Ta
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Tojajestem
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
- Natalie1208
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 436
- Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39
Drodzy, potrzebuję kopa.
Otóż, w lipcu zeszłego roku zaczęłam odburzanie ( dodam, ze zaburzenie mam w zasadzie od dziecka) . Szło naprawdę bardzo dobrze, odstawiłam leki, skłonna byłam już mówić nawet ze się odburzyłam, naprawdę myślałam ze zaburzenie lękowe w moim życiu to już tylko historia.
No i tak. Nagle na początku marca doznałam silnego lęku- taki standard- straszaki przelatywały mi przez głowę, trochę tak sie gorzej czułam, w nocy dostałam ataku paniki. No i własnie. Od tamtego momentu nieustannie czuje lęk wolnpłynący, uogólniony. 24/24 czuję niepokój, nie mgoę sie na niczym skupic, nie mogę usiedzieć w miejscu, nie mogę spać. Poradziłam sobie z somatami- nie boje się fizycznych objawów. Chociaż nie wiem jak sie źle czuła fizycznie, wiem ze to wszystko od lęku- nie sprawdzam juz tego i nie panikuje, nie boje się też ataku paniki. Nie potrafię jednak zupełnie znaleźć sposobu na ten lęk uogólniony. Już nawet czuje pokusę żeby wrócic do jakiś leków. chociaz tego akurat bardzo nie chce, bo myślę ze juz taka ogromna pracę wykonałam, ze szkoda by było. Proszę, podzielcie się Waszym doświadczeniem, dotyczącym wolnopłynacego lęku. Chyba po prostu dzisiaj tego potrzebuje.
Otóż, w lipcu zeszłego roku zaczęłam odburzanie ( dodam, ze zaburzenie mam w zasadzie od dziecka) . Szło naprawdę bardzo dobrze, odstawiłam leki, skłonna byłam już mówić nawet ze się odburzyłam, naprawdę myślałam ze zaburzenie lękowe w moim życiu to już tylko historia.
No i tak. Nagle na początku marca doznałam silnego lęku- taki standard- straszaki przelatywały mi przez głowę, trochę tak sie gorzej czułam, w nocy dostałam ataku paniki. No i własnie. Od tamtego momentu nieustannie czuje lęk wolnpłynący, uogólniony. 24/24 czuję niepokój, nie mgoę sie na niczym skupic, nie mogę usiedzieć w miejscu, nie mogę spać. Poradziłam sobie z somatami- nie boje się fizycznych objawów. Chociaż nie wiem jak sie źle czuła fizycznie, wiem ze to wszystko od lęku- nie sprawdzam juz tego i nie panikuje, nie boje się też ataku paniki. Nie potrafię jednak zupełnie znaleźć sposobu na ten lęk uogólniony. Już nawet czuje pokusę żeby wrócic do jakiś leków. chociaz tego akurat bardzo nie chce, bo myślę ze juz taka ogromna pracę wykonałam, ze szkoda by było. Proszę, podzielcie się Waszym doświadczeniem, dotyczącym wolnopłynacego lęku. Chyba po prostu dzisiaj tego potrzebuje.
- Furry
- Artystka Forum
- Posty: 240
- Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24
Standardowy natłok myśli, że jestem kaleką życiową, nic nie potrafię, nie dam sobie rady, na grzyba moje starania, po co to wszystko, dzień się dopiero zaczął, a ja chcę już spać, nikt mnie nie lubi, bo i za co, po co się czesać, po co jakoś wyglądać do ludzi. I takie tam. Jutro będzie lepiej.
Podstawowa zasada: pierdol to.
-
agnefka28
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Lęk uogólniony i inne lęki dotyczące spraw śmiertelnych (nowotwory, śmierć itp) dalej tkwią we mnie. Ba, powiedziałabym, że są nieodłacznym elementem mojego dnia, są "przy mnie" non stop. Nie muszę dodawać, że jest to nie do wytrzymania:) Natomiast trwam dalej. Zauważylam, że WSZYSTKO co złe, smutne wpływa na mnie destrukcyjnie. Każda choroba, śmierć, informacja n/t zaginięcia osób itp rozwala mi wszystko.Tak, wiem, to normalne w nerwicy... We mnie tkwi problem, ciezko zmusić sie do czegokolwiek jak każda rzecz jest taaakim wielkim wyczynem. Nie czuję radości, jestem taka pusta w środku. Robię to co muszę i to na tyle. Jestem na macierzynskim, za ok 10 miesiecy powrot do pracy, tez sobie nie moge tego wyobrazic. Dorosłość mnie przerosla.
