Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Tragiczny powrót lęków - nerwica uderza dwa razy mocniej
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
Kompletna bzdura . Osobowosc jest jak gabka jest to zbior ukrztaltowanych nawykow . A nawyki mozna zmienic skad to wiem . Popatrz ile ludzi jest odburzonych to wlasnie dowod.na to zE zmianili swoje nawyki
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
bart26,
dzięki, ale jeśli takie coś mówi psycholog to to robi wrażenie... Chciałabym kiedyś obudzić się bez uczucia niepokoju, lęków w ciągu dnia, tego cięzaru w głowie... Od wczoraj wpadła mi w ręce książka "Oswoić lęk". Już na wstępie napisano, że mam się nie rzucać, nie walczyć, tylko zrozumieć i nauczyć się żyć z tym. Nie mogę się pogodzić, że mam z tym żyć, oswoić się, że to będzie wracać, szarpie się z tym... Zazroszczę Ci podejścia, czytam wiele Twoich postów
nie wiem czy kiedykolwiek byłeś w takim stanie jak ja, ogólnie jakaś TWoja historia...
dzięki, ale jeśli takie coś mówi psycholog to to robi wrażenie... Chciałabym kiedyś obudzić się bez uczucia niepokoju, lęków w ciągu dnia, tego cięzaru w głowie... Od wczoraj wpadła mi w ręce książka "Oswoić lęk". Już na wstępie napisano, że mam się nie rzucać, nie walczyć, tylko zrozumieć i nauczyć się żyć z tym. Nie mogę się pogodzić, że mam z tym żyć, oswoić się, że to będzie wracać, szarpie się z tym... Zazroszczę Ci podejścia, czytam wiele Twoich postów

- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Pixels myślę, że większość ludzi miała takie samo lub podobne samopoczucie jak Ty. Zgodzę się jak najbardziej z Bartem, że nawyki można zmienic, a lęk oswoić. Musisz spróbować, co Ci zależy...Może na tą chwilę jest to dla Ciebie niewiarygodne, ale prawda jest taka, że jak pozwolisz mu być to on odejdzie. Ciężko to zrozumieć, ale tak jest. Sama to przerobiłam i zadziałało. Skoro działa na mnie i na dziesiątki innych odburzonych to spróbuj i Ty w to uwierzyć
Bo jak nie my to kto ????????
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Bemis, Barrada - "Oswoić lęk". Ciężko mi idzie lektura, myśl, że najlepiej jest lęk zaakceptować, mnie przeraża... Nienawidzę go, patrzę na ludzi dookoła, radzą sobie, są czasem w gorszej kondycji niż ja, gorszej sytuacji, tylko ja taka mameła... Nie potrafię pojąć jak mogę mieć super dzień, bez lęku, bez niepokoju, miło, aktywnie, a następnego dnia, tak z nikąd przychodzi fala niepokoju... za co... dlaczego... może ja mam coś z mózgiem, z hormonami?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 535
- Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43
Bardzo mnie dziwi to ze w taki sposob piszesz o nerwicy mimo tego ze te zaburzenia lekowe znasz.pixels pisze:Czuję, że terapia, wczeniejsze leki - to wszystko na nic... Dwa razy mocniej mnie bierze, czuję się bezsilna... W czwartek musze jechać godzinę pociagiem na wizytę u psychologa i już się obawiam tej podróży... Czytanie forum i pomaga, lżej mi, ale czasem nie wierzę, że nerwica tak niszczy...
Pozwol ze napisze ci cos od serca i mocno prawdziwego (to jest moja prawda zaczerpnieta w sumie stad ale bardzo praktyczna) jesli jest sie czlowiekiem, ktory wiele rzeczy przezywa, kiedy jest sie osoba, ktora na problemy reaguje objawami i zaburzeniem to nie beda pomocne terapie ani leki. To owszem bedzie bardzo pomocne w innych czesciach twojego zycia!!! Ale nie bedzie pomocne w umiejetnosci odbioru samego zaburzenia. Umiejetnosc odbioru zaburzenia jest wtedy gdy w razie trudnosci i pojawienia sie objawow nie bedziesz sie dziwic ze nerwica moze tak niszczyc...bo to jest typowy schemat myslenia o nerwicy i w nerwicy. Typowy schemat zaburzonego stanu emocji.
