Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

6 października 2018, o 15:25

magia83 pisze:
6 października 2018, o 15:24
dlaczego jedne kryzysy trwają krocej a drugie się ciągną i ciągną??? :no
Myślę, że dużo zależy od naszego nastawienia do samego kryzysu oraz tego, jaką mamy aktualnie sytuacje życiową, co się u nas dzieje.
Ponidzie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 13 września 2018, o 05:51

7 października 2018, o 08:32

Nastawienie w nerwicy rzecz podstawowa tylko jak przestroić się na odpowiedni tor, gdy się ją ma długi czas. Tyle razy próbowałem a jednak w sytuacji stresowej jak zawsze bierze górę.
izka
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 190
Rejestracja: 15 września 2018, o 16:51

7 października 2018, o 08:43

Ponidzie pisze:
7 października 2018, o 08:32
Nastawienie w nerwicy rzecz podstawowa tylko jak przestroić się na odpowiedni tor, gdy się ją ma długi czas. Tyle razy próbowałem a jednak w sytuacji stresowej jak zawsze bierze górę.
Mysle ze zanim ten tor bedzie wypracowany to musi troche minac, ja tez po ostatniej stresowej sytuacji z 2 dni temu gorzej sie czuje ale to jest normalne kazdy po stresie sie bedzie gorzej czul i chyba trzeba to po prostu zaakceptowac i zyc dalej. U mnie np jest o wiele wiecej dobrych dni juz niz gorszych i mam swiadomosc ze zanim calkiem wszystko sie ustabilizuje to jeszcze bedzie troche tych gorszych , organizm tez potrzebuje czasu :D
Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować. Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdę jesteś.  
izka
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 190
Rejestracja: 15 września 2018, o 16:51

7 października 2018, o 09:14

karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 11:08
Natalie1208 pisze:
6 października 2018, o 10:55
karolinal1 pisze:
6 października 2018, o 10:48
Cześć, mam nerwice lękową od dawna, ale pomijając szczegóły bardzo dobrze sobie z nią radziłam. W czwartek zaczęłam prace, pierwszą poważną na normalnych warunkach. W pracy szefostwo jest bardzo miłe, współpracownicy również, nie czuje presji ani strachu przed popełnieniem błędu. Jak na 1 prace, mam super warunki, nie moge narzekać. Problem pojawił się z 1 na 2 dzień pracy. Do domu wróciłam zadowolona, opowiadałam jak to mam super i jak mi sie podoba, potem położyłam sie na drzemkę i jak wstałam to się zaczęło... Zaczęłam płakać, łzy mi ciekły ciurkiem, czułam sie bardzo źle, nie przespałam w nocy ani minuty będąc ciągle zlękniona na samą myśl o pracy. Rano poszłam, przez pierwszą godzine pracy chciało mi sie płakać a potem było już okej. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie drzemkę, i znów to samo, płacz nie do okiełznania, lęk i zniechęcenie do wszystkiego, pomimo tego że sobotę mam wolną. Dziś wstałam i to samo, odkąd się obudziłam chce mi sie płakać i czuje się źle. Nie bardzo wiem co sie dzieje i dlaczego tak bardzo jest mi źle, ponieważ w pracy nie ma bodźców które by to powodowały, nie boje sie o nic pytać, nikt ode mnie nie wymaga czegoś ponad miarę, mało tego szefowa bardzo mnie polubiła i zależy jej na tym żebym tam pracowała. Powinnam się cieszyć, a jak na razie przechodzę piekło. Dopiero we wtorek idę do pracy a już boje się co będzie w nocy z poniedziałku na wtorek... Czy ktoś wie co może mi być i dlaczego tak sie dzieje? Powiem tylko jeszcze że przez ostatnie 2 lata uczyłam się, i nie miałam oprócz szkoły żadnych większych obowiązków. Mogłam spać do której chce i robić co chce, nie wiem czy ma to jakiś związek.
A jak wyglądał Twój czas przed podjęciem pracy ? moze dużo o tym myślałaś, nakręcałas sie na zapas? ja jak poszłam do peirwzej wiekszej pracy miałam tak samo- ludzie sympatyczni, prac anie jakas super stresująca, a jednka mimo to nerwica u mnei szalała- po miesiacu dopeiro w pełnis ie wyciszyło :) później tak sobie pomyslałam ze to oczywiscie nie wzieło się znikąd, bo po peirwsze miesiac wczesniej juz myślałamm co to będzie, jak to będzie, czy dam rade, a potme jak juz poszłam do pracy to miałam mnóstwo obaw, takich niby błachych ale jednka obciążajacych- tzn. jaks ie bede czuła, czy dam rade pracować, stresowałams ie ze nei bede spać w nocy , a od pracy trzeba wstać o 6 itd itd. to wszystko powodowało ze umysł się buntował.
Ja zaczełam na początku pracę nad podejsciem do snu, bo widizałamz e to najbardziej mnie męczy i najbardziej nakręcams ie na tym punkcie:)
Ogólnie teraz właśnie mam te myśli, że boje się że nie będę sie wysypiać, że noce na dzień przed pracą będą upiorne, że nie będę w stanie normalnie pracować, i że ogólnie się wykończę, bo przez te dwa dni zrobiłam sobie w organizmie pobojowisko, ciągle jestem opuchnięta przez płacz, na buzi powyskakiwały mi dziwne krostki których nigdy wcześniej nie miałam, mam problemy z żołądkiem, nie chce mi sie jeść, nie mam ochoty na nic, jest mi słabo. Przed rozpoczęciem pracy życie moje było bajką haha, całe wakacje spędziłam nad jeziorem i na wyjazdach, imprezowaniu, do tego non stop bylam z moim chłopakiem, teraz on ma swoje obowiązki i ja i tak często sie nie widzimy, nie śpimy razem, to też wpływa na mnie negatywnie bo tęsknie za nim. Jak masz obawy czy mysli ze mozesz zaspac to powiedz sobie no trudno moge zaspac i co z tego kazdemu sie zdarza a poza tym mam ustawione 100 budzikow wiec ktorys napewno mnie obudzi:p jak masz mysl o samopoczuciu to nie zanalizuj czy sie dobrze czujesz bo zawsze cos znajdziesz w sobie i

