Mózg mi się ściska od dwóch lat,jak mam to olać jak wytrzymać nie idzie ,a RTG to akurat żałosne badanie,mi też wyszło prawidłowo,a mam garba jak staruszkaNagisa pisze: ↑10 sierpnia 2018, o 22:18No życie po prostu hehe. Olej to. Mi zrobili RTG kręgosłupa i wyszło praktycznie wszystko ok, a mam takie bóle i jestem połamana jak po czołowym z tirem. Po jakimś czasie przechodzi.Celine Marie pisze: ↑10 sierpnia 2018, o 21:35Jak wspaniale być w tym kręgu narzekających,cierpiących,kwękającychDostałam przed chwilą smsa ,że wyniki rezonansu są do odebrania ,bardzo pięknie zjebali mi weekend bo mogę je odebrać w poniedziałek dopiero ,łeb mnie ciśnie po prawej coraz bardziej i bardziej ,więc wyobrażam sobie co mi znaleźli w nim i w karku ,mam teraz dwa dni na zastanawianie się jak sobie skrócić męki
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
A próbowałaś olać? Może wtedy odpuści 
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Co tam Olcia się porobiło?
Takie ładne posty piszesz, miód na serce, a tu taka sraka?!
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Nieeeee, wcale nie próbowałam
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
aasior03
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 30 września 2017, o 20:39
Witajcie Kochani. Przejdę od razu do rzeczy. Za kilka dni mam ślub i wczoraj dostalam takiego ataku leku.. zaczęło mi sie w glowie krecic, problemy z zoladkiem, serce mi tak mocno bije. A najgorszy jest strach że na swoim ślubie zemdleje albo cos sie wydarzy.. moze cos na uspokojenie polecacie, jakies ziolowe leki. Pomóżcie 
-
Nerwyzestali
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1566
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
A masz z konsultacją te wyniki? Wydaje mi się, że oni mówia że to pilnie do odebrania jak coś znaleźli.Celine Marie pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 01:43Nieeeee, wcale nie próbowałamno weź,codziennie próbuje olewać ,dziwne,że z innym somatami się udało (nie wszystkimi ale jednak daję radę z sercem,żołądkiem,drganiami itd.) ,a z tym nie idzie co mnie upewnia ,ze to jest raczej jednak chorobowe bardziej ,oczywiście stres to potęguje ale przyczyna jest w ciele.
- pudzianoska
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 301
- Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37
Ślub piękna sprawa!aasior03 pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 06:14Witajcie Kochani. Przejdę od razu do rzeczy. Za kilka dni mam ślub i wczoraj dostalam takiego ataku leku.. zaczęło mi sie w glowie krecic, problemy z zoladkiem, serce mi tak mocno bije. A najgorszy jest strach że na swoim ślubie zemdleje albo cos sie wydarzy.. moze cos na uspokojenie polecacie, jakies ziolowe leki. Pomóżcie![]()
Na pewno nie zemdlejesz i nic złego się nie wydarzy. Ty tylko nerwicowe straszaki. Też tak miałam przed ślubem. Wszystkie objawy się nasiliły i doszły nowe
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.
https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
hehe nie,to tak nie działa,jak jesteś nawet umierająca to mają to w d,odbierasz wyniki i nara,martw się dalej samaNerwyzestali pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 08:11A masz z konsultacją te wyniki? Wydaje mi się, że oni mówia że to pilnie do odebrania jak coś znaleźli.Celine Marie pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 01:43Nieeeee, wcale nie próbowałamno weź,codziennie próbuje olewać ,dziwne,że z innym somatami się udało (nie wszystkimi ale jednak daję radę z sercem,żołądkiem,drganiami itd.) ,a z tym nie idzie co mnie upewnia ,ze to jest raczej jednak chorobowe bardziej ,oczywiście stres to potęguje ale przyczyna jest w ciele.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
misia33
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 16:37
