Nie ma problemu Choć obecnie wycofuje się z usług ogrodniczycheyeswithoutaface pisze: ↑19 kwietnia 2017, o 22:20Jak dorobie się własnego ogrodu to się do Ciebie odezwę, bo osobiscie takich prac nie cierpię! Ale za to uwielbiam oglądać piękne ogrodymati93 pisze: ↑19 kwietnia 2017, o 20:56A ja interesuję się ogrodnictwem głównie. Mogę całymi dniami siedzieć w swoim ogrodzie, przycinając, sadząc itd. Zapewne nietypowa pasja jak na faceta, ale mnie to uspokaja, a patrząc na zmiany i rezultaty naszej pracy jest jeszcze większa radość
Podziela tu ktoś może moją pasję?
Moje zainteresowania to ogólnie pojęta sztuka z duzym naciskiem na literaturę, kocham pisać i marzę o wydaniu książki, poza tym psychologia, mitologia słowiańska i badanie archetypów. W wolne weekendy uwielbiam.zwiedzać nowe miejsca w Polsce!
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zainteresowania
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 133
- Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 22:42
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 133
- Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 22:42
Niestety sezonowość, pogoda, stres nie pomagają w biznesie, przebranżowuje się. Dalej ogrodnictwo ale bardziej handel niż usługi. Pasję do ogrodu przekładam tylko w swoim ogrodzie, bardzo sporadycznie gdzie indziej.
-
- Gość
Cześć
Wskoczyłem tutaj znienacka więc do rzeczy.
Moje zainteresowania a właściwie moje nastawienie do nich ciągle ewoluuje.
Interesowałem się muzyką i psychologią.
Sporo czytałem,uczyłem się gry na gitarze,potem coraz bardziej zagłębiałem się w teorię żeby się rozwijać jako muzyk
nie tylko od strony technicznej i wizualnej ale przede wszystkim psychicznej,chciałem zadbać o swoją wyobraźnię.
Byłem totalnym maniakiem,olałem kontakty z ludźmi,relacje z dziewczyną,wolałem się oddać sztuce i tworzeniu.
Podobne podejście miałem do książek o tematyce filozoficznej.
Psychologia,filozofia,trochę historii ,głównie wszystko to co dotyczy tradycji indo-europejskiej.
Duchowość też ale nie ta "objawiona" z pustyni wymyślona przez ludzi dla ludzi przeciwko ludziom :p
Zbierałem informacje na temat tradycji rdzennych,naturalnych,prawdziwych bo rodzących się w danej kulturze przez pokolenia
a nie z dnia na dzień wymyślone przez elitę rządzącą ze względów politycznych.
W wolnych chwilach między komponowaniem muzyki a zbieraniem na jej temat informacji
czytałem różne starożytne teksty lub współczesne analizy tychże tekstów
a oprócz tego żeby rozluźnić mózg szwendałem się po lasach etc
Czyli muzyka,filozofia,rower,spacery,las,wieś,natura,kulinaria,zdrowa dieta itd itp
Nagle pewnego dnia wszystko się załamało i posypało.
Zacząłem wyprzedawać swoje zbiory,wszystkie białe kruki,zarówno książki jak i kasety,płyty oraz winyle.
Przestałem słuchać muzyki,drażniło mnie radio i dowolna melodyjka czy piosenka.
Unikałem robienia czegokolwiek co wsześniej sprawiało mi przyjemność.
Zacząłem od pozbycia się swojej gitary,tej na której grałem pierwsze moje koncerty,pierwsze próby
z pierwszym zespołem,pierwsze demo w czasie pierwszej wizyty w studiu nagraniowym.
Sprzedałem za byle co żeby tylko pozbyć się wszystkiego.
Zachowywałem się jak osoba która zaraz umrze i chce przed śmiercią rozdać niepotrzebne już rzeczy.
Mało tego,w akcie autoagresji zgoliłem włosy,na zero,miałem do kolan przez wiele lat
i nagle w minutę stałem się dresiarzem
Wtedy jeszcze nie miałem pracy i siedziałem sam ze sobą w czterech ścianach.
Niedawno znalazłem pracę(z której musiałem zrezygnować,wypracowałem sobie w niej tylko astmę,na szczęście już mi przeszła)
W pracy siedziałem czasem od rana do nocy,nie dlatego że musiałem,po prostu chciałem.
Po co mam siedzieć w domu skoro mogę posiedzieć na kolejnej dniówce,zająć się czymś i jeszcze dostać za to kasę.
Wtedy dotarło do mnie że w taki sposób dążę jedynie do starości w samotności.
Wcześniej jakoś nie przeszkadzała mi wizja bycia singlem ale skąd mogłem wiedzieć że mi się odmieni?
Gdyby mi ktoś powiedział że sprzedam gitarę i swoje zbiory muzyczne to bym go wyśmiał
a jednak stało się,impuls,żadnego planu i strategi żeby tak postąpić,po prostu instynkt,TRACH i zrobione.
Boje się żeby kiedyś nie popełnić np samobójstwa ze względu na swoją..emocjonalność.
Emocje to najgorszy doradca na szczęście apatia która mnie ogarnia od pewnego czasu wzięła górę
i dzięki niej potrafię ignorować różne pomysły jakie wpadają mi do głowy pod wpływem emocji.
Podobnie jak ze sprzedażą gitary i innych moich rzeczy,tak samo zrezygnowałem z policealnego studium
Pani dyrektor krzywo na mnie spojrzała i powiedziała coś nie takim tonem jak należy więc uznałem że pierxxxxxxczę
ją i jej szkołę i niech zarabia na innych ale nie na mnie.
...miało być o zainteresowaniach a robi się z tego historia życia.
Starczy,obecnie moje zainteresowania to:
- sztuka spania
- dziewczyny*(tzn związek,relacja,interakcje etc etc wszystko to co nigdy mnie nie interesowało
* jestem ciekawy jak ktoś tak ułomny jak ja ma sobie znaleźć partnerkę na życie.
