mata119 pisze: ↑4 października 2017, o 11:33
Halina pisze: ↑3 października 2017, o 22:22
Master24 pisze: ↑3 października 2017, o 21:30
17 dzień zotralu 50 mg . uboczne dalej się utrzymują ... poprawy jeszcze nie widać ; ( pomocy wsparcia rady!?
O widze, ze publikujesz te same posty, o podobnej tresci

w kilku dzialach. Znam to

wiec rozumiem. Rada: zacisnij zeby, przeczekaj, poczekaj na wizyte z lekarzem. Czy oby to nie jest tak, iz zbyt emocjonalnie podchodzisz do skutkow ubocznych? Czy oby nie wyolbrzymiasz ich nieco? Co jest charakterystyczne dla ludzi z meeegaaaaaaaa emocjami? Wiem, po sobie, ze sama wyolbrzymiam.....

Moze sie zdarzyc, ze sertralina nie jest dla ciebie, ale, zeby to stwoerdzic, nalezy przeczekac 3 tygodnie. Moze tak byc, ze jutro rano zacznie sie poprawiac. Moze tez tak byc, ze potrzebna ci jest wieksza dawka i nagle wszystko skoczy na dobre tory po polknieciu 100 mg, badz 150 mg. Moze tak byc, ze sertra jest za slaba, albo za mocna. Leki to zagadka. Dotad nie zbadana do konca.
Ja juz miałam lepsze dni..i znowu bach....
Czy ktoś z Was budzi sie rano z takim ogromnym napięciem?u mnie to potrafi trwac do wieczora,takie napiecie,cokolwiek robię to w napięciu,nie moge sie go pozbyc...staram sie czyms zając...ale nie moge sie skupic,boje sie ze cos mi sie stanie od ciagłego bycia w tym nspieciu

Ktos coś....?
Jakies rady jak sie wyluziwać...jak to puscic....?
Prosze o pomoc...było lepiej a jest...gorzej....
He he
A gdzie akceptacja zaburzenia sie podziewa?!
Przeciez w zaburzeniu raz pod wozem, raz na wozie, i za kazdym pogorszeniem nie nalezy panikowac. Przez podejscie "jezu jak mi zle, znowu cierpie, znowu to wrocilo, o siet" pogarszasz swoj stan, sciaga cie on w dol. Zamiast tego idz na jakis sport, rozluznij cialo, wez sie na masaz umow, hipnoze, akupresure, idz na dlugi spacer szybkim krokiem, zostaw swoje bolaczki na boku i podziwiaj nature na przyklad. Nie da sie!? Da sie, po ktorejs probie, zobaczysz, ze zaczniesz zwracac uwage na to , co jest dookola ciebie, a nie na siebie samego.
Moje napiecie siegnelo zenitu. Jestem tak spieta, ze az wymiotuje. I co!? Moge zaczac narzekac. Trzeba sie wyzalic. No bo w koncu ile mozna. Ale jesli robisz to za kazdym pogorszeniem stanu, nie wrozy to niczego dobrego. Cala rzecz w odburzeniu i w drodze do niego, to zmienic postawe, zmienic nastawienie do kryzysow. Powiedizec sobie "ok dzisiaj jesf fatalnie, ale pojde na spacer, porozciagam cialo, pooddycham, pomedytuje, poslucham relaksujacej muzyli, a jutro bedzie lepiej"
Wychodzenie z nerwicy to sinusoida. Dzien dobrze, drugi dzien fatalnie, trzeci dzien fatalnie, tydzien fatalnie, ale w kncu jeden dzien dobrze. I znowu tydzien fatalny. Potem dwa dni dobrze, potem trzy. Potem miesiac fatalnie, potem 5 dni super.