Znam to z własnej historii, też panikowałam przed ślubem, a to było już 3 lata temu. Myśli były standardowe, że na pewno zemdleję przed ołtarzem, że wszyscy będą na to patrzeć, co ja powiem rodzinie, itp., itd.... Oczywiście te strachy się nie urzeczywistniły. Ogólnie przez może pierwsze 15 min ślubu byłam bardzo spanikowana i spięta, ale powtarzałam sobie w myślach, że żadna nerwica nie zepsuje mi tak ważnego dnia. Po tych 15 minutach poczułam, że naprawdę jest ok, poczułam, że to jest tak ważny moment w moim życiu i ta chwila jest tylko dla nas. Czułam, że jesteśmy tylko my. Nawet ludzie z tyłu nagle przestali mi przeszkadzać. Uwierz mi będzie dobrze, podstawowa moja rada, nie reaguj i pamiętaj, że to są tylko twoje myśli, pozwól im być, ale nie nadawaj im wartości. Myśli nie są samospełniającą się przepowiednią. Mnie uświadomienie sobie tego faktu zajęło bardzo wiele czasu, ale uwierz myśl to tylko myśl i nic więcej. Nie przywiązując do niej uwagi i nie nadając jej większego znaczenia nie nakręcasz lęku. To trudne na początku, ale z czasem zauważysz sama, jak to działa. Nie polecę Ci tabletek, bo przez cały swój okres zmagań z nerwicą nie zażywałam nic poza ziołowym validolem i może z dwa, trzy razy łyknęłam hydroksyzynę.aasior03 pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 06:14Witajcie Kochani. Przejdę od razu do rzeczy. Za kilka dni mam ślub i wczoraj dostalam takiego ataku leku.. zaczęło mi sie w glowie krecic, problemy z zoladkiem, serce mi tak mocno bije. A najgorszy jest strach że na swoim ślubie zemdleje albo cos sie wydarzy.. moze cos na uspokojenie polecacie, jakies ziolowe leki. Pomóżcie![]()
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
-
agnefka28
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Ja to mam szczęście do złych informacji. Nawet jak ich nie wyszukuję ( a już tak nie robię!), to gdzieś mi wyskakują. Wchodzę na fb, babka u znajomych koleżanki- pochowała męża, syna, sama ma raka. Przechodzę dalej, ktoś informuje, że jest chory, właśnie przebywa w szpitalu. Nagłówki- Badaj się! Pod tym wpisy ludzi chorych, komentujący służbę zdrowia, różne badania itp. Wiem, póki co, to wszystko nie dotyczy mnie, ale też wiem, że wystarczy jedna chwila, a wszystko lega w gruzach. Nie ma stabilności i pewności. Nikogo nie ominie jakaś strata bliskiej osoby, choroba( jak nie własna to członków rodziny) itp. To jest tylko rozciąganie w czasie. Tak, wiem. Nie ma co martwić się na zapas, roztrząsać swoich czy czyiś chorób nieszczęść itp. Tyle, że i tak one prędzej czy później dotkną każdego.Trochę ta pogoda deszczowa skłoniła mnie do refleksji. I tak już sobie całkiem dobrze radzę na co dzień
- nat
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30
Też wszędzie widzę wszytko co związane z chorobami i śmiercią. Ba, ciągle jeszcze widzę reklamy zakładów pogrzebowych albo jadące karawany na mieście. I za każdym razem pojawia się lęk. Pewne sama akurat na to zwracam bardziej uwage, ale mam wrażenie, że na każdym kroku widzę coś co wiąże się ze śmiercią...agnefka28 pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 13:34Ja to mam szczęście do złych informacji. Nawet jak ich nie wyszukuję ( a już tak nie robię!), to gdzieś mi wyskakują. Wchodzę na fb, babka u znajomych koleżanki- pochowała męża, syna, sama ma raka. Przechodzę dalej, ktoś informuje, że jest chory, właśnie przebywa w szpitalu. Nagłówki- Badaj się! Pod tym wpisy ludzi chorych, komentujący służbę zdrowia, różne badania itp. Wiem, póki co, to wszystko nie dotyczy mnie, ale też wiem, że wystarczy jedna chwila, a wszystko lega w gruzach. Nie ma stabilności i pewności. Nikogo nie ominie jakaś strata bliskiej osoby, choroba( jak nie własna to członków rodziny) itp. To jest tylko rozciąganie w czasie. Tak, wiem. Nie ma co martwić się na zapas, roztrząsać swoich czy czyiś chorób nieszczęść itp. Tyle, że i tak one prędzej czy później dotkną każdego.Trochę ta pogoda deszczowa skłoniła mnie do refleksji. I tak już sobie całkiem dobrze radzę na co dzień![]()
-
agnefka28
