Stres tak naprawdę dotyk każdego z nas tyle ze my w nerwicy jesteśmy bardziej na niego podatni.Ja probuje nabrać dystansu do pewnych rzeczy w życiu,olac wiele rzeczy,które często nie są od nad zależne.Tak jak chłopaki mówią o postawie przyjacielskiej,przeciez jesteśmy tylko ludzmi wiec mamy prawo popełniać również jakieś błędy.Zestresowana pisze: ↑15 czerwca 2018, o 07:07Celine, tego się nie uniknie, osoby bez zaburzenia też mają lepsze i gorsze, bardziej i mniej stresujące dni, po stresujących przeżyciach napinają się im mięśnie, boli głowa, czują zmęczenie, zaboli brzuch, czy mają biegunkę. Wielu osobom organizm dowala po stresie. Co mi przychodzi do głowy, to zadbać o siebie, wyspać się, pójść na masaż, zrobić sobie rolowanie, generalnie dać czas organizmowi na dojście do siebieCeline Marie pisze: ↑15 czerwca 2018, o 01:22znerwicowana85 pisze: ↑14 czerwca 2018, o 22:43
Kurcze, u mnie to samo. A najgorsze jest, że wystarczy jeden dzień, ba, pół dnia stresu i już wiem, że na drugi dzień będzie tragedia. Jeszcze nie potrafię sobie dobrze radzić z takimi sytuacjami.Chyba to normalka u nas ,że po stresie przychodzi zgon tylko ,że to przychodzi automatycznie.Mnie np.strasznie odcina automatycznie jak coś się dzieje,spinają mi się mięśnie itd.Jak temu zaradzać ,przecież życie to jeden wielki stres,mnóstwo sytuacji stresowychJa tez mam takie dni w kratke. Wychodze z tego, a potem np cytoligia u gina i juz dni wyjete z zycia, czy komunia syna i kolejne stresujące akcje. I choc wydaje mi sie, ze juz jesttem na prostej do wyzdrowienia to jednak... jest lekko kreta ta droga![]()
No ok,wiem,że jak przychodzi zły dzień/czas to się nim nie nakręcać ale co zrobić,żeby ten zły dzień/czas nie przyszedł po stresie
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1549
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
- katarina666
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 172
- Rejestracja: 15 lipca 2015, o 07:03
Mnie to nie wychodzi ta postawa przyjacielska, wszystkim prawie sie przejmuje i nakręcam niepotrzebnie. Powinnam olac ale chyba nie mam takiego charakteru
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Tez nie moge sie za bardzo ekscytować, bo zawsze pozniej to odczuje. I choc jest to w mniejszym stopniu to jednak męczące i frustrujące. A zle dni beda przychodzic, bo jak sama piszesz zycie to stres. Tylko trzeba zmienic podejscie, ze moze nie stres tylko nowe wyzwanie, zaczynam sie tego uczyćCeline Marie pisze: ↑15 czerwca 2018, o 01:22znerwicowana85 pisze: ↑14 czerwca 2018, o 22:43Kurcze, u mnie to samo. A najgorsze jest, że wystarczy jeden dzień, ba, pół dnia stresu i już wiem, że na drugi dzień będzie tragedia. Jeszcze nie potrafię sobie dobrze radzić z takimi sytuacjami.Pociesze Cie, ze u mnie tez rocznica za pasem i tez nie jest lepiej ciagle, choc juz dlugo bylo. Tez mialam mega stresujacy maj i ostatni tydzien, co niestety odczuwam maksymalnieChyba to normalka u nas ,że po stresie przychodzi zgon tylko ,że to przychodzi automatycznie.Mnie np.strasznie odcina automatycznie jak coś się dzieje,spinają mi się mięśnie itd.Jak temu zaradzać ,przecież życie to jeden wielki stres,mnóstwo sytuacji stresowychJa tez mam takie dni w kratke. Wychodze z tego, a potem np cytoligia u gina i juz dni wyjete z zycia, czy komunia syna i kolejne stresujące akcje. I choc wydaje mi sie, ze juz jesttem na prostej do wyzdrowienia to jednak... jest lekko kreta ta droga![]()
No ok,wiem,że jak przychodzi zły dzień/czas to się nim nie nakręcać ale co zrobić,żeby ten zły dzień/czas nie przyszedł po stresie
Na spięte mięśnie polecam masaże. Mi sporo pomogły, tak jak joga. Cwicze z YT, czy planszami z Googli i serio jest mega poprawa. Poza tym jak cos sie dzieje to ide na dluuuugi spacer albo i to robie najczęściej, rzucam się w wir pracy. Niejedną rzecz uszyłam w nawrocie tego cholerstwa. Jak czuje, ze bedzie zle wypelniam sobie dni na maxa i wtedy daje rade. Pomysl nad czyms takim, moze Ci tez pomoze