- Estersis
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 198
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39
Hej.agnefka28 pisze: ↑21 marca 2018, o 16:20Lęk uogólniony i inne lęki dotyczące spraw śmiertelnych (nowotwory, śmierć itp) dalej tkwią we mnie. Ba, powiedziałabym, że są nieodłacznym elementem mojego dnia, są "przy mnie" non stop. Nie muszę dodawać, że jest to nie do wytrzymania:) Natomiast trwam dalej. Zauważylam, że WSZYSTKO co złe, smutne wpływa na mnie destrukcyjnie. Każda choroba, śmierć, informacja n/t zaginięcia osób itp rozwala mi wszystko.Tak, wiem, to normalne w nerwicy... We mnie tkwi problem, ciezko zmusić sie do czegokolwiek jak każda rzecz jest taaakim wielkim wyczynem. Nie czuję radości, jestem taka pusta w środku. Robię to co muszę i to na tyle. Jestem na macierzynskim, za ok 10 miesiecy powrot do pracy, tez sobie nie moge tego wyobrazic. Dorosłość mnie przerosla.
Nie moge przejsc obojetnie nad tym wpisem tym bardziej ze leki masz takie jak ja....a wlasciwie je miewam juz. Tez wyeazy info opowiadania o tragediach wypadkach itp. powodowaly i czasem jeszcze tak mam tak w 50% ze mialam odczuwalny wyrzut adrenaliny i niemilosierne pieczenie w mostku. Ale radze sobie z tym. Cierpliwie i powoli....zezwalam na lek i go obserwuje z boku. Nie uciekam a przynajmniej sie staram. W pracy mam terapie przymusowa w postaci Jadzki ktora na czacie juz chyba wszyscy znaja. To osoba ktora zyje takimi tematami smiertelno chorobowo teagicznymi i opowiada o nich po 100kroc dziennie. Siedze z nia w pokoju wiec wyobraz sobie co sie ze mna dzieje. Wie co mi dolega a jednak ma to w dupie i gada w najlepsze.....swietna rzecz dla mnie bo jak chce pracowac to musze nauczyc sie puszczac mohe emocje. Po pewnym czasie juz nie uciekam choc slowo smierc wali mi po gardle. Ale mysli sa krotsze i jest ich mniej....
Pomoglo mi takie czarodzejskie zdanie napisane do mnie przez jedna z forumowiczek podczas Jadzkowej mojej paniki w pracy ze mysl powoduje ze teraz odczuwam taka emocje ale to tylko emocja i choc nieprzyjemna to przejdzie i nic mi nie zrobi. I tego sie czepilam tego zdania. Mnie bardzo pomaga. Oprocz tego nieustanna praca nad soba....
Tobie rez sie uda znalezc zlota mysl...wierze ze bedzie lepiej
-
agnefka28
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Tak, pamiętam Estersis, że nasze lęki są baaardzo podobne:) Czytam czasem Wasze wypocinki na czacie, także i ja zorientowalam się kto to jest JadźkaEstersis pisze: ↑21 marca 2018, o 18:25Hej.agnefka28 pisze: ↑21 marca 2018, o 16:20Lęk uogólniony i inne lęki dotyczące spraw śmiertelnych (nowotwory, śmierć itp) dalej tkwią we mnie. Ba, powiedziałabym, że są nieodłacznym elementem mojego dnia, są "przy mnie" non stop. Nie muszę dodawać, że jest to nie do wytrzymania:) Natomiast trwam dalej. Zauważylam, że WSZYSTKO co złe, smutne wpływa na mnie destrukcyjnie. Każda choroba, śmierć, informacja n/t zaginięcia osób itp rozwala mi wszystko.Tak, wiem, to normalne w nerwicy... We mnie tkwi problem, ciezko zmusić sie do czegokolwiek jak każda rzecz jest taaakim wielkim wyczynem. Nie czuję radości, jestem taka pusta w środku. Robię to co muszę i to na tyle. Jestem na macierzynskim, za ok 10 miesiecy powrot do pracy, tez sobie nie moge tego wyobrazic. Dorosłość mnie przerosla.