Fobia społeczna i nerwica lękowa (już opanowane przez leki ale im dłużej je biorę tym większą mam depresję,skutek uboczny "leczenia"
No,takie są moje zainteresowania.
Wstaję rano,łykam leki,idę spać,czasem wstaję żeby coś zjeść ,wysłać gdzieś swoje CV.
Może od przyszłego tygodnia będę miał nową pracę,wtedy znów będę w niej siedział tyle na ile starczy mi sił.
Praca dom,jedzenie i spanie,kompletne przeciwieństwo mnie sprzed paru lat.
Dlaczego?
Ponieważ to wszystko czym ludzie żyją jest takie..puste.
Rodzimy się i uczymy całe życie,a potem umieramy i nasza wiedza ginie razem z nami.
Niczego ze sobą nie zabierzemy,nawet żadnych wspomnień,czyli zbieranie wiedzy i doświadczeń
jest stratą czasu i energii.
Wskoczyłem tutaj znienacka więc do rzeczy.
Moje zainteresowania a właściwie moje nastawienie do nich ciągle ewoluuje.
Interesowałem się muzyką i psychologią.
Sporo czytałem,uczyłem się gry na gitarze,potem coraz bardziej zagłębiałem się w teorię żeby się rozwijać jako muzyk
nie tylko od strony technicznej i wizualnej ale przede wszystkim psychicznej,chciałem zadbać o swoją wyobraźnię.
Byłem totalnym maniakiem,olałem kontakty z ludźmi,relacje z dziewczyną,wolałem się oddać sztuce i tworzeniu.
Podobne podejście miałem do książek o tematyce filozoficznej.
Psychologia,filozofia,trochę historii ,głównie wszystko to co dotyczy tradycji indo-europejskiej.
Duchowość też ale nie ta "objawiona" z pustyni wymyślona przez ludzi dla ludzi przeciwko ludziom :p
Zbierałem informacje na temat tradycji rdzennych,naturalnych,prawdziwych bo rodzących się w danej kulturze przez pokolenia
a nie z dnia na dzień wymyślone przez elitę rządzącą ze względów politycznych.
W wolnych chwilach między komponowaniem muzyki a zbieraniem na jej temat informacji
czytałem różne starożytne teksty lub współczesne analizy tychże tekstów
a oprócz tego żeby rozluźnić mózg szwendałem się po lasach etc
Czyli muzyka,filozofia,rower,spacery,las,wieś,natura,kulinaria,zdrowa dieta itd itp
Nagle pewnego dnia wszystko się załamało i posypało.
Zacząłem wyprzedawać swoje zbiory,wszystkie białe kruki,zarówno książki jak i kasety,płyty oraz winyle.
Przestałem słuchać muzyki,drażniło mnie radio i dowolna melodyjka czy piosenka.
Unikałem robienia czegokolwiek co wsześniej sprawiało mi przyjemność.
Zacząłem od pozbycia się swojej gitary,tej na której grałem pierwsze moje koncerty,pierwsze próby
z pierwszym zespołem,pierwsze demo w czasie pierwszej wizyty w studiu nagraniowym.
Sprzedałem za byle co żeby tylko pozbyć się wszystkiego.
Zachowywałem się jak osoba która zaraz umrze i chce przed śmiercią rozdać niepotrzebne już rzeczy.
Mało tego,w akcie autoagresji zgoliłem włosy,na zero,miałem do kolan przez wiele lat
i nagle w minutę stałem się dresiarzem
Wtedy jeszcze nie miałem pracy i siedziałem sam ze sobą w czterech ścianach.
Niedawno znalazłem pracę(z której musiałem zrezygnować,wypracowałem sobie w niej tylko astmę,na szczęście już mi przeszła)
W pracy siedziałem czasem od rana do nocy,nie dlatego że musiałem,po prostu chciałem.
Po co mam siedzieć w domu skoro mogę posiedzieć na kolejnej dniówce,zająć się czymś i jeszcze dostać za to kasę.
Wtedy dotarło do mnie że w taki sposób dążę jedynie do starości w samotności.
Wcześniej jakoś nie przeszkadzała mi wizja bycia singlem ale skąd mogłem wiedzieć że mi się odmieni?
Gdyby mi ktoś powiedział że sprzedam gitarę i swoje zbiory muzyczne to bym go wyśmiał
a jednak stało się,impuls,żadnego planu i strategi żeby tak postąpić,po prostu instynkt,TRACH i zrobione.
Boje się żeby kiedyś nie popełnić np samobójstwa ze względu na swoją..emocjonalność.
Emocje to najgorszy doradca na szczęście apatia która mnie ogarnia od pewnego czasu wzięła górę
i dzięki niej potrafię ignorować różne pomysły jakie wpadają mi do głowy pod wpływem emocji.
Podobnie jak ze sprzedażą gitary i innych moich rzeczy,tak samo zrezygnowałem z policealnego studium
Pani dyrektor krzywo na mnie spojrzała i powiedziała coś nie takim tonem jak należy więc uznałem że pierxxxxxxczę
ją i jej szkołę i niech zarabia na innych ale nie na mnie.
...miało być o zainteresowaniach a robi się z tego historia życia.
Starczy,obecnie moje zainteresowania to:
- sztuka spania
- dziewczyny*(tzn związek,relacja,interakcje etc etc wszystko to co nigdy mnie nie interesowało
* jestem ciekawy jak ktoś tak ułomny jak ja ma sobie znaleźć partnerkę na życie.
Fobia społeczna i nerwica lękowa (już opanowane przez leki ale im dłużej je biorę tym większą mam depresję,skutek uboczny "leczenia"
No,takie są moje zainteresowania.
Wstaję rano,łykam leki,idę spać,czasem wstaję żeby coś zjeść ,wysłać gdzieś swoje CV.
Może od przyszłego tygodnia będę miał nową pracę,wtedy znów będę w niej siedział tyle na ile starczy mi sił.
