Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
cocco
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55

7 czerwca 2017, o 20:26

Cześć, niech mi ktoś pomoże... albo po prostu pocieszy.
Znowu wróciło wszystko, wydaje mi się, że z jeszcze większą mocą. A już tyle czasu było dobrze! Od października miałam trudny czas w życiu osobistym. Nie wnikając w szczegóły: walka o życie ukochanego zwierzaka, jego śmierć, wyprowadzka daleko kogoś bliskiego, potem mega kryzys w długoletnim związku, ze wszystkimi fazami: wyprowadzaniem się, złością, smutkiem itd., powrotami, organizowaniem życia na nowo i w końcu harmonijnym ułożeniem wszystkiego - a przynajmniej tak myślałam. W miedzyczasie, w lutym odstawiłam długo przyjmowane antydepresanty (wenlafaksyna), które brałam raczej z przyzwyczajenia i dla utrzymania status quo (37,5 mg dzielone na 4 dni). Kiedy zaczęło być dobrze, paradoksalnie zaczęło być znowu źle. Mieliśmy jechać na wymarzone wakacje do Chorwacji. Już w drodze na pociąg do miejsca wyjazdu dostałam takiego ataku paniki, że nie mogłam się uspokoić, a wraz z nim wszystkie możliwe objawy dodatkowe - depersonalizacja, ekstremalny lęk, że zaraz to nie będę ja (a kim właściwie jestem "ja"?), że stracę kontrolę, że nie będę umiala rozmawiać z ludźmi... plus typowe objawy paniki, trzęsawka, nieczucie siebie. 10 dni w Chorwacji - to samo: ataki paniki, lęk przed lekiem, lęk wolnopłynący, depersonalizacja i tak w kółko. Przyjechałam, chwilę było lepiej i znów mam objawy niemal cały czas. Co się uspokoję, to znowu wkręcam się w to gowno z większą siłą. Chwilami ogarnia mnie straszny lęk nawet, jak rozmawiam z kimś - że zaraz nie odpowiem, bo nie będę wiedziała co mówić (nieustannie się kontroluję, czy mówię z sensem, czy już mam zaburzenia myślenia albo zastanawiam się, jak się to w ogóle dzieje, że mówię, myślę, spontanicznie odpowiadam na zadawane pytania...) Nie mogę po prostu uwierzyć, że jeszcze kiedyś poczuje się dobrze (i że jeszcze 2 tyg. temu żyłam sobie normalnym, coraz szczęśliwszym życiem). Mój psychiatra radzi mi wrócić do dawki 75 mg wenlafaksyny. A ja się BOJĘ, że to nie pomoże, że już na zawsze zostanę z tym strachem. No i że się myli, obstając przy diagnozie "zaburzenia lękowe z napadami paniki", bo na pewno to psychoza i schizofrenia, albo się w to przerodzi, skoro u 1% populacji może się tak faktycznie stać... - gdzieś to wyczytałam i nie daje mi spokoju, tak samo jak wiek zachorowania na schizofrenię u kobiet, który pasuje do mojego - mam 29 lat. Nie wiem, czy komuś będzie się chciało przez to przebrnąć. Ale musiałam chociaż to napisać.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

7 czerwca 2017, o 20:27

Stało się coś pięknego. Jakoś tak długo wałkowałam wpisy odburzające i rozkminiałam cała te nerwicę. Bo i mnie problem nie polega na tym, że myślę, że jestem chora, tylko że jestem na tyle słaba, ze mam nerwicę z całą jej świadomością (mam przymusowe ruchy tikowe). Mam już nerwicę 3 lata. Zaczęło się od przymusu strzelania karkiem w pracy i myśli - a co jeśli będę musiała tak robić i inni będą patrzyc. Potem siadło mi na oczy oddychanie itp. Ale coś się stało.
czytałam o tej kontroli i uderzyło mnie kilka zdań - ze mamy ten luksus ze nie musimy kontrolować bo tego jak mrugamy i ten luksus pozwala nam skupić się na innych rzeczach. Odkrycie Ameryki, co ,???:D dla mnie tak....
Ale to nic. I tak utrzymywał się ogromny lek, aż miałam wytrzeszcz że strachu.i w końcu zrozumiałam, że nie mam się czego bać. Ze to wszystko co chce kontrolować samo się kontroluje. I puścił!!!!! Nagle! Jest super! Już któryś dzień. A nie czułam tego od lat. Napięcie szyi i twarzy nadal jest go i myśli i tym, ale... nastąpił przełom. Jeszcze niedawno bałam się że ktoś do mnie zagada w pracy, ja bałam się zagadać, natrętnemyśli że jestem nic nie warta bo mam nerwicę napięcieprzy ludziach, ze jestem nieudacznikiem bo nie mam wykształcenia wyższego i marna kasę a inni patrzą na mnie z wyższością i myślą :"Nic nie warta i sama dobrze o tym wię bo cała spieta- dobrze że my tak nie mamy, biedna dziewczyna "
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Awatar użytkownika
Zestresowana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 457
Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22