Nie moge przejsc obojetnie nad tym wpisem tym bardziej ze leki masz takie jak ja....a wlasciwie je miewam juz. Tez wyeazy info opowiadania o tragediach wypadkach itp. powodowaly i czasem jeszcze tak mam tak w 50% ze mialam odczuwalny wyrzut adrenaliny i niemilosierne pieczenie w mostku. Ale radze sobie z tym. Cierpliwie i powoli....zezwalam na lek i go obserwuje z boku. Nie uciekam a przynajmniej sie staram. W pracy mam terapie przymusowa w postaci Jadzki ktora na czacie juz chyba wszyscy znaja. To osoba ktora zyje takimi tematami smiertelno chorobowo teagicznymi i opowiada o nich po 100kroc dziennie. Siedze z nia w pokoju wiec wyobraz sobie co sie ze mna dzieje. Wie co mi dolega a jednak ma to w dupie i gada w najlepsze.....swietna rzecz dla mnie bo jak chce pracowac to musze nauczyc sie puszczac mohe emocje. Po pewnym czasie juz nie uciekam choc slowo smierc wali mi po gardle. Ale mysli sa krotsze i jest ich mniej....
Pomoglo mi takie czarodzejskie zdanie napisane do mnie przez jedna z forumowiczek podczas Jadzkowej mojej paniki w pracy ze mysl powoduje ze teraz odczuwam taka emocje ale to tylko emocja i choc nieprzyjemna to przejdzie i nic mi nie zrobi. I tego sie czepilam tego zdania. Mnie bardzo pomaga. Oprocz tego nieustanna praca nad soba....
Tobie rez sie uda znalezc zlota mysl...wierze ze bedzie lepiej![]()
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
To Wy we dwie znerwicowane siedzicie w jednym pokoju? Jak się zgadałyście ? 
-
marchewka
- Świeżak na forum
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 stycznia 2018, o 00:35
Podczytuję Was regularnie, i mimo że tylko się przyglądam, to forum działa lepiej niż moja pani psycholog. Leci 9 rok mojej nerwicy (z prawie dwuletnią przerwą, kiedy miałam inne problemy niż nerwica - wtedy ustąpiła). Mam wrażenie, że dopiero przy tym rzucie nerwicy, od nowego roku staram się naprawdę coś zrobić (chociaż wszystkie te lata twierdziłam inaczej) i to jest bardzo trudne. Mam ciężki już trzeci miesiąc i tego wieczoru tak mnie dopadło, że postanowiłam napisać coś na forum w ramach zmiany otoczenia myślowego. Może piszę trochę chaotycznie, ale jestem właśnie na fali lęku. Polecam (oprócz number one Divovica ofc
) nagrania na youtube Dominika Waszka, baaardzo przystępnie opisuje jak dopuścić lęk, a mam z tym straszny problem. Obecnie męczę się z fazą na choroby krwi i węzłów, a przechodziłam już chyba wszystkie natręty - choroby fizyczne i psychiczne, dylematy moralne, przekonania że zrobiłam coś złego. I teraz repertuar się skończył i mój chochlik myślowy zaczyna od nowa to, co już było, tylko zmodyfikowane.
Mam właśnie atak i czuję się jak pijana, ale dopuszczam jak przez mgłę, że to mały sukces, że właśnie nie czytam o objawach tylko staram się dopuścić lęk.
Pozdrawiam Was!
Pozdrawiam Was!