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Skoro mamy nerwice to chyba nikt z nas nie ma takiego podejścia.katarina666 pisze: ↑15 czerwca 2018, o 07:47Mnie to nie wychodzi ta postawa przyjacielska, wszystkim prawie sie przejmuje i nakręcam niepotrzebnie. Powinnam olac ale chyba nie mam takiego charakteru
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
- Laurka2018
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 382
- Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59
Hej. Jeszcze żyje. Ale łatwo to nie jest. Ciągle się zamartwiam. Miałam długa i ciężką historię z moimi przeciwciałamami które mogą oznaczać tysiąc różnych rzeczy lub nic. Latałam po lekarzach, czytałam, wkręciłam się strasznie. Ostatnio byłam u reumatologa który wykluczył choroby, stwierdził że nic mi nie jest, mam przeciwciała w małym mianie, podobno dużo ludzi je ma i nie robią im żadnej krzywdy. Dziś wiem że już nic więcej nie jestem w stanie zrobić, nie ma już dodatkowych na to badań, wszystkie zrobiłam, byłam u dwóch lekarzy, 3 razy konsultowałam to przez internet. Raz usłyszałam że jestem do obserwacji, 4 razy że nic mi nie jest. Wiem że nikt mi nic nowego nie powie, niczego się już nie dowiem. Powinnam się cieszyć? Zapomnieć? Nadal nie umiem. Ciągle o tym myślę. I może już trochę lepiej funkcjonuje w codzienności ale w środku wciąż w rozsypce. To wszystko co we mnie siedzi spakowałam do torby i schowalam w kieszeń. Udaje że jest dobrze, chodzę, oddycham, nie rozmawiam. Ale mam to przy sobie cały czas. Tylko wieczorem czasem zdarzy mi się płakać jak nikt nie widzi. Ciągle myślę że jestem chora.
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Laurka2018 pisze: ↑15 czerwca 2018, o 08:46Hej. Jeszcze żyje. Ale łatwo to nie jest. Ciągle się zamartwiam. Miałam długa i ciężką historię z moimi przeciwciałamami które mogą oznaczać tysiąc różnych rzeczy lub nic. Latałam po lekarzach, czytałam, wkręciłam się strasznie. Ostatnio byłam u reumatologa który wykluczył choroby, stwierdził że nic mi nie jest, mam przeciwciała w małym mianie, podobno dużo ludzi je ma i nie robią im żadnej krzywdy. Dziś wiem że już nic więcej nie jestem w stanie zrobić, nie ma już dodatkowych na to badań, wszystkie zrobiłam, byłam u dwóch lekarzy, 3 razy konsultowałam to przez internet. Raz usłyszałam że jestem do obserwacji, 4 razy że nic mi nie jest. Wiem że nikt mi nic nowego nie powie, niczego się już nie dowiem. Powinnam się cieszyć? Zapomnieć? Nadal nie umiem. Ciągle o tym myślę. I może już trochę lepiej funkcjonuje w codzienności ale w środku wciąż w rozsypce. To wszystko co we mnie siedzi spakowałam do torby i schowalam w kieszeń. Udaje że jest dobrze, chodzę, oddycham, nie rozmawiam. Ale mam to przy sobie cały czas. Tylko wieczorem czasem zdarzy mi się płakać jak nikt nie widzi. Ciągle myślę że jestem chora.

"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- Laurka2018
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 382
- Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59
No ja wiem że mam zaburzenie. Chciałaby tylko przekonać siebie do tego że mam tylko zaburzenie. W głowie mam myśli których nie jestem w stanie się pozbyć. I nachodzi mnie taki strach, taka fala "Co jeśli?"
Nie umiem tego powstrzymać.
O ile moje wcześniejsze jazdy (jak np. rak żoładka) były intensywne ale krótkotrwałe- szybkie badania (gastroskopia) jasne wyniki (Nic nie ma) i odpuszczenie... o tyle teraz to trwało bardzo długo, badania , wyniki niejasne, 1 konsultacja, druga, trzecia, badania rozszerzone, i kolejne, i kolejne, coś wyszło źle, potem dobrze, jeden wynik zły ale drugi dobry ważniejszy, jeden lekarz nie wie nic, drugi twierdzi że nic mi nie jest, trzeci radzi konsultacje psychiatryczną (serio) . W czasie się to ciągnęło jak sraczka, trzymało w ciaglym napięciu 24h/H 7 dni /tyg przez kilka miesięcy.