I ja nie to ze tu promuje tu cos czy kogos jak mi sie czasem zarzuca ale wszystko o tym jak podejsc do zaburzenia i objawow masz tutaj na tym forum.
IMO masz problem ze bardzo zawierzasz w to co jest oczywiste czyli leki, psycholog ect. i to jest fajne ale nikt z boku nie nauczy ciebie wlasnego odczuwania zaburzenia, wlasnego podejscia do tego, silnej akceptacji i przyzwolenia.
A to jest klucz do tego aby zaburzenie minelo i aby objawy od problemow nie stawaly sie zaburzeniem. Ilekroc pomyslisz ze nerwica moze wrocic nie powinnas odczuwac leku bo ma to byc dla cibie cos zwyklego, cos co mija szybko. Tylko ze trzeba najpierw na swojej skorze nauczyc sie jak ona moze minac. Prawda jest tez taka ze leki w tym przeszkadzaja jesli bierze sie je dlugo.
Nic dziwnego ze potem jak cos w zyciu jest zle to znowu mamy nerwice i nie wiemy co z nia zrobic kiedy nie bylo realnej praktyki na zywca. Nie wiem czemu oczekujesz ze moze byc inaczej.
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Pixels z Twoim mózgiem jest wszystko w najlepszym porządku, tylko z emocjami tak średnio, więc nie jest źle
To, że raz jest super, a raz nie to tylko dowód na to ,że nic nie dzieje się z Twoją głową. Pracuj nad sobą i się nie poddawaj. Te gorsze dni to sprawdzian czy się poddasz czy nie. To normalne, każdy tak ma, tylko nerwicowiec bardziej to nakręca, a za co, a dlaczego? A za nic. Tak po prostu jest i tyle. Za chwilę te słabsze dni będą się zdarzały co raz rzadziej, a może inaczej,nie będziesz ich tak katastroficznie analizowała. Nie panikuj, nie wolno bo dajesz pożywkę nerwicy.

Bo jak nie my to kto ????????
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Wiecie co, dzięki za odpowiedzi...
Niestety ale kto inny ma mi wskazać drogę, jak nie psycholog?
Co ma mi ustabilizować nerwy, jak nie leki?
Tak, przeżywałam najgorsze ataki lęku, gdzie nie mogę oddychać, mam szałw głowie, mam wrażenie, że zwariuję, nie wstaję z łóżka, chudnę, nie jem, płaczę, tak, przeszłam już to wszystko i bardzo boję się powrotu. Zwłaszcza, że czuję, że zawodzę, narzeczonego, rodzinę. Nie chcę się tak czuć.
zawierzyłam, bo takich ludzi spotkałam na swojej drodze, takiego lekarza a takiego terapeutę. Niestety, ale ciężko mi uwierzyć, że można się odburzyć i nigdy nie poczuć lęku... Jeszcze jak terapeuta powiedział, że taki mam charakter, że będę reagowac lękowo na 3/4 sytuacji w życiu... I tak było od zawsze...
Mam nawrót, ostry, zmieniam terapeutę, w piątek wizyta, czytam więcej, zaczynam łapać o co chodzi z tą akceptacją, że to nie oznacza poddania się itd. Zaczynam łapać, ale nie mogę się pogodzić jeszcze że nigdy diagnozy nie wymażę ze swojego życia... Taki etap może... Może nie znam nikogo z takimi problemami i mam wrażenie, że terapeuta i lekarz mnie tylko rozumiają... Bo ja, jak widać w sumie sama siebie nie rozumiem.. Dobrze, że mam lepsze dni, jak dziś - śpiewałam, dobry nastroj... Ale czasem siadam i myślę - a jak to wróci...
Niestety ale kto inny ma mi wskazać drogę, jak nie psycholog?
Co ma mi ustabilizować nerwy, jak nie leki?
Tak, przeżywałam najgorsze ataki lęku, gdzie nie mogę oddychać, mam szałw głowie, mam wrażenie, że zwariuję, nie wstaję z łóżka, chudnę, nie jem, płaczę, tak, przeszłam już to wszystko i bardzo boję się powrotu. Zwłaszcza, że czuję, że zawodzę, narzeczonego, rodzinę. Nie chcę się tak czuć.
zawierzyłam, bo takich ludzi spotkałam na swojej drodze, takiego lekarza a takiego terapeutę. Niestety, ale ciężko mi uwierzyć, że można się odburzyć i nigdy nie poczuć lęku... Jeszcze jak terapeuta powiedział, że taki mam charakter, że będę reagowac lękowo na 3/4 sytuacji w życiu... I tak było od zawsze...