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Lęk odpusci jak powiesz sobie "Ok moge go mieć " to wazne by uwierzyc w to zdanie i nabrac do siebie zaufania. Juz wiele lat masz nerwicę i nic Ci sie nie stalo bedzie tak i tym razemmarchewka pisze: ↑21 marca 2018, o 21:05Podczytuję Was regularnie, i mimo że tylko się przyglądam, to forum działa lepiej niż moja pani psycholog. Leci 9 rok mojej nerwicy (z prawie dwuletnią przerwą, kiedy miałam inne problemy niż nerwica - wtedy ustąpiła). Mam wrażenie, że dopiero przy tym rzucie nerwicy, od nowego roku staram się naprawdę coś zrobić (chociaż wszystkie te lata twierdziłam inaczej) i to jest bardzo trudne. Mam ciężki już trzeci miesiąc i tego wieczoru tak mnie dopadło, że postanowiłam napisać coś na forum w ramach zmiany otoczenia myślowego. Może piszę trochę chaotycznie, ale jestem właśnie na fali lęku. Polecam (oprócz number one Divovica ofc) nagrania na youtube Dominika Waszka, baaardzo przystępnie opisuje jak dopuścić lęk, a mam z tym straszny problem. Obecnie męczę się z fazą na choroby krwi i węzłów, a przechodziłam już chyba wszystkie natręty - choroby fizyczne i psychiczne, dylematy moralne, przekonania że zrobiłam coś złego. I teraz repertuar się skończył i mój chochlik myślowy zaczyna od nowa to, co już było, tylko zmodyfikowane.
Mam właśnie atak i czuję się jak pijana, ale dopuszczam jak przez mgłę, że to mały sukces, że właśnie nie czytam o objawach tylko staram się dopuścić lęk.
Pozdrawiam Was!
-
marchewka
- Świeżak na forum
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 stycznia 2018, o 00:35
Tak, to jest dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, chociaż od wielu lat słyszałam, że trzeba zaakceptować swój lęk i zaryzykować. Dopiero teraz próbuję to zrobić tak naprawdę, poczuć go a nie odpychać i różnica jest widoczna, chociaż nie jakaś drastyczna, ale jednak!
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Malymi krokami uwierzysz w to i zaczniesz isc ta określoną drogą. Upadki będą sie zdarzać, ale za kazdym razem będziesz szybciej sie podnosicmarchewka pisze: ↑21 marca 2018, o 21:21Tak, to jest dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, chociaż od wielu lat słyszałam, że trzeba zaakceptować swój lęk i zaryzykować. Dopiero teraz próbuję to zrobić tak naprawdę, poczuć go a nie odpychać i różnica jest widoczna, chociaż nie jakaś drastyczna, ale jednak!
Ogolnie nerwica to jeden wielki paradoks tutaj wszystko robi sie na odwrot
-
beautiful_kate
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 464
- Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22
Tojajestem
Potwierdzam, nasza jęczybuła Celine jest na żywo zupełnie inna
jajcara z fajną bajerą:D uśmiechnięta i wizualnie wyluzowana
Jest bardzo fajną osóbką
------------------------------------------------------------------------
Nie bać się lęku.... dla mnie to taki paradoks
Ale chyba wiem o co chodzi
Powoli tak se myślę.... No nie da się na siłę nie myśleć, nie skupiać się. Bo wtedy umysł jest e tym trybie kontrolnym i sprawdza myśl i przywołuje jej treść. Czyli co by tu zrobić z tą wiedzą....
Uznać myśl za niegroźną! Pewnie to trzeba zrobić? Tak samo z uczuciem napięcia, nie da się na siłę rozluźnić, bo umysł szuka tzw przeszkód
No i tak w sumie ze wszystkim, zasypianiem itp.... taki paradoks :/
CZYLI JAK MNIE NAJDZIE TO CHOLERNE GŁUPIE SKUPIANIE SIĘ NA MRUGANIU TO KURKA WODNA TO JAK BY TO ZNEUTRALIZOWAĆ, NIE WCHODZIĆ W TO?
PSYCHOLOG MI POWIEDZIAŁA -> po prostu, nie wchodzić w to. Ekstra rada, nie?:D gorzej jak już w to wejdę , bo kontrola sama to robi
Sąwtedy głupie myśli.... "zaraz głupio nerwowo mrugniesz, zaraz będzie ścisk i będziesz głupio przymykać, mogłoby się to nie dziać gdybyś o tym nie myślała, kiedyś o tym nie myślałaś, fajnie było, ooonie myślisz przez chwilę, zagadałaś się? , to Teraz możesz sprawdzić jak to robisz jak jesteś spokojniejsza? O, zaraz spotkasz się z koleżanką, kiedyś normalnie było, a teraz będzie kontrola"
No ryczeć mi się chce.!!! Bo tak się zaiste zaczyna dziać, chyba że spontanicznie się czymś zajmę. Dramat ludzie. 5 rok się zaczyna.
