Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1491
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

3 października 2017, o 15:13

dokucza wam poczucie blyskawicznie lecącego czasu?macie wrazenie ze nie zdazycie z najwazniejszymi sprawami zyciowymi?
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
rit
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 265
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 11:51

3 października 2017, o 16:31

Nipo pisze:
3 października 2017, o 13:18
Mam problen tego typu poniewaz mam takie dni ze czuje taki wewnętrzny smutek,nic mnie nie cieszy,wszystko mnie doluje.Jak mam lepsze dni to sobie mysle super robie postępy,a jak przyjdzie taki dolek to sobie mysle kurcze nie dam rady nie wyjde z tego,wpadne w koncu w depresje i nie poradzę sobie z tym.Czy to jest kryzys czy co ro jest?czy tak wyglada droga do odburzenia?czy ja robie jakis blad w odburzaniu?Dlaczego takie mam huśtawki nastrojów jeden dzien euforia praktycznie i kolejne dzien totalny dol?Dodam jeszxze ze cholernie ciezko mi zaakceptować ten stan.
Mam tak samo :) Szczególnie po jakimś dłuższym okresie dobrym, przychodzi przynajmniej jeden dzień totalnej beznadziei i depresji, jakby mózg już był zmęczony walką i zrezygnował. Zawsze wtedy myślę, że już wolę lęki, niż to. Ale wtedy piję dziurawiec, magnez, biorę olej z wiesiołka :D I czekam aż przejdzie. I przechodzi :) Trzymaj się, pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1549
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

3 października 2017, o 16:34

rit pisze:
3 października 2017, o 16:31
Nipo pisze:
3 października 2017, o 13:18
Mam problen tego typu poniewaz mam takie dni ze czuje taki wewnętrzny smutek,nic mnie nie cieszy,wszystko mnie doluje.Jak mam lepsze dni to sobie mysle super robie postępy,a jak przyjdzie taki dolek to sobie mysle kurcze nie dam rady nie wyjde z tego,wpadne w koncu w depresje i nie poradzę sobie z tym.Czy to jest kryzys czy co ro jest?czy tak wyglada droga do odburzenia?czy ja robie jakis blad w odburzaniu?Dlaczego takie mam huśtawki nastrojów jeden dzien euforia praktycznie i kolejne dzien totalny dol?Dodam jeszxze ze cholernie ciezko mi zaakceptować ten stan.
Mam tak samo :) Szczególnie po jakimś dłuższym okresie dobrym, przychodzi przynajmniej jeden dzień totalnej beznadziei i depresji, jakby mózg już był zmęczony walką i zrezygnował. Zawsze wtedy myślę, że już wolę lęki, niż to. Ale wtedy piję dziurawiec, magnez, biorę olej z wiesiołka :D I czekam aż przejdzie. I przechodzi :) Trzymaj się, pozdrawiam!
Oj to ja mam identyko.Ze wolne lek niz ten stan.Damy rade !!
Pomocy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 29 września 2017, o 16:06

3 października 2017, o 20:18

Witam serdecznie . Jestem tutaj nowa. Moim problemem jest nerwica lękowa. Mam ją od 2 miesięcy . Chcialabym zaczac sie ' leczyc" , ale po wysluchaniu filmikow nie wiem tak na prawde jak sie do tego zabr :( ac . Czy ja w ogole z tego kiedys wyjde . Dajcie jakies odpowiedzi jestem w totalnej kropce.
Ps. Ciesze sie ze trafilam na to forum daliscie mi odrobine nadzieii . Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

3 października 2017, o 20:40

Pomocy pisze:
3 października 2017, o 20:18
Witam serdecznie . Jestem tutaj nowa. Moim problemem jest nerwica lękowa. Mam ją od 2 miesięcy . Chcialabym zaczac sie ' leczyc" , ale po wysluchaniu filmikow nie wiem tak na prawde jak sie do tego zabr :( ac . Czy ja w ogole z tego kiedys wyjde . Dajcie jakies odpowiedzi jestem w totalnej kropce.
Ps. Ciesze sie ze trafilam na to forum daliscie mi odrobine nadzieii . Pozdrawiam :)
Wyjdziesz wyjdziesz;-) Im krócej to trwa, tym lepiej.
Zapoznaj się na dobry początek z materiałami zawartymi w dziale - materiały forum.
Przeczytaj na początek o tym, jakie są początki zaburzeń lękowych, jak powstają, jaki jest ich mechanizm. Później akceptacja, ignorowanie myśłi. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, to śmiało pytaj, ktoś na pewno pomoże.
A dopóki tak naprawdę nie napiszesz czegoś więcej, to ciężko konkretnie doradzić.
Master24
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 340
Rejestracja: 22 września 2017, o 13:43