Mam nawrót, ostry, zmieniam terapeutę, w piątek wizyta, czytam więcej, zaczynam łapać o co chodzi z tą akceptacją, że to nie oznacza poddania się itd. Zaczynam łapać, ale nie mogę się pogodzić jeszcze że nigdy diagnozy nie wymażę ze swojego życia... Taki etap może... Może nie znam nikogo z takimi problemami i mam wrażenie, że terapeuta i lekarz mnie tylko rozumiają... Bo ja, jak widać w sumie sama siebie nie rozumiem.. Dobrze, że mam lepsze dni, jak dziś - śpiewałam, dobry nastroj... Ale czasem siadam i myślę - a jak to wróci...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 275
- Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10
Masz teraz ciezki okres wiec daj sobie pozwolenie na gorsze stany. Wlasnie problem jest taki ze Ty czekasz kiedy to wroci. Wszyscy tu wiemy jak bardzo nieprzyjemne sa takie stany ale czy one zrobily Ci krzywde? Nie. To sa emocje, zaburzone emocje. Czasem wystarczy zrozumiec pewne rzeczy zeby emocje weszly na zdrowe tory a wtedy leki mijaja nawet nie wiemy kiedy. Cos Cie meczy, cos straszy Twoja podswiadomosc. Twoje zadanie polega na tym aby znalezc przyczyne strachu a nie odpychaniu stanow lekowych. Skupiasz sie teraz na zlej rzeczy, tak bardzo chcesz zeby koszmar sie skonczyl ze widzisz tylko cel, a pomijasz droge do celu czyli poznanie co w Tobie siedzi. Niech sobie ten lek trwa ile chce. Uwierz mi ze wiem jakie to jest straszne. Ale on naprawde nic Ci nie zrobi. Potraktuj to jako sygnal, nie jako problem tylko jako objaw. To minie, to co tu opisujesz mialam i ja i w koncu puscilo gdy dowiedzialam sie co to wywolalo. Uwierz w to ze to nie jest wyrok, to tylko objaw ktoremu nadalas duze znaczenie i teraz sie go boisz. Ale dopoki jestes to Cie nie ma prawa pokonac.
Pisze Ci zdania ktore mnie stawialy na nogi w najgorszym stanie.
Pisze Ci zdania ktore mnie stawialy na nogi w najgorszym stanie.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html
Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 16 marca 2016, o 11:29
Moim zdaniem najtrudniej przyznać się przed samym sobą, że jest się nieidealnym , że boimy się wielu rzeczy i nie karać się za to tylko zaakceptować i przyjąć jako rzecz normalną, że po prostu mammy swoje słabości. Każdy się czegoś boi. Jak zaczęłam chodzić na psychoterapia kraków to nareszcie zaczęłam sama siebie rozumieć i kiec kontakt z własnymi uczuciami.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Bardzo dziękuję za zainteresowanie... Zupełnie nie rozumiem co się ze mną dzieje, znów 3 dni było dobrze czułam dosłownie takie fale, przypływy szczęścia, czułam się lekko i wesoło (nie brałam 3 dni na noc benzo! Biorę jak tylko naprawdę nie widzę już wyjścia!) a dziś w nocy budzę się zalana potem, serce wali, płuca się zacisnęły, parcie na wypróżnienie... Teraz chce mi się płakać, mam tego dość, to tak jakby życie się ze mną bawiło " daje zabawkę, za chwilę zabiera " i tak szydzi ze mnie.Nelia pisze:Wszyscy tu wiemy jak bardzo nieprzyjemne sa takie stany ale czy one zrobily Ci krzywde? Nie. To sa emocje, zaburzone emocje. Czasem wystarczy zrozumiec pewne rzeczy zeby emocje weszly na zdrowe tory a wtedy leki mijaja nawet nie wiemy kiedy. Cos Cie meczy, cos straszy Twoja podswiadomosc. Twoje zadanie polega na tym aby znalezc przyczyne strachu a nie odpychaniu stanow lekowych. Skupiasz sie teraz na zlej rzeczy, tak bardzo chcesz zeby koszmar sie skonczyl ze widzisz tylko cel, a pomijasz droge do celu czyli poznanie co w Tobie siedzi.
Nelia, mówisz - czy stany zrobiły mi krzywdę? TAK.