Praca dom,jedzenie i spanie,kompletne przeciwieństwo mnie sprzed paru lat.
Dlaczego?
Ponieważ to wszystko czym ludzie żyją jest takie..puste.
Rodzimy się i uczymy całe życie,a potem umieramy i nasza wiedza ginie razem z nami.
Niczego ze sobą nie zabierzemy,nawet żadnych wspomnień,czyli zbieranie wiedzy i doświadczeń
jest stratą czasu i energii.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Takie jest zycie,ludzie nie trwaja wiecznie,ale warto robic cos w tym zyciu co daje Ci troche radosci,a tazke Cie rozwija w jakis sposob
Trzeba sie pogodzic z przemijalnoscia i tyle,niestety takie jest zycie.
Co do moich zaintresowan,mam ich sporo dopoki palilam trawe to szlo dosc wolno ,wiaodmo styl kanapowy,a pomysly w proznie
Zas obecnie w trakcie trwania nerwicy wszystkie pomysly wprowadzam w zycie z racji tez odcicia sie troche od natretnych mysli,a takze wyjscia z tego kola egocentrycznego
Ja tworze swoje kosmetyki naturalne,mydla ekologiczne przede wszystkim ,plus szycie ubran,malowanie na tkaninie i ozdabiane metoda decoupage
Ludzie majac nerwice tez mozna sie spelniac,nie czekajac na cud. Ja tez mam gorsze dni,tak wlasciwie mam je teraz,ale nie bede lezec i poddawac się bo jestem taka biedna i dostalam " Tego czegos " Zycie trwa dalej i zwalanie wszystkiego na nerwice mnie nie przekonuje. Ja leków nie biore ,a terapia moja jest glownie forum,moze zle to nazwalam, dozą wiedzy na tematy zwiazane z nerwica czy depresja- jesli będzie sie to ciagnac na pewno skorzystam z terapii
Spelniajcie swoje marzenia,nie ma lepszego czasu niz wlasnie ten nerwicowy,bo to,ze sie odcinacie od swoich pasji poglebia ten stan w ktorym jestescie.
Trzeba sie pogodzic z przemijalnoscia i tyle,niestety takie jest zycie.
Co do moich zaintresowan,mam ich sporo dopoki palilam trawe to szlo dosc wolno ,wiaodmo styl kanapowy,a pomysly w proznie
Zas obecnie w trakcie trwania nerwicy wszystkie pomysly wprowadzam w zycie z racji tez odcicia sie troche od natretnych mysli,a takze wyjscia z tego kola egocentrycznego
Ja tworze swoje kosmetyki naturalne,mydla ekologiczne przede wszystkim ,plus szycie ubran,malowanie na tkaninie i ozdabiane metoda decoupage
Ludzie majac nerwice tez mozna sie spelniac,nie czekajac na cud. Ja tez mam gorsze dni,tak wlasciwie mam je teraz,ale nie bede lezec i poddawac się bo jestem taka biedna i dostalam " Tego czegos " Zycie trwa dalej i zwalanie wszystkiego na nerwice mnie nie przekonuje. Ja leków nie biore ,a terapia moja jest glownie forum,moze zle to nazwalam, dozą wiedzy na tematy zwiazane z nerwica czy depresja- jesli będzie sie to ciagnac na pewno skorzystam z terapii
Spelniajcie swoje marzenia,nie ma lepszego czasu niz wlasnie ten nerwicowy,bo to,ze sie odcinacie od swoich pasji poglebia ten stan w ktorym jestescie.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Dodam jeszcze,do komentarza powyzej.
Nie zgadzam sie z mysla,ze nic nie zostawiamy po sobie, wiedze jaka mamy przekazujemy wlasnemu potomnstwu ,a takze ludziom ktorzy sa razem z nami,jesli nasza wiedza i umiejetnosc umieraly by razem z nami to dalej biegalibysmy z kamieniem w reku
Takze kompletnie sie nie zgadzam. Przede wszystkim to,ze jestesmy na tym swiecie odbija sie nie tylko na nas samych ,a tazke na ludziach obok nas. I tak dalej i dalej ....
Nie zgadzam sie z mysla,ze nic nie zostawiamy po sobie, wiedze jaka mamy przekazujemy wlasnemu potomnstwu ,a takze ludziom ktorzy sa razem z nami,jesli nasza wiedza i umiejetnosc umieraly by razem z nami to dalej biegalibysmy z kamieniem w reku
Takze kompletnie sie nie zgadzam. Przede wszystkim to,ze jestesmy na tym swiecie odbija sie nie tylko na nas samych ,a tazke na ludziach obok nas. I tak dalej i dalej ....
-
- Gość
To że po naszej śmierci będą żyć inni ludzie,to raczej marne pocieszenie dla nas
Ich problemy i życie to już nie nasz problem,pocieszające jest chyba tylko to że
problemy nie są wieczne i umierają tak jak my :p
Ich problemy i życie to już nie nasz problem,pocieszające jest chyba tylko to że
problemy nie są wieczne i umierają tak jak my :p
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
No niestety,ale do tak prostej rzeczy jak przemijalnosc trzeba przywyknac Zawsze mozesz przeprogramowac sie w strone religijnosci W tej formie nie przemijasz.
Ale powiedzmy,ze Ty masz depresje,wiec Twoj tok rozumowania jest adekwatny do stanu psychicznego,ktory masz. Moze zrezygnuj z lekow,skoro spowodowaly u Ciebie az takie zmiany,z nerwica da się zyc i spelniac,nie uwazam,zeby to byl powod do tego aby lezec i patrzc sie w sciane i rozpaczac nad rzeczami nad ktorymi nie masz wplywu
Chyba,ze leki zaczales brac niedawno i one w poczatkowej fazie wlasnie tak dzialaja.