Kochana napisalas ze przez cale wakacje zylas jak w bajce czyli bylas wyluzowana na wyjazdach ( nie mialas czasu myslec o pierdolach), a jak zaczelas prace to po prostu Twój konik nerwica zaczal Ci podsuwac glupie mysli ktore przetworzyly sie w obawy, czesto ludzie pisza ze maja nerwice a nie maja stresow i ze jak to skad przeciez wszystko bylo juz super, u mnie bylo praktycznie rok super i nagle zaczelam za duzo rzeczy analizowac przypomnialam sobie wiele zlych rzeczy troche stresu pewne obawy i wszystko sie zapetlalo i tak samo jak ty rozpętalam pieklo w organizmie ktoremu teraz stawiam czola. Wydaje mi sie ze samo to ze zaczelas pierwsza prace jest stresujace i boisz sie zmiany z czasem przywykniesz , nakrecilas sie na to niepotrzebne. Ja jak mam czasami jakies glupie mysli to po prostu pozwalam im plynac i je wysmiewam albo odpowiadam na nie realistycznie czyli np Jak masz obawy czy mysli ze mozesz zaspac to powiedz sobie no trudno moge zaspac i co z tego kazdemu sie zdarza a poza tym mam ustawione 100 budzikow wiec ktorys napewno mnie obudzi:p jak masz mysl o samopoczuciu to nie zanalizuj czy sie dobrze czujesz bo zawsze cos znajdziesz w sobie i bedzie tylko gorzej bo bedziesz w chodzic w bledne kolo, najlepiej to w skupic sie na czyms w pracy , robic tak aby nie pozwolic sie sobie nudzic
Życiowe wyzwania nie powinny Cię paraliżować. Powinny pomóc Ci odkryć, kim naprawdę jesteś.  
Ponidzie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 13 września 2018, o 05:51

7 października 2018, o 11:23

Osoba znajdując nową pracę powinna się cieszyć ale osoba zaburzeniami nerwicowymi ma odwrotnie. Tak jest zemną tkwie w obecnej pracy tyle lat za marne grosze rotacja jest duża ale co się dziwić kto chce za grosze pracowac. Tylu moich znajomych już odeszło, spotykając ich na ulicy to nie dowieżają że jeszcze nie zmieniłem pracy. Dla mnie te parę groszy jest na wagę złota a zmieniając pracę niewiem czy moja nerwica spowoduje że stracę obecną prace i przyszłą i zostanę na przysłowiowym LODZIE. Napisze tylko że nie raz próbowałem ale zawsze się kończyło nakręcaniem złym samopoczuciem objawami somatycznymi jeszcze przed podjęciem decyzji. Więc jestem gdzie jestem czyli w d.... ie. Napiszę tylko że mam niezłe kwalfikacje i składając cv dostawałem propozycje pracy. Nie wiem jak będzie teraz czy po rozmowie kwalifikacyjnej dostanę nową pracę ale wiem że już mam cały pakiet objawów nerwicowcych no bo jednak gdyby mnie przyjęli to co wtedy podołam czy nie, pewnie łatwiej by było gdybym był sam ale mam rodzine którą trzeba utrzymać.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 15:25

