Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
Cześć, niech mi ktoś pomoże... albo po prostu pocieszy.
Znowu wróciło wszystko, wydaje mi się, że z jeszcze większą mocą. A już tyle czasu było dobrze! Od października miałam trudny czas w życiu osobistym. Nie wnikając w szczegóły: walka o życie ukochanego zwierzaka, jego śmierć, wyprowadzka daleko kogoś bliskiego, potem mega kryzys w długoletnim związku, ze wszystkimi fazami: wyprowadzaniem się, złością, smutkiem itd., powrotami, organizowaniem życia na nowo i w końcu harmonijnym ułożeniem wszystkiego - a przynajmniej tak myślałam. W miedzyczasie, w lutym odstawiłam długo przyjmowane antydepresanty (wenlafaksyna), które brałam raczej z przyzwyczajenia i dla utrzymania status quo (37,5 mg dzielone na 4 dni). Kiedy zaczęło być dobrze, paradoksalnie zaczęło być znowu źle. Mieliśmy jechać na wymarzone wakacje do Chorwacji. Już w drodze na pociąg do miejsca wyjazdu dostałam takiego ataku paniki, że nie mogłam się uspokoić, a wraz z nim wszystkie możliwe objawy dodatkowe - depersonalizacja, ekstremalny lęk, że zaraz to nie będę ja (a kim właściwie jestem "ja"?), że stracę kontrolę, że nie będę umiala rozmawiać z ludźmi... plus typowe objawy paniki, trzęsawka, nieczucie siebie. 10 dni w Chorwacji - to samo: ataki paniki, lęk przed lekiem, lęk wolnopłynący, depersonalizacja i tak w kółko. Przyjechałam, chwilę było lepiej i znów mam objawy niemal cały czas. Co się uspokoję, to znowu wkręcam się w to gowno z większą siłą. Chwilami ogarnia mnie straszny lęk nawet, jak rozmawiam z kimś - że zaraz nie odpowiem, bo nie będę wiedziała co mówić (nieustannie się kontroluję, czy mówię z sensem, czy już mam zaburzenia myślenia albo zastanawiam się, jak się to w ogóle dzieje, że mówię, myślę, spontanicznie odpowiadam na zadawane pytania...) Nie mogę po prostu uwierzyć, że jeszcze kiedyś poczuje się dobrze (i że jeszcze 2 tyg. temu żyłam sobie normalnym, coraz szczęśliwszym życiem). Mój psychiatra radzi mi wrócić do dawki 75 mg wenlafaksyny. A ja się BOJĘ, że to nie pomoże, że już na zawsze zostanę z tym strachem. No i że się myli, obstając przy diagnozie "zaburzenia lękowe z napadami paniki", bo na pewno to psychoza i schizofrenia, albo się w to przerodzi, skoro u 1% populacji może się tak faktycznie stać... - gdzieś to wyczytałam i nie daje mi spokoju, tak samo jak wiek zachorowania na schizofrenię u kobiet, który pasuje do mojego - mam 29 lat. Nie wiem, czy komuś będzie się chciało przez to przebrnąć. Ale musiałam chociaż to napisać.