7 czerwca 2017, o 20:36

cocco pisze:
7 czerwca 2017, o 20:26
Cześć, niech mi ktoś pomoże... albo po prostu pocieszy.
Znowu wróciło wszystko, wydaje mi się, że z jeszcze większą mocą. A już tyle czasu było dobrze! Od października miałam trudny czas w życiu osobistym. Nie wnikając w szczegóły: walka o życie ukochanego zwierzaka, jego śmierć, wyprowadzka daleko kogoś bliskiego, potem mega kryzys w długoletnim związku, ze wszystkimi fazami: wyprowadzaniem się, złością, smutkiem itd., powrotami, organizowaniem życia na nowo i w końcu harmonijnym ułożeniem wszystkiego - a przynajmniej tak myślałam. W miedzyczasie, w lutym odstawiłam długo przyjmowane antydepresanty (wenlafaksyna), które brałam raczej z przyzwyczajenia i dla utrzymania status quo (37,5 mg dzielone na 4 dni). Kiedy zaczęło być dobrze, paradoksalnie zaczęło być znowu źle. Mieliśmy jechać na wymarzone wakacje do Chorwacji. Już w drodze na pociąg do miejsca wyjazdu dostałam takiego ataku paniki, że nie mogłam się uspokoić, a wraz z nim wszystkie możliwe objawy dodatkowe - depersonalizacja, ekstremalny lęk, że zaraz to nie będę ja (a kim właściwie jestem "ja"?), że stracę kontrolę, że nie będę umiala rozmawiać z ludźmi... plus typowe objawy paniki, trzęsawka, nieczucie siebie. 10 dni w Chorwacji - to samo: ataki paniki, lęk przed lekiem, lęk wolnopłynący, depersonalizacja i tak w kółko. Przyjechałam, chwilę było lepiej i znów mam objawy niemal cały czas. Co się uspokoję, to znowu wkręcam się w to gowno z większą siłą. Chwilami ogarnia mnie straszny lęk nawet, jak rozmawiam z kimś - że zaraz nie odpowiem, bo nie będę wiedziała co mówić (nieustannie się kontroluję, czy mówię z sensem, czy już mam zaburzenia myślenia albo zastanawiam się, jak się to w ogóle dzieje, że mówię, myślę, spontanicznie odpowiadam na zadawane pytania...) Nie mogę po prostu uwierzyć, że jeszcze kiedyś poczuje się dobrze (i że jeszcze 2 tyg. temu żyłam sobie normalnym, coraz szczęśliwszym życiem). Mój psychiatra radzi mi wrócić do dawki 75 mg wenlafaksyny. A ja się BOJĘ, że to nie pomoże, że już na zawsze zostanę z tym strachem. No i że się myli, obstając przy diagnozie "zaburzenia lękowe z napadami paniki", bo na pewno to psychoza i schizofrenia, albo się w to przerodzi, skoro u 1% populacji może się tak faktycznie stać... - gdzieś to wyczytałam i nie daje mi spokoju, tak samo jak wiek zachorowania na schizofrenię u kobiet, który pasuje do mojego - mam 29 lat. Nie wiem, czy komuś będzie się chciało przez to przebrnąć. Ale musiałam chociaż to napisać.
Czesc cocco. Ponowne wejście na leki nie jest raczej dobrym rozwiązaniem. Wiesz dobrze, że to tylko i aż nerwica, nie żadna schizofrenia. Wywaliła Ci bezpieczniki po dłuższym trudnym okresie. Czy chodziłas na jakąś terapię? Jak u Ciebie ze znajomością mechanizmow?
cocco
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55

