Tak, oprócz lęku mam jeszcze stany depresyjne. Zupełnie nie umiem patrzeć do przodueyeswithoutaface pisze: ↑3 stycznia 2018, o 14:56Spokojnie, to minie. Żeby odbić się od dna, trzeba go dotknąćradiohead_ pisze: ↑3 stycznia 2018, o 13:35eiviss1204 - z pracą mialem tak w pewien sposób zawsze. Ale kiedyś nie wiedziałem, że musze nad tym pracować, teraz jest mega ciężko zmienić nawyk. Moja obecna praca jest fajniejsza niż poprzednia, ale ja dalej reaguję tak samo... więc muszę to zaakceptować, bo to tak naprawdę nie chodzi o pracę tylko podejście do niej.
Z tym snem to zobaczę. Prawda jest taka, że mam wiarę, że dziś w końcu padnę (chociaż trochę się boję, że będzie jak wczoraj, brrrr.....) i zasnę do rana. Albo przynajmniej na te 4-5h. Wiem, że też sobie sporo namieszałem i się ponakręcałem w ostatnich tygodniach, psując to co udało mi się osiągnąć. Tak się nakręciłem, że aż się uspokoić nie mogę![]()
Każdy z nas miał w swoim życiu fatalne okresy kiedy wydawało się że wszystko stracone i gorzej już być nie może, ale naprawdę to tylko wrażenie. Rozumiem że masz lęk wolnoplynacy, pozbawiony jakiejś konkretnej treści, ale nadal najlepszym na niego sposobem będzie - tak jak mówisz - zignorowanie niepokoju I zajęcie myśli. Pozdrawiam
![]()


Muszę się wziąć w garść, przyzwolić na lęk i na upływ czasu. To jest najtrudniejsze. Nie wiem czy to będzie 5 tygodni czy 5 miesięcy czy rok odburzania. Wiem, że nigdy nie udało mi się wytrzymać dłużej niż 2 tygodnie wdrażania odburzającej postawy. Później był kryzys i od nowa. Ale w końcu muszę załapać.
Eyeswithoutaface - Ty z Wrocławia też jesteś, prawda? (me too)