Nipo pisze: ↑27 lutego 2018, o 19:52
W ostatnim czasie całkiem mam dobry okres.Staram się akceptować i olewać mojego natręta i całkiem mi to chwilami wychodzi,ale on ciagle powraca.Moje pytanie do Was,ile czasu potrzeba akceptacji i olewania żeby ta myśl natrętna odpuściła ?
u mnie jest tak:
- są dni kiedy pojawiają się w umyśle nieprawdziwe myśli, ale z mojej strony nie ma żadnej reakcji, zero!
jakbym myślała o tym czy rok temu w lutym był śnieg czy nie,
- są też dni kiedy natrętnym myślą towarzyszy uczucie lęku, a wtedy pojawia się obraz myślowy,
w którym otwieram okno i robię z siebie wariata, albo wypowiadam te nieprawdziwe myśli,
no i wtedy potrafię nieźle się nakręcić, czy naprawdę to zrobiłam?
natomiast z perspektywy czasu widzę, że to właśnie po tych gorszych dniach jeszcze bardziej trzeźwo myślę,
a dni bez reakcji przybywa,
I wiesz tak jak to piszą odburzeni, też uważam, że stany lękowe są po coś.
Rozchorowałam się przez swoją pracę. Nie potrafiłam zrozumieć jak ludzie mogą całymi dniami
interesować się życiem innych. Jak przez cały czas palenia papierosa potrafią obgadywać ludzi,
z którymi chwilę przed pili kawę i żartowali sobie. Jak potrafią wymyślać rzeczy na tych ludzi,
które nawet nie miały miejsca. Jak mnie to irytowało. Nakręcałam się z tego powodu co drugi dzień.
Po trzech latach awansowałam no i oczywiście oberwało się i mi.
Poziom irytacji osiągnął MAX. Atak paniki, raz, drugi, trzeci, lęk przed atakiem paniki,
lęk przed utratą zmysłów, lęk przed schizą. Gdybym wtedy miała większy dystans do ludzi i taką wiedzę
jaką mam teraz nie dostałabym stanów lękowych, ale niestety takej wiedzy nie miałam.
Dzisiaj jeżeli pojawia się w moim otoczeniu osoba toksyczna automatycznie zaczynam jej współczuć,
dlaczego? bo musi to być naprawdę bardzo nieszczęśliwy człowiek, dlaczego? bo nikomu do szczęścia nie jest
potrzebne obgadywanie innych, życzenie komuś źle, chore zazdroszczenie, plucie jadem,
co mi to daje? a no to, że nie ma we mnie reakcji na takie osoby, nie wyzwalają we mnie emocji,
wiele osób tu na forum pisze, że przejmuje się tym co inni myślą lub mówią o nich w pracy,
prawda jest taka, że ludzie widzą Was nie takimi jakimi Wy naprawdę jesteście,
widzą Was przez pryzmat swoich wewnętrznych światów,
najważniejsi są najbliżsi, osoby, które kochacie, reszta albo ma z Wami po drodze, albo nie,
nie urodziliście się po to by wszyscy Was lubili, ale bo to byście byli SZCZĘŚLIWI sami ze sobą