3 października 2017, o 21:30

17 dzień zotralu 50 mg . uboczne dalej się utrzymują ... poprawy jeszcze nie widać ; ( pomocy wsparcia rady!?
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 października 2017, o 22:22

Master24 pisze:
3 października 2017, o 21:30
17 dzień zotralu 50 mg . uboczne dalej się utrzymują ... poprawy jeszcze nie widać ; ( pomocy wsparcia rady!?
O widze, ze publikujesz te same posty, o podobnej tresci :DD w kilku dzialach. Znam to :DD wiec rozumiem. Rada: zacisnij zeby, przeczekaj, poczekaj na wizyte z lekarzem. Czy oby to nie jest tak, iz zbyt emocjonalnie podchodzisz do skutkow ubocznych? Czy oby nie wyolbrzymiasz ich nieco? Co jest charakterystyczne dla ludzi z meeegaaaaaaaa emocjami? Wiem, po sobie, ze sama wyolbrzymiam..... ;) Moze sie zdarzyc, ze sertralina nie jest dla ciebie, ale, zeby to stwoerdzic, nalezy przeczekac 3 tygodnie. Moze tak byc, ze jutro rano zacznie sie poprawiac. Moze tez tak byc, ze potrzebna ci jest wieksza dawka i nagle wszystko skoczy na dobre tory po polknieciu 100 mg, badz 150 mg. Moze tak byc, ze sertra jest za slaba, albo za mocna. Leki to zagadka. Dotad nie zbadana do konca.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 października 2017, o 22:25

Pomocy pisze:
3 października 2017, o 20:18
Witam serdecznie . Jestem tutaj nowa. Moim problemem jest nerwica lękowa. Mam ją od 2 miesięcy . Chcialabym zaczac sie ' leczyc" , ale po wysluchaniu filmikow nie wiem tak na prawde jak sie do tego zabr :( ac . Czy ja w ogole z tego kiedys wyjde . Dajcie jakies odpowiedzi jestem w totalnej kropce.
Ps. Ciesze sie ze trafilam na to forum daliscie mi odrobine nadzieii . Pozdrawiam :)
Hej, dwa miechy to pesteczka. Mozesz z tego wyjsc nawet w ciagu miesiaca. I skorzystaj z tej szansy krotkotrwalego zaburzenia. Nie wiklaj sie w to na cale lata, jak ja :DD
Zacznij prace nad soba od:

poczytania tekstow

spis-tre-autorami-t4728.html

sadze, ze najwazniejszym jest to, by zrozumiec na poczatku na czym polega mechanizm nerwicowy i tak dlugo uczyc sie o nim, by zalapala podswiadomosc.

Polecam tez 5 rozdz Victora

moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Master24
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 340
Rejestracja: 22 września 2017, o 13:43

3 października 2017, o 22:46

Dzięki
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą
Pomocy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 29 września 2017, o 16:06

3 października 2017, o 23:03

Dziekuje kochani za slowa wsparciaa. Troche tego duzo , ale poczytam na pewno . Po to tutaj jestem - by to wszystko zrozumiec. Sama postaram sie pomagac innym jak tylko potrafie jesli beda tego potrzebiwali . Szczerze mowiac te 2 miesiace mnie wykonczyly. Nieebawem znajde dluzsza chwile aby opisac swoja historie. Dobrej nocy ;)/:(
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

3 października 2017, o 23:09

Pomocy pisze:
3 października 2017, o 23:03
Dziekuje kochani za slowa wsparciaa. Troche tego duzo , ale poczytam na pewno . Po to tutaj jestem - by to wszystko zrozumiec. Sama postaram sie pomagac innym jak tylko potrafie jesli beda tego potrzebiwali . Szczerze mowiac te 2 miesiace mnie wykonczyly. Nieebawem znajde dluzsza chwile aby opisac swoja historie. Dobrej nocy ;)/:(
ale nie musisz pomagac innym. Masz pewnie za dobre serducho, co? :DD Zajmij sie soba najpierw :friend:
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
bertek32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 12 lipca 2017, o 11:52

