Ja nie mam problemu z pamięcią. Czesto mam tak jakby ciężką głowę, kręci mi się ale to rzadko już teraz. Kiedy jestem ze znajomymi wszystko niby jest w porządku:) w środe jadę na kilka dni nam morze, mam nadzieje że ten wyjazd również mi pomoże. Miło wiedzieć że nie jest się osamotnionym w tym wszystkim:). Niektóre stany samopoczucia próbuje upodobnić do inncyh przeszłych dni, i owszem są takie chwile kiedy wkręcam sobie chyba że znowu czuje ten stan odrealnienia bo za bardzo chyba to analizuje. Funkcjonuje normalnie tylko troche mnie to przytlacza. Kiedy jestem ze znajomymi wszystko jest ok ( i nawet często do nich uciekam, żeby nie być sama

. Myślicie że wyjazd nad to morze może zmienić moje nastawienie do tego.?? Nie mam problemów ze snem juz (oby tak dalej, bo lubie śpiochać) Najgorzej jest gdy siedze w domu i nic nie robie. Hmmm śmieje się że jest jeden plus tego, bo udało mi sie rzucić palenie tak samej z siebie:) POzdrawiam i dziekuje za wsparcie to pomaga:)
-- 13 sierpnia 2012, o 16:08 --
I osttanio jakoś czas zaczął szybko płynąć:) albo mi się wydaje
-- 14 sierpnia 2012, o 09:20 --
sarna87 pisze:Mialam dokladnie to samo co Ty:)te same odczucia wzgledem uplywajacego czasu..Ja mialam tak ze wydawalo mi sie ze minela godzina a okazywalo sie ze minelo 5 minut;]Niektore wydarzenia wydaja mi sie bardzo odlegle a wydarzyly sie np wczoraj.bardzo ogolnie pogorszyla mi sie pamiec przez te odrealnienia. Co do leku przed smiercia-trafilas w sedno bo ja odkad pamietam to zawsze jak mialo mi sie przytrafic cos milego to sie balam ze nie dozyje tego. pare mieiscy temu zmarl moj tata wiec moje mysli o smierci a wlasciwie lek przed nia osiagnely apogeum.balam sie zasnac,balam sie ze sie nie obudze,ze"cos"mnie zabierze na tamten swiat.Zrywalam sie z lozka bo dostawalam leku.Teraz troche mi sie to uspokoilo,bardziej niz smierci boje sie obecnie zwariowania:)co do psychologa,bylam 4 razy na razie( z zcego 2 wizyt nie pamietam tak do konca bo mialam ataki paniki i derealizacje).Jesli chodzi o mnie to babka powiedziala mi zebym sie nastawila na co najmniej rok terapii.Zawsze jak od niej wyjde czuje ogromna ulge i widze poprawe w samopoczuciu,niestety krotkotrwala bo potem wszystko wraca.jednak wierze ze z czasem bedzie co raz lepiej:)pozdrawiam
Widzisz, Ty piszesz że nie pamiętasz wizyty bo miałaś atak paniki i derealizacje, a ja nie ma czegoś takiego że nie pamiętam jakiegoś wydarzenia albo sytuacji, wszystko pamiętam , nie zapominam. Straciłam w życiu ojczyma, kilka znajomych osób również zmarła. miałam nie miła sytuację bo ratowałam tonącego i nie uratowałam go.. i może to też jest spowodowane tym, nie wiem na prawdę. Jeżeli chodzi o leki to nie, nie chciałabym nic zażywać. Najgorzej jak jest brzydka pogoda, wtedy jestem jakaś zamulona, a kiedy wychodzi słoneczko wszystko jest ok. Mój problem polega na tym że ja za dużo analizuję , myślę o tym itd. I boję się tego wyjazdu nad morze trochę.
-- 14 sierpnia 2012, o 18:26 --
Wróciłam właśnie od psychologa. Cały czas wspomina mi że to wspomnienia i przeżycia z przeszłości mogą mieć na mnie teraz taki wpływ.Ale ja jakoś nie wiedzę powiązania, na ale to ona jest specjalistą. Kiedy wspominałam o DD nic nie mówiła nie chce pewnie pochopnie mówić albo diagnozować. Ja chyba ze dużo sobie wmawiam za dużo myślę i analizuję. Jutro wyjeżdżam nad to morze, i boję się że tam też będę miała takie stany( chociaż będą ze mną zajefajni ludzi:D) ale jakoś mam w sobie mniej radości z wyjazdu niż kilka dni temu. Mam wrażenie że ten psycholog mnie nie rozumie... Ale nie wiem. Dziś cały dzień mam takie dziwne szumy w uszach już kiedyś mi się zdażyły..Ja dzisiaj nawet pomyślałam że sama wmawiam sobie ten stany bo ciągle myśle i analizuję. Ten dzień w ogóle jest strasznie dziwny. Ok uciekam na jakieś piwko do znajomych:) Udanego dnia:) Chociaz pewnie i tak tego nikt nie czyta bo cisza:)