Ja też z pytaniem, leczę się na nerwice lękowa od 9 lat, od 9 lat biorę tez leki, jestem po 4 nieudanych próbach odstawienia, ostatnia próba była w sierpniu 2016 r,po nawrocie objawów psychiatra zapisała mi lek, który mi pomagał, tylko o połowę mniejsza dawkę, na początku ta dawka wystarczała, żeby objawy zniknęły, ale od września chodzę na 4 terapię, druga indywidualna i w grudniu wrócił lęk, natrętne myśli o skoku z balkonu ( co najlepsze mam lęk wysokości) napięcie i teraz od 3 mcy mam okropne bóle prawej nogi,posladka, łydek i kręgosłupa, czasem rwa tez ręce, przy tych bólach czuje lęk i napięcie, a im bardziej się na nich koncentruje, tym bardziej ból narasta, rano budzi mnie straszny ból po prawej stronie pleców, mam ochotę wyć, tak boli, staram się normalnie funkcjonować, mam 2 dzieci i zaparlam się, że dam radę na tej dawce i tylko czasem biorę hydroksyzyne,ale szczerze to jestem juz zmęczona, nie ma dnia żebym nie czuła się źle, ciągly ból i napięcie sprawiają, se nic mnie nie cieszy, jestem smutna, obolała, lęk,ból izłe myśli wykanczaja mnie, często kloce się z mężem, bo narzekam na bóle, a on mi dogryza, że cały czas źle się czuje i czy nadejdzie dzień, w którym poczuje się dobrze, ma rację, ale jest mi bardzo źle i zaczęłam się zastanawiać, czy nie iść do psychiatry i poprosić o powrót do większej dawki, na której czułam się dobrze, wiem, że lekkie rozwiązują problemów, ale ja przez ten ból tracę juz siły i motywację do walki o samą siebie... Chciałam walczyć i nawet odstawić leki, ale jestem zmęczona,boje się,że psychiatra odmówi zwiększenia dawki, a ja bardzo cierpię

jak myślicie, powinnam iść i poprosić?? Boję się, że uzna ze chce iść na łatwiznę biorąc większą dawkę i będę musiała cierpieć dalej

pozdrawiam