Znowu wróciło wszystko, wydaje mi się, że z jeszcze większą mocą. A już tyle czasu było dobrze! Od października miałam trudny czas w życiu osobistym. Nie wnikając w szczegóły: walka o życie ukochanego zwierzaka, jego śmierć, wyprowadzka daleko kogoś bliskiego, potem mega kryzys w długoletnim związku, ze wszystkimi fazami: wyprowadzaniem się, złością, smutkiem itd., powrotami, organizowaniem życia na nowo i w końcu harmonijnym ułożeniem wszystkiego - a przynajmniej tak myślałam. W miedzyczasie, w lutym odstawiłam długo przyjmowane antydepresanty (wenlafaksyna), które brałam raczej z przyzwyczajenia i dla utrzymania status quo (37,5 mg dzielone na 4 dni). Kiedy zaczęło być dobrze, paradoksalnie zaczęło być znowu źle. Mieliśmy jechać na wymarzone wakacje do Chorwacji. Już w drodze na pociąg do miejsca wyjazdu dostałam takiego ataku paniki, że nie mogłam się uspokoić, a wraz z nim wszystkie możliwe objawy dodatkowe - depersonalizacja, ekstremalny lęk, że zaraz to nie będę ja (a kim właściwie jestem "ja"?), że stracę kontrolę, że nie będę umiala rozmawiać z ludźmi... plus typowe objawy paniki, trzęsawka, nieczucie siebie. 10 dni w Chorwacji - to samo: ataki paniki, lęk przed lekiem, lęk wolnopłynący, depersonalizacja i tak w kółko. Przyjechałam, chwilę było lepiej i znów mam objawy niemal cały czas. Co się uspokoję, to znowu wkręcam się w to gowno z większą siłą. Chwilami ogarnia mnie straszny lęk nawet, jak rozmawiam z kimś - że zaraz nie odpowiem, bo nie będę wiedziała co mówić (nieustannie się kontroluję, czy mówię z sensem, czy już mam zaburzenia myślenia albo zastanawiam się, jak się to w ogóle dzieje, że mówię, myślę, spontanicznie odpowiadam na zadawane pytania...) Nie mogę po prostu uwierzyć, że jeszcze kiedyś poczuje się dobrze (i że jeszcze 2 tyg. temu żyłam sobie normalnym, coraz szczęśliwszym życiem). Mój psychiatra radzi mi wrócić do dawki 75 mg wenlafaksyny. A ja się BOJĘ, że to nie pomoże, że już na zawsze zostanę z tym strachem. No i że się myli, obstając przy diagnozie "zaburzenia lękowe z napadami paniki", bo na pewno to psychoza i schizofrenia, albo się w to przerodzi, skoro u 1% populacji może się tak faktycznie stać... - gdzieś to wyczytałam i nie daje mi spokoju, tak samo jak wiek zachorowania na schizofrenię u kobiet, który pasuje do mojego - mam 29 lat. Nie wiem, czy komuś będzie się chciało przez to przebrnąć. Ale musiałam chociaż to napisać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 464
- Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22
Stało się coś pięknego. Jakoś tak długo wałkowałam wpisy odburzające i rozkminiałam cała te nerwicę. Bo i mnie problem nie polega na tym, że myślę, że jestem chora, tylko że jestem na tyle słaba, ze mam nerwicę z całą jej świadomością (mam przymusowe ruchy tikowe). Mam już nerwicę 3 lata. Zaczęło się od przymusu strzelania karkiem w pracy i myśli - a co jeśli będę musiała tak robić i inni będą patrzyc. Potem siadło mi na oczy oddychanie itp. Ale coś się stało.
czytałam o tej kontroli i uderzyło mnie kilka zdań - ze mamy ten luksus ze nie musimy kontrolować bo tego jak mrugamy i ten luksus pozwala nam skupić się na innych rzeczach. Odkrycie Ameryki, co ,???:D dla mnie tak....
Ale to nic. I tak utrzymywał się ogromny lek, aż miałam wytrzeszcz że strachu.i w końcu zrozumiałam, że nie mam się czego bać. Ze to wszystko co chce kontrolować samo się kontroluje. I puścił!!!!! Nagle! Jest super! Już któryś dzień. A nie czułam tego od lat. Napięcie szyi i twarzy nadal jest go i myśli i tym, ale... nastąpił przełom. Jeszcze niedawno bałam się że ktoś do mnie zagada w pracy, ja bałam się zagadać, natrętnemyśli że jestem nic nie warta bo mam nerwicę napięcieprzy ludziach, ze jestem nieudacznikiem bo nie mam wykształcenia wyższego i marna kasę a inni patrzą na mnie z wyższością i myślą :"Nic nie warta i sama dobrze o tym wię bo cała spieta- dobrze że my tak nie mamy, biedna dziewczyna "
czytałam o tej kontroli i uderzyło mnie kilka zdań - ze mamy ten luksus ze nie musimy kontrolować bo tego jak mrugamy i ten luksus pozwala nam skupić się na innych rzeczach. Odkrycie Ameryki, co ,???:D dla mnie tak....
