21 lutego 2017, o 12:13
Czy ktoś z was też kiedyś zrobił tak genialną rzecz jak picie podczas brania leków? W sobote miałem studniówke, w piątek jako że wiedziałem że możliwe że wypije tam symbolicznie to na wszelki wypadek wziąłem mniejszą dawke, a w sobote wieczorem w ogóle nie wziąłem, tak wiec miedzy pierwszym wzieciem, piciem i drugim wzieciem zrobilem po okolo 13h przerwy. Tylko problem w tym że bylem takim idiotą że jak troche wypiłem i sie rozkręciłem to sie to skończyło na wypiciu gdzieś prawie ćwiartki. Naprawde nie wiem co mi strzeliło żeby zrobić tak debilną rzecz. Normlanie to na sama mysl o piciu jak mam dd i mozliwych skutkach to mi sie slabo robilo a teraz jak gdyby nigdy nic tyle wypiłem. No i po alko najpierw było spoko, totalny luz itd, ale jazdy sie już zaczely jak wracalem do domu. Jakis zajebisty helikopter ze ledwo co na nogach stalem, jak jechalem taxa do domu to mialem jakas mega dezorientacje i nie moglem sie ogarnac jaka ja w ogóle trasa jade do domu, no masakra jakas, taki kompletnie nie obecny sie czulem, zeszło mi to wsumie zaraz jak do domu wrocilem. Rano sie obudzilem fajnie wypoczety, wszystko git, ale wieczorem sie dopiero zabawa zaczela. Nie wiem czy to kac mi wjechał z opóźnieniem czy co, ale zaczely mi sie takie jazdy ze nie wiem, jakies uczucie nraku swiadomosci, jakbym byl ale kompletnie nie ogarnial sytuacji w ktorej sie znajduje, co chwile jakies jakby resety mozgu, ze sie jakby "budzilem" z dezorientacja i nie wiedzialem jak np sie znalazlem w jakiejs sytuacji np cos tam robiąc na lapku, do tego nasilene chyba kazdego objawu dd. Wieczorem dostalem jakiegos zajebistego lęku, jakieś znowu jazdy ze świadomoscia, jakbym mial zaraz odplynac i zniknac ze swiata na zawsze, ale tlumaczylem sb ze to przez kaca i ze sie mega dd nasililo, ale wczoraj dokladnie to samo coraz dziwniejsze jazdy, takie ekstremalne oddalenie od swiata, od rodziny, jakbym zyl w zaswiatach i obserwowal swoje stare zycie i w ogóle jakbym mial jakis taki no ne wiem jak to opisac totalnie chory odbior rzeczywistosci, ale w jakis inny sposob niz przed piciem. W nocy sie obudziłem też chyba z jakimiś omamami albo nie wiem z czym ale czulem sie jak jakas bezksztaltna masa bez zycia, bez swiadomosci ktora pddycha, rusza sie, myśli itd. Taki kompletny hardkor ale też nie do opisania, dopiero jak se przeszedlem po domu i sie rozbudzilem to minelo. Dzisiaj rano czułem sie jakbym obudził sie w jakimś pbcym świecie i pbcym życiu ktorego kompletne nie rozumiem i ne mam z nim zwiazku, rodzina jakas dziwna, obca tez jak z jakiegos innego wymiaru. Jak wracałem do domu czułem jakis taki strasznie dziwaczny klimat rzeczywistoaci, jakby ze snu i jakby z jakimis uczuciami ktore kiedyś tam mialem, jak miałem ileś tam lat (wiem jak to brzmi ale nie umiem tego w zaden inny wposob opisac). Czuje tez takie kompletne niezrozumienie wgl swiata jakbym zapomnial co do czego, no wracam wlasnie do domu i mysle sb co to dom, dlaczego ja tam ide itd. Teraz jestem w domu i znowu czuje sie jak bym juz chyba umarl, wszystko takie dziwne i oddalone, a odbieranie rzeczywistoaci mam tak nienormalne ze nie moge sie od czasu tego picia uspokoic. Ciagle sb wkrecam ze mi te leki sie połączyły i coś uszkodziły w mozgu, albo wywolaly jakas psychoze. Tak tragicznie ne czulem sie chyba nawet w najgorszych okresach nerwicy, a przed piciem nie bylo jakos supe r dobrze, ale jakos dawalem rade, no a teraz to tragedia jakas. Caly internet juz przejzalem o polaczeniu tych lekow i o psychozach od takich miksow i niby nic takiego nie znalazlem ale czuje sie tak strasznie ze i tak sb wkrecam ze mi napeano cos sie tam stalo. Biore lek spamilan 5mg w poludnie, 5 mg wieczorem. Wiem ze wiekszosc objawow to typowe dd ale musialem gdzies to napisac bo jest naprawde strasznie ://