Jestem w błędnym kole, w weekend próbowałam się wyluzować, ale nie spałam, nie jadłam, nie cieszyłam się. Teraz okazało się, że nie mam wsparcia w rodzinie, jedynie w chłopaku. Nie jestem w stanie na ten moment chodzić do tej pracy bo czuje, że się wykończę, w domu jest nie za ciekawie bo rodzice się oburzyli i twierdzą, że wymyślam. Mam wrażenie że nic już nie będzie dobrze i że zostałam w tym wszystkim sama... Ten lęk jest tak silny, że nie umiem sie pozbierać. Nie mam siły na to wszystko. Nie sądziłam że taka rzecz jak praca doprowadzi mnie do ruiny w niecały tydzień.. nie wiem co robic
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 15:38

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 15:25
Jestem w błędnym kole, w weekend próbowałam się wyluzować, ale nie spałam, nie jadłam, nie cieszyłam się. Teraz okazało się, że nie mam wsparcia w rodzinie, jedynie w chłopaku. Nie jestem w stanie na ten moment chodzić do tej pracy bo czuje, że się wykończę, w domu jest nie za ciekawie bo rodzice się oburzyli i twierdzą, że wymyślam. Mam wrażenie że nic już nie będzie dobrze i że zostałam w tym wszystkim sama... Ten lęk jest tak silny, że nie umiem sie pozbierać. Nie mam siły na to wszystko. Nie sądziłam że taka rzecz jak praca doprowadzi mnie do ruiny w niecały tydzień.. nie wiem co robic
Nie da się wyluzować na sile kiedy lęk jest bardzo silny. Lepiej powiedz sobie ze przez jakiś czas może się złe czuć ale będziesz działać pomimo to.
Odejście z pracy i zamknięcie się w domu to niekoniecznie najlepszy pomysł.
Co do wsparcia w rodzinie to niestety dużo ludzi nie jest w stanie zrozumiem tych stanów i nic z tym nie zrobisz. Jeśli masz wsparcie w swoich chłopaku to bardzo dużo. Zreszta tu jest dużo ludzi, którzy cię rozumieją i możesz się wyżalić jeśli tego potrzebujesz.
Nie wmawiaj sobie ze ty sobie z tym nie poradzisz, ze tak już będzie zawsze. Masz masę przykładów ludzi, którzy byli w masakrycznym stanie i z tego wyszli. I tak samo ty możesz.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 15:50

Tak, ale co mam teraz zrobić kiedy nie jem, nie śpie, żyje jak zombie? jak z tego wyjść? Nie widzę na ten moment żadnego ratunku.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 15:55

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 15:50
Tak, ale co mam teraz zrobić kiedy nie jem, nie śpie, żyje jak zombie? jak z tego wyjść? Nie widzę na ten moment żadnego ratunku.
Przede wszystkim nie panikuj :) jeść musisz ale może po prostu jedz to co najłatwiej Ci przychodzi. Ja tez jadłam wiec się zmuszałam do bananów, innych owoców, jakieś takie papki, koktajle bardziej kaloryczne.
Słuchaj nagrań chłopaków na youtubie. I właśnie nie nakręcaj się. Nie mów sobie ze tak będzie zawsze, tylko ze tak jest chwilowo. Możesz spróbować na przykład hydroksyzyny doraźnie na spanie.
No i tak naprawdę możesz się zmuszać do „normalnego” życia. To znaczy idziesz do pracy mimo objawów. A weekend nie siedzisz pod kocem, tylko wymyślasz jakieś aktywności i to robisz.
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 16:00

Kiedy dla mnie taka praca to istny koszmar. Siedzenie od tej do tej w sztywnych godzinach, zanim wrócę do domu, zrobie cos do jedzenia to mija już połowa mojego 'wolnego czasu', potem spanie i od nowa. Mam wykształcenie w innym kierunku ale rodzice twierdzą, że jeśli teraz nie pokonam tej bariery to w każdej pracy tak będzie. A ja po prostu wolałabym pracować inaczej... Do tego mój lęk dotyczy również tego że w pracy sie rozpłaczę, że zacznę panikować... + w pracy odczuwam ogromną tęsknotę za moim chłopakiem i na myśl o nim od razu chce mi się płakać...
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