7 czerwca 2017, o 20:46

Nie chodziłam. Zawsze to od siebie oddalam, bo w okresach, kiedy jest dobrze, po prostu żyję codziennością i myśl o tych wszystkich lękach odsuwam, myśląc naiwnie, że przecież jestem wyleczona.
Co do mechanizmów - wydaje mi się, że znam teorię i że o teorii objawów i radzenia sobie z nimi mogłabym napisać własną publikację ;) - ale to jest tylko teoria. Jak mnie to dopada, to jestem jak wystraszone zwierzę i bardzo rzadko umiem się przekonać, że to tylko nerwica na tyle, by pozbyć się lęku (no bo cały czas jest myśl: "a jeśli nie..."). Żyję "normalnie", bo muszę, ale nie czuję tego życia tak jak jeszcze całkiem niedawno.
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

8 czerwca 2017, o 09:35

Ja sobie ostatnio uswiadomilem ze od dawna się zamartwiam rzeczami ktore moglyby sie teoretycznie wydarzyc. Wyobrażam sobie co bym wtedy zrobił i jak się zachował. Na przyklad co bym powiedzial zonie jakbym umierał itp.
Staram sie teraz racjonalnie podchodzic i opieprzam sie w myslach, ze nie ma co się zamartwiac czyms co na razie nie istnieje.
Może to mi pomoże w wyjsciu z tego gowna...

Coco pewnie masz chwilowo gorszy czas. Pomysl ze jutro będzie lepiej.
Awatar użytkownika
tymbark92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 346
Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40

8 czerwca 2017, o 13:43

Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.

Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?

Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.

Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/

Znów lęki ...
Awatar użytkownika
Karo30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 225
Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00

8 czerwca 2017, o 14:21

tymbark92 pisze:
8 czerwca 2017, o 13:43
Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.

Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?

Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.

Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/

Znów lęki ...
skończ czytac googla
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

8 czerwca 2017, o 17:08

tymbark92 pisze:
8 czerwca 2017, o 13:43
Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.

Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?

Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.

Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/

Znów lęki ...
Widze masz tak jak ja. Czytam i czytam i boje sie i boje sie. Czasem sobie mysle o sobie, ze takie zamartwianie sie to takie troche egoistyczne. No nie?
Ja tez sie martwie czy nie mam raka, bo chudne i zle sie czuje i morfologia dziwna, czy nie mam SM albo co gorsza SLA bo dretwieja mi rece i bola nogi i szyja. Ciezko zyc z tymi myslami.

Wezly chlonne rosna i maleja. Po to one sa. Mysle ze tym nie masz sie co martwic. Ja mam 1 wezel taki duzy juz z 10 lat i chyba taki juz bedzie. Moje dzieci to pelno wezlow maja powiekszonych. Tak ma byc.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

8 czerwca 2017, o 17:59

tymbark92 pisze:
8 czerwca 2017, o 13:43
Pani od usg mówi żeby się nie martwić.
No to chyba wyczerpuje diagnostykę? :)
Googlasz, a kobieta, która ma specjalistyczną edukację i widziała milion węzłów na usg Ciebie nie przekonuje, natomiast przekonuje Cię przeklejany kopiuj wklej straszący artykuł w necie? ;) Według tych mądrych artykułów powiększony węzeł to rak a od kichania można dojść do białaczki, a i tak wszystko kończy się na "koniecznie udaj się do specjalisty". No to się udałeś i otrzymałeś spersonalizowaną i profesjonalną opinię osoby, a nie przeglądarki internetowej. Więc teraz wracaj z planety lęku i nie wymyślaj nic, bo to jest nieracjonalne. Jedyne co Ci dolega, to nadmiar lęków. :) :) :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
tymbark92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 346
Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40