W końcu dotarłam do punku 0. Czyli punktu w którym wyczerpałam limit badań reumatycznych. A miałam ich dużo i to bardzo specjalistycznych. Diagnoza: zdrowa. Mogłabym polecieć oczywiście do któregoś z kolei reumatologa ale już sama wiem że nikt tu nic więcej nie wymyśli. Poza tym ta ostatnia Pani że względu na swój dorobek, doświadczenie i poszanowanie w świecie lekarskim wzbudziła poniekąd moje zaufanie. Poprzednia wydała mi się niekompetentna i chyba tak było. Tyle tylko że to wszystko tak się strasznie we mnie zagnieździlo i zadomowilo że nie umiem z tym skończyć chociaż bardzo chce. Po prostu chyba za długo to trwało
Nie umiem tego powstrzymać.
O ile moje wcześniejsze jazdy (jak np. rak żoładka) były intensywne ale krótkotrwałe- szybkie badania (gastroskopia) jasne wyniki (Nic nie ma) i odpuszczenie... o tyle teraz to trwało bardzo długo, badania , wyniki niejasne, 1 konsultacja, druga, trzecia, badania rozszerzone, i kolejne, i kolejne, coś wyszło źle, potem dobrze, jeden wynik zły ale drugi dobry ważniejszy, jeden lekarz nie wie nic, drugi twierdzi że nic mi nie jest, trzeci radzi konsultacje psychiatryczną (serio) . W czasie się to ciągnęło jak sraczka, trzymało w ciaglym napięciu 24h/H 7 dni /tyg przez kilka miesięcy.
W końcu dotarłam do punku 0. Czyli punktu w którym wyczerpałam limit badań reumatycznych. A miałam ich dużo i to bardzo specjalistycznych. Diagnoza: zdrowa. Mogłabym polecieć oczywiście do któregoś z kolei reumatologa ale już sama wiem że nikt tu nic więcej nie wymyśli. Poza tym ta ostatnia Pani że względu na swój dorobek, doświadczenie i poszanowanie w świecie lekarskim wzbudziła poniekąd moje zaufanie. Poprzednia wydała mi się niekompetentna i chyba tak było. Tyle tylko że to wszystko tak się strasznie we mnie zagnieździlo i zadomowilo że nie umiem z tym skończyć chociaż bardzo chce. Po prostu chyba za długo to trwało
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 marca 2018, o 11:41
Myślę, ze umiesz tylko jeszcze nie masz narzędzi żeby z tym skończyć. Ja też czasami mam jeszcze jazdy hipochondryczne, ale trwają góra 1-2 dni. Udaje mi się już zlewać pewne rzeczy. Jeszcze na początku tego roku były niezłe jazdy a teraz okazuje się że muszę zrobić jakieś tam badania na jakieś tam choroby i w sumie zwisa mi to. Nie dlatego, że nie zależy mi na moim zdrowiu, tylko dlatego, że wiem jak potrafiłam dramatyzować i z np zwykłego wzdęcia zrobić celiakię. Także jest to do zrobienia i wiem że i tobie się powiedzie. Fajnie żebyś poszła na terapię oprócz tego psychiatry. Wiem pisałam ci już o tymLaurka2018 pisze: ↑15 czerwca 2018, o 10:30No ja wiem że mam zaburzenie. Chciałaby tylko przekonać siebie do tego że mam tylko zaburzenie. W głowie mam myśli których nie jestem w stanie się pozbyć. I nachodzi mnie taki strach, taka fala "Co jeśli?"
Nie umiem tego powstrzymać.
O ile moje wcześniejsze jazdy (jak np. rak żoładka) były intensywne ale krótkotrwałe- szybkie badania (gastroskopia) jasne wyniki (Nic nie ma) i odpuszczenie... o tyle teraz to trwało bardzo długo, badania , wyniki niejasne, 1 konsultacja, druga, trzecia, badania rozszerzone, i kolejne, i kolejne, coś wyszło źle, potem dobrze, jeden wynik zły ale drugi dobry ważniejszy, jeden lekarz nie wie nic, drugi twierdzi że nic mi nie jest, trzeci radzi konsultacje psychiatryczną (serio) . W czasie się to ciągnęło jak sraczka, trzymało w ciaglym napięciu 24h/H 7 dni /tyg przez kilka miesięcy.