Dla mnie zycie to dar,nie jestem osoba wierzaca wiec juz dawno pogodzilam sie z tym,ze umieramy i nas nie ma na tym swiecie poraz drugi,wiec moze dlatego mam duzy szacunek do zycia i do tego,ze moge je przezywac. Spotykac ludzi,czerpac chwile przyjemnosci czy po prostu odpoczac i cieszyc sie sloncem. Dla mnie zycie to dar to cos co trzeba cenic Zycie to oczywiscie nie tylko wspaniale momenty i za zycia mozesz nie miec wspomnien jak dopadnie Cie Aizhaimer takze zycie to niespodzianka to w nim jest najlepsze
Zycze Ci by stany depresyjne Ci przeszly z pewnoscia Twoja percepcja postrzegania takze sie zmieni ,bo narazie jak u nas wszystkich jest calkowicie zaburzona badz czesciowo
Ale powiedzmy,ze Ty masz depresje,wiec Twoj tok rozumowania jest adekwatny do stanu psychicznego,ktory masz. Moze zrezygnuj z lekow,skoro spowodowaly u Ciebie az takie zmiany,z nerwica da się zyc i spelniac,nie uwazam,zeby to byl powod do tego aby lezec i patrzc sie w sciane i rozpaczac nad rzeczami nad ktorymi nie masz wplywu
Chyba,ze leki zaczales brac niedawno i one w poczatkowej fazie wlasnie tak dzialaja.
Dla mnie zycie to dar,nie jestem osoba wierzaca wiec juz dawno pogodzilam sie z tym,ze umieramy i nas nie ma na tym swiecie poraz drugi,wiec moze dlatego mam duzy szacunek do zycia i do tego,ze moge je przezywac. Spotykac ludzi,czerpac chwile przyjemnosci czy po prostu odpoczac i cieszyc sie sloncem. Dla mnie zycie to dar to cos co trzeba cenic Zycie to oczywiscie nie tylko wspaniale momenty i za zycia mozesz nie miec wspomnien jak dopadnie Cie Aizhaimer takze zycie to niespodzianka to w nim jest najlepsze
Zycze Ci by stany depresyjne Ci przeszly z pewnoscia Twoja percepcja postrzegania takze sie zmieni ,bo narazie jak u nas wszystkich jest calkowicie zaburzona badz czesciowo
-
- Gość
Religia sztuka uwodzenia i manipulowania.
Oczywiście ze mógłbym sobie połknąć jakiś dogmat o tym czy owym
ale to zwykłe twory intelektu wymyślane przez ludzi dla ludzi.
Wiadomo że trzymając się tego lub innego dogmatu jest łatwiej (w pewnym sensie)
ale to tylko okłamywanie samego siebie,inny rodzaj używki,upajanie się fantazją.
Już wolę słowo duchowość niż religijność bo w przeciwieństwie do tego pierwszego
nie oznacza instytucji i wymysłów jej pracowników
No ale do rzeczy(bo to jest temat na zupełnie inny wątek)
Do moich zainteresowań należałoby też dodać autoagresję ale wysublimowaną nie taką bezpośrednią.
Polega to na tym że przestałem o siebie dbać,jem mniej zdrowo niż kiedyś.czasem za to płacę bólami jelit
i totalną niestrawnością ostatnio mam takie napady co kilka tygodni
Ból jest tak duży że nie można mówić,wstaję i mdleję z bólu,może to jakiś objaw uboczny leku który biorę.
Nie mogę odstawić leku ponieważ napady paniki i różnych fizycznych skurczy etc ustały
Biorę lek SSRI,coś za coś,mniej nerwicy więcej depresji.
Robiłem badania krwi,okazało się że hormony są ok,więc dlaczego mam coś nie tak z serotoniną i cierpię na nerwicę?
Ponieważ taka jest moja konstrukcja chemiczna/biologiczna,ten typ po prostu tak ma :/
Nie można mnie wyleczyć ponieważ nie jestem chory ,jestem wrażliwy a to nie jest choroba.
Z powodu swojej wrażliwości mam zadatki na artystę ale to typowe ,większość muzyków czy poetów
to byli/są osoby z depresją lub nerwicą
Ja w sumie też nie jestem osobą wierzącą ponieważ wierzyć można we wszystko,nawet w największe bzdury
wiarę w każdej chwili można zmienić,dziś wierzyć w jedno jutro w drugie,ja jestem gdzieś po środku
albo raczej z boku,opcja numer trzy,nie jestem za ani przeciw
Po prostu mam to gdzieś kto ma rację,każda ewentualność jest równie prawdopodobna.
...czasem tylko,zaraz przed zaśnięciem lub tuż po przebudzeniu(wtedy mój mózg pracuje w takim fajnym,innym trybie )
myślę sobie że gdybym miał dziewczynę to może ona by jakoś odwracała moją uwagę od tego mojego...
egzystencjalizmu w którym się pławię.
Bo to jest taki dziwny rodzaj masochizmu,im bardziej nie mogę pogodzić się ze śmiercią
tym więcej jej szukam,czytam o niej,oglądam ofiary starości lub wojen.
Miesiąc miałem praktyki w domu opiekania społecznego,napatrzyłem się na to czym jest życie z biegiem czasu.
Z biegiem lat życie nie rozkwita ani nie wzrasta,wręcz przeciwnie,życie więdnie,schnie,rozpada się i zanika.
Zrezygnowałem z zawodu opiekuna ponieważ po 3 tygodniach sam byłem w stanie pt zaopiekuj się mną
To nie tak że boję się śmierci,to nie jest lęk przed śmiercią(to co ja czuję) to jest gniew i agresja w stosunku do niej.
Frustrujące jest to że nie ma komu dokopać w sensie że nie da się śmierci dotknąć i wyładować na niej.
Oczywiście ze mógłbym sobie połknąć jakiś dogmat o tym czy owym
ale to zwykłe twory intelektu wymyślane przez ludzi dla ludzi.
Wiadomo że trzymając się tego lub innego dogmatu jest łatwiej (w pewnym sensie)
ale to tylko okłamywanie samego siebie,inny rodzaj używki,upajanie się fantazją.