Zawaliłam studia, pracę i tylko rodzinę krzywdzę, też są wrażliwi jak widzą mnie w takim stanie. Terapeuta mówi, że za bardzo chcę wszystko kontrolować, przyśpieszyć stan "odburzenia" i mam bardzo niski próg frustracji, gdy są dobre dni a jeden zły niszczy cały dobry dorobek, ponadto moje reakcje to podobno jakieś "regresje" - na poziomie dziecka...
Nie wiem, czy ja mam zaburzenia emocjonalne? 3 dni spoko, jeden dzień masakra i tak się bawić muszę? Tak mi ciężko, mam tylko forum, nie znam osobiście nikogo z takim problemem jak ja, czuję, że mnie nikt nie rozumie...
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Jak przestaniesz się ze sobą "bić" Pixels to wygrasz tą walkę. Przykro mi,że muszę Ci to powiedzieć, ale to nie stany emocjonalne zrobiły Ci krzywdę, to TY sama Pixels ją sobie zrobiłaś. Stany emocjonalne niczego nie mogą zrobić bez naszego pozwolenia! Nie jesteś na forum od miesiąca, żebyś nie rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. Uważam, że najbardziej krzywdzisz w tym wszystkim siebie. Przestać uszczęśliwiać wkoło wszystkich( mówię tu o rodzinie) a zajmij sie sobą!!!!! Trzy dni spoko, jeden masakra tak? Za chwilę będą cztery dni spoko i jeden dzień masakra, potem pięć dni spoko itd. Powinnaś to już dawno wiedzieć. Im bardziej będziesz napierała na odburzenie, tym dłużej sobie posiedzisz w tym g.......ale to Twój wybór............Trzymam kciuki
-- 22 marca 2016, o 10:50 --
Wybacz, że trochę ostro Cie potraktowałam, ale czasem ręce mi opadają jaką krzywdę ludzie robią sobie sami brakiem własnego zaangażowania i chęci zrozumienia tego co im dolega.
-- 22 marca 2016, o 10:50 --
Wybacz, że trochę ostro Cie potraktowałam, ale czasem ręce mi opadają jaką krzywdę ludzie robią sobie sami brakiem własnego zaangażowania i chęci zrozumienia tego co im dolega.
Bo jak nie my to kto ????????
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
pixels, to może pierdyknij tą nerwicę w twarz i rób jej na przekór? Pewnie powiesz: ale to nie jest łatwe. Wiem, bo sama to przeszłam. Ale przełamałam się, bo miałam dość tej wegetacji. Rzuciłam leki i zaczęłam żyć jak dawniej (mimo, że serce napierdzielało, tysiąc myśli w pracy, masakra). Odwróciłam to w drugą stronę. Kiedyś bałam się wchodzić po schodach bo co jak serce zabije, a teraz się cieszę i mówię "jak dobrze, że bijesz, poćwiczymy trochę żeby Cię rozruszać, to Ci dobrze zrobi". W końcu ruch to zdrowie.
Myślę, że każdy tak ma w którymś momencie zaburzenia, że się jest już pod ścianą i jest wóz albo przewóz. I nie myśl, że poprawa przyszła tak szybko. Miałam wręcz wrażenie, że udaje. Ale wiedziałam, że mój stan emocjonalny nasyła mi takie brednie w głowie i muszę mu pokazać, że wszystko ok.
Po 2 miesiącach takiej postawy nie mam już typowych objawów nerwicowych. Pozostała mi jedynie hipochondria, która mnie straszy, ale z którą też próbuje grać w podobny sposób. Łatwo nie jest, ale trudno. Co zrobić, trzeba dalej żyć. Zauważyłam, ze mam takie momenty furii, złości, kiedy to się skończy, pokrzycze sobie w głowie, potupie i przechodzi. Może też tak spróbuj? Krzycz w myślach.
Myślę, że każdy tak ma w którymś momencie zaburzenia, że się jest już pod ścianą i jest wóz albo przewóz. I nie myśl, że poprawa przyszła tak szybko. Miałam wręcz wrażenie, że udaje. Ale wiedziałam, że mój stan emocjonalny nasyła mi takie brednie w głowie i muszę mu pokazać, że wszystko ok.