W końcu dotarłam do punku 0. Czyli punktu w którym wyczerpałam limit badań reumatycznych. A miałam ich dużo i to bardzo specjalistycznych. Diagnoza: zdrowa. Mogłabym polecieć oczywiście do któregoś z kolei reumatologa ale już sama wiem że nikt tu nic więcej nie wymyśli. Poza tym ta ostatnia Pani że względu na swój dorobek, doświadczenie i poszanowanie w świecie lekarskim wzbudziła poniekąd moje zaufanie. Poprzednia wydała mi się niekompetentna i chyba tak było. Tyle tylko że to wszystko tak się strasznie we mnie zagnieździlo i zadomowilo że nie umiem z tym skończyć chociaż bardzo chce. Po prostu chyba za długo to trwało

- Laurka2018
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 382
- Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59
Kiedy ja cały czas mam wrażenie że coś mi jednak jest
jakąś nierefolmowalna jestem . Nic nie dociera do mojego zakutego łba.
Mąż chodzi po domu zadowolony że już teraz się wszystko ułoży, że zażegnalismy kryzys. A ja ja w środku się cała gotuje. Pa trze na niego i nie rozumiem z czego on się tak szczerzy . Nie ogarniam postawy wisi mi to. Jak można mieć gdzies własne życie. I zła jestem na niego za to że się nie martwi
ale czym? Niby ok. Niby super prawda? Ale jednak nie końca. I łazi mi za dupa takie ALE cały czas . Cały czas coś jest nie do końca dobrze. Jakbym coś zaczęła robić ale nie skończyła eh....

Mąż chodzi po domu zadowolony że już teraz się wszystko ułoży, że zażegnalismy kryzys. A ja ja w środku się cała gotuje. Pa trze na niego i nie rozumiem z czego on się tak szczerzy . Nie ogarniam postawy wisi mi to. Jak można mieć gdzies własne życie. I zła jestem na niego za to że się nie martwi

Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
- Laurka2018
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 382
- Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59


Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
A bierzesz jakieś leki? Bo chyba dostałaś coś od psychiatry? Przede wszystkim zaufaj wynikom badań, bo one się nie mylą. Nie zaprzeczajmy rzeczom oczywistym. Jeśli ktoś nie bada się i boli go brzuch codziennie, to ma prawo do zmartwień, ale Ty zostałaś przebadana i zostały wykluczone choroby, których się bałaś. Ja się boję tego samego co i Ty. Dołączając do tego starość, której nie uniknę, no chyba, że umrę do 70tkiLaurka2018 pisze: ↑15 czerwca 2018, o 11:47Kiedy ja cały czas mam wrażenie że coś mi jednak jestjakąś nierefolmowalna jestem . Nic nie dociera do mojego zakutego łba.
Mąż chodzi po domu zadowolony że już teraz się wszystko ułoży, że zażegnalismy kryzys. A ja ja w środku się cała gotuje. Pa trze na niego i nie rozumiem z czego on się tak szczerzy . Nie ogarniam postawy wisi mi to. Jak można mieć gdzies własne życie. I zła jestem na niego za to że się nie martwiale czym? Niby ok. Niby super prawda? Ale jednak nie końca. I łazi mi za dupa takie ALE cały czas . Cały czas coś jest nie do końca dobrze. Jakbym coś zaczęła robić ale nie skończyła eh....
- Laurka2018
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 382
- Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59
Biorę leki. Pilnuje tego. Chce z tego wyjść. Moje życie zmieniło się o 360 stopni na gorsze i pragnę powrotu do stanu poprzedniego ale to jeszcze długa droga , długa kręta. Niestety.
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Będzie lepiej, tylko potrzeba na to czasu. U mnie też jest lepiej i to znacznie, a było na prawdę bardzo źle.Laurka2018 pisze: ↑15 czerwca 2018, o 12:14Biorę leki. Pilnuje tego. Chce z tego wyjść. Moje życie zmieniło się o 360 stopni na gorsze i pragnę powrotu do stanu poprzedniego ale to jeszcze długa droga , długa kręta. Niestety.
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
U mnie okropny kryzys. Mam tysiące natrętnych myśli, lęków. Przez długi czas sobie doskonale radziłam, a teraz znów boję się, że to jednak nie nerwica, a początek schizofrenii, chad. Po roku powinnam być bardziej świadoma, a teraz sobie wymyśliłam, że pewnie już wtedy się coś zaczynało, a ja to zepchnęłam w swojej świadomości. Najbardziej niepokoją mnie coraz dziwniejsze lęki, przez co boję się że to jakaś paranoja 