4 października 2017, o 08:42

Hej wszystkim! Nerwica wróciła do mnie jakieś 4,5 miesiąca temu. Zaczęło się od mocnej DD i natrętnych myśli po prostu o nerwicy... Nie mam żadnych myśli lękowych o samobójstwie, skrzywdzeniu dziecka czy innych takich. Moim jedynym problemem jest po prostu uporczywe myślenie zwyczajnie o moim stanie i nakręcanie się tym, że te myśli towarzyszą mi od rana do wieczora. DD chyba mi minęło, w między czasie miałam epizod myślenia natrętnego o bezsenności, a teraz znowu wróciło do myślenia ogólnie o nerwicy. Wygląda to tak, że cały czas się kontroluję czy myślę o tym, czy myślałam przed chwilą, czy myślałam podczas rozmowy z kimś, itd. Ogólnie obsesja. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Ogólnie przez ostatni miesiąc było trochę lepiej, no ale znowu się nakręciłam. Towarzyszy mi też ogólny smutek/depresja i nic mi się nie chce, nic nie cieszy. Miałam też objawy somatyczne typu bóle głowy, kołatanie serca, i takie tam, ale już na nie nie zwracam uwagi. Jedynie myślenie w koło o tym samym uprzykrza mi życie... Jestem w 5 miesiącu ciąży, więc leki nie wchodzą w grę, chociaż po tych 4 miesiącach mam dość męczenia się z tym i chętnie wspomogłabym się jakimś lekiem.
Czy miał ktoś z was coś takiego? Czy to możliwe żeby od rana do wieczora nieustannie kontrolować swoje myśli... Strasznie to męczące :(
Natrętne myśli z tego co gdzieś przeczytałam są najtrudniejsze do wyleczenia i to mnie trochę dołuje.
Awatar użytkownika
rit
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 265
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 11:51

4 października 2017, o 09:58

bertek32 pisze:
4 października 2017, o 08:42
Hej wszystkim! Nerwica wróciła do mnie jakieś 4,5 miesiąca temu. Zaczęło się od mocnej DD i natrętnych myśli po prostu o nerwicy... Nie mam żadnych myśli lękowych o samobójstwie, skrzywdzeniu dziecka czy innych takich. Moim jedynym problemem jest po prostu uporczywe myślenie zwyczajnie o moim stanie i nakręcanie się tym, że te myśli towarzyszą mi od rana do wieczora. DD chyba mi minęło, w między czasie miałam epizod myślenia natrętnego o bezsenności, a teraz znowu wróciło do myślenia ogólnie o nerwicy. Wygląda to tak, że cały czas się kontroluję czy myślę o tym, czy myślałam przed chwilą, czy myślałam podczas rozmowy z kimś, itd. Ogólnie obsesja. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Ogólnie przez ostatni miesiąc było trochę lepiej, no ale znowu się nakręciłam. Towarzyszy mi też ogólny smutek/depresja i nic mi się nie chce, nic nie cieszy. Miałam też objawy somatyczne typu bóle głowy, kołatanie serca, i takie tam, ale już na nie nie zwracam uwagi. Jedynie myślenie w koło o tym samym uprzykrza mi życie... Jestem w 5 miesiącu ciąży, więc leki nie wchodzą w grę, chociaż po tych 4 miesiącach mam dość męczenia się z tym i chętnie wspomogłabym się jakimś lekiem.
Czy miał ktoś z was coś takiego? Czy to możliwe żeby od rana do wieczora nieustannie kontrolować swoje myśli... Strasznie to męczące :(
Natrętne myśli z tego co gdzieś przeczytałam są najtrudniejsze do wyleczenia i to mnie trochę dołuje.
Pewnie, że możliwe, ja kontroluje myśli codziennie, mniej więcej od marca :D Jest to super męczące, ale dasz radę! Jak tylko otwieram oczy, przychodzi mi pierwsza myśl: masz nerwicę, będziesz czuła się źle. Odpowiadam jej mniej więcej: "tak, tak, dzięki za informację głupia nerwico, daj już sobie spokój".. I jakoś się kulam do pracy :) I ja też bez leków- tak sobie postanowiłam :friend:
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