Po 2 miesiącach takiej postawy nie mam już typowych objawów nerwicowych. Pozostała mi jedynie hipochondria, która mnie straszy, ale z którą też próbuje grać w podobny sposób. Łatwo nie jest, ale trudno. Co zrobić, trzeba dalej żyć. Zauważyłam, ze mam takie momenty furii, złości, kiedy to się skończy, pokrzycze sobie w głowie, potupie i przechodzi. Może też tak spróbuj? Krzycz w myślach.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Pixels mi nerwica minęła całkowicie na 2 lata i wtedy trudno mi byo uwierzyć że można było się tak wkręcać wiec to może minąć. Szkoda że mi minęła nieświadomie bo potem wróciła po wielkim stresie gdybym wtedy wiedziała co i jak może bym się 2 raz nie wkręciła.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Kasia1977
Nie szkodzi, jak najbardziej rozumiem ten "opiernicz", ostatnio go dostałam znów od narzeczonego i nawet psycholog mówi, że sama sobie robię krzywdę, że mam powrót na drogę zdrowia na wyciągnięcie ręki i jak tak będzie dalej, to za 15 lat będę patrzeć na siebie i powiem "Boże, ile ja czasu zmarnowałam?"
Boję się wszystkiego, że zwariuję, że ludzie mnie zobaczą podczas ataku, że na własnym ślubie będzie lipa, boję się o przyszłośc, o ciążę w którą chcę kiedyś zajść, w tej chwili mojego życia po prostu boję się o to, czuję, że się cofnęłam, na nic leki, terapia... Biorę SSRI, benzo na noc, a lęk dalej czuję i niepokój, analizuję wszystko, martwię się, że terapia za 2 tygodnie dopiero, moje życie to mętlik i każdy z Was to zna, ja wiem, rozumiem...
Chce się zaangażować, tak jak mówisz, zaczęłam czytać Barradę o oswajaniu lęku, zaczęłam do siebie mówić, uspokajać, może za szybko chcę efekty, a należę do meganiecierpliwych... Długa droga przede mną, najgorzej, że jak mam dobry dzień, bez stresu, obowiązków, mogę robić co chcę, wyjść czy obejrzeć co chcę to czuję niepokój i tak, ja cały czas czuję niepokój... Trochę mi zszedł na dwa dni jak sobie powiedziałam: Tak się dziś czuję, bo mam zaburzenia lękowe. Ktoś ma chore serce, to mu dokucza, ktoś ma wrzód to go żołądek kłuje, a Ty masz lękowe i masz prawo się tak czuć.
Ale za łatwo się łamię, jak przychodzi większy lęk, opadają ręce...
Kasia1977 - jestem straszną męczyduszą... Chociaż to forum mam, to biadolę... Mam od terapeuty zadanie narysować oś czasu życia, porażki i sukcesy i to "strawić" uczciwie. Zobaczymy, nigdy tego nie robiłam. Przepraszam, że tak zamęczam Was
Olala - chodziłam na boks, pomagało na chwilę. Raczej popłakanie mi prędzej pomoże, ostatnio po treningu w lesie biegłam i krzyczałam nienawidzę cię (nerwico), mam cię k* dość, odwal się, odwal - pomogło na chwilę. MI pomaga taka racjonalna rozmowa z kimś. Na spokojnie
beti a jak się teraz czujesz? lubię czytać, że ktoś z tego wyszedł.
Wiecie, czuję się po prostu sama z tym. Rodzina, facet - nie rozumieją. Nie łapią, jak można obudzić się z lękiem i płakać, a na wieczór mieć dobry nastrój i żartować. Albo odwrotnie obudzić się lekką, a na noc mieć taki atak, że leżę i oddychać nie mogę ze stresu i nerwów. Jestem sama w tym. Mam tylko forum, ksiązki, terapeutę 1 x w tygodniu na 30 minut, 1 x w miesiącu psychiatrę. Grup na nfz wsparcia nie ma dla mnie.
To straszne, ale byłam wczoraj np. na terapii i widziałam znów do rejestracji na wizytę do psychiatry zapisywała się dziewczyna, w moim wieku. Inna młoda wychodziła z gabinetu. Nie jestem sama, jakoś mnie to ucieszyło.
Siadam i robię oś czasu.
Nie szkodzi, jak najbardziej rozumiem ten "opiernicz", ostatnio go dostałam znów od narzeczonego i nawet psycholog mówi, że sama sobie robię krzywdę, że mam powrót na drogę zdrowia na wyciągnięcie ręki i jak tak będzie dalej, to za 15 lat będę patrzeć na siebie i powiem "Boże, ile ja czasu zmarnowałam?"