7 października 2018, o 16:04

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:00
Kiedy dla mnie taka praca to istny koszmar. Siedzenie od tej do tej w sztywnych godzinach, zanim wrócę do domu, zrobie cos do jedzenia to mija już połowa mojego 'wolnego czasu', potem spanie i od nowa. Mam wykształcenie w innym kierunku ale rodzice twierdzą, że jeśli teraz nie pokonam tej bariery to w każdej pracy tak będzie. A ja po prostu wolałabym pracować inaczej... Do tego mój lęk dotyczy również tego że w pracy sie rozpłaczę, że zacznę panikować... + w pracy odczuwam ogromną tęsknotę za moim chłopakiem i na myśl o nim od razu chce mi się płakać...
Mogę się mylić ale brzmi to trochę tak jakbyś zderzyła się dorosłym życiem, które nie do końca ci się podoba. Siedzenie w pracy 8 średnio osiem godzin dziennie to dosyć normalna sprawa.

Co do tęsknoty to ja tez po powrocie z urlopu miałam z tym problem. Oczywiście w nerwicy bo normalnie to nie tęsknie po 8 godzinach;)
Ale to jest kwestia przyzwyczajenia. Tylko musisz dać sobie trochę czasu. Wpadniesz w ten rytm i będzie lepiej.

A jeśli rzucisz to prace to co będziesz robić?
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 16:14

Tak, zderzyłam się z dorosłym życiem, które przytłoczyło mnie bardzo mocno. Chciałam pracować w weekendy u rodziny w restauracji a na tygodniu poszukać sobie czegoś na dostawkę. Ogólnie z rodzicami na początku rozmawiałam o pracy dodatkowej, nie byłam przygotowana na pełen etat. Okazało się że znajoma taty szuka kogoś i tak postanowiłam się podjąć tej pracy zachęcana przez wszystkich. I nagle rodzice zmienili podejście i rozkazują mi pracować tu a jeśli nie to do urzędu pracy i 'tam mi pokażą', liczyłam na zrozumienie i pomoc, a dostałam groźby i krzyki. Dodatkowo uczę sie w prywatnej szkole, i ojciec twierdzi że ubezpieczenie które miałam, czyli to takie 'podpięcie się pod rodzica' obowiązuje do 23 roku życia, ale przeczytałam przed chwilą w internecie że do 26 roku jeśli osoba uczy się lub studiuje. I tak nastraszył mnie, że jeśli nie będę chodzić do pracy to nie będę miała ubezpieczenia...
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

7 października 2018, o 16:15

karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:00
Kiedy dla mnie taka praca to istny koszmar. Siedzenie od tej do tej w sztywnych godzinach, zanim wrócę do domu, zrobie cos do jedzenia to mija już połowa mojego 'wolnego czasu', potem spanie i od nowa. Mam wykształcenie w innym kierunku ale rodzice twierdzą, że jeśli teraz nie pokonam tej bariery to w każdej pracy tak będzie. A ja po prostu wolałabym pracować inaczej... Do tego mój lęk dotyczy również tego że w pracy sie rozpłaczę, że zacznę panikować... + w pracy odczuwam ogromną tęsknotę za moim chłopakiem i na myśl o nim od razu chce mi się płakać...
Hola hola, stopujemy;)
Jeśli w pracy jest ogólnie ok, współpracownicy są mili, to korzystaj z tego! Wdrazaj się, zdobywaj doświadczenie, łap kontakty. Jeśli nie jest to praca Twoich marzeń, bo chcesz pracować w zawodzie, to szukaj innej pracy w międzyczasie.
Ale masz doskonałą okazję do konfrontowania się z lękiem - boisz się, że się rozplaczesz, ucieknie itp. To idź do pracy i zaryzykuj, sprawdź, co się stanie. A nawet jeśli się rozplaczesz, t o co z tego? Wyjdziesz do toalety, ogarniesz się i wrócisz do obowiązków.

Ja Ciebie rozumiem, tez miałam jeszcze kilka tygodni temu tryb zombie, ale przeszło mi do znosnego poziomu. Jedz to, co Ci najłatwiej przechodzi przez gardło, jakieś zupki, banany, serki, czekolada tez ma dużo energii i łatwo przechodzi.