Już wolę słowo duchowość niż religijność bo w przeciwieństwie do tego pierwszego
nie oznacza instytucji i wymysłów jej pracowników
No ale do rzeczy(bo to jest temat na zupełnie inny wątek)
Do moich zainteresowań należałoby też dodać autoagresję ale wysublimowaną nie taką bezpośrednią.
Polega to na tym że przestałem o siebie dbać,jem mniej zdrowo niż kiedyś.czasem za to płacę bólami jelit
i totalną niestrawnością ostatnio mam takie napady co kilka tygodni
Ból jest tak duży że nie można mówić,wstaję i mdleję z bólu,może to jakiś objaw uboczny leku który biorę.
Nie mogę odstawić leku ponieważ napady paniki i różnych fizycznych skurczy etc ustały
Biorę lek SSRI,coś za coś,mniej nerwicy więcej depresji.
Robiłem badania krwi,okazało się że hormony są ok,więc dlaczego mam coś nie tak z serotoniną i cierpię na nerwicę?
Ponieważ taka jest moja konstrukcja chemiczna/biologiczna,ten typ po prostu tak ma :/
Nie można mnie wyleczyć ponieważ nie jestem chory ,jestem wrażliwy a to nie jest choroba.
Z powodu swojej wrażliwości mam zadatki na artystę ale to typowe ,większość muzyków czy poetów
to byli/są osoby z depresją lub nerwicą
Ja w sumie też nie jestem osobą wierzącą ponieważ wierzyć można we wszystko,nawet w największe bzdury
wiarę w każdej chwili można zmienić,dziś wierzyć w jedno jutro w drugie,ja jestem gdzieś po środku
albo raczej z boku,opcja numer trzy,nie jestem za ani przeciw
Po prostu mam to gdzieś kto ma rację,każda ewentualność jest równie prawdopodobna.
...czasem tylko,zaraz przed zaśnięciem lub tuż po przebudzeniu(wtedy mój mózg pracuje w takim fajnym,innym trybie )
myślę sobie że gdybym miał dziewczynę to może ona by jakoś odwracała moją uwagę od tego mojego...
egzystencjalizmu w którym się pławię.
Bo to jest taki dziwny rodzaj masochizmu,im bardziej nie mogę pogodzić się ze śmiercią
tym więcej jej szukam,czytam o niej,oglądam ofiary starości lub wojen.
Miesiąc miałem praktyki w domu opiekania społecznego,napatrzyłem się na to czym jest życie z biegiem czasu.
Z biegiem lat życie nie rozkwita ani nie wzrasta,wręcz przeciwnie,życie więdnie,schnie,rozpada się i zanika.
Zrezygnowałem z zawodu opiekuna ponieważ po 3 tygodniach sam byłem w stanie pt zaopiekuj się mną
To nie tak że boję się śmierci,to nie jest lęk przed śmiercią(to co ja czuję) to jest gniew i agresja w stosunku do niej.
Frustrujące jest to że nie ma komu dokopać w sensie że nie da się śmierci dotknąć i wyładować na niej.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Ok ja tez robie atystyczne rzeczy i duzo tworze i rowniez mam nerwice,aczkolwiek pracuje nad soba. Mialam ataki paniki i lęki potworne ,ktore trwaly od powiedzmy 6 jak wstawalam do popoludnia non stop,potem nadchodzilo cos w podobie odciecia od emocji i nie czulam nic. Co do objawow mialam wiekoszosc z listy. Przez palpitacje serca,po dusznosci, boli w klatce, boli brzucha,wrazenie omdlewania,zapadania sie w otchlan,relane sny,3 tyg prawie nie spalam, chroniczne zmeczenie,ze ledwo wstawalam z lozka, ucho do tej pory mam zatkane i slysze na jedno, pocenie sie,drganie glowy,chec ucieczki natychmiastowej z danego miejsca,strach przed zostaniem samej w domu itp
Tez to przerabialam jak wszyscy
Nie uwazam,ze trzeba miec depresje czy nerwice,bo jest sie artysta... nad soba trzeba panowac ,uczyc sie reagowac mniej emocjonalnie,umiec wytlumaczyc sobie jak wyglada swiat i jakimi prawami sie rzadzi i isc do przodu byc wojownikiem we wlasnym zyciu,ale pozytywnym nie umeczonym wieczna walka ze soba. Trzeba walczyc dla siebie.
Co do Twoich mysli,to nie sa one tak oryginalne jak Ci sie wydaje,czesto wystepuja w DD Po co zyje, po co jest swiat ? Ja mialam np mysli,czy nie wymyslilam sobie swiata,ludzi tez to przerabialam
Nie trzeba byc meczennikiem ,wybierac miedzy nerwica i depresja.
Co do tego,czy dziewczyna by Ci pomogla,to watpie w to Jasne,ludzie bardzo pomagaja ale to nadal Twoja praca,nikt nie bedzie Cie klepal po rameniu i probowac wyciagac z tego,bo ludzie bez nerwic czy depresji nie wiedza i nie musza wiedziec w jakim jestes stanie.
Wychodz do znajomych ( ja tak glownie robie) ,ale skupiaj sie na tym co maja do powiedzenia co sie dzieje w ich zyciu,a nie na sobie Moze to byc ciezkie,ale da sie tego nauczyc
Co do lekow w koncu Ci minie ta deprecha Ja najgorsze mam za soba,ataki paniki,objawy ,odciecia itp wiec narazie sie nie decyduje,moze kiedys czas zobaczy
Tez to przerabialam jak wszyscy
Nie uwazam,ze trzeba miec depresje czy nerwice,bo jest sie artysta... nad soba trzeba panowac ,uczyc sie reagowac mniej emocjonalnie,umiec wytlumaczyc sobie jak wyglada swiat i jakimi prawami sie rzadzi i isc do przodu byc wojownikiem we wlasnym zyciu,ale pozytywnym nie umeczonym wieczna walka ze soba. Trzeba walczyc dla siebie.
