Tak,pamiętam Twoją sytuację,faktycznie jest jakieś podobieństwo w naszych przeżyciach ale z jednak mimo wszystko jak sobie przypominam mieszkasz już bez matki z mężem? przepraszam jeśli coś pokręciłam.znerwicowana85 pisze: ↑4 września 2018, o 08:45Celine ja wychodze! W sumie somatów odpukać w ogóle. Został hipochondryzm, ale z nim jade do specjalisty. Ogólnie jak sama pisalas sytuacje rodzinną mamy praktycznie taką samą. I naprawde można to ogarnąć. Wiek mamy chyba też podobny, więc wszystko zależy od Ciebie. Ja sobie w pewnym momencie uswiadomiłam, że co ja robie, daje się gnoic zakompleksionej matce i idiotkom z przeszlosci mojego chlopaka. Nigdy! I robie wszystko, zeby do tego nie dopuścić!!Celine Marie pisze: ↑4 września 2018, o 00:47To miłe ale ja sama już nie wierzę w siebie ani trochę,masz rację z tym zakotwiczeniem,tak bardzo wrosłam w to wszystko,w sytuację życiową ,w tą chorobę ,że w moim wieku chyba jest niemożliwe to przerwać,wyjść z czegoś w co się wdepnęło tak głębokoznerwicowana85 pisze: ↑4 września 2018, o 00:35
To chyba jest tzw zakotwiczenie. Mam tak samo, ale odnosi sie do mojego rodzinnego miasta! Dasz rade, wierze w Ciebie bardzo mocno![]()
Bardzo się cieszę,że tak sobie dobrze radzisz! jak Ci się to udało?
Mi hipochondria dokucza nie aż tak mocno jak na początku ale jednak biorę pod uwagę 3 choroby :boreliozę,fibromialgię i ewentualnie SM ,niemniej nie nie latam po lekarzach od dłuższego czasu i aż tak nie reaguje histerycznie jak jeszcze kiedyś.