4 października 2017, o 10:48

bertek32 pisze:
4 października 2017, o 08:42
Hej wszystkim! Nerwica wróciła do mnie jakieś 4,5 miesiąca temu. Zaczęło się od mocnej DD i natrętnych myśli po prostu o nerwicy... Nie mam żadnych myśli lękowych o samobójstwie, skrzywdzeniu dziecka czy innych takich. Moim jedynym problemem jest po prostu uporczywe myślenie zwyczajnie o moim stanie i nakręcanie się tym, że te myśli towarzyszą mi od rana do wieczora. DD chyba mi minęło, w między czasie miałam epizod myślenia natrętnego o bezsenności, a teraz znowu wróciło do myślenia ogólnie o nerwicy. Wygląda to tak, że cały czas się kontroluję czy myślę o tym, czy myślałam przed chwilą, czy myślałam podczas rozmowy z kimś, itd. Ogólnie obsesja. Mam wrażenie, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Ogólnie przez ostatni miesiąc było trochę lepiej, no ale znowu się nakręciłam. Towarzyszy mi też ogólny smutek/depresja i nic mi się nie chce, nic nie cieszy. Miałam też objawy somatyczne typu bóle głowy, kołatanie serca, i takie tam, ale już na nie nie zwracam uwagi. Jedynie myślenie w koło o tym samym uprzykrza mi życie... Jestem w 5 miesiącu ciąży, więc leki nie wchodzą w grę, chociaż po tych 4 miesiącach mam dość męczenia się z tym i chętnie wspomogłabym się jakimś lekiem.
Czy miał ktoś z was coś takiego? Czy to możliwe żeby od rana do wieczora nieustannie kontrolować swoje myśli... Strasznie to męczące :(
Natrętne myśli z tego co gdzieś przeczytałam są najtrudniejsze do wyleczenia i to mnie trochę dołuje.

Mam identycznie jak TY. Doslownie jakbym sama napisala ten post. Tylko ja jestem na paro 20mg od miesiaca i nie widze wiekszej poprawy. Caly czas gadam do siebie w myslach ze dam rade ze to przejsciowe, ale mnie to trzyma od maja, a zaczelo sie od wkrecania chorob, pozniej samoboje, pozniej mordercze mysli, a teraz zostal mi lek przed nerwica, ze juz nigdy swobodnie nie bede mogla zyc. Jeszcze ostatnio doszlo to, ze rozstalam sie z facetem byl to dla mnie ogromny szok. No i natrety powrocily i wieczna analiza zwiazku itd. stany depresyjne, zero checi do czegokolwiek. Ale musze jakos wyjsc z tego dolka, tylko nie wiem jeszcze jak bo strasznie dlugo to wszystko trwa i chyba juz trace po woli wiare. Ale jeszcze promyk nadzieji chyba zostal we mnie. Musze to zrobic dla siebie. jest ciezko ale musze walczyc.
Success in life means living by your values :lov:
Pomocy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 29 września 2017, o 16:06