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Ja już trochę się do tego przyzwyczaiłam, jest lepiej niż byłonat pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 15:02Też wszędzie widzę wszytko co związane z chorobami i śmiercią. Ba, ciągle jeszcze widzę reklamy zakładów pogrzebowych albo jadące karawany na mieście. I za każdym razem pojawia się lęk. Pewne sama akurat na to zwracam bardziej uwage, ale mam wrażenie, że na każdym kroku widzę coś co wiąże się ze śmiercią...agnefka28 pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 13:34Ja to mam szczęście do złych informacji. Nawet jak ich nie wyszukuję ( a już tak nie robię!), to gdzieś mi wyskakują. Wchodzę na fb, babka u znajomych koleżanki- pochowała męża, syna, sama ma raka. Przechodzę dalej, ktoś informuje, że jest chory, właśnie przebywa w szpitalu. Nagłówki- Badaj się! Pod tym wpisy ludzi chorych, komentujący służbę zdrowia, różne badania itp. Wiem, póki co, to wszystko nie dotyczy mnie, ale też wiem, że wystarczy jedna chwila, a wszystko lega w gruzach. Nie ma stabilności i pewności. Nikogo nie ominie jakaś strata bliskiej osoby, choroba( jak nie własna to członków rodziny) itp. To jest tylko rozciąganie w czasie. Tak, wiem. Nie ma co martwić się na zapas, roztrząsać swoich czy czyiś chorób nieszczęść itp. Tyle, że i tak one prędzej czy później dotkną każdego.Trochę ta pogoda deszczowa skłoniła mnie do refleksji. I tak już sobie całkiem dobrze radzę na co dzień![]()
-
misia33
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 16:37
A ja chciałabym napisać o jeszcze swoim jednym aktualnym problemie. Poza tym o czym pisałam tutaj w tym tygodniu, czyli tym, że mam od paru dni stan takiego dziwnego postrzegania rzeczywistości, a poza tym czuje się jakby cały czas mną bujało, coś jakbym była na statku, to mam jeszcze jeden aktualny problem. Jutro czeka mnie nieco większa impreza rodzinna i odezwały się wszystkie moje lęki związane z tym, że po prostu sobie tam nie poradzę. Najbardziej boję się jedzenia, tego, że się zadławię na oczach wszystkich i będzie „cyrk”. Ten lęk trzyma mnie od jakiegoś czasu, na początku jego pojawienia się bałam się jeść nawet, kiedy byłam sama w domu, ale stosunkowo szybko sobie z tym poradziłam. Teraz mam tak, że jest mi trudno, kiedy jestem daleko od domu i ogólnie mam duży problem z jedzeniem na oczach innych, staram się to przełamywać, ale nie zawsze mi to jeszcze wychodzi. Ogólnie to mam ochotę oczywiście uciec od tego wszystkiego i najchętniej nigdzie bym nie poszła, ale wiem, że to ucieczka i w niczym mi to nie pomoże. Rany, przełamywanie jest czasami takie trudne… No ryczeć mi się chce
Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach? Jakieś rady?
-
dolcevita
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 90
- Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 19:30
Odkąd mam nerwicę to mi się to nie przydarzało, aczkolwiek miałam takie sytuacje w życiu, gdzie jedzenie na oczach innych mnie bardzo stresowało, czułam się skrępowana, było to jakieś nienaturalne. Moja rada jest tylko jedna: nie przejmować się tym. Jeśli chodzi o Twój strach przed zadławieniem, tłumacz sobie logicznie, że jest to mało prawdopodobne i skoro nigdy Ci się nie przytrafiło to dlaczego teraz miałoby być inaczej? Jedz powoli, nie spiesz się, staraj się też nie skupiać na samej tej czynności a na tym co będzie się działo wtedy dookoła Ciebie, na otaczających Cię ludziach, rozmowach etc. Tyle mogę poradzić od siebiemisia33 pisze: ↑11 sierpnia 2018, o 17:39A ja chciałabym napisać o jeszcze swoim jednym aktualnym problemie. Poza tym o czym pisałam tutaj w tym tygodniu, czyli tym, że mam od paru dni stan takiego dziwnego postrzegania rzeczywistości, a poza tym czuje się jakby cały czas mną bujało, coś jakbym była na statku, to mam jeszcze jeden aktualny problem. Jutro czeka mnie nieco większa impreza rodzinna i odezwały się wszystkie moje lęki związane z tym, że po prostu sobie tam nie poradzę. Najbardziej boję się jedzenia, tego, że się zadławię na oczach wszystkich i będzie „cyrk”. Ten lęk trzyma mnie od jakiegoś czasu, na początku jego pojawienia się bałam się jeść nawet, kiedy byłam sama w domu, ale stosunkowo szybko sobie z tym poradziłam. Teraz mam tak, że jest mi trudno, kiedy jestem daleko od domu i ogólnie mam duży problem z jedzeniem na oczach innych, staram się to przełamywać, ale nie zawsze mi to jeszcze wychodzi. Ogólnie to mam ochotę oczywiście uciec od tego wszystkiego i najchętniej nigdzie bym nie poszła, ale wiem, że to ucieczka i w niczym mi to nie pomoże. Rany, przełamywanie jest czasami takie trudne… No ryczeć mi się chceJak wy sobie radzicie w takich sytuacjach? Jakieś rady?
Ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych.
