Mnie czasami grypa żołądkowa wprowadza w niepokój bo 1 atak paniki to były wymioty.... Ale znam ten stan jak jestem osłabiona mózg próbuje minwmowoc że może się znów zaczyna ale daje z tym radę tłumaczę sobie że nic mi nie jest że to zwykle przeziębienie itp i że nie wiele osób o tej porze tak maMichal33 pisze: ↑8 marca 2018, o 09:00Od kilku dni jestem chory, miałem objawy grypy, potem grypy żołądkowej, wycienczenie organizmu spowodowało pogorszenie psychiczne pod kątem nerwicy, tak jak bym był słaby fizycznie i osłabł psychicznie,, godziny w domu, spanie w ciągu dnia, mało ludzi, budzenie się w nocy (najgorsze i oblewające uczucie lęku) borykam się z tym od 2 lat z mniejszymi i większymi przerwami, przez 31 lat mojego życia było ok, żyłem jak każdy człowiek , nieświadomy tego co teraz przeżywam![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Megi.88
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 319
- Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 14:30
" I don't feel the way I used to
The sky is grey much more than it is blue
But I know one day I'll get through
And I'll take my place again
So I will try
So I will try
...
If I would try
If I would try
....
There is no one for me to blame
'Cause I know the only thing in my way
Is me"
The sky is grey much more than it is blue
But I know one day I'll get through
And I'll take my place again
So I will try
So I will try
...
If I would try
If I would try
....
There is no one for me to blame
'Cause I know the only thing in my way
Is me"
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Mało nie zemdlałaś a jednak nie zemdlałaś

"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 26 lutego 2018, o 20:57
No nie zemdlałam, tłucze to sobie do głowy ale jednak ludzie w okół mnie tylko mówili jaka to blada nie byłam, sama nic na oczy nie widziałam, chyba autentycznie się mi słabo zrobiłoCeline Marie pisze: ↑8 marca 2018, o 17:52Mało nie zemdlałaś a jednak nie zemdlałaśto tylko takie uczucie ,a jednak nie mdlejemy

Każdy mały sukces jest ważny, to on pozwala nam stawiać coraz to większe kroki
- Megi.88
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 319
- Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 14:30
Dziś jestem lekko poddenerwowana ...jutro mam wizytę u laryngologa z powodu powiększonego migdała który nie boli ...pierwsze co Google mówi to rak oczywiście a wiec dziś się macam po gardłe czy są powiększone węzły chłonne mam 37 gorączki brak apetytu jakby mnie ucho bolało taka silna autosugestja A dodam że dopóki lekarz rodzinny tego nie zauważył nie miałam rzadnych objawów heh ale patrzę melise kąpiel poczytam coś i zobaczę co będzie. Oby nie kazał usuwać bo boję trochr się szpitali (ostatni pobyt sprzed ponad 3 lat to właśnie atak paniki )
" I don't feel the way I used to
The sky is grey much more than it is blue
But I know one day I'll get through
And I'll take my place again
So I will try
So I will try
...
If I would try
If I would try
....
There is no one for me to blame
'Cause I know the only thing in my way
Is me"
The sky is grey much more than it is blue
But I know one day I'll get through
And I'll take my place again
So I will try
So I will try
...
If I would try
If I would try
....
There is no one for me to blame
'Cause I know the only thing in my way
Is me"
- mixxxser44
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 czerwca 2017, o 13:40
Uff wczoraj kiepski dzień za mną. 12 godzin w pracy objawami somayycznymi nerwicy. Uczucie zapadania się, mrówki chodzące po stopach, rozmazany obraz, uczucie drgawek. Po kilku dniach spokoju nerwica dała mi wczoraj w kość. Oby nowy dzień który teraz wstaje był lepszy.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Hej.Wiadomo że uczucie głupie i sam fakt że było ok a tu bach....coś się dzieje.mixxxser44 pisze: ↑9 marca 2018, o 06:46Uff wczoraj kiepski dzień za mną. 12 godzin w pracy objawami somayycznymi nerwicy. Uczucie zapadania się, mrówki chodzące po stopach, rozmazany obraz, uczucie drgawek. Po kilku dniach spokoju nerwica dała mi wczoraj w kość. Oby nowy dzień który teraz wstaje był lepszy.
Myśl pozytywnie.Masz prawo czuć się źle.Nerwa szybko nie odpuszcza.....Ale jeśli nie będziesz się skupiał na nawrotach i tym co Cię męczy to ona odpuści