4 października 2017, o 11:11

Witam . Wstałam rano i nie wiem co mam począć . Stwierdziłam ,że opisze tutaj swoją historie chociaż w skrócie .
Zaczne od tego ze mam ukonczone 23 latka. Ogólnie moje dzieciństwo nie było łatwe a w życiu miałam sporo na prawde sporo problemów i tu sie zaczyna moje myslenie,tyle co ja przeszłam . Od jakichś problemów w domu po problemy "miłosne" kur*** było tego mnóstwo . To do tej pory nie spotkały mnie takie stany . :( .
Powiem tak wydje mi się aczkolwiek nie ejstem pewna ,że zaczeło to się 21 sierpnia . W Tym dniu miałam miec przeprowadzony zabieg na dziąsła (w skrócie przecięcie wędidełka i zaszycie jakoś go inaczej , nie ważne ) Zabieg miałam na godzine 11 00 . Cały dzień nic nie jadłam ponieważ musiałam byc na czczo . Dodatkowo dzien wczesniej musiałam miec zrobione badania krwi a ten zabieg . Przy okazji lekarz dał mi skierowanie na badanie o anemii bo kiedys miałam i napomnialam ,ze znowu ciagle chce mi sie spac. Okei ,krew pobrałam na drugi dzien były wyniki . Lekarz przepisał mi żelazo i dodatkowo stwierdził ,że z tarczycą nie jest dobrze . Przepisał mi lek na tarczyce .
Poszłam wykupiłam leki zaraz przed zabiegiem . I po wyjsciu z apteki dostalam sie na zabieg . Zabrano mnie do gabinetu dali znieczulenie , sratatta . I zaczeli ciąć szyć itd . Cały zabieg trwał 2,5 h .Po ok 1,5 h dodawano mi znieczulenia ponieważ zaczynałam wszystko czuć . W koncu nadszedł wyczekiwany koniec zabiegu . Powedrowałam do domku ,oczywiście chciałam coś zjeść mimo tego ,że mi nie pozwolono. Dodam ,że po zabiegu kazano mi wziac jeszcze tabletke bardzo mocną przeciwbólową . I się zaczeło - robiłam sobie kanapki . Nagle zaczeło kręcić mi sie w głowie .
Usiadłam na fotelu pot zaczął sie dosłownie ze mnie lać . ZDrętwiały mi obie ręce a serce myślałam ,że zaraz mi wyskoczy. Kazałam siostrze dzwonic po mame ,ale mama była daleko aby sie do mnie dostać . Ledwo co doczłapałam sie na łożko i z tego wszystkiego co sie ze mna stalo zaczelam ryczej jak glupia . Ze strachu(zaczęłam się trząść tak jakby z zimna ,nie umiem opisać tego stanu ) .Uważam ,że od tamtej pory się to wszystko zaczęło. Dodatkowo zaczęłam czytać o tej tarczycy , że jak sie ja ma to sie dzieje to tamto i siamto . To w szystko chyba mnie nakreciło (wlasnie nie wiem co konkretie ) . Czy ten atak na fotelu czy czytanie tych głupot. Zapisałam sie do endokrynologa bo taka jest kolej rzeczy przy tarczycy . Wizyte miałam z aok 2/3 tygodnie . Ponowiłam badania i pojechałam do łodzi . Tam Pani doktor powiedziała ,że wszystko jest w porządku .
BArdzo mnie to ucieszyło. Pamietam ,ze zapytala czy wystepuja u mnie stany depresyjne wostatnim czasie . Powiedziałam ,że chyba tak . Bo powiem wam ,że ja miałam takie ataki tak sie bałam ,że myslałam ,że to juz koniec i jak sobie czegoś nie zrobie to to wszystko nie minie . No ,ale okei . doktor powiedziała,że wszytsko jest okei . Ucieszyłam się . 2 h bylo okei . Dotarłam do domu i znowu atak tzresienie sie lzy bicie serca nie wiem co jeszcze bo nei chce tego pamietac . Jeja aż mi łzy płyną jak to wszystko pisze :cry: :cry: :cry: :cry: . Myślałam ,że to wszytsko minie ale niestety kolejne dni było tak smao . JA byłam w takim stanie ,że mój narzeczony musial przyjezdzac do mnei co godzina bo ja nie byłaam w stanie sie uspokoic borze co to za cholerstwo .Pewnego dnia mniei tak złapało ,ze stwierdziłam dobra koniec z tym. Udałam sie do psychologa, wytłumaczono mi tam ,że mam raczej nerwice i to wszystko to jakas Panika . Pani zapytala co robie ,czym sie zajmuje, jak to sie ,zaczelo , jakie bylo moje dziecinstwo itd. Opowiedziałam jej co nieco . Zaleciła mi relaksacie jakies oddychanie itd . Szczerze mówiąc na prawde probowałam ale przy tak silnych atakach nie bylam w stanie myslec o niczym innym jak o tym by zasnac i sie nie obudzic . Dodam ,ze ciagle spalam i tylko to mi przynosilo ulge. Kolejnego ktoregos dnia rowniez bardzo złego udałam sie an SOR na psychiatryk Tam . Pani przepisała mi leki jakies psychotropy( jedne na zwrot serotoniny a drugie na to jak zlapie mnie ten atak ). Przyznam szczerze ,ze nie chce brac tych , kurde po prostu nie chce . Pragne wyjśc z tego samo. Jest mi tak cholernie ciężko . Dodam ,że nie mam już takich trzęsawek i zimna,ale codziennie jak juz otworze oczy wali mi serce jak młot i wiem ,że to od tej nerwicy . Nie mam do tego juz sił tak bardzo,że ciągle lecą mi łzy . Bo uświadamiam sobie jak jestem bezradna i to wobec siebie ;( Nie wiem co więcej napisac . Tak bardzo chce z tego wyjść ,ale chyba nie dam rady . To jest jakis koszmar a trwa dopiero 2 miesiące.
Dodam ,że jak jestem z ludzmi jest mi troche lepiej ,ale ludzie wchodza i wychodza . A ja zostaje sama . Moj chlopak pracuje do 17 wiec kolo 18 dopiero przy mnie jest (kiedy z nim jestem to czasami poplacze sobie ,ale jest rowniez lepiej ) A na drugi dzien od rana od nowa wszystko.
Dodam ,że narazie zrezygnowalam po 2 latach ze starej pracy . Szukałam czegoś nowego i zadzwonili do mnie abym przyszla na rozmowe ,nastepnie na dzien probny.
Niestety dzien probny okazal sie porazka. Tak zaczelam sie trząść ,ze nie wytrzymałam w sklepie nawet godziny . I wszyszłam tak sie bałam.
Najgorsze jest to ,że ja nie moge odalezc czego sie boje.
Zycze wam wszystkim powodzenia aby was to opuscilo .
Opisałam chyba wszystko .
Przepraszam ,że takie masło maślane. I nie wiem nawet gdzie to wkleic więc dodaje to tutaj. Nie znam sie jeszcze na całym forum. Gdzie co i jak .

Miłego dnia ;( ;fle;
ODPOWIEDZ