Ale to nic. I tak utrzymywał się ogromny lek, aż miałam wytrzeszcz że strachu.i w końcu zrozumiałam, że nie mam się czego bać. Ze to wszystko co chce kontrolować samo się kontroluje. I puścił!!!!! Nagle! Jest super! Już któryś dzień. A nie czułam tego od lat. Napięcie szyi i twarzy nadal jest go i myśli i tym, ale... nastąpił przełom. Jeszcze niedawno bałam się że ktoś do mnie zagada w pracy, ja bałam się zagadać, natrętnemyśli że jestem nic nie warta bo mam nerwicę napięcieprzy ludziach, ze jestem nieudacznikiem bo nie mam wykształcenia wyższego i marna kasę a inni patrzą na mnie z wyższością i myślą :"Nic nie warta i sama dobrze o tym wię bo cała spieta- dobrze że my tak nie mamy, biedna dziewczyna "
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
William Jonas Barkley
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Czesc cocco. Ponowne wejście na leki nie jest raczej dobrym rozwiązaniem. Wiesz dobrze, że to tylko i aż nerwica, nie żadna schizofrenia. Wywaliła Ci bezpieczniki po dłuższym trudnym okresie. Czy chodziłas na jakąś terapię? Jak u Ciebie ze znajomością mechanizmow?cocco pisze: ↑7 czerwca 2017, o 20:26Cześć, niech mi ktoś pomoże... albo po prostu pocieszy.
Znowu wróciło wszystko, wydaje mi się, że z jeszcze większą mocą. A już tyle czasu było dobrze! Od października miałam trudny czas w życiu osobistym. Nie wnikając w szczegóły: walka o życie ukochanego zwierzaka, jego śmierć, wyprowadzka daleko kogoś bliskiego, potem mega kryzys w długoletnim związku, ze wszystkimi fazami: wyprowadzaniem się, złością, smutkiem itd., powrotami, organizowaniem życia na nowo i w końcu harmonijnym ułożeniem wszystkiego - a przynajmniej tak myślałam. W miedzyczasie, w lutym odstawiłam długo przyjmowane antydepresanty (wenlafaksyna), które brałam raczej z przyzwyczajenia i dla utrzymania status quo (37,5 mg dzielone na 4 dni). Kiedy zaczęło być dobrze, paradoksalnie zaczęło być znowu źle. Mieliśmy jechać na wymarzone wakacje do Chorwacji. Już w drodze na pociąg do miejsca wyjazdu dostałam takiego ataku paniki, że nie mogłam się uspokoić, a wraz z nim wszystkie możliwe objawy dodatkowe - depersonalizacja, ekstremalny lęk, że zaraz to nie będę ja (a kim właściwie jestem "ja"?), że stracę kontrolę, że nie będę umiala rozmawiać z ludźmi... plus typowe objawy paniki, trzęsawka, nieczucie siebie. 10 dni w Chorwacji - to samo: ataki paniki, lęk przed lekiem, lęk wolnopłynący, depersonalizacja i tak w kółko. Przyjechałam, chwilę było lepiej i znów mam objawy niemal cały czas. Co się uspokoję, to znowu wkręcam się w to gowno z większą siłą. Chwilami ogarnia mnie straszny lęk nawet, jak rozmawiam z kimś - że zaraz nie odpowiem, bo nie będę wiedziała co mówić (nieustannie się kontroluję, czy mówię z sensem, czy już mam zaburzenia myślenia albo zastanawiam się, jak się to w ogóle dzieje, że mówię, myślę, spontanicznie odpowiadam na zadawane pytania...) Nie mogę po prostu uwierzyć, że jeszcze kiedyś poczuje się dobrze (i że jeszcze 2 tyg. temu żyłam sobie normalnym, coraz szczęśliwszym życiem). Mój psychiatra radzi mi wrócić do dawki 75 mg wenlafaksyny. A ja się BOJĘ, że to nie pomoże, że już na zawsze zostanę z tym strachem. No i że się myli, obstając przy diagnozie "zaburzenia lękowe z napadami paniki", bo na pewno to psychoza i schizofrenia, albo się w to przerodzi, skoro u 1% populacji może się tak faktycznie stać... - gdzieś to wyczytałam i nie daje mi spokoju, tak samo jak wiek zachorowania na schizofrenię u kobiet, który pasuje do mojego - mam 29 lat. Nie wiem, czy komuś będzie się chciało przez to przebrnąć. Ale musiałam chociaż to napisać.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
Nie chodziłam. Zawsze to od siebie oddalam, bo w okresach, kiedy jest dobrze, po prostu żyję codziennością i myśl o tych wszystkich lękach odsuwam, myśląc naiwnie, że przecież jestem wyleczona.