Sama już ogarniam że jeśli nie zwracam na to uwagi co mi jest nie halo to szybciej mija

Głowa do góry nie bój się będzie dobrze.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Pomimo usilnych starań, zajęcia czasu, bez przerwy odczuwam lęk/obawy przed śmiercią i nowotworami. Jest to ogólny lęk, tzn nie boję się, że już teraz zaraz umrę czy zachoruje, ale czuję obawe, że prędzej czy później dotknie to mnie czy moich bliskich.Nie pomaga fakt, że mąż też ma lęki (ataki paniki plus lęk przed chorobami), no i przez to skoki ciśnienia ,wysokie trojglicerydy itp. Nie wiem, mam wrażenie, że chyba nigdy nie nauczę się olewać tego strachu, martwienia się o siebie, a w szczególności o innych.
- Kataraka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30
Wiecie co? Wkurza mnie to już
Jak zaakceptowałam żołądek, myśli o jedzeniu katastroficzne myśli, to mi weszła analiza wszystkiego i wszystkich... no i wpadam czasami na chwilę w DD...nie cały czas, ale jest...myśl że muszę iśc na badania od razu sprawdzam jak się czuję. Pierdolca można dostać
Staram się akceptować do usrania...dzisiaj przynajmniej nie czuję już bezsilności i nie chce mi się ryczeć...