Co do Twoich mysli,to nie sa one tak oryginalne jak Ci sie wydaje,czesto wystepuja w DD Po co zyje, po co jest swiat ? Ja mialam np mysli,czy nie wymyslilam sobie swiata,ludzi tez to przerabialam
Nie trzeba byc meczennikiem ,wybierac miedzy nerwica i depresja.
Co do tego,czy dziewczyna by Ci pomogla,to watpie w to Jasne,ludzie bardzo pomagaja ale to nadal Twoja praca,nikt nie bedzie Cie klepal po rameniu i probowac wyciagac z tego,bo ludzie bez nerwic czy depresji nie wiedza i nie musza wiedziec w jakim jestes stanie.
Wychodz do znajomych ( ja tak glownie robie) ,ale skupiaj sie na tym co maja do powiedzenia co sie dzieje w ich zyciu,a nie na sobie Moze to byc ciezkie,ale da sie tego nauczyc
Co do lekow w koncu Ci minie ta deprecha Ja najgorsze mam za soba,ataki paniki,objawy ,odciecia itp wiec narazie sie nie decyduje,moze kiedys czas zobaczy
-
- Gość
Już nie mam znajomych :p zaniedbałem relację z ludźmi ale to też nie jest takie proste że sobie olałem ludzi i już.
Po prostu obserwowałem ich,ich reakcje na siebie na wzajem,oraz mnie i to jak reagują na mnie/w moim towarzystwie.
Doszedłem do wniosku że coś jest nie tak,jakiś defekt,jakaś ułomność,sam do końca nie wiem co to jest.
Derealizacje miewałem przed rozpoczęciem leczenia i na początku.
Wybór między nerwicą a depresją to kwestia działania tych leków.
Bierzesz SSRI osłabiasz dopaminę,bierzesz DRI osłabiasz serotoninę.
Albo albo,tabletki łagodzą objawy ale nie leczą przyczyny :p
Wyjść do ludzi,moi rówieśnicy mają żony,dzieci ,pracę etc
Już nie wychodzą na miasto jak dawniej bo stali się szarymi pionkami,wreszcie "dorośli".
Teraz trzeba zarabiać na opłaty,rachunki,jedzenie i leki,to jest właśnie kwintesencja życia na tej planecie.
Jak w więzieniu,żeby żyć musisz sobie za to zapłacić.
No ale co chciałem powiedzieć,rówieśnicy wpadli już w tryba systemu,dla starszych jestem gówniarzem
a małolaty to z kolei gówniarze dla mnie
Czarno to widzę,tzn moją przyszłość,starsi ludzie zwykle są samotni
ponieważ rówieśnicy starszych ludzi przeważnie już nie żyją albo chorują gdzieś daleko.
Na upartego można by się wybrać gdzieś między ludzi z tym że ja jestem społecznie upośledzony
Coś ,jakiś deficyt gdzieś mam,to widać i czuć.
W pracy niedawno miałem okazję się o tym przekonać.
Z jednej strony nie miałem kompletnie o czym rozmawiać z ludźmi,musiałem się wysilać intelektualnie
bardziej niż fizycznie podczas pracy,żeby coś zagadać i jakoś podtrzymać rozmowę.
Z drugiej strony oni też jakoś nie bardzo mieli o czym ze mną dyskutować.
Fajnie było gdy szedłem na magazyn,podziemia,cisza,półmrok,tylko ja i pudełka.
Nie czułem na sobie presji żeby coś powiedzieć bo zbyt długo panuje cisza.
Sam sobie dotrzymywałem towarzystwa tocząc wewnętrzny polilog w głowie
Lubię rozmawiać sam ze sobą,nawet gdy czegoś nie zrozumiem to zawsze mogę sobie powtórzyć
a wśród ludzi trzeba się starać żeby nie przynudzać,z kolei sam ze sobą nigdy się nie nudzę XD
Tzn...w pewnym sensie bo tak ogólnie to czuję się znudzony.
Już nic nie jest tajemnicze,fascynujące i nieznane jak kiedyś.
Podobnie było ze związkami damsko-miękkimi
Nieznaność dziewczyny była przygodą odkrywania jej.
Potem to już tylko przewidywalność i rutyna,to był jeden z powodów odpuszczenia sobie tańców godowych
i zaniechania prób związania się z kimś.
Co nie znaczy że bym nie chciał,fajnie by było np mieć dziewczynę która na czymś gra
Byłoby o czym z nią rozmawiać,mógłbym ją poprosić o korepetycje z muzyki ale to by musiała być prawdziwa maniaczka.
Nie jakaś absolwentka akademii na którą posłali ją siłą ambitni rodzice.
To by musiała być kompleta szajba ,coś podobnego o mnie trochę we własnym świecie
z którego czasem jest potrzeba wyskoczyć na zwiady i się poprzytulać bo ja się nawet lubię przytulać
libido zabrały mi tabletki ale potrzeba czułości i bliskości gdzieś tam się kołata .
Tylko że ja takie potrzeby mam czasem,głównie potrzebuję samotności.
Ciężko znaleźć kogoś dla siebie gdy się jest takim..pacjentem jak ja,niby nic wyjątkowego
ale to nie wyjątkowość jest problemem tylko konkretna ułomność.
Zabawne jest to że kilka tygodni temu,pod wpływem impulsu
kupiłem sobie nową gitarę za odłożone pieniądze
Patrzę,a tu taka laseczka tzn gitara,maślane spojrzenie mi się zrobiło
Gitara warta 4tyś a ktoś sprzedawał za 2 ,kupiłem a potem zacząłem myśleć
o tym co się właściwie stało i co to ja zrobiłem
Po prostu obserwowałem ich,ich reakcje na siebie na wzajem,oraz mnie i to jak reagują na mnie/w moim towarzystwie.
Doszedłem do wniosku że coś jest nie tak,jakiś defekt,jakaś ułomność,sam do końca nie wiem co to jest.