Co do mechanizmów - wydaje mi się, że znam teorię i że o teorii objawów i radzenia sobie z nimi mogłabym napisać własną publikację
- ale to jest tylko teoria. Jak mnie to dopada, to jestem jak wystraszone zwierzę i bardzo rzadko umiem się przekonać, że to tylko nerwica na tyle, by pozbyć się lęku (no bo cały czas jest myśl: "a jeśli nie..."). Żyję "normalnie", bo muszę, ale nie czuję tego życia tak jak jeszcze całkiem niedawno.
Co do mechanizmów - wydaje mi się, że znam teorię i że o teorii objawów i radzenia sobie z nimi mogłabym napisać własną publikację

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Ja sobie ostatnio uswiadomilem ze od dawna się zamartwiam rzeczami ktore moglyby sie teoretycznie wydarzyc. Wyobrażam sobie co bym wtedy zrobił i jak się zachował. Na przyklad co bym powiedzial zonie jakbym umierał itp.
Staram sie teraz racjonalnie podchodzic i opieprzam sie w myslach, ze nie ma co się zamartwiac czyms co na razie nie istnieje.
Może to mi pomoże w wyjsciu z tego gowna...
Coco pewnie masz chwilowo gorszy czas. Pomysl ze jutro będzie lepiej.
Staram sie teraz racjonalnie podchodzic i opieprzam sie w myslach, ze nie ma co się zamartwiac czyms co na razie nie istnieje.
Może to mi pomoże w wyjsciu z tego gowna...
Coco pewnie masz chwilowo gorszy czas. Pomysl ze jutro będzie lepiej.
- tymbark92
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 346
- Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40
Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.
Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?
Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.
Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/
Znów lęki ...
Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?
Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.
Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/
Znów lęki ...
- Karo30
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 225
- Rejestracja: 30 sierpnia 2016, o 14:00
skończ czytac googlatymbark92 pisze: ↑8 czerwca 2017, o 13:43Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.
Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?
Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.
Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/
Znów lęki ...
Myśl jest iluzją
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
"Co za różnica? Natręt to natręt. Rozpoznać łatwo. Myśl z nikąd o absurdalnej treści wracająca jak czkawka." Ciasteczko
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Widze masz tak jak ja. Czytam i czytam i boje sie i boje sie. Czasem sobie mysle o sobie, ze takie zamartwianie sie to takie troche egoistyczne. No nie?tymbark92 pisze: ↑8 czerwca 2017, o 13:43Powracam z pewnym pytaniem. Jakiś czas temu miałem powiększony węzeł na lewej stronie szyi o grubości 15 mm po wzięciu antybiotyku węzeł zmalało do 9 mm a dwa tygodnie później Zmalał do 8 mm mimo że przez te dwa tygodnie antybiotyku już nie brałem więc można powiedzieć że zmalał sąm siebie ,jest nisko Echogeniczny co znaczy chyba hypo Echogenicznny. zaś z prawej był 5mm normalny a teraz ma 6 mm o pogrubionej warstwie korowej. Są owalne. Pani od usg mówi żeby się nie martwić.
Zastanawia mnie fakt czy ten węzeł mógłby się przy chłoniaku pomniejszyć z 15 mm na 9 mm po antybiotyku a później sam siebie z 9 mm na 8 mm?
Przeżywam koszmar związany z martwieniem się o to A jak pomyślę że od dwóch lat mam różne wahania temperatury to tym bardziej się martwię.
Wyczytałem ze przy chłoniaku wezly mogą się okresowo zmniejszać a przy ziarnicy jakiś koleś miał pomniejszenie węzłów po antybiotykach i czytałem ze może tak być :/
Znów lęki ...