Boję się wszystkiego, że zwariuję, że ludzie mnie zobaczą podczas ataku, że na własnym ślubie będzie lipa, boję się o przyszłośc, o ciążę w którą chcę kiedyś zajść, w tej chwili mojego życia po prostu boję się o to, czuję, że się cofnęłam, na nic leki, terapia... Biorę SSRI, benzo na noc, a lęk dalej czuję i niepokój, analizuję wszystko, martwię się, że terapia za 2 tygodnie dopiero, moje życie to mętlik i każdy z Was to zna, ja wiem, rozumiem...
Chce się zaangażować, tak jak mówisz, zaczęłam czytać Barradę o oswajaniu lęku, zaczęłam do siebie mówić, uspokajać, może za szybko chcę efekty, a należę do meganiecierpliwych... Długa droga przede mną, najgorzej, że jak mam dobry dzień, bez stresu, obowiązków, mogę robić co chcę, wyjść czy obejrzeć co chcę to czuję niepokój i tak, ja cały czas czuję niepokój... Trochę mi zszedł na dwa dni jak sobie powiedziałam: Tak się dziś czuję, bo mam zaburzenia lękowe. Ktoś ma chore serce, to mu dokucza, ktoś ma wrzód to go żołądek kłuje, a Ty masz lękowe i masz prawo się tak czuć.
Ale za łatwo się łamię, jak przychodzi większy lęk, opadają ręce...
Kasia1977 - jestem straszną męczyduszą... Chociaż to forum mam, to biadolę... Mam od terapeuty zadanie narysować oś czasu życia, porażki i sukcesy i to "strawić" uczciwie. Zobaczymy, nigdy tego nie robiłam. Przepraszam, że tak zamęczam Was

Olala - chodziłam na boks, pomagało na chwilę. Raczej popłakanie mi prędzej pomoże, ostatnio po treningu w lesie biegłam i krzyczałam nienawidzę cię (nerwico), mam cię k* dość, odwal się, odwal - pomogło na chwilę. MI pomaga taka racjonalna rozmowa z kimś. Na spokojnie

beti a jak się teraz czujesz? lubię czytać, że ktoś z tego wyszedł.
Wiecie, czuję się po prostu sama z tym. Rodzina, facet - nie rozumieją. Nie łapią, jak można obudzić się z lękiem i płakać, a na wieczór mieć dobry nastrój i żartować. Albo odwrotnie obudzić się lekką, a na noc mieć taki atak, że leżę i oddychać nie mogę ze stresu i nerwów. Jestem sama w tym. Mam tylko forum, ksiązki, terapeutę 1 x w tygodniu na 30 minut, 1 x w miesiącu psychiatrę. Grup na nfz wsparcia nie ma dla mnie.
To straszne, ale byłam wczoraj np. na terapii i widziałam znów do rejestracji na wizytę do psychiatry zapisywała się dziewczyna, w moim wieku. Inna młoda wychodziła z gabinetu. Nie jestem sama, jakoś mnie to ucieszyło.
Siadam i robię oś czasu.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
pixels-zeby to zaakceptować to tak naprawdę osiągniesz to w momencie kiedy będziesz miała juz tak tego dość,że przestaniesz z tym walczyć, powiesz sobie ''mam dość, niech sie dzieje co chce nie boję się'' . Bo w tej chwili jeszcze walczysz , bronisz się, kontrolujesz. Jest to osiągalne. Odbijesz się od dna jak sama tego zechcesz ale ze spokojem, z cierpliwością i pokora do zaburzenia. Dobrze ci powiedziała psycholog ,że jest ci trudno ponieważ ty chcesz na już i teraz!...rozumiem cię bo tez tak chciałam i jak większość z nas. Nerwica zacznie odpuszczać jak ty jej odpuścisz bo to tylko zalezne jest od twoich myśli. Możesz mieć takie dni lepsze i gorsze. Bo tak to bywa w tym zaburzeniu.Może byc przeróżnie i nie dziw się temu i nie próbuj zrozumieć bo się nie da akceptuj. Bo jak będziesz chciała zrozumieć to będziesz analizować. Zaczniesz analizować będziesz napędzać lęk i niepokój i koło się zamyka. Nie oczekuj cudów od razu bo na to potrzeba po prostu czasu.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html