Derealizacje miewałem przed rozpoczęciem leczenia i na początku.
Wybór między nerwicą a depresją to kwestia działania tych leków.
Bierzesz SSRI osłabiasz dopaminę,bierzesz DRI osłabiasz serotoninę.
Albo albo,tabletki łagodzą objawy ale nie leczą przyczyny :p
Wyjść do ludzi,moi rówieśnicy mają żony,dzieci ,pracę etc
Już nie wychodzą na miasto jak dawniej bo stali się szarymi pionkami,wreszcie "dorośli".
Teraz trzeba zarabiać na opłaty,rachunki,jedzenie i leki,to jest właśnie kwintesencja życia na tej planecie.
Jak w więzieniu,żeby żyć musisz sobie za to zapłacić.
No ale co chciałem powiedzieć,rówieśnicy wpadli już w tryba systemu,dla starszych jestem gówniarzem
a małolaty to z kolei gówniarze dla mnie
Czarno to widzę,tzn moją przyszłość,starsi ludzie zwykle są samotni
ponieważ rówieśnicy starszych ludzi przeważnie już nie żyją albo chorują gdzieś daleko.
Na upartego można by się wybrać gdzieś między ludzi z tym że ja jestem społecznie upośledzony
Coś ,jakiś deficyt gdzieś mam,to widać i czuć.
W pracy niedawno miałem okazję się o tym przekonać.
Z jednej strony nie miałem kompletnie o czym rozmawiać z ludźmi,musiałem się wysilać intelektualnie
bardziej niż fizycznie podczas pracy,żeby coś zagadać i jakoś podtrzymać rozmowę.
Z drugiej strony oni też jakoś nie bardzo mieli o czym ze mną dyskutować.
Fajnie było gdy szedłem na magazyn,podziemia,cisza,półmrok,tylko ja i pudełka.
Nie czułem na sobie presji żeby coś powiedzieć bo zbyt długo panuje cisza.
Sam sobie dotrzymywałem towarzystwa tocząc wewnętrzny polilog w głowie
Lubię rozmawiać sam ze sobą,nawet gdy czegoś nie zrozumiem to zawsze mogę sobie powtórzyć
a wśród ludzi trzeba się starać żeby nie przynudzać,z kolei sam ze sobą nigdy się nie nudzę XD
Tzn...w pewnym sensie bo tak ogólnie to czuję się znudzony.
Już nic nie jest tajemnicze,fascynujące i nieznane jak kiedyś.
Podobnie było ze związkami damsko-miękkimi
Nieznaność dziewczyny była przygodą odkrywania jej.
Potem to już tylko przewidywalność i rutyna,to był jeden z powodów odpuszczenia sobie tańców godowych
i zaniechania prób związania się z kimś.
Co nie znaczy że bym nie chciał,fajnie by było np mieć dziewczynę która na czymś gra
Byłoby o czym z nią rozmawiać,mógłbym ją poprosić o korepetycje z muzyki ale to by musiała być prawdziwa maniaczka.
Nie jakaś absolwentka akademii na którą posłali ją siłą ambitni rodzice.
To by musiała być kompleta szajba ,coś podobnego o mnie trochę we własnym świecie
z którego czasem jest potrzeba wyskoczyć na zwiady i się poprzytulać bo ja się nawet lubię przytulać
libido zabrały mi tabletki ale potrzeba czułości i bliskości gdzieś tam się kołata .
Tylko że ja takie potrzeby mam czasem,głównie potrzebuję samotności.
Ciężko znaleźć kogoś dla siebie gdy się jest takim..pacjentem jak ja,niby nic wyjątkowego
ale to nie wyjątkowość jest problemem tylko konkretna ułomność.
Zabawne jest to że kilka tygodni temu,pod wpływem impulsu
kupiłem sobie nową gitarę za odłożone pieniądze
Patrzę,a tu taka laseczka tzn gitara,maślane spojrzenie mi się zrobiło
Gitara warta 4tyś a ktoś sprzedawał za 2 ,kupiłem a potem zacząłem myśleć
o tym co się właściwie stało i co to ja zrobiłem
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Wiec sobie odpowiedziales jestes wrecz sworzony by lechtac siebie sam w tej egzystencji
Ja mam kompletnie inny sposob patrzenia. Kiedys zamknelam sie na kilka lat ( przed nerwica na ludzi - ale tez nie tak do konca ,znajomych mialam i przyjaciol,rzadko wychodzilam ,ale zawsze cos tam sie dzialo ) Teraz wiem,ze bez ludzi zycie jest smutne i kompletnie nie daje Ci szansy na rozwoj,niestety do tego by wyjsc ze swoimi pasjami potrzebni Ci sa ludzie,juz nie mowie,ze do inspiracji,ale do tego by twoj talent mogl Ci przynosic np pieniadze
Ja jednak wole chyba jednak miec w takim wypadku nerwice,objawy nie sa tak straszne ,leki czy ataki paniki tez nie sa straszne
Powodzenia Ci jednak zycze Moze obniz troche wymagania wobec siebie i ludzi W koncu i tak umrzesz
Ja mam kompletnie inny sposob patrzenia. Kiedys zamknelam sie na kilka lat ( przed nerwica na ludzi - ale tez nie tak do konca ,znajomych mialam i przyjaciol,rzadko wychodzilam ,ale zawsze cos tam sie dzialo ) Teraz wiem,ze bez ludzi zycie jest smutne i kompletnie nie daje Ci szansy na rozwoj,niestety do tego by wyjsc ze swoimi pasjami potrzebni Ci sa ludzie,juz nie mowie,ze do inspiracji,ale do tego by twoj talent mogl Ci przynosic np pieniadze
Ja jednak wole chyba jednak miec w takim wypadku nerwice,objawy nie sa tak straszne ,leki czy ataki paniki tez nie sa straszne
Powodzenia Ci jednak zycze Moze obniz troche wymagania wobec siebie i ludzi W koncu i tak umrzesz
-
- Gość
To ja mam jakieś wymagania w stosunku do ludzi? :>
Kiedyś czytałem artykuł o inteligencji kobiet i zależności między ich IQ a trwałością związków.