Ja tez sie martwie czy nie mam raka, bo chudne i zle sie czuje i morfologia dziwna, czy nie mam SM albo co gorsza SLA bo dretwieja mi rece i bola nogi i szyja. Ciezko zyc z tymi myslami.
Wezly chlonne rosna i maleja. Po to one sa. Mysle ze tym nie masz sie co martwic. Ja mam 1 wezel taki duzy juz z 10 lat i chyba taki juz bedzie. Moje dzieci to pelno wezlow maja powiekszonych. Tak ma byc.
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
No to chyba wyczerpuje diagnostykę?

Googlasz, a kobieta, która ma specjalistyczną edukację i widziała milion węzłów na usg Ciebie nie przekonuje, natomiast przekonuje Cię przeklejany kopiuj wklej straszący artykuł w necie?




Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- tymbark92
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 346
- Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40
Wiem ale martwi mnie ze ten węzeł nadal jest hipoechogeniczny czyli niefajny nie jem od wczoraj nie wychodzę z domu przeżywam istny koszmar po raz kolejny do tego myśli samobójcze najgorsze jest to ze aby wykluczyć całkowicie tego chłoniaka trzeba by wyciąć węzeł a tego się nikt nie podejmie przy obecnym stanie a za mną chodzi ze właśnie przechodzę przez pierwsze ciche stadium :/
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 27 lutego 2012, o 14:55
Mnie tym razem najbardziej przeraża i martwi ten objaw, że normalna, spontaniczna rozmowa z kimś nie sprawia mi radości. Cały czas analizuję i kontroluję to, co mówię, a jak już coś wypowiem spontanicznie to od razu myśli w rodzaju: jak to się stało, że to wypowiedziałam i prąd strachu, że nie kontroluję własnych myśli i zaraz nie odpowiem na zadawane pytania... i jak to się dzieje, że w ogóle rozmawiam, jak nie czuję siebie
. Przecież normalne osoby rozmawiają spontanicznie i nie zastanawiają się bardzo nad treścią rozmowy, nad każdą kwestią i ciągle nie myślą: "dlaczego powiedziałem to? Dlaczego to mi przyszło na myśl?". Czy to jest jeszcze normalne? 


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Jak wyniki badan?LukasWieden pisze: ↑31 maja 2017, o 19:20Dziękuję wszystkim za zainteresowanieNiestety muszę czekać na wyniki badań do jutra...
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1516
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Pewnie, że normalnecocco pisze: ↑8 czerwca 2017, o 19:51Mnie tym razem najbardziej przeraża i martwi ten objaw, że normalna, spontaniczna rozmowa z kimś nie sprawia mi radości. Cały czas analizuję i kontroluję to, co mówię, a jak już coś wypowiem spontanicznie to od razu myśli w rodzaju: jak to się stało, że to wypowiedziałam i prąd strachu, że nie kontroluję własnych myśli i zaraz nie odpowiem na zadawane pytania... i jak to się dzieje, że w ogóle rozmawiam, jak nie czuję siebie. Przecież normalne osoby rozmawiają spontanicznie i nie zastanawiają się bardzo nad treścią rozmowy, nad każdą kwestią i ciągle nie myślą: "dlaczego powiedziałem to? Dlaczego to mi przyszło na myśl?". Czy to jest jeszcze normalne?
![]()


"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 464
- Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22
Jak nie somatyka to natrętne myśli lub wszystko naraz. To nigdy mi nie minie! Ja już się poddaje, uciekam stąd :/ po prostu bez sensu mi się dolowac ciągle tym wszystkim od lat .... wszystkim życzę powodzenia i wolności umysłu!
jesteście wspaniali 


Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
William Jonas Barkley
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Ej tam, ej tam Katebeautiful_kate pisze: ↑9 czerwca 2017, o 00:51Jak nie somatyka to natrętne myśli lub wszystko naraz. To nigdy mi nie minie! Ja już się poddaje, uciekam stąd :/ po prostu bez sensu mi się dolowac ciągle tym wszystkim od lat .... wszystkim życzę powodzenia i wolności umysłu!jesteście wspaniali
![]()



Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)