No i to, co mi się nie podoba - kochana, no niestety dorosłe życie tak wygląda, ze się chodzi do pracy i nie spędza całego dnia z partnerem;) wydaje mi się, z e wychodzi u Ciebie taki strach przed dorosłym życiem. Może warto poddać to.terapii u psychologa? Bo takie podejście niestety może utrzymywać zaburzenie.
Rozumiem Ciebie, bo sama jestem w trakcie zmiany pracy i nagle mam jej zupełnie inny tryb, a dochodzi do tego prowadzenie domu i tez połowa dnia mi przepAda. No ale cóż, trzeba to zaakceptować. Daj sobie czas na przystosowanie się do zmiany, na adaptacje.

Na spanie może spróbuj tabletek ziołowych albo kropli walerianowych
karolinal1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 grudnia 2017, o 14:29

7 października 2018, o 16:27

Zestresowana pisze:
7 października 2018, o 16:15
karolinal1 pisze:
7 października 2018, o 16:00
Kiedy dla mnie taka praca to istny koszmar. Siedzenie od tej do tej w sztywnych godzinach, zanim wrócę do domu, zrobie cos do jedzenia to mija już połowa mojego 'wolnego czasu', potem spanie i od nowa. Mam wykształcenie w innym kierunku ale rodzice twierdzą, że jeśli teraz nie pokonam tej bariery to w każdej pracy tak będzie. A ja po prostu wolałabym pracować inaczej... Do tego mój lęk dotyczy również tego że w pracy sie rozpłaczę, że zacznę panikować... + w pracy odczuwam ogromną tęsknotę za moim chłopakiem i na myśl o nim od razu chce mi się płakać...
Hola hola, stopujemy;)
Jeśli w pracy jest ogólnie ok, współpracownicy są mili, to korzystaj z tego! Wdrazaj się, zdobywaj doświadczenie, łap kontakty. Jeśli nie jest to praca Twoich marzeń, bo chcesz pracować w zawodzie, to szukaj innej pracy w międzyczasie.
Ale masz doskonałą okazję do konfrontowania się z lękiem - boisz się, że się rozplaczesz, ucieknie itp. To idź do pracy i zaryzykuj, sprawdź, co się stanie. A nawet jeśli się rozplaczesz, t o co z tego? Wyjdziesz do toalety, ogarniesz się i wrócisz do obowiązków.

Ja Ciebie rozumiem, tez miałam jeszcze kilka tygodni temu tryb zombie, ale przeszło mi do znosnego poziomu. Jedz to, co Ci najłatwiej przechodzi przez gardło, jakieś zupki, banany, serki, czekolada tez ma dużo energii i łatwo przechodzi.

No i to, co mi się nie podoba - kochana, no niestety dorosłe życie tak wygląda, ze się chodzi do pracy i nie spędza całego dnia z partnerem;) wydaje mi się, z e wychodzi u Ciebie taki strach przed dorosłym życiem. Może warto poddać to.terapii u psychologa? Bo takie podejście niestety może utrzymywać zaburzenie.
Rozumiem Ciebie, bo sama jestem w trakcie zmiany pracy i nagle mam jej zupełnie inny tryb, a dochodzi do tego prowadzenie domu i tez połowa dnia mi przepAda. No ale cóż, trzeba to zaakceptować. Daj sobie czas na przystosowanie się do zmiany, na adaptacje.

Na spanie może spróbuj tabletek ziołowych albo kropli walerianowych
Jem banany, nic więcej mi przez gardło nie przechodzi, wiem, że życie większości ludzi tak wygląda, ale ja od zawsze chciałam żyć inaczej, być sama sobie szefem i nie robić czegoś na siłę, tylko teraz kiedy sama chce zadecydować jest mi to odebrane... Jeśli chodzi o psychologa to byłam i nie sprawdził się wcale. Mam nerwice od dawna, pół roku temu sama z pomocą materiałów tu zawartych przerwałam koło moich lęków i strachów, bo miałam dosyć takiego życia. Wprowadziłam się na poziom bez napadów paniki, lęku, czasem miałam przejściowe problemy szybko sobie z nimi radząc używając technik wziętych z forum.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

7 października 2018, o 16:50

A kto chce pracować,kto chce robić co mu każą ,kto chce być trybikiem w tej wielkiej machinie cywilizacji? Każdy by chciał mieć kupę kasy ,nic nie musieć i robić co mu się podoba ale życie to nie bajka,będziesz zapylać do 65 lat jak dobrze pójdzie i taka jest prawda.Skończyły się lata beztroski,zaczynasz dorosłe życie .
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ODPOWIEDZ