płacz nie do okiełznania, lęk i zniechęcenie do wszystkiego, pomimo tego że sobotę mam wolną. Dziś wstałam i to samo, odkąd się obudziłam chce mi sie płakać i czuje się źle. Nie bardzo wiem co sie dzieje i dlaczego tak bardzo jest mi źle, ponieważ w pracy nie ma bodźców które by to powodowały, nie boje sie o nic pytać, nikt ode mnie nie wymaga czegoś ponad miarę, mało tego szefowa bardzo mnie polubiła i zależy jej na tym żebym tam pracowała. Powinnam się cieszyć, a jak na razie przechodzę piekło. Dopiero we wtorek idę do pracy a już boje się co będzie w nocy z poniedziałku na wtorek... Czy ktoś wie co może mi być i dlaczego tak sie dzieje? Powiem tylko jeszcze że przez ostatnie 2 lata uczyłam się, i nie miałam oprócz szkoły żadnych większych obowiązków. Mogłam spać do której chce i robić co chce, nie wiem czy ma to jakiś związek.
A jak wyglądał Twój czas przed podjęciem pracy ? moze dużo o tym myślałaś, nakręcałas sie na zapas? ja jak poszłam do peirwzej wiekszej pracy miałam tak samo- ludzie sympatyczni, prac anie jakas super stresująca, a jednka mimo to nerwica u mnei szalała- po miesiacu dopeiro w pełnis ie wyciszyło :) później tak sobie pomyslałam ze to oczywiscie nie wzieło się znikąd, bo po peirwsze miesiac wczesniej juz myślałamm co to będzie, jak to będzie, czy dam rade, a potme jak juz poszłam do pracy to miałam mnóstwo obaw, takich niby błachych ale jednka obciążajacych- tzn. jaks ie bede czuła, czy dam rade pracować, stresowałams ie ze nei bede spać w nocy , a od pracy trzeba wstać o 6 itd itd. to wszystko powodowało ze umysł się buntował.
Ja zaczełam na początku pracę nad podejsciem do snu, bo widizałamz e to najbardziej mnie męczy i najbardziej nakręcams ie na tym punkcie:)
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

6 października 2018, o 11:08

Natalie1208 pisze:
6 października 2018, o 10:55
karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 10:48
Cześć, mam nerwice lękową od dawna, ale pomijając szczegóły bardzo dobrze sobie z nią radziłam. W czwartek zaczęłam prace, pierwszą poważną na normalnych warunkach. W pracy szefostwo jest bardzo miłe, współpracownicy również, nie czuje presji ani strachu przed popełnieniem błędu. Jak na 1 prace, mam super warunki, nie moge narzekać. Problem pojawił się z 1 na 2 dzień pracy. Do domu wróciłam zadowolona, opowiadałam jak to mam super i jak mi sie podoba, potem położyłam sie na drzemkę i jak wstałam to się zaczęło... Zaczęłam płakać, łzy mi ciekły ciurkiem, czułam sie bardzo źle, nie przespałam w nocy ani minuty będąc ciągle zlękniona na samą myśl o pracy. Rano poszłam, przez pierwszą godzine pracy chciało mi sie płakać a potem było już okej. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie drzemkę, i znów to samo, płacz nie do okiełznania, lęk i zniechęcenie do wszystkiego, pomimo tego że sobotę mam wolną. Dziś wstałam i to samo, odkąd się obudziłam chce mi sie płakać i czuje się źle. Nie bardzo wiem co sie dzieje i dlaczego tak bardzo jest mi źle, ponieważ w pracy nie ma bodźców które by to powodowały, nie boje sie o nic pytać, nikt ode mnie nie wymaga czegoś ponad miarę, mało tego szefowa bardzo mnie polubiła i zależy jej na tym żebym tam pracowała. Powinnam się cieszyć, a jak na razie przechodzę piekło. Dopiero we wtorek idę do pracy a już boje się co będzie w nocy z poniedziałku na wtorek... Czy ktoś wie co może mi być i dlaczego tak sie dzieje? Powiem tylko jeszcze że przez ostatnie 2 lata uczyłam się, i nie miałam oprócz szkoły żadnych większych obowiązków. Mogłam spać do której chce i robić co chce, nie wiem czy ma to jakiś związek.
A jak wyglądał Twój czas przed podjęciem pracy ? moze dużo o tym myślałaś, nakręcałas sie na zapas? ja jak poszłam do peirwzej wiekszej pracy miałam tak samo- ludzie sympatyczni, prac anie jakas super stresująca, a jednka mimo to nerwica u mnei szalała- po miesiacu dopeiro w pełnis ie wyciszyło :) później tak sobie pomyslałam ze to oczywiscie nie wzieło się znikąd, bo po peirwsze miesiac wczesniej juz myślałamm co to będzie, jak to będzie, czy dam rade, a potme jak juz poszłam do pracy to miałam mnóstwo obaw, takich niby błachych ale jednka obciążajacych- tzn. jaks ie bede czuła, czy dam rade pracować, stresowałams ie ze nei bede spać w nocy , a od pracy trzeba wstać o 6 itd itd. to wszystko powodowało ze umysł się buntował.
Ja zaczełam na początku pracę nad podejsciem do snu, bo widizałamz e to najbardziej mnie męczy i najbardziej nakręcams ie na tym punkcie:)
Ogólnie teraz właśnie mam te myśli, że boje się że nie będę sie wysypiać, że noce na dzień przed pracą będą upiorne, że nie będę w stanie normalnie pracować, i że ogólnie się wykończę, bo przez te dwa dni zrobiłam sobie w organizmie pobojowisko, ciągle jestem opuchnięta przez płacz, na buzi powyskakiwały mi dziwne krostki których nigdy wcześniej nie miałam, mam problemy z żołądkiem, nie chce mi sie jeść, nie mam ochoty na nic, jest mi słabo. Przed rozpoczęciem pracy życie moje było bajką haha, całe wakacje spędziłam nad jeziorem i na wyjazdach, imprezowaniu, do tego non stop bylam z moim chłopakiem, teraz on ma swoje obowiązki i ja i tak często sie nie widzimy, nie śpimy razem, to też wpływa na mnie negatywnie bo tęsknie za nim.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