- Estersis
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 198
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39
Nauczysz....mam takie same obawy...a wlasciwie juz moge napisac ze je miewam myslowo bo to moje psikusy natrety. Staram sie funkcjonowac normalnie. Nie myslec tak bardzo o przyszlosci. Zyc tu i teraz. A przyszlosc zostawic samej sobie. Pracuje nad soba bardzo. Akceptuje lek gdy przyjdzie ale nie pozwalam mu sie rozgoscic...agnefka28 pisze: ↑9 marca 2018, o 10:56Pomimo usilnych starań, zajęcia czasu, bez przerwy odczuwam lęk/obawy przed śmiercią i nowotworami. Jest to ogólny lęk, tzn nie boję się, że już teraz zaraz umrę czy zachoruje, ale czuję obawe, że prędzej czy później dotknie to mnie czy moich bliskich.Nie pomaga fakt, że mąż też ma lęki (ataki paniki plus lęk przed chorobami), no i przez to skoki ciśnienia ,wysokie trojglicerydy itp. Nie wiem, mam wrażenie, że chyba nigdy nie nauczę się olewać tego strachu, martwienia się o siebie, a w szczególności o innych.
- nat
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30
A mnie dziś boli głowa, ale tak inaczej . Inny ból niż ten który znam, bardziej piekacy może. Kolejne zaskoczenie nowym objawem. Nadal w głowie siedzą pewne nowotwory, które mogę mieć. Kolejny dzień, którego nie zaliczę udanych.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Obserwuje Twoje posty nie od dzis Estersis i widzę, że sobie świetnie radzisz:) Ja za to jakby stoję w martwym punkcie, akceptuje, ale jednak świadomość tych egzystencjalnych spraw i chorób śmiertelnych nie chce mnie opuścić...Mam świadomość i to dużą, że lęk o siebie i innych nic nie pomoże.No nic..jakoś trzeba żyć, ale ciężko tak...Estersis pisze: ↑9 marca 2018, o 12:05Nauczysz....mam takie same obawy...a wlasciwie juz moge napisac ze je miewam myslowo bo to moje psikusy natrety. Staram sie funkcjonowac normalnie. Nie myslec tak bardzo o przyszlosci. Zyc tu i teraz. A przyszlosc zostawic samej sobie. Pracuje nad soba bardzo. Akceptuje lek gdy przyjdzie ale nie pozwalam mu sie rozgoscic...agnefka28 pisze: ↑9 marca 2018, o 10:56Pomimo usilnych starań, zajęcia czasu, bez przerwy odczuwam lęk/obawy przed śmiercią i nowotworami. Jest to ogólny lęk, tzn nie boję się, że już teraz zaraz umrę czy zachoruje, ale czuję obawe, że prędzej czy później dotknie to mnie czy moich bliskich.Nie pomaga fakt, że mąż też ma lęki (ataki paniki plus lęk przed chorobami), no i przez to skoki ciśnienia ,wysokie trojglicerydy itp. Nie wiem, mam wrażenie, że chyba nigdy nie nauczę się olewać tego strachu, martwienia się o siebie, a w szczególności o innych.
- Estersis
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 198
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39
Jesli moge to zasugeruje Ci zebys przestala narzekac. Zacznij od tego. We wszystkim w czym sie da znajduj pozytywy. To mega pomaga. Obudz sie rano, otworz oczy i pomysl o 3 milych rzeczach ktore spotkaja Cie w ciagu dnia. Nawrt tych najmniejszych. Takich co je lubisz. Np przyjemna kapiel pyszna kawa lub jajecznica ze szczypiorkiem na boczku.... Badz dobra dla siebie i chwal sie za wszystko co sie da. Zacznij od tego ale malymi kroczkami....i staraj sie bardzo zrozumiec mechanizm nerwicowy...no ona ma sie bardzo dobrze wtedy gdy mamy dla niej cholernie duzo czasu....Trzymam kciuki.agnefka28 pisze: ↑9 marca 2018, o 12:36Obserwuje Twoje posty nie od dzis Estersis i widzę, że sobie świetnie radzisz:) Ja za to jakby stoję w martwym punkcie, akceptuje, ale jednak świadomość tych egzystencjalnych spraw i chorób śmiertelnych nie chce mnie opuścić...Mam świadomość i to dużą, że lęk o siebie i innych nic nie pomoże.No nic..jakoś trzeba żyć, ale ciężko tak...Estersis pisze: ↑9 marca 2018, o 12:05Nauczysz....mam takie same obawy...a wlasciwie juz moge napisac ze je miewam myslowo bo to moje psikusy natrety. Staram sie funkcjonowac normalnie. Nie myslec tak bardzo o przyszlosci. Zyc tu i teraz. A przyszlosc zostawic samej sobie. Pracuje nad soba bardzo. Akceptuje lek gdy przyjdzie ale nie pozwalam mu sie rozgoscic...agnefka28 pisze: ↑9 marca 2018, o 10:56Pomimo usilnych starań, zajęcia czasu, bez przerwy odczuwam lęk/obawy przed śmiercią i nowotworami. Jest to ogólny lęk, tzn nie boję się, że już teraz zaraz umrę czy zachoruje, ale czuję obawe, że prędzej czy później dotknie to mnie czy moich bliskich.Nie pomaga fakt, że mąż też ma lęki (ataki paniki plus lęk przed chorobami), no i przez to skoki ciśnienia ,wysokie trojglicerydy itp. Nie wiem, mam wrażenie, że chyba nigdy nie nauczę się olewać tego strachu, martwienia się o siebie, a w szczególności o innych.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Dzięki za rade!Estersis pisze: ↑9 marca 2018, o 12:44Jesli moge to zasugeruje Ci zebys przestala narzekac. Zacznij od tego. We wszystkim w czym sie da znajduj pozytywy. To mega pomaga. Obudz sie rano, otworz oczy i pomysl o 3 milych rzeczach ktore spotkaja Cie w ciagu dnia. Nawrt tych najmniejszych. Takich co je lubisz. Np przyjemna kapiel pyszna kawa lub jajecznica ze szczypiorkiem na boczku.... Badz dobra dla siebie i chwal sie za wszystko co sie da. Zacznij od tego ale malymi kroczkami....i staraj sie bardzo zrozumiec mechanizm nerwicowy...no ona ma sie bardzo dobrze wtedy gdy mamy dla niej cholernie duzo czasu....Trzymam kciuki.agnefka28 pisze: ↑9 marca 2018, o 12:36Obserwuje Twoje posty nie od dzis Estersis i widzę, że sobie świetnie radzisz:) Ja za to jakby stoję w martwym punkcie, akceptuje, ale jednak świadomość tych egzystencjalnych spraw i chorób śmiertelnych nie chce mnie opuścić...Mam świadomość i to dużą, że lęk o siebie i innych nic nie pomoże.No nic..jakoś trzeba żyć, ale ciężko tak...Estersis pisze: ↑9 marca 2018, o 12:05
Nauczysz....mam takie same obawy...a wlasciwie juz moge napisac ze je miewam myslowo bo to moje psikusy natrety. Staram sie funkcjonowac normalnie. Nie myslec tak bardzo o przyszlosci. Zyc tu i teraz. A przyszlosc zostawic samej sobie. Pracuje nad soba bardzo. Akceptuje lek gdy przyjdzie ale nie pozwalam mu sie rozgoscic...