8 czerwca 2017, o 18:08

Wiem ale martwi mnie ze ten węzeł nadal jest hipoechogeniczny czyli niefajny nie jem od wczoraj nie wychodzę z domu przeżywam istny koszmar po raz kolejny do tego myśli samobójcze najgorsze jest to ze aby wykluczyć całkowicie tego chłoniaka trzeba by wyciąć węzeł a tego się nikt nie podejmie przy obecnym stanie a za mną chodzi ze właśnie przechodzę przez pierwsze ciche stadium :/
cocco
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55

8 czerwca 2017, o 19:51

Mnie tym razem najbardziej przeraża i martwi ten objaw, że normalna, spontaniczna rozmowa z kimś nie sprawia mi radości. Cały czas analizuję i kontroluję to, co mówię, a jak już coś wypowiem spontanicznie to od razu myśli w rodzaju: jak to się stało, że to wypowiedziałam i prąd strachu, że nie kontroluję własnych myśli i zaraz nie odpowiem na zadawane pytania... i jak to się dzieje, że w ogóle rozmawiam, jak nie czuję siebie :(. Przecież normalne osoby rozmawiają spontanicznie i nie zastanawiają się bardzo nad treścią rozmowy, nad każdą kwestią i ciągle nie myślą: "dlaczego powiedziałem to? Dlaczego to mi przyszło na myśl?". Czy to jest jeszcze normalne? :(
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

8 czerwca 2017, o 21:11

LukasWieden pisze:
31 maja 2017, o 19:20
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie :)Niestety muszę czekać na wyniki badań do jutra...
Jak wyniki badan?
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

8 czerwca 2017, o 22:26

cocco pisze:
8 czerwca 2017, o 19:51
Mnie tym razem najbardziej przeraża i martwi ten objaw, że normalna, spontaniczna rozmowa z kimś nie sprawia mi radości. Cały czas analizuję i kontroluję to, co mówię, a jak już coś wypowiem spontanicznie to od razu myśli w rodzaju: jak to się stało, że to wypowiedziałam i prąd strachu, że nie kontroluję własnych myśli i zaraz nie odpowiem na zadawane pytania... i jak to się dzieje, że w ogóle rozmawiam, jak nie czuję siebie :(. Przecież normalne osoby rozmawiają spontanicznie i nie zastanawiają się bardzo nad treścią rozmowy, nad każdą kwestią i ciągle nie myślą: "dlaczego powiedziałem to? Dlaczego to mi przyszło na myśl?". Czy to jest jeszcze normalne? :(
Pewnie, że normalne :) Twój umysł jest teraz w stanie zagrożenia, szuka go wszędzie. Sama mówisz że wkrecilas się w kółko niekończącej się analizy i wątpliwości. Pewne reakcje u ludzi są tak wyuczone, automatyczne, że nie musisz o nich myśleć, aby się wydarzyły. I nie jest to oznaka braku kontroli nad sobą. Przed zaburzeniem po prostu nie zwracałas na to uwagi, a teraz nerwica nakierowuje ja na wszystko, co tylko mogłoby Cię przestraszyć i dorzucić do pieca. Nie bój się! Porzuc kontrolę! :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

9 czerwca 2017, o 00:51

Jak nie somatyka to natrętne myśli lub wszystko naraz. To nigdy mi nie minie! Ja już się poddaje, uciekam stąd :/ po prostu bez sensu mi się dolowac ciągle tym wszystkim od lat .... wszystkim życzę powodzenia i wolności umysłu! :friend: jesteście wspaniali :si
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 czerwca 2017, o 08:31

beautiful_kate pisze:
9 czerwca 2017, o 00:51
Jak nie somatyka to natrętne myśli lub wszystko naraz. To nigdy mi nie minie! Ja już się poddaje, uciekam stąd :/ po prostu bez sensu mi się dolowac ciągle tym wszystkim od lat .... wszystkim życzę powodzenia i wolności umysłu! :friend: jesteście wspaniali :si
Ej tam, ej tam Kate :D ja tez ciaglme mysli, ciagla somatyka, Kate nie nalezy sie poddawac ! I wiedz, ze od 22 lat mam ciagle obawy i watpliwosci. Niestety od wielu lat hodowanej nerwicy nie pokona sie w rok :) Moze sprobujesz jakies leki, co ? w takim raize ? :si
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
ODPOWIEDZ