6 października 2018, o 11:38

karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 11:08
Natalie1208 pisze:
6 października 2018, o 10:55
karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 10:48
Cześć, mam nerwice lękową od dawna, ale pomijając szczegóły bardzo dobrze sobie z nią radziłam. W czwartek zaczęłam prace, pierwszą poważną na normalnych warunkach. W pracy szefostwo jest bardzo miłe, współpracownicy również, nie czuje presji ani strachu przed popełnieniem błędu. Jak na 1 prace, mam super warunki, nie moge narzekać. Problem pojawił się z 1 na 2 dzień pracy. Do domu wróciłam zadowolona, opowiadałam jak to mam super i jak mi sie podoba, potem położyłam sie na drzemkę i jak wstałam to się zaczęło... Zaczęłam płakać, łzy mi ciekły ciurkiem, czułam sie bardzo źle, nie przespałam w nocy ani minuty będąc ciągle zlękniona na samą myśl o pracy. Rano poszłam, przez pierwszą godzine pracy chciało mi sie płakać a potem było już okej. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie drzemkę, i znów to samo, płacz nie do okiełznania, lęk i zniechęcenie do wszystkiego, pomimo tego że sobotę mam wolną. Dziś wstałam i to samo, odkąd się obudziłam chce mi sie płakać i czuje się źle. Nie bardzo wiem co sie dzieje i dlaczego tak bardzo jest mi źle, ponieważ w pracy nie ma bodźców które by to powodowały, nie boje sie o nic pytać, nikt ode mnie nie wymaga czegoś ponad miarę, mało tego szefowa bardzo mnie polubiła i zależy jej na tym żebym tam pracowała. Powinnam się cieszyć, a jak na razie przechodzę piekło. Dopiero we wtorek idę do pracy a już boje się co będzie w nocy z poniedziałku na wtorek... Czy ktoś wie co może mi być i dlaczego tak sie dzieje? Powiem tylko jeszcze że przez ostatnie 2 lata uczyłam się, i nie miałam oprócz szkoły żadnych większych obowiązków. Mogłam spać do której chce i robić co chce, nie wiem czy ma to jakiś związek.
A jak wyglądał Twój czas przed podjęciem pracy ? moze dużo o tym myślałaś, nakręcałas sie na zapas? ja jak poszłam do peirwzej wiekszej pracy miałam tak samo- ludzie sympatyczni, prac anie jakas super stresująca, a jednka mimo to nerwica u mnei szalała- po miesiacu dopeiro w pełnis ie wyciszyło :) później tak sobie pomyslałam ze to oczywiscie nie wzieło się znikąd, bo po peirwsze miesiac wczesniej juz myślałamm co to będzie, jak to będzie, czy dam rade, a potme jak juz poszłam do pracy to miałam mnóstwo obaw, takich niby błachych ale jednka obciążajacych- tzn. jaks ie bede czuła, czy dam rade pracować, stresowałams ie ze nei bede spać w nocy , a od pracy trzeba wstać o 6 itd itd. to wszystko powodowało ze umysł się buntował.
Ja zaczełam na początku pracę nad podejsciem do snu, bo widizałamz e to najbardziej mnie męczy i najbardziej nakręcams ie na tym punkcie:)
Ogólnie teraz właśnie mam te myśli, że boje się że nie będę sie wysypiać, że noce na dzień przed pracą będą upiorne, że nie będę w stanie normalnie pracować, i że ogólnie się wykończę, bo przez te dwa dni zrobiłam sobie w organizmie pobojowisko, ciągle jestem opuchnięta przez płacz, na buzi powyskakiwały mi dziwne krostki których nigdy wcześniej nie miałam, mam problemy z żołądkiem, nie chce mi sie jeść, nie mam ochoty na nic, jest mi słabo. Przed rozpoczęciem pracy życie moje było bajką haha, całe wakacje spędziłam nad jeziorem i na wyjazdach, imprezowaniu, do tego non stop bylam z moim chłopakiem, teraz on ma swoje obowiązki i ja i tak często sie nie widzimy, nie śpimy razem, to też wpływa na mnie negatywnie bo tęsknie za nim.
No wąlsnie to na początek, warto pracować nad zmiana podejscia do snu, bo paradoksalnie im bardziej chcemy spać i sie wyspać tym większa mamy trudnosć i w zaśnieciu i w utryzmaniu snu.
Mi pomogło załozenie , że okej, bede spała po 4 godizny na dobe od 0.00 do 4.00 , tyle mi wystarczy. Kładłams ie do łózka z załozeniem ze w usmie nei chce spać, mam ochote sobie poleżeć, chociaz do tej 4. To zdjęło troche napięcie i z czasem zaczełam przesypiać noce Nie wsyztskie oczywiscie,b o ja tez generalnie nie jestme osobą która kłądzie sie od razu zasypia i śpi jak kamień. Do tje pory miewam gorsze noce, czasem bezsenne, zwłaszcza przed okresem, albo z powodu migren. Czasem mis ie zdarze tez jescze nakrecic na punkcie snu, ale już wiem jak z tego wybrnąć. Generalnie moimz daniem, najgorzej jets robić sobei rpesje pt "muszę spać" ;)
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