TERAZ już wiem, że na siłę nie mogę tego odpychać i szukam innych... sposobów.
Wszystkie rady chętnie przyjmę. Na prawdę chce wyjść z tego... to samo mam z napięciem karku i gulą w gardle
Mam wtedy niesamowity przymus strzelania chrząstkami, kośćmi. Ajaj, aż swędzi .
Potwierdzam, nasza jęczybuła Celine jest na żywo zupełnie inna
Jest bardzo fajną osóbką
------------------------------------------------------------------------
Nie bać się lęku.... dla mnie to taki paradoks
Ale chyba wiem o co chodzi
Powoli tak se myślę.... No nie da się na siłę nie myśleć, nie skupiać się. Bo wtedy umysł jest e tym trybie kontrolnym i sprawdza myśl i przywołuje jej treść. Czyli co by tu zrobić z tą wiedzą....
Uznać myśl za niegroźną! Pewnie to trzeba zrobić? Tak samo z uczuciem napięcia, nie da się na siłę rozluźnić, bo umysł szuka tzw przeszkód
No i tak w sumie ze wszystkim, zasypianiem itp.... taki paradoks :/
CZYLI JAK MNIE NAJDZIE TO CHOLERNE GŁUPIE SKUPIANIE SIĘ NA MRUGANIU TO KURKA WODNA TO JAK BY TO ZNEUTRALIZOWAĆ, NIE WCHODZIĆ W TO?
PSYCHOLOG MI POWIEDZIAŁA -> po prostu, nie wchodzić w to. Ekstra rada, nie?:D gorzej jak już w to wejdę , bo kontrola sama to robi
Sąwtedy głupie myśli.... "zaraz głupio nerwowo mrugniesz, zaraz będzie ścisk i będziesz głupio przymykać, mogłoby się to nie dziać gdybyś o tym nie myślała, kiedyś o tym nie myślałaś, fajnie było, ooonie myślisz przez chwilę, zagadałaś się? , to Teraz możesz sprawdzić jak to robisz jak jesteś spokojniejsza? O, zaraz spotkasz się z koleżanką, kiedyś normalnie było, a teraz będzie kontrola"
No ryczeć mi się chce.!!! Bo tak się zaiste zaczyna dziać, chyba że spontanicznie się czymś zajmę. Dramat ludzie. 5 rok się zaczyna.
TERAZ już wiem, że na siłę nie mogę tego odpychać i szukam innych... sposobów.
Wszystkie rady chętnie przyjmę. Na prawdę chce wyjść z tego... to samo mam z napięciem karku i gulą w gardle
Mam wtedy niesamowity przymus strzelania chrząstkami, kośćmi. Ajaj, aż swędzi .
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
William Jonas Barkley
-
marchewka
- Świeżak na forum
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 stycznia 2018, o 00:35
Eiviss, dziękuję - trafiasz w sedno! Właśnie staram się pamiętać, że kluczem jest nie bać się odczuwać lęk i wszelkie problemy wynikają z blokowania tej emocji. Ten terapeuta Waszek, o którym pisałam wyżej, powiedział że jednym z kroków do zdrowia jest przyzwyczajenie się do myśli, że choroba może nam towarzyszyć już zawsze - kolejny paradoks
Beautiful_kate, znam tę myślówę aż za dobrze. Może poeksperymentowałabyś z próbą czucia lęku ciałem, kiedy zaczyna się gonitwa myśli? Zastanowiła się, gdzie w ciele gop czujesz? To bardzo trudne, przynajmniej dla mnie, ale ostatnio to próbuję robić, zapraszać go
Beautiful_kate, znam tę myślówę aż za dobrze. Może poeksperymentowałabyś z próbą czucia lęku ciałem, kiedy zaczyna się gonitwa myśli? Zastanowiła się, gdzie w ciele gop czujesz? To bardzo trudne, przynajmniej dla mnie, ale ostatnio to próbuję robić, zapraszać go

