Ja pierwszy!

W tej chwili mam 24 lata, jestem z Łodzi, moje problemy natury psychicznej zaczęły się już w okresie wczesnej młodości, kiedy miałem około 14 lat, często już budziły mnie w nocy odczucia bezdechu, panika, w wieku 16 lat dostałem pierwszego ataku panicznego, po czym przez prawie 6 miesięcy, miałem objawy natrętnych myśli o oddychaniu, miałem wrażenie, że dopóki sam wykonuje czynność oddychania to jest ok, ale jeżeli przestanę to kontrolować to się uduszę. Następnie po tym okresie ciężkich 6 miesięcy, kiedy akurat udałem się do szkoły średniej wszystko przerzuciło mi się na kształt fobii społecznej, zacząłem mieć silne problemy w kontaktach z innymi ludźmi, kiedy chciałem zagadać z obca osobą, czułem pustkę w głowie, brak tematów do rozmów, czułem gorąco na całym ciele, przeraźliwie trzęsły mi się ręce, i oczywiście wyglądałem jakbym wyszedł spod prysznica, tak się pociłem. Miałem problemy z załatwianiem spraw w urzędach, jedzeniem np w pizzerii, jazdą autobusem czy tramwajem kiedy było choć trochę więcej osób, ręce trzęsły mi się że nie mogłem trafić biletu do kasownika, oczywiście nigdy nie zabierałem głosu i wiele innych rzeczy, trwało to około 5 lat, nie leczyłem wówczas tego, wiedziałem co to jest, i też jeszcze nie przeszkadzało mi to w funkcjonowaniu, bo mimo wszystko uczyłem się, byłem w miarę zaradny, wycofany owszem ale można było żyć. Przez ten czas doświadczałem różnych natrętnych myśli i czynności, ale nie były ona aż tak nasilone, jednak pojawiały się dosyć często, były to natręctwa na tle religijnym, np. jak nie zmówię 3 razy ojcze nasz to może mojej mamie się coś stanie itp. albo sumowanie liczb z tablic rejestracyjnych, bądź czytanie wyrazów od tyłu. Natręctw było sporo. Moją niską samoocenę pogarszał wówczas silne zapalenie ropne skóry, przez co fobia jeszcze bardziej się nasilała, i dostałem wręcz obsesji na punkcie wyglądu.
Po technikum nastąpiła lekka poprawa, jakoś przez rok czasu objawy były bardzo malutkie, możliwe że przez to, iż zacząłem prace, miałem w końcu jakieś fundusze, zacząłem pracować nad ciałem, ćwiczyłem, własna wartość poszła w górę, zacząłem spotkania z dziewczynami


Niestety kiedy po roku zacząłem planować, przeprowadzkę do własnego mieszkania, z narzeczoną, powstawać zaczęły strachy, problemy o finanse, i w ogóle problemy rodzinne, ale nie będę w tej chwili już ich opisywał

Nadmienię tylko, że mam matkę z nerwicą lękową, i jakoś trudno mi ją zostawiać było, siostra tez zaburzenia osobowości i NL. W każdym bądź razie w którymś momencie, doznałem silnego ataku paniki i od tamtej pory piekło trwa, prawie już 3 lata, początkowo myślałem że to śmierć, zwariowanie, nie mogłem jeść, mówić, wkoło się trzasłem, poleciałem od razu do psychiatry, powiedział, że nerwica-depresyjna, ale wiem teraz ze źle rozpoczął leczenie, nie zaoferował terapii, leczył mnie przez rok jednym lekiem, który w sumie nie dał poprawy.
Objawy wówczas, to ciągłe ataki paniki, kilkakrotnie w ciągu dnia, może nie co dzień ale często, ciągła pustka w głowie, niesamowity lęk, i to nie tylko wtedy jak gdzieś wyszedłem, w domu również, bardzo się wtedy bałem schiza, nasłuchiwałem czy nie słyszę głosów, czy czegoś nie widzę, nie mogłem pracować, ale wierzyłem że lek mi pomoże. Po roku zaczeło się robić jeszcze gorzej, doznałem uczucia pomieszania zmysłów, doszła depersonalizacja, która trwa do dziś, objawy tego to ciągłe wrażenie utraty tożsamości, brak poczucia własnego ciała, uczucie oderwania od ciała, własnej nierealności, i derealizacja, że otoczenie jest nierealne, najbliżsi wydają mi się obcy, a głos nie mój. Masa objawów. Przez dwa lata to tak trwa, oczywiście w tym czasie skonsultowałem się z dr. Jabłońską wybitną moim zdaniem specjalistką od zaburzeń w tym i schizo i to ona pierwsza w końcu powiedziała, że mam zaburzenia lękowe, wyjaśniła depersonalizację, uspokoiła że to nie psychoza, czego ja bylem pewien. Jako jedyna załatwiła mi terapię poznawczo-behawioralną. Dała nowe leki.
Chciałbym pod koniec napisać że teraz jestem zdrowy

Trochę się rozpisałem ale to i tak nie wszystko, chciałem tak w skrócie

Wiele jeszcze się dopisze w postach

Dodam że warto korzystać z książek np. Opanować Lęk, kiedy czytałem ją po raz 50 rzeczywiście parę rzeczy udało mi się wdrożyć w życie