6 października 2018, o 12:18

No a co z resztą, jak sobie z tym radzić? Nie chce marnować wolnego czasu na płacz i panike która jest teoretycznie nieuzasadniona... Mam nadzieję, że to po prostu przejściowe i to że wpadam w panikę jest spowodowane nieprzyzwyczajeniem do tego, że zmieniło mi się życie o 180 stopni. Z drugiej strony boje się, że to będzie się nasilać i będzie tylko gorzej i że wykończę sie psychicznie. Do tego mam presję, bo muszę zarabiać pieniądze, żeby sie uczyć, i nie mogę odejść. Myślałam żeby zmienić prace na inna, taką która nie wywołuje u mnie takich emocji, ale z drugiej strony mam super szefową, fajnych i pomocnych współpracowników, wolne weekendy, nie pracuje fizycznie, siedze przy biurku, do tego w firmie nikt nie ma presji na wykonywanie obowiązków na czas. Mam porównanie z praktykami, gdzie nikt mi nic nie tłumaczył, wszystkiego sama musiałam się uczyć, robić wszystko szybko, do tego mimo że wykonywałam swoje obowiązki dobrze, ciągle byłam upokarzana i to przy klientach... tym bardziej nie rozumiem czemu teraz tak sie zachowuje, bo kiedy byłam na praktykach, pomimo mega złych warunków pracy jakoś dawałam radę.
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

6 października 2018, o 12:36

karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 12:18
No a co z resztą, jak sobie z tym radzić? Nie chce marnować wolnego czasu na płacz i panike która jest teoretycznie nieuzasadniona... Mam nadzieję, że to po prostu przejściowe i to że wpadam w panikę jest spowodowane nieprzyzwyczajeniem do tego, że zmieniło mi się życie o 180 stopni. Z drugiej strony boje się, że to będzie się nasilać i będzie tylko gorzej i że wykończę sie psychicznie. Do tego mam presję, bo muszę zarabiać pieniądze, żeby sie uczyć, i nie mogę odejść. Myślałam żeby zmienić prace na inna, taką która nie wywołuje u mnie takich emocji, ale z drugiej strony mam super szefową, fajnych i pomocnych współpracowników, wolne weekendy, nie pracuje fizycznie, siedze przy biurku, do tego w firmie nikt nie ma presji na wykonywanie obowiązków na czas. Mam porównanie z praktykami, gdzie nikt mi nic nie tłumaczył, wszystkiego sama musiałam się uczyć, robić wszystko szybko, do tego mimo że wykonywałam swoje obowiązki dobrze, ciągle byłam upokarzana i to przy klientach... tym bardziej nie rozumiem czemu teraz tak sie zachowuje, bo kiedy byłam na praktykach, pomimo mega złych warunków pracy jakoś dawałam radę.
moim zdaniem zmiana pracy nic nie da- skoro tutaj zewnetrzne cyznniki masz sprzyjające, to szkoda rzucać tą pracę. Zapewniam Cie ze tens tan minie- j amiałam 2 tygodnie takie silne stany lękowe jak zaczęłam nową pracę, z czasem przeszły.
Moja propozycja jest taka- jak najwiecej zajęcia, zjamijs ię sprzątaniem, spotykaj się z ludźmi, i po prostu chodź do pracy , nei zatsanawiajac sie za bardzo jak sie czujesz.