W artykule była mowa o tym że im inteligentniejsza kobieta tym trudniej stworzyć z nią trwały związek
ponieważ taka kobieta właściwie nie potrzebuje go.
Czyli co,powinienem zrobić opis na portalu randkowym że szukam tylko głupich dziewczyn?
Wydaje mi się że dowcip polega na tym iż ja,nie jestem stworzony do samotności
a muszę się z nią zmagać z powodu swojej...upośledzonej osobowości
Kiedyś czytałem artykuł o inteligencji kobiet i zależności między ich IQ a trwałością związków.
W artykule była mowa o tym że im inteligentniejsza kobieta tym trudniej stworzyć z nią trwały związek
ponieważ taka kobieta właściwie nie potrzebuje go.
Czyli co,powinienem zrobić opis na portalu randkowym że szukam tylko głupich dziewczyn?
Wydaje mi się że dowcip polega na tym iż ja,nie jestem stworzony do samotności
a muszę się z nią zmagać z powodu swojej...upośledzonej osobowości
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Wiec trzeba choc troche pracowac nad ta uposledzona osobowoscia
Wiara w statystyki nie jest zbyt rozsadna to jakby wierzyc w to, ze osoby atrakcyjniejsze sa glupsze od osob mniej atrakcyjnych. Nie uwazam, ze osoby mniej inteligentne maja pewne predyspozycje do zakladania rodzin, zas te bardziej z pewnoscia sa samotnikami . Wiadomo nie mozna miec wszystkiego. Jesli chcesz byc bogaty z pewnoscia nie zalozysz rodziny ( mowie tutaj o duzym bigactwie) , ale zeby byc bogatym wcale nie musisz byc madry
Wszystko zalezy od indywidualnych predyspozycji.
W zyciu trzeba umiec wszystko wyposrodkowac, dla mnie artystka, ktory nie jest "plodnym tworca " nie jest artysta. Taki artysta z gadki , umeczony rzeczywistoscia. Moze to kiedys bylo imponujace, gdzie wiekszosc ludzi nie ruszalo sie z miejsca zamieszkania. W dobie internetu I mozliwosci wyjazdow ( a sama duzo podrozowalam I mieszkalam za granica ) widzac te dwa typy dusz artystycznych jedni z gadki drudzy ze swojej proaktywnosci. Tym pierwszym wspolczuje zas tych drugich podziwiam
Co do zaburzen psychicznych zbytnie przeintelektualizowanie w temacie na pewno nie sluzy dlatego nie rozwodze sie nad iloscia hormonow w organizmie I ich zaleznoscia, wiem jakie mam narzedzia I staram sie je wykorzystywac. Zawsze uwazalam siebie za wojowniczke w tym naszym jakze przewrotnym zywocie I wiem, ze z uporem bede zmieniac to co mi sie nie podoba a to czy bede zyc jutro ? Nie wiem ? Sama posiadajc natrety dotyczace " A jak sie udusze ?" Odpowiadam sobie "No to trudno " wiec mozna powiedziec, ze zyje w tu I teraz I dla nnie to jest Jedynym sposobem na wyjscie z nerwic I depresji, ktore "Kochaja" dramaturgie
Pozdrawiam serdecznie I mam nadzieje, ze sie ogarniesz I gdzies Cie kiedys uslysze, bo szkoda poswiecac zycie na rozprawianie o rzeczach nieodwracalnych I bedacych faktem niepodwazalnym
Wiara w statystyki nie jest zbyt rozsadna to jakby wierzyc w to, ze osoby atrakcyjniejsze sa glupsze od osob mniej atrakcyjnych. Nie uwazam, ze osoby mniej inteligentne maja pewne predyspozycje do zakladania rodzin, zas te bardziej z pewnoscia sa samotnikami . Wiadomo nie mozna miec wszystkiego. Jesli chcesz byc bogaty z pewnoscia nie zalozysz rodziny ( mowie tutaj o duzym bigactwie) , ale zeby byc bogatym wcale nie musisz byc madry
Wszystko zalezy od indywidualnych predyspozycji.
W zyciu trzeba umiec wszystko wyposrodkowac, dla mnie artystka, ktory nie jest "plodnym tworca " nie jest artysta. Taki artysta z gadki , umeczony rzeczywistoscia. Moze to kiedys bylo imponujace, gdzie wiekszosc ludzi nie ruszalo sie z miejsca zamieszkania. W dobie internetu I mozliwosci wyjazdow ( a sama duzo podrozowalam I mieszkalam za granica ) widzac te dwa typy dusz artystycznych jedni z gadki drudzy ze swojej proaktywnosci. Tym pierwszym wspolczuje zas tych drugich podziwiam
Co do zaburzen psychicznych zbytnie przeintelektualizowanie w temacie na pewno nie sluzy dlatego nie rozwodze sie nad iloscia hormonow w organizmie I ich zaleznoscia, wiem jakie mam narzedzia I staram sie je wykorzystywac. Zawsze uwazalam siebie za wojowniczke w tym naszym jakze przewrotnym zywocie I wiem, ze z uporem bede zmieniac to co mi sie nie podoba a to czy bede zyc jutro ? Nie wiem ? Sama posiadajc natrety dotyczace " A jak sie udusze ?" Odpowiadam sobie "No to trudno " wiec mozna powiedziec, ze zyje w tu I teraz I dla nnie to jest Jedynym sposobem na wyjscie z nerwic I depresji, ktore "Kochaja" dramaturgie
Pozdrawiam serdecznie I mam nadzieje, ze sie ogarniesz I gdzies Cie kiedys uslysze, bo szkoda poswiecac zycie na rozprawianie o rzeczach nieodwracalnych I bedacych faktem niepodwazalnym