Tez sie bałam że " będzie sie nasilać i będzie gorzej"- ale to jets włąsnie to złe podejscie. Dopóki si ę będziesz tego bała, to lęk będize miał Cie w garści.
Podstawowa zasada- nie bać się nerwicy. wiem że to trudne, ja do tje pory nieraz sie zaplacze i tez sie wystarsze, ale to najlepiej syzbko wrócic na własciwe tory ;) Lęk Ci nic nie zrobi. Z nerwicy poza cieprieniem nifgdy nic gorszego nie płynie.
Ja miałam w zesłzym tygodniu dosyc duzy kryzys- tez spowodowany zmianami w życiu, min nową pracą i w po paru dniach duzego lęku i mysli lękowych zaczęłam sobei zapraszac dos iebie ten lęk i pokazywac sama sobie ze to nei ma znaczenia zy on jest czy go nie ma, to tylko emocja, a ja pomimo złego samopoczucia mogę wykonywac sowje obowiązki, cyzmś sie zajmoać itd. Może nie na 100 %, ale w czasie kryzysu chociaz na 50% ;)
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

6 października 2018, o 12:52

no właśnie wyszłam z wprawy radzenia sobie z dużym lękiem, bo jak mówiłam z nerwicą dawałam sobie radę, i zostały mi tylko jakieś incydenty które w szybki sposób pokonywałam. Ostatni raz takie napady lęku miałam dawno temu więc trochę czasu minęło, troche człowiek pozapominał jak to było :D Dlatego ciężko mi się teraz odnaleźć. Właśnie myślenie nad zmianą pracy to chyba w moim przypadku ucieczka, i też tak myślę że nic nie da, bo własnie problemem nie jest praca którą wykonuję a sam fakt pracy :(
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

6 października 2018, o 13:42

karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 12:52
no właśnie wyszłam z wprawy radzenia sobie z dużym lękiem, bo jak mówiłam z nerwicą dawałam sobie radę, i zostały mi tylko jakieś incydenty które w szybki sposób pokonywałam. Ostatni raz takie napady lęku miałam dawno temu więc trochę czasu minęło, troche człowiek pozapominał jak to było :D Dlatego ciężko mi się teraz odnaleźć. Właśnie myślenie nad zmianą pracy to chyba w moim przypadku ucieczka, i też tak myślę że nic nie da, bo własnie problemem nie jest praca którą wykonuję a sam fakt pracy :(
Rozumeim, ja jak poszłam do nowej pracy to tez yslałam zeby jednka posuzkać innej, a to tez było ucieczkowe, bo tak naprawde liczyłam ze po prostu skończy się wtedy moje cierpienie ;)
geberalnie sytaucje stresowe nasilają nerwice, to naturalne. Ja jak mam okres stabilny w życiu, gdize nie ma zandych duzych zmian , presji i stresów to tez sobie świetnie race z nerwicą, natręctwami itd, ale to nie o to chodiz przecież. Własnie te kryzysowe sytaucje sa dla nas najwiekszym sprawdzianem i pokazują co jeszce trzeba przepracować :)
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

6 października 2018, o 14:14

No muszę wziąć się w garść i popracować nad tym. Największe zmory przychodzą do mnie pod wieczór i tego się najbardziej obawiam. Dziś mam wolne więc będę się relaksować haha, dziękuję za słowa otuchy, bardzo mi pomogły :* dawno nie miałam takiego kryzysu, musiałam się 'wypłakać' komuś kto wie co przeżywam :)
magia83
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 260
Rejestracja: 27 kwietnia 2017, o 15:58

6 października 2018, o 15:24

dlaczego jedne kryzysy trwają krocej a drugie się ciągną i ciągną??? :no
<okey>
ODPOWIEDZ